sobota, 6 lipca 2019

9. Kobieta jest najlepszą sadystką własnych myśli


Był piękny,  letni dzień, słońce świeciło wysoko, a uczniowie liceum Konoha zmierzali w kierunku budynku szkoły jak na ścięcie - przynajmniej Ino tak to dzisiaj postrzegała.
Po wakacjach trudno było się przystosować do rygoru, a piękna pogoda nie ułatwiała skupienia się na  nauce. Przed pierwszą lekcją na placu przed szkołą panował gwar. Tłum uczniów odwlekał moment przekroczenia murów szkoły. Ino odczuwała tę samą pokusę.
Przed lekcjami zwykle spotykała się z Shikamaru  w zwyczajowym miejscu - mogli porozmawiać zanim pojawiła się Temari - i tym razem też bez zastanowienia się tam skierowała. Ale Shikamaru rozmawiał sobie w najlepsze z Sakurą, a Ino coś w tym obrazku ruszyło. Bardzo negatywnie ruszyło.
Niechętnie myślała o spędzeniu dnia czy to z Shikamaru  czy z Sakurą, a oboje naraz tym bardziej nie jawili jej się jako przyjemne towarzystwo. Teraz, przystanąwszy na chwilę, by zastanowić się, czy powinna podejść i z  nimi porozmawiać czy po prostu wejść do szkoły - co nawet dla niej byłoby dziwnym zachowaniem - zaczęła się zastanawiać, dlaczego właściwie tak jest.
Dlaczego to, że jej przyjaciele pozwalają sobie na uszczypliwe uwagi, teraz wyjątkowo ją drażni? Nie uważała, że mają złe intencje ani nawet że starają się ją do czegoś przekonać. Do  niektórych rzeczy się przyzwyczaiła. Pod koniec ubiegłego roku szkolnego, gdy zaczęła spotykać się z Gaarą, inni uczniowie patrzyli na nią dziwnie - nie powiedziałaby nawet, że potępiająco lub nieprzychylnie, ale właśnie dziwnie. Jakby nagle na głowie wyrosły jej rogi. Gaara miał w szkole dość ponurą opinię i we wszystkich klasach wiedziano, że należy go unikać. Wiedziano też, że nie obchodzi go, co kto o nim myśli, o ile nie rzuca się z tym w oczy na tyle, by zasłużyć na kilka strzałów w twarz. Ino miała sporo znajomych i brylowała w towarzystwie. Chociaż poza tą powierzchowną warstwą była uważana za wredną i  chyba tak naprawdę nielubiana, sprawiała wrażenie osoby, której zależy na akceptacji w grupie bardziej niż na czymkolwiek innym. Zresztą, naprawdę tak było.
Fakt, że zaczęła randkować z chłopakiem, który swego czasu sterroryzował pół szkoły i sprawił, że ludzie przechodzili obok niego korytarzem ze wzrokiem wbitym w ziemię, był dla niektórych dowodem na to, że zwariowała.
Shikamaru i Sakura poniekąd podzielali tę opinię. Jak słusznie zauważyła Hinata - być może dlatego, że właściwie nie znali Gaary. Ino nie zależało jednak na tym, żeby ich poznawać. Niespecjalnie przejmowała się docinkami Sakury czy Shikamaru, przynajmniej do tej  pory. Teraz każda niewinna uwaga działała jej na nerwy, może dlatego,  że gdy spędzali czas we troje oni mieli przewagę liczebną. A może wcale nie, mogło chodzić tylko o to, że od soboty niewiele rozmawiała z Gaarą, nie wspominając już o tym,  że od tego czasu się nie widzieli - i czuła, że tkwi w koszmarnym stanie zawieszenia.
Przywykła spotykać się z nim codziennie, a kiedy była u ojca w Kioto dużo rozmawiali przez Skype. Teraz zwyczajnie tęskniła. Trudno jej  też było wyobrazić sobie, że na  poważnie traktowała założenie, by w roku szkolnym spotykać się tylko w weekendy. W ubiegłym tygodniu obeszli wypełniony grafik i widzieli się parę razy, więc teraz pewnie też by tak było - gdyby zadzwoniła. Gdyby powiedziała mu, że chce "poważnie" porozmawiać.
W niedzielę okropnie się wściekła na to, co powiedział przez telefon, na podejrzenie, że zamierzał ją namawiać, by ugięła się do jego zachcianek, ale teraz, w  środę, widziała to już zupełnie inaczej.
Przede wszystkim wiedziała, że niezależnie od wszystkiego, warto było porozmawiać. To zawsze lepsze niż zastanawianie się, co tak naprawdę miał na myśli i jakie miał intencje, a także nakręcanie czarnowidztwa. W pierwszej chwili wystraszyła się, że Gaara, który chciał negocjować, przekonałby ją do swojego zdania.
