Po
tym, co zasugerowała Ino, Sakura była wytrącona z równowagi. Blondynka uważała,
że powinna zaprzestać wtrącania się w cudze sprawy, ale jak miałaby to zrobić,
skoro już się zaangażowała?
Nie
opracowała sobie żadnej strategii, która i tak okazałaby się niepotrzebna. Sakura
nie byłaby sobą, gdyby tego popołudnia – gdy w domu opieki niemal wpadła w
drzwiach na wychodzącego wnuka Chiyo – po prostu milczała.
Sasori,
który nigdy z nią nie rozmawiał, chociaż natknęła się na niego parę razy,
zamierzał ją po prostu wyminąć, ale zagrodziła u drogę.
-
Wiesz, ile twoja babcia ma lat? – zapytała, nie zawracając sobie głowy
powitaniem. Chłopak wyglądał na mocno zaskoczonego.
-
O co ci chodzi, dziewczynko?
-
Siedemdziesiątcztery – odparła Sakura, zupełnie się nie przejmując tym, że
Sasori patrzył na nią jak na idiotkę. – Praktycznie stoi nad grobem, a ty
zawracasz sobie głowę domem, który, o
ile go odzyskasz, posłuży jej przez kilka lat – popatrzyła na niego
oskarżycielsko. Wiedziała, że zachowuje się bezczelnie, zwracając się do niego
w ten sposób, w końcu był od niej kilka lat starszy, ale chodziło jej o
wywołanie szoku. Metoda chyba skutkowała, skoro nie wiedział, co odpowiedzieć.
– Nic nie powiesz?
Chłopak
przyglądał jej się z zaciekawieniem.
-
Mała licealistko bawiąca się w
dobroczynność – odezwał się bez irytacji. Sakurę wkurzał jego
protekcjonalno-oceniający ton. –
Udzielanie obcym rad to twoje hobby?
-
Niektórym rady są potrzebne – odparła Sakura. – Bo nie potrafią myśleć
samodzielnie.
Sasori
od niechcenia odgarnął opadającą zawadiacko na oczy grzywkę. Wizualnie sprawiał
wrażenie niefrasobliwego chłopca, co w tym momencie zupełnie nie współgrało z
chłodnym tonem jego głosu. Sakurze nadal było trudno wyobrazić sobie, że ktoś
taki może należeć do yakuzy.
-
Ale gdyby takich osób nie było, trudniej byłoby ci znaleźć sposób na
podbudowanie ego – zripostował.
Sakura
poczuła się przytłoczona jego linią obrony. Mimo to postanowiła nie okazywać,
że zbił ją z tropu.
-
Proszę, obrażaj mnie do woli, jeśli to ci odpowiada. Może w zamian powiesz mi,
co zamierzasz? Słyszałam, że za dwa
miesiące zabierasz babcię z ośrodka, to prawda? – zadała to pytanie, chociaż
spodziewała się przeczącej odpowiedzi. Słyszała na temat Sasoriego już wiele
plotek, jego osoba była ulubionym tematem rozmów w pokoju pielęgniarek.
-
Masz jeszcze aż dwa miesiące, żeby bawić się w samarytankę, mam nadzieję, że to
wystarczająco dużo, żeby się dowartościować – stwierdził.
Sakura
była zaskoczona taką odpowiedzią i chyba dlatego odezwała się bez
zastanowienia.
-
Mam nadzieję, że pani Chiyo nigdy się nie dowie, w jaki sposób zarobiłeś te
pieniądze. Pękłoby jej serce.
Sasori
zrobił gwałtowny krok w jej stronę, co spowodowało, że cofnęła się pod ścianę.
Sasori oparł rękę tuż przy jej uchu i nachylił się nad jej twarzą.
-
Udam, że tego nie słyszałem – syknął. – A ty zważaj na to, co mówisz do mojej
babci.
Sakura
nie była w stanie wykrztusić słowa. Ciekawe, czy Sasori chciał ją wystraszyć,
czy onieśmielić. Z jego sposobem bycia w grę wchodziło raczej to drugie.
Yugito bardzo nie
lubiła czekać i nie tolerowała spóźnień. Ta dziewczyna spóźniała się już
dziesięć minut. Yugito była zniecierpliwiona, ale nawet nie pomyślała o tym,
żeby sobie pójść. Zresztą, ta sytuacja jej nie zaskoczyła. Yamanaka, gdy
odebrała od niej telefon, nie ukrywała po pierwsze – zdziwienia, po drugie –
niechęci. I bardzo dobitnie dała do zrozumienia, że nie ma ochoty na spotkanie.
