niedziela, 3 lutego 2019

2. Ci, którzy nie mają pokoju w sobie - walczą z innymi


Zgodnie z obietnicą dodaję kolejny rozdział. Zdecydowałam, że mogę pokusić się o próbę dodawania kolejnych co tydzień w sobotę - a jeśli plany się zmienią, uprzedzę. Liczę, że w ciągu kilku dni uporam się z zakończeniami pozostałych blogów, więc na Nakamę będzie więcej czasu.
Dziękuję za komentarze, szczerze mówiąc spodziewałam się, że będzie (niemal) pusto pod rozdziałem ^^
                                                     *****************

Ojcu Tenten w piątek zepsuł się samochód i dziewczyny miały kłopot, jak dotrzeć do klubu. Oczywiście Neji zaoferował, że je podwiezie i odbierze z imprezy – co obu dziewczynom było nie w smak, ale musiały się zgodzić. Wuj nie pozwoliłby Hinacie na podróżowanie przez pół miasta komunikacją miejską. Samodzielny powrót w drugą stronę już w ogóle nie wchodził w grę, co dziewczynę strasznie sfrustrowało.
Siedząc już w aucie, Hinata nerwowo wymieniła kilka smsów. Stan jej ducha umknął zarówno Tenten, która manifestowała swoje niezadowolenie, jednocześnie udając, że normalnie odzywa się do Nejiego, jak i samemu Nejiemu, który zdawkowo odpowiadał na pytania udając, że koncentruje się na drodze.

Tenten, która na początku była otwarcie krytyczna, obecnie udawała, że zaręczyny Nejiego wcale jej nie przeszkadzają. Neji udawał, że w to obojętne podejście wierzy. Kiedy się przebywało w ich towarzystwie atmosfera tak gęstniała, że powietrze można by ciąć nożem. Hinata przypomniała sobie uciążliwość tej sytuacji, gdy schowała telefon i z rezygnacją wyjrzała przez okno.
Nie rozumiała, dlaczego Neji nie powie po prostu – przynajmniej najbliższym przyjaciołom, czyli Tenten i Lee – że całe te zaręczyny to ściema, żeby uspokoić na jakiś czas jego despotycznego ojca.  I że ślubu nie będzie. Neji widać miał jakąś satysfakcję z tego, że Tenten się męczyła – być może wciąż miał żal za to, że go publicznie spoliczkowała.
Hinacie żal było Tenten, ale oczywiście nie mogła jej powiedzieć prawdy – Neji zapewne byłby wściekły, gdyby się zorientował, że Hikari jej zdradziła, jak naprawdę wygląda sytuacja. Hinata trzymała język za zębami, w zamian Hikari milczała na jej temat. Były kwita, w jakimś sensie.
Odczuła prawdziwą ulgę, gdy dojechali na miejsce. Co prawda, nie poprawiła jej humoru świadomość, że będzie musiała jednak zostać na tej imprezie i czekać na kuzyna. Wcześniej umówiła się z Tenten, że się rozdzielą i że koleżanka, wracając autem, odbierze ją w okolicach teatru. Nie raz tak robiły. Ale teraz małe były szanse, by wymknąć się z imprezy do teatru, a potem wrócić. Zbyt duża odległość i duże ryzyko wpadki.
Gdy Neji odjechał, Tenten przypomniała sobie, co trapi Hinatę.
- Przykro mi, że tak wyszło. Kółko dramatyczne jakoś sobie poradzi bez ciebie? – zapytała, ale przez jej głos przebijało się pewne zniecierpliwienie. Hinata pomyślała, że jej koleżankę musi drażnić przejmowanie się zajęciami aktorskimi, gdy ona ma równolegle prawdziwe, życiowe problemy. 
Hinata uważała, że z jednej strony rozumie Tenten, a z drugiej nie rozumie jej wcale – nie potrafiła się wczuć w sytuację, która było dość unikatowa. Zdawało się jakby do pewnego momentu oboje chcieli – ona i Neji – ale w pewnym momencie on zrezygnował. Tylko czy można było powiedzieć, że to wina Nejiego? Tenten za bardzo na niego naciskała. Za mocno ingerowała w to, w co Neji wierzył i co mu wpajano. A nawet nie byli parą. Być może Neji uciąłby relację nawet, gdyby dziewczyna go publicznie nie upokorzyła.