Ale czy byłoby tak straszne, gdyby ją przekonał? Pragnęła go. Nie była zdecydowana, żeby pójść na całość, kilka rzeczy ją przed tym hamowało - ale przecież  właśnie dlatego narzucała sztuczne granice, które Gaarę tak złościły, bo obawiała się, iż ten hamulec nie zadziała. Nie była pewna, jak dużo chce i przerażały ją konsekwencje  w razie, gdyby chciała za dużo.
Ale czy w tym przypadku mogła chcieć za dużo? Albo czy Gaara za dużo od niej oczekiwał? Kiedy z nim była, nie wydawało jej się, by istniały jakieś granice, z wyjątkiem tych, które sama narzuciła, a które ją samą pozostawiały nienasyconą.
Chyba za dużo analizowała, za dużo nawyobrażala sobie negatywnych konsekwencji. I za dużo słuchała Shikamaru, który nie omieszkał jej przez wakacje kłaść do głowy, że każdy facet jest zdolny do kłamstw i miłych słówek tylko po to, żeby zaciągnąć dziewczynę do łóżka.
Shikamaru z pewnością miał dobre intencje, ale chyba powinna była mniej sugerować się tym, co mówił, wiedząc, że jej związek z Gaarą jest mu bardzo nie w smak i że przez to nie jest obiektywny.
Nie powinna sugerować się tym, co ktokolwiek jej mówił, na czele z Sakurą, która była sfrustrowana nieporozumieniami z Sasuke i to rzutowało na całe jej zachowanie.
Zamiast pieklić się na przyjaciół,  którzy mieli własne problemy i nie za bardzo potrafili sobie z nimi poradzić, powinna była zrobić to, na co miała ochotę i co właściwie rozwiązywało jej problem z niejasną sytuacją - zadzwonić i umówić się z Gaarą.
Zanim podjęła decyzję, czy zadzwonić już teraz i  sięgnęła po telefon, Sakura ją zauważyła i podeszła.
  - Dzisiaj profesor Anko oddaje sprawdziany z fizyki, stresujesz się oceną? - zapytała jakby nigdy nic.
  Ino spojrzała na nią i starała się, żeby w jej zachowaniu nie było niechęci. Sakura nie była winna jej rozchwianiu emocjonalnemu, więc nie było powodu się na niej wyżywać.
  - Nie poszło mi najgorzej, kapy nie będzie, więc chyba  nie mam czym się denerwować - oceniła.
  Sakura westchnęła.
  - Mnie poszło słabo, nawet nie pamiętam, co natworzyłam - powiedziała niemal z rozpaczą.
  Ino wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Shikamaru - takich słów z ust Sakury  nie można było traktować poważnie, w końcu zawsze była przygotowana. Nie miała zwyczaju zakłamywać rzeczywistości ani kreować się na nadmiernie skromną, więc jeśli mówiła, że jej nie poszło, widać jej nie poszło. Ale czwórka na początek roku to jeszcze nie była tragedia, nawet dla niej.
  - Jeśli będzie gorzej niż pięć minus jemy dorayaki na mój koszt  - zaproponowała Ino, nie zastanawiając  się nad tym, że jeśli uda jej się zgodnie z potrzebą serca umówić z Gaarą, nie będzie mieć wolnego popołudnia. Jakoś to później ogarnie. Sakura w tym momencie ewidentnie wymagała podniesienia na duchu, bo dla niej oceny były naprawdę ważne - od nich zależało stypendium, a od stypendium to, czy w ogóle stać ją będzie na naukę w Tokio. Perspektywa darmowych słodkości z pewnością jednak była jakimś, drobnym pocieszeniem wobec perspektywy porażki.
  - Trzymam cię za słowo - powiedziała zgodnie z przewidywaniem.
  Ino zamierzała odpowiedzieć, ale w tym momencie usłyszała sygnał smsa i sięgnęła po telefon - ostatnio wyćwiczyła refleks w tym względzie. Spodziewała się, że Gaara do niej napisał, bo wymienili wcześniej kilka wiadomości, a ona liczyła, że chłopak podtrzyma konwersację - co byłoby sygnałem, że nie tylko ona się zadręcza, ale i on ma czas, żeby poświęcić jej trochę myśli, nawet jeśli jest zaabsorbowany uczelnią.
Ale nie była to wiadomość od Gaary, tylko mms z nieznanego numeru. Straciła czujność i kliknęła w wiadomość bez zastanowienia - przestała z nieufnością traktować obce numery, ponieważ Sakon od jakiegoś czasu  do  niej nie pisał.  Naprzykrzał się jej głównie wtedy, gdy ostro przyćpał. Może więc ostatnio nie miał kasy, chociaż po cichu liczyła, że wreszcie się znudził.
Otwierając wiadomość nie sądziła, że mogłaby w niej znaleźć  coś, co zepsuje jej nastrój. Nawet gdyby Sakon  skutecznie się do niej dodzwonił, nie popsułby jej humoru poprawionego świadomością, że pokonała swój największy obecnie problem  - upór.
Jednak okazało się, że może mieć problem o wiele poważniejszy.

