Wreszcie jest, udało mi się skończyć 1 rozdział w styczniu.
Pierwotnie planowałam więcej fragmentów, po to, by w nowy sezon wejść "z przytupem" i przypomnieć większość, jeśli nie wszystkie, główne postaci. Ale po pierwsze nie zdążyłam ze wszystkimi fragmentami, po drugie rozdział zrobiłby się bardzo długi, a tego chcę unikać. Postaram się jednak dodać 2 rozdział w ciągu kilku najbliższych dni, co powinnam zrealizować, tym bardziej, że wszystkie te sceny są gotowe w mojej głowie i nie ma co czekać, aż wyblakną i przy spisywaniu staną się nijakie.
Wracam do sposobu narracji, jaki stosowałam już wcześniej w Nakamie - w ramach jednej sceny ukazuję perspektywę różnych postaci. To ma ciekawą angielską nazwę, której nie pamiętam (może ktoś z Was tak? Czytałam o tym w artykule na temat narracji w Grze o tron). Na ten moment wydaje mi się, że ta narracja - wieloosobowa ze skakaniem (niezbyt częstym) między postaciami najlepiej spełni swoje zadanie w tej historii, a ponadto chcę spróbować czegoś nowego, bowiem w ostatnich opowiadaniach raczej trzymałam się myśli jednej osoby w jednym fragmencie.
Tutaj jest to aż zbyt wyraźne - nie wiem, czy przypadkiem przeskakiwanie między Sakurą i Ino nie sprawi wrażenia chaosu. Jeśli tak, to dajcie znać. Nie wiem, czy prowadzenie takiej narracji w sposób przejrzysty to umiejętność, którą się ma lub nie, czy da się to wyćwiczyć. Prawdopodobnie się przekonam, ewentualnie zmienię koncepcję jeśli uznacie, że ciężko się takie fragmenty czyta.
Moim drugim zmartwieniem, czy raczej wyzwaniem, poza wyborem narracji, jest kwestia, czy zdołam przedstawić bohaterów z Nakamy w sposób wiarygodny ;) W końcu dla mnie (i czytelników, którzy być może wrócą do lektury) minęło 5 lat, a w fabule 3 miesiące. Staram się pamiętać, by nie uczynić postaci nadmiernie dojrzałymi. Najfajniejszą rzeczą w Nakamie jest to, że piszę o nastolatkach, i próbuję myśleć jak nastolatka, którą już nie jestem. To ciekawy eksperyment. Także okazja do tego, by pozwolić moim bohaterom na popełnianie błędów i nie obwinianie ich za to nadmiernie. Chciałabym, żeby wydawali się "prawdziwi", choć jednocześnie nie mam już - mam nadzieję - obsesji na punkcie uwiarygadniania wszystkiego psychologicznie i trzymania się jak najbliżej rzeczywistości. Chociażby nie wzdragam się przed pisaniem, że Sakura farbuje na różowo włosy, chociaż w szkole japońskiej jest to niedozwolone. Nie będę już kminić, czy powinnam pisać, że dziewczyny są farbowane na blond, a Gaara jest naturalnym brunetem - pamiętam, że napisałam kiedyś w Nakamie, że jest naturalnie rudy i w pierwszym sezonie farbował się na czarno, żeby wyglądać bardziej mrocznie. Dam sobie spokój z nadmierną drobiazgowością i pozwolę bohaterom być w "realnym" świecie, ale jednak pochodzić z mangi i wyglądać jak w mandze. Nigdy nie byłam w Japonii, nie mówiąc o chodzeniu do szkoły, więc i tak nie odtworzę tamtejszej rzeczywistości. Na rozgrzeszenie siebie z niewiedzy potrzebowałam pięciu lat pisania ff, ale teraz chyba już przestałam czuć potrzebę bycia mądrzejszą niż jestem i dzięki temu powinno mi się przyjemniej pisać. Oby to miało pozytywny wydźwięk w tekście.
Miłej lektury!
Napiszcie w wolnej chwili, jakie macie wrażenia, i jak wam minął pierwszy miesiąc nowego roku ;).
**********************************************
Dobrych przyjaciół trudno znaleźć, a jeszcze trudniej zapomnieć.
John Green
**********************************************
Dobrze
zbudowany osiemnastolatek wyskoczył z autobusu w pobliżu stacji metra w
Shinjuku i, pogwizdując, ruszył w kierunku znajdującej się zaraz obok knajpki z
ramenem. Był odziany w grafitowe spodnie i pomarańczową bluzę od dresu. Blond
włosy przysłaniała czapka-bejsbolówka, założona daszkiem do tyłu.
Kierował
się prosto do drzwi lokalu, myśląc o jedzeniu, ale coś go zatrzymało.
- Wyglądasz jak kretyn.
Naruto spojrzał niechętnie w bok. Tak mu się
spieszyło, że wcześniej nie zauważył kolegi, z którym był umówiony - i mógł się
spodziewać, że Sasuke też się spóźni.
- I wzajemnie - powiedział blondyn. -
Nabawiłeś się już raka płuc?
Sasuke nonszalanckim gestem wyrzucił
niedopałek papierosa na ziemię i rozgniótł go butem. Zaśmiecanie chodnika było
czymś, czego przeciętny Japończyk nigdy by nie zrobił nawet cichaczem, a jeśli
nawet - przyłapany spaliłby się ze wstydu. Sasuke jednak miał zwyczaj
lekceważyć powszechnie przyjęte normy w tak jawny sposób, że wydawało się to
bardziej składnikiem jego publicznego imidżu niż naturalnego stylu bycia.
Naruto poniekąd się przyzwyczaił, ale mieszkając w Jokohamie odwykł od
towarzystwa kolegi.
Bez
względu na poprzednią wymianę nieuprzejmości, nastolatkowie przybili żółwika na
powitanie. W knajpce wczesnym popołudniem było prawie pusto, wielu ludzi było w
pracy. Naruto złożył zamówienie na dużą porcję ramenu, ale musiał dwa razy
powtórzyć zanim pracująca przy obsłudze dziewczyna zareagowała - była
rozkojarzona gapieniem się na Sasuke. Naruto w bolesny sposób uświadomił sobie,
że jest w Tokio, a nie w Jokohamie, gdzie we wszystkich lokalach, w których
bywał, kojarzono go jako wschodzącą gwiazdę sportu - no, w najgorszym razie
jako kogoś ze świata sportu.
- Ty nic nie zamawiasz? - zapytał Naruto ze
zdziwieniem.
- O tej porze nie będę jadł.
Blondyn spojrzał na zegarek.
- Właściwie jest bardzo wcześnie, urwałeś się
z popołudniowych zajęć? - zapytał.
Nie, żeby był właściwą osobą do przypominania
komuś o obowiązku szkolnym. Ale Sakura będzie się pieklić - i jak znał życie,
jej złość skoncentruje się na nim.
Sasuke
z pewnością się tym nie przejmował.
