- To jest, kurwa, niemożliwe! - wykrzyknął
Taki, gdy kolejna bila znalazła się w wyznaczonej łuzie.
Fu uśmiechnęła się z satysfakcją. Utarcie
nosa komuś, kto lekceważył jej umiejętności w grach tylko dlatego, ze była
dziewczyną, zawsze smakowało zwycięstwem.
Ona
jednak lubiła pastwić się nad swoimi ofiarami, dlatego następna bila trafiła
obok wyznaczonego celu.
- Każdego kiedyś opuszcza szczęście - skomentował
długowłosy punk, odkładając kredę, którą smarował kapkę kija bilardowego.
Taki sarknął lekceważąco.
- Stary, mam to obcykane, skończę w dwie
minuty.
Fu wzruszyła obojętnie ramionami, jakby przyjmowała
do wiadomości porażkę. Zostały tylko cztery bile, ale ona przemyślała już
wszystkie możliwości - nie było szans, by rywal zaliczył wszystkie. Musiałby dorównywać
jej sprytem w tej dziedzinie, a takich inteligentów nie było wielu. Taki z
pewnością do nich nie należał.
Urywając
się z uczelni, żeby wyskoczyć ze znajomymi do klubu bilardowego, nie spodziewała
się dobrej zabawy, ale Yagura przyprowadził kolegę, który ewidentnie potrzebował
kogoś, by sprowadził do parteru jego przerośnięte ego - i nie mógł trafić
lepiej.
Odeszła
od stołu bilardowego, niezbyt zainteresowana tym, czego dokona przeciwnik. Podeszła
do stolika z boku, gdzie czekał jej nietknięty kufel z piwem. Spróbowała wychwycić
słowa z rozmowy Hana z Gaarą, bowiem ten pierwszy ewidentnie krążył dzisiaj
jakby chciał ubić interes.
Intuicja
jej nie zmyliła - zresztą rzadko bywało inaczej.
- Pomyśl, jaka jest dysproporcja w zakładach
i jaka tu leży kasa. Wystarczy, ze przegrają ten jeden meczyk. Jest tylko jeden
problem... Nieprzekupny obrońca.
- I co, mam połamać mu nogi? - spytał Gaara.
- Może nie aż tak... - Han zaczął zdanie,
jakby nie wyczuł ironicznego tonu rozmówcy. Dopiero po sekundzie się
zreflektował. - To poważna propozycja. Co powiesz?
- Spierdalaj. Raz wyświadczyłem ci przysługę,
nie nadużywaj mojej uprzejmości.
Mina Hana wiele mówiła na temat tego, co
myślał o pozbawionym respektu zachowaniu młodszego kolegi, ale nawet jeśli
przyszła mu do głowy niecenzuralna odpowiedź, zachował ją dla siebie.
- Kiedy jest do ugrania ładna kasa, nie
spodziewam się przysług. Skorzystasz na tym. Kupisz twojej ślicznej jakieś
błyskotki. Ona wie, skąd wziąłeś pieniądze na auto?
Fu zastanowiła się, czy mogłaby podejść
bliżej nie ściągając na siebie uwagi. Nie chciałaby czegoś nie dosłyszeć, teraz,
gdy zaczynało się robić ciekawie.
- Zastanów się dwa razy, czy chcesz mnie
szantażować, albo zacznij zbierać na hospitalizację - odpowiedział Gaara. -
Wypowiedz się o Ino jeszcze raz tym tonem, a rachunek wyślą pocztą twojej matce.
Han odchylił się do tyłu w krześle i zaśmiał
się nerwowo.
- Doceniam twoje poczucie humoru - skwitował,
chociaż ani on ani Gaara nie byli w nastroju do żartów. Fu nigdy wcześniej nie
zauważyła, by ci dwaj mieli ze sobą na pieńku, ale może była za mało spostrzegawcza.
Han dopił swoje piwo i poszedł do baru, co
wyglądało na zamaskowaną ucieczkę. Prawdopodobnie nie oznaczało to jednak, że
dał za wygraną - hazard przynosił mu duże korzyści, a teraz uważał, że w
dziedzinie zakładów piłkarskich trafił na żyłę złota.
