sobota, 8 sierpnia 2015

17. It can't rain all the time

Nawet nie wiedziałam, że ten rozdział wyszedł tak krótki... Ale cóż, taki jest, może przynajmniej fabuła będzie satysfakcjonująca.
Zostały mi jeszcze dwa do opublikowania i drugą serię uznam za zakończoną ^


Po tym, jak Tenten uderzyła Nejiego w twarz, wszyscy zaczęli chować się po kątach sali, przynajmniej takie można było odnieść wrażenie. Zanosiło się na awanturę. Temari stała blisko centrum wydarzeń, ale nie słuchała, o co poszło, tylko skierowała się do wyjścia.
Kątem oka zarejestrowała, jaki Neji miał wyraz twarzy i doszła do wniosku, że o cokolwiek Tenten ma pretensje zostanie szybko spławiona, więc może impreza na tym się nie skończy, ale ona i tak miała już dość.
Chociaż zwykle chętnie chodziła na spotkania w „Tajemniczym ogrodzie” teraz zupełnienie miała na to ochoty, i to wcale nie przez widmo egzaminów. Nie zwykła  zostawiać nauki na ostatnią chwilę, więc pod koniec semestru nie miała się o co martwić. Wydawało jej się, że osoby, które kończą szkołę raczej powinny się stresować i zakuwać, ale taka, wydawałoby się, naturalna sytuacja, w ogóle nie miała odniesienia do rzeczywistości. Trzecia c pojawiła się na imprezie w komplecie, nawet osoby, których nigdy wcześniej nie widziała w tym lokalu. Chyba postanowili wykorzystać ostatnią okazję do klasowej integracji. Gaarę trudno było podejrzewać o takie pobudki, powód, dla którego tracił tutaj czas zamiast powtarzać materiał mógł być tylko jeden – pilnował Ino. Temari postanowiła, że też pójdzie do „Tajemniczego ogrodu”, ale powodowała nią głównie ciekawość. Zastanawiała się, jak teraz Gaara się zachowa. Co prawda ostatnio wszystko poszło nie po jej myśli, ale jedno na pewno udało się osiągnąć – uświadomić bratu, że mimo starań nie uda mu się całkowicie odciąć od przeszłości, a Ino poniesie tego konsekwencje, jeśli będą się spotykać. O ile trzeba było mu to uświadamiać.
Temari nie czuła do Ino nienawiści, ale uważała, że wyszłoby jej na dobre, gdyby ktoś w końcu nauczył ją rozumu. Ona sama straciła do tego okazję, bo na to, żeby się jej pozbyć czas był pół roku temu, a nie teraz. Do pewnego momentu liczyła, że Jugito ją wystraszy, ale stało się jasne, że nic z tego. Temari nie znosiła kiedy nie mogła kontrolować sytuacji, a w tym przypadku nikt nie zachowywał się tak, jak powinien. Nie dość, że Ino się nie obraziła, a Shikamaru nie chciał teraz z nią rozmawiać, to jeszcze Jugito najwidoczniej wystraszyła się potencjalnej reakcji Gaary i zostawiła Yamanakę w spokoju. Temari wiele by dała, by dowiedzieć się, co jej brat powiedział byłej dziewczynie, że tak łatwo sobie odpuściła, ale trudno było liczyć na to, że ktoś z zainteresowanych podzieli się z nią tą informacją.
Temari wyszła z lokalu na zewnątrz. Chociaż cały dzień było pogodnie, to teraz już trochę padało, a chmury wiszące nisko na niebie zapowiadały, że lada chwila lunie deszcz.
Mimo wszystko, nie miała ochoty wracać do środka.
Wahała się, co teraz powinna zrobić, ale nie musiała zastanawiać się zbyt długo. Ktoś zszedł po schodach, odwróciła się i zobaczyła Shikamaru z parasolem w ręce.
- Odprowadzić cię? – zapytał.
- Nagle zacząłeś ze mną rozmawiać? – odpowiedziała, ignorując treść pytania.
- Nie musimy rozmawiać, po prostu odprowadzę cię do domu – odparł chłopak i nie czekając na jej reakcję, wyszedł na zewnątrz i rozłożył parasol.