 - Zawsze miło jest widzieć postępy uczniów i muszę przyznać, że jestem z was dumna - powiedziała profesor Anko. Takie słowa z ust groźnej nauczycielki były podbudowujące dla klasy, nawet gdy większość uczniów nie znała jeszcze swoich ocen. Rozdając sprawdziany, Anko zatrzymała się przy biurku, przy którym siedziały Sakura i Ino, i położyła na blacie kartki ze sprawdzianami. - W waszym przypadku widzę, że dążycie do równowagi. Szkoda, że tempo spadku jednej jest szybsze niż pięcie się w górę drugiej.
 Sakura wpatrywała się w swój sprawdzian, czując, jakby dostała obuchem w głowę.
Dostała pierwszą tróję w całej szkolnej karierze, z przedmiotu, na którym jej zależało. I była tym tak zszokowana, że nawet nie przyszedł jej do głowy żaden komentarz odnośnie chamskiego zachowania nauczycielki - która lubiła motywować uczniów publicznie ich upokarzając.
Sakura zamrugała kilka razy, jakby liczyła, że za którymś razem wynik sprawdzianu będzie inny. Przejrzała w pośpiechu zadania, czując narastającą złość na samą siebie - znała prawidłowe odpowiedzi i mogła napisać o wiele więcej, ale nie zrobiła tego.
W ubiegłym tygodniu, kiedy pisali sprawdzian, była niewyspana i na dodatek podenerwowana. Zamiast skoncentrować się na zadaniach cały czas zadawała sobie w głowie pytanie, jak mogła nie zauważyć wcześniej, że Sasuke popala ze swoimi znajomymi trawkę. I zaczęła się zastanawiać, czy nie sięga po nią częściej, chociaż zarzekał się, że to jednorazowy wyskok.
Teraz spojrzała na głównego winowajcę. Sasuke siedział z tyłu klasy i nawet nie zadał sobie trudu na przyjrzenie się sprawdzianowi, który przed nim leżał. Karin odwróciła się do niego i próbowała go wciągnąć w rozmowę.
Sakurę drażniła nie tyle kokieteria Karin, do której już się przyzwyczaiła, co - jak zwykle - nadmiernie wyluzowany styl bycia Sasuke. Chłopak sprawiał wrażenie jakby w ogóle się nie przejął jej deklaracją, że uważa ten związek za zakończony. Sakura nie była pewna, czy to dlatego, że nie traktował jej słów poważnie - już jej się zdarzało "oficjalnie" z nim zrywać - czy dlatego, że chciał podkreślić, że jest mu wszystko jedno. Niewątpliwie spodziewał się, że ona pierwsza do niego zagada.
I niewątpliwie by to zrobiła już na początku tygodnia, gdyby nie to, że Shikamaru, wypominając jej niekonsekwencję, uraził jej ambicję. A teraz miała w ręce niewątpliwy dowód na to, że przejmując się, jak prowadzi się Sasuke i po jakie używki sięga, znalazła się na prostej drodze do zawalenia szkoły i całej przyszłości.
Nie wpadaj w panikę, powiedziała sobie w myślach. Jedna trója sprzątaczki nie czyni.
Powinna podejść do sprawy pozytywnie. Teraz czuła się zmotywowana, żeby skoncentrować się na tym, co naprawdę ważne. A poza tym, czy nie powinna cieszyć się z sukcesu koleżanki?
 - Gratuluję - powiedziała do Ino. Miała nadzieję, że nie zabrzmiało to nieszczerze. Trudno było jej przełknąć gorzką pigułkę, zwłaszcza, że widziała leżący na biurku sprawdzian blondynki, która miała dwa punkty więcej od niej.
 W całej szkolnej karierze Ino nie miała od niej lepszego wyniku, nawet w przedmiotach humanistycznych, z których potrafiła uzyskać dobrą ocenę, o ile się postarała. Z fizyki była słaba. A teraz miała lepszy wynik od Sakury.
