Zgodnie z obietnicą dodaję kolejny rozdział. Zdecydowałam, że mogę pokusić się o próbę dodawania kolejnych co tydzień w sobotę - a jeśli plany się zmienią, uprzedzę. Liczę, że w ciągu kilku dni uporam się z zakończeniami pozostałych blogów, więc na Nakamę będzie więcej czasu.
Dziękuję za komentarze, szczerze mówiąc spodziewałam się, że będzie (niemal) pusto pod rozdziałem ^^
*****************
Ojcu
Tenten w piątek zepsuł się samochód i dziewczyny miały kłopot, jak
dotrzeć do klubu. Oczywiście Neji zaoferował, że je podwiezie i
odbierze z imprezy – co obu dziewczynom było nie w smak, ale musiały się
zgodzić. Wuj nie pozwoliłby Hinacie na podróżowanie przez pół miasta
komunikacją miejską. Samodzielny powrót w drugą stronę już w ogóle nie wchodził w grę,
co dziewczynę strasznie sfrustrowało.
Siedząc
już w aucie, Hinata nerwowo wymieniła kilka smsów. Stan jej ducha umknął
zarówno Tenten, która manifestowała swoje niezadowolenie, jednocześnie udając,
że normalnie odzywa się do Nejiego, jak i samemu Nejiemu, który zdawkowo
odpowiadał na pytania udając, że koncentruje się na drodze.
Tenten,
która na początku była otwarcie krytyczna, obecnie udawała, że zaręczyny
Nejiego wcale jej nie przeszkadzają. Neji udawał, że w to obojętne podejście
wierzy. Kiedy się przebywało w ich towarzystwie atmosfera tak gęstniała, że
powietrze można by ciąć nożem. Hinata przypomniała sobie uciążliwość tej
sytuacji, gdy schowała telefon i z rezygnacją wyjrzała przez okno.
Nie
rozumiała, dlaczego Neji nie powie po prostu – przynajmniej najbliższym
przyjaciołom, czyli Tenten i Lee – że całe te zaręczyny to ściema, żeby
uspokoić na jakiś czas jego despotycznego ojca. I że ślubu nie będzie. Neji widać miał jakąś satysfakcję z tego, że Tenten się
męczyła – być może wciąż miał żal za to, że go publicznie spoliczkowała.
Hinacie
żal było Tenten, ale oczywiście nie mogła jej powiedzieć prawdy – Neji zapewne
byłby wściekły, gdyby się zorientował, że Hikari jej zdradziła, jak naprawdę
wygląda sytuacja. Hinata trzymała język za zębami, w zamian Hikari milczała na
jej temat. Były kwita, w jakimś sensie.
Odczuła
prawdziwą ulgę, gdy dojechali na miejsce. Co prawda, nie poprawiła jej humoru
świadomość, że będzie musiała jednak zostać na tej imprezie i czekać na kuzyna.
Wcześniej umówiła się z Tenten, że się rozdzielą i że koleżanka, wracając
autem, odbierze ją w okolicach teatru. Nie raz tak robiły. Ale teraz małe były
szanse, by wymknąć się z imprezy do teatru, a potem wrócić. Zbyt duża odległość i duże ryzyko
wpadki.
Gdy Neji odjechał, Tenten przypomniała sobie, co trapi Hinatę.
-
Przykro mi, że tak wyszło. Kółko dramatyczne jakoś sobie poradzi bez ciebie? –
zapytała, ale przez jej głos przebijało się pewne zniecierpliwienie. Hinata
pomyślała, że jej koleżankę musi drażnić przejmowanie się zajęciami
aktorskimi, gdy ona ma równolegle prawdziwe, życiowe problemy.
Hinata
uważała, że z jednej strony rozumie Tenten, a z drugiej nie rozumie jej wcale –
nie potrafiła się wczuć w sytuację, która było dość unikatowa. Zdawało się
jakby do pewnego momentu oboje chcieli – ona i Neji – ale w pewnym momencie on
zrezygnował. Tylko czy można było powiedzieć, że to wina Nejiego? Tenten za
bardzo na niego naciskała. Za mocno ingerowała w to, w co Neji wierzył i co mu
wpajano. A nawet nie byli parą. Być może Neji uciąłby relację nawet, gdyby dziewczyna
go publicznie nie upokorzyła.
Tenten
niejako wystąpiła w obronie Hinaty, bo uważała, że Neji podle okłamał kuzynkę, i za
to mu dała w twarz. Brunetka stała się odpowiedzialna za ich konflikt, i miała wyrzuty
sumienia. Przytłaczało ją to, na ilu
polach czuła się winna. To z jej powodu Tenten wdała się w, naprawdę absurdalny i
okropny w skutkach, konflikt z Nejim. Od niej Tenten mogła się dowiedzieć, że chłopak
tylko udaje, że szykuje się do ożenku – ale się nie dowie. No, i Tenten była
jedną z dwóch osób, które Hinata wciągnęła we wprowadzanie w błąd rodziny w kwestii,
gdzie jest i co robi.
Hinata była w wisielczym humorze, gdy wraz z koleżanką wkraczała do klubu.
Naszła ją myśl, że powinna była zostać w domu i wykorzystać czas na naukę. I
tak nie czerpała przyjemności z takich dużych imprez.
Kiedy
jednak znalazła się w klubie, usłyszała:
-
Hinata, co ty tu robisz?
Odwróciła
się i zobaczyła przyjazną i wyjątkowo pozytywnie nastrajającą ją twarz.
W
pierwszej chwili pomyślała, że to niewiarygodnie pozytywny zbieg okoliczności,
ale w następnym momencie spojrzała na Tenten i uświadomiła sobie, że w każdej
beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. Albo cała butelka.
