piątek, 28 sierpnia 2015

19. Koniec i początek

Publikuję ostatni rozdział, który jest jednocześnie epilogiem drugiej serii i wstępem do trzeciej.
Mam nadzieję, że końcówka Was nie rozczaruje.
Co do trzeciej serii - nie wiem jeszcze, kiedy ją zacznę publikować, bo nie zaczęłam pisać. Muszę się namyślić, czy tworzyć dla niej innego bloga, czy kontynuować tutaj.




***

Dwa miesiące później


- Nie rób tego. Zniweczysz cały trud, który włożyłem w jej wychowanie – odezwał się Gaara ostrzegawczym tonem.
Ino westchnęła.
- I tak nie jestem już dla niej autorytetem – powiedziała.
Podczas gdy ona siedziała na łóżku, Kleopatra stała u jej nóg i patrzyła na nią jak na wariatkę. Ani w głowie było jej wskakiwać na meble.
Gaara spojrzał na nią z powątpiewaniem, jakby zamierzał podważyć zasadność twierdzenia, że kiedykolwiek była autorytetem, ale przezornie milczał.
Ino uznała porażkę i usiadła na podłodze. Kotka natychmiast wskoczyła jej na kolana i, podrapana za uchem, przewróciła się na plecy, mrucząc z zadowoleniem.
- Może poświęciłbyś mi trochę uwagi – odezwała się Ino z pretensją, głaszcząc Kleopatrę po brzuchu.
Gaara, który siedział przy biurku, odłożył książkę i spojrzał na dziewczynę krytycznie.
- Najpierw musisz pozbyć się sierściucha.
Ino pomiziała kotkę w pyszczek.
- Słyszałaś to, Kleopatro? I za co go tak kochasz?
- Mogłabyś przestać traktować ją jak niemowlaka, rozpieszczanie nie wychodzi zwierzętom na dobre.
- Co ty o tym wiesz – odparła blondynka, nieznacznie wzruszając ramionami.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju wszedł Kankurou.
- Wychodzę, małolaty, nie czekajcie na mnie – powiedział z przesadną emfazą. – Co tak wykręciło tego kota, żyje jeszcze?
- Struchlał ze strachu – skomentował Gaara.
Ino przymrużyła oczy i spojrzała na Kankurou.
- Obaj macie znikome pojęcie o kotach – skwitowała.
Szatyn nie zareagował na tę zaczepkę.
- Został tydzień wakacji, jak twoje samopoczucie przed ostatnią klasą? – zapytał.
Ino z góry założyła, że zadał to pytanie złośliwie, żeby zepsuć jej humor, chociaż ton jego głosu na to nie wskazywał.
- Wyśmienicie – oznajmiła.
Nie uszło jej uwagi, że Kankurou mrugnął do Gaary porozumiewawczo.
- Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jak zamieniasz się w przykładną uczennicę – stwierdził.
Ino potrząsnęła głową.
- I raczej nie zobaczysz.
- Nie będziesz miała wyjścia, w trzeciej klasie to już nie są przelewki – powiedział szatyn złowieszczo.
Ino uśmiechnęła się beztrosko.
- O to bym się nie martwiła. Spójrz na to z mojej perspektywy: czekają mnie trzy długie semestry w najstarszym roczniku. Najgorsze, że będziemy musieli łazić po sądach i gadać z psychologiem, ale jeśli to pominąć - istny raj. A na studia i tak się nie wybieram, więc jestem poza wyścigiem szczurów.
Kankuro zmarszczył brwi z niezadowoleniem.
- Trzeba zmienić jej nastawienie – powiedział jakby w przestrzeń.
- Pracuję nad tym – poinformował Gaara.
Ino spojrzała na niego wyzywająco.
- W tym roku nie masz nic do gadania. Jesteśmy najstarsi w szkole i zrobimy razem z Shikamaru ładną szkołę przetrwania pierwszakom. Będzie ubaw – powiedziała i popatrzyła na Kankurou prowokująco.
- Takie zabawy zostały zakazane, kiedy byłem w pierwszej klasie – zauważył Gaara mimochodem. – Jedna dziewczyna poskarżyła się, że jest ofiarą ijime.
Ino przymrużyła powieki.
- To dlatego niektórzy twierdzą, że od twojego rocznika zaczęło się zamieranie tradycji – stwierdziła, we własnym mniemaniu dokonując epokowego odkrycia. – A to i tak nie zmienia faktu, że ja przez pierwszy miesiąc codziennie czyściłam parapety szczoteczką do zębów. I to od osób z twojej klasy wychodziło najwięcej pomysłów.
- Dziecinada – skomentował Gaara pogardliwie.
- A Neji był liderem– powiedziała, jakby to miało zmienić postać rzeczy, ale Gaara tylko wzruszył ramionami. – W każdym razie, niektórzy nauczyciele uważali, że stare zwyczaje trzeba odświeżyć, bo skostniejemy w pędzie do najlepszych ocen – nie wymieniła nikogo z nazwiska, ale i tak było wiadomo, o kogo chodzi, więc Gaara przestał się z nią przegadywać.
- Pozwólcie, że się wtrącę, bo nie przyszedłem na ploty – Kankuru przypomniał im o swojej obecności. - Dzwoniła Temari i powiedziała, że zostanie dzień dłużej w Shibuyi. Ja wrócę rano – poinformował i dodał po chwili zastanowienia: - Zachowujcie się.
- Chcesz kopniaka na drogę? – zapytał Gaara z wyszukaną uprzejmością.
- Obejdzie się – odparł jego brat z przekąsem i wyszedł.
Ino oderwała wzrok od kotki i spojrzała na Gaarę.
- Jesteś wkurzony – zauważyła. – Bądźmy realistami, nie pojechałaby z tobą nawet, gdybyś miał jeszcze jeden dzień, żeby ją przekonać.
- Nigdy nie wiadomo – odparł Gaara. – Już zaczęła się łamać.
Ino potrząsnęła głową.
- Tylko tak ci się wydaje.
- Skąd wiesz?
- Nienawidzi waszej matki bardziej niż ojca – oceniła.
Gaara spojrzał na nią z zainteresowaniem.
- Kiedykolwiek rozmawiałyście na ten temat? – spytał, wiedząc doskonale, że byłoby to absurdalne.
- Jasne, że nie, ale kiedyś powiedziała coś takiego… Nie zacytuję, nie pamiętam dokładnie – odparła Ino wymijająco. – Za rok mógłbyś mnie tam zabrać, też chciałabym się pomodlić na jej grobie.
- Zastanowię się – odparł Gaara.

