Ino
posępnie przyglądała się kartce z wzorami chemicznymi. W końcu z frustracją zamknęła zeszyt.
Shikamaru,
który siedział po drugiej stronie stolika w jej salonie, spojrzał znad książki
ze zdziwioną miną. Kiedy się na czymś koncentrował trudno było go rozproszyć i
nie zwrócił uwagi na pogłębiającą się rozpacz koleżanki.
- Wyjaśnię ci jeszcze raz – powiedział, choć jego mina wyrażała zniecierpliwienie. Ino wcale się temu nie dziwiła. Poświęcił dobre kilkanaście minut na tłumaczenie jej tego tematu, a ona miała wrażenie, że nic nie rozumie i zastanawiała się, jak można być tak tępym.
-
Mniejsza z tym – mruknęła. Próbowała odsunąć na bok myśl, że Gaara praktycznie
wszystko potrafił objaśnić tak, żeby zrozumiała. Nie mogła jednak oprzeć się na
tej jego umiejętności przed kartkówką z chemii. Od wczoraj nie rozmawiali.
Co
prawda wymienili smsy. Ino uważała, że powinni się spotkać i pogadać, ale ze
strony Gaary nie padła taka propozycja. Zwykle to on proponował spotkania, Ino
nawet nie wychodziła z inicjatywą, wychodząc z założenia, że to chłopak ma
bardziej wypełniony grafik i wysunie propozycję, ilekroć będzie miał czas.
Intuicja podpowiadała jej, że tym razem to może nie mieć zastosowania. Gaara
miał prawo poczuć się urażony, ponieważ – teraz widziała to aż zbyt
jaskrawo – strasznie przesadziła z reakcją. Może więc wcale nie zaproponuje
spotkania. Może ona powinna to zrobić. Nie była pewna, ponieważ do tej pory
nigdy się nie pokłócili, a już na pewno nie na tyle poważnie, by nie można było
zadzwonić i swobodnie porozmawiać.
Ino
zaproponowałaby spotkanie, gdyby Gaara do niej zadzwonił, ale skoro jedynie
lakonicznie odpowiadał na jej smsy, znalazła się w patowej sytuacji. Wiedziała,
że gdyby ona zadzwoniła i okazałoby się, że Gaara nie ma ochoty z nią rozmawiać
zaczęłaby natychmiast przepraszać i postawiłaby się na przegranej pozycji.
Gaara mógłby uznać, że ona żałuje, że się wycofała – podczas gdy żałowała, ale
tylko tego, że się wściekła i praktycznie wyrzuciła go z domu. Nie mogła jednak
pozwolić, żeby Gaara pomyślał, że na tyle żałuje swojego zachowania, żeby teraz
być bardziej uległą. I tak mógł ją przekonać praktycznie do wszystkiego. Ino i
bez nieustannych utyskiwań przyjaciół wiedziała, że ma do niego zbyt dużą
słabość.
- Naprawdę,
Ino, wyjaśnię. To prostsze niż ci się wydaje – powiedział Shikamaru z większym
przekonaniem. Jak każdy facet potraktował sprawę ambicjonalnie, gdy ktoś
zasugerował potencjalną bezowocność wysiłków.
Ino
potrząsnęła ze złością głową. Shikamaru lekko cofnął się, speszony. Ino wcale
nie złościła się na niego – tylko na siebie, bo znów myślała o Gaarze, chociaż
namówiła Shikamaru na wspólną naukę właśnie po to, żeby zająć się czymś innym,
nie chwycić w końcu w desperacji za telefon i nie zadzwonić.
Jednak
jeśli Shikamaru pomyślał, że złości się na niego, istniała przynajmniej szansa,
że nie będzie naciskał na tę chemię. Ino wiedziała już, że i tak nie potrafi
się skupić na tym temacie, więc musiała znaleźć sobie inny.
-
Tracisz czas. Mogłeś powiedzieć od razu, że już to wszystko umiesz – zauważyła.
