czwartek, 31 stycznia 2019

1. Niełatwo oddzielić fakty od opinii

Witajcie.
Wreszcie jest, udało mi się skończyć 1 rozdział w styczniu.
Pierwotnie planowałam więcej fragmentów, po to, by w nowy sezon wejść "z przytupem" i przypomnieć większość, jeśli nie wszystkie, główne postaci. Ale po pierwsze nie zdążyłam ze wszystkimi fragmentami, po drugie rozdział zrobiłby się bardzo długi, a tego chcę unikać. Postaram się jednak dodać 2 rozdział w ciągu kilku najbliższych dni, co powinnam zrealizować, tym bardziej, że wszystkie te sceny są gotowe w mojej głowie i nie ma co czekać, aż wyblakną i przy spisywaniu staną się nijakie.

Wracam do sposobu narracji, jaki stosowałam już wcześniej w Nakamie - w ramach jednej sceny ukazuję perspektywę różnych postaci. To ma ciekawą angielską nazwę, której nie pamiętam (może ktoś z Was tak? Czytałam o tym w artykule na temat narracji w Grze o tron). Na ten moment wydaje mi się, że ta narracja - wieloosobowa ze skakaniem (niezbyt częstym) między postaciami najlepiej spełni swoje zadanie w tej historii, a ponadto chcę spróbować czegoś nowego, bowiem w ostatnich opowiadaniach raczej trzymałam się myśli jednej osoby w jednym fragmencie.
Tutaj jest to aż zbyt wyraźne - nie wiem, czy przypadkiem przeskakiwanie między Sakurą i Ino nie sprawi wrażenia chaosu. Jeśli tak, to dajcie znać. Nie wiem, czy prowadzenie takiej narracji w sposób przejrzysty to umiejętność, którą się ma lub nie, czy da się to wyćwiczyć. Prawdopodobnie się przekonam, ewentualnie zmienię koncepcję jeśli uznacie, że ciężko się takie fragmenty czyta.
Moim drugim zmartwieniem, czy raczej wyzwaniem, poza wyborem narracji, jest kwestia, czy zdołam przedstawić bohaterów z Nakamy w sposób wiarygodny ;) W końcu dla mnie (i czytelników, którzy być może wrócą do lektury) minęło 5 lat, a w fabule 3 miesiące. Staram się pamiętać, by nie uczynić postaci nadmiernie dojrzałymi. Najfajniejszą rzeczą w Nakamie jest to, że piszę o nastolatkach, i próbuję myśleć jak nastolatka, którą już nie jestem. To ciekawy eksperyment. Także okazja do tego, by pozwolić moim bohaterom na popełnianie błędów i nie obwinianie ich za to nadmiernie. Chciałabym, żeby wydawali się "prawdziwi", choć jednocześnie nie mam już - mam nadzieję - obsesji na punkcie uwiarygadniania wszystkiego psychologicznie i trzymania się jak najbliżej rzeczywistości. Chociażby nie wzdragam się przed pisaniem, że Sakura farbuje na różowo włosy, chociaż w szkole japońskiej jest to niedozwolone. Nie będę już kminić, czy powinnam pisać, że dziewczyny są farbowane na blond, a Gaara jest naturalnym brunetem - pamiętam, że napisałam kiedyś w Nakamie, że jest naturalnie rudy i w pierwszym sezonie farbował się na czarno, żeby wyglądać bardziej mrocznie. Dam sobie spokój z nadmierną drobiazgowością i pozwolę bohaterom być w "realnym" świecie, ale jednak pochodzić z mangi i wyglądać jak w mandze. Nigdy nie byłam w Japonii, nie mówiąc o chodzeniu do szkoły, więc i tak nie odtworzę tamtejszej rzeczywistości. Na rozgrzeszenie siebie z niewiedzy potrzebowałam pięciu lat pisania ff, ale teraz chyba już przestałam czuć potrzebę bycia mądrzejszą niż jestem i dzięki temu powinno mi się przyjemniej pisać. Oby to miało pozytywny wydźwięk w tekście.

Miłej lektury!
Napiszcie w wolnej chwili, jakie macie wrażenia, i jak wam minął pierwszy miesiąc nowego roku ;).

                        **********************************************
Dobrych przyjaciół trudno znaleźć, a jeszcze trudniej zapomnieć.
John Green
                        **********************************************