Zanim
zastanowiła się, jak powinna zareagować, Hikari już była przy niej i
ją uścisnęła. Z jakiegoś powodu, dziewczyna traktowała ją jak serdeczną
przyjaciółkę, chociaż znały się raptem kilka miesięcy. Hinata lubiła
postrzeloną narzeczoną Nejiego, chociaż było w niej wiele rzeczy zbyt
wyrazistych – od wyglądu, z niebieskimi włosami na czele, po zachowanie. Nie nazwała
by jej przyjaciółką. W pewnym sensie były wspólniczkami przestępstwa. Pomagały
sobie w oszukiwaniu otoczenia.
Hikari,
po przywitaniu się, z zaciekawieniem spojrzała na Tenten, która z kolei była na
jej widok spięta – być może też przeraziła ją aparycja studentki, w której
wszystko przyciągało uwagę. Hinata też była nieco zdziwiona, bo na co dzień
Hikari kreowała się – w zależności od sytuacji – albo na grzeczną dziewczynkę albo
na fankę rocka w podartych dżinsach. Teraz miała na sobie koronkową bluzkę,
szeroką spódnicę, pończochy i buty na koturnie.
Hinata
uprzytomniła sobie, ze dopadła ją wątpliwa przyjemność przedstawienia
sobie dziewczyn. Była zła, że Neji nie wszedł nawet na chwilę do
lokalu. To on powinien się teraz zwijać wewnętrznie ze zdenerwowania, choć z
pewnością nie drgnąłby mu ani jeden mięsień.
Nie
wydusiła z siebie słowa.
-
Jestem Fu – przedstawiła się niebieskowłosa dziewczyna, wyciągając rękę.
-
Hikari. – Hinata poprawiła ją automatycznie. Nie miała pojęcia, dlaczego. W jej
głowie zawsze walczyły te dwa imiona, z których jednym studentka chciała być
nazywana, a drugie było używane przez Nejiego.
-
Tenten. - Szatynka uścisnęła podaną
dłoń.
-
Ach, Tenten. Była Nejiego.
tenten cofnęła rękę, jakby się oparzyła.
tenten cofnęła rękę, jakby się oparzyła.
-
Słucham? – Pytanie było skierowane w teorii do Hikari, ale szatynka spojrzała
na Hinatę, jakby szukała w niej oparcia. I wyjaśnienia.
Hinata
po raz kolejny nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Nikt nigdy nie
powiedział, że Tenten jest byłą dziewczyną Nejiego. Hinata była pewna, że nic
takiego nie sugerowała – bardziej pewna mogła być tylko tego, że Neji prędzej
odgryzłby sobie język niż przyznał się do jakiegokolwiek związku romantycznego. Imię Tenten wypłynęło tylko w
jednej rozmowie. Natomiast Hikari niewątpliwie wyciągnęła wnioski – była w tym szybka, prawie tak samo, jak w komentowaniu bez
zastanowienia. Jej spostrzeżenia były śmiałe, ale często trafne.
-
Hej, dziewczyny, znacie się już? – Podeszła do nich Karui. Hinata nie miała nic
przeciwko rudowłosej modelce, ale ogarnęło ją złe przeczucie, że po jej pojawieniu się może być tylko
gorzej. – To Fu, moja koleżanka z kursu projektowania.
-
Znamy się, w pewnym sensie – Hikari odpowiedziała zanim ktoś inny zdołał się
odezwać. – Tenten jest eks dziewczyną mojego narzeczonego.
Hinata
zobaczyła minę Tenten i poczuła, że robi jej się słabo. Zdecydowanie lepiej
byłoby, gdyby Fu najpierw myślała, a potem mówiła.
Ino
i Sakura były zaskoczone, gdy naraz do ich stolika przysiadła się gromada
osób – nie, żeby zamierzały się izolować całą imprezę. Ale zajęły mały stolik,
więc trzeba było dostawić kolejny wraz z krzesłami. Zresztą Ino to zaproponowała,
jak tylko Hinata do nich podeszła. Brunetka wyglądała, jakby szukała pomocy. W
efekcie po chwili przy stoliku znalazły się miejsca dla Hinaty, Tenten,
Shikamaru, Karui i Fu. Ponieważ Shikamaru zajął krzesło przy Ino, a Karui
natychmiast usiadła na miejscu obok niego, Sakura była pełna złych przeczuć.
Chyba spostrzeżenie, że Karui i Ino nawzajem próbują sobie coś
udowodnić, nie było pozbawione podstaw.
Niebieskowłosa
koleżanka Karui okazała się niezwykle ekstrawertyczna. Na widok Ino uśmiechnęła
się szeroko i podeszła do niej, zamierzając ją wyściskać – co blondynka
zauważyła dopiero po chwili i wstała, efektem czego wymieniły niezręczne
pocałunki w policzek. Sakura spostrzegła minę Karui i pomyślała, że pewnością jej nie pasuje nagłe odkrycie, że
obie z Ino mają wspólną koleżankę – o ile to nie za duże słowo.
Fu
usiadła obok Karui i, widząc, że jakoś nikt nie pali się do konwersacji –
Tenten i Hinata wyglądały, jakby szukały drogi ucieczki – podjęła rozmowę o
muzyce w lokalu. W tym momencie z głośników sączył się jeden z kawałków One Republic, którego Fu nie wahała się skrytykować, pytając, czy w klubie zawsze tak słabo grają. Sakura zmilczała
temat, podobnie jak Ino, która uwielbiała ten zespół i piosenkę.
Fu
natychmiast przejęła inicjatywę i zarządziła, że ktoś powinien pójść po
drinki. Obdarzyła wyczekującym spojrzeniem Shikamaru. Gdyby na miejscu była
Temari, zapewne rzuciłaby takim komentarzem, że dziewczynie przeszłaby ochota na dyrygowanie ludźmi. Jednak Temari nie było, a Ino chyba czuła się rozdarta, mając w głowie
ewentualne korzyści z porozumienia się z kimś z kręgu znajomych Gaary. Kiedy
jednak Shikamaru zapytał, co panie sobie życzą – był w niezbyt korzystnej
sytuacji, pozostając na ten moment jedynym facetem przy stoliku – Ino złapała go
za rękę, przygważdżając jego dłoń do blatu. Świadczyło to, że
chociaż swobodnie nastawioną, Fu działała jej na nerwy.