Mimo to się zgodziła. Teraz nie przychodziła, ale Yugito zarezerwowała sobie
dwie godziny i nie zamierzała wyjść przed tym czasem. Nie po to niemal wyszła
ze skóry, by zdobyć jej numer, żeby teraz sobie odpuścić.
Oczywiście, sprawiała
wrażenie natarczywej, ale jej to nie obchodziło. Musiała pewne rzeczy
doprowadzić do końca, pewne rzeczy powiedzieć, i przede wszystkim – dowiedzieć
się, z kim właściwie ma do czynienia.
Psychicznie
przygotowała się już na stoczenie długiej batalii o jedno spotkanie z jakąś
siksą, co samo w sobie było poniżające, nawet gdyby ta siksa nie odbiła jej
chłopaka. Ale okazało się, że przedwcześnie zaakceptowała najgorszy scenariusz,
bo dziewczyna jednak przyszła. Dokładnie trzynaście minut po czasie. Yugito
przywitała ją uprzejmie, ale chłodno, i w taki sam sposób została potraktowana.
Niespodziewanie dla samej siebie odkryła, że czuje się zestresowana – nie do
wiary, naprawdę była zdenerwowana przed spotkaniem z licealistką. Zresztą,
bardzo bezczelną licealistką. Blondi nie okazała jej żadnego szacunku, za to
nawet nie ukrywała, że stara się ją ocenić. Yugito była pewna, że została
zlustrowana dokładnie takim samym spojrzeniem, jakim ją obdarzyła. Jakby miały
rozmawiać jak równa z równą, jak gdyby obie były w tej samej sytuacji. A
przecież Yugito była od blondi trzy lata starsza, i – to było widać na pierwszy
rzut oka – bogatsza w doświadczenia.
Ostatnim razem, gdy ją
spotkała – a właściwie ta mała pojawiła się nie wiadomo skąd i publicznie ją
upokorzyła – nie miała nawet czasu, żeby się jej przyjrzeć. Rzeczywistość ją
rozczarowała. Dziewczyna była taka jakaś… zwykła. Gdyby parę tygodni temu ktoś
jej ją pokazał na ulicy i powiedział, że teraz to nią Gaara jest
zainteresowany, wyśmiałaby tą osobę. Nawet by się nie zirytowała, zareagowałaby
tylko szyderczym śmiechem.
Yugito przede wszystkim
dlatego chciała się spotkać z tą dziewczyną, że – może trochę masochistycznie –
chciała się przekonać, kto stoi za jej niepowodzeniem. A tutaj – proszę.
Nastolatka z mocno rozjaśnionymi, właściwie blond włosami, delikatnym
makijażem, w krótkiej plisowanej spódniczce. Zupełnie przeciętna,
nie wyróżniająca się spośród innych w jej wieku niczym, z wyjątkiem markowych
ubrań. Widocznie miała dzianych starych. Miała też całkiem ładną buzię i zgrabne
nogi, za to mały biust. Po zamienieniu kilku zdań nie można było powiedzieć,
żeby była specjalnie interesująca lub inteligentna. Musiała mieć charakterek,
żeby wylać na nią wino w pubie, ale prezentowała się jak pensjonarka. Yugito
była rozczarowana, oczekiwała czegoś innego. Oczekiwała, że zobaczy kogoś
bardziej wyrazistego. Po dziesięciu minutach byłaby w stanie stwierdzić, co
konkretnie spodobało się w niej Gaarze, a to by dało jej pole do działania.
Jedno spojrzenie wystarczyło, żeby
stwierdzić, że ma dobry gust do butów. W obecnych okolicznościach, Yugito
powinna ją z miejsca znienawidzić – ale miałaby z tym problem, bo dziewczyna
naprawdę wydawała się zbyt przeciętna. Znienawidzić ją – to byłoby takie
prostackie.
Właściwie sama była
sobie winna. To ona definitywnie zerwała z Gaarą, kiedy półtorej roku temu
wyjeżdżała. Wydawało jej się, że to najlepsza decyzja. Ale tylko dlatego, że
myślami wybiegała daleko w przyszłość. Trafiła jej się niepowtarzalna okazja.