I najwyraźniej nic a nic jej to nie obchodziło, podobnie jak nie obchodziło jej, że koleżanka przechodzi w tej chwili najbardziej dramatyczne chwile odkąd zaczęła edukację. Nie patrzyła ani na sprawdzian ani na Sakurę, tylko gapiła się w okno.
 - Ino - syknęła Sakura.
 Blondynka spojrzała na nią i wzruszyła ramionami. Była nieobecna myślami od rana, gdy odebrała jakiegoś smsa.
Normalnie między lekcjami Ino smsowała z Gaarą i wprawiało ją to w dobry humor, co w sumie drażniło Sakurę, podobnie jak całokształt jej zachowania - które przez wakacje się mocno zmieniło. Wcześniej łatwo było ją wyprowadzić z równowagi, własny zły humor wyładowywała na innych i przez to niewinne osoby padały ofiarą jej złośliwości lub ciętego języka.
Teraz Ino miała tendencję do lekceważenia rzeczy, które kiedyś by ją rozzłościły i do ignorowania sytuacji czy cudzych uwag, które kiedyś zamieniłyby się w konflikt. Sakura znała ten stan wewnętrznego zadowolenia, który sprawia, że na otoczenie patrzy się przez różowe okulary.
Ten stan sprzyja złudzeniom i budowaniu sobie fałszywego obrazu świata. I nie zauważaniu rzeczy, które z czasem stają się problemem, jak na przykład tego, że jest różnica między lekkim podejściem do życia a kompletną nieodpowiedzialnością - którą Sakura zlekceważyła w przypadku Sasuke.
Jeśli to sms od Gaary tak zepsuł Ino humor i całkiem ją wytrącił z równowagi, to być może dziewczyna była na najlepszej drodze, żeby zauważyć, jaka jest różnica między wyobrażeniami zbudowanymi wokół zauroczenia a rzeczywistością.
Sakura życzyła jej, żeby dostrzegła to szybciej od niej.
- Hej. - Naoko, która siedziała z tyłu, przyciągnęła jej uwagę. Sakura odwróciła się. Dziewczyna wcisnęła jej do ręki zwiniętą karteczkę, którą klasa przekazywała sobie od dłuższej chwili.
Sakura rozwinęła ją i przeczytała krótką notatkę: "Dzisiaj po lekcjach park Yoyogi".
Zawahała się jedynie krótką chwilę zanim dopisała do listy swoje imię, a potem Ino. Pogoda sprzyjała integracji na świeżym powietrzu.
Następnie odwróciła się w ławce i trąciła w bok siedzącą niedaleko Hinatę. Pokazała jej kartkę. Na bezgłośne pytanie "Idziesz?" brunetka zareagowała niepewną miną.
Na pewno zastanawiała się, jak zdoła wcisnąć wypad klasowy w środku tygodnia w swój napięty plan zajęć i w jaki sposób namówi Nejiego, żeby nie robił problemu z konieczności dodatkowej podwózki. Hinata nie miała pozwolenia na poruszanie się środkami komunikacji publicznej, co dla jej kuzyna generowało problemy, ale przecież nikt - ani Neji ani Hinata - nie sprzeciwiliby się panu Hyuudze mówiąc, że ona jest dużą dziewczynką, a zagrożenia w miejskich autobusach są mimo wszystko ograniczone.
Sakura wzruszyła ramionami i Hinatę także dopisała. Brunetka co prawda miała w domu spory rygor, ale nie od dzisiaj udawało jej się manewrować tak, żeby chodzić tam, gdzie chciała, nawet mimo faktu, że despotyczny wujek próbował ją zamknąć w ciasnej przestrzeni między domem, szkołą a pozalekcyjnymi zajęciami przygotowującymi do egzaminów. Tym razem też coś wymyśli.