Shikamaru
wzruszył ramionami.
-
I tak siedziałbym bezużytecznie w domu.
Ino
spodziewała się takiej odpowiedzi. Trudno było powiedzieć, czy jest nią
zachwycona. Poniekąd tak – dawało jej to pole, żeby się czymś zająć.
Mogła
grać w gierkę zadając niewinne pytania, dlaczego w takim razie nie spotkał się
z Temari, ale odpuściła sobie – zarówno granie, jak i delikatność. Było
oczywiste, że gdyby wszystko było jak zwykle, Shikamaru spędziłby niedzielę z
dziewczyną, a nie siedział z nią nad książkami.
-
Mówiłam ci. Temari jest o coś zła, jesteś jedynie zbyt gruboskórny, żeby to
dostrzec – oceniła.
Shikamaru
odsunął od siebie książki, najwyraźniej również rezygnując z pomysłu uczenia
się. Natychmiast wykorzystała to kotka Ino, Kleopatra, która wskoczyła mu na
kolana i podsunęła główkę do głaskania.
-
Mylisz się – powiedział chłopak, patrząc na kotkę i miziając ją pod szyją.
Ino
prychnęła z irytacją.
-
Twoja znajomość kobiet jest zerowa. Jest na ciebie zła od tygodnia, najwyższy
czas, żebyś się pokapował – skwitowała.
Shikamaru
spojrzał na nią krzywo. Nie lubił przyznawać, że nie ma racji.
-
Nie o tym mówię. Domyślam się, o co Temari się wściekła.
Ino
rozpromieniła się. Było to w takim samym stopniu spowodowane radością z niespodziewanie
odniesionego sukcesu, jak i z tego, że ze słów Shikamaru wynikało, że sprawa
jest już na półmetku rozwiązania.
-
I świetnie. W takim razie pojedź do niej i ją przeproś – powiedziała.
Shikamaru
nachmurzył się.
-
Dlaczego zawsze, kiedy Temari rzuci o coś fochem, twoim zdaniem powinienem
przepraszać? – oburzył się.
Ino
chciała powiedzieć, że może po to, żeby nauczył się artykułowania nowego słowa.
Nie powiedziała tego na głos, ponieważ to nie była dobra okazja do wytykania
Shikamaru wad.
-
To nie przepraszaj, ale przynajmniej powiedz jej, że dostrzegasz, o co jest zła
– rzekła ze zniecierpliwieniem. – Może i dla ciebie to głupota. Ale skoro
poczuła się urażona, to ma do tego powód. Przynajmniej spróbowałbyś wznieść się
ponad własny punkt widzenia. Albo udawaj, że to potrafisz – dodała po namyśle.
Wzrok
Shikamaru wyrażał najwyższe potępienie. Dla Ino to było zadziwiające –
zazwyczaj łatwo było mu przemówić do rozsądku.
-
Czy mogłabyś porzucić irytujący zwyczaj opowiadania się zawsze po jej
stronie? – zapytał.
Ino
zaperzyła się.
-
Wcale tego zawsze nie robię – odparła.
Było
to świadome kłamstwo. Rzeczywiście, zawsze opowiadała się po stronie Temari. Chociaż
w przeszłości i teraz z zupełnie różnych powodów. Kiedyś dlatego, że obiecała
Gaarze podjąć się roli mediatorki. Było to jeszcze wtedy, kiedy Gaara uważał,
że konieczność dogadania się z Shikamaru wpłynie pozytywnie na utemperowanie
apodyktycznego charakteru jego siostry i zależało mu, żeby nie zerwali – czym
pewnie by się skończyło, gdyby Shikamaru upierał się przy swoim jak osioł.