Ciężko pracowała, żeby dostać ofertę wyjazdu do Szwecji, ale szanse były
niewielkie. Kiedy się udało, uznała, że to właściwie taki znak od nieba, który
ma pomóc jej rozwiać wątpliwości. Dlatego oświadczyła zaskoczonemu Gaarze, że z
nim zrywa. Oczywiście, wytłumaczyła mu dlaczego – właściwie zdradziła tylko
część powodów, ale to było jedyne, co mu mogła powiedzieć. Wiedziała, że czuł
się zraniony, jednak nie dała się odwieść od tego pomysłu. Zresztą, nie
próbował jakoś specjalnie jej przekonywać, żeby zmieniła zdanie. Wiedział, że
jest uparta.
Yugito miała nadzieję, że
to wszystko zmieni. Jak widać, zmieniło, ale nie tak, jak oczekiwała. Była zbyt
pewna siebie. Cenna nauczka na przyszłość.
Ale, nawet teraz,
wiedząc, że sytuacja po jej powrocie wygląda zupełnie inaczej niż się tego
spodziewała, nie zmieniłaby tamtej decyzji. Lepsze takie gwałtowne zakończenie
związku niż powolne wygasanie.
To z jej strony
dramatyzowanie, ale nadal myślała w ten sposób, nawet pomimo tego, co Gaara jej
powiedział, gdy się spotkali. Powolne wygasanie wielkiego uczucia.
Gaara był od niej młodszy,
niektórzy znajomi uważali, że to problem, ale Yugito, która nigdy nie umawiała
się z młodszymi chłopakami, tym razem nawet nie pomyślała o zwróceniu uwagi na
różnicę wieku. Był dojrzalszy emocjonalnie niż wszyscy jej poprzedni chłopcy
razem wzięci. Fascynacja szybko przerodziła się w poważniejszą relację i po
krótkim czasie od poznania byli już razem. Yugito ani przez chwilę nie miała
wątpliwości, że podjęła dobrą decyzję.
Świetnie się rozumieli i ich związek układał się lepiej, niż ktokolwiek
się spodziewał, włącznie z nią. Do pewnego momentu. Problem nie polegał nawet
na tym, że zaczęli się kłócić, bo prawie nigdy się nie kłócili, a nawet jeśli,
to nigdy nie było to nic poważnego. Po prostu w ich relacji nagle czegoś
zabrakło. Yugito powiedziałaby teraz, że tym czymś była „pasja”... Ale nie w
sferze seksu. Ich związek nagle się zmienił, trudno jednoznacznie powiedzieć,
dlaczego. Gaara chyba uważał, że wina leży po jej stronie, bo ma względem niego
zbyt duże oczekiwania. Że zaczyna obsesyjnie domagać się dowodów przywiązania.
Może miał rację, tylko że ona domagała się ich, bo miała wrażenie, że jest
bardziej zaangażowana, a Gaarze zależy na tym związku mniej niż jej. To było
nie do zniesienia. Mimo wszystko, wierzyła, że ich relacja jest trwała i chociaż
byli razem niecały rok, postanowiła wyjechać na szesnaście miesięcy. Postawiła
wszystko na jedną kartę. Gdy wróci, albo już nic między nimi nie będzie, albo
wręcz przeciwnie - oboje dojdą do wniosku, że chcą to kontynuować. Nie brała
pod uwagę możliwości, że będą mieli odmienne zdania na ten temat. Kiedy Gaara
tak chłodno ją powitał myślała wręcz, że chce się na niej odegrać, bo jakby na
to nie patrzeć – w tamtym momencie go skrzywdziła.
Teraz chyba byli kwita,
skoro bez ceregieli dał jej kosza.