Fu
postanowiła się oddalić, nie zwracając na siebie uwagi, ale Gaara podniósł
wzrok i spojrzał na nią, rozwiewając wątpliwości w kwestii, czy jej obecność
pozostała niezauważona. Tymczasem
dotarły do niej strzępy rozmowy Takiego i Yagury, który dostrzegł okazję do
podbicia stawki za spotkanie.
- Dokładam stówę. Fu wygra - powiedział z
przekonaniem, tym samym zwracając uwagę dziewczyny na to, co działo się w grze.
Taki wbił jedną bilę – tę w najkorzystniejszym ustawieniu - i teraz puszył się
niesamowicie, udając, ze się koncentruje.
Fu
zastanawiała się, po co właściwie jej kumpel przyprowadził kolegę ze studiów.
Pozostali z grupy sprawiali wrażenie - w najlepszym wypadku - poirytowanych
jego zachowaniem. W tej chwili go ignorowali. Fu podeszła z piwem w ręce do stołu
bilardowego, udając, ze przebieg gry ją interesuje, chociaż ciekawsze było, co
się dzieje w innych częściach sali.
Fu
od niedawna bujała się w tym kręgu towarzyskim, ale zdążyła już zauważyć ciekawe
zjawiska, jak rywalizacja miedzy Hanem i Killerem B – każdy z nich ujawniał
aspirację do pełnienia przewodniej roli w grupie. Jednocześnie wydawali się nie
zauważać, że w tym towarzystwie wszyscy byli indywidualistami i raczej nikt nie
miał ochoty podporządkować się liderowi. Ktokolwiek próbował rządzić czy mieć
decydujący głos, wystawiał się na ostrzał ze wszystkich kierunków. Zdaniem Fu
tylko Gaara zawsze był słuchany - może dlatego, że odzywał się wtedy, gdy
naprawdę miał coś do powiedzenia. Kiedy czegoś wymagał, inni traktowali to
poważnie. Nikt nie próbował wszczynać dyskusji kiedy zakomunikował, że na spotkanie
przyprowadzi dziewczynę, więc wieczór nie może zamienić się w popijawę. Nikt
nawet nie pytał, od jakich ilości alkoholu zaczyna się popijawa.
Fu
była zaskoczona - nie dlatego, że w tej grupie aż tak lubiano alkohol. Nigdy
nie spotykali się specjalnie na picie, a procenty rzadko lały się strumieniami.
Zaskoczyła ją jednak zdolność niektórych do podporządkowania się bez zadawania
pytań. Nie tego się spodziewała.
Ale
to nie była jedyna ówcześnie niespodzianka, bowiem dziewczyna Gaary też odbiegała
od wyobrażeń. I z wyglądu, i z zachowania – Fu spodziewała się kogoś bardziej drapieżnego.
Tymczasem trafiła na pastelową laleczkę, która przystroiła się w barwy maskujące
- czerwony i granat - po to, żeby ukryć cechy różowej landrynki. Fu nie pozwoliła
się zwieść. Starannie dobrane dodatki i paznokcie dopasowane kolorem do bluzki
zdradzały osobę, która przed wyjściem z domu spędza mnóstwo czasu przed lustrem
i inwestuje krocie w ciuchy i kosmetyki, nie zawracając sobie głowy takimi błahostkami
jak ocieplenie klimatu i wielkie wymieranie gatunków.
Fu
nie urodziła się wczoraj i widziała już bardziej niefortunne połączenia niż Gaara i Ino. Ten przypadek jednak ją
zaintrygował. Ciekawa była, czy do rozpadu takiego związku - z przypadku -
trzeba jakiejś zewnętrznej ingerencji czy wystarczy trochę czasu. Na pierwszy,
a nawet na drugi rzut oka, parka sprawiała wrażenie idealnie wręcz zgranej.