Ino
sądziła wtedy, że Gaarze zależało na szczęściu siostry i że wbrew temu, co
mówił – że Shikamaru był na ten moment pożyteczny dla osiągnięcia długofalowego
efektu – interesowało go, żeby nie pokłóciła się z głupiego powodu z
chłopakiem, który jej się podoba. Teraz jednak musiała przyznać, że Gaara - nawet jeśli nie w stu procentach, to w dużej mierze -myślał o sobie. Chciał, żeby Temari
skoncentrowała swoje despotyczne zapędy na kimś innym. I żeby przy okazji nauczyła
się je powściągać.
Ino
po przeprowadzonej kilka miesięcy temu rozmowie z byłą dziewczyną Gaary
dostrzegła, że Temari naprawdę lubiła się wtrącać w życie brata i przy okazji
potrafiła namieszać. Yugito skarżyła się, że Temari wiecznie robiła jej na
złość, ale Gaara i tak stawał po jej stronie, jeśli musiał kogoś wybrać. Dla
Ino to było całkiem zrozumiałe. Gaara był za bardzo przywiązany do siostry,
żeby sprawić jej przykrość, nawet jeśli się na nią wściekał.
Patrząc
na nich z boku w szkole można było pomyśleć, że Temari jest podporządkowana
Gaarze i boi się mu sprzeciwić, ale to chyba jednak działało w dwie strony.
Dorastanie w rodzinie, w której panowały skrzywione relacje, z ojcem
przemocowcem i zastraszonną matką, a potem w placówkach opiekuńczych, sprawiło,
że Gaara i Temari mieli wobec siebie silne poczucie lojalności, które z
pewnością obojgu utrudniało życie.
Jednak,
chociaż to Temari wykonała z pozoru mało ważny krok, żeby rozluźnić więzy – randkując z Shikamaru, którego jej brat z początku nie tolerował – to
Gaara uchwycił się okazji, żeby postawić jasną granicę we wtrącaniu się
nawzajem w cudze sprawy. Zachowywał się jakby przestał się liczyć ze zdaniem
Temari i chyba także mało się nią interesował. W każdym razie nie interesował
się jej związkiem, bo kiedy Ino mówiła mu, że Shikamaru i Temari zachowywali
się w szkole w taki lub inny sposób, reagował albo obojętnością albo, z czasem,
zniecierpliwieniem. Jakby drażniło go, że Ino jest zainteresowana życiem
uczuciowym przyjaciela, pomimo tego, że została zwolniona z roli osoby
łagodzącej konflikty.
Tyle
tylko, że gdy została z tej roli zwolniona, zaczęła jej ona odpowiadać. I to z
kilku powodów. Po pierwsze, kiedy przestała się wściekać, jak zwykle, gdy
czuła, że ktoś odbiera jej uwagę Shikamaru, i przestała traktować tę sytuację
jak zagrożenie – dostrzegła, że na jej przyjaciela ten związek ma korzystny
wpływ. Temari potrafiła go zmotywować, żeby wreszcie zaczęło mu na czymś
zależeć, a poza tym Shikamaru był teraz zmuszony do tego, by wyjść poza własny,
wąski punkt widzenia. Zwykle rzucał dziewczynę, w której coś przestało mu
pasować. Teraz zależało mu wystarczająco, żeby się postarać. I dla Ino to był
wystarczający powód, żeby kibicować tej relacji, nawet mimo, że ona i Temari
się nie lubiły.
Ponadto
Ino czuła, że powinna się wtrącić i załagodzić sytuację, skoro była
odpowiedzialna za nieustanne spięcia w tym, z pewnej perspektywy, całkiem
dobrze rozwijającym się związku.
Shikamaru
uważał, że Temari rzuca fochami bez powodu albo raczej z tego tylko powodu, że
chce rozporządzać nim i jego czasem. Bardzo go to drażniło, bo – wbrew temu, co
niektórzy o nim myśleli – nie był osobą, która lubi, gdy się nim próbuje
rządzić. Był za leniwy na to, żeby spełniać cudze zachcianki własnym kosztem.
