Ino
była trochę zdziwiona, kiedy w sobotę rano Gaara pojawił się u niej w domu i
okazało się, że nie ma garnituru na przebranie. Co prawda wcześniej mówił, że
nie zabiera jej do typowego teatru na przedstawienie, ale nie
spodziewała się, że chłopak wybiera się tam w bluzie Slayera i glanach.
Ino
była niezwykle ciekawa, co w takim razie Gaara wymyślił. Twierdził, że coś
bardziej interesującego niż show na lodzie, które proponowała. Ino nie miała
wątpliwości, że ciekawszego dla Gaary – nigdy nie udało jej się namówić go,
żeby poszedł z nią na pokaz łyżwiarski. Tym razem jej
zależało, ponieważ w maju miało się odbyć show z udziałem łyżwiarzy, których
uwielbiała – i musiała się umówić z Sakurą. Gaara nie rozumiał, dlaczego miałby
pójść z nią skoro mogła jej towarzyszyć równie zachwycona rosyjskimi
łyżwiarzami koleżanka. Ino była z początku oburzona, ale już jej przeszło. W
każdym razie, postanowiła dać szansę sztuce, którą chłopak zaproponował w
zamian. Teraz jednak zaczęła myśleć, że chodzi o teatr uliczny.
-
To ja chyba wybrałam zły outfit, bo mam przygotowaną sukienkę
– powiedziała, kiedy rozpakowywali zakupy.
-
Możesz wybrać krótszą – odpowiedział Gaara. Ino spojrzała oskarżycielsko, ale
on się nie speszył, najwyraźniej od początku świadomy, jak to zabrzmiało. –
Zdradź mi lepiej, dlaczego chciałaś, żebym kupił czerwone wino.
Ino
spodziewała się takiego pytania, bo kiedy wysłała Gaarze smsa z prośbą, żeby
dokupił parę rzeczy na obiad, w odpowiedzi dostała trzy znaki zapytania i
wykrzyknik. Gaara na ogół nie był ekspresywny w wiadomościach tekstowych.
Wahała
się, czy w ogóle dodawać wino do listy zakupów, ale zrobiła research w
Internecie i przeczytała, że wino jest
niezbędnym składnikiem wołowiny po burgundzku. Z jednej strony, mogła próbować
ugotować to danie bez, po prostu nie byłoby równie dobre. Ale z drugiej, kiedy
już nauczyła się samodzielnie gotować, odkryła, że jest w kuchni
perfekcjonistką. W dużym stopniu wynikało to z chęci zrobienia wrażenia na
Gaarze, który kiedyś pokpiwał z jej niezręczności kulinarnej. Odkąd jej matka
zaczęła pracować w rozjazdach i prawie nie bywała w domu, Ino jadała w mieście
albo zamawiała dania z dowozem. Nigdy nie sądziła, że polubi gotowanie. Natomiast Gaara w
kuchni radził sobie całkiem dobrze i chcąc przygotować coś, czego jeszcze nie
próbował, musiała sięgnąć do kuchni europejskiej – szukała więc w hiszpańskiej
i francuskiej. Tylko, że tam do popisowych dań trzeba było dodawać alkohol, co
było problemem, kiedy nie można go legalnie nabyć. Gaara wiedział, jak obejść ten problem, co ona zawsze potępiała – ale tym
razem musiała zrobić wyjątek albo przyrządzić wykwintne francuskie danie w
wersji dla ubogich. W końcu wybrała tę pierwszą opcję, choć wyglądało to tak,
jakby była niekonsekwentna.
-
Nie będziemy pić wina – powiedziała na swoje usprawiedliwienie.
Gaara
przyłożył rękę do serca.
-
Co za ulga. Nabrałem podejrzeń, że chcesz mnie upić i wykorzystać.
Ino
przymrużyła powieki w wyrazie udawanej irytacji.
-
Wykorzystam cię. Do krojenia.
Chciała
odwrócić się i skierować do lodówki – bo zanim zabiorą się za robienie obiadu
trzeba zjeść śniadanie – ale Gaara złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie.
-
Powiedz to jeszcze raz – zasugerował.
Ino
udała, że nie wie, o co chodzi.
-
Krojenie?
Gaara
nie pozwolił jej na odbieganie od tematu.