Hikari spóźniła się dziesięć minut. Gdy wchodziła do kawiarni nie sprawiała wrażenia osoby, która jest tego świadoma. Usiadła przy stoliku, odrzuciła na plecy włosy zafarbowane na okropny niebieski kolor i spojrzała na Nejiego wyczekująco.
- Nie spóźniłam się specjalnie, są korki – zreflektowała się. – Gdybym mogła przyleciałabym tu na skrzydłach, zaintrygowałeś mnie swoim telefonem. Nie odzywałeś się przez kilka miesięcy, nie sądziłam, że zmienisz zdanie.
- Zmieniłem, ale z wielką niechęcią – odparł chłopak.
Hikari przygryzła wargi.
- Domyślam się. Rodzice mówili mi, że twój ojciec był w szpitalu. Ale chyba już się dobrze czuje?
- Nie udawaj, że cię to obchodzi – powiedział Neji.
Dziewczyna zlustrowała go wzrokiem.
- Wiesz, właściwie to jest mi ciebie żal, nie ma nic gorszego niż dostosowywać się do widzimisię rodziców.
Neji wykrzywił pogardliwie wargi.
- To dlaczego nie powiesz twoim prawdy?
- Muszę skończyć dwadzieścia lat, żeby móc przejąć spadek po babci. Gdyby się wydało, że mój chłopak jest Ajnem, adwokaci ojca zrobiliby mnie na szaro.
- Masz inne powody, ale nie jesteś w lepszej sytuacji ode mnie – stwierdził Neji. – Tak czy inaczej, mam jeden warunek.
- Jestem szalenie ciekawa – powiedziała Hikari.
- Ty zerwiesz zaręczyny. I nie powiesz nikomu, że to była tylko umowa.
Dziewczyna skinęła głową.
- Zgoda.
- Jesteś pewna, że nie wymagam od ciebie zbyt wiele?
Hikari przymrużyła oczy.
- Wiem, że uważasz mnie za osobę bez zasad, ale nie złamię danego słowa.
Neji uznał taką odpowiedź za wystarczającą, chociaż uważał, że nie można jej ufać.
Ona wstała od stolika, on też.
- Teraz wyjeżdżam na tydzień na Kiusiu… – poinformowała.
- Przykuć się do drzewa? – zapytał Neji z przekąsem.
- Protestować przeciwko budowie tamy. Miło, że cię to interesuje – odparła. – Jak wrócę, zadzwonię do ciebie i opracujemy jakiś plan działania – zawahała się, po czym wyciągnęła do niego rękę. – Jedziemy na tym samym wózku, więc musimy spróbować się dogadać. Przyjaciele mówią do mnie Fu.
Neji nie odwzajemnił gestu.
- Nie będziemy przyjaciółmi – zapewnił.