- Co za różnica? Chciałeś się spotkać, tak?
- Nie będzie cię wieczorem na imprezie? -
Domyślił się Naruto. Właściwie przyjechał do Tokio na kilkanaście godzin, po to
by wpaść do domu i na imprezę, na której miała być większość paczki z jego
byłej szkoły. Rozsądniej byłoby odrzucić zaproszenie na to spotkanie, bo
następnego popołudnia grał mecz - pierwszy, na którym spodziewał się wejść na
boisko zamiast siedzieć na ławce rezerwowych. Chciał jednak spędzić trochę
czasu ze znajomymi, a w niedzielę wyjeżdżał z drużyną na tygodniowy trening.
Był też inny powód, dla którego zależało mu, by przyjeżdżać do Tokio kiedy
tylko miał okazję - zwykle okazje zdarzały się w tygodniu, więc na imprezy z
przyjaciółmi ze szkoły nie chodził zbyt często.
- Nie wybieram się, mam trening aikido -
odpowiedział Sasuke. - A tobie chciało się specjalnie przyjeżdżać? Trenerzy
trzymają cię na mnisiej diecie i o suchym pysku, że tak często kursujesz do
Tokio? - zapytał kąśliwie.
Naruto wzruszył ramionami. Nie miał ochoty
odpowiadać na to pytanie, gdyż mógłby zacząć się plątać w zeznaniach.
Ale
Sasuke nie potrzebował jego zeznań.
- Masz tu jakąś laskę, prawda? - Coś w postawie blondyna musiało wyglądać na
przyznanie się do winy. Sasuke
potrząsnął z dezaprobatą głową. - Błąd, stary. Sakura i Ino cię rozszarpią;
wciąż spodziewają się, że wyskoczysz z wyznaniami do Hinaty. W Jokohamie nie ma
ładnych dziewczyn? - dodał z umiarkowanym zaciekawieniem.
- Drugiej takiej nie ma nigdzie - odparł
Naruto z prostotą, choć wiedział, że to pogrążające wyznanie.
Sasuke miał minę jakby połknął kwasek
cytrynowy.
- Prosisz się o nieszczęście - podsumował.
Naruto nie dopytywał, czy jego kumpel ma na
myśli narażanie się Sakurze - której Naruto i tak się bał, jak i jej reakcji,
bo zachowywała się jakby postawiła sobie za punkt honoru spiknąć go znów z
Hinatą. Notabene Sakura sama
doprowadziła do jego ostatecznego rozstania z dziewczyną, co wtedy było dla
niego druzgoczące, ale teraz już tak tego nie oceniał. Nic nie dzieje się bez
przyczyny, stwierdził stoicko.
Gorzej,
że Sakura będzie miała w tej kwestii zupełnie inne zdanie.
Sasuke
mógł też mówić w kategorii nieszczęścia o dziewczynach w ogóle, albowiem jego
oficjalne stanowisko było takie, że dziewczyny to kłopoty. Przed wyjazdem
Naruto do Jokohamy namawiał blondyna, żeby korzystał z życia i rodzącej się
popularności. Sasuke cieszył się większą popularnością bez wyciskania z siebie
siódmych potów na boisku, a jakoś nie czerpał z tego profitów. Naruto już jakiś
czas temu nabrał przekonania, że Sakura okręciłaby sobie Sasuke wokół palca,
gdyby tylko chciała. Tymczasem jednak nie chciała albo nie wiedziała, jak się
za to zabrać, i ten związek dostarczał jej głównie zmartwień.
Naruto
poczynił założenie, że nie będzie się wtrącać. Raz się wtrącił w relację Sasuke
z Sakurą, postępując tak, jak jego zdaniem było najlepiej, ale nie wyniknęło z
tego nic pozytywnego. I teraz uważał, że miarą przyjaźni jest także to, czy pozwala się drugiej osobie na własne decyzje i własne błędy.
***
Kilka godzin później, klub taneczny w
Shinjuku
Sakura,
ubrana w niebieską sukienkę, po raz kolejny sprawdziła wiadomości w telefonie.
Siedziała przy stoliku w pobliżu parkietu. Ino przyszła chwilę temu - impreza
dopiero się zaczynała i ekipa powoli zaczynała się schodzić - pomachała jej i
poszła od razu po napoje. Teraz wróciła z dwiema szklankami wody sodowej.
Sakura spostrzegła, że dziewczyna miała tipsy - coś, czego od dawna nie można
było u niej zauważyć. Na pewno nie przygotowane na tę imprezę, bo były białe, a
Ino kiedyś nosiłaby czerwone albo czarne - pod kolor sukienki. Dzisiaj i tak
była w dżinsach i fioletowej bluzce bez pleców. Jej ulubionymi kolorami stały się ostatnio fioletowy i ciemne odcienie niebieskiego.
Sakura
zbyt dobrze znała przyjaciółkę, żeby nie wiedzieć, że ta zmiana coś znaczy. W ostatnim
czasie Ino nawet mało kiedy malowała paznokcie, bo mówiła, że w weekendy
niespecjalnie gdzieś chodzi - z początkiem ostatniej klasy zaczęła poważnie
zakuwać, jak wszyscy, z wyjątkiem Sasuke - a w szkole i tak wszystko było
zabronione, czy to biżuteria czy
paznokcie pomalowane najdelikatniejszym nawet lakierem. Sakura
pomalowała na weekend paznokcie na delikatny róż, zgodnie ze zwyczajem. Kiedyś
razem z Ino robiły sobie piątki piękności przed każdym weekendem, częściowo
jako formę protestu przeciwko podporządkowaniu wolnego czasu szkole, częściowo
jako rytuał. Teraz brakowało na to wolnych chwil, a ze strony Ino także chęci.
Sakurze zostały niektóre przyzwyczajenia.
- Wypatrujesz Sasuke? - zapytała Ino,
siadając naprzeciwko niej przy stoliku. Było to zadane uprzejmym tonem, zwykłe
pytanie, ale mimo to wystarczyło, by wywołać w Sakurze irytację.
- Nie wiem nawet, czy przyjdzie. Raczej nie,
piątki ma zarezerwowane na treningi i popijawy z kolegami - odparła niechętnie.
- Czekam na Naruto, nie mówiłam ci, że będzie?
- Świetnie - powiedziała Ino, ale mało się
zainteresowała tematem. Chyba wyczuła, że Sakura próbuje przekierować rozmowę
na inne tory. - Popijawy?
Sakura wzruszyła ramionami.
- Soczku nie piją - skomentowała kwaśno. Tak
naprawdę ostatnio zaprzątało jej głowę, że Sasuke, Suigetsu i Juugo być może
nie tylko popijają, ale także jarają. Zastanawiała się, co ma z tym problemem
zrobić.
- Zapewne nie, ale nie popadaj w paranoję -
odpowiedziała blondynka.