Fu
nie bała się przyznać sama przed sobą, że podczas tamtego wieczoru doświadczyła
ukłucia zazdrości - nawet nie tylko ukłucia, lecz uporczywego uczucia
towarzyszącego jej przez cały wieczór. Być może wynikało to stąd, że do
niedawna miała drugą połówkę, a teraz czuła się nieswojo jako singielka w
towarzystwie pary. Z drugiej jednak strony ta akurat parka nie zachowywała się
w sposób, do jakiego przywykła w swoim otoczeniu, nie obściskiwali się i nie
miziali po kątach - a jednak mimo poprawnego dystansu trudno było przeoczyć, że
przyszli razem. Fu naszła refleksja, ze ciekawie byłoby się przekonać, jak jest
być z chłopakiem, który potrafi podkreślić przynależność dziewczyny, nie zachowując
się jednocześnie jakby zaznaczał swoją własność.
Yagura klasnął w dłonie, zwracając uwagę Fu
na sytuację na bilardowym stole - Taki oczywiście, mimo przedłużonej nieco
analizy sytuacji i widocznie wytężonego umysłu, nie zdołał wbić kolejnej bili. Zostały
jej dwie nieparzyste kule. Fu zarejestrowała spojrzenie Takiego, który wydawał się
poirytowany porażką, ale z drugiej strony zadowolony - bo i ona nie miała
korzystnej sytuacji.
- Może uda ci się z jedną - powiedział tonem,
w którym powątpiewanie mieszało się z kpiną.
Dla Fu jego pewność siebie była zabawna.
- Wbiję dwie naraz. Ósemka to juz tylko formalność
- oświadczyła.
Chłopak parsknął.
- Nie dasz rady. Dokładam pięć stów do puli.
Yagura gwizdnął. Fu spojrzała na chłopaka, a
on nieco zmieszany zmierzwił sobie włosy.
- To już nie przelewki. Postawiłbym na twoją
wygraną, ale... - Zawahał się, po czym spojrzał w kierunku stolika.
Gaara
zainteresował się tematem i podszedł bliżej. Yagura spojrzał na niego jakby pytał
go o werdykt.
- Dwie bile za jednym strzałem? - spytał.
Jego mina wyrażała powątpiewanie.
Gaara, popalając papierosa, omiótł wzrokiem najpierw
stół, a potem przeniósł zaciekawione spojrzenie na Fu.
- Jeśli jest tak dobra, za jaką się uważa - ocenił.
Fu potraktowała to jako wyzwanie - i wiedziała,
ze nie może sprawy schrzanić. Sięgnęła po kij, który leżał odstawiony przez nią
na bok i niemal zapomniany.
- Patrz. Może się czegoś nauczysz - rzuciła i
zdecydowanie podeszła do stołu.
Wiedziała, pod jakim kątem powinna uderzyć -
była tylko jedna możliwość wprawienia kul w ruch tak, by potoczyły się po jej myśli
- jednak denerwowała się ryzykiem pomyłki. To była taka sytuacja, gdy trzeba
postawić wszystko na jedną kartę, więc, nie okazując wahania, podjęła decyzję,
ustawiła kij niemal pionowo i uderzyła biała bilę, która powędrowała zakrzywionym
torem po łuku i uderzyła kolejno niezbyt oddalone od siebie bile - każda z nich
gładko potoczyła się po stole i wpadła prosto do wyznaczonej łuzy.
- Ja pierdole - komentarz Takiego niemal zagłuszył
okrzyk uznania Yagury, podnosząc wartość zwycięstwa.
- Pięć stów nie twoje – oświadczyła Fu z
zadowoleniem, podchodząc do bandy z drugiej strony.
-
Siedem. Kwota bazowa była po dwie - zauważył Yagura.
Fu o tym niemal zapomniała, i teraz miała tym
lepszy nastrój, przypieczętowując triumf wbiciem ósemki.
Kątem
oka widziała wściekłą minę przeciwnika, ale on już ją mało interesował -
skoncentrowała spojrzenie na Gaarze.
