poniedziałek, 13 maja 2019

6. Mowa jest srebrem, milczenie złotem

Ino przebiegała palcami po blacie stolika, stukając w niego paznokciami.
Dla Shikamaru było to niesłychanie irytujące, tak jak jej natarczywość.
- Tak sobie myślę, że jeśli ty nie zadzwonisz do Temari, ja mogę to zrobić w twoim imieniu – powiedziała prowokacyjnie.
Shikamaru uważał, że dziewczyna nie poważyłaby się na to. Niemal na pewno nie. Ale… Pozostawała pewna doza wątpliwości.
- Jesteś aż tak zdesperowana, żeby zdobyć jakieś plusiki z zachowania? Nie liczyłbym, że Temari to kupi – zauważył.
W jego mniemaniu Ino nie powinna wykorzystywać wszelkich dostępnych sposobów, żeby dotrzeć do Temari. Ewidentnie to robiła, jak gdyby niechęć Temari wyjątkowo jej dokuczała.
I pewnie tak było. Ino od pewnego momentu zachowywała się tak, jakby zależało jej na pozyskaniu sympatii Temari, a powód tego stanu rzeczy był oczywisty – Gaara. Z tej samej przyczyny Shikamaru wcale nie byłby zadowolony, gdyby Temari i Ino się dogadały. Z dwojga złego wolał, żeby Temari krzywo patrzyła na jego przyjaciółkę. Im większa była jej niechęć do dziewczyny brata tym większe prawdopodobieństwo, że skończy się zabawa w randkowanie.
Ino jednak, patrząc na niego wyzywająco, sięgnęła po leżący na stole telefon. W tym momencie zabrzmiał dzwonek – do domofonu. Ino niemal podskoczyła na miejscu. Najwyraźniej nie spodziewała się gości.
- Może twój boyfriend postanowił cię skontrolować – podsunął Shikamaru, widząc jej zdezorientowaną minę.
Ino przymrużyła powieki z irytacją, co nadało jej wygląd poirytowanej kotki.
- W takim wypadku radzę ci uciekać oknem – powiedziała. Shikamaru odniósł niejasne wrażenie, że jest spięta, gdyż gwałtownym ruchem sięgnęła po pilot i włączyła telewizor. Ukazał się na nim podgląd z kilku kamer – na ogród i na ulicę. Przed bramą, przy domofonie, stała Sakura, która tego dnia raczej nie była spodziewanym gościem.
Ino poleciała do holu, żeby jej otworzyć. Domofon wiszący przy drzwiach również miał podgląd wideo. Shikamaru poczuł jeszcze większy niż przed chwilą dyskomfort. Miał wrażenie, jakby znalazł się w obiekcie strzeżonym.
- Od kiedy korzystasz z monitoringu? – zapytał, nie będąc pewnym, czy bardziej go to niepokoi czy intryguje.
Ino mieszkała z matką na monitorowanym osiedlu domków jednorodzinnych. Uporczywie wyłączała system alarmowy, mówiąc, że nie pozwoli się śledzić – co doprowadzało jej matkę do niemal szewskiej pasji, zresztą wespół z innymi przejawami nieposłuszeństwa.
Monitoring na tej ulicy mieli prawie wszyscy, co uzasadniały względy bezpieczeństwa – na bogatym osiedlu ludzie mieli wiele powodów, by chronić swoje posesje – ale Ino nigdy nie pozwalała sobie wytłumaczyć, że jej matka ma pewne powody do nalegania, żeby kamery i alarm jednak były włączone. Shikamaru sądził, że wyłączała je z zemsty, podobnie jak z zemsty początkowo nie odbierała od matki telefonów, gdy ta była w delegacjach. Co prawda system alarmowy automatycznie włączał się na noc, co teoretycznie miało powstrzymać pozostawioną samą w domu czternastolatkę przed wychodzeniem z domu lub urządzaniem imprez. Ino nauczyła się obchodzić ten system, a Shikamaru był przekonany, że spraszała do siebie znajomych bardziej po to, by udowodnić, że nic sobie nie robi z zakazów niż z rzeczywistej potrzeby korzystania z wolnej chaty.
Pamiętał jednak, że był taki okres kiedy Ino włączała kamery, bo strach był silniejszy niż pragnienie udowodnienia, że matka nie może jej kontrolować.
 - Postanowiłam sprawić rodzicom przyjemność – odparła, nie patrząc nawet w jego stronę.
Shikamaru podszedł do niej.
- Nie obrażaj mojej inteligencji.