Sakura nie pierwszy raz pomyślała, że Ino
wykazuje zbyt duży poziom tolerancji dla szczeniackich zachowań. Nie była jednak pewna, dlaczego - czy
dlatego, że sama miała w swoim życiu przygody z imprezami wzbogacanymi dragami
i alkoholem czy dlatego, że musiała dopasować limit tolerancji do Gaary, który
też jeszcze nie miał skończonych dwudziestu lat i nie mógł zgodnie z prawem pić
alkoholu, ale raczej nie stronił od niego na studenckich imprezach.
- Gaary też dzisiaj nie będzie? - zapytała Sakura, chcąc odwrócić uwagę od
swojej osoby i od osoby Sasuke.
Ino popatrzyła na nią, jakby uważała to za
złośliwą zagrywkę z jej strony.
- Przestań - odparła. Po czym dodała
wyjaśniająco: - Ustaliliśmy kompromis, jak dorośli ludzie. Nie będę go
przymuszać, żeby przychodził na imprezy, które go nie bawią, a on nie będzie
mnie wyciągać na spotkania z jego znajomymi.
Sakura uznała, że ten jeden raz, kiedy Ino
wybrała się poznać towarzystwo Gaary ze studiów, najwyraźniej wcale nie zaliczał się do udanych wieczorów, choć z
początku blondynka twierdziła inaczej.
- To co robicie razem? - spytała Sakura,
wcale nie chcąc brzmieć złośliwie. Ale wydźwięk pytania był złośliwy,
niezależnie od modulacji głosu.
Ino udała, że nie dostrzegła ukrytej sugestii
jakoby ona i Gaara mieli dwa różne życia, w których nie za bardzo da się
znaleźć punkty wspólne.
- Różnie. Na przykład jutro idziemy do
teatru.
Sakurze nie udało się ukryć zdziwienia.
- Z tipsami pójdziesz do teatru?
Ino popatrzyła na nią wyzywająco.
- A cóż to, tipsiary do świątyni sztuki nie
wpuszczą? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Sakura zastanowiła się nad odpowiedzią. Zapewne
wpuszczą. Ale co właściwie Ino tak wzburzyło? Chciała coś udowodnić Gaarze czy komuś innemu?
- Ktoś z wami idzie? - Postanowiła zebrać
informacje.
- Nie, idziemy sami.
Czyli jednak Gaarze.
Sakura
była bardzo zaciekawiona tematem, zakładała jednak, że niełatwo będzie coś z
koleżanki wyciągnąć, więc podeszła z drugiej strony.
- To uczelniane towarzystwo pewnie mnóstwo
chleje - oceniła.
Ino nie zauważyła podstępu.
- Nie wydaje mi się. Ale za to koszmarnie
dużo palą. Papierosy nawet pasują do tego stylu: na outsidera i na
intelektualistę.
- Czyli pozerzy - podsumowała Sakura.
Ino zastanowiła się.
- Nie, wychodzi im to naturalnie. Od razu
masz przed oczami wywyższających się pseudo-inteligentów.
- Niesłusznie? - Sakura rzeczywiście miała
tego typu wyobrażenie, zresztą wcale nie powstało ono w tym momencie. Po prostu
znała kilku studentów i uważała, że ogromna część z nich to niepoprawni
imprezowicze, a druga część - szczególnie ci z najlepszych uczelni - to
aroganccy egotyści. Jakaś część to pewnie połączenie obu tych typów.
Ino
wzruszyła ramionami.
- Nie znam tych ludzi, raz ich spotkałam. -
Niewątpliwie na następne razy nie miała ochoty, a to zdaniem Sakury, o czymś
świadczyło. - Nie powiedziałabym, że próbują się wywyższać, po prostu są dość
hermetyczni, mają specyficzne poczucie humoru. Trzeba znać wyższą matematykę,
żeby zrozumieć, o co im chodzi w żartach.
Sakura nie wiedziała, jak to skomentować. Ino
najwyraźniej poczuła się za głupia na to towarzystwo.
- Matematyka, królowa nauk - powiedziała
pogardliwie. W sumie nie musiała czepiać się matematyki, Gaara jak i cała ta
ekipa studiowali na wydziale nauk o Ziemi. Po co im matematyka? - Chrzań to.
Inteligentni ludzie nie rozmawiają z literatem o fizyce kwantowej.
Ino
machnęła ręką.
- Zabawne, że wspominasz akurat o fizyce.
Dziewczyna jednego z tych chłopaków studiuje fizykę. Zagaiła rozmowę o modzie i
makijażu.
Och. Stąd te tipsy.
Właściwie,
Sakura uważała je za dobry znak. Świadczył, że Ino odnalazła w sobie skłonność
do przekory i nie zamierzała się tak w stu procentach podporządkować. Może
wywoła to w niej jakąś głębszą refleksję na temat własnych zachowań –
refleksję, której nie wywoływały uwagi ze strony przyjaciółki. Sakura nie
wahała się wyrażać na głos niezadowolenia z tego, że Ino zaczęła w sobie tak
dużo zmieniać. Przestała malować paznokcie, coraz częściej rezygnowała z
biżuterii, a na dodatek całkiem zmieniła profil na facebooku, od zdjęcia profilowego
po zawartość postów. Przestała publikować linki z filmikami do vlogów o
projektowaniu mody i makijażu – Sakura miała nadzieję, że nie przestała ich
oglądać. W końcu jeszcze kilka tygodni temu mówiła o tym, żeby po szkole
wyuczyć się na makijażystkę teatralną. Jeszcze wcześniej mówiła o kosmetologii,
ale teraz wyrażała się o tym pomyśle pogardliwie. Sakura miała wrażenie, że Ino
głupio byłoby przyznać się, że chce zostać kosmetyczką kiedy jej facet miał być
geofizykiem. Dla Sakury to było podwójnie niepokojące, bo świadczyło, że Ino
wiąże jakieś dalekosiężne plany z tym związkiem, który raczej wyglądał na nie
mający przetrwać kilku tygodni.
Sakura
uważała, że dla dobra Ino ta relacja nie powinna była w ogóle się zacząć.
Oczywiście, Ino zupełnie jej nie słuchała, mając dla jej zastrzeżeń jedną
odpowiedź: że się uprzedziła. Może była w tym jakaś część prawdy, ale nie cała.
Sakura od niedawna zaczęła dostrzegać, że relacja Ino z Gaarą może być
toksyczna, ale oczywiście nie mogła tego wytłumaczyć koleżance, bo jako
uzasadnienie musiałaby podać jej aktywność w mediach społecznościowych. Z
jednej strony wydawało się to głupie, ale z drugiej to chyba nie jest normalne –
w jednej chwili zlikwidować whatsapp i skasować wszystkie posty na facebooku. Ino
całkiem niedawno wyczyściła tablicę i teraz tylko zamieszczała zdjęcia kota i
cytaty z książek. Na dodatek skasowała konto na Instagramie, na którym w
ostatnich miesiącach i tak nic nie zamieszczała, ale były tam jej cosplay’e i
zdjęcia jeszcze z gimnazjum i pierwszej liceum. Jakby uważała za powód do
wstydu to, że zamieszczała tam swoje zdjęcia w wieczorowym makijażu. Sakura
wiedziała, ile czasu zajmowało jej zrobienie takiego make-upu, na dodatek
przyszykowanego tylko do zdjęcia.