- "Jeśli jest tak dobra za jaką się
uważa"? - zacytowała. - Takich amatorów zjadam na przystawkę. Nie takie
Todai dobre, jak je malują.
- Hola - odezwał się Yagura, najwyraźniej
urażony. - Nie podskakuj tak wysoko. Pora ratować honor uczelni. - Nie miał na myśli siebie, bo odkąd podrośli
wystarczająco, by prosto utrzymać kij do bilarda, regularnie dostawał od niej
łomot.
Fu popatrzyła wyczekująco na Gaare, ale on
spojrzał na zegarek.
- Przykro mi. Spieszę się na wykład.
Uśmiechnęła się złośliwie.
- Dygasz.
- Zgadza się. Każdy, kto chce przetrwać
pierwszy semestr, chodzi na wykłady Bakiego.
- Oż, w mordę. To mi przypomina, że mam w
środę u niego kolokwium - odezwał się Yagura.
- Cieniasy - skwitowała Fu, która zakładała,
że tego dnia nie będą już fatygować się na zajęcia. Ona nie po to urywała się z
uczelni, żeby teraz wracać. - Tak czy siak, następnym razem zagramy. Jest
pokaźna sumka na stole.
Gaara
skrzywił się.
- Nie grywam z dziewczynami na kasę -
oświadczył.
Fu w innych okolicznościach poczułaby się
feministką i wyraziła oburzenie, ale dała sobie z tym spokój.
- Są jeszcze inne waluty - zauważyła
prowokacyjnie.
Gaara pokręcił głową, z takim wyrazem
twarzy, jakby go rozbawiła
- Może w weekend wrócimy do rozmowy.
Fu podejrzewała, że nie udało jej się ukryć
rozczarowania, co zresztą Yagura błyskawicznie jej wytknął.
- Nie bądź taka niecierpliwa, i tak stracisz
tytuł - ocenił. - A czy jest coś, co cieszy cię bardziej niż zwycięstwo?
Spojrzała na niego spod przymrużonych oczu,
udając poirytowaną faktem, że wypominał jej coś, co uważał za wadę.
- Oczywiście, że jest coś, co kręci mnie
bardziej. Rywalizacja.
Pogoda
nie sprzyjała koncentracji i wytężonej pracy w dusznych salach lekcyjnych, za
to nasuwała myśli o wypoczynku na świeżym powietrzu - toteż Ino miała wrażenie,
że nie tylko ona męczyła się na lekcjach, i nie tylko ona z większą
niecierpliwością niż zwykle nasłuchiwała dzwonka na długą przerwę.
Odnosiło
się wrażenie, że połowa uczniów wyległa na zielony plac za szkołą. Sporo osób
postanowiło w tak pięknych okolicznościach przyrody spożyć drugie śniadanie.
Ino, która była już szczerze poirytowana niespodziewanie dobrą komitywą
Shikamaru i Sakury, odpuściła sobie sprawdzanie, czy znowu wyszli na papierosa,
i usiadła na trawie obok Hinaty, która miała przed sobą książkę o gestach w
teatrze.
Hinata
miała tę ciekawą cechę, że nawet kiedy siadała gdzieś osobno, nie wydawała się
samotna. W szkole, tak jak i ogólnie w japońskim społeczeństwie, izolowanie się
było postrzegane jako dziwactwo, ale tendencję Hinaty do "odstawania"
od grupy traktowano zupełnie inaczej. Jej zachowanie nikogo nie raziło,
niezależnie od tego, czy akurat się dobrze odnajdowała w grupie czy - z wyboru
- jednak się od tej grupy odcinała.
Ino
nie uważała, by nawiązała z Hinatą jakąś głęboką więź przyjaźni, ale całkiem
nieźle się dogadywały. W wakacje niejako z przymusu spędziły razem trochę
czasu. I musiały się jakoś odnieść do sytuacji, która nie była nowa, ale
dopiero teraz zdały sobie z niej sprawę - ich rodzice byli po ślubie, a to
czyniło z nich przyrodnie siostry. Ino uznała, że - jak podsumował kiedyś Gaara
- mogła trafić gorzej.