Temari trudno było opanować złość.
Gaara nie był co prawda pijany i pewnie komuś z boku trudno byłoby się domyślić, że cokolwiek dzisiaj pił - ale ona nie była kimś z boku: mało tego, była zwykle w centrum wydarzeń i w swoim czasie stała się wyczulona na wszelką styczność Gaary z alkoholem. On oczywiście uważał, że przesadza, czepiając się go za każdym razem, gdy sięgnął po procenty, ale Temari  wiedziała, że jej przewrażliwienie jest na miejscu. Może i alkohol nie był czystym złem i niejedna osoba mogła go sobie spożywać w ilościach jakich tylko chciała, ale Gaara łatwo przestawał zwracać uwagę ile wypił, a alkohol w większych ilościach wyzwalał w nim agresję.
  - Balowałeś gdzieś zamiast siedzieć na uczelni - powiedziała oskarżycielsko.  - A teraz znowu wychodzisz?
  W pierwszej chwili zdawało jej się, że brat ją wyminie i nawet  nie zada sobie trudu odpowiedzi.
  - Daj spokój. Za dużo przebywasz w domu. Może wybrałabyś się ze znajomymi do parku zamiast snuć się i suszyć mi głowę?  - zaproponował.
  Temari starała się nie okazać, jak bardzo zirytowała ją ta propozycja. Większość klasy wybrała się dzisiaj po lekcjach  do parku Yoyogi, ale ona nie miała najmniejszej ochoty tam pójść i znosić obecności Sakury i Ino. Nie wiedzieć czemu, fakt że Gaara wiedział o tym wyjściu tylko ją bardziej rozdrażnił. Widocznie rozmawiał z Ino. Jak zwykle, niby był świetnie poinformowany, bo miał z dziewczyną świetny kontakt - ale tak naprawdę nie wiedział nic.
  - Akurat mam ochotę patrzeć, jak Ino klei się do Shikamaru - powiedziała. Przemawiała przez nią złość, ale nie na tyle, żeby nie była świadoma, co mówi. Miała  nadzieję, że wreszcie doczeka się od Gaary  jakiejś reakcji. - Powiedz, ty naprawdę jesteś taki wyluzowany czy tylko udajesz?  Powinna ci przeszkadzać ta patologiczna sytuacja.
  Gaara, który wcześniej raczej nie zwracał na nią zbyt dużej uwagi, teraz dopiero uważnie na nią spojrzał.
  - Jaka patologiczna sytuacja?
 Temari przymrużyła ze złością oczy.
-  Taka, że mój chłopak i twoja dziewczyna w nieodległej przeszłości namiętnie się lizali.
  - Co ty pieprzysz? - Nie potrafiła ocenić, czy jej brat jest bardziej zniecierpliwiony czy wkurzony, ale jakiś  efekt na pewno wywołała. - Chyba bardzo ci się nudzi, skoro znowu zaczynasz.
  Temari prychnęła.
  - Ty za  to  jesteś tak zajęty, że nie masz czasu się zastanowić.
  - Masz chorą wyobraźnię  - skwitował Gaara. Zabrał klucze ze stolika i sprawiał wrażenie, jakby miał zamiar wyjść i nie kontynuować rozmowy, ale w końcu zwrócił się do niej. - Masz głęboki problem na linii komunikacji z Narą, więc może z nim to  sobie wyjaśnij. Twój fagas umawiał się z Ino. W gimnazjum. Pogódź się z tym, bywają gorsze rzeczy.
 Na Temari jego zimna krew - albo jej pozory - zadziałała jak płachta na byka.
  - A dla ciebie magiczne hasełko "w gimnazjum" znaczy co? W gimnazjum Shikamaru nie bawił się w trzymanie za rączkę ani nawet za kolanko. Jeśli Ino tak twierdzi, to robi ciebie w balona.
Gaara, obraźliwie dla niej, popukał się w czoło.
  -  Albo zaczyna ci odbijać z nadmiaru wolnego czasu albo masz poważny problem. Rozwiąż go u źródła zamiast wciągać w to mnie.
  Temari uważała, że powinna powściągnąć język, ale nie udało jej się, bo odpowiedź sama się cisnęła na usta.
  - Łatwo ci mówić, bo nie musisz patrzeć na ich mizianki.
  Była przekonana, że Gaara nie miałby tak lekkiego podejścia do sprawy, gdyby widział, jak oni się zachowują. I że Shikamaru od pewnego czasu traktuje Ino w sposób, który jest połączeniem opiekuńczości i zaborczości. Temari nie wiedziała na początku, na jaki układ się pisze, bo przez część szkoły średniej Shikamaru z Ino praktycznie nie rozmawiał. Traktowali się z chłodnym dystansem, który może byłby podejrzany, gdyby nie to, że Ino traktowała w ten sposób wiele osób, które nie zabiegały o jej uwagę - jak typowa rozpieszczona córeczka i tzw. "popularna" lala.
Temari z początku nie miała pojęcia, że Shikamaru i Ino mieli jakąkolwiek relację - a już na pewno nie taką. Shikamaru zachowywał się inaczej od kiedy się zorientował, że Ino randkuje z Gaarą, a odkąd zauważył, że to nie jest tylko powierzchowne umawianie się do kina, był zwyczajnie zazdrosny i z trudem to ukrywał. Był z natury opanowany, ale przed Temari nie mógł skutecznie zataić, że na myśl o Gaarze z Ino krew mu uderza do głowy.
Gdyby Gaara o tym wiedział, jak nic zmiażdżyłby mu twarz. Temari też czasami miała ochotę to zrobić, chociaż Ino, która potrafiła jakby nigdy nic złapać go za rękę, a nawet pogłaskać pieszczotliwie po twarzy, z pozoru bardziej się prosiła, by oberwać.
Temari uważała, że jej życie byłoby o wiele prostsze, gdyby nie  Ino i jej nadmiernie swobodne zachowanie, wynikające albo z bezmyślności albo z wyrachowania.
  - Temari.  - Udało  jej się wywrzeć na Gaarze jakieś wrażenie, bo był ewidentnie wkurzony, ale nie była pewna, czy o taki efekt jej chodziło. - Gwarantuję ci, nie chcesz mnie w to wciągać.