Tenten niejako wystąpiła w obronie Hinaty, bo uważała, że Neji podle okłamał kuzynkę, i za to mu dała w twarz. Brunetka stała się odpowiedzialna za ich konflikt, i miała wyrzuty sumienia. Przytłaczało ją to, na ilu polach czuła się winna. To z jej powodu Tenten wdała się w, naprawdę absurdalny i okropny w skutkach, konflikt z Nejim. Od niej Tenten mogła się dowiedzieć, że chłopak tylko udaje, że szykuje się do ożenku – ale się nie dowie. No, i Tenten była jedną z dwóch osób, które Hinata wciągnęła we wprowadzanie w błąd rodziny w kwestii, gdzie jest i co robi.
Hinata była w wisielczym humorze, gdy wraz z koleżanką wkraczała do klubu. Naszła ją myśl, że powinna była zostać w domu i wykorzystać czas na naukę. I tak nie czerpała przyjemności z takich dużych imprez.
Kiedy jednak znalazła się w klubie, usłyszała:
- Hinata, co ty tu robisz?
Odwróciła się i zobaczyła przyjazną i wyjątkowo pozytywnie nastrajającą ją twarz.
W pierwszej chwili pomyślała, że to niewiarygodnie pozytywny zbieg okoliczności, ale w następnym momencie spojrzała na Tenten i uświadomiła sobie, że w każdej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. Albo cała butelka.
Zanim zastanowiła się, jak powinna zareagować, Hikari już była przy niej i ją uścisnęła. Z jakiegoś powodu, dziewczyna traktowała ją jak serdeczną przyjaciółkę, chociaż znały się raptem kilka miesięcy. Hinata lubiła postrzeloną narzeczoną Nejiego, chociaż było w niej wiele rzeczy zbyt wyrazistych – od wyglądu, z niebieskimi włosami na czele, po zachowanie. Nie nazwała by jej przyjaciółką. W pewnym sensie były wspólniczkami przestępstwa. Pomagały sobie w oszukiwaniu otoczenia.
Hikari, po przywitaniu się, z zaciekawieniem spojrzała na Tenten, która z kolei była na jej widok spięta – być może też przeraziła ją aparycja studentki, w której wszystko przyciągało uwagę. Hinata też była nieco zdziwiona, bo na co dzień Hikari kreowała się – w zależności od sytuacji – albo na grzeczną dziewczynkę albo na fankę rocka w podartych dżinsach. Teraz miała na sobie koronkową bluzkę, szeroką spódnicę, pończochy i buty na koturnie.
Hinata uprzytomniła sobie, ze dopadła ją wątpliwa przyjemność przedstawienia sobie dziewczyn. Była zła, że Neji nie wszedł nawet na chwilę do lokalu. To on powinien się teraz zwijać wewnętrznie ze zdenerwowania, choć z pewnością nie drgnąłby mu ani jeden mięsień.
Nie wydusiła z siebie słowa.
- Jestem Fu – przedstawiła się niebieskowłosa dziewczyna, wyciągając rękę.
- Hikari. – Hinata poprawiła ją automatycznie. Nie miała pojęcia, dlaczego. W jej głowie zawsze walczyły te dwa imiona, z których jednym studentka chciała być nazywana, a drugie było używane przez Nejiego.
- Tenten. - Szatynka uścisnęła podaną dłoń.
- Ach, Tenten. Była Nejiego.
tenten cofnęła rękę, jakby się oparzyła.
- Słucham? – Pytanie było skierowane w teorii do Hikari, ale szatynka spojrzała na Hinatę, jakby szukała w niej oparcia. I wyjaśnienia.
Hinata po raz kolejny nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Nikt nigdy nie powiedział, że Tenten jest byłą dziewczyną Nejiego. Hinata była pewna, że nic takiego nie sugerowała – bardziej pewna mogła być tylko tego, że Neji prędzej odgryzłby sobie język niż przyznał się do jakiegokolwiek związku romantycznego. Imię Tenten wypłynęło tylko w jednej rozmowie. Natomiast Hikari niewątpliwie wyciągnęła wnioski – była w tym  szybka, prawie tak samo, jak w komentowaniu bez zastanowienia. Jej spostrzeżenia były śmiałe, ale często trafne.
- Hej, dziewczyny, znacie się już? – Podeszła do nich Karui. Hinata nie miała nic przeciwko rudowłosej modelce, ale ogarnęło ją złe przeczucie, że po jej pojawieniu się może być tylko gorzej. – To Fu, moja koleżanka z kursu projektowania.
- Znamy się, w pewnym sensie – Hikari odpowiedziała zanim ktoś inny zdołał się odezwać. – Tenten jest eks dziewczyną mojego narzeczonego.
Hinata zobaczyła minę Tenten i poczuła, że robi jej się słabo. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby Fu najpierw myślała, a potem mówiła.