Dobrze zbudowany osiemnastolatek wyskoczył z autobusu w pobliżu stacji metra w Shinjuku i, pogwizdując, ruszył w kierunku znajdującej się zaraz obok knajpki z ramenem. Był odziany w grafitowe spodnie i pomarańczową bluzę od dresu. Blond włosy przysłaniała czapka-bejsbolówka, założona daszkiem do tyłu.
Kierował się prosto do drzwi lokalu, myśląc o jedzeniu, ale coś go zatrzymało.
  - Wyglądasz jak kretyn.
  Naruto spojrzał niechętnie w bok. Tak mu się spieszyło, że wcześniej nie zauważył kolegi, z którym był umówiony - i mógł się spodziewać, że Sasuke też się spóźni.
  - I wzajemnie - powiedział blondyn. - Nabawiłeś się już raka płuc?
  Sasuke nonszalanckim gestem wyrzucił niedopałek papierosa na ziemię i rozgniótł go butem. Zaśmiecanie chodnika było czymś, czego przeciętny Japończyk nigdy by nie zrobił nawet cichaczem, a jeśli nawet - przyłapany spaliłby się ze wstydu. Sasuke jednak miał zwyczaj lekceważyć powszechnie przyjęte normy w tak jawny sposób, że wydawało się to bardziej składnikiem jego publicznego imidżu niż naturalnego stylu bycia. Naruto poniekąd się przyzwyczaił, ale mieszkając w Jokohamie odwykł od towarzystwa kolegi.
Bez względu na poprzednią wymianę nieuprzejmości, nastolatkowie przybili żółwika na powitanie. W knajpce wczesnym popołudniem było prawie pusto, wielu ludzi było w pracy. Naruto złożył zamówienie na dużą porcję ramenu, ale musiał dwa razy powtórzyć zanim pracująca przy obsłudze dziewczyna zareagowała - była rozkojarzona gapieniem się na Sasuke. Naruto w bolesny sposób uświadomił sobie, że jest w Tokio, a nie w Jokohamie, gdzie we wszystkich lokalach, w których bywał, kojarzono go jako wschodzącą gwiazdę sportu - no, w najgorszym razie jako kogoś ze świata sportu.
  - Ty nic nie zamawiasz? - zapytał Naruto ze zdziwieniem.
  - O tej porze nie będę jadł.
  Blondyn spojrzał na zegarek.
  - Właściwie jest bardzo wcześnie, urwałeś się z popołudniowych zajęć? - zapytał.
  Nie, żeby był właściwą osobą do przypominania komuś o obowiązku szkolnym. Ale Sakura będzie się pieklić - i jak znał życie, jej złość skoncentruje się na nim.
Sasuke z pewnością się tym nie przejmował.
  - Co za różnica? Chciałeś się spotkać, tak?
  - Nie będzie cię wieczorem na imprezie? - Domyślił się Naruto. Właściwie przyjechał do Tokio na kilkanaście godzin, po to by wpaść do domu i na imprezę, na której miała być większość paczki z jego byłej szkoły. Rozsądniej byłoby odrzucić zaproszenie na to spotkanie, bo następnego popołudnia grał mecz - pierwszy, na którym spodziewał się wejść na boisko zamiast siedzieć na ławce rezerwowych. Chciał jednak spędzić trochę czasu ze znajomymi, a w niedzielę wyjeżdżał z drużyną na tygodniowy trening. Był też inny powód, dla którego zależało mu, by przyjeżdżać do Tokio kiedy tylko miał okazję - zwykle okazje zdarzały się w tygodniu, więc na imprezy z przyjaciółmi ze szkoły nie chodził zbyt często.
  - Nie wybieram się, mam trening aikido - odpowiedział Sasuke. - A tobie chciało się specjalnie przyjeżdżać? Trenerzy trzymają cię na mnisiej diecie i o suchym pysku, że tak często kursujesz do Tokio? - zapytał kąśliwie.
  Naruto wzruszył ramionami. Nie miał ochoty odpowiadać na to pytanie, gdyż mógłby zacząć się plątać w zeznaniach.
Ale Sasuke nie potrzebował jego zeznań.
  - Masz tu jakąś laskę, prawda?  - Coś w postawie blondyna musiało wyglądać na przyznanie się do winy.  Sasuke potrząsnął z dezaprobatą głową. - Błąd, stary. Sakura i Ino cię rozszarpią; wciąż spodziewają się, że wyskoczysz z wyznaniami do Hinaty. W Jokohamie nie ma ładnych dziewczyn? - dodał z umiarkowanym zaciekawieniem.
  - Drugiej takiej nie ma nigdzie - odparł Naruto z prostotą, choć wiedział, że to pogrążające wyznanie.
  Sasuke miał minę jakby połknął kwasek cytrynowy.
  - Prosisz się o nieszczęście - podsumował.
  Naruto nie dopytywał, czy jego kumpel ma na myśli narażanie się Sakurze - której Naruto i tak się bał, jak i jej reakcji, bo zachowywała się jakby postawiła sobie za punkt honoru spiknąć go znów z Hinatą.  Notabene Sakura sama doprowadziła do jego ostatecznego rozstania z dziewczyną, co wtedy było dla niego druzgoczące, ale teraz już tak tego nie oceniał. Nic nie dzieje się bez przyczyny, stwierdził stoicko.
Gorzej, że Sakura będzie miała w tej kwestii zupełnie inne zdanie.
Sasuke mógł też mówić w kategorii nieszczęścia o dziewczynach w ogóle, albowiem jego oficjalne stanowisko było takie, że dziewczyny to kłopoty. Przed wyjazdem Naruto do Jokohamy namawiał blondyna, żeby korzystał z życia i rodzącej się popularności. Sasuke cieszył się większą popularnością bez wyciskania z siebie siódmych potów na boisku, a jakoś nie czerpał z tego profitów. Naruto już jakiś czas temu nabrał przekonania, że Sakura okręciłaby sobie Sasuke wokół palca, gdyby tylko chciała. Tymczasem jednak nie chciała albo nie wiedziała, jak się za to zabrać, i ten związek dostarczał jej głównie zmartwień.
Naruto poczynił założenie, że nie będzie się wtrącać. Raz się wtrącił w relację Sasuke z Sakurą, postępując tak, jak jego zdaniem było najlepiej, ale nie wyniknęło z tego nic pozytywnego. I teraz uważał, że miarą przyjaźni jest także to, czy pozwala się drugiej osobie na własne decyzje i własne błędy.