Fu zamieszała łyżeczką w filiżance. Zwykle w miejscu, które słynęło z tradycyjnie parzonej japońskiej herbaty zamawiała kawę - głównie z przekory, zwłaszcza wtedy, gdy spotykała się z Nejim.
Umawiała się z nim na kawę-lub-herbatę kilka razy w tygodniu, przy wykorzystaniu całkiem rozsądnego argumentu, że jeśli sprawa udawanego narzeczeństwa nie ma się posypać, muszą sprawiać pozory. Spotykali się więc zazwyczaj w przerwie na lunch w pobliżu pracy Nejiego. Ona miała blisko uczelnię, o czyniło wybór miejsca oczywistym.
Neji uwierzył w jej wyjaśnienie konieczności częstych spotkań, zresztą ona sama uważała własny pomysł za majstersztyk. Twierdziła, że odwiodła swojego ojca od pomysłu udziwnień związanych z aranżowanymi małżeństwami, takich jak swatki i astrolodzy - ba, nawet odłożyła na bliżej nieokreśloną przyszłość kwestię organizacji ślubu - ponieważ oświadczyła, że niezależnie od wszystkiego, zanim ustali datę i zacznie wybierać kwiaty, zamierza narzeczonego poznać.
Neji, dla którego konieczność wikłania się w udawane zaręczyny była bardziej uciążliwa niż dla niej, był chyba zadowolony, że jak na razie udawało się uniknąć szeregu przygotowań ślubnych, które potem trzeba by odkręcić. Spotkania parę razy w tygodniu były niską ceną za święty spokój.
Fu oczywiście nie mogła powiedzieć Nejiemu, jak naprawdę przedstawiła tę sprawę swojemu ojcu, i to nie tylko dlatego, że nie chciała, by chłopak poczuł się urażony. Również dlatego, że najprawdopodobniej by się wycofał - duma nie pozwoliłaby mu trwać przy umowie, nawet mimo faktu, że to pozorne narzeczeństwo było gwarantem dobrego samopoczucia pana Hyuugi. Neji martwił się stanem zdrowia swego ojca bardziej niż był skłonny przyznać.
Fu wiedziała, że jej ojciec nie dałby sobie zamydlić oczu czymś takim jak randki z przyszłym mężem zamiast konkretnych, formalnych przygotowań do ślubu. Dlatego powiedziała mu, że nie musi się martwić, czy ślub dojdzie do skutku, bo Hyuugowie mieli mieć z niego trudne do podważenia korzyści. Mieli pochodzenie, nazwisko i poważanie społeczne, ale nie mieli pieniędzy, a te będą im potrzebne, żeby ratować rodzinną firmę przed upadkiem.
Takie argumenty do jej ojca przemawiały. Był cynicznym, wyrachowanym człowiekiem oceniającym rzeczywistość przez pryzmat korzyści i doskonale zdawał sobie sprawę, że wychował córkę na taką samą, pozbawioną złudzeń materialistkę. Przez jakiś czas uciekała od materializmu w utopijne, anarchistyczne idee i hasła "zielonej rewolucji", ale nie uciekła. Tak czy inaczej, postrzegała świat jako platformę wymiany dóbr i usług, gdzie każda jednostka dążyła do korzyści, nawet jeśli jej działania były z pozoru bezinteresowne lub podyktowane wiarą w wyższe wartości. Liczyły się pragnienia, również zobowiązania, ale nie uczucia.
Neji sprawiał wrażenie, jakby w jego świecie istniały wyłącznie zobowiązania. Im dłużej go znała, tym bardziej działało jej to na nerwy - i tym bardziej była zła, że w ogóle ją to obchodzi, bo dla celów wywiązania się z umowy, dzięki której miała odziedziczyć pokaźny majątek po babci, jego postawa była bardzo wygodna.
