piątek, 15 marca 2019

5. Racja, jak czas, bywa względna


Ino posępnie przyglądała się kartce z wzorami chemicznymi. W końcu z frustracją zamknęła zeszyt.
Shikamaru, który siedział po drugiej stronie stolika w jej salonie, spojrzał znad książki ze zdziwioną miną. Kiedy się na czymś koncentrował trudno było go rozproszyć i nie zwrócił uwagi na pogłębiającą się rozpacz koleżanki.

- Wyjaśnię ci jeszcze raz – powiedział, choć jego mina wyrażała zniecierpliwienie. Ino wcale się temu nie dziwiła. Poświęcił dobre kilkanaście minut na tłumaczenie jej tego tematu, a ona miała wrażenie, że nic nie rozumie i zastanawiała się, jak można być tak tępym.
- Mniejsza z tym – mruknęła. Próbowała odsunąć na bok myśl, że Gaara praktycznie wszystko potrafił objaśnić tak, żeby zrozumiała. Nie mogła jednak oprzeć się na tej jego umiejętności przed kartkówką z chemii. Od wczoraj nie rozmawiali.
Co prawda wymienili smsy. Ino uważała, że powinni się spotkać i pogadać, ale ze strony Gaary nie padła taka propozycja. Zwykle to on proponował spotkania, Ino nawet nie wychodziła z inicjatywą, wychodząc z założenia, że to chłopak ma bardziej wypełniony grafik i wysunie propozycję, ilekroć będzie miał czas. Intuicja podpowiadała jej, że tym razem to może nie mieć zastosowania. Gaara miał prawo poczuć się urażony, ponieważ – teraz widziała to aż zbyt jaskrawo – strasznie przesadziła z reakcją. Może więc wcale nie zaproponuje spotkania. Może ona powinna to zrobić. Nie była pewna, ponieważ do tej pory nigdy się nie pokłócili, a już na pewno nie na tyle poważnie, by nie można było zadzwonić i swobodnie porozmawiać.
Ino zaproponowałaby spotkanie, gdyby Gaara do niej zadzwonił, ale skoro jedynie lakonicznie odpowiadał na jej smsy, znalazła się w patowej sytuacji. Wiedziała, że gdyby ona zadzwoniła i okazałoby się, że Gaara nie ma ochoty z nią rozmawiać zaczęłaby natychmiast przepraszać i postawiłaby się na przegranej pozycji. Gaara mógłby uznać, że ona żałuje, że się wycofała – podczas gdy żałowała, ale tylko tego, że się wściekła i praktycznie wyrzuciła go z domu. Nie mogła jednak pozwolić, żeby Gaara pomyślał, że na tyle żałuje swojego zachowania, żeby teraz być bardziej uległą. I tak mógł ją przekonać praktycznie do wszystkiego. Ino i bez nieustannych utyskiwań przyjaciół wiedziała, że ma do niego zbyt dużą słabość.
- Naprawdę, Ino, wyjaśnię. To prostsze niż ci się wydaje – powiedział Shikamaru z większym przekonaniem. Jak każdy facet potraktował sprawę ambicjonalnie, gdy ktoś zasugerował potencjalną bezowocność wysiłków.
Ino potrząsnęła ze złością głową. Shikamaru lekko cofnął się, speszony. Ino wcale nie złościła się na niego – tylko na siebie, bo znów myślała o Gaarze, chociaż namówiła Shikamaru na wspólną naukę właśnie po to, żeby zająć się czymś innym, nie chwycić w końcu w desperacji za telefon i nie zadzwonić.
Jednak jeśli Shikamaru pomyślał, że złości się na niego, istniała przynajmniej szansa, że nie będzie naciskał na tę chemię. Ino wiedziała już, że i tak nie potrafi się skupić na tym temacie, więc musiała znaleźć sobie inny.
- Tracisz czas. Mogłeś powiedzieć od razu, że już to wszystko umiesz – zauważyła.
Shikamaru wzruszył ramionami.
- I tak siedziałbym bezużytecznie w domu.
Ino spodziewała się takiej odpowiedzi. Trudno było powiedzieć, czy jest nią zachwycona. Poniekąd tak – dawało jej to pole, żeby się czymś zająć.
Mogła grać w gierkę zadając niewinne pytania, dlaczego w takim razie nie spotkał się z Temari, ale odpuściła sobie – zarówno granie, jak i delikatność. Było oczywiste, że gdyby wszystko było jak zwykle, Shikamaru spędziłby niedzielę z dziewczyną, a nie siedział z nią nad książkami.
- Mówiłam ci. Temari jest o coś zła, jesteś jedynie zbyt gruboskórny, żeby to dostrzec – oceniła.