***
Kilka godzin później, klub taneczny w Shinjuku
Sakura, ubrana w niebieską sukienkę, po raz kolejny sprawdziła wiadomości w telefonie. Siedziała przy stoliku w pobliżu parkietu. Ino przyszła chwilę temu - impreza dopiero się zaczynała i ekipa powoli zaczynała się schodzić - pomachała jej i poszła od razu po napoje. Teraz wróciła z dwiema szklankami wody sodowej. Sakura spostrzegła, że dziewczyna miała tipsy - coś, czego od dawna nie można było u niej zauważyć. Na pewno nie przygotowane na tę imprezę, bo były białe, a Ino kiedyś nosiłaby czerwone albo czarne - pod kolor sukienki. Dzisiaj i tak była w dżinsach i fioletowej bluzce bez pleców. Jej ulubionymi kolorami stały się ostatnio fioletowy i ciemne odcienie niebieskiego.
Sakura zbyt dobrze znała przyjaciółkę, żeby nie wiedzieć, że ta zmiana coś znaczy. W ostatnim czasie Ino nawet mało kiedy malowała paznokcie, bo mówiła, że w weekendy niespecjalnie gdzieś chodzi - z początkiem ostatniej klasy zaczęła poważnie zakuwać, jak wszyscy, z wyjątkiem Sasuke - a w szkole i tak wszystko było zabronione, czy to biżuteria czy  paznokcie pomalowane najdelikatniejszym nawet lakierem. Sakura pomalowała na weekend paznokcie na delikatny róż, zgodnie ze zwyczajem. Kiedyś razem z Ino robiły sobie piątki piękności przed każdym weekendem, częściowo jako formę protestu przeciwko podporządkowaniu wolnego czasu szkole, częściowo jako rytuał. Teraz brakowało na to wolnych chwil, a ze strony Ino także chęci. Sakurze zostały niektóre przyzwyczajenia.
  - Wypatrujesz Sasuke? - zapytała Ino, siadając naprzeciwko niej przy stoliku. Było to zadane uprzejmym tonem, zwykłe pytanie, ale mimo to wystarczyło, by wywołać w Sakurze irytację.
  - Nie wiem nawet, czy przyjdzie. Raczej nie, piątki ma zarezerwowane na treningi i popijawy z kolegami - odparła niechętnie. - Czekam na Naruto, nie mówiłam ci, że będzie?
  - Świetnie - powiedziała Ino, ale mało się zainteresowała tematem. Chyba wyczuła, że Sakura próbuje przekierować rozmowę na inne tory. - Popijawy?
  Sakura wzruszyła ramionami.
  - Soczku nie piją - skomentowała kwaśno. Tak naprawdę ostatnio zaprzątało jej głowę, że Sasuke, Suigetsu i Juugo być może nie tylko popijają, ale także jarają. Zastanawiała się, co ma z tym problemem zrobić.
  - Zapewne nie, ale nie popadaj w paranoję - odpowiedziała blondynka.
  Sakura nie pierwszy raz pomyślała, że Ino wykazuje zbyt duży poziom tolerancji dla szczeniackich zachowań.  Nie była jednak pewna, dlaczego - czy dlatego, że sama miała w swoim życiu przygody z imprezami wzbogacanymi dragami i alkoholem czy dlatego, że musiała dopasować limit tolerancji do Gaary, który też jeszcze nie miał skończonych dwudziestu lat i nie mógł zgodnie z prawem pić alkoholu, ale raczej nie stronił od niego na studenckich imprezach.
  - Gaary też dzisiaj nie będzie?  - zapytała Sakura, chcąc odwrócić uwagę od swojej osoby i od osoby Sasuke.
  Ino popatrzyła na nią, jakby uważała to za złośliwą zagrywkę z jej strony.
  - Przestań - odparła. Po czym dodała wyjaśniająco: - Ustaliliśmy kompromis, jak dorośli ludzie. Nie będę go przymuszać, żeby przychodził na imprezy, które go nie bawią, a on nie będzie mnie wyciągać na spotkania z jego znajomymi.
  Sakura uznała, że ten jeden raz, kiedy Ino wybrała się poznać towarzystwo Gaary ze studiów, najwyraźniej wcale nie  zaliczał się do udanych wieczorów, choć z początku blondynka twierdziła inaczej.
  - To co robicie razem? - spytała Sakura, wcale nie chcąc brzmieć złośliwie. Ale wydźwięk pytania był złośliwy, niezależnie od modulacji głosu.
  Ino udała, że nie dostrzegła ukrytej sugestii jakoby ona i Gaara mieli dwa różne życia, w których nie za bardzo da się znaleźć punkty wspólne.
  - Różnie. Na przykład jutro idziemy do teatru.
  Sakurze nie udało się ukryć zdziwienia.
  - Z tipsami pójdziesz do teatru?
  Ino popatrzyła na nią wyzywająco.
  - A cóż to, tipsiary do świątyni sztuki nie wpuszczą? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
  Sakura zastanowiła się nad odpowiedzią. Zapewne wpuszczą. Ale co właściwie Ino tak wzburzyło? Chciała coś  udowodnić Gaarze czy komuś innemu?
  - Ktoś z wami idzie? - Postanowiła zebrać informacje.
  - Nie, idziemy sami.
  Czyli jednak Gaarze.
Sakura była bardzo zaciekawiona tematem, zakładała jednak, że niełatwo będzie coś z koleżanki wyciągnąć, więc podeszła z drugiej strony.
  - To uczelniane towarzystwo pewnie mnóstwo chleje - oceniła.
  Ino nie zauważyła podstępu.
  - Nie wydaje mi się. Ale za to koszmarnie dużo palą. Papierosy nawet pasują do tego stylu: na outsidera i na intelektualistę.
  - Czyli pozerzy - podsumowała Sakura.
  Ino zastanowiła się.
  - Nie, wychodzi im to naturalnie. Od razu masz przed oczami wywyższających się pseudo-inteligentów.
  - Niesłusznie? - Sakura rzeczywiście miała tego typu wyobrażenie, zresztą wcale nie powstało ono w tym momencie. Po prostu znała kilku studentów i uważała, że ogromna część z nich to niepoprawni imprezowicze, a druga część - szczególnie ci z najlepszych uczelni - to aroganccy egotyści. Jakaś część to pewnie połączenie obu tych typów.
Ino wzruszyła ramionami.
  - Nie znam tych ludzi, raz ich spotkałam. - Niewątpliwie na następne razy nie miała ochoty, a to zdaniem Sakury, o czymś świadczyło. - Nie powiedziałabym, że próbują się wywyższać, po prostu są dość hermetyczni, mają specyficzne poczucie humoru. Trzeba znać wyższą matematykę, żeby zrozumieć, o co im chodzi w żartach.
  Sakura nie wiedziała, jak to skomentować. Ino najwyraźniej poczuła się za głupia na to towarzystwo.
 - Matematyka, królowa nauk - powiedziała pogardliwie. W sumie nie musiała czepiać się matematyki, Gaara jak i cała ta ekipa studiowali na wydziale nauk o Ziemi. Po co im matematyka? - Chrzań to. Inteligentni ludzie nie rozmawiają z literatem o fizyce kwantowej.
Ino machnęła ręką.
  - Zabawne, że wspominasz akurat o fizyce. Dziewczyna jednego z tych chłopaków studiuje fizykę. Zagaiła rozmowę o modzie i makijażu.
  Och. Stąd te tipsy.
Właściwie, Sakura uważała je za dobry znak. Świadczył, że Ino odnalazła w sobie skłonność do przekory i nie zamierzała się tak w stu procentach podporządkować. Może wywoła to w niej jakąś głębszą refleksję na temat własnych zachowań – refleksję, której nie wywoływały uwagi ze strony przyjaciółki. Sakura nie wahała się wyrażać na głos niezadowolenia z tego, że Ino zaczęła w sobie tak dużo zmieniać. Przestała malować paznokcie, coraz częściej rezygnowała z biżuterii, a na dodatek całkiem zmieniła profil na facebooku, od zdjęcia profilowego po zawartość postów. Przestała publikować linki z filmikami do vlogów o projektowaniu mody i makijażu – Sakura miała nadzieję, że nie przestała ich oglądać. W końcu jeszcze kilka tygodni temu mówiła o tym, żeby po szkole wyuczyć się na makijażystkę teatralną. Jeszcze wcześniej mówiła o kosmetologii, ale teraz wyrażała się o tym pomyśle pogardliwie. Sakura miała wrażenie, że Ino głupio byłoby przyznać się, że chce zostać kosmetyczką kiedy jej facet miał być geofizykiem. Dla Sakury to było podwójnie niepokojące, bo świadczyło, że Ino wiąże jakieś dalekosiężne plany z tym związkiem, który raczej wyglądał na nie mający przetrwać kilku tygodni.