Jednak,
choć obecnie przy różnych okazjach spędzała z Hinatą niemało czasu, nie była
dotąd pewna, czy dla brunetki nie jest to jakiś rodzaj wymuszonego
pseudo-koleżeństwa. Hinata była zbyt miła i zbyt dobrze wychowana, by dać komuś
wprost - lub w sposób zawoalowany - do zrozumienia, że nie przepada za jego
towarzystwem.
- Będzie ci przeszkadzać, jeśli się
przysiądę? - zapytała, licząc, że Hinata podzieli się z nią spostrzeżeniami na
temat swojej książki. Jednocześnie czuła potrzebę się jakoś usprawiedliwić. -
Uciekam przed frontem, który się wytworzył przeciw mnie.
Nie
miała zamiaru się żalić, a jednak niezadowolenie z niej wypłynęło. Faktycznie
czuła się bardziej niż poirytowana faktem, że Shikamaru i Sakura zaczęli się
lepiej niż wcześniej dogadywać. Miała
nadzieję, że niewyartykułowany głośno, ale jednak wiszący w powietrzu konflikt
Shikamaru z Temari oraz pragnienie Sakury, by pokazać, jak mało obchodzi ją, że
Sasuke dzisiaj cały dzień ją lekceważy - spodziewała się być może czegoś
innego, chociaż wczoraj podobno z nim zerwała - nie sprawi, że teraz tych dwoje
będzie się razem bujać. Ino uważała Shikamaru za najlepszego przyjaciela, a
Sakurę za przyjaciółkę - ale nie powinni występować w zestawie. Nie przejmowała
się ich mniej lub bardziej oczywistymi przytykami pod adresem Gaary, gdy byli
osobno, jednak we dwoje - współdziałając - potrafili skutecznie zepsuć jej
humor. Dzisiaj i bez tego miała wystarczająco zły nastrój.
Umówiła
się z Gaarą, że spotkają się przed weekendem, i że ona do niego zadzwoni, gdy
będzie miała trochę więcej czasu. Gaara cały czas stał na stanowisku, że jemu
łatwiej jest wygospodarować czas mając studia i pracę, bo jej kursy
przygotowujące do egzaminów są ważniejsze jako cegiełki na drodze zmierzającej
ku dostaniu się na studia. Kłopot jednak tkwił w tym, że choć - z jednej strony
- Ino jak zwykle chciała się z nim zobaczyć, po wczorajszej rozmowie
telefonicznej miała w tej sprawie mieszane uczucia.
Gaara
nie tyle dał do zrozumienia, co wprost zakomunikował, że zamierza prowadzić
negocjacje. U niego to nie oznaczało kompromisu - kiedy do czegoś dążył
negocjacjom podlegały raczej okoliczności, a nie sam cel. Wiedział, jak
postawić na swoim i najczęściej był przekonany do swoich racji. To oznaczało,
że zamierzał ją przekonać do swojego zdania, ignorując zupełnie fakt, że ona
nie chce zostać przekonana.
A
wydawało jej się, że w sprawie seksu już jakiś czas temu wyraziła się dość
jasno. Gaara wiedział, z czego wynikały jej wątpliwości - czy może raczej
zahamowania - i do wczoraj nie przyszło jej do głowy, że mógł to jednak
zlekceważyć. Wcześniej stracił panowanie nad sobą - ona także - a później był
rozgniewany jej przesadzoną reakcją. Do tego punktu wszystko było dla niej
zrozumiałe. Poczuwała się zresztą do winy, i z tego powodu wczoraj postawiła
się na przegranej pozycji, tak a nie inaczej z nim rozmawiając. Nie próbowałaby
o niego zabiegać, gdyby wiedziała, że zmęczył się już lub zniecierpliwił
poszanowaniem dla jej decyzji i postanowił ją przekonać, żeby zmieniła zdanie.