Shikamaru odsunął od siebie książki, najwyraźniej również rezygnując z pomysłu uczenia się. Natychmiast wykorzystała to kotka Ino, Kleopatra, która wskoczyła mu na kolana i podsunęła główkę do głaskania.
- Mylisz się – powiedział chłopak, patrząc na kotkę i miziając ją pod szyją.
Ino prychnęła z irytacją.
- Twoja znajomość kobiet jest zerowa. Jest na ciebie zła od tygodnia, najwyższy czas, żebyś się pokapował – skwitowała.
Shikamaru spojrzał na nią krzywo. Nie lubił przyznawać, że nie ma racji.
- Nie o tym mówię. Domyślam się, o co Temari się wściekła.
Ino rozpromieniła się. Było to w takim samym stopniu spowodowane radością z niespodziewanie odniesionego sukcesu, jak i z tego, że ze słów Shikamaru wynikało, że sprawa jest już na półmetku rozwiązania.
- I świetnie. W takim razie pojedź do niej i ją przeproś – powiedziała.
Shikamaru nachmurzył się.
- Dlaczego zawsze, kiedy Temari rzuci o coś fochem, twoim zdaniem powinienem przepraszać? – oburzył się.
Ino chciała powiedzieć, że może po to, żeby nauczył się artykułowania nowego słowa. Nie powiedziała tego na głos, ponieważ to nie była dobra okazja do wytykania Shikamaru wad.
- To nie przepraszaj, ale przynajmniej powiedz jej, że dostrzegasz, o co jest zła – rzekła ze zniecierpliwieniem. – Może i dla ciebie to głupota. Ale skoro poczuła się urażona, to ma do tego powód. Przynajmniej spróbowałbyś wznieść się ponad własny punkt widzenia. Albo udawaj, że to potrafisz – dodała po namyśle.
Wzrok Shikamaru wyrażał najwyższe potępienie. Dla Ino to było zadziwiające – zazwyczaj łatwo było mu przemówić do rozsądku.
- Czy mogłabyś porzucić irytujący zwyczaj opowiadania się zawsze po jej stronie? – zapytał.
Ino zaperzyła się.
- Wcale tego zawsze nie robię – odparła.
Było to świadome kłamstwo. Rzeczywiście, zawsze opowiadała się po stronie Temari. Chociaż w przeszłości i teraz z zupełnie różnych powodów. Kiedyś dlatego, że obiecała Gaarze podjąć się roli mediatorki. Było to jeszcze wtedy, kiedy Gaara uważał, że konieczność dogadania się z Shikamaru wpłynie pozytywnie na utemperowanie apodyktycznego charakteru jego siostry i zależało mu, żeby nie zerwali – czym pewnie by się skończyło, gdyby Shikamaru upierał się przy swoim jak osioł.
Ino sądziła wtedy, że Gaarze zależało na szczęściu siostry i że wbrew temu, co mówił – że Shikamaru był na ten moment pożyteczny dla osiągnięcia długofalowego efektu – interesowało go, żeby nie pokłóciła się z głupiego powodu z chłopakiem, który jej się podoba. Teraz jednak musiała przyznać, że Gaara - nawet jeśli nie w stu procentach, to w dużej mierze -myślał o sobie. Chciał, żeby Temari skoncentrowała swoje despotyczne zapędy na kimś innym. I żeby przy okazji nauczyła się je powściągać.
Ino po przeprowadzonej kilka miesięcy temu rozmowie z byłą dziewczyną Gaary dostrzegła, że Temari naprawdę lubiła się wtrącać w życie brata i przy okazji potrafiła namieszać. Yugito skarżyła się, że Temari wiecznie robiła jej na złość, ale Gaara i tak stawał po jej stronie, jeśli musiał kogoś wybrać. Dla Ino to było całkiem zrozumiałe. Gaara był za bardzo przywiązany do siostry, żeby sprawić jej przykrość, nawet jeśli się na nią wściekał.
Patrząc na nich z boku w szkole można było pomyśleć, że Temari jest podporządkowana Gaarze i boi się mu sprzeciwić, ale to chyba jednak działało w dwie strony. Dorastanie w rodzinie, w której panowały skrzywione relacje, z ojcem przemocowcem i zastraszonną matką, a potem w placówkach opiekuńczych, sprawiło, że Gaara i Temari mieli wobec siebie silne poczucie lojalności, które z pewnością obojgu utrudniało życie.