Sakura uważała, że dla dobra Ino ta relacja nie powinna była w ogóle się zacząć. Oczywiście, Ino zupełnie jej nie słuchała, mając dla jej zastrzeżeń jedną odpowiedź: że się uprzedziła. Może była w tym jakaś część prawdy, ale nie cała. Sakura od niedawna zaczęła dostrzegać, że relacja Ino z Gaarą może być toksyczna, ale oczywiście nie mogła tego wytłumaczyć koleżance, bo jako uzasadnienie musiałaby podać jej aktywność w mediach społecznościowych. Z jednej strony wydawało się to głupie, ale z drugiej to chyba nie jest normalne – w jednej chwili zlikwidować whatsapp i skasować wszystkie posty na facebooku. Ino całkiem niedawno wyczyściła tablicę i teraz tylko zamieszczała zdjęcia kota i cytaty z książek. Na dodatek skasowała konto na Instagramie, na którym w ostatnich miesiącach i tak nic nie zamieszczała, ale były tam jej cosplay’e i zdjęcia jeszcze z gimnazjum i pierwszej liceum. Jakby uważała za powód do wstydu to, że zamieszczała tam swoje zdjęcia w wieczorowym makijażu. Sakura wiedziała, ile czasu zajmowało jej zrobienie takiego make-upu, na dodatek przyszykowanego tylko do zdjęcia.
Ino zbyła ją, kiedy o to zapytała, co oznaczało, że nie ma na to jakiegoś wiarygodnego wytłumaczenia.
Teraz przynajmniej pod wpływem złości przykleiła tipsy. Sakura uznała, że złośliwa studentka próbująca pokazać Ino, że uważa ją za plastikową lalę, może jej nieświadomie wyświadczyć przysługę. Nawet poczuła sympatię do dziewczyny, ale nie mogła oczywiście tego przyznać.
  - Suka - skomentowała.
  - Z tym akurat się zgodzę - odparła Ino. Wydawało się jakby to był koniec tematu, ale dziewczyna dodała: - To znajomi Gaary, nie moi. Nie muszę się z nimi dogadywać.
 Sakura skinęła skwapliwie głową.
  - Niczego nie musisz, Ino. Przede wszystkim nie staraj się dla chłopaka bardziej niż on się stara dla ciebie. - Wiedziała, że to frazes, na dodatek gorzko brzmiący w jej ustach. Sasuke zajmował jej myśli nawet wtedy, kiedy wcale tego nie chciała. Była pewna, że on o niej nie myślał, zwłaszcza kiedy imprezował z kolegami. Czuła, że zajmuje w jego życiu tak mało istotne miejsce, że na gorszym już nie mogłaby się znaleźć.
  Dojrzewała do decyzji, żeby coś z tym zrobić. Byłoby jej jednak raźniej, gdyby Ino miała podobne założenia, bo ona także powinna wiedzieć, że nie warto inwestować czasu w chłopaka, który o nią nie zabiega i który na dodatek wywołuje w niej poczucie niższości.
Ponieważ nie doczekała się ze strony Ino żadnej reakcji, postanowiła ująć sprawę bardziej konkretnie.
  - To w ogóle nie ma przyszłości. Gaara jest zaabsorbowany studiami i nawet nie macie wspólnych znajomych – dodała.
Na twarzy Ino pojawiła się irytacja, ale nie zdziwienie. Sakura nigdy nie ukrywała, że nie aprobuje jej związku i nie traciła okazji, by dać temu wyraz.
Dla Ino to nie byłoby aż tak irytujące, gdyby nie fakt, że Shikamaru miał podobne zdanie – tyle, że on nie próbował jej się z nim narzucać. Wolała myśleć, że przyjaciel po prostu akceptuje jej prawo do samodzielnych decyzji. Choć istniała też możliwość, że Shikamaru nie próbował forsować własnego poglądu, ponieważ i tak wychodził z założenia, że jej relacja z Gaarą jest z góry skazana na porażkę.
Wszyscy wokół zachowywali się, jakby pakowała się w coś z góry skazanego na porażkę. Kiedy Ino zamieściła na facebooku status „w związku” spotkała się z komentarzami, które uznała za obcesowe i podłe. Karin wprost zadała jej pytanie, o kogo chodzi. To, że przy okazji zasugerowała, że Ino wymyśliła sobie chłopaka, bo go nie oznaczała w postach – z prostego powodu, że Gaara nie miał facebooka – było mniej dotkliwe niż kolejny komentarz Karin, że nie spodziewała się iżby jej randki z Gaarą miały przetrwać wakacje i że chyba sama Ino się tego nie spodziewała.
Fakt, że Ino status związku zmieniła dopiero niedawno, a mogła to zrobić trzy miesiące temu. Ale wynikało to głównie z tego, że ograniczyła korzystanie z facebooka – i zastanawiała się nad skasowaniem konta - po tym, gdy Gaara zwrócił jej uwagę, że wrzucanie zdjęć i oznaczanie lokalizacji przyciąga stalkerów.
Było to częścią ogólnej krytyki mediów społecznościowych, bowiem chłopak nie krył, że uważa je za element kultury ekshibicjonizmu. Ino nie potraktowałaby tego poważnie, gdyby nie to, że uzmysłowiła sobie, jak łatwo było ją wyśledzić oglądając jedynie jej profil. Jak tylko Tayuya trafiła do zamkniętego ośrodka na odwyk, Ino dostała od Sakona zaproszenie na fejsie. Ponieważ zaczął ją zasypywać codziennie wiadomościami, zablokowała go. A potem dziwnym trafem zaczął się pojawiać w jej ulubionej knajpce serwującej dorayaki. Za pierwszym razem wzięła to za zbieg okoliczności, ale cieszyła się, że była w towarzystwie Hinaty i Neji po nie przyjechał. Sakon mógł być w niepokojący sposób namolny. Gdy w następnym tygodniu zobaczyła go w tym samym barze drugi raz o tej samej porze, spanikowała i uciekła tylnym wyjściem.
Może było to z jej strony paranoidalne zachowanie, ale po powrocie do domu ustawiła prywatność „tylko ja” wszystkich starych postów na facebooku i na Instagramie. Sakon już kiedyś przejawiał wobec niej zainteresowanie podpadające pod obsesję, a teraz w otoczeniu nie było Tayuyi, która w gimnazjum – w przenośni i dosłownie – wzięła go za kark i unieszkodliwiła.
Ino cieszyła się, że Gaara nie ma pojęcia, do jakiego stopnia Sakon jej się kiedyś naprzykrzał, więc nie mogła się zgodzić z Sakurą, że brak wspólnych znajomych to problem. Sakura cały czas forsowała tę opinię, a także twierdziła, że na studiach i w szkole style życia tak się różnią, że w ogóle nie można szukać punktów wspólnych i że w związku z tym Gaara w ogóle nie znajdzie dla niej czasu. Jakoś go znajdował, zresztą problemem w spędzaniu teraz wspólnie czasu było to, że ona miała dużo nauki i sprawdzianów, a nie studia i praca Gaary. Ino ceniła troskę Sakury, ale uważała, że przyjaciółka za mało wie o jej związku, żeby powierzchownie oceniać, a także za mało wie o Gaarze, żeby mieć podstawy do roztaczania przed nią obrazów orgiastycznego trybu życia na studiach. Najwyraźniej Haruno miała złe przeczucia – i to mocno przesadzone – co do tego, co Sasuke będzie wyprawiać, gdy przestanie go obowiązywać rygor szkolny, i przenosiła te wyobrażenia na rzeczywistość jeden do jeden, mniej lub bardziej świadomie działając Ino na nerwy.
- Nie chcę tego słuchać – powiedziała blondynka.
Sakura zrobiła przemądrzałą minę.
- Nie chcesz słuchać, bo wiesz, że mam rację.
- Nie – odparła Ino zimno. - Nie chcę słuchać, ponieważ przelewasz na mnie swoje frustracje. To nie moja wina, że masz jakąś dziwną potrzebę kontrolowania, z kim i gdzie Sasuke spędza czas. Daj mu trochę przestrzeni, ma własne życie.
Sakura miała ochotę odciąć się w sposób równie, a może bardziej złośliwy. Jakoś wcześniej Ino nie uważała, że jej martwienie się o niewłaściwe – jak zwykle – towarzystwo Sasuke i jego notoryczne urywanie się z lekcji, ma cechy przesadnej kontroli. Teraz zajmowała takie stanowisko, bo najwyraźniej zrozumiała, że ma problem bardzo podobny do tego, jaki ma Sakura. Tylko, że Sakura wiedziała, kiedy Sasuke pozwalał sobie na całkowite zlekceważenie obowiązków i rzucał się w wir imprezy, a Ino musiała Gaarze wierzyć na słowo. A tak naprawdę wcale nie miała go okazji dobrze poznać, mimo że – jak deklarowała – przez ostatni semestr spędzała z nim mnóstwo czasu. To było za mało, żeby się zorientować chociażby, że Gaara pali papierosy. Kilka tygodni wcześniej Ino była zdruzgotana tym odkryciem - i na tamten moment Sakura uważała nawet, że koleżanka przesadza. Jednak najwyraźniej Ino zdała sobie sprawę, że tak naprawdę mało wie o Gaarze i że zna tylko tę stronę jego osobowości, którą chciał jej zaprezentować. Niemal zawsze spotykali się sami, najpierw na korepetycjach, potem na randkach – nawet jeśli ich tak nie nazywali.