-
Powiedz, że mnie wykorzystasz. – Zbliżył twarz do jej twarzy tak blisko, że
naturalnym byłoby jedynie przerwać kontakt wzrokowy lub go pocałować. Ino nie
zrobiła żadnej z tych rzeczy. Zmienił więc strategię i zbliżył usta do jej
ucha, żeby wyszeptać: - Ale tym razem powiedz to seksownie.
Ino
parsknęła śmiechem i ugodziła go łokciem w bok, a Gaara ją wypuścił z objęć.
-
Jestem zdruzgotany – oznajmił.
Ino
skinęła głową.
-
Tak, widzę. W ogóle, zdjąłbyś te gwoździe – zasugerowała i popatrzyła na rękę,
na której Gaara miał pieszczochę. Już tak się przyzwyczaiła do dotyku ćwieków
na plecach, że przestała zwracać na nie uwagę. Ale miała nadzieję, że nie
zamierzał nosić skórzanych ozdób w teatrze.
-
Jeśli bardzo chcesz, zdejmę – odpowiedział chłopak. – Ale
ostrzegam, to ostatni element obrony. Bez niej jestem łatwiejszy.
Sakura
wpadła do Sasuke niezapowiedzianie – to znaczy, umawiali się dzień wcześniej,
ale nie uzgodnili godziny. Mieli pracować nad referatem. Mimo, że było już
południe, Sasuke otworzył jej drzwi rozespany, ewidentnie na kacu.
-
Witaj! – Sakura odezwała się najgłośniej jak mogła, nie krzycząc przy tym. –
Mamy nowy dzień, nie zauważyłeś?
Sasuke
zasłonił sobie uszy, ale nic nie powiedział na temat ściszenia tonu. Nie mógł
się spodziewać po niej wyrozumiałości.
Chłopak
mieszkał sam, odkąd pokłócił się z ojcem i uznano – za wspólną zgodą – że
powinien funkcjonować samodzielnie. Dla Sasuke to było wygodne, ale Sakura nie
mogła ścierpieć jego beztroski. Ona także w pewien sposób dbała sama o siebie,
ponieważ przyjechała do Tokio z prowincji – rodzice chcieli jej zapewnić
najlepszą edukację i musiała chodzić do dobrego liceum, chcąc dostać się na
medycynę. Mieszkała w bursie, gdzie w teorii był nadzór, ale tak naprawdę
musiała pilnować sama siebie. I wiedziała, że trzeba mieć naprawdę dużą
świadomość celu i konsekwencji, żeby nauczyć się odpowiedzialności za siebie,
bez presji ze strony rodziców. Wystarczyło spojrzeć, jak poczynała sobie Ino,
kiedy została w Tokio sama. Tyle że Ino, w przeciwieństwie do Sasuke, nie uważała,
że zasady są po to, by je łamać.
W
mieszkaniu jak zawsze był bałagan, na stole pudełko po wczorajszej pizzy, a poza tym stos niedopałków w popielniczce. Tyle, że nie były to niedopałki po papierosach.
-
Widzę, że impreza przeniosła się do ciebie – powiedziała Sakura opryskliwie.
Sasuke miał minę, jakby chciał jej powiedzieć, że ma się zamknąć. Ewidentnie
nie był zadowolony z tego nalotu „wczesnym” południem. – Palisz z nimi jointy?
Sasuke
na ogół zaprzeczał takim jej zarzutom, ale tym razem nie był w ugodowym nastroju.
-
Palę czy nie, nie twoja sprawa – oznajmił oschle.
Na
Sakurę to podziałało niczym płachta na byka. Sasuke ewidentnie chciał ją
pozbawić tej pozornej kontroli, jaką miała, podkreślając ostatnio, że z niczego
i w żadnych okolicznościach nie musi się jej tłumaczyć. Chciał ją spacyfikować,
szczególnie po tym, jak zwróciła mu uwagę przy kolegach. Ale ona czuła rosnący
niepokój, mogąc się tylko przyglądać temu, co robił, i tracąc jakikolwiek wpływ
na niego.
-
Daruj sobie kontrolę – powiedział Sasuke wrogo, trochę skacowany, trochę zły, a
nade wszystko zmęczony – nią czy imprezą, trudno powiedzieć. Ale na imprezy
zawsze miał czas, bez względu na poziom niewyspania i samopoczucie.