Yugito od razu
pomyślała, że pewnie chodzi o jakąś inną dziewczynę. Brała pod uwagę, że Gaara
może kogoś mieć. Wyjeżdżając nie zakładała, że przez półtorej roku będzie żył w
celibacie, a przecież zawsze mogło się zdarzyć, że się z kimś będzie spotykał
na poważnie. Jednak nawet w takim wypadku, nie spodziewała się tak
kategorycznej odmowy. I jeszcze powody, które podał… O tak, wtedy to ją bardzo
zraniło - powiedział, że nie chodzi o żadną inną dziewczynę, a tylko i
wyłącznie o nich dwoje i że mu już na niej nie zależy. Wtedy nie przyszło jej
do głowy, że może to nie być prawda. Uważała, że takie słowa są najgorszym, co
ją może z jego strony spotkać, jednak nadal nie zamierzała się poddać i wprost
poinformowała Gaarę, że nie przyjmie tego do wiadomości, bo on albo rozmyślnie
kłamie, albo sam siebie oszukuje. Że musi jej to udowodnić. Udowodnił w
najbardziej definitywny, ale też najbardziej okrutny sposób jaki mogła sobie
wyobrazić, co nie powinno jej dziwić. Sama chciała, żeby ją pocałował i
powiedział, że naprawdę nic nie poczuł. Była przekonana, że nie będzie mógł
tego zrobić, obiecał przecież, że jej nie okłamie. Według jej pokrętnej logiki
z tamtej chwili mógł powiedzieć cokolwiek, ale wystarczyłoby, aby chociaż przez
chwilę się zawahał i dzięki temu otrzymałaby dokładnie taką odpowiedź, jakiej
chciała. Ale on się nie zawahał, kiedy butnie, już pewna łatwego zwycięstwa,
zapytała: „I co, nic nie poczułeś?”. Patrzył na nią dokładnie tak, jak wtedy,
gdy jeden jedyny raz prosił, żeby odłożyła wyjazd o parę tygodni, i w tym
czasie podjęła decyzję, czy faktycznie chce zakończenia tego związku. Wtedy
powiedział, że na żadnej dziewczynie tak mu wcześniej nie zależało. Była bliska
zmiany zdania, ale coś ją podkusiło, żeby zapytać, czy zależy mu na niej
bardziej niż na siostrze. Ona sama nie wiedziała na co liczyła zadając to
pytanie, bo odpowiedź była przewidywalna, ale kiedy już ją usłyszała, to już
była kwestia dumy i nie mogła się wycofać. Zwłaszcza, że od tego momentu nie
mogłaby się skarżyć, że Temari za bardzo się wtrąca. Czemu miałaby się nie
wtrącać, skoro była najważniejsza. Yugito może mogłaby to zaakceptować - gdyby
nie fakt, że dziewczyna ewidentnie jej nie lubiła i robiła wszystko, co mogła,
żeby jej zaszkodzić, a Gaara nigdy nie powiedział jej z tego powodu złego
słowa. Jakby miała prawo się mieszać, mała rozpieszczona egoistka.
I wtedy, w pubie, gdy ją pocałował i czekała na to, co powie,
powinna pomyśleć o tym, że patrzy na nią tak jak kiedyś, więc jego uczucia nie
mogły się zmienić. Yugito przypomniała sobie, że dokładnie tak samo było, gdy
mimochodem on pierwszy dał jej kosza. Sekundę przed tym, nim cokolwiek
powiedział wiedziała już, jakie znaczenie będą miały jego słowa. Wiedział, że
ją tym zrani najbardziej jak tylko można, ale to go nie powstrzymało, bo
przecież chciała usłyszeć prawdę. Taką, na którą w ogóle nie była przygotowana. "Czułem. Dokładnie to samo, co zawsze, kiedy cię całowałem. Ale to wcale nie
znaczy, że teraz popełniam błąd”.
Cóż… On nigdy nie
liczył się z tym, czy zrobi komuś przykrość słowami. Za to ona dostała za swoje
i na długo zapamięta, żeby nie domagać się tego, czego tak naprawdę nie chce
się dostać. Teraz mogła o tym myśleć z pewnym gorzkim rozbawieniem.
I z rosnącą irytacją,
że powodem tego wszystkiego jest ta niepozorna licealistka.
Yugito starała się
zagaić jakąś niezobowiązującą rozmowę. Tamta nawet się nie wściekała, że
marnuje jej czas. Yugito pytała, ona odpowiadała. Potem blondi zapytała o
Szwecję. Krótka nic nie znacząca wymiana zdań, obserwacja gestów, kilka
spostrzeżeń, które pozwalają wyciągnąć najwięcej jak się da z kilkuminutowego
spotkania i dowiedzieć się czegoś o człowieku, z którym się rozmawia. Yugito
była w tym dobra, czytała mnóstwo książek na ten temat. I nadal nie znalazła w
tej dziewczynie nic, co choć w części usprawiedliwiałoby Gaarę. Jej rywalka
była nikim. Z jednej strony satysfakcjonujące,
z drugiej była to najbardziej upokarzająca rzecz, jaka ją spotkała w
życiu.
Dziewczyna nie nadawała
się do tego, żeby się na niej mścić, nie byłoby z tego żadnej zabawy, ale nie
znaczyło to, że Yugito nie miała ochoty chociaż trochę się na niej odegrać.
- Co ty właściwie wiesz
o Gaarze? – zapytała, nagle zmieniając temat.
Przewidywalne pytanie,
Yamanaka nie pozwoliła zapędzić się w kozi róg.