-
Niech każdy sam sobie robi zamówienia – zasugerowała.
-
Ja pójdę po napoje. Przecież i tak otworzyłam rachunek – odezwała się Karui.
Ino przewróciła oczami. Jej zdaniem rudowłosa lansowała się proponując na
imprezach, że będzie płacić za wszystkich. Sakura była trochę mniej krytyczna. Wydawało jej się,
że Karui czuje presję, by wkupić się w towarzystwo. Może w świecie, w
którym funkcjonowała na co dzień – w modelingu – normą było zjednywanie przyjaciół korzyściami materialnymi. Karui musiała czuć, że nie do końca została zaakceptowana w
towarzystwie, chociaż jest przez wszystkich miło traktowana. Ino blokowała jej
próby zaprzyjaźnienia się chociażby z Hinatą. – Co chcecie?
-
Mohito. Dwa razy – powiedziała natychmiast Fu.
Karui
zagryzła lekko usta.
-
Wstrzymaj się z drugim. Upijesz się zanim impreza się zacznie.
Dziewczyna
posłała jej przekorny uśmiech.
-
Ale ja dzisiaj chcę się upić. Świętuję – zapowiedziała. Ponieważ jej słowa wywołały większą dezaprobatę, dodała: - Dobrze, to coś z limonką,
ale nie taką słabiznę, w której nie czuć wódki. Dwie sztuki.
Karui
wyglądała na zrezygnowaną. Spojrzała na dziewczyny po drugiej stronie stolika.
-
A dla was?
Zarówno
Hinata, jak i Tenten pokręciły głowami z niewyraźnymi minami.
-
Wezmę dla was wodę niegazowaną – zapowiedziała Karui i popatrzyła na
Shikamaru.- Zaoferujesz mi męskie ramię?
Sakura
w tym momencie pożałowała, że wzięła łyk wody sodowej. Niemal się zakrztusiła.
Istniało spore zagrożenie, że ta niedorzeczna rywalizacja dziewczyn o to, która
z nich ma do Shikamaru większe prawa, pewnego dnia skończy się rękoczynami. I
kto wie, czy nawet nie dzisiaj, biorąc pod uwagę tę gradową atmosferę i niesprzyjające okoliczności.
Niechże
już pojawi się reszta towarzystwa. Niech Naruto się pojawi, wyraziła błaganie w
myślach.
Ino
wstała.
-
Ja tobie zaoferuję dwie sprawne ręce – powiedziała z bardzo wyraźnie
wyczuwalnym sarkazmem.
Shikamaru
także wstał. Sakura pomyślała, że może stracił cierpliwość – miał niesamowite
pokłady cierpliwości, ale to już chyba za dużo: ludzie ledwie zaczęli się
schodzić, a Ino i Karui już zaczynały wojnę godną przegadywanek sprzed kilku
tygodni, zanim przyjęły strategię wzajemnego ignorowania się.
-
Przyniosę wam te napoje – oświadczył i spojrzał na Karui z takim potępieniem,
że dziewczyna wycofała się i poszła w stronę baru. Siedząca przy Ino Sakura
usłyszała jeszcze, jak szatyn powiedział do niej półgłosem: - Nie wygłupiaj
się. – I poszedł za Karui.
Ino
usiadła na krześle, ale spojrzeniem ciskała błyskawice.
Sakura
uprzytomniła sobie, że na takie okoliczności nie jest potrzebny Naruto, tylko
Temari. W jej obecności konflikt nie miał
okazji wyskalować. Nawet Karui, która miała wyjątkowo niepokorny i zadziorny
charakter – pasowało do niej powiedzenie „na złość babci odmrożę sobie uszy” –
nie ośmieliłaby się zaczepiać chłopaka Temari. Młodsza siostra Gaary była
jeszcze bardziej wygadana niż Karui, bardziej wredna, a w konkretnych okolicznościach mogłaby - brutalna.
Sakura
jechała kiedyś z Temari metrem, i błyskawicznie zrozumiała, dlaczego dziewczyna
nawet nie rozglądała się za przedziałem dla kobiet – chociaż ona na to nalegała.
Wagonowy obmacywacz, który je sobie wtedy upatrzył. wyniósł ze spotkania co
najmniej dwa zwichnięte palce. Sakura pomyślała wówczas, że może Temari nie
lubić, ale przynajmniej jest ona osobą, z którą nie strach wsiąść do autobusu.
Zresztą jej chyba nikt nie zaczepiał, bo nawet sposób, w jaki się poruszała,
sugerował, że nie jest najlepszym celem dla zboczeńca. Emanowała pewnością
siebie. Chłopaków w szkole to onieśmielało, ale chyba się tego wstydzili i
szukali rekompensaty w złośliwościach, stwierdzając, że Shikamaru z tygrysa
wyrywającego dziewczyny zmienił się w grzecznego kotka. Było jednak oczywiste,
że żaden z nich nie miałby odwagi zbliżyć się do takiej dziewczyny. Najlepszym
dowodem było, że Temari w szkole nie była otoczona adoratorami – jakich miała
Ino – chociaż była uważana za najatrakcyjniejszą dziewczynę w szkole.
Sakura
nie była specjalistką od kobiecej atrakcyjności, ale nie była też ślepa i
wiedziała, że Temari ma wszystkie atrybuty, które zawracają w głowach młodym
chłopcom. W każdym razie, jeśli chodzi o cechy fizyczne. Charakter sprawiał, że się jej bali.
Można
było zaryzykować stwierdzenie, że Temari działała hamująco także na zapędy
Karui do prowokacji. Sakura miała nadzieję, że dziewczyna dzisiaj przyjdzie,
tym bardziej, że nic wcześniej nie sugerowało, że się nie pojawi. Dlatego, jak
tylko Karui i Shikamaru wrócili do stolika – w międzyczasie Fu próbowała
zainicjować rozmowę z Tenten, chwaląc jej kolczyki, co zostało przyjęte przez
szatynkę bez entuzjazmu – Sakura zaczepiła chłopaka.