Sakura, gdy tylko weszła do pokoju, z impetem rzuciła torbę na krzesło i spojrzała na Sasuke jadowicie.
- Dlaczego Karin do ciebie wydzwania?
Chłopak patrzył na nią z mieszaniną pobłażliwości i dezaprobaty.
- Chyba nie myślisz, że będę ci się tłumaczył.
Sakura prychnęła ze złością.
- A jednak – odparła.
Sasuke podszedł do niej.
- Szuka korepetytora z chemii – powiedział.
- Phi, i ja mam w to uwierzyć?
Siedemnastolatek potrząsnął głową.
- Nie musisz. Wyglądasz seksownie, kiedy się złościsz.
Posłała mu miażdżące spojrzenie, ale nie wywołało to pożądanego efektu.
Sasuke wzruszył ramionami, usiadł przy biurku i włączył komputer. Sakura stała przez chwilę w pobliżu drzwi, ale złość przeszła jej niemal momentalnie.
Gdy chłopak uparcie ją ignorował, podeszła do niego i objęła go od tyłu za szyję.
- Powiedzmy, że tym razem ci uwierzę.
Sasuke prychnął w charakterystyczny sposób, jakby z mieszaniną zniecierpliwienia i lekceważenia, ale zignorowała to.
- Mamy godzinę do wyjścia. Co będziemy robić? – zapytała, starając się, żeby jej głos zabrzmiał sugestywnie.
- To zależy – powiedział Sasuke, odwrócił się na krześle od biurka i posadził ją sobie na kolanach. –Właściwie nie musimy wychodzić, zauważ, że nie doszliśmy jeszcze do porozumienia, jaki film obejrzeć.
Sakura wzruszyła lekko ramionami.
- Nie zależy mi na kinie – stwierdziła.
- Mnie też jakoś niespecjalnie – zgodził się Sasuke i odgarnął jej włosy, żeby pocałować ją w szyję. Poczuła na skórze dotknięcie jego warg i w tym momencie nie potrzebowała już niczego więcej, czas mógłby stanąć w miejscu.
Przymknęła oczy i pozwoliła, żeby Sasuke muskał ją ustami, ale kiedy zaczął rozpinać jej bluzkę, zadzwonił telefon.
- Nie odbieraj – powiedział chłopak, ale wymknęła się z jego objęć.
- To może być moja mama – powiedziała i wyjęła telefon z torby.
Sasuke zmarszczył brwi z niezadowoleniem, bo podejrzewał, że skoro ktoś dzwoni o tej porze, to musi mieć jakąś sprawę w jego własnym mniemaniu nie cierpiącą zwłoki. I oczywiście zepsuje im to wszystkie plany na wieczór.
- To Seiko – powiedziała Sakura ze zdziwieniem i przyłożyła słuchawkę do ucha. Pierwszy raz zdarzyło się, żeby zadzwonił do niej ktoś z domu starców.
Po chwili usiadła na łóżku i po krótkiej rozmowie rozłączyła się. Sasuke nie zamierzał się tym interesować, ale zmienił zdanie, kiedy zobaczył wyraz jej twarzy.
Podszedł do niej i uścisnął jej rękę.
- Co się stało?
Sakura pokręciła głową, jakby chciała sama siebie przekonać, że to, co usłyszała, nie jest prawdą.
- Pani Chiyo… - wykrztusiła z niedowierzaniem.