Zdaniem Sakury Gaara łatwo mógł zaczarować Ino tym, jak zachowywał się w jej obecności, ale w codziennych sytuacjach i z innymi ludźmi był zupełnie inny. Sakura powiedziała to koleżance wprost, nie ze złośliwości tylko z troski, ale Ino się wtedy strasznie wściekła.
 - Szkoda, że to „własne życie” pokazuje niespójność w wyznawanych wartościach – powiedziała Sakura gorzko. Wiedziała, że nie ma sensu naciskać na koleżankę w sprawie Gaary, bo to się tylko skończy kłótnią. Ale musiała przynajmniej bronić swojego zdania. Ino nie miała racji, oskarżając ją o chęć kontrolowania życia Sasuke. Można jej było przypisać chęć kontrolowania, żeby chłopak nie zniszczył sobie życia, a to nie było to samo. Poza tym Sakura uważała, że jest z Sasuke na tyle długo, by wiązać z nim swoją przyszłość. Mogła więc mieć wobec niego oczekiwania, bo przecież wystarczyłoby, żeby zmienił kilka rzeczy w swoim zachowaniu, by ona nie musiała się denerwować jego lekkomyślnością. Dobrze go znała i wiedziała, jak się z nim porozumieć i jak wypracować kompromis. Nie można tego samego powiedzieć o Ino, która zachowywała się czasami tak, jakby widziała siebie w związku z Gaarą za dwa, trzy i pięć lat, a tak naprawdę jedyne, co powinna mieć w głowie to neonowy napis: „natychmiastowa ewakuacja”. – Sasuke wyznaje podwójne standardy. Pamiętasz jak wściekł się kiedy poszłyśmy do klubu, w którym bawił się z Tayuyą i kupiłaś trawkę? Tymczasem Juugo i ekipa popalają jointy.
Spodziewała się po Ino jakiejś zasadniczej reakcji, ale dziewczyna nie wydawała się zszokowana. Za to Sakura poczuła się mocno niepewnie, gdy usłyszała odpowiedź.
- To nie była trawka.
Sakura potrząsnęła z dezaprobatą głową.
- To dlatego tak bronisz Sasuke? Akceptujesz ten styl życia?
Ino przymrużyła oczy, rozdrażniona.
- Nie. Po prostu nie twórz sobie w głowie czarnych scenariuszy. Sasuke ma rozum i myślę, że go używa.
- Olewając szkołę na ostatnim roku!
Ino ze zniecierpliwieniem przewróciła oczami.
- Bo co, dwa razy wcześniej wyszedł z lekcji?
- Trzy – poprawiła ją koleżanka. – Na dwadzieścia pięć dni zajęć.
Blondynka miała minę, jakby jej rozmówczyni pogrążyła się tą odpowiedzią.
- Nie możesz go rozliczać. Albo masz do niego zaufanie, także w tym, że wie co robi i sam sobie potrafi pilnować frekwencji, albo… Nie wiem, jaka właściwie jest alternatywa. Chyba nie liczysz na to, że go zmienisz w bardziej odpowiednią dla ciebie wersję.
Teraz to Sakura była rozzłoszczona.
- Tu nie chodzi o to, że chcę, żeby się do mnie dopasował.
- Trochę jednak chodzi – odpowiedziała Ino. Widać było, że jest przekonana do tego, co mówi, bo nie była już spięta, jak wtedy, gdy czuła, że wypowiada się w niepewnym temacie. – Czujesz presję egzaminów i chciałabyś, żeby Sasuke zakuwał razem z tobą, wtedy przynajmniej wiedziałabyś, co robi. A prawda jest taka, że żeby skupić się na nauce, musisz poluzować kajdany i pogodzić się, że on jednak chodzi, gdzie chce, i nie musi ci o tym mówić.
Sakura prychnęła.
- Poluzować kajdany, też coś. – Wiedziała, dlaczego Ino posuwa się do takich radykalnych określeń, jednak nie mogła się z nią zgodzić. Tak, ona chciała mieć wiedzę o tym, co Sasuke robił w czasie, kiedy się z nią spotykał. Tym bardziej ją to ciekawiło, im uporczywiej chłopak unikał odpowiedzi, co będzie robił popołudniu i im uporczywiej ignorował jej smsy. Nie kosztowałoby go dużo być z nią w kontakcie, jakoś chłopcy jej koleżanek nie stwarzali pod tym względem takich problemów. Sasuke miał jakieś chore nastawienie, chcąc utrzymywać relację romantyczną jako całkowicie odrębną część swojego życia, a na dodatek szczeniackie przekonanie, że zdradzenie dziewczynie, gdzie będzie i z kim uwłacza jego godności, zwłaszcza jeśli pytała go o to w obecności kolegów. Sakurę to coraz bardziej frustrowało, czuła się wyrzucona na margines. Jednak zdawała sobie sprawę, że niektórzy, a zwłaszcza Ino, widzą w niej nadmierne pragnienie kontroli, i nie za bardzo wiedziała, jak odpowiadać na takie zarzuty. – Martw się lepiej, żeby twój przyjaciel zrzucił kajdany zanim go pociągną na dno. Wygląda na to, że chwilowo się uwolnił.
Ino podążyła za jej wzrokiem i z niezadowoleniem przymrużyła oczy. Zapewne nie zadziałał tak na nią widok Shikamaru – tym bardziej, że najwyraźniej przyszedł on na imprezę bez dziewczyny. Ale zaraz obok była Karui, której towarzyszyła koleżanka, wyglądająca jakby właśnie wyszła z jakiegoś konwentu fanów anime, ponieważ miała włosy pofarbowane na niebiesko. Była ubrana w koronkową bluzkę i rozkloszowaną spódniczkę – styl a la lolita, który kojarzył się Sakurze jak najgorzej, ponieważ Ino miała fazę na gothic lolitę kiedy bujała się z Tayuyą. Zaraz za dziewczyną były Tenten i Hinata – oznaczało to, że przybywa coraz więcej ludzi i impreza ma szansę się rozkręcić.
Albo zacząć się od awantury.
- Daj jej spokój, Ino – zaapelowała Sakura.
Karui od dłuższego czasu przewijała się w gronie ich znajomych, bywała na imprezach, chociaż nie chodziła do liceum Konoha. Chociaż był moment, gdy wydawało się, że Ino i Karui już się dobrze dogadują, wkrótce nastąpił regres i znów się nie cierpiały. Ino z reguły lekceważyła koleżankę, co przychodziło jej dość łatwo, odkąd Karui przestała podejmować próby wyjaśnienia dawnej waśni. Jednak tym razem Ino może mieć ochotę ją zaczepić – co raczej nikomu nie było potrzebne. Sakura szczególnie współczuła w tej sytuacji Shikamaru, który był przyczyną wrogości między dziewczynami i którego Karui zawsze próbowała w wciągnąć w konflikt, jeśli czuła się urażona zachowaniem Ino. Teraz jeszcze chłopak znajdował się w polu rażenia.
- Słucham? – spytała blondynka, nie zauważając, że jej reakcja na widok byłej dziewczyny Shikamaru jest dość oczywista i zdradza szereg negatywnych emocji.
- Odpuść. Ktoś mógłby pomyśleć, że jesteś zazdrosna o Karui – odezwała się Sakura, świadoma, że jest to mało delikatne z jej strony. Ale z drugiej strony, należało skłonić Ino do refleksji nad źródłami jej gniewu. Karui nigdy nie była jej bliską przyjaciółką, raczej dobrą koleżanką, a jednak to na niej blondynka skoncentrowała złość. Zupełnie jakby musiała na kogoś przenieść rozżalenie za to, że Shikamaru ją zdradzał. Widocznie nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że w gimnazjum Shikamaru randkował z jej koleżanką, bo to mu wtedy odpowiadało, a nie dlatego, że został uwiedziony.
Ino pokręciła powoli głową, jakby chciała czemuś zaprzeczyć.
- Karui ma ciekawy krąg przyjaciół – powiedziała, a w jej głosie nie było złości, raczej zniecierpliwienie. – Jej koleżanka to dziewczyna Yagury. – Sakura patrzyła na nią bez zrozumienia, więc otrzymała wyjaśnienie: - Tego studenta. Geologii. Fu studiuje fizykę i uważa się za geniusza. Ma czelność sugerować, że ja jestem płytka i nie mam ciekawszego tematu do rozmowy poza kosmetykami, ale spójrz tylko na jej włosy.
Sakura dokonała szybkiej analizy sytuacji.
- Przyjaźni się z Karui. To chyba zmienia postać rzeczy. Wiesz, można studiować fizykę, ale także interesować się modą – zauważyła.
Ino zastanowiła się.
- Możesz mieć rację. Może tylko sprawia wrażenie zarozumiałej. – Wygłaszając to zdanie, wcale nie wydawała się przekonana, co wskazywało, że coś w zachowaniu Fu bardzo ją ubodło. - Zobacz, jaką to mi stwarza możliwość, żeby porozumieć się ze znajomymi Gaary.
Sakura miała nadzieję, że jej myśli nie znalazły odzwierciedlenia w wyrazie twarzy. Zdecydowanie była zdania, że Ino nie powinna zaprzyjaźniać się ze znajomymi Gaary. Nie powinna robić nic, co utwierdzi ją w wyobrażeniu o „trwałym” związku.