- Wystarczająco dużo. A
jeśli koniecznie musisz dzielić się z kimś swoją wiedzą, napisz książkę –
odpowiedziała spokojnie.
Yugito poczuła się
zirytowana, że smarkula mówi do niej w ten sposób, pomimo, a może właśnie
dlatego, że nie zamierzała zdradzać żadnych tajemnic. Jeśli dziewczyna
faktycznie jest takim zagrożeniem, kiedyś się dowie. Nie wyglądała na taką,
która potrafiłaby sobie poradzić z taką wiedzą, ale to już był problem Gaary.
Yugito po raz pierwszy od bardzo długiego czasu pomyślała o jego sprawach jak o
czymś całkowicie sobie obcym.
- Oczywiście, że tego
nie zrobię. Zresztą, choćbym nawet napisała książkę, a jest o czym pisać, a ty
byś to przeczytała, niewiele by ci to pomogło.
Siedemnastolatka,
najwidoczniej w ramach zamanifestowania, jak niewiele ją to obchodzi, oglądała
sobie paznokcie.
- I chciałaś się ze mną
koniecznie umówić, żeby mi to powiedzieć? Czego ty właściwie chcesz?
Yugito ostentacyjnie
wzruszyła ramionami.
- Podkusiła mnie do
tego zwykła ciekawość – przyznała, lustrując dziewczynę wzrokiem. Pomyślała, że
odpowiedź na to, co ją tak intrygowało, ma tuż przed oczami, tylko jak zawsze
niepotrzebnie szuka drugiego dna. – Jakoś nie chciałam uwierzyć, że jesteś tak
mało interesująca, jak się wydawało na pierwszy rzut oka. Ale to się wydaje
dość jasne. Pasujesz do jego nowego wizerunku - przekręciła głowę w bok. – No,
może z wyjątkiem tych pasteli. Ale zostawmy dyskusję o kolorach. Kochasz go,
naprawdę?
Dziewczyna wydawała się
zaskoczona tym swobodnie zadanym pytaniem. Przymrużyła oczy.
- To nie jest twoja
sprawa.
Yugito wzruszyła
ramionami.
- Jasne, że nie, ale
skoro już się widzimy… Nie musisz traktować mnie jak wroga. Zastanawiam się, co
taka dziewczynka jak ty widzi w Gaarze. Lecisz na intelektualistów? Szczerze
mówiąc, nie wyglądasz na zbyt przenikliwą, ale chyba mimo wszystko jesteś dość
mądra, żeby zauważyć, że Gaara nie jest taki, jaki się wydaje. Zmienił się, ale
nie aż tak drastycznie, jak by chciał.
Yamanaka prychnęła ze
zniecierpliwieniem.
- Podobno miałaś mi do
powiedzenia coś ważnego. Jak na razie zasypujesz mnie pustosłowiem. Długo tak
zamierzasz?
Yugito nie pozwoliła
się wytrącić z równowagi.
- Pozwolę sobie na
ryzykowne stwierdzenie, że znam Gaarę dużo lepiej od ciebie i z minimalną
granicą błędu mogę powiedzieć, że do niego nie pasujesz.
- Naprawdę? To chyba
jakiś przebłysk geniuszu. Nikt przed tobą na to nie wpadł – stwierdziła
sarkastycznie Yamanaka.
Yugito przyjrzała jej
się badawczo.
- Sądzisz, że cię nie
doceniam. Nie wydaje mi się, żebyś miała rację. Wręcz przeciwnie, czynię
niepodparte empiryzmem założenie, że jesteś mądrzejsza niż na to wyglądasz. I,
cóż, kto jak kto, ale ja wiem, co jest w nim takie fascynujące. Mimo wszystko
myślę, że i tak nie rozumiesz sytuacji. Gaara sądzi, że może odciąć się od
przeszłości i że musi tylko pozbyć się nic nie znaczącej demonicznej cząstki
swojej natury. Ale z własnego doświadczenia wiem, że to nie jest takie proste i
że po jakimś czasie po prostu się tym znudzi. Jeszcze wcześniej znudzi się
tobą. Weź to pod uwagę.
***
Sakura
prawdopodobnie zbyt dużo siły włożyła w położenie kufla z piwem na stole, bo
niemal je wylała. Poczuła na sobie spojrzenie Ino.
-
Nie przeżywaj tak tego. Wiadomo było, że przestanie z tobą rozmawiać.
Przynajmniej pojawił się w szkole – powiedziała przytomnie blondynka.