***

- Czy mi się wydaje, czy mnie obgadujecie? – zapytała Ino, która przedarła się przez tłum i podeszła do ich stolika. – Tak nagle umilkłyście.
Karui skinęła twierdząco głową.
- Zgadza się. Hinata skarży się na ciebie, bo ją wystawiłaś – powiedziała.
- To nieprawda – zaprzeczyła natychmiast brunetka. – Opowiadałam o wakacjach.
- I pewnie strasznie się wynudziłaś – domyśliła się Ino. – Sama jesteś sobie winna, mogłaś ulotnić się razem ze mną. Ale ty oczywiście wolałaś stracić dwa miesiące życia, żeby twoja matka była zadowolona.
- Aż tak drastycznie bym tego nie ujęła – odparła Hinata.
Ino wzruszyła ramionami.
- Ale chyba nie zaprzeczysz, że Hyori na dłuższą metę jest męcząca – oceniła. – Szkoda, że byłaś za mało asertywna, żeby wrócić do Tokio i zawalczyć o swoje.
- Zmierzasz do czegoś konkretnego? – zapytała Hinata podejrzliwie.
Ino pokiwała głową z entuzjazmem.
- Owszem. Chłopcy oderwali się od automatów do gier, masz okazję pogadać z Naruto zanim znowu coś wymyślą.
Hyuuga popatrzyła na nią bez przekonania.
- Nie każ się przekonywać – naciskała blondynka. - Powiedz mu chociaż, żeby pisał do ciebie mejle. Chyba, że – uśmiechnęła się złowieszczo – ja mam z nim pogadać.
- Dobrze, idę – odparła Hinata.
Ino uniosła brwi.
- Powodzenia – powiedziała i uniosła dłonie z zaciśniętymi kciukami, ale koleżanka już nie zauważyła tego gestu. Zniknęła w tłumie; ostatniego dnia wakacji w klubie było bardzo dużo ludzi.
Ino spojrzała na Karui.
- Nie widziałaś gdzieś Shikamaru? Zniknął mi z oczu.
Karui wskazała głową w kierunku baru.
Ino spojrzała w tym samym kierunku, ale nie była zadowolona. Shikamaru rozmawiał z Temari.
- Wykończycie chłopaka – powiedziała Karui złośliwie, patrząc w przestrzeń. – Mogłabyś się nad nim zlitować i dogadać się z Temari.
- Już próbowałam, trzeba umieć rozpoznać beznadziejne sytuacje – odrzekła Ino, ale nagle tknęła ją jakaś myśl i spojrzała na Karui uważnie.
- Jakie masz plany w najbliższym czasie? – zapytała.
- Zależy, o co pytasz – odparła Karui.
- Opracowałam pewien plan i pomyślałam, że możesz mi pomóc w realizacji – zdradziła Ino.
Karui przygryzła wargi.
- Zamierzasz bawić się swatkę?
- Jeśli tak chcesz to nazwać – odpowiedziała Yamanaka beztrosko. – Pomyślałam, że raz w życiu mogę zrobić coś dobrego.
- A co ja mam z tym wspólnego? – zapytała Karui mimowolnie.
Ino wzięła jej zainteresowanie za dobrą monetę.
- W przyszłym miesiącu jedziesz do Jokohamy, więc możesz zaprosić Hinatę na kilka dni – wyjaśniła, ale spochmurniała na widok miny swojej rozmówczyni. – Myślisz, że to zły pomysł?
- Myślę, że nie powinnaś się wtrącać – odparła Karui.
Ino przymrużyła oczy.
- Nie chcesz ze mną kolaborować, trudno – powiedziała żartobliwie. – Bez twojego udziału też sobie poradzę.
Karui miała wrażenie, że mimo tej deklaracji, Ino nie da za wygraną.
- Nie wiesz, czego chce ode mnie twoja matka? Dzwoniła do mnie ostatnio i bardzo chce się umówić – zagadnęła, żeby zmienić temat.
Ino ze zniecierpliwieniem przewróciła oczami.
- Nie mam pojęcia, nie będę się mieszać – odparła niechętnie.
- Dobrze, ale mogłabyś jej powiedzieć, żeby jednak nie dzwoniła. Nie posłucha cię? Niby ma dla mnie ofertę, ale powinna wiedzieć, że nie wolno mi współpracować z obcymi agencjami.  Zdaje się, że tego nie rozumie.
- Jak jeszcze raz zadzwoni powiedz jej, że pozwiesz ją o nękanie, powinno poskutkować – odpowiedziała Ino. – Nie wspominałam ci, że nie rozmawiam z nią, odkąd się wyprowadziłam? Nie po to męczę się w internacie, żeby wciąż się z nią użerać.
Karui postanowiła nie upierać się.
- A co jest takiego okropnego w internacie?
- Ludzie – powiedziała Ino kategorycznie. – Jest ich zdecydowanie za dużo. Plus głupie zasady, na przykład po dwudziestej drugiej wejście jest zamknięte i parę razy się na to nacięłam.
Karui podejrzewała, że Ino się wścieknie, gdy zacznie ją wypytywać, a miała sporo do stracenia, skoro dopiero niedawno zaczęły ze sobą normalnie rozmawiać. Mimo wszystko postanowiła zaryzykować.
- Śmiertelnie się obraziłaś?
Ino przymrużyła oczy.
- O co ci chodzi?
- Teraz możesz się do niej nie odzywać, bo tak jest ci wygodnie, ale potem będziesz żałować, a może być za późno, żeby to odkręcić.
Ino prychnęła ze złością.
- Raczej nie będę żałować. Zabraniając mojemu ojcu się do mnie odzywać, przesadziła. Nie pozwolę, żeby przewróciła mi życie do góry nogami, bo dopadł ją kryzys wieku średniego i nagle chce być mamusią.
- Mimo wszystko…
- Jeśli chcesz mnie pouczać, najpierw dogadaj się z własną matką – ucięła rozmowę Ino i odwróciła się na pięcie.
Karui pomyślała, że odbudowanie tej przyjaźni może być trudniejsze niż sobie wyobrażała.