Ino i Sakura były zaskoczone, gdy naraz do ich stolika przysiadła się gromada osób – nie, żeby zamierzały się izolować całą imprezę. Ale zajęły mały stolik, więc trzeba było dostawić kolejny wraz z krzesłami. Zresztą Ino to zaproponowała, jak tylko Hinata do nich podeszła. Brunetka wyglądała, jakby szukała pomocy. W efekcie po chwili przy stoliku znalazły się miejsca dla Hinaty, Tenten, Shikamaru, Karui i Fu. Ponieważ Shikamaru zajął krzesło przy Ino, a Karui natychmiast usiadła na miejscu obok niego, Sakura była pełna złych przeczuć. Chyba spostrzeżenie, że Karui i Ino nawzajem próbują sobie coś udowodnić, nie było pozbawione podstaw.
Niebieskowłosa koleżanka Karui okazała się niezwykle ekstrawertyczna. Na widok Ino uśmiechnęła się szeroko i podeszła do niej, zamierzając ją wyściskać – co blondynka zauważyła dopiero po chwili i wstała, efektem czego wymieniły niezręczne pocałunki w policzek. Sakura spostrzegła minę Karui i pomyślała, że  pewnością jej nie pasuje nagłe odkrycie, że obie z Ino mają wspólną koleżankę – o ile to nie za duże słowo.
Fu usiadła obok Karui i, widząc, że jakoś nikt nie pali się do konwersacji – Tenten i Hinata wyglądały, jakby szukały drogi ucieczki – podjęła rozmowę o muzyce w lokalu. W tym momencie z głośników sączył się jeden z kawałków One Republic, którego Fu nie wahała się skrytykować, pytając, czy w klubie zawsze tak słabo grają. Sakura zmilczała temat, podobnie jak Ino, która uwielbiała ten zespół i piosenkę.
Fu natychmiast przejęła inicjatywę i zarządziła, że ktoś powinien pójść po drinki. Obdarzyła wyczekującym spojrzeniem Shikamaru. Gdyby na miejscu była Temari, zapewne rzuciłaby takim komentarzem, że dziewczynie przeszłaby ochota na dyrygowanie ludźmi. Jednak Temari nie było, a Ino chyba czuła się rozdarta, mając w głowie ewentualne korzyści z porozumienia się z kimś z kręgu znajomych Gaary. Kiedy jednak Shikamaru zapytał, co panie sobie życzą – był w niezbyt korzystnej sytuacji, pozostając na ten moment jedynym facetem przy stoliku – Ino złapała go za rękę, przygważdżając jego dłoń do blatu. Świadczyło to, że chociaż swobodnie nastawioną, Fu działała jej na nerwy.
- Niech każdy sam sobie robi zamówienia – zasugerowała.
- Ja pójdę po napoje. Przecież i tak otworzyłam rachunek – odezwała się Karui. Ino przewróciła oczami. Jej zdaniem rudowłosa lansowała się proponując na imprezach, że będzie płacić za wszystkich. Sakura była trochę mniej krytyczna. Wydawało jej się, że Karui czuje presję, by wkupić się w towarzystwo. Może w świecie, w którym funkcjonowała na co dzień – w modelingu – normą było zjednywanie przyjaciół korzyściami materialnymi. Karui musiała czuć, że nie do końca została zaakceptowana w towarzystwie, chociaż jest przez wszystkich miło traktowana. Ino blokowała jej próby zaprzyjaźnienia się chociażby z Hinatą. – Co chcecie?
- Mohito. Dwa razy – powiedziała natychmiast Fu.
Karui zagryzła lekko usta.
- Wstrzymaj się z drugim. Upijesz się zanim impreza się zacznie.
Dziewczyna posłała jej przekorny uśmiech.
- Ale ja dzisiaj chcę się upić. Świętuję – zapowiedziała. Ponieważ jej słowa wywołały większą dezaprobatę, dodała: - Dobrze, to coś z limonką, ale nie taką słabiznę, w której nie czuć wódki. Dwie sztuki.
Karui wyglądała na zrezygnowaną. Spojrzała na dziewczyny po drugiej stronie stolika.
- A dla was?
Zarówno Hinata, jak i Tenten pokręciły głowami z niewyraźnymi minami.
- Wezmę dla was wodę niegazowaną – zapowiedziała Karui i popatrzyła na Shikamaru.- Zaoferujesz mi męskie ramię?
Sakura w tym momencie pożałowała, że wzięła łyk wody sodowej. Niemal się zakrztusiła. Istniało spore zagrożenie, że ta niedorzeczna rywalizacja dziewczyn o to, która z nich ma do Shikamaru większe prawa, pewnego dnia skończy się rękoczynami. I kto wie, czy nawet nie dzisiaj, biorąc pod uwagę tę gradową atmosferę i niesprzyjające okoliczności.
Niechże już pojawi się reszta towarzystwa. Niech Naruto się pojawi, wyraziła błaganie w myślach.
Ino wstała.
- Ja tobie zaoferuję dwie sprawne ręce – powiedziała z bardzo wyraźnie wyczuwalnym sarkazmem.
Shikamaru także wstał. Sakura pomyślała, że może stracił cierpliwość – miał niesamowite pokłady cierpliwości, ale to już chyba za dużo: ludzie ledwie zaczęli się schodzić, a Ino i Karui już zaczynały wojnę godną przegadywanek sprzed kilku tygodni, zanim przyjęły strategię wzajemnego ignorowania się.
- Przyniosę wam te napoje – oświadczył i spojrzał na Karui z takim potępieniem, że dziewczyna wycofała się i poszła w stronę baru. Siedząca przy Ino Sakura usłyszała jeszcze, jak szatyn powiedział do niej półgłosem: - Nie wygłupiaj się. – I poszedł za Karui.
Ino usiadła na krześle, ale spojrzeniem ciskała błyskawice.
Sakura uprzytomniła sobie, że na takie okoliczności nie jest potrzebny Naruto, tylko Temari. W jej obecności konflikt nie miał okazji wyskalować. Nawet Karui, która miała wyjątkowo niepokorny i zadziorny charakter – pasowało do niej powiedzenie „na złość babci odmrożę sobie uszy” – nie ośmieliłaby się zaczepiać chłopaka Temari. Młodsza siostra Gaary była jeszcze bardziej wygadana niż Karui, bardziej wredna, a w konkretnych okolicznościach mogłaby - brutalna.