Sakura
usiadła przy stoliku. Korciło ją, żeby się odwrócić i spojrzeć, co się dzieje
na końcu sali, ale wiedziała, że i tak nic by jej to nie dało. Sasuke wyraźnie
jej unikał, znalazł sobie towarzystwo w osobach Karin i Juugo.
-
I całe szczęście. Za tydzień zaczynają się egzaminy, gdyby się nie pojawił
mógłby zapomnieć o zaliczeniu semestru – wymamrotała niechętnie.
Sprawy
nie potoczyły się dokładnie tak, jak chciała, ale przynajmniej pozbyła się
Tayuyi.
-
Mniejsza z Sasuke – powiedziała, a Ino uniosła brwi ze zdziwieniem. – Nie
zamierzam się nim od teraz przejmować.
-
Już to widzę – odparła blondynka z powątpiewaniem.
Sakura
wiedziała, jak to brzmi, ale tym razem miała szczery zamiar wprowadzić swoje
deklaracje w życie.
-
Chciałam tylko, żeby wrócił do szkoły – zapewniła.
-
I w ogóle nie byłaś zazdrosna o Tayuye? – spytała Ino.
-
On zawsze robi to co chce, obojętnie czy z Tayuyą czy z kimkolwiek innym –
odpowiedziała Sakura wymijająco. Przygryzła wargi, bo jakoś nie mogła się
powstrzymać, żeby nie zadać tego pytania. – Myślisz, że z nią sypiał?
-
Nie wiem – odpowiedziała Ino. – Ale znając Tayuyę, powiedziałabym, że to
prawdopodobne. Powinnaś brać to pod uwagę.
Sakura
napiła się piwa i zmieniła temat.
-
A jak to wczorajsze spotkanie? Dało jakieś efekty?
Ino
pokiwała głową.
-
Tak. Z jednej strony, odnoszę wrażenie, że dziewczyna jest trochę
niezrównoważona. Ale z drugiej, teraz wiem, na czym stoję.
-
To znaczy? Czego ona od ciebie chciała?
-
Chciała mnie odstraszyć. Co ciekawe, głównie opowiadała o tym, jak Temari może
utrudnić mi życie – stwierdziła blondynka lekceważąco. – Ale skoro postrzega
mnie jako zagrożenie, to znaczy, że Gaara dał jej kosza.
Sakura
parsknęła ze złością.
-
Ma ciekawe metody, nie ma co – rzekła z sarkazmem.
Oczekiwała
jakiegoś komentarza ze strony Yamanaki, ale ona milczała.
-
No, więc co teraz?
Ino
nie kwapiła się do odpowiedzi. Wpatrywała się przez chwilę w swój kufel po
piwie, opróżniony do dna.
-
Teraz zamierzam pójść do domu.
Sakura
przybrała obrażony wyraz twarzy.
-
I zostawisz mnie tu samą?
-
Tobie też proponuję opuścić imprezę – odparła Ino, zerkając w stronę Sasuke. –
Ale jak chcesz. Jeśli wypiję jeszcze jedno piwo, jeszcze rozwiąże mi się język
i będę żałować. Ale najpierw, idę jeszcze pogadać z Shikamaru.
Sakura
zerknęła w stronę baru. Szatyn właśnie rozmawiał z Karui. Przeniosła wzrok na
przyjaciółkę.
-
A co jest takiego niecierpiącego zwłoki? – zapytała z pewnym zaniepokojeniem.
Pomyślała, że Ino prawdopodobnie zamierza zrobić coś głupiego.
Ale
Yamanaka nie była skora do wyjaśnień. Wstała od stolika.
-
Nie pij za dużo – powiedziała i ruszyła w kierunku baru. Sakura zauważyła, że
Ino, zamiast zwrócić się do Shikamaru, rozmawia z Karui. Pozostawało tylko
liczyć na to, ze sytuacja nie skończy się rękoczynami.
Karui
była zdumiona, że gdy Ino do niej się odezwała, nie posypały się z miejsca
epitety. Ostatnio często spotykała Yamanakę w „Tajemniczym ogrodzie”. Nigdy nie
rozmawiały, Ino traktowała ją z wyniosłym lekceważeniem, ale jedno rzucało się
w oczy – blondynka była więcej niż rozdrażniona, gdy widziała ją w pobliżu
Shikamaru.