Ino
zbyła ją, kiedy o to zapytała, co oznaczało, że nie ma na to jakiegoś
wiarygodnego wytłumaczenia.
Teraz
przynajmniej pod wpływem złości przykleiła tipsy. Sakura uznała, że złośliwa studentka
próbująca pokazać Ino, że uważa ją za plastikową lalę, może jej nieświadomie
wyświadczyć przysługę. Nawet poczuła sympatię do dziewczyny, ale nie mogła
oczywiście tego przyznać.
- Suka - skomentowała.
- Z tym akurat się zgodzę - odparła Ino.
Wydawało się jakby to był koniec tematu, ale dziewczyna dodała: - To znajomi
Gaary, nie moi. Nie muszę się z nimi dogadywać.
Sakura skinęła skwapliwie głową.
- Niczego nie musisz, Ino. Przede wszystkim
nie staraj się dla chłopaka bardziej niż on się stara dla ciebie. - Wiedziała,
że to frazes, na dodatek gorzko brzmiący w jej ustach. Sasuke zajmował jej
myśli nawet wtedy, kiedy wcale tego nie chciała. Była pewna, że on o niej nie
myślał, zwłaszcza kiedy imprezował z kolegami. Czuła, że zajmuje w jego życiu
tak mało istotne miejsce, że na gorszym już nie mogłaby się znaleźć.
Dojrzewała do decyzji, żeby coś z tym zrobić.
Byłoby jej jednak raźniej, gdyby Ino miała podobne założenia, bo ona także
powinna wiedzieć, że nie warto inwestować czasu w chłopaka, który o nią nie
zabiega i który na dodatek wywołuje w niej poczucie niższości.
Ponieważ
nie doczekała się ze strony Ino żadnej reakcji, postanowiła ująć sprawę
bardziej konkretnie.
- To w ogóle nie ma przyszłości. Gaara jest
zaabsorbowany studiami i nawet nie macie wspólnych znajomych – dodała.
Na
twarzy Ino pojawiła się irytacja, ale nie zdziwienie. Sakura nigdy nie
ukrywała, że nie aprobuje jej związku i nie traciła okazji, by dać temu wyraz.
Dla
Ino to nie byłoby aż tak irytujące, gdyby nie fakt, że Shikamaru miał podobne
zdanie – tyle, że on nie próbował jej się z nim narzucać. Wolała myśleć, że przyjaciel
po prostu akceptuje jej prawo do samodzielnych decyzji. Choć istniała też
możliwość, że Shikamaru nie próbował forsować własnego poglądu, ponieważ i tak
wychodził z założenia, że jej relacja z Gaarą jest z góry skazana na porażkę.
Wszyscy
wokół zachowywali się, jakby pakowała się w coś z góry skazanego na porażkę. Kiedy
Ino zamieściła na facebooku status „w związku” spotkała się z komentarzami,
które uznała za obcesowe i podłe. Karin wprost zadała jej pytanie, o kogo
chodzi. To, że przy okazji zasugerowała, że Ino wymyśliła sobie chłopaka, bo go
nie oznaczała w postach – z prostego powodu, że Gaara nie miał facebooka – było
mniej dotkliwe niż kolejny komentarz Karin, że nie spodziewała się iżby jej randki z
Gaarą miały przetrwać wakacje i że chyba sama Ino się tego nie spodziewała.
Fakt,
że Ino status związku zmieniła dopiero niedawno, a mogła to zrobić trzy
miesiące temu. Ale wynikało to głównie z tego, że ograniczyła korzystanie z
facebooka – i zastanawiała się nad skasowaniem konta - po tym, gdy Gaara
zwrócił jej uwagę, że wrzucanie zdjęć i oznaczanie lokalizacji przyciąga stalkerów.
Było
to częścią ogólnej krytyki mediów społecznościowych, bowiem chłopak nie krył,
że uważa je za element kultury ekshibicjonizmu. Ino nie potraktowałaby tego
poważnie, gdyby nie to, że uzmysłowiła sobie, jak łatwo było ją wyśledzić
oglądając jedynie jej profil. Jak tylko Tayuya trafiła do zamkniętego ośrodka
na odwyk, Ino dostała od Sakona zaproszenie na fejsie. Ponieważ zaczął ją
zasypywać codziennie wiadomościami, zablokowała go. A potem dziwnym trafem zaczął
się pojawiać w jej ulubionej knajpce serwującej dorayaki. Za pierwszym razem
wzięła to za zbieg okoliczności, ale cieszyła się, że była w towarzystwie
Hinaty i Neji po nie przyjechał. Sakon mógł być w niepokojący sposób namolny.
Gdy w następnym tygodniu zobaczyła go w tym samym barze drugi raz o tej samej
porze, spanikowała i uciekła tylnym wyjściem.
Może
było to z jej strony paranoidalne zachowanie, ale po powrocie do domu ustawiła
prywatność „tylko ja” wszystkich starych postów na facebooku i na Instagramie. Sakon
już kiedyś przejawiał wobec niej zainteresowanie podpadające pod obsesję, a
teraz w otoczeniu nie było Tayuyi, która w gimnazjum – w przenośni i dosłownie –
wzięła go za kark i unieszkodliwiła.
Ino
cieszyła się, że Gaara nie ma pojęcia, do jakiego stopnia Sakon jej się kiedyś
naprzykrzał, więc nie mogła się zgodzić z Sakurą, że brak wspólnych znajomych
to problem. Sakura cały czas forsowała tę opinię, a także twierdziła, że na
studiach i w szkole style życia tak się różnią, że w ogóle nie można szukać
punktów wspólnych i że w związku z tym Gaara w ogóle nie znajdzie dla niej
czasu. Jakoś go znajdował, zresztą problemem w spędzaniu teraz wspólnie czasu
było to, że ona miała dużo nauki i sprawdzianów, a nie studia i praca Gaary. Ino
ceniła troskę Sakury, ale uważała, że przyjaciółka za mało wie o jej związku,
żeby powierzchownie oceniać, a także za mało wie o Gaarze, żeby mieć podstawy
do roztaczania przed nią obrazów orgiastycznego trybu życia na studiach.
Najwyraźniej Haruno miała złe przeczucia – i to mocno przesadzone – co do tego,
co Sasuke będzie wyprawiać, gdy przestanie go obowiązywać rygor szkolny, i
przenosiła te wyobrażenia na rzeczywistość jeden do jeden, mniej lub bardziej
świadomie działając Ino na nerwy.