-
Temari nie przyjdzie? – zapytała.
-
Uczy się – odpowiedział szatyn.
Uczy
się. W piątek wieczorem. Sakura rzuciła spojrzenie na Ino, żeby się
zorientować, czy dla niej też takie wyjaśnienie brzmi podejrzanie. Ale Ino nie
odwzajemniła spojrzenia, bowiem patrzyła na dłonie Fu, która duszkiem wypiła
połowę drinka.
Konkretnie,
patrzyła na tipsy na jej palcach – białe i czarne na przemian, pod kolor
biało-czarnego stroju. Ino zamknęła dłonie w pięści i położyła łokcie na stole,
w taki sposób, jakby broniła własnych palców przed ciekawskim wzrokiem
obserwatorów. Może nie chciała dać Fu okazji do zaczynania konwersacji na tym
polu.
Niech
to szlag, pomyślała Sakura bezwiednie. To by było na tyle jeśli chodzi o
niezależność poprzez powrót do elementu wizerunku, jaki – nietrudno było się
domyślić – Gaarę przynajmniej trochę drażnił. Ino odklei sztuczne paznokcie jak
tylko wróci do domu. Tak, jak wyrzuciła ulubiony tusz do rzęs, kiedy
zorientowała się, że Karui używa takiego samego.
Była
wyczulona na punkcie rzeczy, które mogły ją łączyć z byłą koleżanką, ale
całkiem możliwe, że podobny mechanizm stosuje się do Fu, która raczej nie
budziła jej sympatii – choćby nawet Ino starała się tę niechęć odsunąć na bok.
Niczego
nieświadoma studentka fizyki odłożyła drink na stolik.
-
Idziemy potańczyć? – zapytała i spojrzała najpierw na Ino, a potem na Tenten.
-
Ja już chyba będę iść do domu – odparła dziewczyna.
To
oświadczenie wzbudziło powszechne zdziwienie.
-
Źle się czujesz? – zapytała Karui z troską.
-
Nie, ja po prostu… Mam poniedziałek kolokwium – oznajmiła dziewczyna. – A w
weekend pracę. I powinnam się uczyć. Przyszłam tylko dlatego, że chciałam
podwieźć Hinatę, ale skoro i tak zostałam bez auta…
Nie
dokończyła wypowiedzi, ale też nikt tego nie oczekiwał. Teraz to Hinata
znalazła się w centrum uwagi, w związku z tym momentalnie spłonęła rumieńcem
jak piwonia.
-
Gdybym wiedziała, że to taki kłopot, to bym cię nie prosiła – wymamrotała.
Z
pewnością teraz gryzło ją sumienie, zdaniem Sakury zupełnie niepotrzebnie, bo
tłumaczenie Tenten nie było przekonujące nawet w najmniejszym stopniu.
Fu
wydała z siebie nieokreślony, krótki dźwięk, jakby coś sobie uświadomiła.
-
Ach, Tenten miała cię odwieźć do domu – powiedziała do Hinaty. Brunetka jeszcze
bardziej zapadła się w sobie. Zupełnie, jakby dziewczyna miała na myśli coś
innego niż podwózkę z imprezy samochodem. – To jak zamierzacie wrócić? – W domyśle
było pytanie: jak zamierzacie wrócić z imprezy późno w nocy. Wiadomo, że teraz
nie miałyby problemu z komunikacją miejską.
-
Neji – powiedziała Hinata. Brzmiało to tak, jakby mówiła przez zaciśnięte
gardło. Osobowość Fu działała nieco przytłaczająco na wszystkich, ale nieśmiała
licealistka kompletnie straciła rezon. – Neji po nas przyjedzie.
Fu
pokiwała współczująco głową.
-
Widzisz, jaki uśmiech losu? Co to za problem. Zadzwonię do niego i powiem, że
cię podwiozę po zabawie. Pod same drzwi.
-
Po alkoholu? – wtrąciła się Tenten z krytyką w głosie.
Fu
rzuciła na nią przelotne spojrzenie, w którym było sporo lekceważenia.
-
Nie mam dzisiaj auta. Ale Neji o tym nie wie. Jakoś to zorganizujemy. Więc? –
popatrzyła wyczekująco na Hinatę.
Brunetka
wyciągnęła przed siebie ręce, jakby chciała zasłonić twarz – ale nie zasłoniła,
bo to byłoby zbyt oczywiste – i zaczęła nerwowo bawić się pacami, co było oznaką najwyższego zażenowania.
-
Nie wiem. Chyba po prostu dzisiaj…
-
Hinata – skarciła ją dziewczyna despotycznie. – Nie daj się stłamsić. Jest piątek.
Sakura
pomyślała, że ten nacisk jest niepotrzebny. Tak, jakby dzień tygodnia miał
jakieś znaczenie. Hinata i tak zwykle nie bywała na imprezach, a jeśli nawet
przychodziła, to na chwilę. Chyba tylko po to, żeby Tenten nie
musiała przychodzić sama – Lee nie zawsze mógł pojawiać się na spotkaniach
paczki ze szkoły, ponieważ miał szereg różnych treningów. Hinata też
poznajdywała sobie w tym roku szaloną ilość zajęć popołudniowych poza szkołą, więc było z jej strony ukłonem stronę przyjaciół, że jednak starała się z nimi
umawiać.