9 komentarzy:

  1. Wczoraj tylko zerknęłam, czy mnie oczy nie mylą, ale to dzisiaj biorę się za napisanie komentarza. Na szczęście nie miałam zwidów, a rozdział okazał się prawdziwy ;)

    Byłam przekonana, że kilka miesięcy nie sprawi, że zapomnę o fabule, ale... Kurcze, będę musiała sobie przypomnieć o tej hecy z Karui. Coś tam kojarzę, ale zdecydowanie zbyt mało, żeby zrozumieć taką reakcję Ino. Swoją drogą, Fu znowu będzie próbowała odbić Gaarę? :D

    Rozdział zdecydowanie wprowadzający i bardzo dobrze, bo nawet jeśli pamięta się w ogólnym zarysie poprzednie serie, to i tak lepiej, że zwróciłaś uwagę na odpowiednie wątki. Nie mam wrażenia, jakbym musiała koniecznie wracać do poprzednich części - tym rozdziałem zachowałaś ciągłość. Ale co tu dużo mówić, czekam na następne, które będą bardziej obfitowały w akcję właściwą. [A może i w Gaarę? - Już milczę]

    Kiedy wspomniałaś o mediach społecznościowych, miałam wrażenie, że zdanie Gaary jest moim zdaniem, z jedną różnicą. On nie złamał się pod wpływem świata i nie ma facebooka, a ja tak. A właściwie mam dwa. Jeden z moimi prawdziwymi danymi, na którym nic nie umieszczam i służy mi do celów jedynie uczelnianych albo do pracy. Drugi to bardziej takie miejsce, w którym dzielę się swoimi opiniami, komentuję bieżącą sytuację itd. Niektórzy nazywają to ostrożnością, inni wstępem do paranoi, ale jestem optymistką ;)

    Sposób narracji, o którym piszesz to headhopping. Zaczęłam robić reaserch o sposobach pisania, dopiero kiedy zabrałam się za publikowanie moich tworów i wtedy odkryłam, jaki sposób narracji prowadzę (pisanie było dla mnie jedynie formą relaksu, nie kwestią do udoskonalania i robiłam to intuicyjnie). Według niektórych to kardynalny błąd, ale w "Gosposi" nie uda mi się już tego pozbyć, co najwyżej w innych, nowych, które być może kiedyś powstaną. Z mojej strony na pewno nie doświadczysz krytyki, bo to byłaby hipokryzja w czystej postaci. Poza tym mi dobrze się czyta tego typu narrację, ale dla co większych znawców, wprowadza to chaos i świadczy o słabym warsztacie... Jeżeli pytasz mnie, jako czytelnika, odpowiem, że bardzo mi to odpowiada. Jeżeli spytałabyś kogoś, kto bardziej zna się na tym, zapewne natknęłabyś się na krytykę.