Kłopot tkwił jednak w tym, że teraz Fu miała ochotę poznać przyjaciół Nejiego, ale on jej tego wcale nie umożliwiał. Po pierwsze, nie za bardzo miał czas na podtrzymywanie przyjaźni skoro pracował w firmie ojca i próbował uchronić ją przed upadkiem, a do tego studiował wieczorowo. Po drugie, nie dostrzegał powodu, dla którego ona miałaby przeniknąć do obszarów jego życia, które nie były objęte umową.
Fu dobrze wiedziała, że pokusa, by poznać znajomych Nejiego i wprowadzić w tę znajomość jakiejś elementy normalności, coś ponad wymuszone spotkania "dla podtrzymania pozorów" jest sygnałem, że coś jest bardzo nie tak z jej głową. Mimo to nie potrafiła się powstrzymać przed próbowaniem.
- Nie mówisz poważnie - skomentował Neji. I chyba naprawdę tak myślał, bowiem z jego wyrazu twarzy można było wyczytać zdziwienie, może nawet rozbawienie.
Fu wzruszyła ramionami.
- Jest sezon na wycieczki w góry. Twoi znajomi ze szkoły na pewno będą chętni na jakiś wypad w weekend, a tobie w niczym by to nie zaszkodziło.
Neji patrzył na nią przez chwilę, a potem jakby nigdy nic napił się herbaty z czarki. Dopiero kiedy odłożył naczynie na blat, zapytał:
- Ale dlaczego ty chciałabyś coś takiego organizować?
Fu wzruszyła ramionami.
- Też chciałabym gdzieś pojechać na weekend.
- Z moimi znajomymi? - zapytał Neji, a w jego głosie brzmiało powątpiewanie. Gdyby Fu uważała go za człowieka skłonnego do złośliwości uznałaby, że w tym pytaniu kryje się niedopowiedziane "czy nie masz własnych znajomych/przyjaciół"? Ale nie o to mu chodziło. – To nie jest częścią umowy.
Zawsze kiedy wspominał o umowie Fu czuła przypływ złości, ale miała nadzieję, że tego po niej nie widać. Postanowiła zmienić temat.
- Mogę odebrać dzisiaj Hinatę ze szkoły. Nie mam ostatnich zajęć - skłamała.
Hinata godzinę wcześniej zadzwoniła do niej z pytaniem, czy nie przyjechałaby po nią. Zaraz po lekcjach miała jakieś zajęcia dodatkowe, ale potem chciała – pewnie dla pozorów i tylko na chwilę – dołączyć do kolegów z klasy w Yoyogi. Hinata zawsze zadawała pytania nieśmiało, jakby spodziewała się odmowy. Tym razem chyba naprawdę się jej spodziewała, co dla Fu było niezrozumiałe - oczywiście, że była chętna po nią przyjechać i podwieźć ją, dokądkolwiek chciała, zwłaszcza jeśli w tle było spotkanie ze znajomymi z klasy. Zwykle po spotkaniu z Nejim Fu potrzebowała skutecznego rozpraszacza uwagi - a obecnie najlepszym rozpraszaczem była koleżanka Hinaty, Ino. Fu musiała koniecznie rozgryźć jej relację z Gaarą. Łatwiej było się za to zabrać od strony dziewczyny, bo Gaara ją spławiał, tym konsekwentniej, im wyraźniej ona okazywała mu zainteresowanie.
Dla Fu Ino stała się obiektem zazdrości. Złowiła chłopaka, który wydawał się ideałem. Miał wszystkie te cechy, których Fu od chłopaka oczekiwała. I jakoś przez lata na kogoś takiego nie trafiła. Aż do teraz.
Ironia przewrotnego losu? Z początku tak to oceniała. Pierwszy raz w życiu znalazła się w sytuacji, gdy nie potrafiła wyrzucić kogoś z głowy. Gdy z niecierpliwością czekała na spotkanie. W ciągu kilku tygodni doświadczyła huśtawki emocji, od radości do kompletnego załamania - tego ostatniego, gdy widziała, że on pozostawał najzupełniej obojętny - i to doprowadziło ją do wniosku, że ma bardzo poważny problem.
Rozwiązaniem tego problemu musiał być Gaara. Fu postanowiła działać według hasła: jeśli nie możesz mieć tego, czego pragniesz, zapragnij czegoś, co możesz mieć.