Jednak, chociaż to Temari wykonała z pozoru mało ważny krok, żeby rozluźnić więzy – randkując z Shikamaru, którego jej brat z początku nie tolerował – to Gaara uchwycił się okazji, żeby postawić jasną granicę we wtrącaniu się nawzajem w cudze sprawy. Zachowywał się jakby przestał się liczyć ze zdaniem Temari i chyba także mało się nią interesował. W każdym razie nie interesował się jej związkiem, bo kiedy Ino mówiła mu, że Shikamaru i Temari zachowywali się w szkole w taki lub inny sposób, reagował albo obojętnością albo, z czasem, zniecierpliwieniem. Jakby drażniło go, że Ino jest zainteresowana życiem uczuciowym przyjaciela, pomimo tego, że została zwolniona z roli osoby łagodzącej konflikty.
Tyle tylko, że gdy została z tej roli zwolniona, zaczęła jej ona odpowiadać. I to z kilku powodów. Po pierwsze, kiedy przestała się wściekać, jak zwykle, gdy czuła, że ktoś odbiera jej uwagę Shikamaru, i przestała traktować tę sytuację jak zagrożenie – dostrzegła, że na jej przyjaciela ten związek ma korzystny wpływ. Temari potrafiła go zmotywować, żeby wreszcie zaczęło mu na czymś zależeć, a poza tym Shikamaru był teraz zmuszony do tego, by wyjść poza własny, wąski punkt widzenia. Zwykle rzucał dziewczynę, w której coś przestało mu pasować. Teraz zależało mu wystarczająco, żeby się postarać. I dla Ino to był wystarczający powód, żeby kibicować tej relacji, nawet mimo, że ona i Temari się nie lubiły.
Ponadto Ino czuła, że powinna się wtrącić i załagodzić sytuację, skoro była odpowiedzialna za nieustanne spięcia w tym, z pewnej perspektywy, całkiem dobrze rozwijającym się związku.
Shikamaru uważał, że Temari rzuca fochami bez powodu albo raczej z tego tylko powodu, że chce rozporządzać nim i jego czasem. Bardzo go to drażniło, bo – wbrew temu, co niektórzy o nim myśleli – nie był osobą, która lubi, gdy się nim próbuje rządzić. Był za leniwy na to, żeby spełniać cudze zachcianki własnym kosztem.
Ino nie była jednak tak bardzo krytyczna wobec Temari i wcale nie posądzała jej o despotyczne zapędy – w każdym razie nie do takiego stopnia, jakiego dopatrywał się Shikamaru. Musiałaby być ślepa, żeby nie zauważyć, że niemal zawsze, gdy Temari „rzucała fochem o nic”, tak naprawdę chodziło o nią.
Czuła się winna, ale jednocześnie nie zamierzała zrywać czy drastycznie ograniczać kontaktów z przyjacielem, dlatego że Temari jest o nią zazdrosna. Kiedykolwiek ogarniały ją wątpliwości – i wyrzucała sobie, że powinna się wycofać, bo inaczej stanie się przyczyną rozpadu związku – mówiła sobie, że przecież to i tak nie może trwać na dłuższą metę. Temari musi nauczyć się, że ludzi nie posiada się na własność. Ino kiedyś traktowała Shikamaru bardzo podobnie do tego, jak Temari traktowała swojego brata. I zmądrzała. Temari też musi pójść po rozum do głowy.
Poza tym, czy ucięcie spotykania się z Shikamaru poza szkołą cokolwiek by zmieniło? I tak nie zniknęłaby Temari z oczu. Dziewczyna nadal mogłaby winić Ino – i zapewne by winiła – za swoje pogarszające się relacje z Gaarą. Ino, nawet gdyby jakoś ograniczyła kontakty z Shikamaru, nie zmieniłaby faktu, że jej znajomość z Gaarą zaczęła się przez randki Shikamaru z Temari. Nie zmieniłaby więc faktu, że Temari jest zła na nią, ale w pewnym stopniu także na Shikamaru, bez którego ich drogi nigdy by się nie przecięły.
Ino pamiętała jak sama potrafiła być zacietrzewiona, gdy wydawało jej się, że ktoś staje między nią a Shikamaru. I szalenie obawiała się, że Temari, tak samo jak ona, wpadnie w pewnym momencie w złość i zacznie niszczyć wszystko na swojej drodze, a zwłaszcza swoje relacje z innymi ludźmi. Tym sposobem dało się zniszczyć o wiele silniejsze relacje niż jej związek z Shikamaru.
Ino miałaby ogromne wyrzuty sumienia, gdyby jej przyjaciel rozstał się z Temari z jej powodu albo z powodu z nią związanego. Ale żeby Temari przestała być tak nadwrażliwa, musiałaby zniknąć z jej życia, a dokładniej – z życia Gaary. Nie była cierpiętnicą, żeby zrywać z chłopakiem dla dobrego samopoczucia jego siostry. A także – i nie była pewna, czy nie powinna z tego powodu stracić do siebie szacunku – dla dobra związku najlepszego przyjaciela, który zawsze ją wspierał.