Ino
nie była jednak tak bardzo krytyczna wobec Temari i wcale nie posądzała jej o
despotyczne zapędy – w każdym razie nie do takiego stopnia, jakiego dopatrywał
się Shikamaru. Musiałaby być ślepa, żeby nie zauważyć, że niemal zawsze, gdy
Temari „rzucała fochem o nic”, tak naprawdę chodziło o nią.
Czuła
się winna, ale jednocześnie nie zamierzała zrywać czy drastycznie ograniczać
kontaktów z przyjacielem, dlatego że Temari jest o nią zazdrosna. Kiedykolwiek
ogarniały ją wątpliwości – i wyrzucała sobie, że powinna się wycofać, bo
inaczej stanie się przyczyną rozpadu związku – mówiła sobie, że przecież to i
tak nie może trwać na dłuższą metę. Temari musi nauczyć się, że ludzi nie
posiada się na własność. Ino kiedyś traktowała Shikamaru bardzo podobnie do
tego, jak Temari traktowała swojego brata. I zmądrzała. Temari też musi pójść
po rozum do głowy.
Poza
tym, czy ucięcie spotykania się z Shikamaru poza szkołą cokolwiek by zmieniło?
I tak nie zniknęłaby Temari z oczu. Dziewczyna nadal mogłaby winić Ino – i
zapewne by winiła – za swoje pogarszające się relacje z Gaarą. Ino, nawet gdyby
jakoś ograniczyła kontakty z Shikamaru, nie zmieniłaby faktu, że jej znajomość
z Gaarą zaczęła się przez randki Shikamaru z Temari. Nie zmieniłaby więc faktu,
że Temari jest zła na nią, ale w pewnym stopniu także na Shikamaru, bez którego
ich drogi nigdy by się nie przecięły.
Ino
pamiętała jak sama potrafiła być zacietrzewiona, gdy wydawało jej się, że ktoś
staje między nią a Shikamaru. I szalenie obawiała się, że Temari, tak samo jak
ona, wpadnie w pewnym momencie w złość i zacznie niszczyć wszystko na swojej
drodze, a zwłaszcza swoje relacje z innymi ludźmi. Tym sposobem dało
się zniszczyć o wiele silniejsze relacje niż jej związek z Shikamaru.
Ino
miałaby ogromne wyrzuty sumienia, gdyby jej przyjaciel rozstał się z Temari z jej
powodu albo z powodu z nią związanego. Ale żeby Temari przestała być tak
nadwrażliwa, musiałaby zniknąć z jej życia, a dokładniej – z życia Gaary. Nie
była cierpiętnicą, żeby zrywać z chłopakiem dla dobrego samopoczucia jego
siostry. A także – i nie była pewna, czy nie powinna z tego powodu stracić do
siebie szacunku – dla dobra związku najlepszego przyjaciela, który zawsze ją
wspierał.
Mogła
natomiast zrobić, co w jej mocy, żeby zniwelować szkody.
-
Może mi powiesz, o co Temari się obraziła? – zapytała, rezygnując z próby
przekonania Shikamaru, że tak naprawdę jest po jego stronie. Prawdopodobnie by
jej nie uwierzył, od dawna sądząc, że Ino solidaryzuje się z Temari na złość
jemu, chociaż jego dziewczyny nie lubi.
To
prawda, że Ino nie lubiła Temari. Trudno darzyć sympatią kogoś, kto traktuje
cię jak jedną z siedmiu plag egipskich. Jednocześnie jednak uważała, że
Shikamaru i Temari pasują do siebie i że bez jej osoby krążącej po orbicie
mieliby związek prawie idealny. A poza tym w dużym stopniu rozumiała Temari.
Wiedziała, jak to jest, myśleć – nieważne, czy błędnie – że na całym świecie
możesz ufać tylko jednej osobie i że tę osobę ktoś ci zabiera.
Shikamaru
pokręcił przecząco głową. Ino przekręciła na bok głowę i przybrała rozczarowany
wyraz twarzy.