- Nie
chcę tego słuchać – powiedziała blondynka.
Sakura
zrobiła przemądrzałą minę.
-
Nie chcesz słuchać, bo wiesz, że mam rację.
-
Nie – odparła Ino zimno. - Nie chcę słuchać, ponieważ przelewasz na mnie swoje
frustracje. To nie moja wina, że masz jakąś dziwną potrzebę kontrolowania, z
kim i gdzie Sasuke spędza czas. Daj mu trochę przestrzeni, ma własne życie.
Sakura
miała ochotę odciąć się w sposób równie, a może bardziej złośliwy. Jakoś
wcześniej Ino nie uważała, że jej martwienie się o niewłaściwe – jak zwykle –
towarzystwo Sasuke i jego notoryczne urywanie się z lekcji, ma cechy przesadnej
kontroli. Teraz zajmowała takie stanowisko, bo najwyraźniej zrozumiała, że ma
problem bardzo podobny do tego, jaki ma Sakura. Tylko, że Sakura wiedziała,
kiedy Sasuke pozwalał sobie na całkowite zlekceważenie obowiązków i rzucał się
w wir imprezy, a Ino musiała Gaarze wierzyć na słowo. A tak naprawdę wcale nie
miała go okazji dobrze poznać, mimo że – jak deklarowała – przez ostatni
semestr spędzała z nim mnóstwo czasu. To było za mało, żeby się zorientować
chociażby, że Gaara pali papierosy. Kilka tygodni wcześniej Ino była
zdruzgotana tym odkryciem - i na tamten moment Sakura uważała nawet, że
koleżanka przesadza. Jednak najwyraźniej Ino zdała sobie sprawę, że tak
naprawdę mało wie o Gaarze i że zna tylko tę stronę jego osobowości, którą
chciał jej zaprezentować. Niemal zawsze spotykali się sami, najpierw na
korepetycjach, potem na randkach – nawet jeśli ich tak nie nazywali.
Zdaniem
Sakury Gaara łatwo mógł zaczarować Ino tym, jak zachowywał się w jej obecności,
ale w codziennych sytuacjach i z innymi ludźmi był zupełnie inny. Sakura
powiedziała to koleżance wprost, nie ze złośliwości tylko z troski, ale Ino się
wtedy strasznie wściekła.
- Szkoda, że to „własne życie” pokazuje niespójność
w wyznawanych wartościach – powiedziała Sakura gorzko. Wiedziała, że nie ma
sensu naciskać na koleżankę w sprawie Gaary, bo to się tylko skończy kłótnią.
Ale musiała przynajmniej bronić swojego zdania. Ino nie miała racji, oskarżając
ją o chęć kontrolowania życia Sasuke. Można jej było przypisać chęć
kontrolowania, żeby chłopak nie zniszczył sobie życia, a to nie było to samo.
Poza tym Sakura uważała, że jest z Sasuke na tyle długo, by wiązać z nim swoją
przyszłość. Mogła więc mieć wobec niego oczekiwania, bo przecież wystarczyłoby,
żeby zmienił kilka rzeczy w swoim zachowaniu, by ona nie musiała się denerwować
jego lekkomyślnością. Dobrze go znała i wiedziała, jak się z nim porozumieć i
jak wypracować kompromis. Nie można tego samego powiedzieć o Ino, która
zachowywała się czasami tak, jakby widziała siebie w związku z Gaarą za dwa,
trzy i pięć lat, a tak naprawdę jedyne, co powinna mieć w głowie to neonowy
napis: „natychmiastowa ewakuacja”. – Sasuke wyznaje podwójne standardy. Pamiętasz
jak wściekł się kiedy poszłyśmy do klubu, w którym bawił się z Tayuyą i kupiłaś
trawkę? Tymczasem Juugo i ekipa popalają jointy.
Spodziewała
się po Ino jakiejś zasadniczej reakcji, ale dziewczyna nie wydawała się
zszokowana. Za to Sakura poczuła się mocno niepewnie, gdy usłyszała odpowiedź.
-
To nie była trawka.
Sakura
potrząsnęła z dezaprobatą głową.
-
To dlatego tak bronisz Sasuke? Akceptujesz ten styl życia?
Ino
przymrużyła oczy, rozdrażniona.
-
Nie. Po prostu nie twórz sobie w głowie czarnych scenariuszy. Sasuke ma rozum i
myślę, że go używa.
-
Olewając szkołę na ostatnim roku!
Ino
ze zniecierpliwieniem przewróciła oczami.
-
Bo co, dwa razy wcześniej wyszedł z lekcji?
-
Trzy – poprawiła ją koleżanka. – Na dwadzieścia pięć dni zajęć.
Blondynka
miała minę, jakby jej rozmówczyni pogrążyła się tą odpowiedzią.
-
Nie możesz go rozliczać. Albo masz do niego zaufanie, także w tym, że wie co
robi i sam sobie potrafi pilnować frekwencji, albo… Nie wiem, jaka właściwie
jest alternatywa. Chyba nie liczysz na to, że go zmienisz w bardziej
odpowiednią dla ciebie wersję.
Teraz
to Sakura była rozzłoszczona.
-
Tu nie chodzi o to, że chcę, żeby się do mnie dopasował.
-
Trochę jednak chodzi – odpowiedziała Ino. Widać było, że jest przekonana do
tego, co mówi, bo nie była już spięta, jak wtedy, gdy czuła, że wypowiada się w
niepewnym temacie. – Czujesz presję egzaminów i chciałabyś, żeby Sasuke zakuwał
razem z tobą, wtedy przynajmniej wiedziałabyś, co robi. A prawda jest taka, że
żeby skupić się na nauce, musisz poluzować kajdany i pogodzić się, że on jednak
chodzi, gdzie chce, i nie musi ci o tym mówić.
Sakura
prychnęła.
-
Poluzować kajdany, też coś. – Wiedziała, dlaczego Ino posuwa się do takich
radykalnych określeń, jednak nie mogła się z nią zgodzić. Tak, ona chciała mieć
wiedzę o tym, co Sasuke robił w czasie, kiedy się z nią spotykał. Tym bardziej
ją to ciekawiło, im uporczywiej chłopak unikał odpowiedzi, co będzie robił
popołudniu i im uporczywiej ignorował jej smsy. Nie kosztowałoby go dużo być z
nią w kontakcie, jakoś chłopcy jej koleżanek nie stwarzali pod tym względem
takich problemów. Sasuke miał jakieś chore nastawienie, chcąc utrzymywać
relację romantyczną jako całkowicie odrębną część swojego życia, a na dodatek
szczeniackie przekonanie, że zdradzenie dziewczynie, gdzie będzie i z kim
uwłacza jego godności, zwłaszcza jeśli pytała go o to w obecności kolegów.
Sakurę to coraz bardziej frustrowało, czuła się wyrzucona na margines. Jednak
zdawała sobie sprawę, że niektórzy, a zwłaszcza Ino, widzą w niej nadmierne
pragnienie kontroli, i nie za bardzo wiedziała, jak odpowiadać na takie zarzuty.