    Lubiłam Twoje psychoanalizy w "Miłość trzeba (...)", ale to inne opowiadanie, z młodszymi bohaterami, i chyba słusznie zrezygnowałaś z rozbudowanych i wnikliwych analiz ich pobudek. Klimat na razie jest chyba stanem pośrednim między "Nakama", a "Miłość trzeba (...)". Co w sumie ma sens, bo trochę czasu minęło, mieli czas by odrobinę wydorośleć, ale nie przesadnie.

    Jak mi minął styczeń? Na unikaniu obowiązków, które dopadną mnie za kilka dni. Napisanie kilku prac zaliczeniowych, ogarnięcie kilku rzeczy do roboty... Tak długo się migałam, że powinnam w końcu ponieść konsekwencje. Ale z drugiej strony lubię pracować pod presją (prawdopodobnie dlatego, że innej formy nie znam, zawsze odkładałam wszystko "na później"). Jeżeli jakoś przetrwam sesję i domknięcie projektu w pracy, uznam, że albo jestem największą farciarą, albo geniuszem. Jedno z dwóch ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję ;) nazwa headhopping mi się z jakiegoś powodu spodobała, a i tak wyleciała (czy też wyskoczyła) z głowy.
      Jeśli chodzi o szukanie w Nakamie wyjaśnienia wątku Karui, Ino i Shikamaru to byłaby to strata cennego czasu. W 2 lub 3 miejscach pisałam, że Shikamaru randkował z Karui za plecami Ino, gdy byli razem - a przynajmniej tak to nazywali - ale nie podałam szczegółów. One się pojawią wkrótce w 3. serii, w 2, i 3. rozdziale.
      Co do psychoanaliz z Miłości tutaj chcę takie sceny radykalnie ograniczyć, a przynajmniej inaczej opisać. Ale będą, tak czy tak. Dla mnie najciekawsze w pisaniu ff są dialogi i wnikanie postaciom do mózgów i rozkładanie na części pierwsze ich motywacje. Tyle, że to czasami powoduje, że nic się nie dzieje, no i jest męczące, więc tutaj chcę - przynajmniej się postaram - prowadzić wewnętrzne rozważania inaczej.
      "Gosposia" podoba mi się pod względem narracji. Chociaż najbardziej niezapomniana i chyba też ulubiona dla mnie na ten moment jest scena, w której najpierw opisujesz rozmowę Sayu z Temari, a potem tę samą scenę z perspektywy Gaary czyhającego za drzwiami (nie będę może wspominać, czym mi tak plastycznie przemówiła do wyobraźni :D).
      To dobre miejsce, żeby zadać dręczące mnie już od dawna pytanie - bo jestem ciekawska z natury - co studiujesz?

      Usuń
    2. To na razie odpuszczę sobie wątek Karui i poczekam na rozwinięcie w tej serii.

      Headhopping zawsze wychodził mi naturalnie, bo pisałam wszystko dla siebie, nie do publikacji i ostatnio miałam z tym związaną dość zabawną sytuację. Opublikowałam rozdział 14. i dopiero po kilku minutach zrozumiałam, co zrobiłam. Były tam opisane przemyślenia Kankuro ze spojlerami takimi, że nawet gdybym miała jakichś psychofanów, nie wybaczyliby mi tego i odpuścili sobie stalking ;) Szybko, z mocno bijącym sercem, skasowałam te kilka akapitów i modliłam się, żeby nikt nie zdążył tego przeczytać xD Nie dość, że stosuję właśnie headhopping (gdybym tego nie robiła, raczej "narratorem" byłaby Sayuri, więc Kankuro nie mógłby się pojawić), to jeszcze pisałam to dla siebie, a skoro znam historię, to nie musiałam sama przed sobą ukrywać spojlerów. Obiecałam sobie, że nie będę analizowała tekstu tylko pod względem językowym ;)

      Nadal nie mogę Ci darować, że zniszczyłaś tę scenę :P To miała być poważna chwila, w której Gaara analizuje swoje życie, spojrzenie innych na niego i "fogule", a tu proszę - szanowny Kazekage gołą dupą świeci!

      Zaczęłam z rozmachem opisywać moje przygody i perypetie związane z wyborem kierunku studiów, pretendujące do miana tomiszcza, ale zrozumiałam, że to nie tylko nie na miejscu, ale też raczej nikogo nie interesuje (staram się pracować nad laniem wody, ale mi to nie wychodzi). Odpowiem krótko - historię.

      To skoro czegoś się dowiedziałaś, a i ja nie jestem tak całkiem obojętną osobą, to może opiszesz, jak Tobie minął styczeń. Bo na razie, jako wierna stalkerka, wiem jedynie, że trochę przystopowałaś z pracą na rzecz zwierzaczków. Coś się wyjaśniło? A może wydarzyło się coś innego, godnego uwagi?

      Usuń
    3. Jak dla mnie mogłabyś się rozpisać o przygodach na studiach ;) Choć może tutaj to nie na miejscu, ale i tak spamujemy nie na temat pod wszelkimi możliwymi rozdziałami.
      Co do mojego stycznia - dużo chodziłam po weterynarzach. Generalnie działałam w miejscu, gdzie istniało zagrożenie, że będzie trzeba angażować fundacje do odbioru zwierząt, bo było podejrzenie zbieractwa - okazało się, że i tak nikt z lokalnych fundacji nie zainterweniuje, chyba że znajdziemy zwierzaka w agonii. Generalnie odkryłam, jak wiele jest przypadków zbieraczy, gdzie nikt nie interweniuje - chyba do tego trzeba angażować media, bo fundacje rozkładają ręce. Na szczęście jednak tutaj sytuacja nie jest nawet w połowie tak zła, jak się wydawało. Część zwierzaków trzeba leczyć, ale nie wygląda na to, bym miała znów poświęcać na to wiele godzin. W lutym zaczynam za to łapanki do sterylizacji.
      Poza tym w tym tygodniu udało mi się nadrobić zaległości w pracy (czego i Tobie życzę^^, a u siebie nie powinnam świętować, u mnie zawsze nadrobienie kończy się ponownym lenistwem :P. I jeszcze zdecydowałam się zapisać na kurs hiszpańskiego, ale ma ruszyć w lutym.
      Czy z historii robisz jakąś specjalizację? czy przerabiasz polską i powszechną chronologicznie? To jest chyba strasznie duża zakuwania...
      I na koniec ostatnie pytanie, już nie taka dygresja - zapomniałam w poprzednim komentarzu - a gdyby Fu znowu próbowała wyrwać Gaarę, byłoby to przegięcie? :D
      Powiem szczerze, że na ten moment nie wiem jeszcze, co zrobi ta postać. Mam dla niej trzy możliwe scenariusze. W GaaIno Fu też wymknęła mi się spod kontroli i sceny z nią kończyły się inaczej niż planowałam. Można powiedzieć, że postaci czasami - choć nieczęsto - psują mi plan wydarzeń. I potem to muszę odkręcać dopisując rozdziału albo po prostu - zmieniam fabułę. W Nakamie z tego powodu rozbiłam paring NaruHina.
      Fu znowu będzie siać chaos, to na pewno, ale już bez choroby afektywnej, czyli pewnie mniej brutalnie.
      Ja też znam to zmienianie rozdziałów chwilę po publikacji ;) Choć u mnie to raczej wyłapywanie błędów. Twój przykład jest chyba jedyny w swoim rodzaju. Nawet nie wiem jak to jest pisać "stricte" dla siebie, czyli nie przejmując się, żeby za wiele nie ujawnić. Napisałam trochę utworów do szuflady - w sensie na papierze - których nie zamierzałam nikomu pokazywać, ale chyba nawet wtedy pisałam je tak, jakby dla kogoś.