W
każdym razie wolała myśleć, że znając jego intencje nie podejmowałaby jako
pierwsza próby wyciszenia konfliktowej sytuacji, co automatycznie stawiało ją na
miejscu osoby, której bardziej zależy.
I
nie chodziło nawet o to, czy Gaara chciałby wykorzystać emocjonalną przewagę -
to, że Ino bardziej się męczyła kiedy po kilka dni się nie widywali, bo on
potrafił sobie znaleźć tuzin ciekawych zajęć i miał unikalną zdolność do
koncentrowania się na tym, co w danym momencie uważał za ważne. Chodziło w
większym stopniu o to, że Ino czuła iż w jakimś stopniu traktuje Gaarę
niesprawiedliwie, pozwalając, żeby na ich relację rzutowały rzeczy, na które on nie miał
wpływu. Zresztą Gaara był tego samego zdania - że nie powinna na niego
przerzucać niektórych doświadczeń - co właściwie tylko raz wyraził, gdy w
zdenerwowaniu powiedział, żeby nie myliła go z Shikamaru.
Spodziewała
się, że mógł użyć tego zarzutu ponownie, jeśli poczuje się wystarczająco
rozgniewany - lub urażony. W końcu wczoraj zarzucił jej przez telefon, że nie
ma do niego zaufania.
Zarzut
braku zaufania dotknął ją bardziej niż mógł zaboleć jakikolwiek inny, dlatego
że ona we własnej ocenie Gaarze ponad wszelką wątpliwość ufała - zapewne
bardziej niż powinna, biorąc pod uwagę, jak krótko się znali. Zresztą to było głównym powodem, dla którego
Sakura jej się czepiała - "zauroczyłaś się jak trzynastolatka".
I
po wczorajszej rozmowie intensywnie się zastanawiała, czy dla Gaary naprawdę
to, że nie chciała się z nim przespać, było równoznaczne z brakiem zaufania
albo z niewystarczającym zaufaniem? Traktował seks dość lekko, ale chyba nie
tak lekko, żeby rzeczywiście być tego zdania. To by czyniło z seksu miarę
stabilności czy nawet uczuć w związku. Od tego do: jeśli kochasz, to się ze mną prześpisz była niedaleka droga.
Emocjonalnie było to na poziomie wielu nastoletnich chłopców, których Ino
znała, ale na pewno nie na poziomie Gaary.
Dlatego
przypuszczała, że wprowadzanie tematu zaufania to była przemyślana zagrywka
obliczona na możliwy do osiągnięcia efekt. Może nie powinno jej to dziwić.
Gaara był już najwidoczniej zniecierpliwiony - zapewne kiedy usłyszał od niej,
że chciałaby czekać z seksem miał w głowie inny niż ona obraz, ile by to miało
trwać. Różnili się nie tylko światopoglądowo, ale też doświadczeniami, i to, co
dla niej było daleko idącą bliskością fizyczną dla niego było niemal białym
związkiem.
Ino
niby przewidywała, że rozbieżność oczekiwań może szybko zaburzyć jej szczęście
- tym bardziej, że biorąc pod uwagę różnicę charakterów i wszystkie czynniki
zewnętrzne jej związek z Gaarą był niemal niewiarygodnie bezkonfliktowy. Bardzo
często różnili się zdaniem, ale mimo to świetnie się dogadywali i płynnie
rozwiązywali kwestie sporne. Może przez tę sielankową niemal atmosferę tak
łatwo zapomniała o niepokojącej myśli, którą miała w głowie na samym początku -
że bardzo szybko sfera seksualna stanie się obszarem narastającego konfliktu.
Wewnętrznie
też narastał w niej konflikt, bo z jednej strony wydawało jej się, że
rozwiązanie jest proste - może się przełamać, nie kosztowałoby jej to dużo,
zresztą określając rzecz kolokwialnie - nie miała nic do stracenia. Nie była
dziewicą, nie była ze szkła, nie było się nad czym roztkliwiać. Ryzykowała
jedynie rozczarowanie, kaca moralnego, ewentualnie poczucie winy, którego z
obiektywnego punkt widzenia wcale nie powinna mieć. Nic, czego wcześniej nie
przerabiała. Negatywne emocje z pewnością by jej nie zabiły, było w niej jednak
przekonanie, że mogłyby zabić związek.