- Przepraszam cię, ale muszę zamienić parę
słów z Shikamaru. Wybaczysz? – odezwała się Ino z wyszukaną uprzejmością. Czego
nie wyraziła słowami, nadrobiła mimiką, bo jej twarz aż zbyt dobitnie wyrażała
pogardę.
-
Jasne – odpowiedziała Karui krótko. Już przestała szukać okazji, by z nią na
spokojnie porozmawiać, a nawet gdyby jeszcze miała ochotę ją przepraszać i
unormować jakoś ich relację, łatwo było się domyślić, że to nie był dobry
moment.
Nie
pożegnała się z nią, skinęła tylko głową w kierunku nieco zdezorientowanego
Shikamaru. Z ulgą opuściła to towarzystwo; Ino miała tak poważną minę, że
pewnie za chwilę mogłoby zrobić się niewesoło.
Naruto
siedział przy stoliku i dłubał łyżką w misce z ramenem. To było dla niego
nietypowe, podobnie jak izolowanie się w czasie wypadów ze znajomymi. Karui
usiadła naprzeciwko.
-
Wyglądasz na podłamanego – powiedziała wprost. – Co się stało?
Naruto
oderwał wzrok od ramenu.
-
Nic takiego – odpowiedział wymijająco i natychmiast skierował rozmowę na inny
temat. – Jak rozwój sytuacji, dalej mieszkasz kątem u koleżanki?
Karui
nie podobało się, że akurat o to pyta.
-
Szukam mieszkania. Na jakiś czas, żeby nie robić jej kłopotu – uzupełniła
szybko, widząc minę Uzumakiego.
-
To znaczy, że metoda cały czas nie działa? – dociekał chłopak.
Karui
zawahał się. Nie za bardzo chciała z nim o tym mówić, podejrzewała, że nawet
jeśli Naruto wprost jej nie skrytykuje, i tak pomyśli, że jest osobą, która
sama nie wie, czego chce.
-
Nie o to chodzi, Omoi przeprosił i zapewnia, że zmieni swoje zachowanie –
przyznała. – Ale jakoś nie wierzę, że nagle przestanie być zaborczy. A naprawdę
odetchnęłam z ulgą, odkąd nie jestem kontrolowana na każdym kroku.
-
To jak wytrzymałaś z nim tyle czasu? – zapytał Naruto bez ogródek.
Karui
zacięła wargi.
-
Chyba jest jakiś powód – nie ustępował Uzumaki.
-
Był jedyną osobą, która wierzyła, że może mi się udać – powiedziała. – Bez
niego nie miałabym odwagi pójść na choćby jeden casting. On naprawdę nie jest
złą osobą.
Naruto
nie oponował, chociaż pewnie miał inne zdanie na ten temat.
-
Nie żałujesz, że rzuciłaś szkołę dla modelingu? – zapytał niespodziewanie.
Karui
popatrzyła na niego podejrzliwie.
-
Dlaczego o to pytasz?
-
Dostałem propozycję od zawodowego klubu – powiedział. – Druga liga, ale nie
wiadomo, czy taka okazja się powtórzy.
Karui
skinęła głową ze zrozumieniem.
-
Żałuję, że rzuciłam szkołę – powiedziała. – Ale byłam w innej sytuacji, nigdy
nie marzyło mi się bycie modelką, chciałam tylko wyprowadzić się z domu, więc
skorzystałam z okazji. W twoim przypadku jest inaczej. Przecież chcesz grać
zawodowo w bejsbol, prawda?
Naruto
potwierdził, ale bez entuzjazmu.
-
Więc w czym problem?
-
Musiałbym wyjechać do Jokohamy. Na razie kontrakt na rok, potem się okaże, co
dalej.
Dopiero
teraz Karui zrozumiała, dlaczego chłopak jest w takim złym humorze. Sama też
była niemile zaskoczona.
-
Kiedy masz wyjechać?
-
Przez wakacje musiałbym tam pojechać tylko na parę dni, na stałe za dwa
miesiące.
Trudno
było nie zauważyć, że spojrzał w kierunku Hinaty.
-
Dwa miesiące to wystarczająco dużo, żeby uporządkować sprawy – powiedziała
Karui, wiedząc, o czym chłopak musiał teraz myśleć. Naruto nigdy nie rozmawiał
z nią o Hinacie, ale bywając w towarzystwie jego znajomych z klasy, Karui kilka
rzeczy usłyszała, a reszty się domyśliła.
-
Chyba tak – przyznał.
-
Więc powinieneś to zrobić. I pojechać, bo inaczej będziesz żałować, że
zaprzepaściłeś taką szansę – powiedziała z przekonaniem.