- Cofnij się o pół metra.
Tayuya była zaskoczona na jego widok i na chwilę straciła rezon.
- Co ty tutaj robisz, Gaara?
- Powiedz mi lepiej, co robisz tutaj ty i twoje psy – odpowiedział.
Sakon, Kidomaru i Jirobu stali parę metrów dalej, więc nie zamierzał się nimi przejmować, dopóki któryś się nie wtrąci. Wyglądali na wystraszonych. Można byłoby się zastanawiać, czy dlatego, że on się pojawił, czy po prostu bali się, że Tayuya spróbuje ich wciągnąć w porachunki z Ino.
Gaara wiedział, że Tayuya nie puści płazem tej zniewagi, jaką Ino jej zafundowała. Nie był zdziwiony, kiedy doszły do niego informacje, że ona i jej hołota kręcą się po dzielnicy, najwidoczniej licząc na to, że uda im się natknąć na Ino. Gdyby miał na to czas, znalazłby ich wcześniej, żeby wytłumaczyć Tayuyi, że powinna sobie odpuścić, ale niestety tego czasu nie miał. Zakładał, że Tayuya skorzysta z najlepszej nadarzającej się okazji, czyli imprezy w „Tajemniczym ogrodzie”, i nie mylił się. Nie przewidział tylko, że Ino lekko sobie waży pogróżki dawnej przyjaciółki i ot tak, sama pójdzie wieczorem na autobus. Stracił kilka minut na to, żeby ją znaleźć. I był tym faktem zdenerwowany, pomimo założenia, że Tayuya nie odważy się na nic więcej poza słowami.
Spojrzał na Ino. Stała naprzeciwko Tayuyi zupełnie jakby wrosła w ziemię. Nie reagowała w żaden sposób, jakby nie zauważyła jego obecności, można było mieć wrażenie, że nie przeszkadza jej nawet deszcz. Przyszła mu do głowy irracjonalna myśl, że jest jej wszystko jedno, czy Tayuya ją pobije, czy nie, może nawet specjalnie ją sprowokowała na tamtej imprezie, żeby przetestować jej reakcję. W tym momencie nie był wściekły ani na Tayuyę, ani na jej chłopaczków, którzy posłusznie tutaj przyszli i prawdopodobnie tylko by się przyglądali całej scenie, niezależnie od tego, co zamierzała zrobić. Mimo, że Ino była kiedyś ich koleżanką, wszyscy bez wyjątku zachowywali się dokładnie tak, jak można było się po nich spodziewać. Ale na Ino, która wykazała się wyjątkową bezmyślnością, był wściekły.
- Liczę do trzech – powiedział, odwracając od niej wzrok.
Tayuya podeszła do niego z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
- Uderzysz dziewczynę? – zapytała hardo.
- Dla mnie nie jesteś dziewczyną, tylko zwykłą suką –poinformował.
Tayuya przymrużyła oczy.
- Nie masz poczucia humoru.
- Zrobimy tak: wy się stąd zabierzecie i nie będziecie więcej sprawiać kłopotów, a ja zapomnę, że weszliście na nie swoją dzielnicę. I więcej się tu nie pokazujcie.
Tayuya posłała mu niepochlebne spojrzenie, ale skinęła głową na swoich kumpli.
- Idziemy – powiedziała.
Jirobu i Kidomaru podeszli do niej z rękami w kieszeniach. Gaara ledwie zwrócił uwagę na to, że obok niego przeszli. Sakon najwidoczniej nie zauważył, że pora się wycofać, bo w czasie gdy Gaara rozmawiał z Tayuyą zdążył podejść do Ino i o coś ją zagadywał. To wystarczyło, żeby Gaara stracił panowanie nad sobą. Podszedł do Sakona i wykręcił mu rękę.
- Jeśli jeszcze raz się do niej zbliżysz, połamię ci nogi.
Wystarczyło jedno spojrzenie, by stwierdzić, że był naćpany. Jednak, chociaż można było się spodziewać, że prochy dodadzą mu odwagi, nie odpowiedział na zaczepkę. A może nie chciał się narażać Tayuyi, która w tym momencie go zawołała.
Ulotnili się szybciej niż można się było spodziewać. Natomiast Ino sprawiała wrażenie, jakby nie zamierzała się stąd ruszać.
- Odprowadzę cię do domu – powiedział Gaara ponaglającym tonem. Ulica była opustoszała, wszyscy schowali się przed deszczem, a jemu przyszło do głowy, że muszą niezwykle głupio wyglądać tkwiąc w tym miejscu jak kołki.
- Nigdzie nie idę – odparła Ino, nawet na niego nie spojrzawszy. Stała bokiem do niego. Gaara pomyślał, że musi mieć niezły tupet, żeby w takiej sytuacji zarzucać fochem.
- Brak ci piątej klepki? – odezwał się podniesionym głosem. – Co ty sobie wyobrażasz, myślisz, że z każdym możesz sobie bezkarnie pogrywać?
Tayuya to był mały problem, ale wolał nie wyobrażać sobie, do czego mogłoby dojść, gdyby Jugito postanowiła odegrać się za upokorzenie w pubie, a Ino zachowywałaby się równie głupio.
- Zdarza ci się czasami myśleć? – zapytał ze złością. Złapał ją za nadgarstek i pociągnął, chcąc zmusić, żeby w końcu na niego spojrzała. Krople deszczu spływały jej po twarzy, ale miała też zaczerwienione oczy. Gaara zupełnie nie wiedział, jak powinien się zachować.
- Tayuya cię uderzyła? – zapytał. Ino tylko potrząsnęła głową. – Co ci powiedziała?
Ino milczała, za to zupełnie przestała powstrzymywać łzy i wybuchnęła histerycznym płaczem. Gaara poczuł, jak ogarnia go panika.
Kobiece łzy to było coś, co go przerażało, bo czuł się wobec nich całkowicie bezsilny. Odkąd skończył 13 lat żadna dziewczyna nie płakała w jego obecności. Mimo to Gaara aż za dobrze pamiętał ostatnią sytuację, kiedy widział takie łzy i był pewny, że tego nigdy nie zapomni. Nigdy potem nie widział, żeby Temari płakała, nawet wtedy, gdy dowiedzieli się o samobójstwie matki.
- Jaki masz problem? – zapytał oschle.
Ino gwałtownie podniosła głowę i popatrzyła na niego.
- Ty jesteś moim problemem! Nie mogę się od ciebie uwolnić – wydusiła z siebie jednym tchem.
Gaara z trudem powstrzymał się, żeby nie zakląć na głos.
- Przestań robić sceny.
- Idź sobie, skoro cię irytuję – odparła urywanym głosem.
Nie, żeby słuchanie dziewczyny godziło w jego godność, ale tym razem nie zamierzał respektować jej zdania. Przytulił ją, nie zważając, że w pierwszej chwili próbowała go odtrącić.
Jak na kogoś, kto powinien kipieć nienawiścią, była mało przekonująca.