Dla niego to nie był koniec tematu, ale Ino miała w tej chwili nad nim przewagę – liczebną. Patrząc na niego triumfalnie, otworzyła drzwi wejściowe. Sakura dziarskim krokiem przemierzała ścieżkę. Miała na sobie niebieską sukienkę i wstążkę we włosach – sprawiała wrażenie, jakby za wszelką cenę chciała udowodnić, że odkrywa jasne strony życia. Stanowiło to uderzający kontrast z tym, jak zachowywała się od początku semestru. Nie trzeba było geniuszu, żeby domyślić się, że jej nadmierna drażliwość w tym roku nie wynikała z presji związanej z nauką w ostatniej klasie i chęcią dostania się na dobre studia. A przynajmniej nie tylko.
- Jest piękna niedziela – powiedziała radośnie, potwierdzając jego przypuszczenia. – A wy siedzicie w domu?
- We wtorek jest kartkówka z chemii – powiedziała Ino, takim tonem, jakby po ogłoszeniu drugiego stopnia zagrożenia lawinowego koleżanka proponowała jej wypad w góry.
Sakura przystanęła tuż przed drzwiami jakby zastanawiała się, czy zdjąć buty i wejść. W końcu oparła się ramieniem o framugę.
- Zorganizowałam wypad na festyn w Yoyogi. Kilka osób przyjdzie. Ruszcie się – skierowała te słowa do Ino, ale potem Shikamaru poczuł na sobie jej wzrok. – Powiedz jej, że facet z nią nie zerwie jak dostanie dwóję.
Shikamaru nie zdążył się odezwać. Jeśli Sakura chciała być przekonująca, a nie wywoływać konflikt, dotknęła niewłaściwej struny.
- Na twoim miejscu martwiłabym się własnymi dwójami – odcięła się Ino.
Sakura uśmiechnęła się jakby połknęła coś kwaśnego. Jeśli potraktowałaby zaczepkę poważnie mogło dojść do głupiej kłótni – Shikamaru już dawno zauważył, że chociaż obie miały ze sobą dobry kontakt potrafiły poprztykać się o byle co. A wytykanie Sakurze słabych ocen było wbiciem ostrej szpili, biorąc pod uwagę, że zawsze była prymuską, ale ten rok szkolny zaczął się dla niej gorzej niż źle.
Ino prawdopodobnie zorientowała się, że zagrała zbyt ostro, więc prędko spróbowała to zrekompensować – nie najlepszą metodą.
- A czy nie mieliście się dzisiaj uczyć razem z Sasuke?
Sakura wzruszyła niedbale ramionami – Shikamaru znał tę sztuczną mowę ciała z zachowania Ino. Wyglądało na to, że nawzajem przejęły od siebie pewne zachowania.
- Skończyłam z Sasuke – powiedziała. – Masz coś do powiedzenia? – Wrogie pytanie było skierowane wprost do niego i Shikamaru zdał sobie sprawę, że tym razem to on dopuścił się nietaktu – bo jego wyraz twarzy musiał w dużym stopniu zdradzić jego myśli.
Skoro jednak chciała wiedzieć, nie widział powodu się nie wytłumaczyć albo tłumaczyć się pokrętnie.
- A co tu komentować? Miałem przez chwilę wrażenie deja vu. Może dlatego, że słyszałem to już kilka razy.
Sakura wydęła usta. Shikamaru pomyślał, że była niezadowolona i najwyraźniej szukała zaczepki, a on bardzo głupio postąpił, wkładając palec między dzielące Ino i Sakurę drzwi.
- Cóż, nie jesteś najlepszą osobą, żeby mnie krytykować. Co jak co, ale ja nie chodzę za moją drugą połówką jak usłużny piesek – oświadczyła. – Wiesz, że jesteś klasycznym przykładem tygrysa, który zamienił się w domowego kociaka?
Shikamaru być może nie przywiązałby wagi do tego, co powiedziała, gdyby nie zaskakująca reakcja Ino - blondynka nagle wystąpiła do przodu, zasłaniając sobą Sakurę, która patrzyła na niego w sposób zdradzający dążenie do konfrontacji.
- To kto będzie w parku? – zapytała.
Sakura zrobiła jednak krok w bok, jakby chciała wyminąć koleżankę. Co prawda nie przekroczyła progu drzwi, ale za to mogła spojrzeć bezpośrednio na Shikamaru.
- Wiesz, jakie przezwisko ma twoja dziewczyna? Tsunami. Bo jest nie do zatrzymania. A jak w szkole mówią na ciebie?
- Sakura! – W głosie Ino brzmiała niemal panika. – Akceptuję zaproszenie. Też proponowałeś, żeby gdzieś pójść – dodała, odwracając się do Shikamaru.
- Pewnie. To idź po swoje rzeczy – odpowiedział chłopak.
- Sakura pójdzie ze mną – oznajmiła Ino i popatrzyła na koleżankę. – Prawda? Musimy coś omówić.
Shikamaru nawet nie próbował pokrzyżować jej planów. Znał Sakurę na tyle dobrze, by wiedzieć, że najlepszym sposobem na zmuszenie jej do mówienia jest nie wykazywać nadmiernego zainteresowania.
Choć jej zachowanie, jak i ton głosu sprawiły, że był bardzo zainteresowany tym, co miała do powiedzenia.