– Martw się lepiej, żeby twój przyjaciel zrzucił kajdany zanim go pociągną na
dno. Wygląda na to, że chwilowo się uwolnił.
Ino
podążyła za jej wzrokiem i z niezadowoleniem przymrużyła oczy. Zapewne nie
zadziałał tak na nią widok Shikamaru – tym bardziej, że najwyraźniej przyszedł
on na imprezę bez dziewczyny. Ale zaraz obok była Karui, której towarzyszyła
koleżanka, wyglądająca jakby właśnie wyszła z jakiegoś konwentu fanów anime,
ponieważ miała włosy pofarbowane na niebiesko. Była ubrana w koronkową bluzkę i
rozkloszowaną spódniczkę – styl a la lolita, który kojarzył się Sakurze jak
najgorzej, ponieważ Ino miała fazę na gothic lolitę kiedy bujała się z Tayuyą.
Zaraz za dziewczyną były Tenten i Hinata – oznaczało to, że przybywa coraz
więcej ludzi i impreza ma szansę się rozkręcić.
Albo
zacząć się od awantury.
-
Daj jej spokój, Ino – zaapelowała Sakura.
Karui
od dłuższego czasu przewijała się w gronie ich znajomych, bywała na imprezach,
chociaż nie chodziła do liceum Konoha. Chociaż był moment, gdy wydawało się, że Ino i Karui już się dobrze dogadują, wkrótce nastąpił regres i znów się nie cierpiały. Ino z reguły lekceważyła koleżankę, co
przychodziło jej dość łatwo, odkąd Karui przestała podejmować próby wyjaśnienia
dawnej waśni. Jednak tym razem Ino może mieć ochotę ją zaczepić – co
raczej nikomu nie było potrzebne. Sakura szczególnie współczuła w tej sytuacji
Shikamaru, który był przyczyną wrogości między dziewczynami i którego Karui
zawsze próbowała w wciągnąć w konflikt, jeśli czuła się urażona zachowaniem
Ino. Teraz jeszcze chłopak znajdował się w polu rażenia.
-
Słucham? – spytała blondynka, nie zauważając, że jej reakcja na widok byłej
dziewczyny Shikamaru jest dość oczywista i zdradza szereg negatywnych emocji.
-
Odpuść. Ktoś mógłby pomyśleć, że jesteś zazdrosna o Karui – odezwała się
Sakura, świadoma, że jest to mało delikatne z jej strony. Ale z drugiej strony,
należało skłonić Ino do refleksji nad źródłami jej gniewu. Karui nigdy nie była
jej bliską przyjaciółką, raczej dobrą koleżanką, a jednak to na niej blondynka
skoncentrowała złość. Zupełnie jakby musiała na kogoś przenieść rozżalenie za
to, że Shikamaru ją zdradzał. Widocznie nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że
w gimnazjum Shikamaru randkował z jej koleżanką, bo to mu wtedy odpowiadało, a
nie dlatego, że został uwiedziony.
Ino
pokręciła powoli głową, jakby chciała czemuś zaprzeczyć.
-
Karui ma ciekawy krąg przyjaciół – powiedziała, a w jej głosie nie było złości,
raczej zniecierpliwienie. – Jej koleżanka to dziewczyna Yagury. – Sakura
patrzyła na nią bez zrozumienia, więc otrzymała wyjaśnienie: - Tego studenta.
Geologii. Fu studiuje fizykę i uważa się za geniusza. Ma czelność sugerować, że
ja jestem płytka i nie mam ciekawszego tematu do rozmowy poza kosmetykami, ale
spójrz tylko na jej włosy.
Sakura
dokonała szybkiej analizy sytuacji.
-
Przyjaźni się z Karui. To chyba zmienia postać rzeczy. Wiesz, można studiować
fizykę, ale także interesować się modą – zauważyła.
Ino
zastanowiła się.
-
Możesz mieć rację. Może tylko sprawia wrażenie zarozumiałej. – Wygłaszając to
zdanie, wcale nie wydawała się przekonana, co wskazywało, że coś w zachowaniu
Fu bardzo ją ubodło. - Zobacz, jaką to mi stwarza możliwość, żeby porozumieć
się ze znajomymi Gaary.
Sakura
miała nadzieję, że jej myśli nie znalazły odzwierciedlenia w wyrazie twarzy.
Zdecydowanie była zdania, że Ino nie powinna zaprzyjaźniać się ze znajomymi
Gaary. Nie powinna robić nic, co utwierdzi ją w wyobrażeniu o „trwałym” związku.
Wczoraj tylko zerknęłam, czy mnie oczy nie mylą, ale to dzisiaj biorę się za napisanie komentarza. Na szczęście nie miałam zwidów, a rozdział okazał się prawdziwy ;)
OdpowiedzUsuńByłam przekonana, że kilka miesięcy nie sprawi, że zapomnę o fabule, ale... Kurcze, będę musiała sobie przypomnieć o tej hecy z Karui. Coś tam kojarzę, ale zdecydowanie zbyt mało, żeby zrozumieć taką reakcję Ino. Swoją drogą, Fu znowu będzie próbowała odbić Gaarę? :D
Rozdział zdecydowanie wprowadzający i bardzo dobrze, bo nawet jeśli pamięta się w ogólnym zarysie poprzednie serie, to i tak lepiej, że zwróciłaś uwagę na odpowiednie wątki. Nie mam wrażenia, jakbym musiała koniecznie wracać do poprzednich części - tym rozdziałem zachowałaś ciągłość. Ale co tu dużo mówić, czekam na następne, które będą bardziej obfitowały w akcję właściwą. [A może i w Gaarę? - Już milczę]
Kiedy wspomniałaś o mediach społecznościowych, miałam wrażenie, że zdanie Gaary jest moim zdaniem, z jedną różnicą. On nie złamał się pod wpływem świata i nie ma facebooka, a ja tak. A właściwie mam dwa. Jeden z moimi prawdziwymi danymi, na którym nic nie umieszczam i służy mi do celów jedynie uczelnianych albo do pracy. Drugi to bardziej takie miejsce, w którym dzielę się swoimi opiniami, komentuję bieżącą sytuację itd. Niektórzy nazywają to ostrożnością, inni wstępem do paranoi, ale jestem optymistką ;)
Sposób narracji, o którym piszesz to headhopping. Zaczęłam robić reaserch o sposobach pisania, dopiero kiedy zabrałam się za publikowanie moich tworów i wtedy odkryłam, jaki sposób narracji prowadzę (pisanie było dla mnie jedynie formą relaksu, nie kwestią do udoskonalania i robiłam to intuicyjnie). Według niektórych to kardynalny błąd, ale w "Gosposi" nie uda mi się już tego pozbyć, co najwyżej w innych, nowych, które być może kiedyś powstaną. Z mojej strony na pewno nie doświadczysz krytyki, bo to byłaby hipokryzja w czystej postaci. Poza tym mi dobrze się czyta tego typu narrację, ale dla co większych znawców, wprowadza to chaos i świadczy o słabym warsztacie... Jeżeli pytasz mnie, jako czytelnika, odpowiem, że bardzo mi to odpowiada. Jeżeli spytałabyś kogoś, kto bardziej zna się na tym, zapewne natknęłabyś się na krytykę.