-
Shikamaru…
-
To głupie. I żenujące – powiedział chłopak takim tonem, jakby się zastanawiał.
Ale Ino i tak wiedziała, że skruszyła mury.
-
Jednak coś wywinąłeś podczas wyjazdu w weekend – powiedziała z przekonaniem.
Nie mogła nic poradzić na triumf przebijający się w jej głosie. Po prostu nie
wierzyła w aż takie zbiegi okoliczności, za to uważała się za spostrzegawczą.
Parka wróciła z wyjazdu w niedzielę, a Ino już w poniedziałek zauważyła, że
Temari coś w sobie dusi. Tylko najwyraźniej nie potrafiła tego uzewnętrznić na
tyle, żeby chłopak zauważył.
Już
wtedy nasunęły jej się pewne podejrzenia, ale odrzuciła je jako stanowczo
nieprawdopodobne i niesprawiedliwe. Miała zbyt dobre zdanie o Shikamaru, żeby
iść tym tropem albo żeby mu coś wprost zarzucić.
Jednak
teraz, gdy Shikamaru sam przyznał, że Temari jest na niego zła i że wie,
dlaczego, nie tylko jej ciekawość, ale i zaniepokojenie rozgorzały na nowo. Nie
chciała zadawać niewygodnych pytań, ani wchodzić na grząski teren, o którym –
tak całkiem bezpośrednio i bez ogródek – właściwie nigdy nie rozmawiali. Ale z
drugiej strony sytuacja wymagała wyjaśnienia. I trzeba było zapomnieć o wstydzie.
-
Namawiałeś ją na seks? – zapytała, starając się brzmieć neutralnie, ale
oskarżenie w jej głosie było aż zbyt oczywiste.
Shikamaru
chyba za mocno przejechał Kleopatrze dłonią po grzbiecie, bo kotka miauknęła wyrażając oburzenie i zeskoczyła mu z kolan. Dla Ino to był
dowód na zdolność do brutalności, o jaką nigdy nie posądziłaby przyjaciela, i
ostatecznie pogrążyło go w jej oczach.
-
Głupi jesteś? – Nie wytrzymała. – Nie wolno ci na nią naciskać!
Shikamaru
wyciągnął przed siebie ręce w obronnym geście.
-
Nie rzucaj kamieniami, było dokładnie odwrotnie – powiedział szybko.
Ino
zastygła w bezruchu, zbita z tropu.
-
Co to znaczy: odwrotnie? – zapytała. – Temari cię chciała zaciągnąć do łóżka, a
ty się opierałeś? – zapytała z powątpiewaniem.
Shikamaru
westchnął. Wyglądał jak przesłuchiwany przestępca i ewidentnie nie czuł się
dobrze w tej roli.
-
Uznałem, że wypada coś wyjaśnić. Temari się wściekła.
Ino
zastanawiała się przez chwilę. Próbowała zmusić umysł do pracy na wyższych
obrotach, ale nie bardzo potrafiła sobie wyobrazić, co takiego można powiedzieć
napalonej dziewczynie, żeby się wściekła. I nie zauważyć, że to może być ważne.
-
Powiedziałeś jej, że nie będzie pierwsza? – zapytała, chociaż powątpiewała w
zgodność tych słów z rzeczywistością. Zakładała, że Shikamaru jest inteligentniejszy.
Jednak chłopak się nie oburzył. – Serio, w takim momencie? Jakie to romantyczne
– podsumowała z przekąsem.
-
Słonko. To ty mi nakładłaś do głowy, że mam być uczciwy – odpowiedział chłopak,
wyraźnie zirytowany.
Może
myślał, że ją tym zbije z tropu, ale tylko ją wkurzył.
-
Tak, i jak widać słusznie. Miałeś prawie rok, żeby jej powiedzieć, że miałeś
dziewczyny… W tym sensie.
Shikamaru
popatrzył na nią jakby powiedziała coś bezsensownego.