Festyn w parku Yoyogi trwał w najlepsze, ale Sakura niespecjalnie miała ochotę na strzelanie do tarczy lub oglądanie występów ulicznych kuglarzy. Zastanawiała się, czy Hinata, która zapowiedziała, że się pojawi, w ogóle przyjdzie. Dziewczyna ostatnio nabrała zwyczaju spóźniania się na umówione spotkania.
Lee, Kiba i Tenten, których tej niedzieli wyjątkowo udało się wyciągnąć do parku, rywalizowali na strzelnicy. Shikamaru szybko się znudził tą zabawą i usiadł po turecku na trawie, obok Ino, która uparcie milczała, ponieważ nie chciała odezwać się pierwsza po tym, jak wdały się w drobną sprzeczkę.
Sakura też nie chciała się pierwsza odzywać, ale uważała, że jest w tym usprawiedliwiona, bo to nie ona się głupio obrażała o niewinne przytyki.
- Ha. Już myślałam, że rzuciłeś – powiedziała mimowolnie, gdy Shikamaru wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Miała na końcu języka uwagę w rodzaju myślałam, że dziewczyna kazała ci rzucić, ale powstrzymała się. Wolała mieć w Shikamaru sprzymierzeńca, nie wroga.
Shikamaru spojrzał na nią, jakby nie wiedział, co odpowiedzieć na tę uwagę.
- Przeszkadza ci to? – zapytał, a potem spojrzał na Ino, jakby także ją pytał. Ino od dłuższej chwili bawiła się telefonem, udając, że przegląda aplikacje. Słabo wychodziło jej ukrywanie, że korci ją, by zadzwonić do chłopaka. Właściwie na tym tle się pokłóciły.
Sakura podczas wspólnego wyjścia bardzo szybko zauważyła, że koleżanka coraz częściej zerka na telefon, jakby ją coś przyciągało magnesem. I oburzyło ją, kiedy usłyszała od Ino, że ona chciałaby zadzwonić do Gaary, z którym się wczoraj pokłóciła.
Zdaniem Sakury, to chłopak powinien przeprosić.
Ino natychmiast jej wytknęła, że nie stosuje się do tego we własnym życiu, co – rzecz jasna – stało się zalążkiem kłótni. Sakura nie omieszkała zauważyć, że może i jest osobą, która pierwsza wyciągała rękę na zgodę, ale nie robiła tego tak szybko.
Ino była, literalnie, od Gaary uzależniona. Sakura postawiła sobie za punkt honoru uświadomić przyjaciółce, że to nie jest normalne.
- Nie przeszkadza. Właściwie, ja też zapalę – powiedziała i wyciągnęła wyczekująco rękę.
Ku rozdrażnieniu Sakury, Shikamaru znów zerknął na Ino. Podał jej mimo wszystko papierosa. Ino oderwała wzrok od telefonu.
- Na złość babci odmrożę sobie uszy? – zapytała.
Sakura wzruszyła ramionami. Obracała papieros w ręce zastanawiając się, czy w ogóle go odpalić. Groziło to kompromitacją – kilka razy zdarzyło jej się zaciągnąć, zawsze ku wesołości towarzystwa, bo jej organizm nie przywykł do nikotyny. To Ino była tą niegrzeczną, która kiedyś częstowała ją papierosami, a teraz udawała dojrzalszą, która może ją zawracać z niewłaściwej ścieżki.
- Ty sobie powinnaś zapalić. Jesteś jakaś spięta – zauważyła z przekąsem. – Ale jakże byś mogła skoro Gaarze nie podobają się palaczki.