Fu
sprawiała wrażenie, jakby sprawa była rozwiązana i znów z zadowoloną miną sięgnęła po drinka. Sakura uważała, że pomysł jest słaby. Dlaczego
Hinata nie oznajmi jej po prostu, że Neji nie zgodzi się, żeby wracała w nocy z
jakąś koleżanką? Był odpowiedzialny za to, żeby jej pilnować. Trochę był to
przejaw troski o jej bezpieczeństwo, ale bardziej despotyzm wuja, który
chciał kontrolować, gdzie i z kim Hinata spędza czas. Kiedyś to nie było tak
wyraźne, ale pan Hyuuga nie przyjął dobrze wiadomości, że Hinata przyjaźni się
z Kibą – który był synem jakiegoś jego prywatnego wroga. Przynajmniej według
słów Hinaty na tym polegał problem. Sakura sądziła, że Hizashi Hyuuga po prostu
czerpie satysfakcję z kontrolowania ludzi – stosował niemal wojskowy reżim
wobec syna, stosował i wobec siostrzenicy, którą wychowywał.
-
Wiesz, nie obraź się, ale Neji chyba nie powierzy ci bezpieczeństwa Hinaty –
odezwała się, ujmując sprawę możliwie najpoprawniej politycznie.
Nie
wiedziała, skąd w ogóle Fu znała Hyuugów – wyglądało na to, że ona wszystkich
tutaj bardziej lub mniej zna, dusza towarzystwa – ale mogła nie zdawać sobie
sprawy, że tutaj naprawdę nie chodzi o środek lokomocji. Chodziło o to, by
Hinata nie szlajała się z nieodpowiednimi ludźmi – w domyśle z niewłaściwej
klasy społecznej, półki finansowej czy czegokolwiek innego, co nie pasowało jej
wujowi. Neji w pewnym sensie odpowiadał za jej właściwe prowadzenie się. Z
pewnością nie był z tego zadowolony, choćby dlatego, że stawiało go to między
młotem a kowadłem. Pan Hyuuga wściekłby się, gdyby wiedział, że Tenten ma
niskie – jak na jego standardy – pochodzenie. Hinata przyjaźniła się z Tenten i
Neji też się z nią przyjaźnił, co stawiało oboje w roli buntowników – tylko że
Neji umiejętnie się maskował. A Hinata była w rodzinie tą niepokorną, która nie
rozumie, że niektórzy ludzie są poniżej jej poziomu, więc trzeba jej dobierać
przyjaciół.
Tak
naprawdę, to był terror i Sakura zupełnie nie rozumiała, dlaczego Hinata
odrzuciła propozycję matki, która chciała, by z nią zamieszkała. Hinata
twierdziła, że nie może tego zrobić wujostwu – bo w końcu się o nią troszczyli,
a Hizashi Hyuuga we własnym mniemaniu działał dla jej dobra. Ale Sakura, a
także Ino, uważały, że dziewczyna powinna wreszcie postawić siebie na pierwszym
miejscu i uciekać z tej chorej sytuacji, skoro może. A że miała taką możliwość,
nie ulegało wątpliwości. Jeszcze ponad dwa lata dzieliło ją od wymarzonej (dla
wielu) granicy dwudziestu lat i pełnoletniości, jednak Hyori Hyuuga mogła
odzyskać pełnię praw do swojego dziecka, i to raczej w szybkim tempie. Jej mąż
Inoichi, ojciec Ino, miał kasę, żeby opłacić najlepszych prawników.
Hyuugowie takich możliwości nie mieli. Należeli do rodu, który mógł się pochwalić błękitną krwią – podobno szukając wśród bardzo odległych przodków można było się dopatrzyć konotacji typu „siódma woda po kisielu” z rodziną cesarską – ale jednak prosperita dla ich rodziny pod względem biznesowym skończyła się kilka pokoleń wstecz.
Hyuugowie takich możliwości nie mieli. Należeli do rodu, który mógł się pochwalić błękitną krwią – podobno szukając wśród bardzo odległych przodków można było się dopatrzyć konotacji typu „siódma woda po kisielu” z rodziną cesarską – ale jednak prosperita dla ich rodziny pod względem biznesowym skończyła się kilka pokoleń wstecz.
Sakura,
chcąc nie chcąc, musiała się zgodzić, że opiekunowie prawni próbują Hinatę
stłamsić i poczuła pewną sympatię do Fu, że próbuje w niej wzniecić sprzeciw.
Kłopot jednak w tym, że dziewczyna raczej będzie miała słabą siłę przebicia.
-
Och, Neji powierzy Fu bezpieczeństwo Hinaty – odpowiedziała Tenten. W jej
głosie brzmiało coś między wściekłością a rozgoryczeniem. Trudno było ocenić, czy nie zacznie rzucać szklankami. Była na co dzień
spokojna, ale czasami traciła nad sobą panowanie w zupełnie niespodziewanych
sytuacjach. – Są zaręczeni.
Zabrzmiało
to dramatycznie i wywołało dość duży szok w towarzystwie. Karui wyglądała, jakby
miała zemdleć – chyba zdała sobie sprawę, że przyprowadzenie Fu na imprezę nie
przysporzy jej popularności w towarzystwie. Hinata skurczyła się jeszcze
bardziej, jakby czuła się wszystkiemu winna. Nawet Fu miała niewyraźny wyraz
twarzy, jakby wysypało się coś, czym niekoniecznie chciała się dzielić.
I
Sakura domyśliła się, że tak było rzeczywiście, bo przecież Ino jej powiedziała,
że poznała Fu na spotkaniu ze znajomymi Gaary. Pojawiła się tam w charakterze
dziewczyny jednego z przemądrzałych studentów prestiżowego Uniwersytetu Tokijskiego.
W
sieci tych dziwnych powiązań można było się pogubić. Próbując zrozumieć, o co w
tym wszystkim chodzi, Sakura miała tylko większy mętlik w głowie.