-
Wiesz, masz rację, daruję sobie kontrolę. Definitywnie – syknęła Sakura z
irytacją i skierowała się do drzwi. Trzeba odpuścić, gdy coś nie ma żadnego
sensu.
Ino
była podekscytowana, ponieważ tego popołudnia Gaara odkrył przed nią nowe
horyzonty. Wieczorem leżeli na szerokiej kanapie w salonie i blondynka analizowała
punkt po punkcie to, co wcześniej się działo na scenie.
Nie
miała dobrych przeczuć, gdy pojechali do Roppongi. Było tam wiele klubów,
barów, restauracji i przyzwyczaiła się myśleć o tej dzielnicy jako centrum
rozrywki. Co prawda było też kilka ośrodków kulturalnych, jak centrum sztuki. A
niewielki teatr, do którego się wybrali, był czymś pomiędzy. Nazywał się
teatrem, nie do końca tak wyglądał – w każdym razie nie z zewnątrz, a w środku
okazało się, że to bardziej ośrodek sztuk performatywnych, gdzie głównie organizowano
spektakle teatru ruchu i tańca. W przedstawieniu, które odbywało się na
otwartej scenie, niemal nie użyto rekwizytów i wcale nie wykorzystano słowa.
Ino
znany był teatr awangardowy, ale kojarzył jej się ze sztukami nowoczesnymi i
zupełnie nie tego się spodziewała, wybierając się na „Hamleta”.
Ze
sztuki wrócili późno i normalnie na tym skończyłaby się randka, ale Ino
właściwie nie chciała czekać z omówieniem tego, co zobaczyła, bo wszystko –
wszystko – wydawało jej się szalenie nowe. Przedstawienia teatru alternatywnego
do tej pory nie robiły na niej wrażenia, chociaż Gaara próbował ją do tego typu
sztuki przekonać – bo duże inscenizacje Szekspira i innej klasyki dramatu w
teatrze zawodowym traktował jako punkt wyjścia do poznawania sztuki teatralnej
w ogóle. Preferował teatr amatorski albo półamatorski, podczas gdy Ino
gustowała albo w klasycznych sztukach albo w musicalach i operetkach – z kolei
na takie przedstawienia chłopaka trudno było zaciągnąć.
Ale
teraz Ino dostrzegła w teatrze eksperymentalnym potencjał i zrozumiała, co
Gaara miał na myśli, mówiąc o poszukiwaniu nowych środków wyrazu. Nigdy by nie
pomyślała, że można wyrazić tak wiele bez scenografii i rekwizytów, bez
dialogów i nawet bez muzyki. Była tylko scena i aktor, który ciałem potrafił
odegrać historię i pokazać emocje.
Wcześniej
Ino nie dowierzała, że Gaara proponuje jej teatr zamiast pokazów na łyżwach i
że poważnie uważa to za odpowiednik.
Ale teraz wiedziała, dlaczego mu to przyszło do głowy. Zachwycała się występem
Miedwiediewej w programie, który przyniósł jej złoty medal mistrzostw świata w
Ostrawie – i uwielbienie tłumów. To był pokaz, w którym elementy dramatyczne
jawnie dominowały nad sportowymi, do tego stopnia, że były przedstawieniem
aktorskim. W teatrze można było odegrać coś takiego bardziej wyraziście,
doskonalej, i bardziej dobitnie, bo w ciszy.
Gaara
był rozbawiony jej entuzjazmem, ale dał się wciągnąć w dyskusję o
przedstawieniu. Opowiedział o teatrze ubogim, koncepcji skoncentrowania się
wyłącznie na aktorze i jakimś Grotowskim z Polski. Ino mniej interesowały takie
fakty, chociaż na pewno warto było znać nazwiska wielkich reformatorów teatru,
żeby nie wyjść na ignoranta w towarzystwie – bardziej jednak interesowała ją
analiza ruchu scenicznego i emocji.
Gaara
nie dał się wciągnąć w dyskusję o emocjach. W pewnym momencie Ino zaczęła mieć wrażenie,
że coraz mniej uważnie jej słucha. Patrzył na nią uważnie i pozwalał jej
mówić, nie próbując całować, ale jego dłonie od dłuższego czasu błądziły po jej
ciele. Wbrew jego sugestiom, wcześniej włożyła sukienkę długą do kolan, jednak
po prostu ją podwinął, żeby móc dosięgnąć ud.