Spojrzała na Shikamaru, spodziewając się poparcia, bowiem kiedy chodziło o skrytykowanie Gaary on – świadomie lub nie – tworzył z nią wspólny front.
- Przecież Gaara pali – skomentował Shikamaru. Trudno było stwierdzić, czy jego zdziwienie było autentyczne czy powiedział to z rozmysłem.
Sakura zawahała się. Może powinna zostawić to bez komentarza, bo puenta była wyraźna. Ale postanowiła postawić kropkę nad i.
- Zabawne, że zauważyłeś. Ino zajęło to kilka miesięcy, choć ma bliższy kontakt z jego drogami oddechowymi.
Nie była pewna, czy grymas na twarzy Shikamaru powinna przypisać niechęci dla myśli o ustach Gaary w znaczeniu ogólnym czy raczej myśli o jego całowaniu się z Ino. 
Tymczasem z wyrazu twarzy blondynki nic nie można było odczytać. Siedziała na trawniku z zamkniętymi oczami, jakby medytowała.
- Co robisz? – spytała Sakura. – Ćwiczenia na uspokojenie?
Ino otworzyła oczy.
- Nie. Przypominam sobie, że właśnie zerwałaś z Sasuke. I powinnam okazać co najmniej tyle cierpliwości, ile ty mi okazałaś. Ale wiesz co? Nie dbam o to, co myślisz. Idę zadzwonić. – Wstała, energicznym ruchem otrzepała spódniczkę z hipotetycznych źdźbeł trawy i oddaliła się.
Sakura prychnęła z irytacją.
Shikamaru odpalił papierosa i zaciągnął się.
- Nie rób tak – powiedział.
- Jak? Uważasz, że wyżywam się za porażkę sercową? – zapytała. Była w stanie mówić o tym z sarkazmem, chociaż sama nie traktowała zerwania z Sasuke poważnie. Uważała, że powinna być konsekwentna, ale znała siebie na tyle, by wiedzieć, że nie będzie. To ją najbardziej frustrowało.
- Stosujesz kiepską taktykę. Próbujesz zniechęcić Ino do Gaary zupełnie tak samo, jak ona kiedyś próbowała odciągnąć ciebie od Sasuke.
Sakura przeanalizowała jego słowa. W jakimś stopniu musiała się z nim zgodzić – ale wnioski, które z tego płynęły, nie były wesołe.
- Chcesz powiedzieć, że to bez sensu? - Obruszyła się. Jakoś nie zauważyła, żeby Shikamaru, który miał gotowy plan działania na wszystko, w tym przypadku miał pomysł na jakąkolwiek taktykę.
Chłopak puścił w bok kłąb dymu z papierosa i odwrócił się z powrotem do niej. Miała wrażenie, że tylko udaje wyluzowanego.
- Bez sensu. I niepotrzebne. Możesz poczuć się urażona… ale Ino nie jest tobą. To nie jest na poważnie.
Sakura wydała z siebie zduszony dźwięk, zupełnie jakby się zakrztusiła. Nie wiedziała, czy powinna wyśmiać chłopaka czy raczej się oburzać.
- Aleś ty głupi, Shikamaru. Ino ma o wiele większy talent ode mnie do pakowania się w kłopoty. Nie mogę wyrokować co do Gaary, ale dla Ino to jest poważne. I nie do wiary, że tak lekko to traktujesz. Mam na myśli… wiem, że jesteś z Temari, więc tobie nie wypada czepiać się jej brata, ale on jest byłym dilerem. Hipotetycznie byłym. I może ćpunem. To się źle skończy.