Temari
siedziała w fotelu w salonie i rozwiązywała krzyżówkę, podjadając chrupki z
miski położonej na stoliku po jej lewej stronie. Kiedyś z rodzeństwem mieli
taką zasadę, że co wieczór w porze kolacji musieli coś porobić wspólnie –
zagrać w karty albo chociaż posiedzieć, żeby wymienić się jakimikolwiek
uwagami. Teraz już ani nie było czasu ani nacisku – ze strony Kankuro
oczywiście, bo to było jego zarządzenie – żeby kontynuować taką tradycję, ale
jednak przyjęło się, że pokój dzienny to przestrzeń wspólna służąca chociażby
do odrabiania lekcji. Tym samym ten pokój był centrum życia w domu. Oczywiście
Gaara, który na początku na taki układ godził się tylko pod przymusem, a potem
się jednak przyzwyczaił, pierwszy się wyłamał, kiedy był w ostatniej klasie.
Twierdził, że nie potrafi się uczyć w tych warunkach. Jednak salon prowadził do
kuchni i Temari traktowała go jako punkt obserwacyjny. Jeśli chciała w jakiejś
sprawie zaczepić Gaarę musiała zaczepić go w salonie, bo swój pokój traktował
jak azyl - i jeśli ktoś mu się
naprzykrzał, po prostu podkręcał głośniej muzykę.
Potem
to Temari musiała wysłuchiwać narzekań sąsiadów. Przecież ubranego na czarno
chłopaka z pieszczochami na przegubach rąk i kolczykiem w brwi by nie
zaczepili. A Gaara na studiach poczuł się pewnie i nie próbował łagodzić
imidżu, tak jak to robił w klasie maturalnej, kiedy wolał, żeby nauczyciele się nie
czepiali. Jakim cudem takie zachowanie było tolerowane na Todai – Temari nie miała pojęcia.
Ale było tolerowane. Znajomi Gaary z uczelni byli punkami i metalami. Może stypendystom
przysługiwało nadzwyczajne traktowanie, a może na studiach odpuszczano sobie
jakikolwiek rygor.
Temari
nadstawiła uszu, gdy tylko Gaara wszedł do salonu i poszedł do kuchni. Dzisiaj
była kolej Kankuro na przygotowanie kolacji, a Temari nie zamierzała go
wyręczyć ani mu pomóc. Drażnił ją ostatnio.
-
Kluczyki? – Usłyszała głos Gaary i zmarszczyła brwi. Ale nie była zdziwiona.
Domyśliła się, że za jej plecami się dogadali.
-
Bierz. Na haczyku – odparł Kankuro.
Oczywiście,
że były na haczyku, w tym domu wszystkie klucze trzymało w przedpokoju. Ale
dlaczego Gaara dostał pozwolenie, żeby je wziąć?
Jawna
niesprawiedliwość.
Temari
poderwała się z miejsca i zagrodziła bratu drogę.
-
Hola, hola. Pożyczasz mu auto?
Gaara
popatrzył na nią ze zniecierpliwieniem, a może z politowaniem. Temari hardo
uniosła głowę. Czekała na Kankuro, który wychylił się z kuchni i stanął przy
drzwiach.
-
Tak, i wciąż możesz zmienić zdanie. Chcesz, żeby cię podwieźć?
Temari
fuknęła na niego jak rozzłoszczona kotka. Jak tylko zorientowała się, że Gaara
nie odbierze dzisiaj od lakiernika samochodu wiedziała, że taki będzie rozwój wydarzeń. Ale on był nie do
przyjęcia.
-
Weźże, Kankuro, Gaara jeździ autem po pijaku, a ty go nagradzasz?
Mówiąc
to, patrzyła na Gaarę, ciekawa jego reakcji. Może by tak okazał skruchę? Ale
się nie doczekała.
-
Omówiliśmy ten temat – rzucił Kankuro, najwyraźniej nieskłonny do konfrontacji.
Nie czekał na odpowiedź siostry, tylko czmychnął do kuchni.
Uciekał
z pola walki. Temari była tym bardziej rozzłoszczona.
-
Nie prowadzę po pijaku – oświadczył Gaara krótko.
Temari
potrząsnęła z irytacją głową. Jej brat założył się z kolegą, że pokona jakieś
tam przeszkody – i wygrał kasę, ale porysował auto. Kankuro
łatwo to zbagatelizował, bo Gaara kupił samochód za własne pieniądze i z własnej kieszeni zapłaci za lakierowanie. Dla Temari problem jednak
był, bo to oczywiste, że jechał pod wpływem. Tylko, że nie mogła tego
udowodnić.
-
Na urodziny kupię ci alkomat – obiecała.
Kankuro
znów pojawił się w drzwiach.
-
Nie pij. Potrzebuję jutro samochód w całości – rzucił.
-
Będzie cały. Na razie – odpowiedział Gaara i minął Temari, która zapowietrzyła
się z oburzenia. Teraz złość musiała wyładować na drugim bracie.
-
Ty nie wiesz, co studenci robią w piątkowy wieczór? – syknęła wściekle. – Czy
jak ja zdam prawko też będę mogła jeździć twoim autem na imprezy?
-
Bezalkoholowe? Tak – odparł Kankuro, zadowolony z siebie. – Masz osiemnaście
lat.
Temari
miała ochotę wyć z wściekłości.
-
Gaara ma dziewiętnaście. Nie jest pełnoletni! – Uznała za stosowne to
podkreślić, bo Kankuro ewidentnie sprawę lekceważył. – To, że się dostał na
najlepszy uniwersytet w kraju znaczy, że wszystko mu wolno?
Powiedziała
to w formie pytania, ale tak naprawdę mogła wygłosić stwierdzenie. Było
ewidentne, że Kankuro puszczał płazem mnóstwo rzeczy tylko dlatego, że Gaara
jest młodym geniuszem i że z pewnością cechuje go odpowiedzialność. Nawet, jeśli jego zachowanie temu przeczy.
Wydawałoby się, że starszy brat i – jeszcze przez jakiś czas – opiekun prawny,
powinien traktować pewne sprawy bardziej serio. Gaara teraz regularnie wracał
nietrzeźwy. Biorąc pod uwagę, że kiedy był młodszy potrafił się upić i bywał
wtedy agresywny, pakował się w bójki, pewne rzeczy należało ukrócić.