-
Wiesz, że w tym przedstawieniu chodziło o emocje, prawda? – Zrugała go, chcąc
przypomnieć, że mówiąc o teorii i technikach wyrazu w teatrze tak naprawdę
ślizgał się po powierzchni, jakby nie interesowało go, co ta sztuka wyraża. Ale jego to nie speszyło.
Gaara
uśmiechnął się zuchwale.
-
Widzę. Jeśli zygzaki kręcone na lodzie też cię tak nakręcają, to mogę je z tobą
obejrzeć – oznajmił nonszalancko.
Chcąc
skruszyć jej opór, nie powinien impertynencko sprowadzać sztuki do miana zygzaków na lodzie.
-
Jesteś ignorantem i jeszcze się tym chwalisz – docięła mu.
-
Jeśli nie zygzaki, to co? – zapytał leniwie.
Uznała
to za przejaw lekceważenia i dała się złapać w pułapkę. Zaczęła opowiadać o
piruetach, rotacji, ząbkach łyżew i krawędziach – zanim dotarła do skoków, nie
miała najmniejszej ochoty dalej mówić.
Na
początku wydawało jej się, że może utrzeć Gaarze nosa – nie zdekoncentrować
się, chociaż chłopak przesuwał dłońmi po prawie całym jej ciele, od linii
podbródka do kolan. Oburzenie na ignorancję miało służyć jej za tarczę. Dotyk
Gaary był przyjemny i nie miała powodu sobie go odmawiać. Nie zastanowiła się
jednak na tym, jak szybko pod wpływem takich pieszczot opanowuje ją słodkie
odrętwienie i odpływają chęci, żeby mu przerwać. Zawsze zapewniała sobie jakiś
dodatkowy zawór bezpieczeństwa. Spotykała się z nim w domu, mając dokładne
plany do zrealizowania i się ich trzymali – czasami mniej, czasami bardziej,
ale zawsze miała dobry argument, żeby przerwać kiedy nic nie robili. Czy może
raczej nic praktycznego. Ino musiała hamować przede wszystkim siebie, a
najskuteczniejszym sposobem był napięty grafik, czyli jakieś wyjście
zaplanowane na popołudnie albo na wieczór. Nie zaprosiłaby tak późno Gaary do
domu, gdyby nie miała głowy pewnej myśli, którymi musiała natychmiast się
podzielić.
Ale
istniało też coś takiego jak instynkt samozachowawczy, a może radar wykrywający
niebezpieczeństwo, który uruchomił się, gdy Gaara zaczął całować ją w szyję.
Już wcześniej muskał ją po nagiej skórze, niby od niechcenia sięgał pod
sukienkę i wędrował dłońmi po dekolcie. Nie uważała tego za niebezpieczne, przekonana, że ma pewne mechaniczne reakcje opanowane. Ale kiedy chłopak
pieścił jej szyję i dekolt ustami, była bardzo bliska utraty panowania nad
sobą. Zresztą, on doskonale o tym wiedział. Zazwyczaj mu na to nie pozwalała.
Było to dla niej tak samo rozczarowujące jak dla Gaary. Nie miała satysfakcji z
odmawiania sobie przyjemności. Ale egoistycznym było przyjmować jej więcej i
więcej, podsycając pożądanie, kiedy nie była gotowa na wszystko, czego Gaara
mógł od niej chcieć.
Ino
słyszała ostrzeżenia we własnej głowie, które mówiły nie idź tą drogą. Tylko te
wiadomości jakoś słabo przebijały się do jej strun głosowych.
-
Powinieneś… - Nie do końca wiedziała, co chciała powiedzieć, bo tak naprawdę
wcale nie chciała, żeby sobie poszedł. Ale i tak nie miała okazji jakoś
uzupełnić tej myśli, bo chłopak zamknął jej usta pocałunkiem.
W
pierwszej chwili Ino uznała to za sukces, bo przynajmniej przestał pieścić skórę
na szyi, czyli tę część jej ciała, która była najdelikatniejsza - a
przynajmniej tak jej się zdawało. Ale ona też była podniecona i pozwoliła się
wciągnąć w grę warg, języków i dotyku. Czuła gorąco, które nie miało nic
wspólnego z temperaturą na zewnątrz, za to bardzo wiele z żarem dwóch
splecionych ciał. Nic nie powodowało jej dyskomfortu, nawet te irytujące
ćwieki, bo Gaara o wiele wcześniej zdjął pieszczochę na jej życzenie. I choć
dla niego może ostateczna obrona była żartem, nie powinna być nim dla niej.