- Impreza raczej się już nie rozkręci – stwierdził Naruto, ale trudno było stwierdzić, czy jest rozczarowany. Hinata była zadowolona, że na chwilę wyrwali się z klubu, dla niej było tam zbyt tłoczno i głośno. Na zewnątrz też było słychać muzykę, ale bardzo przytłumioną. – To był kiepski pomysł.
- Może trzeba było wybrać inne miejsce – odpowiedziała Hinata. - Ale chyba wszyscy są zadowoleni, że pojawiła się jeszcze okazja, żeby się spotkać. Skoro przez wakacje nie wychodziło, teraz będzie tym trudniej. A niektórzy pewnie w ogóle znikną nam z pola widzenia.
Naruto nie był pewien, czy ta ostatnia uwaga odnosiła się bezpośrednio do niego, czy tylko tak to zabrzmiało.
- Cóż, ja w każdym razie zamierzam wrócić – zapewnił. – A w wolne weekendy będę tu przyjeżdżać.
- Chyba nie będzie ich zbyt wiele, prawda? – odparła Hinata. Miał wrażenie, że chciałaby powiedzieć więcej, ale coś ją powstrzymuje.
Naruto rozłożył ręce.
- Taka branża. Ale liczę na to, że kilka osób od czasu do czasu pojawi się na meczach.
- Karui pewnie wykorzysta zaproszenie – odparła Hinata, patrząc na niego przenikliwie.
W jej głosie nie było cienia pretensji, ale mimo to czuł, że powinien się wytłumaczyć.
- I tak będzie w Jokohamie. Was też miałem zamiar zaprosić, fajnie by było gdybyście wszyscy przyszli na pierwszy mecz, ale dopiero, gdy będę pewien, że nie przesiedzę go na ławce, a tego jeszcze nie wiem – powiedział pospiesznie.
Hinata skinęła głową i nie drążyła tematu.
- Właściwie to jesteś w godnej pozazdroszczenia sytuacji. Ponosisz ryzyko, ale w przeciwieństwie do większości, przynajmniej wiesz, czego chcesz.
- Zrezygnowałaś z akademii muzycznej? - zapytał.
Hinata wzruszyła ramionami.
- Jeszcze nie wiem. Nie jestem przekonana, że to dobry pomysł.
- Został jeszcze rok, to sporo czasu. Ale mam nadzieję, że będziesz mnie informowała na bieżąco, czy coś się zmieniło – powiedział Naruto.
- Pewnie – potwierdziła.
Rozmowa na tym się zakończyła. Chłopakowi przyszła na myśl smutna refleksja, że nie mają już sobie nic do powiedzenia.

Sakura podeszła do Ino i bezceremonialnie klasnęła rękami przed jej oczami.
- Halo, tu ziemia – powiedziała. – Co z tobą?
Blondynka potrząsnęła głową.
- Zastanawiałam się właśnie… Zresztą, nieważne – urwała. – Prawdopodobnie się mylę. Kiedy przyszłaś?
- Parę minut temu.
- Szczerze mówiąc, myślałam, że zrezygnowałaś – stwierdziła Ino.
- Nie mogłabym nie przyjść – odparła Sakura. – Zresztą, jakaś wyjątkowo smutna ta impreza. Myślałby ktoś, że wszyscy będą tęsknić za Naruto.
- Coś w tym jest – zgodziła się Ino. – Mi to przypomina stypę. Spóźnioną, co prawda – uzupełniła, ale po chwili zreflektowała się: - I jak było?
- Fajowo – odparła Sakura z przekąsem.
Ino przymrużyła oczy.
- Wiesz, o co mi chodzi.
Sakura milczała przez chwilę, starała się zebrać myśli.
- Smutno, bo pustawo. Bardzo mało ludzi przyszło. A ci, którzy przyszli, to raczej nie byli przyjaciele pani Chiyo. Podjechali takimi furami, że czułam się jak w filmie gangsterskim.
Ino nie skomentowała.
- Nie wiem, czego się właściwie spodziewałam, chyba myślałam, że skoro Sasori zaprosił mnie na pogrzeb, to znaczy, że coś zrozumiał i chciał wykazać dobrą wolę. Ale sprawiał wrażenie, jakby go to nie ruszyło. A powinien być przynajmniej rozczarowany, bo stracił kilka lat życia.
- A teraz nie ma po co odzyskiwać tego domu – przyznała Ino.
- Spłacił go. Nie zdziwię się, jeśli teraz go z zyskiem sprzeda.
- Bardzo surowo go oceniasz – stwierdziła Ino.
Sakura popatrzyła na nią, mrużąc powieki.
- Tak sądzisz? Na mnie sprawiał wrażenie osoby, która pozbyła się problemu.
- Albo musi sprawiać takie wrażenie – odparła Ino.
Sakura nie miała czasu się nad tym zastanowić. Podszedł do nich Chouji.
- Ruszcie się, dziewczyny. Czas na toast.
- Super – mruknęła Ino z niezadowoleniem, ale obie podeszły do baru. Karui podała im drinki. Nieoczekiwanie zrobił się szum w milczącym przez większość wieczoru towarzystwie.
- Cisza! Uzumaki będzie przemawiał – zawołał Chouji.
Wszyscy przenieśli wzrok na Naruto, który nagle wydawał się spłoszony.
- Nie będzie przemowy – powiedział.
- A za co pijemy? – zapytał Lee.
Zapanowała ogólna konsternacja.
- Wiem – odpowiedział chłopak sam sobie. – Za to, żebyśmy za pięć lat spotkali się w tym samym składzie.
- Ale wszyscy opływający w bogactwo – wtrącił się Kiba. Przez grupkę przetoczyło się buczenie. – Nie skończyłem – zastrzegł szatyn. – Wszyscy bogaci, bo dorobiliśmy się na sprzedaży szkolnych zdjęć gwiazdora Jokohamy BayStars.
Znowu rozległy się pomruki, ale tym razem aprobaty.
- Sądzisz, że się mnie pozbyłeś – powiedział Naruto dwuznacznie. – Nie wybieram się do BayStars.
- To co, będziesz się bujał po drugiej lidze? – odezwał się Neji sceptycznie. Stał obok Gaary. Od dawna nie rozmawiał z Tenten ani z Lee.
Naruto potrząsnął energicznie głową.
- Moim celem jest Yomiuri – poinformował.
Lee podniósł do góry kieliszek.
- Ambitnie. I za to pijemy!
- Marzenia ściętej głowy – skomentował Neji półgłosem, ale tak, by wszyscy go usłyszeli.
Naruto spojrzał na niego, jakby przyjmował wyzwanie.
- Przekonamy się – powiedział.
- To pijemy? – ponaglił Lee. – Za Yomiuri?
Uzumaki potrząsnął głową.
- Nie.
Wszyscy spojrzeli na niego w napięciu.
- Za przyszłość – powiedział.
- Za przyszłość – zawtórowali jednogłośnie.