Temari siedziała w salonie, przy włączonym telewizorze, i nerwowo stukała długopisem w zeszyt.
Umówiła się z Shikamaru, że zadzwoni do niego w weekend, czego właściwie żadne z nich nie traktowało poważnie – w tym sensie, że jako człowiek inteligentny musiał się domyślić, iż wcale nie zamierzała do niego zadzwonić.
Ona sama nie wiedziała, co zamierza. Shikamaru jasno powiedział jej, że nie odpowie na zadane pytanie – i zachowywał się, jakby temat był zakończony, a sprawa załatwiona. Jednak ona uważała, że ma prawo wiedzieć, z kim sypiał. Prosiła go tylko o podanie imion. Ponieważ był tak strasznie uparty, narastało w niej przekonanie, że ma poważny powód do zmartwienia. Ekstremalnie poważny.
Jednocześnie próbowała przekonać sama siebie, że przesadza. Może poszłoby jej to lepiej, gdyby Shikamaru był tak miły i do niej zadzwonił. Mógłby wykazać minimum dobrej woli.
Temari niemal podskoczyła, gdy rozdzwonił się leżący na blacie telefon. Jednak ani sygnał dźwiękowy ani litery wyświetlające się na wyświetlaczu nie pozostawiały miejsca na złudzenia. Dzwoniła Ino.
Przez moment wahała się, czy odebrać, ale ciekawość zwyciężyła. Blondynka w szkole i poza nią była dla niej wręcz podejrzanie miła, ale nigdy do niej nie dzwoniła.
- Słucham? – odezwała się do słuchawki, starając się brzmieć neutralnie i jak ktoś, kto ma tysiące ciekawszych rzeczy do roboty niż prowadzenie rozmowy telefonicznej z natrętami.
 - Masz ochotę wpaść na festyn w Yoyogi? Mają świetne doriyaki. I tanie – powiedziała Ino, takim tonem, jakby co weekend umawiały się na wspólne wypady.
Temari zmełła w ustach nieprzyjemny komentarz w rodzaju: to, że liżesz się z moim bratem nie czyni nas koleżankami, nie mam czasu na was wszystkie, ale opanowała się. Istniała szansa, że dziewczyna powtórzyłaby to Gaarze, a on był wciąż wściekły, że doprowadziła do spotkania Ino z Yugito – jak również był na nią wściekły ogólnie – więc chwila satysfakcji nie była warta ryzyka.
- Shikamaru cię prosił, żebyś zadzwoniła? – zapytała zamiast tego.
Ino przez chwilę milczała, jakby tak bezpośrednie postawienie sprawy ją zaskoczyło.
- Nie.
- A jest tam? – Temari czuła się głupio, zadając tak oczywiste pytanie. Oczywiście, że tam jest. Po pierwsze oni oboje mieli upodobanie do podobnych rozrywek, po drugie Ino na pewno nie czuła potrzeby zacieśniać z nią przyjaźni.
Ino także wiedziała, że odpowiedź jest oczywista.
- To tylko festyn – powiedziała. – Co ci szkodzi przyjść, obojętnie czy się pokłóciliście czy nie?
Temari powstrzymała się przed wypowiedzeniem na głos przekleństwa. Oczywiście, że Shikamaru jej się wygadał. Może zamiast liczyć na uczciwe postawienie sprawy przez niego, powinna spytać Ino o to, czego nie chciał jej zdradzić.
- Ino, dobrze ci radzę: przestań wchodzić w rolę mediatora. Słabo się do tego nadajesz – powiedziała, po czym się rozłączyła.
Ta dziewczyna czasami tak bardzo ją drażniła, i to z tak wielu różnych powodów, że miała ochotę ją rozszarpać.