-
Ale dlaczego mam się tłumaczyć? Czy wyglądam na prawiczka?
Pytanie
zabrzmiało w uszach Ino tak naiwnie, że parsknęła śmiechem.
-
Jakby to powiedzieć, żeby cię nie urazić? – odpowiedziała. Widząc
skonsternowanie na twarzy przyjaciela, przestała się na niego wściekać. –
Wyglądasz na prawiczka.
-
Ino. – Shikamaru mało kiedy zwracał się do niej po imieniu. Miało to zapewne
zabrzmieć jak przygana.
Blondynka
wzruszyła ramionami.
-
Gwarantuję ci, że dziewczyny, które na ciebie lecą, nie zakładają, że będziesz
chciał im się dobrać do majtek – stwierdziła brutalnie. Nic nie mogła poradzić
na to, że bawiło ją zszokowanie przyjaciela. – Częściowo lecą dlatego, że
jesteś przystojny, ale w większym stopniu dlatego, że wypadasz korzystnie na
tle tych wszystkich koleżków, którzy szukają tylko okazji do obmacywania, ale przy
kolegach nie wezmą dziewczyny za rękę, bo to przypał.
Shikamaru
potrząsnął z rezygnacją głową.
-
Właśnie zmiażdżyłaś moją samoocenę na proch. Teraz próbujesz to zrekompensować?
Musiałabyś się bardziej postarać. – Powiedział. Ino doszła do wniosku, że chyba mówiła zbyt lekkim
tonem, bo nie potraktował jej poważnie. A przecież miała do powiedzenia coś
istotnego.
-
Posłuchaj – powiedziała, przybierając poważną minę. – Masz osiemnaście lat i
dziesiątki lasek na koncie. Gdybym nie wiedziała lepiej, pomyślałabym, że albo
szukasz tej właściwej i masz jakieś zasady albo bzykasz co się da. Więc co
teraz ma myśleć Temari?
Shikamaru
z pewnością nie spodobało się to, co usłyszał, dlatego uciekał w zaprzeczenie.
-
Skąd w tobie szalone przekonanie, że myślisz podobnie jak Temari?
Ino
wzruszyła ramionami.
-
Nie różnimy się aż tak bardzo – stwierdziła.
-
Gdybyście były choć trochę podobne, nie pozostałoby mi nic innego jak wziąć
sznur i poszukać jakiegoś drzewa – skomentował Shikamaru kwaśno.
Ino
popatrzyła na niego karcąco. Nie bawił jej ten wisielczy humor. Próbowała jednak
nie stracić cierpliwości do chłopaka, który jak zwykle nie chciał przyznać się
do błędu.
-
Zrozum: Temari zrobiła sobie pewne założenie. Więc oczywiście, że jest
wściekła. Nic takiego nie miałoby miejsca, gdybyś się trochę wcześniej obudził
i uznał za odpowiednie wspomnieć, że masz jakieś doświadczenia seksualne. –
Widziała, że Shikamaru chciał coś wtrącić, ale szybko zgasiła jego zapędy: -
Nie masz trzydzieści lat, żeby ci je z automatu przypisywać. Nawet nie masz
świadomości, że jak na standardy wcześnie zacząłeś?
-
Czyje standardy, Ino? – mruknął Shikamaru. Jej zdaniem przegrał dyskusję, ale
nie mógł się z tym pogodzić.
Dziewczyna
prychnęła ze złością.
- Normy
krajowe. Twoi najbardziej wyszczekani koledzy cycki widzieli co najwyżej w
pornosach – skomentowała zgryźliwie. – Głupio się zachowałeś, zrozum to.
Wytłumacz się i będziesz miał kłopot z głowy.
Shikamaru
miał jednak zacięty wyraz twarzy, co dla Ino było sygnałem, że tym razem nie
sprawdza się w roli mediatorki, a przynajmniej – że nie będzie tak łatwo jak
zwykle.