Sakura jechała kiedyś z Temari metrem, i błyskawicznie zrozumiała, dlaczego dziewczyna nawet nie rozglądała się za przedziałem dla kobiet – chociaż ona na to nalegała. Wagonowy obmacywacz, który je sobie wtedy upatrzył. wyniósł ze spotkania co najmniej dwa zwichnięte palce. Sakura pomyślała wówczas, że może Temari nie lubić, ale przynajmniej jest ona osobą, z którą nie strach wsiąść do autobusu. Zresztą jej chyba nikt nie zaczepiał, bo nawet sposób, w jaki się poruszała, sugerował, że nie jest najlepszym celem dla zboczeńca. Emanowała pewnością siebie. Chłopaków w szkole to onieśmielało, ale chyba się tego wstydzili i szukali rekompensaty w złośliwościach, stwierdzając, że Shikamaru z tygrysa wyrywającego dziewczyny zmienił się w grzecznego kotka. Było jednak oczywiste, że żaden z nich nie miałby odwagi zbliżyć się do takiej dziewczyny. Najlepszym dowodem było, że Temari w szkole nie była otoczona adoratorami – jakich miała Ino – chociaż była uważana za najatrakcyjniejszą dziewczynę w szkole.
Sakura nie była specjalistką od kobiecej atrakcyjności, ale nie była też ślepa i wiedziała, że Temari ma wszystkie atrybuty, które zawracają w głowach młodym chłopcom. W każdym razie, jeśli chodzi o cechy fizyczne. Charakter sprawiał, że się jej bali.
Można było zaryzykować stwierdzenie, że Temari działała hamująco także na zapędy Karui do prowokacji. Sakura miała nadzieję, że dziewczyna dzisiaj przyjdzie, tym bardziej, że nic wcześniej nie sugerowało, że się nie pojawi. Dlatego, jak tylko Karui i Shikamaru wrócili do stolika – w międzyczasie Fu próbowała zainicjować rozmowę z Tenten, chwaląc jej kolczyki, co zostało przyjęte przez szatynkę bez entuzjazmu – Sakura zaczepiła chłopaka.
- Temari nie przyjdzie? – zapytała.
- Uczy się – odpowiedział szatyn.
Uczy się. W piątek wieczorem. Sakura rzuciła spojrzenie na Ino, żeby się zorientować, czy dla niej też takie wyjaśnienie brzmi podejrzanie. Ale Ino nie odwzajemniła spojrzenia, bowiem patrzyła na dłonie Fu, która duszkiem wypiła połowę drinka.
Konkretnie, patrzyła na tipsy na jej palcach – białe i czarne na przemian, pod kolor biało-czarnego stroju. Ino zamknęła dłonie w pięści i położyła łokcie na stole, w taki sposób, jakby broniła własnych palców przed ciekawskim wzrokiem obserwatorów. Może nie chciała dać Fu okazji do zaczynania konwersacji na tym polu.
Niech to szlag, pomyślała Sakura bezwiednie. To by było na tyle jeśli chodzi o niezależność poprzez powrót do elementu wizerunku, jaki – nietrudno było się domyślić – Gaarę przynajmniej trochę drażnił. Ino odklei sztuczne paznokcie jak tylko wróci do domu. Tak, jak wyrzuciła ulubiony tusz do rzęs, kiedy zorientowała się, że Karui używa takiego samego.
Była wyczulona na punkcie rzeczy, które mogły ją łączyć z byłą koleżanką, ale całkiem możliwe, że podobny mechanizm stosuje się do Fu, która raczej nie budziła jej sympatii – choćby nawet Ino starała się tę niechęć odsunąć na bok.
Niczego nieświadoma studentka fizyki odłożyła drink na stolik.
- Idziemy potańczyć? – zapytała i spojrzała najpierw na Ino, a potem na Tenten.
- Ja już chyba będę iść do domu – odparła dziewczyna.
To oświadczenie wzbudziło powszechne zdziwienie.
- Źle się czujesz? – zapytała Karui z troską.
- Nie, ja po prostu… Mam poniedziałek kolokwium – oznajmiła dziewczyna. – A w weekend pracę. I powinnam się uczyć. Przyszłam tylko dlatego, że chciałam podwieźć Hinatę, ale skoro i tak zostałam bez auta…
Nie dokończyła wypowiedzi, ale też nikt tego nie oczekiwał. Teraz to Hinata znalazła się w centrum uwagi, w związku z tym momentalnie spłonęła rumieńcem jak piwonia.
- Gdybym wiedziała, że to taki kłopot, to bym cię nie prosiła – wymamrotała.
Z pewnością teraz gryzło ją sumienie, zdaniem Sakury zupełnie niepotrzebnie, bo tłumaczenie Tenten nie było przekonujące nawet w najmniejszym stopniu.
Fu wydała z siebie nieokreślony, krótki dźwięk, jakby coś sobie uświadomiła.
- Ach, Tenten miała cię odwieźć do domu – powiedziała do Hinaty. Brunetka jeszcze bardziej zapadła się w sobie. Zupełnie, jakby dziewczyna miała na myśli coś innego niż podwózkę z imprezy samochodem. – To jak zamierzacie wrócić? – W domyśle było pytanie: jak zamierzacie wrócić z imprezy późno w nocy. Wiadomo, że teraz nie miałyby problemu z komunikacją miejską.
- Neji – powiedziała Hinata. Brzmiało to tak, jakby mówiła przez zaciśnięte gardło. Osobowość Fu działała nieco przytłaczająco na wszystkich, ale nieśmiała licealistka kompletnie straciła rezon. – Neji po nas przyjedzie.
Fu pokiwała współczująco głową.
- Widzisz, jaki uśmiech losu? Co to za problem. Zadzwonię do niego i powiem, że cię podwiozę po zabawie. Pod same drzwi.
- Po alkoholu? – wtrąciła się Tenten z krytyką w głosie.
Fu rzuciła na nią przelotne spojrzenie, w którym było sporo lekceważenia.
- Nie mam dzisiaj auta. Ale Neji o tym nie wie. Jakoś to zorganizujemy. Więc? – popatrzyła wyczekująco na Hinatę.
Brunetka wyciągnęła przed siebie ręce, jakby chciała zasłonić twarz – ale nie zasłoniła, bo to byłoby zbyt oczywiste – i zaczęła nerwowo bawić się pacami, co było oznaką najwyższego zażenowania.