***
7 tygodni wcześniej

Temari siedziała na sofie, przy stoliku, na którym porozkładała przybory kosmetyczne, i malowała paznokcie, podczas gdy Shikamaru całował jej kark.
- Wiesz, że w ten sposób nigdzie się nie wybierzemy albo dotrzemy na imprezę dwie godziny spóźnieni? – zapytała. – Cholera – wymsknęło jej się, bo wyjechała pędzelkiem poza płytkę paznokcia.
Shikamaru odsunął się bliżej krańca sofy i oparł się plecami o podłokietnik, jednocześnie wyciągając przed siebie otwarte dłonie w obronnym geście.
- Nie z mojej winy.
Temari nie skomentowała. Z reguły, jeśli się spóźniali na spotkania ze znajomymi, działo się tak z jego winy, chociaż uparcie twierdził, że to ona nie potrafi się na czas wyszykować. Postanowiła nie angażować się w bezsensowne sprzeczki; zamiast tego pracowicie zabrała się za poprawianie zrujnowanego manicure. Shikamaru zaczął przeglądać telefon.
- Może pójdziemy na coś do kina? – zaproponował.
Temari uśmiechnęła się mimowolnie. Praktycznie nie chodzili do kina, ponieważ nie potrafili się w tej kwestii dogadać.
- Dobry pomysł, właśnie weszła kolejna część „Obcego”.
Odwróciła się w stronę chłopaka, będąc ciekawą jego reakcji. Musiał domyślić się, że to z jej strony prowokacja.
- Może coś mniej przytłaczającego? Thriller psychologiczny?
Temari nie przychodziło do głowy nic bardziej przytłaczającego niż kino psychologiczne. Ale dostrzegła w tym szansę, której nie mogła nie wykorzystać.
- Pewnie. Jeśli Gaara z nami pójdzie.
Shikamaru miał kwaśną minę, ale wydawał się bardziej rozbawiony niż zirytowany, co można było wziąć za dobrą monetę. Temari zauważyła, że po niedawnych wydarzeniach w szkole niechęć Shikamaru do osoby jej brata zdecydowanie spadła – co było zapewne efektem odkrycia, że w wymagającej tego sytuacji potrafili współpracować.
- Umawiasz mnie na randkę z twoim bratem? Jestem zszokowany – powiedział tonem, który nie brzmiał jak zapowiedź odmowy.
- Na podwójną randkę – wyjaśniła, ignorując fakt, że te słowa brzmiały pretensjonalnie. – Jakoś ścierpię obecność Ino.
Shikamaru zmarszczył brwi i odłożył telefon na bok.
- To oni się jeszcze spotykają?
Temari próbowała nie okazać zdziwienia, ale przypuszczała, że słabo jej to wyszło. Powiedzieć, że się spotykają, było jak nic nie powiedzieć. Gaara prawie nie bywał w domu. Zresztą, to było normą od pół roku, tylko wcześniej pozostawała ślepa na wyłożone przed nią jasno fakty. Teraz to było bardziej jaskrawe, bo trwały wakacje, nie było lekcji.
- Wygląda na to, że w waszej relacji jest problem ze szczerością – oceniła, nie mogąc powstrzymać się od złośliwości. – Ino ma kłamstwo we krwi, co? Naściemniała ci, że zerwali?
- A co tu zrywać? – W głosie Shikamaru brzmiała wyraźna irytacja. – Szkoła się skończyła. Twój brat jest starszy. Może znalazłby sobie kogoś z własnej ligi?
Temari poczuła złość, ale nie pozwoliła jej nad sobą zapanować. Nie miała wpływu na Gaarę, więc dlaczego teraz Shikamaru do niej miał pretensje?
- Wygląda na to, że jesteś zazdrosny – zawyrokowała. – Dalej na coś liczysz z Ino? Nie piszę się na trójkąty.
Powiedziała to, żeby go zirytować, i osiągnęła zamierzony efekt.
- Dobrze wiesz, że nie chodzi o Ino.
Temari uśmiechnęła się cynicznie.
- Może o twoje urażone męskie ego, bo dostałeś od Gaary po mordzie?
Spodziewała się, że Shikamaru się wycofa, ale tego nie zrobił.
- Normalni ludzie nie rozwiązują problemów przemocą. Więc może tak, o to chodzi. I, w bardzo niewielkim stopniu, o to, że jest zdolny do  zabicia człowieka.