Z
tego też powodu nie zadzwoniła do Gaary, a od rana wysłała do niego zaledwie
jedną wiadomość. Zdawała sobie sprawę, że zanim się z nim zobaczy musi
wypracować we własnej głowie jednoznaczne stanowisko, podjąć decyzję - która,
nieważne jaka by nie była, musiała być jej osobista. Nie chciała potem roić
sobie w głowie, że Gaara tak a nie inaczej na nią wpłynął, uczciwymi lub nieuczciwymi metodami, nie
chciała mieć choćby pretekstu, żeby kogoś innego winić za własne postępowanie.
Tym bardziej, że wydawało jej się, iż każda możliwa decyzja będzie mieć
negatywne konsekwencje. Nie było takiego rozwiązania, żeby wszyscy byli
zadowoleni.
- Wydaje mi się - odezwała się Hinata,
podnosząc wzrok znad swojej książki o teatrze - że Sakura i Shikamaru nie
stworzyli frontu przeciwko tobie tylko przeciw Gaarze. To nie to samo.
Ino była trochę zdziwiona, że Hinata wiedziała,
co ona miała na myśli wypowiadając słowa, które brzmiały jak skarga. Nie
pierwszy raz miała dowód na to, że choć brunetka zdawała się żyć we własnym,
odrębnym świecie, sporo zauważała.
Nie
zmieniło to jednak faktu, że jej słowa brzmiały dla Ino jak atak, więc spotkały
się z nieprzyjazną reakcją.
- Ty też uważasz, że próbuję sobie zbudować
zamek na piasku i jestem zbyt uparta, by przyznać, że i tak się rozsypie? -
spytała, niepotrzebnie unosząc się złością.
- Twoim zdaniem Shikmaru i Sakura tak
uważają?
Ino wzruszyła ramionami. Nie chciała wnikać w
ten temat. Nie wiedziała nawet, jak podsumować zarzuty swoich przyjaciół - z
pewnością oboje uważali, że uległa fascynacji, która ma niewiele wspólnego z
uczuciami, i jeszcze mniej z
rzeczywistością. Dla nich Gaara był tylko chłopakiem, który ma problemy z
agresją i kilka razy zadarł z prawem - i którego nieprzystosowania społecznego
nie zmieni wykształcenie. Dla Shikamaru dodatkowo był chłopakiem z przemocowego
środowiska, zdolnym do morderstwa w afekcie.
- Może po prostu uważają, że odstaję od Gaary
intelektualnie. - To stwierdzenie zapewne nie odbiegało za bardzo od prawdy.
Oboje, Shikamaru i Sakura, byli zdania, że Gaara z łatwością mógł ją
zmanipulować i oszukać. Dostanie się na najlepszy uniwersytet w kraju kwalifikowało
go jako geniusza, a ona w ubiegłym roku była zagrożona z dwóch przedmiotów.
- A może są nieufni z zupełnie innych powodów
- odparła Hinata. - Pamiętasz, co mi wczoraj powiedziałaś? Jest podejrzane,
jeśli chłopak unika twoich znajomych. Macie wspólnych znajomych, a jednak go
nie widziałam od tygodni. Przyjdź z nim na jakąś imprezę. Zobaczą, że nie
gryzie.
Ino nie mogła odmówić Hinacie racjonalnego
myślenia, ale nie uważała jej pomysłu za coś, co może wziąć pod uwagę. Przez
całe wakacje starała się trzymać Shikamaru i Gaarę możliwie daleko od siebie,
tak żeby nie mieli okazji na siebie przypadkiem wpaść. Shikamaru był
potencjalnym zarzewiem konfliktu nawet w rozmowie, więc jeśli w kontekście
relacji dnia albo ze spotkania ze
znajomymi o nim wspomniała, nachodziła ją refleksja, że powinna była
przemilczeć. Gaara dał Ino do
zrozumienia, że tolerowanie Shikamaru w jej otoczeniu jest najbardziej
szczodrym gestem, na jaki może się zdobyć. I że Shikamaru przy bezpośrednim
spotkaniu mógłby łatwo dostać w zęby.