-
Nie muszę się ze wszystkiego tłumaczyć, Ino – oznajmił.
-
Jesteś uparty jak osioł i jak osioł głupi – oświadczyła. Nie było to jednak
coś, czego od niej wielokrotnie nie słyszał, więc trudno, żeby zrobiło na nim
wrażenie.
Ino
miała nadzieję, że Shikamaru przestanie tę sprawę
traktować ambicjonalnie. To na pewno zły moment, żeby się upierać przy swoim.
Tym bardziej, że wystarczyłaby prosta rozmowa, żeby sprawę wyjaśnić, więc w
czym problem? Shikamaru, czekając aż Temari przestanie się złościć i uzna rzecz
za nieważną, mógł się bardzo przeliczyć.
Ino
z niezadowoleniem zauważyła, że od rana zachowuje się podobnie i uznała, że
zamiast szukać sobie metod na rozproszenie uwagi, zadzwoni do Gaary.
........................................................................
I wreszcie udało się. Miałam taki kryzysowy miesiąc, że nie potrafiłam się zabrać za pisanie. Trochę krótko, ale jest nowy rozdział. Spróbuję następnym poprawić statystyki terminowości ;)
Odkąd zobaczyłam, że przekroczyłaś termin, walczyłam ze sobą, żeby nie napisać z reklamacją ;) Torpedowałam te plany, tłumacząc sobie, że na pewno wynika to z jakiegoś ważnego powodu. Nie obiecuję, że zawsze będę tak cierpliwa, ale chyba będę Ci spamować w spamowniku, a nie pod rozdziałem :P Tak tylko przypomnę, że jest jeszcze jedno opowiadanie do dokończenia :D
OdpowiedzUsuńTeraz rozdział. Odczułam ogromną ulgę, że Ino poszła po rozum do głowy. Zauważyła swój błąd, ale równocześnie nie postawiła się w patowej sytuacji, w której nie miałaby możliwości wykonać żadnego ruchu. Teraz tylko trzymam kciuki, żeby jakoś ułożyło się w związku Ino i Gaary.
Uwielbiam czytać przemyślenia Twoich postaci. Kiedy poznawałam stosunek Ino do Temari, niesamowicie wczuwałam się w jej punkt widzenia. Biedny Shikamaru. Czyżby jeszcze nie poznał sposobu postępowania z kobietami, pomimo takich doświadczeń? ;)
Trzymam kciuki za Twoje postanowienie, dotyczące terminowości :P
Ugh, codziennie zaglądam, czy aby nowy rozdział się nie pojawił i w końcu jest!
OdpowiedzUsuńNo cóż. Przede wszystkim, popieram Shikamaru - ciacho jak on nie może być prawiczkiem. XD
Poza tym, Ino zdecydowanie za dużo myśli. W sumie więcej myśli niż robi i to wychodzi jej na złe. Zamiast wziąć przysłowiowego byka za rogi, zastanawia się nad wyborem płachty. Naprawdę, ta dziewczyna doprowadza mnie do skrajnego załamania. Co wcale nie umniejsza jej cudowności.
Ty mały kłamco, wszyscy wiemy, że i tak rozjedziesz się z terminem :*
Właśnie przeczytałam ponownie Twój komentarz i uderzyła mnie jego trafność ;)
UsuńOkej, odgrzebuje starego, porzuconego bloga, bo czytało się całkiem przyjemnie, aż do tego rozdziału i poprzedniego. 2019 rok i takie średniowiecze? Broninie kultury gwałtu? Ino miała pełne prawo zmienić zdanie w każdej chwili i wyrzucić go za drzwi, ale tego, że sprawiłaś, ze to ONA czuje się winna sytuacji, nie mogę zrozumieć. Dziewczyno, szczerze współczuję poglądów, bo to stawia cię w roli łatwej ofiary i to takiej, która nawet nie zrozumie, że jest całkowicie niewinna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, S.