Temari przemknęło przez myśl, że chciałaby zobaczyć jego minę, gdyby poznał całą prawdę. Ale nie miała odwagi mierzyć się z konsekwencjami, więc nie drążyła tematu.
- Zmieniłaby ci się perspektywa, gdybyś wiedział coś o prawdziwym życiu. Dorosłeś jako hołubiony jedynak, w ślicznym piętrowym domu, a twoja rzeczywistość to niedzielne spacerki po parku, rodzinne obiadki i zajęcia pozalekcyjne, za które płacą twoi starzy. Dostałeś wszystko za darmo. Możesz myśleć, że ja i Gaara jesteśmy od ciebie gorsi, ale to tylko twój ograniczony punkt widzenia.
- Nie opowiadaj bzdur. 
- Po prostu nie chcesz przyznać, że jesteś uprzedzony. Gaara popełnił w życiu… bardzo dużo, różnych błędów. I ja także. Poradziliśmy sobie tak, jak umieliśmy. Ty nigdy nie musiałeś się z pewnymi rzeczami mierzyć, więc nie masz prawa do ocen. A zachowujesz się tak, jakby jedna rzecz mogła człowieka skreślić, jakby Gaara był skreślony i nie zasługiwał na szansę.
Shikamaru wyciągnął rękę przed siebie, jakby chciał jej przerwać.
- Temari, zanim się nakręcisz. Nie najeżdżam na twojego brata. Niech wykorzystuje swoją szansę. Rzecz w tym, że nie potrzebuje do tego Ino. Nie możesz grzecznie poprosić, żeby znalazł sobie inny obiekt zainteresowań?
Temari żachnęła się – zarówno dlatego, że bulwersowało ją jego podejście, jak i to, że uświadamiał jej własną bezsilność. Gdyby miała jakiś wpływ na Gaarę, oczywiście, że wybiłaby mu Ino z głowy. Teraz miała do czynienia z tykającą bombą -  była pewna, że jak ktoś tego sielankowego romansiku nie ukróci Gaara w końcu wygada się przed Ino. A ona powtórzy Shikamaru, jak naprawdę zginął ich ojciec – oczywiście powodowana jak najlepszymi intencjami. Na tym polegał problem z przyjaźnie nastawionymi dziewczynkami – chciały dobrze , ale efekty były opłakane. Czyż Shikamaru naprawdę uważał, że ona nie wolałaby, by Gaara skończył tę dziecinadę? Ale żeby znaleźć na to jakiś sposób musiała najpierw jakoś porozumieć się z Gaarą – a Ino była jej potrzebna, żeby w ogóle chciał z nią gadać.
Znalazła się w takiej popieprzonej sytuacji, że jeśli chciała, żeby jej brat rzucił Ino, najpierw musiała zdobyć jej zaufanie. Potrzebowała jej nawet do tego, żeby wyciągnąć Gaarę do kina.
Shikamaru nie musiał jej o tym przypominać, jak również o swoich naiwnych wyobrażeniach o świecie. Ona zdecydowała się nie wypominać, że to on przyprowadził Ino do pieprzonego klubu bilardowego.
- A dlaczego się tak martwisz o Ino? Nie jesteś za nią odpowiedzialny. Panienki z dobrych domów często lecą na złych chłopców. Jeśli się sparzy, będzie miała nauczkę. Z korzyścią na przyszłość.
- I to niby ja jestem do kogoś uprzedzony? – odparł Shikamaru. Wstał i schował telefon do kieszeni.
- To co, teraz się obrażasz? – spytała Temari z irytacją. – To ja mogę się obrazić, bo nazwałeś mojego brata socjopatą. A jedyne, co tak naprawdę przeciw niemu masz, to że bzyka twoją byłą.
Shikamaru odwrócił się do niej. Nie miała wątpliwości, że był wściekły.
- Wiem, że cię uraziłem. Mój błąd. Ale nie wyrażaj się w ten sposób o Ino. Czasami powinnaś powściągnąć język.
To by było na tyle, jeśli chodzi o wspólny wieczór. Tym lepiej, że Shikamaru się obraził. Nie miała już ochoty z nim gadać. Był w stanie ją sprowokować do tego, żeby spełniła jego życzenie - ale musiałaby uciec się do metod typu cel uświęca środki i nie tylko Ino to by zabolało.