Dłonie Gaary sięgały wszędzie. W pewnym momencie uświadomiła sobie, że leży na
nim, a on bezwstydnie obłapia jej uda pod sukienką, co gorsza nawet w najmniejszym
stopniu jej to nie przeszkadza.
W
końcu oderwała się od ust Gaary i, przypierając go do podłoża rękami, usiadła na
nim.
-
Wystarczy – powiedziała, ciężko łapiąc oddech. Serce biło jej jak po
stumetrowym sprincie na szkolnej bieżni. Była rozpalona bardziej niż
kiedykolwiek i to samo mogła powiedzieć o Gaarze. Byli za blisko, żeby udawać,
że nie czuła go przez ubranie i nie wie, do czego zmierza.
-
Nie. – Chłopak przesunął dłonie w górę jej talii, po sukience, której materiał
był znacznie cieńszy niż jej się wydawało. Przesunął palcem po jej skórze tuż
przy dekolcie.
Ino
przymknęła oczy, zastanawiając się, co powinna zrobić. Gaara podniósł się
lekko, chociaż ograniczała mu możliwość ruchu, trzymając ręce na torsie. Ino
otworzyła oczy i zobaczyła jego twarz, bliżej niż się spodziewała. Podparł się
na łokciu i drugą ręką sięgnął do zapięcia sukienki na plecach.
-
Jest już naprawdę późno. – Sama nie wiedziała, dlaczego zniża głos prawie do
szeptu. – Powinieneś iść.
Po
raz pierwszy wydawał się zaskoczony, ale z pewnością go to nie zdeprymowało.
-
Nie zaprosisz mnie na noc? – To pytanie, w połączeniu z dotykiem jego dłoni rozpinającej
zamek sukienki, podziałało na Ino jak kubeł zimnej wody.
Oczywiście,
że oczekiwał zaproszenia na noc. Przecież normalnie nie zostawał do tak późna.
Cofnęła
się i wstała, próbując doprowadzić sukienkę do ładu i wygładzając ją na
kolanach. Powstrzymała się przed sięgnięciem za plecy i próbą poprawienia
rozpiętego do połowy zamka. To byłoby kompromitujące. I tak czuła się
upokorzona, choć pewna część jej świadomości podpowiadała, że wyolbrzymia.
-
Teraz przesadzasz – powiedział Gaara, który również podniósł się z kanapy i patrzył na nią
diametralnie inaczej niż przed chwilą. Zupełnie jakby czytał jej w myślach, co
jeszcze bardziej wyprowadzało ją z równowagi.
Dokładnie
wiedziała, co myślał. Sama
chciałaś, a teraz udajesz niedostępną.
-
Idź do domu – powiedziała.
Przypomniała
sobie sytuację sprzed kilku miesięcy, kiedy kazała mu wyjść, po tym, jak ją
pocałował. Przypomniała sobie też, jak była zła, trochę na niego, bardziej na
siebie, z powodu emocji, jakie w niej wywołał. Nie sądziła, że pocałunek może
spowodować taką reakcję. Miała inne wyobrażenie o relacjach z chłopcami – że
przynoszą uspokojenie i poczucie bezpieczeństwa, a nie niepokój i niepewność.
Gaara
powiedział wtedy „Chciałaś tego tak samo, jak ja”. I oczywiście miał rację.
Potem delikatnie, ale jednak, naśmiewał się z jej naiwności. I z tego, że
wmawiała sobie miłość do Shikamaru, który kilka razy cmoknął ją w usta i nic
ponadto. I z którym nie chciałaby niczego więcej. Gaarze wydawało się, że jej
podejście do związków było oparte na bajkach dla małych dziewczynek i że on
jest dojrzalszy.
Była
przekonana, że on także pomyślał o sytuacji sprzed kilku miesięcy, która
zresztą miała miejsce w tym samym pokoju. Widać to było po jego reakcji - sprawiał wrażenie rozdrażnionego.
-
Zachowujesz się absurdalnie – ocenił.
Ino nie była zdziwiona ani tą opinią ani tonem, jakim to powiedział - a który dla niej brzmiał protekcjonalnie.