***
Dziękuję, że tak długo ze mną wytrwaliście. Podwójne podziękowania dla osób, które zostawiały pod rozdziałami komentarze. Prowadzenie tego bloga to była ogromna przyjemność i - tak mi się wydaje - solidna lekcja, bo dzięki Waszym uwagom wielu błędów już nie popełnię.

Pozdrawiam :)

16 komentarzy:

  1. Szczerze? Troche się zawiodłam... Myślałam, że będzie jakieś głębsze wyjaśnienie wszystkich wątków, a tu BAM z dupy pojawia się Sasuke, o Nejim i Tenny jedno zdanie, o Shikamaru i Tem też, przynajmniej Gaary troche było...
    No cóż... Czekam na trzecią serie i życzę mnóstwa weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podobało. Może nie było wybuchowe ale interesujące. Podziwiam Cię za to jak piszesz, masz wielki talent i mam nadzieję że go odpowiednio sporzytkujesz na pisaniu trzeciej serii. Pozdrawiam i przesyłam zapas weny na przyszłość. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam już całego bloga, więc podsumuje wszystko już w tym komentarzu.
    Widać, że pod sam koniec zabrakło Ci pomysłów do tej historii. Niektóre sceny wydawały się wymuszone aka nienaturalne. Jak chociaż ponowne związanie SasuSaku. Takie jakby czary-mary. Wydawalo mi się, że Saki raczej była tu bliżej ze Sasorim. Jednak końcówka jak najbardziej zalicza się do miłych zakończeń, więc przyjęłam ją ze spokojem. Czy powinnaś zajmować się trzecią serią Nakamy? Osobiście pomimo niedosytu uważam, że dwie serie w zupełności wystarczą. Tym bardziej, że te ostatnie rozdziały wyglądały jakby powstawały w bólach, choć pewna nie jestem. A jak będziesz pisała trzecią serię to bym nie zakladała nowego bloga, gdyby wątek nadal dotyczył zerwania Sakury z Sasuke ( jak w opisie.)
    Jeżeli się już zdecydujesz kontynuować tą historię będę czytać z sentymentu. Osobiście radzę skupić się może na jakiejś nowej historii po skończeniu historii GaaIno. Albo drugiej serii historii GaaIno z inną parą w roli głównej, a decyzję czy napiszesz trzecią serię Nakamy odłożyć na później. Jak minie więcej czasu i skończysz to co piszesz aktualnie.
    Pozdrawiam L.Z z tel. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli się zdecydowałaś publikowac trzecią serię to jeżeli dotyczy szkoły nadal - publikuj chaptery na tym blogu. Jeśli jest duży przeskok czasowy - polecam założyć nowego bloga. ^^ Mój komentarz jest pogmatwany, ale jest pózno i tel. Też jest po części winny przez auto korektę. Xd