Lubiłam Twoje psychoanalizy w "Miłość trzeba (...)", ale to inne opowiadanie, z młodszymi bohaterami, i chyba słusznie zrezygnowałaś z rozbudowanych i wnikliwych analiz ich pobudek. Klimat na razie jest chyba stanem pośrednim między "Nakama", a "Miłość trzeba (...)". Co w sumie ma sens, bo trochę czasu minęło, mieli czas by odrobinę wydorośleć, ale nie przesadnie.
Jak mi minął styczeń? Na unikaniu obowiązków, które dopadną mnie za kilka dni. Napisanie kilku prac zaliczeniowych, ogarnięcie kilku rzeczy do roboty... Tak długo się migałam, że powinnam w końcu ponieść konsekwencje. Ale z drugiej strony lubię pracować pod presją (prawdopodobnie dlatego, że innej formy nie znam, zawsze odkładałam wszystko "na później"). Jeżeli jakoś przetrwam sesję i domknięcie projektu w pracy, uznam, że albo jestem największą farciarą, albo geniuszem. Jedno z dwóch ;)
O, dziękuję ;) nazwa headhopping mi się z jakiegoś powodu spodobała, a i tak wyleciała (czy też wyskoczyła) z głowy.
UsuńJeśli chodzi o szukanie w Nakamie wyjaśnienia wątku Karui, Ino i Shikamaru to byłaby to strata cennego czasu. W 2 lub 3 miejscach pisałam, że Shikamaru randkował z Karui za plecami Ino, gdy byli razem - a przynajmniej tak to nazywali - ale nie podałam szczegółów. One się pojawią wkrótce w 3. serii, w 2, i 3. rozdziale.
Co do psychoanaliz z Miłości tutaj chcę takie sceny radykalnie ograniczyć, a przynajmniej inaczej opisać. Ale będą, tak czy tak. Dla mnie najciekawsze w pisaniu ff są dialogi i wnikanie postaciom do mózgów i rozkładanie na części pierwsze ich motywacje. Tyle, że to czasami powoduje, że nic się nie dzieje, no i jest męczące, więc tutaj chcę - przynajmniej się postaram - prowadzić wewnętrzne rozważania inaczej.
"Gosposia" podoba mi się pod względem narracji. Chociaż najbardziej niezapomniana i chyba też ulubiona dla mnie na ten moment jest scena, w której najpierw opisujesz rozmowę Sayu z Temari, a potem tę samą scenę z perspektywy Gaary czyhającego za drzwiami (nie będę może wspominać, czym mi tak plastycznie przemówiła do wyobraźni :D).
To dobre miejsce, żeby zadać dręczące mnie już od dawna pytanie - bo jestem ciekawska z natury - co studiujesz?
To na razie odpuszczę sobie wątek Karui i poczekam na rozwinięcie w tej serii.
UsuńHeadhopping zawsze wychodził mi naturalnie, bo pisałam wszystko dla siebie, nie do publikacji i ostatnio miałam z tym związaną dość zabawną sytuację. Opublikowałam rozdział 14. i dopiero po kilku minutach zrozumiałam, co zrobiłam. Były tam opisane przemyślenia Kankuro ze spojlerami takimi, że nawet gdybym miała jakichś psychofanów, nie wybaczyliby mi tego i odpuścili sobie stalking ;) Szybko, z mocno bijącym sercem, skasowałam te kilka akapitów i modliłam się, żeby nikt nie zdążył tego przeczytać xD Nie dość, że stosuję właśnie headhopping (gdybym tego nie robiła, raczej "narratorem" byłaby Sayuri, więc Kankuro nie mógłby się pojawić), to jeszcze pisałam to dla siebie, a skoro znam historię, to nie musiałam sama przed sobą ukrywać spojlerów. Obiecałam sobie, że nie będę analizowała tekstu tylko pod względem językowym ;)
Nadal nie mogę Ci darować, że zniszczyłaś tę scenę :P To miała być poważna chwila, w której Gaara analizuje swoje życie, spojrzenie innych na niego i "fogule", a tu proszę - szanowny Kazekage gołą dupą świeci!
Zaczęłam z rozmachem opisywać moje przygody i perypetie związane z wyborem kierunku studiów, pretendujące do miana tomiszcza, ale zrozumiałam, że to nie tylko nie na miejscu, ale też raczej nikogo nie interesuje (staram się pracować nad laniem wody, ale mi to nie wychodzi). Odpowiem krótko - historię.
To skoro czegoś się dowiedziałaś, a i ja nie jestem tak całkiem obojętną osobą, to może opiszesz, jak Tobie minął styczeń. Bo na razie, jako wierna stalkerka, wiem jedynie, że trochę przystopowałaś z pracą na rzecz zwierzaczków. Coś się wyjaśniło? A może wydarzyło się coś innego, godnego uwagi?
Jak dla mnie mogłabyś się rozpisać o przygodach na studiach ;) Choć może tutaj to nie na miejscu, ale i tak spamujemy nie na temat pod wszelkimi możliwymi rozdziałami.
UsuńCo do mojego stycznia - dużo chodziłam po weterynarzach. Generalnie działałam w miejscu, gdzie istniało zagrożenie, że będzie trzeba angażować fundacje do odbioru zwierząt, bo było podejrzenie zbieractwa - okazało się, że i tak nikt z lokalnych fundacji nie zainterweniuje, chyba że znajdziemy zwierzaka w agonii. Generalnie odkryłam, jak wiele jest przypadków zbieraczy, gdzie nikt nie interweniuje - chyba do tego trzeba angażować media, bo fundacje rozkładają ręce. Na szczęście jednak tutaj sytuacja nie jest nawet w połowie tak zła, jak się wydawało. Część zwierzaków trzeba leczyć, ale nie wygląda na to, bym miała znów poświęcać na to wiele godzin. W lutym zaczynam za to łapanki do sterylizacji.
Poza tym w tym tygodniu udało mi się nadrobić zaległości w pracy (czego i Tobie życzę^^, a u siebie nie powinnam świętować, u mnie zawsze nadrobienie kończy się ponownym lenistwem :P. I jeszcze zdecydowałam się zapisać na kurs hiszpańskiego, ale ma ruszyć w lutym.
Czy z historii robisz jakąś specjalizację? czy przerabiasz polską i powszechną chronologicznie? To jest chyba strasznie duża zakuwania...