6 komentarzy:

  1. Wooooo! Nie spodziewałam się! Prawie z krzesła spadłam.

    Biedna Ino. Najgorzej jak wszyscy się na ciebie dziwnie patrzą, ale i tak mam nadzieję na jej szczęście i to, że ogarnie sytuację. W końcu to Ino! Ona da radę.

    Sakura, Sakura, Sakura. No co ja mam o tobie powiedzieć, dziewojo? Ty mnie drażnisz ostatnio. Pchasz się w gips, ewidentnie.

    Fu - czarny charakter. Nie zmieniam zdania.

    Ten rozdział albo był lżejszy, albo krótszy, sama nie wiem. Ale czytało się go lepiej. Chyba ograniczyłaś się w opisach :p

    Dużo weny i czasu <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Początkowo bardzo ucieszyłam się, że Ino zaczyna układać sobie wszystko w głowie, ale ten MMS... Cholera, co tam mogło być? Jakieś zdjęcie z ukrycia, kiedy Gaara spoufala się z kimś za bardzo? A może nie ma to żadnego związku z ich relacją? Cholera wie i nie mogę się doczekać wyjaśnienia!

    Sakurze chyba przydał się kubeł zimnej wody, bo jeszcze gotowa byłaby ruszyć za Uchihą. A skoro o kuble zimnej wody mowa... Temari też by się przydał :P Mogę zrozumieć jej podejrzenia, ale zgadzam się ze słowami Gaary, że powinna raczej gdzieś wyjść niż doszukiwać się wszędzie spisków. Nawet jeśli jej przypuszczenia mogą być słuszne, raczej siedzeniem w domu i strojeniem fochów niczego nie ugra.

    Coraz bardziej obawiam się Fu. Mam przeczucie (zapewne to jeszcze wrażenie z "Miłość trzeba budować..."), że jak zacznie snuć intrygi i rozpocznie walkę o Gaarę, nikt nie wyjdzie z niej zwycięsko. Nawet, a może przede wszystkim, on.

    Udało mi się szybko zauważyć nowy rozdział :D Cieszę się, że bez obietnic nad głową, szybko idzie Ci pisanie rozdziałów i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, jednak nie byłam dostatecznie szybka, by być pierwszą ;) Po drugie, dopiero teraz zauważyłam obietnicę, że to już za tydzień ma być nowy rozdział! Cóż to za szczęśliwy miesiąc, ten lipiec :D

      Usuń
    2. Następnym razem się powstrzymam :) będziesz pierwsza :D

      Usuń
    3. Nie, nie! Żeby wygrana w "walce" była satysfakcjonująca, musi być uczciwa. Nie można dawać forów, bo cóż to za rywalizacja? ;) W takiej sytuacji klęska jest mniej haniebna xD Tym razem zabrakło minuty, może za tydzień mi się poszczęści ;)

      Usuń
    4. Zacznę liczyć punkty :D

      Usuń