Zaprosiła
go, sprowokowała, czego się spodziewała? Bo chyba nie rozmowy o uczuciach i teatrze.
Ino
zacisnęła dłonie, powstrzymując chęć, żeby czymś w niego rzucić. Strasznie
ją denerwowało, że był taki opanowany.
- Idź do domu – powtórzyła, ledwie panując
nad głosem.
Gaara
odwrócił się i wyszedł. Wiedziała, że go obraziła. Wiedziała, że przesadza.
Po
co go zaprosiła?
.................................................................................
Za krótko? W sam raz? Przyzwyczaiłam siebie i Was do rozdziałów powyżej 4000 słów, ale w Nakamie planuję krótsze. Mam nadzieję, że to nie problem.
Niestety nie wiem, kiedy będzie następny odcinek, najpewniej dopiero za dwa tygodnie, a nie za tydzień. Skończyły mi się rozdziały w zapasie, jestem chora i nie za bardzo w nastroju na pisanie :(
Ale są też dobre wiadomości. Wiosna się zbliża ;)
Najpierw Sakura i Sasuke, bo o nich mam mniej do napisania. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem ją - zapewne sama chciałabym mieć partnera, którego można być pewnym, który jest zdolny do choćby drobnych poświęceń itd. Równocześnie doskonale wiedziała kim jest szanowny pan Uchiha... Nie bronię jego szczeniackiego zachowania, ale kiedy (zapewne) wypróbowywał na ile może sobie pozwolić, a Sakura nie dała mu sygnału, to teraz powinna zmierzyć się z tego konsekwencjami. Brak mi współczucia dla obu stron.
OdpowiedzUsuńTo teraz do sedna. Zagrałaś mi na emocjach i musiałam ocenzurować komentarz ;) Aż się zagniewałam na Ciebie, że przypomniałaś mi scenę pocałunku. O ile przed wspomnieniem tej sytuacji dążyłam do obiektywnej oceny (która jak wiadomo nie jest możliwa), tak po tym mam jedynie absurdalnie wielkie pretensje do Ino. I nie chodzi mi o to, że "O mój Boże, taki wspaniały mężczyzna poświęca Ci czas, no dalej kobieto, rozłóż nogi!" Naprawdę tak nie myślę. Ino wydaje się być niezrównoważona. Może łagodniej bym ją potraktowała, gdyby nie te zdania: "Wiedziała, że go obraziła. Wiedziała, że przesadza. Po co go zaprosiła?"
No właśnie - po co? Odrzucę postaci, a nawet odwrócę płeć. Gdybym poszła z jakimś facetem do niego do domu i uśmiechałby się sugestywnie, a na mój dotyk reagował entuzjastycznie i nagle rzuciłby "Idź sobie", uznałabym go za wariata i postawiła na nim krzyżyk. Nie dlatego, że nie chciał, a dlatego, że to były jego jedyne słowa. Nie coś w stylu "Nie czuję się gotowy", "Przesadziliśmy, trochę w tym mojej winy, ale skończmy". Tylko właśnie "Spieprzaj".
Na miejscu Gaary nagrywałabym każdą rozmowę z Ino, a przed seksem jeszcze poprosiła o napisanie oświadczenia, że zgadza się na czynność seksualną, bo jeszcze biedna zmieni zdanie po i co wtedy? O gwałt go oskarży?
Lubię czytać tego typu rozdziały, które wzbudzają we mnie emocje, nawet te negatywne. Poza tym chciałam dodać, że fajnie się czyta, kiedy przeplatasz w tekście drobne informacje, dzięki którym możemy poznać meandry łyżwiarstwa, teatru. Nawet jeśli nikt tego nie sprawdzi i nie zagłębi się w temat, jest to fajny smaczek, który dodaje wiarygodności temu ff.
Wszystko jest za krótkie w moim odczuciu, bo chciałabym pochłonąć historię całą. Najlepiej na raz ;) Jakoś wytrzymam bez "Nakama" w przyszłym tygodniu.
Życzę dużo zdrowia!
Cieszy mnie, że nie krytykujesz moich wtrąceń nie na temat opowiadania ;) Czytając rozdział przed publikacją miałam wrażenie, że może za bardzo idę w dygresje nie na temat świata przedstawionego. Ale szkoda by mi było te fragmenty usuwać.