-
Nie wszystko. Wyluzuj, Temari. Też byłem studentem – odpowiedział szatyn. –
Tobie nie wolno pić alkoholu póki tu mieszkasz, tak dla jasności.
Temari
pokazała mu środkowy palec.
-
Wal się – doradziła.
To,
że dyskryminacja w tym domu opiera się głównie o płeć, było jasne.
Gaarze wolno było wszystko. Zresztą dużo mu było wolno nawet, gdy był młodszy.
A kiedy ona umówiła się na weekendowy wyjazd z Shikamaru, Kankuro od razu
widział problem i na początku nie chciał się zgodzić. W końcu ją puścił na ten wyjazd, dość niechętnie,
ale dla Temari to nie było satysfakcjonujące zwycięstwo. Miała podejrzenie,
graniczące z przekonaniem, że Kankuro zmienił zdanie pod wpływem Ino. Trudno
stwierdzić, czy poświadczyła za nią czy za Shikamaru, ale w obu przypadkach
było to równie upokarzające.
Pierwsze, co mi przyszło na myśl po tym rozdziale, to pytanie: Czy Ty tak uwielbiasz Fu, czy nienawidzisz? ;) Bo usadziłaś ją w roli pierwszej mąciwody, która próbuje na raz rozbić dwa związki. Może... jeden związek i jedną dziwną relację. Bo z jednej strony, może być to oznaką wielkiej sympatii - dawać jej taką istotną rolę. Ale z drugiej strony czytelnicy (w tym niewątpliwie ja) będą patrzeć jej na ręce i jak tylko zrobi coś nieodpowiedniego, "zhejtują" ją :P Dlatego nadal nie wiem - uwielbienie, czy nienawiść?
OdpowiedzUsuńO całej tej relacji Neji-Tenten-Fu-Hinata nie mam pojęcia, co napisać. Myślałam, że Neji ma trochę więcej oleju w głowie, ale najwidoczniej duma nie pozwala mu na zrobienie czegokolwiek. Będę musiała cierpliwie poczekać, aż się rozwinie w Twoim opowiadaniu, a mam nadzieję, że będzie warto i szanowny pan Hyuuga pokaże trochę bardziej ludzką twarz ;)
Podobał mi się bardzo działający na wyobraźnię opis Temari. Jest tak przebojowa, że nawet zboczeńcy uciekają od niej w podskokach :D W sumie to całkiem możliwe, patrząc na to, jakich ofiar zazwyczaj szukają napastnicy.
W sumie mam zagwozdkę. Możliwe, że niezbyt dobrze wczytałam się albo coś pokręciłam. W Japonii pełnoletniość osiąga się w wieku dwudziestu-jeden lat? Alkohol chyba też dopiero w tym wieku. Nie mówię, że w Polsce nie da się napić przed osiemnastką, ale oni mogli w knajpie pić? To mnie zaskoczyło.
Prawie zapomniałam, że tutaj Kankuro odgrywa rolę starszego braciszka ze skłonnościami do chłopców. Zawsze bardzo podobały mi się dialogi rodzeństwa w "Nakama" i tutaj też będę ich wypatrywać.
Odkryłaś moją tajemnicę. Publikowanie w sobotę daje +10 do systematyczności :D Możemy robić wyścigi, która szybciej kliknie "Opublikuj" ;) A tak serio, to bardzo się cieszę, że rozdziały (choćby w planach) mają być regularnie. Nie mówiąc już o tym, że nie mogę się doczekać zakończenia pozostałych ff. Chociaż... wspominałaś coś, że w "Opowieściach" będą jakieś speciale? Oj, będę się przypominać :D Tak samo jak oczekuję na nowe opowiadanie, które mam nadzieję, pochłonie mnie równie mocno, co "Opowieści".
Widzę, że znowu komentujesz zamiast pracować, zupełnie jak ja :D Może powinnam wyłączyć powiadomienia z prywatnej poczty. Z drugiej strony, podobno pracownicy korzystający z fejsa w przerwach w pracy są wydajniejsi, więc można się usprawiedliwiać :)
UsuńPo kolei:
1. Bardzo trafne spostrzeżenia wobec Fu. Nie mam pojęcia, czy ją lubię czy nie. Ona miała być kiedyś postacią negatywną, dodałam jej jednak cechy eko-oszołomki, a to ją w moich oczach wybieliło. I teraz balansuję na granicy, nie wiem, czy bardziej zaszkodzi czy pomoże pozostałym postaciom. I fabule.
2. Mam problem z Nejim... Co tu dużo mówić, ogromny. Próbuję walczyć, by pokazał ludzką twarz, ale on nie chce, tak jak Twój Gaara nie chce wyzbyć się słabości do Naruto.
3. Z kwestią pełnoletności i alkoholu całkiem słusznie masz zagwozdkę, bo staram się dopasować realia do moich potrzeb. A tych realiów do końca nie znam. Japończycy na pewno nie mogą pić alkoholu nim skończą 20 lat, natomiast czy ich młodzież jest taka karna, by przestrzegać przepisów? Nie mam pojęcia. czytałam, że świętowanie ceremonii osiągnięcia dojrzałości Japończycy kończą w klubach i chleją na całego. Z jednej strony mogłoby to sugerować, że jest co świętować. Z drugiej, jak ktoś popija nielegalnie nie jest to powód, by przepuścić okazję ubzdryngolenia się zgodnie z prawem :D
Na potrzeby ff zakładam, że jest jak w Polsce przed 18., czyli w teorii im nie wolno, ale co bardziej niepokorni obchodzą zakaz. Dlatego na imprezie piła tylko Fu. Fakt, że jak ktoś nie jest pełnoletni to alkohol łatwiej nabyć w sklepie, bo nie wpuszczą go do lokalu sprzedającego alko, ale tutaj - z wygody - uznałam, że to jest klub, który w teorii nie prowadzi sprzedaży, a jednak serwuje spod lady. Już wcześniej stosowałam takie wybiegi, kiedy Ino kupiła wino, a w większyms topniu nawet w lokalu z narkotykami. Z jednej strony handel narkotykami i posiadanie są w Japonii bardzo ostro ścigane. Z drugiej tam wiele rzeczy teoretycznie zakazanych jest obchodzonych w praktyce. Jak na przykład prostytucja, na którą władze przymykają oko i usługi są oferowane w legalnie działających lokalach szeroko się reklamujących usługami masażystek. Ulotki do takich lokali są rozdawane nawet na ulicy. A kwestia ścigania handlu ludźmi to już w ogóle hardcore, bo niby rząd japoński miał z tym bardzo mocno walczyć. A w praktyce jak nawet dziewczyna sprowadzona pod płaszczykiem hostessy i zamknięta w burdelu zechce żądać ukarania sprawcy, zostanie deportowana za nielegalny wjaazd do kraju. I wtedy już ofiara nie może zeznawać przeciwko alfonsowi, karawana jedzie dalej.