- Nie wiem. Chyba po prostu dzisiaj…
- Hinata – skarciła ją dziewczyna despotycznie. – Nie daj się stłamsić. Jest piątek.
Sakura pomyślała, że ten nacisk jest niepotrzebny. Tak, jakby dzień tygodnia miał jakieś znaczenie. Hinata i tak zwykle nie bywała na imprezach, a jeśli nawet przychodziła, to na chwilę. Chyba tylko po to, żeby Tenten nie musiała przychodzić sama – Lee nie zawsze mógł pojawiać się na spotkaniach paczki ze szkoły, ponieważ miał szereg różnych treningów. Hinata też poznajdywała sobie w tym roku szaloną ilość zajęć popołudniowych poza szkołą, więc było z jej strony ukłonem stronę przyjaciół, że jednak starała się z nimi umawiać.
Fu sprawiała wrażenie, jakby sprawa była rozwiązana i znów z zadowoloną miną sięgnęła po drinka. Sakura uważała, że pomysł jest słaby. Dlaczego Hinata nie oznajmi jej po prostu, że Neji nie zgodzi się, żeby wracała w nocy z jakąś koleżanką? Był odpowiedzialny za to, żeby jej pilnować. Trochę był to przejaw troski o jej bezpieczeństwo, ale bardziej despotyzm wuja, który chciał kontrolować, gdzie i z kim Hinata spędza czas. Kiedyś to nie było tak wyraźne, ale pan Hyuuga nie przyjął dobrze wiadomości, że Hinata przyjaźni się z Kibą – który był synem jakiegoś jego prywatnego wroga. Przynajmniej według słów Hinaty na tym polegał problem. Sakura sądziła, że Hizashi Hyuuga po prostu czerpie satysfakcję z kontrolowania ludzi – stosował niemal wojskowy reżim wobec syna, stosował i wobec siostrzenicy, którą wychowywał.
- Wiesz, nie obraź się, ale Neji chyba nie powierzy ci bezpieczeństwa Hinaty – odezwała się, ujmując sprawę możliwie najpoprawniej politycznie.
Nie wiedziała, skąd w ogóle Fu znała Hyuugów – wyglądało na to, że ona wszystkich tutaj bardziej lub mniej zna, dusza towarzystwa – ale mogła nie zdawać sobie sprawy, że tutaj naprawdę nie chodzi o środek lokomocji. Chodziło o to, by Hinata nie szlajała się z nieodpowiednimi ludźmi – w domyśle z niewłaściwej klasy społecznej, półki finansowej czy czegokolwiek innego, co nie pasowało jej wujowi. Neji w pewnym sensie odpowiadał za jej właściwe prowadzenie się. Z pewnością nie był z tego zadowolony, choćby dlatego, że stawiało go to między młotem a kowadłem. Pan Hyuuga wściekłby się, gdyby wiedział, że Tenten ma niskie – jak na jego standardy – pochodzenie. Hinata przyjaźniła się z Tenten i Neji też się z nią przyjaźnił, co stawiało oboje w roli buntowników – tylko że Neji umiejętnie się maskował. A Hinata była w rodzinie tą niepokorną, która nie rozumie, że niektórzy ludzie są poniżej jej poziomu, więc trzeba jej dobierać przyjaciół.
Tak naprawdę, to był terror i Sakura zupełnie nie rozumiała, dlaczego Hinata odrzuciła propozycję matki, która chciała, by z nią zamieszkała. Hinata twierdziła, że nie może tego zrobić wujostwu – bo w końcu się o nią troszczyli, a Hizashi Hyuuga we własnym mniemaniu działał dla jej dobra. Ale Sakura, a także Ino, uważały, że dziewczyna powinna wreszcie postawić siebie na pierwszym miejscu i uciekać z tej chorej sytuacji, skoro może. A że miała taką możliwość, nie ulegało wątpliwości. Jeszcze ponad dwa lata dzieliło ją od wymarzonej (dla wielu) granicy dwudziestu lat i pełnoletniości, jednak Hyori Hyuuga mogła odzyskać pełnię praw do swojego dziecka, i to raczej w szybkim tempie. Jej mąż Inoichi, ojciec Ino, miał kasę, żeby opłacić najlepszych prawników. 
     Hyuugowie takich możliwości nie mieli. Należeli do rodu, który mógł się pochwalić błękitną krwią – podobno szukając wśród bardzo odległych przodków można było się dopatrzyć konotacji typu „siódma woda po kisielu” z rodziną cesarską – ale jednak prosperita dla ich rodziny pod względem biznesowym skończyła się kilka pokoleń wstecz.
Sakura, chcąc nie chcąc, musiała się zgodzić, że opiekunowie prawni próbują Hinatę stłamsić i poczuła pewną sympatię do Fu, że próbuje w niej wzniecić sprzeciw. Kłopot jednak w tym, że dziewczyna raczej będzie miała słabą siłę przebicia.
- Och, Neji powierzy Fu bezpieczeństwo Hinaty – odpowiedziała Tenten. W jej głosie brzmiało coś między wściekłością a rozgoryczeniem. Trudno było ocenić, czy nie zacznie rzucać szklankami. Była na co dzień spokojna, ale czasami traciła nad sobą panowanie w zupełnie niespodziewanych sytuacjach. – Są  zaręczeni.
Zabrzmiało to dramatycznie i wywołało dość duży szok w towarzystwie. Karui wyglądała, jakby miała zemdleć – chyba zdała sobie sprawę, że przyprowadzenie Fu na imprezę nie przysporzy jej popularności w towarzystwie. Hinata skurczyła się jeszcze bardziej, jakby czuła się wszystkiemu winna. Nawet Fu miała niewyraźny wyraz twarzy, jakby wysypało się coś, czym niekoniecznie chciała się dzielić.
I Sakura domyśliła się, że tak było rzeczywiście, bo przecież Ino jej powiedziała, że poznała Fu na spotkaniu ze znajomymi Gaary. Pojawiła się tam w charakterze dziewczyny jednego z przemądrzałych  studentów prestiżowego Uniwersytetu Tokijskiego.
W sieci tych dziwnych powiązań można było się pogubić. Próbując zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, Sakura miała tylko większy mętlik w głowie.