      Usuń
    4. To zacznę od mojej przygody ze studiami. Mimo wszystko postaram się to zrobić możliwie zwięźle. Kiedy byłam bardzo nieogarniętą osóbką, w klasie maturalnej, doszłam do wniosku, że pierwsza deklaracja, jakie przedmioty mamy zdawać na maturze, to ściema i tylko podkładka, a na decyzję mam dużo czasu. Wybrałam prawie wszystkie przedmioty na poziomie podstawowym, chyba "dla beki" (nie oceniaj... Albo może oceniaj? Ja sama siebie nie rozumiem). I tak żyłam sobie w przekonaniu, że mam dużo czasu. Ostatecznie zdecydowałam się na to, że chcę zdawać na politechnikę. Musiałam więc wybrać matematykę i chemię albo fizykę na rozszerzeniu i jeszcze dla pewności jakiś język - padło na niemiecki. Ta... "padło" tylko w mojej głowie, bo nic nie zrobiłam w tym kierunku, żeby cokolwiek zmienić :P Obudziłam się w ostatnim dniu. Biegnę do sekretariatu i okazuje się, że im system nawalił xD Rozumiesz? Nie mogłam zmienić przedmiotów i zostałam z prawie wszystkimi przedmiotami do zdawania na maturze, z których tak naprawdę nic nie miałam, bo podstawy są słabo punktowane na uczelniach. Zrozumiałam bezkres swojej głupoty i postanowiłam olać maturę i poprawić ją po roku, ze zmianą przedmiotów. Matura olana (o niektórych egzaminach znajomi musieli mi przypominać), ale potem zmierzyłam się z okrutną rzeczywistością - tracę wszystkie ulgi. To na szybko złożyłam podanie na historię, gdzie nie ma specjalnie dużych wymagań. Planowałam przezimować rok, poprawić maturę i pójść na tę cholerną polibudę. Ale wtedy wydarzyła się w moim życiu tragedia, przerwałam studia, musiałam mieć trochę czasu na ogarnięcie się. Nie ogarnęłam się. Matury nie poprawiłam. Na historii zostałam.

      Wybrałam specjalizację, ale nie robi to różnicy, bo program ułożony jest tak, że na każdej specjalizacji robi się równocześnie Polskę + powszechną + przedmioty kierunkowe (jedynym wyjątkiem była oczywiście starożytność, bo na uniwersytety nie zawitał jeszcze nowy trend Wielkiego Imperium Lechitów, i Polski raczej nie omawia się w kontekście starożytności :P)

      Mam wrażenie, że to spamowanie wychodzi naturalnie, co w sumie jest miłe :)

      Zależy do jakiego medium uderzysz i czy odpowiednio emocjonalnie nakreślisz historię. Wiadomo, że media działają tak, że puszczą materiał, jeśli się dobrze sprzeda. W innym przypadku oleją sprawę równie skutecznie, co fundacje. Może ewentualnie w mediach lokalnych się tym zainteresują.

      Kurs hiszpańskiego, powiadasz? Ciekawie :D Raczej hobby, czy droga do nowych dróg zawodowych?

      Fu znowu podrywająca Gaarę? Chyba nie jest to przegięcie. Ja i tak nie znam planu na opowiadanie, i każda jej zagrywka będzie dla mnie nowością, więc z równie wielkim zainteresowaniem będę to czytała. No... może gdyby Sakura zaczęła kręcić się koło Gaary byłoby większym zaskoczeniem, bo z jej wypowiedzi wynika, że go nie znosi, a Sasuke nadal mimo wszystko ubóstwia, ale chyba chcesz zachować wiarygodność, a nie szokować ;) To, o czym piszesz, że Fu wymykała Ci się spod kontroli, zauważyłam tylko raz, ale możliwe, że niedostatecznie mocno wczułam się w pewien fragment "Miłości". Miała ona wyjechać (taki był Twój plan na nią - takie przynajmniej miałam wrażenie), ale nie zostało to jakoś specjalnie zaakcentowane, cały czas powracała. Czyżby zbuntowała Ci się postać? ;) Ja tak mam z Gaarą. Cokolwiek nie zaplanuje, on to psuje ;)

      Mam problem z pisaniem "dla kogoś". To jedno, wielkie pole minowe. Nie potrafię ocenić co jest spojlerem, a co nie, bo znam tę historię od lat. Towarzyszy mi ona od tak dawna, że na wyrywki jestem w stanie określić co się wydarzy niemal dzień po dniu aż do śmierci obojga, tylko nie potrafię tego jeszcze opisać. Poza tym ostatnio zdałam sobie sprawę, że skoro chcę to ciągnąć tak długo, będzie to coś w stylu "Mody na sukces", ale w formie ff xD Chyba zafunduję jakieś nagrody dla wytrwałych czytelników.

      Usuń
  2. Jak miło to widzieć :) cieszy mnie, że w końcu Ci się udało :)
    Jak zawsze cud. Uwielbiam relacje Ino i Sakury, niby przyjaciółki, a jednak trochę wrogowie.
    Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi znowu widzieć Twój nick pod rozdziałem, dziękuję ;)

      Usuń
  3. Rozdział bardzo dobry! Ten typ narracji jest najelpszy, wszystko z punktu widzenia postaci jest fajną odskocznią w porównaniu do standardowej trzecio osobowej narracji. Sam charakter postaci i to jak wprowadziłaś je jest bardzo ciekawie pokazane! Z przyjemnością będę czekać na kolejny rozdział! Weny jak najwięcej!😘☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weny mam dużo, tylko żeby się nie ulotniła, bo ucieka z upływem czasu.

      Usuń