      Usuń
    2. Miło Cię znowu widzieć ;) I jak zawsze poczytać cenne uwagi. Masz rację, że koniec tego ff był już wymuszony. Nauczyłam się przy Nakamie ważnej rzeczy - nie należy za bardzo przeciągać historii, robić sobie długich przerw w pisaniu i w rezultacie pisać kilka lat - bo następuje wypalenie materiału, nawet jak ma się w głowie ciekawe wątki. Dziękuję, że wciąż chce Ci się skomentować^

      Usuń
  4. Czy wiesz już kiedy będzie nowa notka? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Nabiłaś mi ćwieka tym pytaniem, bo cały czas się waham, czy pisać nową serię Nakamy czy coś innego. Ostatnio myślę nad NaruHina, ale jako coś całkiem nowego lub jeden z wątków do kontynuacji GaaIno :P A jakie wątki Ciebie najbardziej interesują z Nakamy? Mam nawet parę rozdziałów 3. serii, ale utknęłam w martwym punkcie i raczej wykorzystam te pomysły do czegoś innego.

      Usuń
  5. Odpowiadając na twoje pytanie do serca przypadły mi wątki z udziałem par takich jak Gaaino, Sasusaku czy NaruHina. Uwierz mi na słowo ze bardzo chciałabym dowiedzieć się co dalej wydarzy się w ich historii. Jednak doskonale rozumiem zarówno brak weny jak i brak czasu. Sama pisze lecz oficjalnie nie prowadzę bloga. Moja przyjaciółka ciągle namawia mnie do tego bym ukazała swoje prace ale to wiąże się niestety z regularnymi notkami, a czasu u mnie bardzo mało. :-) Jeżeli Twoje pomysły co do 3 serii sprawdziłyby się w innym opowiadaniu to bardzo byłabym szczęśliwa, że coś poza Gaaino w twoim wykonaniu również mogę czytać. Życzę wszystkiego co pomoże w odnalezieniu ścieżki do dobrej decyzji i oczywiście dużo weny. Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie może Cię ucieszy, że ostatnio myślę właśnie o NaruHina i SasuSaku, więc nawet jeśli tutaj nie będzie kontynuacji - na innym moim blogu będzie quasi-kontynuacja, tzn. moja interpretacja na ich relację :) Twoja przyjaciółka ma rację, powinnaś pomyśleć nad otwarciem bloga - moim zdaniem nieregularność wpisów nie jest problemem, a zawsze lepiej się pisze z zamiarem publikacji i z przekazem zwrotnym niż do szuflady - sama długo pisałam do szuflady, potem jest dodatkowa motywacja :) Jeśli się zdecydujesz coś opublikować koniecznie daj mi znać. Już teraz mogłabyś zdradzić, czy to coś na bazie Naruto, a jeśli tak - o jakich postaciach piszesz:)

      Usuń
    2. Masz nosa... Pisze coś na bazie Naruto w realnym świecie czyli np. Czasy szkolne. Ostatnio rozpoczęłam nowa partowke o Sasusaku jako dorośli ludzie w realu. Cóż odnośnie tego co napisałas o publikacji moich prac to masz stuprocentową rację. Lepiej się pisze z myślą iż ktoś to zobaczy. Zastanawiam się coraz bardziej nad założeniem bloga z jednopartowkami ponieważ je najlepiej mi się piszę. Boję się jednak, że moje prace okażą się porażką.

      Usuń
    3. Wierz mi, od czegoś trzeba zacząć :D Zawsze jak się z kimś podzielisz i dostaniesz odpowiedź zwrotną będziesz wiedziała co można poprawić, a chodzi przecież o to, żeby się rozwijać :D Chętnie przeczytałabym jakąś jednopartówkę Twojego autorstwa ;)

      Usuń
  6. Mówiłam, że wchłonę Nakamę i wchłonęłam.
    Przy którymś rozdziale, zorientowałam się, że kiedyś już się za nią brałam, ale mniejsza o to.
    Nie będę mówić, że najbardziej kocham tutaj Gaarę i Ino, niestety, jestem ich niezaprzeczalną fanką (najwyraźniej zostałam spaczona przez te wszystkie filmy romantyczne, w których outsider i szkolna bogini zakochują się w sobie). Ale to nie znaczy, że reszta mi umknęła. Powiem tak (choć pewnie coś pominę):
    1. Gaara i Ino - idealnie.
    2. Hinata/Naruto/Sakura - o żesz, JaniePawle. O ile Hinata mega mi się tutaj podoba, to pozostała dwójka jest dla mnie po prostu niezrozumiała, ale świetnie wykreowana. Choć moje serce zranił fakt tej ślepoty Naruto.
    3. Shikamaru i Temari - najlepsze rozmowy ever. Nie mam pytań.
    4. Sasuke i Sakura - w końcówce miałam takie "wtf?", ale i tak jej nie znoszę. Jego przecierpię, jest dupkiem, a ja lubię dupków. Taki urok.
    5. Tenten/Lee/Neji - tutaj to sama nie wiem co się odwaliło. Mieszanka wybuchowa... wybuchła. Kto by się spodziewał. Ale i tak kocham.