Woooooo! Jest!
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć w to, jak dobrze opisujesz sytuacje życiowe. I poniekąd smuci mnie fakt, że ludzie tacy jak Sakura (i Shikamaru w tym przypadku) wtrącają się w czyjeś życie/związek.
Pewnie, gdybym sama nie widziała takich sytuacji, byłoby łatwiej.
Współczuję Ino i Gaarze w sumie też. Wszyscy stawiają ich związek na przegranej pozycji. Szkoda.
Jak zawsze świetnie, choć przyznaję, że w pewnym momencie trochę zmęczyłam się czytaniem dłuższych fragmentów z opisami uczuć (?). Mimo to, jest super.
Obyś miała więcej czasu na sen, bo o pisaniu nie wspomnę. Sen jest jednak ważniejszy xD powodzonka!
Trudno wyzbyć się starych grzechów ;) Wiem, że się rozpisałam, ten opis byłby dłuższy gdyby nie to, że w pewnym momencie zapaliła mi się lampka: dość. Niestety długie opisy rozkminek wewnętrznych i uczuć to przejaw mojej grafomanii. Ale może już to zauważyłaś ;) Witam na blogu.
UsuńNie witaj, to ja :p błąd w zmianie nazwy się wkradł.
UsuńZauważyłam, że lubisz te długie opisy XD czasami mnie to przeraża, ale później myślę sobie, że dzięki temu zrozumiem postać i jakoś leci :D
Zagadka rozwiązana^^ Dołożę starań by ograniczyć się w opisach ;) (to jak walka z wewnętrznym demonem :P)
UsuńZnam ten ból. Moim są głównie braki tych opisów XD wydarzenia lecą na łeb na szyję XD
UsuńI jest nowy rozdział! Ahh takiego obrotu spraw, że Sakura i Shikamaru się tak zjednoczą nie spodziewałam się. Jednak martwi mnie Fu i to bardzo. I coś czuję, że to co dzieje się miedzy Gaarą a Ino to tylko cisza przed burzą. Mam nadzieję, że się mylę, weny jak najwięcej życzę!
OdpowiedzUsuńWeny chętnie zaczerpnę garściami, tak więc dziękuję^
UsuńCieszę się, że już jest :)
OdpowiedzUsuńPostać Fuu, a zwłaszcza jej motywy, są chyba jeszcze bardziej niepokojące niż w przypadku "Miłość trzeba budować". Tam przeceniła swoje możliwości, ale w tym przypadku może lepiej wszystko zaplanować, jeśli oczywiście zdecyduje się na rozbicie związku. Jak się ten wątek skończy? Nie mam żadnych pomysłów ani nawet przeczuć. Liczę, że mnie zaskoczysz :D
Nadal nie mam pojęcia, co wyjdzie z Gaary i Ino. Trudno odmówić, że w większości przypadków seks jest istotnym elementem związku. Możliwe też, że Gaara ma trochę dość zwodzenia i dwuznacznych sygnałów pochodzących od Ino. Sama na pewno nie miałabym tyle cierpliwości ;) Nie chodzi mi tylko o sferę cielesną związku; Ino chyba ma wrażenie (jak wszyscy w jej otoczeniu :P), że ten związek nie może się udać. Mimo wszystko trzymam kciuki, żeby się w końcu określiła.
Ty cwaniaro! Tym razem nie napisałaś, kiedy możemy liczyć na rozdział ;)
Też życzę miłego weekendu!
No nie napisałam tym razem, bo i tak jestem niesłowna, więc lepiej nie obiecywać ;) Mam nadzieję, że coś napiszę i zapdejtuję (jak to się pisze po polsku?) spodziewaną datę premiery 9. odcinka ;)
Usuń