Mogła natomiast zrobić, co w jej mocy, żeby zniwelować szkody.
- Może mi powiesz, o co Temari się obraziła? – zapytała, rezygnując z próby przekonania Shikamaru, że tak naprawdę jest po jego stronie. Prawdopodobnie by jej nie uwierzył, od dawna sądząc, że Ino solidaryzuje się z Temari na złość jemu, chociaż jego dziewczyny nie lubi.
To prawda, że Ino nie lubiła Temari. Trudno darzyć sympatią kogoś, kto traktuje cię jak jedną z siedmiu plag egipskich. Jednocześnie jednak uważała, że Shikamaru i Temari pasują do siebie i że bez jej osoby krążącej po orbicie mieliby związek prawie idealny. A poza tym w dużym stopniu rozumiała Temari. Wiedziała, jak to jest, myśleć – nieważne, czy błędnie – że na całym świecie możesz ufać tylko jednej osobie i że tę osobę ktoś ci zabiera.
Shikamaru pokręcił przecząco głową. Ino przekręciła na bok głowę i przybrała rozczarowany wyraz twarzy.
- Shikamaru…
- To głupie. I żenujące – powiedział chłopak takim tonem, jakby się zastanawiał. Ale Ino i tak wiedziała, że skruszyła mury.
- Jednak coś wywinąłeś podczas wyjazdu w weekend – powiedziała z przekonaniem. Nie mogła nic poradzić na triumf przebijający się w jej głosie. Po prostu nie wierzyła w aż takie zbiegi okoliczności, za to uważała się za spostrzegawczą. Parka wróciła z wyjazdu w niedzielę, a Ino już w poniedziałek zauważyła, że Temari coś w sobie dusi. Tylko najwyraźniej nie potrafiła tego uzewnętrznić na tyle, żeby chłopak zauważył.
Już wtedy nasunęły jej się pewne podejrzenia, ale odrzuciła je jako stanowczo nieprawdopodobne i niesprawiedliwe. Miała zbyt dobre zdanie o Shikamaru, żeby iść tym tropem albo żeby mu coś wprost zarzucić.
Jednak teraz, gdy Shikamaru sam przyznał, że Temari jest na niego zła i że wie, dlaczego, nie tylko jej ciekawość, ale i zaniepokojenie rozgorzały na nowo. Nie chciała zadawać niewygodnych pytań, ani wchodzić na grząski teren, o którym – tak całkiem bezpośrednio i bez ogródek – właściwie nigdy nie rozmawiali. Ale z drugiej strony sytuacja wymagała wyjaśnienia. I trzeba było zapomnieć o wstydzie.
- Namawiałeś ją na seks? – zapytała, starając się brzmieć neutralnie, ale oskarżenie w jej głosie było aż zbyt oczywiste.
Shikamaru chyba za mocno przejechał Kleopatrze dłonią po grzbiecie, bo kotka miauknęła wyrażając oburzenie i zeskoczyła mu z kolan. Dla Ino to był dowód na zdolność do brutalności, o jaką nigdy nie posądziłaby przyjaciela, i ostatecznie pogrążyło go w jej oczach.
- Głupi jesteś? – Nie wytrzymała. – Nie wolno ci na nią naciskać!
Shikamaru wyciągnął przed siebie ręce w obronnym geście.
- Nie rzucaj kamieniami, było dokładnie odwrotnie – powiedział szybko.
Ino zastygła w bezruchu, zbita z tropu.
- Co to znaczy: odwrotnie? – zapytała. – Temari cię chciała zaciągnąć do łóżka, a ty się opierałeś? – zapytała z powątpiewaniem.
Shikamaru westchnął. Wyglądał jak przesłuchiwany przestępca i ewidentnie nie czuł się dobrze w tej roli.
- Uznałem, że wypada coś wyjaśnić. Temari się wściekła.
Ino zastanawiała się przez chwilę. Próbowała zmusić umysł do pracy na wyższych obrotach, ale nie bardzo potrafiła sobie wyobrazić, co takiego można powiedzieć napalonej dziewczynie, żeby się wściekła. I nie zauważyć, że to może być ważne.
- Powiedziałeś jej, że nie będzie pierwsza? – zapytała, chociaż powątpiewała w zgodność tych słów z rzeczywistością. Zakładała, że Shikamaru jest inteligentniejszy. Jednak chłopak się nie oburzył. – Serio, w takim momencie? Jakie to romantyczne – podsumowała z przekąsem.
- Słonko. To ty mi nakładłaś do głowy, że mam być uczciwy – odpowiedział chłopak, wyraźnie zirytowany.
Może myślał, że ją tym zbije z tropu, ale tylko ją wkurzył.