    Co do stylu, wcześniej czytałam bloga z GaaIno, więc teraz czytając jak sama wspomniałaś "gorszą" pracę, mogę powiedzieć... A nie!
    Nakama to złoto. Poważnie, złoto, diamenty, szafiry, markowe buty i różowe spódniczki, w których śmiga Ino.
    Mimo różnicy w sposobie pisania, widać, że zrobiłaś postęp. Zazdro. Przyjemnie czyta się to i z rozdziału na rozdział widzi jakie zmiany zaszły.
    Nie zgadzam się też z tym, że w niektórych momentach jest za dużo albo za mało emocji. Wydaje mi się, że Nakama jest nawet bardziej wyważona pod tym względem niż GaaIno z drugiego bloga.
    To tyle. Chciałam, żebyś wiedziała, że przeczytałam i czekam na coś kolejnego od Ciebie. Z niecierpliwością.
    I w sumie pewnie kiedyś napiszę z błaganie o porady jak to wszystko tworzysz. Ale to jak już przestanę się wstydzić.

    Pozdrawiam i weny życzę!

    (Najdłuższy komentarz w moim życiu)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod wrażeniem, sprawnie Ci poszło czytanie ;) jak i niezmiernie mi miło. Jeżeli chodzi o jakieś porady nie wiem, czy mogę udzielić wartościowych - nigdy za bardzo nie pracowałam od strony warsztatowej. Zawsze dużo pisałam i o wiele więcej czytałam i to właśnie mogę polecić. Czytać teksty, które były w korekcie, bo wtedy automatycznie przyswaja się poprawność językową, a przede wszystkim wzbogaca słownictwo - i pisać, nawet gdy jesteś niezadowolona z efektów. Mnie się też bardzo przydały uwagi od czytelników, szczególnie w okresie pisania nakamy, wydaje mi się że dzięki nim udało mi się wyzbyć błędów, które robiłam nieraz z przyzwyczajenia. Nie raz mi się zdawało, że coś dobrze brzmi, a było błędem albo wcale tak dobrze nie brzmiało. Mam konto na wattpadzie, z którego nie korzystam, daj mi więc powód bym tam zajrzała i podziel się linkiem do własnej twórczości ;)

      Usuń
    2. Dobrze napisany tekst czyta się na jednym wdechu :D
      Pracuję nad stylem pisania cały czas. W moim wypadku większy problem stanowi budowanie całości. Chodzi mi konkretnie o to, że mam tendencję do gubienia wątków bądź charakteru postaci. Dlatego ciekawi mnie czy robisz jakieś zapisy tego, jaką historię mają poszczególni bohaterowie, jakieś dokładne plany wydarzeń itp.
      Chciałabym się podzielić, ale jednak mi wstyd. Aktualnie pracuję nad założeniem drugiego konta, z którego wyzbędę się tego zgubnego "gatunku", jakim jest gejowski romans.

      Usuń
    3. Ale ja chętnie poczytam gejowski romans ;) mam nadzieję. Na etapie planowania piszę krótkie charakterystyki postaci i piszę też plany wydarzeń, opisy wątków, których prawie nigdy się nie trzymam, ale mam wtedy ogólny zarys, od którego potem odchodzę w różnych kierunkach. Do jednego ff pisałam kilka razy plan wydarzeń, za każdym razem gdy coś zmieniałam, ale potem darowałam to sobie. Polecam takie ogólne punkty, które uporządkują całość, bo są dobrym punktem odniesienia. Obmyślając ff muszę mieć koncepcję co ma być w środku i na końcu, inaczej szybko bym utknęła. A że czasami te pomysły radykalnie się zmieniają w trakcie pisania to już inna sprawa. Wcale nie mam wszystkiego od A do Z obmyślone, jak się dobrze przyjrzeć widać zalążki pomysłów, które potem porzuciłam ;) ale że nie dotyczą głównych wątków chyba nikomu to za bardzo nie przeszkadzało. W nakamie miałam wątki dla Konan i dla Sasuke, ale były tak traumatyczne (lub raczej przedramatyzowane), że z nich zrezygnowałam.

      Usuń
    4. Hm, rozumiem. Ja też właśnie zazwyczaj w trakcie pisania wpadam na coś i muszę dokładać, zmieniać i tak dalej. Cóż, spróbuję jakoś to ogarnąć. Może nie będzie tak źle.
      Na razie ogarniam nowe konto. Stare ma tak dużo błędów, że szkoda słów, ale nie chcę go usuwać przez wzgląd na to, iż stanowi to historię mojego rozwoju.
      Z pewnością dam znać, gdy zacznę pisanie ff z Naruto, które mam w planach. :)

      Usuń