UsuńCiekawa jestem, czy zmienisz zdanie na temat Ino, gdy w następnych rozdziałach pojawi się wyjaśnienie jej zachowania. Zgadzam się z tobą, że trochę dziewczyna histeryzuje zamiast wziąć i powiedzieć konkretnie, z czym ma problem. Może Gaara będzie wyrozumiały, a może nie ;)
"Brak mi współczucia dla obu stron." - biedni Sasek i Sakura ;) Gdy przeczytałam to zdanie zaczęłam się zastanawiać, czy ja im współczuję... I doszłam do wniosku, że chyba nie. Jestem dla nich bezwzględna jako autorka.
Bądź bezwzględna. To na pewno będzie się ciekawie czytało :D
UsuńMam ten problem zarówno z czytaniem ff, jak i z pisaniem, że przekładam swoje rozumienie świata na postaci. Nie chodzi tu o poglądy, sposób zachowania, czy upodobania - to zawsze jestem w stanie wykreować. Ale jest we mnie jedna rzecz, która niektórych denerwuje, a inni za nią przepadają - w relacjach zawsze postępuję logicznie. W życiu codziennym nie zawsze mi się to udaje, ale w przyjaźni, związku, relacjach z rodziną, nie ma u mnie miejsca na niedomówienia, histerię, szczeniackie zagrywki. Na pierwszy rzut oka - rewelacja! Ale dostaję sygnały, że to jest momentami irytujące. Np. ktoś jest na mnie wściekły, a ja prowadzę rzeczową dyskusję nad omówieniem problemu, przegadaniem i przepracowaniem go. Ponoć na początku doprowadza to ludzi do szewskiej pasji i dopiero kiedy uspakajają się trochę, przyjmują moje rozwiązanie.
Ta mała prywata była potrzebna, żeby zrozumieć, dlaczego Ino nigdy nie będzie mi pasować - to moje przeciwieństwo. Zarówno w "Miłość trzeba budować", jak i tutaj. Gdybyśmy były przyjaciółkami, obie doprowadzałybyśmy się do zawałów, ale może byłoby wesoło ;)
Czy zmienię zdanie? Możliwe, ale nie potrzebuję lubić jakiejś postaci, żeby czytać ff. Spośród Twoich partnerek Gaary tylko Sunami weszła do wąskiego grona postaci kobiecych (nie tylko w uniwersum "Naruto", ale wśród wszystkich książek i filmów, z jakimi miałam okazję się zapoznać), które mnie nie irytowały. Ino na razie nie ma takiego szczęścia, ale to nic nie znaczy. Wzbudza emocje i jedni mogą uwielbiać ją, ja mogę jej nie lubić. Ważne, że postać "żyje".
Wtrącenia o łyżwiarstwie i teatrze nie są niezbędne, ale pokazują one, że coś się dzieje w tle, że postaci nie istnieją jedynie w scenach, które mamy okazję zobaczyć. Fajnie, że znalazłaś sposób, żeby swoje pasje wpleść w ff. Na pewno przyjemnie musiało się o tym pisać :)
Cóż... Sasuke i Sakura - ta dwójka zawsze będzie dla mnie przykładem frenemines. Oni po prostu do siebie pasują i nie pasują jednocześnie. Tak samo u Ciebie, jak i w anime. No, ale w sumie Haruno powinna się spodziewać takiego zachowania. W końcu Sasuke to raczej wolny duch.
OdpowiedzUsuńGaara i Ino to inna bajka. Niby spodziewałam się, że w tej części Gaara będzie nieco inny, ale nie tego się spodziewałam. Z jednej strony Ino daje mu sygnały, a z drugiej wieje gdzie pieprz rośnie. Nie ma co się dziwić, że chłopak pozostaje taki niewyżyty. Zero współczucia Ino, wstyd.
Jak zawsze - miód. Już nawet nie wiem jak to opisać, ale z przyjemnością czytam kolejne rozdziały. To niczym kraina pełna moich otp.
Dużo czasu na pisanie życzę!
Charakterek Gaary zaledwie zasygnalizowałam ;) Próbuję z niego zrobić w Nakamie nieco bardziej typowego nastolatka... No, z typowym chyba przesadzam, ale w każdym razie nastolatka.
UsuńDziękuję za komentarz i za życzenia!
Wychodzi na to, że Gaara z wiekiem cofnie się w postrzeganiu XD
Usuń