I na koniec ostatnie pytanie, już nie taka dygresja - zapomniałam w poprzednim komentarzu - a gdyby Fu znowu próbowała wyrwać Gaarę, byłoby to przegięcie? :D
Powiem szczerze, że na ten moment nie wiem jeszcze, co zrobi ta postać. Mam dla niej trzy możliwe scenariusze. W GaaIno Fu też wymknęła mi się spod kontroli i sceny z nią kończyły się inaczej niż planowałam. Można powiedzieć, że postaci czasami - choć nieczęsto - psują mi plan wydarzeń. I potem to muszę odkręcać dopisując rozdziału albo po prostu - zmieniam fabułę. W Nakamie z tego powodu rozbiłam paring NaruHina.
Fu znowu będzie siać chaos, to na pewno, ale już bez choroby afektywnej, czyli pewnie mniej brutalnie.
Ja też znam to zmienianie rozdziałów chwilę po publikacji ;) Choć u mnie to raczej wyłapywanie błędów. Twój przykład jest chyba jedyny w swoim rodzaju. Nawet nie wiem jak to jest pisać "stricte" dla siebie, czyli nie przejmując się, żeby za wiele nie ujawnić. Napisałam trochę utworów do szuflady - w sensie na papierze - których nie zamierzałam nikomu pokazywać, ale chyba nawet wtedy pisałam je tak, jakby dla kogoś.
To zacznę od mojej przygody ze studiami. Mimo wszystko postaram się to zrobić możliwie zwięźle. Kiedy byłam bardzo nieogarniętą osóbką, w klasie maturalnej, doszłam do wniosku, że pierwsza deklaracja, jakie przedmioty mamy zdawać na maturze, to ściema i tylko podkładka, a na decyzję mam dużo czasu. Wybrałam prawie wszystkie przedmioty na poziomie podstawowym, chyba "dla beki" (nie oceniaj... Albo może oceniaj? Ja sama siebie nie rozumiem). I tak żyłam sobie w przekonaniu, że mam dużo czasu. Ostatecznie zdecydowałam się na to, że chcę zdawać na politechnikę. Musiałam więc wybrać matematykę i chemię albo fizykę na rozszerzeniu i jeszcze dla pewności jakiś język - padło na niemiecki. Ta... "padło" tylko w mojej głowie, bo nic nie zrobiłam w tym kierunku, żeby cokolwiek zmienić :P Obudziłam się w ostatnim dniu. Biegnę do sekretariatu i okazuje się, że im system nawalił xD Rozumiesz? Nie mogłam zmienić przedmiotów i zostałam z prawie wszystkimi przedmiotami do zdawania na maturze, z których tak naprawdę nic nie miałam, bo podstawy są słabo punktowane na uczelniach. Zrozumiałam bezkres swojej głupoty i postanowiłam olać maturę i poprawić ją po roku, ze zmianą przedmiotów. Matura olana (o niektórych egzaminach znajomi musieli mi przypominać), ale potem zmierzyłam się z okrutną rzeczywistością - tracę wszystkie ulgi. To na szybko złożyłam podanie na historię, gdzie nie ma specjalnie dużych wymagań. Planowałam przezimować rok, poprawić maturę i pójść na tę cholerną polibudę. Ale wtedy wydarzyła się w moim życiu tragedia, przerwałam studia, musiałam mieć trochę czasu na ogarnięcie się. Nie ogarnęłam się. Matury nie poprawiłam. Na historii zostałam.
UsuńWybrałam specjalizację, ale nie robi to różnicy, bo program ułożony jest tak, że na każdej specjalizacji robi się równocześnie Polskę + powszechną + przedmioty kierunkowe (jedynym wyjątkiem była oczywiście starożytność, bo na uniwersytety nie zawitał jeszcze nowy trend Wielkiego Imperium Lechitów, i Polski raczej nie omawia się w kontekście starożytności :P)
Mam wrażenie, że to spamowanie wychodzi naturalnie, co w sumie jest miłe :)
Zależy do jakiego medium uderzysz i czy odpowiednio emocjonalnie nakreślisz historię. Wiadomo, że media działają tak, że puszczą materiał, jeśli się dobrze sprzeda. W innym przypadku oleją sprawę równie skutecznie, co fundacje. Może ewentualnie w mediach lokalnych się tym zainteresują.
Kurs hiszpańskiego, powiadasz? Ciekawie :D Raczej hobby, czy droga do nowych dróg zawodowych?
Fu znowu podrywająca Gaarę? Chyba nie jest to przegięcie. Ja i tak nie znam planu na opowiadanie, i każda jej zagrywka będzie dla mnie nowością, więc z równie wielkim zainteresowaniem będę to czytała. No... może gdyby Sakura zaczęła kręcić się koło Gaary byłoby większym zaskoczeniem, bo z jej wypowiedzi wynika, że go nie znosi, a Sasuke nadal mimo wszystko ubóstwia, ale chyba chcesz zachować wiarygodność, a nie szokować ;) To, o czym piszesz, że Fu wymykała Ci się spod kontroli, zauważyłam tylko raz, ale możliwe, że niedostatecznie mocno wczułam się w pewien fragment "Miłości". Miała ona wyjechać (taki był Twój plan na nią - takie przynajmniej miałam wrażenie), ale nie zostało to jakoś specjalnie zaakcentowane, cały czas powracała. Czyżby zbuntowała Ci się postać? ;) Ja tak mam z Gaarą. Cokolwiek nie zaplanuje, on to psuje ;)
Mam problem z pisaniem "dla kogoś". To jedno, wielkie pole minowe. Nie potrafię ocenić co jest spojlerem, a co nie, bo znam tę historię od lat. Towarzyszy mi ona od tak dawna, że na wyrywki jestem w stanie określić co się wydarzy niemal dzień po dniu aż do śmierci obojga, tylko nie potrafię tego jeszcze opisać. Poza tym ostatnio zdałam sobie sprawę, że skoro chcę to ciągnąć tak długo, będzie to coś w stylu "Mody na sukces", ale w formie ff xD Chyba zafunduję jakieś nagrody dla wytrwałych czytelników.
Jak miło to widzieć :) cieszy mnie, że w końcu Ci się udało :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze cud. Uwielbiam relacje Ino i Sakury, niby przyjaciółki, a jednak trochę wrogowie.
Oby tak dalej :)
Miło mi znowu widzieć Twój nick pod rozdziałem, dziękuję ;)
UsuńRozdział bardzo dobry! Ten typ narracji jest najelpszy, wszystko z punktu widzenia postaci jest fajną odskocznią w porównaniu do standardowej trzecio osobowej narracji. Sam charakter postaci i to jak wprowadziłaś je jest bardzo ciekawie pokazane! Z przyjemnością będę czekać na kolejny rozdział! Weny jak najwięcej!😘☺
OdpowiedzUsuńWeny mam dużo, tylko żeby się nie ulotniła, bo ucieka z upływem czasu.
Usuń