.............................................
Tadam, wreszcie jest. Co mogę napisać? Zgodnie z przewidywaniami nie dotrzymałam terminu. Spróbuje się poprawić. Mam taki kłopot, że podczas gdy niektóre wątki do Nakamy mam dobrze zaplanowane inne istnieją zaledwie w zarysie, więc nie wiem, czy w ogóle je zrealizuję. Ale co tam - będę pisać jak leci, najwyżej wyjdzie mniej i krócej. Życzę słońca.

7 komentarzy:

  1. Ale brakowało mi tych nastoletnich problemów! Oj, młodych dorosłych ;)

    Zawsze lubiłam w Nakama tę toksyczną relację między Ino i Sakurą. Niby przyjaźń, ale i rywalizacja, trochę troski, ale i wbijanie szpil.

    Temari i Shikamaru tworzą związek oparty chyba tylko na czystej chemii. Zawieszenie broni to krótkie chwile przerwy podczas nieustannej wojny, ale najważniejsze, że odnajdują się na polu bitwy ;)

    Jestem strasznie ciekawa, jak rozwiąże się sprawa między Ino a Gaarą. Kto schowa dumę do kieszeni? No nic, dowiem się w swoim czasie.

    Naprawdę brakowało mi tych intryg :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo. Jak milutko widzieć nowy rozdział. Naprawdę, moje serduszko aż podskakuję, gdy widzę nową Nakamę na liście czytelniczej. Mniejsza o to XD

    Już ostatnio mówiłam na temat Ino - jak mnie irytuje. Tutaj podoba mi się jej podejście do Sakury. W końcu to ona okazuje trochę dojrzałości. Mam nadzieję, że te chęci do pogodzenia Shikamaru z Temari nie są jakąś intrygą.

    Co do tejże parki... Kurde, poniekąd rozumiem Shikamaru, jego martwienie się o Ino. W końcu Gaara to nie byle chłystek, którego może sobie podporządkować. Z drugiej zaś strony mamy Temari i ona też ma trochę racji. Ciężko mi stwierdzić, które bardziej.

    O Sakurze powiem jedno - ty tępa dzido!

    Chyba poważnie zacznę się upominać o rozdziały przez Facebooka :p raz napisałam, trzeba to powtarzać.

    Dużo czasu i chęci przesyłam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujawniłaś swoją tożsamość ;) Kiedy zobaczę link do Twojej twórczości?^^

      Usuń
    2. Nie miałam zamiaru jej ukrywać :D absolutnie.
      Kiedy w końcu napiszę coś sensownego XD niestety, wstyd ujawnić swoje nędzne wypociny komuś, kto pisze tak dobrze.

      Usuń
    3. Nie wiem co prawda, w jakim kontekście są napisane te słowa, ale mam radę, LilianaCross - zrób to ;) Sama się wahałam, ale wyszło zdecydowanie lepiej, niż się spodziewałam, a Kareena jest absolutnie wyrozumiała i zawsze znajdzie miłe słowo dla mojej wątpliwej jakości grafomanii ;)

      Kareena, to byłby sukces! Już dwie osoby zaczęłyby publikować dzięki Tobie! :D

      Usuń
    4. Ależ ja publikuję! Na Wattpadzie. Tam jest cała historia moich początków pisania. Od jakiegoś czasu jednak rezyduję na nowym koncie i chciałabym je jakoś ogarnąć. Może kiedyś się podzielę, może sama wpadniesz przypadkiem. Kto wie, kto wie :D

      Usuń
    5. Może powinnam zostać coachem od motywowania ludzi do pisania ;) mogłabyś podzielić się nowym Wattpadem, pomyśl :D

      Usuń