Temari siedziała w fotelu w salonie i rozwiązywała krzyżówkę, podjadając chrupki z miski położonej na stoliku po jej lewej stronie. Kiedyś z rodzeństwem mieli taką zasadę, że co wieczór w porze kolacji musieli coś porobić wspólnie – zagrać w karty albo chociaż posiedzieć, żeby wymienić się jakimikolwiek uwagami. Teraz już ani nie było czasu ani nacisku – ze strony Kankuro oczywiście, bo to było jego zarządzenie – żeby kontynuować taką tradycję, ale jednak przyjęło się, że pokój dzienny to przestrzeń wspólna służąca chociażby do odrabiania lekcji. Tym samym ten pokój był centrum życia w domu. Oczywiście Gaara, który na początku na taki układ godził się tylko pod przymusem, a potem się jednak przyzwyczaił, pierwszy się wyłamał, kiedy był w ostatniej klasie. Twierdził, że nie potrafi się uczyć w tych warunkach. Jednak salon prowadził do kuchni i Temari traktowała go jako punkt obserwacyjny. Jeśli chciała w jakiejś sprawie zaczepić Gaarę musiała zaczepić go w salonie, bo swój pokój traktował jak azyl  - i jeśli ktoś mu się naprzykrzał, po prostu podkręcał głośniej muzykę.
Potem to Temari musiała wysłuchiwać narzekań sąsiadów. Przecież ubranego na czarno chłopaka z pieszczochami na przegubach rąk i kolczykiem w brwi by nie zaczepili. A Gaara na studiach poczuł się pewnie i nie próbował łagodzić imidżu, tak jak to robił w klasie maturalnej, kiedy wolał, żeby nauczyciele się nie czepiali. Jakim cudem takie zachowanie było tolerowane na Todai – Temari nie miała pojęcia. Ale było tolerowane. Znajomi Gaary z uczelni  byli punkami i metalami. Może stypendystom przysługiwało nadzwyczajne traktowanie, a może na studiach odpuszczano sobie jakikolwiek rygor.
Temari nadstawiła uszu, gdy tylko Gaara wszedł do salonu i poszedł do kuchni. Dzisiaj była kolej Kankuro na przygotowanie kolacji, a Temari nie zamierzała go wyręczyć ani mu pomóc. Drażnił ją ostatnio.
- Kluczyki? – Usłyszała głos Gaary i zmarszczyła brwi. Ale nie była zdziwiona. Domyśliła się, że za jej plecami się dogadali.
- Bierz. Na haczyku – odparł Kankuro.
Oczywiście, że były na haczyku, w tym domu  wszystkie klucze trzymało w przedpokoju. Ale dlaczego Gaara dostał pozwolenie, żeby je wziąć?
Jawna niesprawiedliwość.
Temari poderwała się z miejsca i zagrodziła bratu drogę. 
- Hola, hola. Pożyczasz mu auto?
Gaara popatrzył na nią ze zniecierpliwieniem, a może z politowaniem. Temari hardo uniosła głowę. Czekała na Kankuro, który wychylił się z kuchni i stanął przy drzwiach.
- Tak, i wciąż możesz zmienić zdanie. Chcesz, żeby cię podwieźć?
Temari fuknęła na niego jak rozzłoszczona kotka. Jak tylko zorientowała się, że Gaara nie odbierze dzisiaj od lakiernika samochodu wiedziała, że taki będzie rozwój wydarzeń. Ale on był nie do przyjęcia.
- Weźże, Kankuro, Gaara jeździ autem po pijaku, a ty go nagradzasz?
Mówiąc to, patrzyła na Gaarę, ciekawa jego reakcji. Może by tak okazał skruchę? Ale się nie doczekała.
- Omówiliśmy ten temat – rzucił Kankuro, najwyraźniej nieskłonny do konfrontacji. Nie czekał na odpowiedź siostry, tylko czmychnął do kuchni.
Uciekał z pola walki. Temari była tym bardziej rozzłoszczona.
- Nie prowadzę po pijaku – oświadczył Gaara krótko.
Temari potrząsnęła z irytacją głową. Jej brat założył się z kolegą, że pokona jakieś tam przeszkody – i wygrał kasę, ale porysował auto. Kankuro łatwo to zbagatelizował, bo Gaara kupił samochód za własne pieniądze i z własnej kieszeni zapłaci za lakierowanie. Dla Temari problem jednak był, bo to oczywiste, że jechał pod wpływem. Tylko, że nie mogła tego udowodnić.
- Na urodziny kupię ci alkomat – obiecała.
Kankuro znów pojawił się w drzwiach.
- Nie pij. Potrzebuję jutro samochód w całości – rzucił.
- Będzie cały. Na razie – odpowiedział Gaara i minął Temari, która zapowietrzyła się z oburzenia. Teraz złość musiała wyładować na drugim bracie.
- Ty nie wiesz, co studenci robią w piątkowy wieczór? – syknęła wściekle. – Czy jak ja zdam prawko też będę mogła jeździć twoim autem na imprezy?
- Bezalkoholowe? Tak – odparł Kankuro, zadowolony z siebie. – Masz osiemnaście lat.
Temari miała ochotę wyć z wściekłości.
- Gaara ma dziewiętnaście. Nie jest pełnoletni! – Uznała za stosowne to podkreślić, bo Kankuro ewidentnie sprawę lekceważył. – To, że się dostał na najlepszy uniwersytet w kraju znaczy, że wszystko mu wolno?
Powiedziała to w formie pytania, ale tak naprawdę mogła wygłosić stwierdzenie. Było ewidentne, że Kankuro puszczał płazem mnóstwo rzeczy tylko dlatego, że Gaara jest młodym geniuszem i że z pewnością cechuje go odpowiedzialność. Nawet, jeśli jego zachowanie temu przeczy. Wydawałoby się, że starszy brat i – jeszcze przez jakiś czas – opiekun prawny, powinien traktować pewne sprawy bardziej serio. Gaara teraz regularnie wracał nietrzeźwy. Biorąc pod uwagę, że kiedy był młodszy potrafił się upić i bywał wtedy agresywny, pakował się w bójki, pewne rzeczy należało ukrócić.
- Nie wszystko. Wyluzuj, Temari. Też byłem studentem – odpowiedział szatyn. – Tobie nie wolno pić alkoholu póki tu mieszkasz, tak dla jasności.
Temari pokazała mu środkowy palec.
- Wal się – doradziła.
 To, że dyskryminacja w tym domu opiera się głównie o płeć, było jasne. Gaarze wolno było wszystko. Zresztą dużo mu było wolno nawet, gdy był młodszy. A kiedy ona umówiła się na weekendowy wyjazd z Shikamaru, Kankuro od razu widział problem i na początku nie chciał się zgodzić. W końcu ją puścił na ten wyjazd, dość niechętnie, ale dla Temari to nie było satysfakcjonujące zwycięstwo. Miała podejrzenie, graniczące z przekonaniem, że Kankuro zmienił zdanie pod wpływem Ino. Trudno stwierdzić, czy poświadczyła za nią czy za Shikamaru, ale w obu przypadkach było to równie upokarzające. 