- Tak, i jak widać słusznie. Miałeś prawie rok, żeby jej powiedzieć, że miałeś dziewczyny… W tym sensie.
Shikamaru popatrzył na nią jakby powiedziała coś bezsensownego.
- Ale dlaczego mam się tłumaczyć? Czy wyglądam na prawiczka?
Pytanie zabrzmiało w uszach Ino tak naiwnie, że parsknęła śmiechem.
- Jakby to powiedzieć, żeby cię nie urazić? – odpowiedziała. Widząc skonsternowanie na twarzy przyjaciela, przestała się na niego wściekać. – Wyglądasz na prawiczka.
- Ino. – Shikamaru mało kiedy zwracał się do niej po imieniu. Miało to zapewne zabrzmieć jak przygana.
Blondynka wzruszyła ramionami.
- Gwarantuję ci, że dziewczyny, które na ciebie lecą, nie zakładają, że będziesz chciał im się dobrać do majtek – stwierdziła brutalnie. Nic nie mogła poradzić na to, że bawiło ją zszokowanie przyjaciela. – Częściowo lecą dlatego, że jesteś przystojny, ale w większym stopniu dlatego, że wypadasz korzystnie na tle tych wszystkich koleżków, którzy szukają tylko okazji do obmacywania, ale przy kolegach nie wezmą dziewczyny za rękę, bo to przypał.
Shikamaru potrząsnął z rezygnacją głową.
- Właśnie zmiażdżyłaś moją samoocenę na proch. Teraz próbujesz to zrekompensować? Musiałabyś się bardziej postarać. – Powiedział. Ino doszła do wniosku, że chyba mówiła zbyt lekkim tonem, bo nie potraktował jej poważnie. A przecież miała do powiedzenia coś istotnego.
- Posłuchaj – powiedziała, przybierając poważną minę. – Masz osiemnaście lat i dziesiątki lasek na koncie. Gdybym nie wiedziała lepiej, pomyślałabym, że albo szukasz tej właściwej i masz jakieś zasady albo bzykasz co się da. Więc co teraz ma myśleć Temari?
Shikamaru z pewnością nie spodobało się to, co usłyszał, dlatego uciekał w zaprzeczenie.
- Skąd w tobie szalone przekonanie, że myślisz podobnie jak Temari?
Ino wzruszyła ramionami.
- Nie różnimy się aż tak bardzo – stwierdziła.
- Gdybyście były choć trochę podobne, nie pozostałoby mi nic innego jak wziąć sznur i poszukać jakiegoś drzewa – skomentował Shikamaru kwaśno.
Ino popatrzyła na niego karcąco. Nie bawił jej ten wisielczy humor. Próbowała jednak nie stracić cierpliwości do chłopaka, który jak zwykle nie chciał przyznać się do błędu.
- Zrozum: Temari zrobiła sobie pewne założenie. Więc oczywiście, że jest wściekła. Nic takiego nie miałoby miejsca, gdybyś się trochę wcześniej obudził i uznał za odpowiednie wspomnieć, że masz jakieś doświadczenia seksualne. – Widziała, że Shikamaru chciał coś wtrącić, ale szybko zgasiła jego zapędy: - Nie masz trzydzieści lat, żeby ci je z automatu przypisywać. Nawet nie masz świadomości, że jak na standardy wcześnie zacząłeś?
- Czyje standardy, Ino? – mruknął Shikamaru. Jej zdaniem przegrał dyskusję, ale nie mógł się z tym pogodzić.
Dziewczyna prychnęła ze złością.
- Normy krajowe. Twoi najbardziej wyszczekani koledzy cycki widzieli co najwyżej w pornosach – skomentowała zgryźliwie. – Głupio się zachowałeś, zrozum to. Wytłumacz się i będziesz miał kłopot z głowy.
Shikamaru miał jednak zacięty wyraz twarzy, co dla Ino było sygnałem, że tym razem nie sprawdza się w roli mediatorki, a przynajmniej – że nie będzie tak łatwo jak zwykle.
- Nie muszę się ze wszystkiego tłumaczyć, Ino – oznajmił.
- Jesteś uparty jak osioł i jak osioł głupi – oświadczyła. Nie było to jednak coś, czego od niej wielokrotnie nie słyszał, więc trudno, żeby zrobiło na nim wrażenie.
Ino miała nadzieję, że Shikamaru przestanie tę sprawę traktować ambicjonalnie. To na pewno zły moment, żeby się upierać przy swoim. Tym bardziej, że wystarczyłaby prosta rozmowa, żeby sprawę wyjaśnić, więc w czym problem? Shikamaru, czekając aż Temari przestanie się złościć i uzna rzecz za nieważną, mógł się bardzo przeliczyć.
Ino z niezadowoleniem zauważyła, że od rana zachowuje się podobnie i uznała, że zamiast szukać sobie metod na rozproszenie uwagi, zadzwoni do Gaary.