5 komentarzy:

  1. No faktycznie króciutko, ale i tak był dobry :D Shikamaru taki dżentelmen hah xD W kolejnej serii może dodałabyś wątek z Kankuro? :D

    Dzisiaj krótko, bo późno i chce mi sie spać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę nad dobudowaniem dla Kankuro wątku. Mam kłopot, bo to nie może być wątek romantyczny, nie umiem pisać yaoi :P Może coś dla niego wymyślę, tak czy inaczej chcę żeby się pojawiał :D

      Usuń
  2. Och! Jaka jestem głupia, że nie zauważyłam tego rozdziału.xD
    Ogółem to nawet słodki ten rozdział i nie miałbym przeciwko jeślibyś tutaj zakończyła sezon drugi, no ale nie pogniewam się jeszcze na dwa rozdziały.

    Krótki, bo rozdzialik też króciutki.
    Pozdrawiam Lavana Zoro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wierne komentowanie :) Mam jeszcze kilka ważnych rzeczy do napisania dlatego drugi sezon jeszcze się na tym nie kończy :P

      Usuń
  3. Jestem tu nowa i muszę powiedzieć, że bardzo spodobał mi się twój blog. Szkoda, że rozdziały nie są dłuższe ale akcja jest genialnie poprowadzona a bohaterowie realistyczni. <3

    OdpowiedzUsuń