Natomiast Gaara i jego znajomi mają fałszywe dowody osobiste, praktyka często stosowana w Stanach ;) U nas chyba najczęściej nastolatki próbują się wbić do klubów wyglądając na starszych niż są i dopisuje im zmienne szczęście. Nie znam tego z praktyki, bo się nie wbijałam :D
3. Opowieści się piszą. Trochę się obawiam, że sknocę na koniec, bo to, co piszę, nie jest dokładnie tym, co ułożyłam wcześniej w myslach, jak zwykle. Z publikowaniem nowego opowiadania trochę zwlekam, bo boję się, że nie będę miała czasu regularnie publikować. Natomiast przyznam szczerze, że po przeczytaniu Gosposi nr 15 mam ogromną chęć się za nie zabrać, dałaś mi kopa + 100 do motywacji :D
O nie, nie. Dzisiaj nie pracuję. Dzisiaj piszę prace zaliczeniowe (bardzo to po mnie widać). Jestem studentką i pracodawcy dają śmieciówki, to wykorzystuję jej jedyny pozytyw i jak mi nie pasuje, nie przychodzę. Dzisiaj od rana napisałam aż pięć zdań na trzy prace... Wyłączyłam nawet router, żeby nic mnie nie rozpraszało, ale po dziesięciu minutach musiałam coś "bardzo pilnie sprawdzić" i no... Mniejsza, odpowiem na komentarz, skoro i tak przehulam cały dzień.
UsuńOch, walcz z Nejim. To byłoby wielkie osiągnięcie, bo jeszcze nigdy nie natknęłam się na dobrze napisane opowiadanie, gdzie przeszedłby metamorfozę i byłby podobny do nas, zwykłych śmiertelników ;) Może to da Ci motywację - w "Gosposi" Gaara mniej się opiera i powoli, kawałek po kawałku, przechylam szalę zwycięstwa na moją stronę. Nie ma już wstawek o podejrzanym przywiązaniu do Naruto :D
W sumie niektórzy może nawet nie zauważą kwestii pełnoletności, bo nie wszyscy muszą mieć wiedzę na temat japońskich realiów (nawet tak szczątkową jak ja). Jak tak na szybko jeszcze raz przeczytałam ten rozdział, to może nawet lepiej, że nie akcentujesz tego problemu. Ostatecznie chyba każdy rozumie, że prawo prawem, a życie życiem. Ja przyznaję się do wielu grzechów młodości, a z wejściem do klubów nie miałam żadnych. Kiedyś cieszyłam się, że wyglądam na starszą, niż w rzeczywistości jestem, ale teraz... ;)
Choćby mój głos miał znaczenie, to nie miałabym pojęcia, co doradzić. Możliwie, że dla własnego komfortu lepiej trochę poczekać, bo znowu utkniesz z dwoma opowiadaniami i będziesz czuła jedynie frustrację, zamiast satysfakcji z tworzenia. Szepnę słówko Sayuri i Gaarze, że muszą częściej lądować w łóżku, bo najwidoczniej są inspiracją dla artystów. Nie sądzę, żeby mieli z tym problem ;P
Zaintrygowałaś mnie, kiedy jakiś czas temu wspominałaś o "rozpisaniu" rozdziałów. Domyśliłam się, że chodzi o jakiś szkic. Nigdy tego nie robiłam, zawsze szłam "na żywioł" z pisaniem, więc spróbowałam. Łoo Pani, to działa! Tylko nadal mam problemy z tytułami :(
W Gosposi owszem mają szansę stać się moją inspiracją, i nie tylko przez sceny łóżkowe. Napisałaś, że Gaara będzie bardzo poza-charakterem z mangi, więc mam tu pewne oczekiwania. I spodziewam się, że będzie się to ciekawie czytać. Właściwie przyszły mi do głowy (na ten moment) dwie koncepcje jak charakter jego postaci może wyglądać dalej i widzę dwie wersje: romantyczny, uczuciowy kochanek albo seksualny drapieżnik z pociągiem do sadomaso. Obie wersje będą arcyciekawe i obie mają szansę zrekompensować frustracje wynikające z jego emocjonalnego i społecznego nieprzystosowania jakie zamierzam uwypuklić. Nie mówiąc już, że nie wykluczają się wzajemnie :D W każdym razie, czekam na ten rozwój z niecierpliwością.
UsuńTrzymam kciuki, byś jednak dzisiaj coś konstruktywnego ( i mądrego) napisała.
Okej. Zgadzam się z Tem! Jawna dyskryminacja, ale od czego są bracia <3
OdpowiedzUsuńFu mnie drażni. Rozumiem, że to pierwszoplanowy łotr na miarę Doktora Zło XD
Samo zło chyba nie, nie lubię tworzyć wyłącznie czarnych lub białych postaci ;) Sytuacja jest rozwojowa. Ten ma oczywiście rację, jednak Kankuro trzeba było dodać trochę cech szowinistyczny, bo się zrobiły z niego ciepłe kluchy. Dziękuję za komentarz!
Usuń