........................................................................
I wreszcie udało się. Miałam taki kryzysowy miesiąc, że nie potrafiłam się zabrać za pisanie. Trochę krótko, ale jest nowy rozdział. Spróbuję następnym poprawić statystyki terminowości ;)

4 komentarze:

  1. Odkąd zobaczyłam, że przekroczyłaś termin, walczyłam ze sobą, żeby nie napisać z reklamacją ;) Torpedowałam te plany, tłumacząc sobie, że na pewno wynika to z jakiegoś ważnego powodu. Nie obiecuję, że zawsze będę tak cierpliwa, ale chyba będę Ci spamować w spamowniku, a nie pod rozdziałem :P Tak tylko przypomnę, że jest jeszcze jedno opowiadanie do dokończenia :D

    Teraz rozdział. Odczułam ogromną ulgę, że Ino poszła po rozum do głowy. Zauważyła swój błąd, ale równocześnie nie postawiła się w patowej sytuacji, w której nie miałaby możliwości wykonać żadnego ruchu. Teraz tylko trzymam kciuki, żeby jakoś ułożyło się w związku Ino i Gaary.

    Uwielbiam czytać przemyślenia Twoich postaci. Kiedy poznawałam stosunek Ino do Temari, niesamowicie wczuwałam się w jej punkt widzenia. Biedny Shikamaru. Czyżby jeszcze nie poznał sposobu postępowania z kobietami, pomimo takich doświadczeń? ;)

    Trzymam kciuki za Twoje postanowienie, dotyczące terminowości :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugh, codziennie zaglądam, czy aby nowy rozdział się nie pojawił i w końcu jest!

    No cóż. Przede wszystkim, popieram Shikamaru - ciacho jak on nie może być prawiczkiem. XD
    Poza tym, Ino zdecydowanie za dużo myśli. W sumie więcej myśli niż robi i to wychodzi jej na złe. Zamiast wziąć przysłowiowego byka za rogi, zastanawia się nad wyborem płachty. Naprawdę, ta dziewczyna doprowadza mnie do skrajnego załamania. Co wcale nie umniejsza jej cudowności.

    Ty mały kłamco, wszyscy wiemy, że i tak rozjedziesz się z terminem :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przeczytałam ponownie Twój komentarz i uderzyła mnie jego trafność ;)

      Usuń
  3. Okej, odgrzebuje starego, porzuconego bloga, bo czytało się całkiem przyjemnie, aż do tego rozdziału i poprzedniego. 2019 rok i takie średniowiecze? Broninie kultury gwałtu? Ino miała pełne prawo zmienić zdanie w każdej chwili i wyrzucić go za drzwi, ale tego, że sprawiłaś, ze to ONA czuje się winna sytuacji, nie mogę zrozumieć. Dziewczyno, szczerze współczuję poglądów, bo to stawia cię w roli łatwej ofiary i to takiej, która nawet nie zrozumie, że jest całkowicie niewinna.
    Pozdrawiam, S.

    OdpowiedzUsuń