6 komentarzy:

  1. Pierwsze, co mi przyszło na myśl po tym rozdziale, to pytanie: Czy Ty tak uwielbiasz Fu, czy nienawidzisz? ;) Bo usadziłaś ją w roli pierwszej mąciwody, która próbuje na raz rozbić dwa związki. Może... jeden związek i jedną dziwną relację. Bo z jednej strony, może być to oznaką wielkiej sympatii - dawać jej taką istotną rolę. Ale z drugiej strony czytelnicy (w tym niewątpliwie ja) będą patrzeć jej na ręce i jak tylko zrobi coś nieodpowiedniego, "zhejtują" ją :P Dlatego nadal nie wiem - uwielbienie, czy nienawiść?

    O całej tej relacji Neji-Tenten-Fu-Hinata nie mam pojęcia, co napisać. Myślałam, że Neji ma trochę więcej oleju w głowie, ale najwidoczniej duma nie pozwala mu na zrobienie czegokolwiek. Będę musiała cierpliwie poczekać, aż się rozwinie w Twoim opowiadaniu, a mam nadzieję, że będzie warto i szanowny pan Hyuuga pokaże trochę bardziej ludzką twarz ;)

    Podobał mi się bardzo działający na wyobraźnię opis Temari. Jest tak przebojowa, że nawet zboczeńcy uciekają od niej w podskokach :D W sumie to całkiem możliwe, patrząc na to, jakich ofiar zazwyczaj szukają napastnicy.

    W sumie mam zagwozdkę. Możliwe, że niezbyt dobrze wczytałam się albo coś pokręciłam. W Japonii pełnoletniość osiąga się w wieku dwudziestu-jeden lat? Alkohol chyba też dopiero w tym wieku. Nie mówię, że w Polsce nie da się napić przed osiemnastką, ale oni mogli w knajpie pić? To mnie zaskoczyło.

    Prawie zapomniałam, że tutaj Kankuro odgrywa rolę starszego braciszka ze skłonnościami do chłopców. Zawsze bardzo podobały mi się dialogi rodzeństwa w "Nakama" i tutaj też będę ich wypatrywać.

    Odkryłaś moją tajemnicę. Publikowanie w sobotę daje +10 do systematyczności :D Możemy robić wyścigi, która szybciej kliknie "Opublikuj" ;) A tak serio, to bardzo się cieszę, że rozdziały (choćby w planach) mają być regularnie. Nie mówiąc już o tym, że nie mogę się doczekać zakończenia pozostałych ff. Chociaż... wspominałaś coś, że w "Opowieściach" będą jakieś speciale? Oj, będę się przypominać :D Tak samo jak oczekuję na nowe opowiadanie, które mam nadzieję, pochłonie mnie równie mocno, co "Opowieści".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że znowu komentujesz zamiast pracować, zupełnie jak ja :D Może powinnam wyłączyć powiadomienia z prywatnej poczty. Z drugiej strony, podobno pracownicy korzystający z fejsa w przerwach w pracy są wydajniejsi, więc można się usprawiedliwiać :)
      Po kolei:
      1. Bardzo trafne spostrzeżenia wobec Fu. Nie mam pojęcia, czy ją lubię czy nie. Ona miała być kiedyś postacią negatywną, dodałam jej jednak cechy eko-oszołomki, a to ją w moich oczach wybieliło. I teraz balansuję na granicy, nie wiem, czy bardziej zaszkodzi czy pomoże pozostałym postaciom. I fabule.
      2. Mam problem z Nejim... Co tu dużo mówić, ogromny. Próbuję walczyć, by pokazał ludzką twarz, ale on nie chce, tak jak Twój Gaara nie chce wyzbyć się słabości do Naruto.
      3. Z kwestią pełnoletności i alkoholu całkiem słusznie masz zagwozdkę, bo staram się dopasować realia do moich potrzeb. A tych realiów do końca nie znam. Japończycy na pewno nie mogą pić alkoholu nim skończą 20 lat, natomiast czy ich młodzież jest taka karna, by przestrzegać przepisów? Nie mam pojęcia. czytałam, że świętowanie ceremonii osiągnięcia dojrzałości Japończycy kończą w klubach i chleją na całego. Z jednej strony mogłoby to sugerować, że jest co świętować. Z drugiej, jak ktoś popija nielegalnie nie jest to powód, by przepuścić okazję ubzdryngolenia się zgodnie z prawem :D
      Na potrzeby ff zakładam, że jest jak w Polsce przed 18., czyli w teorii im nie wolno, ale co bardziej niepokorni obchodzą zakaz. Dlatego na imprezie piła tylko Fu. Fakt, że jak ktoś nie jest pełnoletni to alkohol łatwiej nabyć w sklepie, bo nie wpuszczą go do lokalu sprzedającego alko, ale tutaj - z wygody - uznałam, że to jest klub, który w teorii nie prowadzi sprzedaży, a jednak serwuje spod lady. Już wcześniej stosowałam takie wybiegi, kiedy Ino kupiła wino, a w większyms topniu nawet w lokalu z narkotykami. Z jednej strony handel narkotykami i posiadanie są w Japonii bardzo ostro ścigane. Z drugiej tam wiele rzeczy teoretycznie zakazanych jest obchodzonych w praktyce. Jak na przykład prostytucja, na którą władze przymykają oko i usługi są oferowane w legalnie działających lokalach szeroko się reklamujących usługami masażystek. Ulotki do takich lokali są rozdawane nawet na ulicy. A kwestia ścigania handlu ludźmi to już w ogóle hardcore, bo niby rząd japoński miał z tym bardzo mocno walczyć. A w praktyce jak nawet dziewczyna sprowadzona pod płaszczykiem hostessy i zamknięta w burdelu zechce żądać ukarania sprawcy, zostanie deportowana za nielegalny wjaazd do kraju. I wtedy już ofiara nie może zeznawać przeciwko alfonsowi, karawana jedzie dalej.
      Natomiast Gaara i jego znajomi mają fałszywe dowody osobiste, praktyka często stosowana w Stanach ;) U nas chyba najczęściej nastolatki próbują się wbić do klubów wyglądając na starszych niż są i dopisuje im zmienne szczęście. Nie znam tego z praktyki, bo się nie wbijałam :D
      3. Opowieści się piszą. Trochę się obawiam, że sknocę na koniec, bo to, co piszę, nie jest dokładnie tym, co ułożyłam wcześniej w myslach, jak zwykle. Z publikowaniem nowego opowiadania trochę zwlekam, bo boję się, że nie będę miała czasu regularnie publikować. Natomiast przyznam szczerze, że po przeczytaniu Gosposi nr 15 mam ogromną chęć się za nie zabrać, dałaś mi kopa + 100 do motywacji :D

      Usuń
    2. O nie, nie. Dzisiaj nie pracuję. Dzisiaj piszę prace zaliczeniowe (bardzo to po mnie widać). Jestem studentką i pracodawcy dają śmieciówki, to wykorzystuję jej jedyny pozytyw i jak mi nie pasuje, nie przychodzę. Dzisiaj od rana napisałam aż pięć zdań na trzy prace... Wyłączyłam nawet router, żeby nic mnie nie rozpraszało, ale po dziesięciu minutach musiałam coś "bardzo pilnie sprawdzić" i no... Mniejsza, odpowiem na komentarz, skoro i tak przehulam cały dzień.

      Och, walcz z Nejim. To byłoby wielkie osiągnięcie, bo jeszcze nigdy nie natknęłam się na dobrze napisane opowiadanie, gdzie przeszedłby metamorfozę i byłby podobny do nas, zwykłych śmiertelników ;) Może to da Ci motywację - w "Gosposi" Gaara mniej się opiera i powoli, kawałek po kawałku, przechylam szalę zwycięstwa na moją stronę. Nie ma już wstawek o podejrzanym przywiązaniu do Naruto :D

      W sumie niektórzy może nawet nie zauważą kwestii pełnoletności, bo nie wszyscy muszą mieć wiedzę na temat japońskich realiów (nawet tak szczątkową jak ja). Jak tak na szybko jeszcze raz przeczytałam ten rozdział, to może nawet lepiej, że nie akcentujesz tego problemu. Ostatecznie chyba każdy rozumie, że prawo prawem, a życie życiem. Ja przyznaję się do wielu grzechów młodości, a z wejściem do klubów nie miałam żadnych. Kiedyś cieszyłam się, że wyglądam na starszą, niż w rzeczywistości jestem, ale teraz... ;)

      Choćby mój głos miał znaczenie, to nie miałabym pojęcia, co doradzić. Możliwie, że dla własnego komfortu lepiej trochę poczekać, bo znowu utkniesz z dwoma opowiadaniami i będziesz czuła jedynie frustrację, zamiast satysfakcji z tworzenia. Szepnę słówko Sayuri i Gaarze, że muszą częściej lądować w łóżku, bo najwidoczniej są inspiracją dla artystów. Nie sądzę, żeby mieli z tym problem ;P

      Zaintrygowałaś mnie, kiedy jakiś czas temu wspominałaś o "rozpisaniu" rozdziałów. Domyśliłam się, że chodzi o jakiś szkic. Nigdy tego nie robiłam, zawsze szłam "na żywioł" z pisaniem, więc spróbowałam. Łoo Pani, to działa! Tylko nadal mam problemy z tytułami :(

      Usuń
    3. W Gosposi owszem mają szansę stać się moją inspiracją, i nie tylko przez sceny łóżkowe. Napisałaś, że Gaara będzie bardzo poza-charakterem z mangi, więc mam tu pewne oczekiwania. I spodziewam się, że będzie się to ciekawie czytać. Właściwie przyszły mi do głowy (na ten moment) dwie koncepcje jak charakter jego postaci może wyglądać dalej i widzę dwie wersje: romantyczny, uczuciowy kochanek albo seksualny drapieżnik z pociągiem do sadomaso. Obie wersje będą arcyciekawe i obie mają szansę zrekompensować frustracje wynikające z jego emocjonalnego i społecznego nieprzystosowania jakie zamierzam uwypuklić. Nie mówiąc już, że nie wykluczają się wzajemnie :D W każdym razie, czekam na ten rozwój z niecierpliwością.
      Trzymam kciuki, byś jednak dzisiaj coś konstruktywnego ( i mądrego) napisała.

      Usuń
  2. Okej. Zgadzam się z Tem! Jawna dyskryminacja, ale od czego są bracia <3
    Fu mnie drażni. Rozumiem, że to pierwszoplanowy łotr na miarę Doktora Zło XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo zło chyba nie, nie lubię tworzyć wyłącznie czarnych lub białych postaci ;) Sytuacja jest rozwojowa. Ten ma oczywiście rację, jednak Kankuro trzeba było dodać trochę cech szowinistyczny, bo się zrobiły z niego ciepłe kluchy. Dziękuję za komentarz!

      Usuń