Shikamaru
był zdziwiony, że Ino nagle chciała z nim rozmawiać na osobności, ale wyszedł z
nią na zewnątrz. Usiedli na ławce, w małym skwerku, na który wychodziło tylne
wyjście „Tajemniczego ogrodu”.
-
Jeśli się nie domyślasz, zamierzam cię ochrzanić – oświadczyła Ino.
Shikamaru
przyjrzał jej się badawczo.
-
Ile dzisiaj wypiłaś?
-
Jedno piwo – odparła Ino automatycznie.
Shikamaru
potrząsnął głową. Dziewczyna chyba przeceniła swoje możliwości, bo pod tym
względem nigdy jeszcze nie zdołała go oszukać.
-
Dobrze, dwa – odrzekła ze zniecierpliwieniem. – Nieważne. Mam do ciebie prośbę,
żebyś nie kłócił się z Temari z mojego powodu.
-
Nie chodzi o ciebie – odpowiedział machinalnie. – Raczej o całokształt.
Ino
prychnęła.
-
Tak, jakbyś dopiero teraz zauważył, że ona wszystkich traktuje z wyższością.
Shikamaru
nie uznał za właściwe jej na to odpowiadać. Oczywiście, wiedział że Temari
patrzy na wszystkich z wyższością, wiedział też, że jest przyzwyczajona, że
wszystko zawsze jest tak, jak jej się podoba. Wcale nie oczekiwał od niej, że
nagle zamieni się w ideał. Ale uważał, że tym razem przesadziła i powinna za to
przeprosić.
-
Jeśli chcesz wiedzieć, ja już jej wybaczyłam – oznajmiła Ino, jakby czytała mu
w myślach. – Trudno oczekiwać od niej, że będzie przepraszać, ale nietrudno
zauważyć, że jest jej przykro.
-
Ale raczej nie z powodu tego, co zrobiła – odciął się Shikamaru. Był coraz
bardziej zirytowany tą rozmową. Tym bardziej, że na Ino też był zły z powodu
zaistniałej sytuacji. Przeoczył moment, kiedy Ino zaczęła kręcić z Gaarą,
zauważył to dopiero, kiedy oni oboje ostentacyjnie zaczęli się unikać. Miał
nadzieję, że to już będzie sytuacja permanentna. Nie było mu obojętne, z kim
Ino się spotyka, a Gaara był najgorszą osobą jaką mógł sobie wyobrazić. I
uważałby tak nawet, gdyby nie osobista niechęć.
Ino
nagle zmieniła temat.
-
Wybaczyłeś mi moje durne zachowanie, chociaż nigdy cię nie przeprosiłam –
zauważyła. – Żeby było jasne, wcale nie zamierzam przepraszać. Ale dlaczego
nigdy nie zapytałeś, dlaczego pozwoliłam wierzyć moim rodzicom, że to twoi
znajomi handlują narkotykami?
Shikamaru
nie rozumiał, dlaczego akurat teraz ona wraca do tego tematu.
-
Nie muszę pytać – odparł. – Wiem, że liczyłaś wtedy, że twój ojciec do was
wróci. I trudno mi cię o to winić, wiem że zależy ci na jego opinii.
Ino
niespodziewanie uniosła się złością.
-
Bzdury. Machnęłabym ręką na to, co on sobie pomyśli gdybym wiedziała, że mogę
na ciebie liczyć.
Shikamaru
uniósł brwi.
-
Chcesz, żebym to ja ciebie przeprosił? – zapytał. Wydawało mu się, że to nie
jest czas ani miejsce na taką rozmowę, ale Ino chyba nie zamierzała sobie
odpuścić.
Blondynka
potrząsnęła przecząco głową.
-
Chodzi mi o to, że trochę rozumiem Temari. Naprawdę nie rozumiesz, dlaczego ona
się tak zachowuje?
-
Bo jest rozpieszczoną egoistką? – odparł Shikamaru ze zniecierpliwieniem. Teraz
już zupełnie nie wiedział, czego przyjaciółka od niego chce.
Ino
prychnęła.
-
Upraszczasz, jak typowy facet – powiedziała sarkastycznie. - Najwidoczniej nie
rozumiesz sytuacji. Istnieje określony powód, dla którego Temari nie chce
dzielić się Gaarą z kimkolwiek. Kiedy Kankurou studiował, a oni byli w ośrodku
dla trudnej młodzieży, mogli liczyć tylko na siebie, więc się do tego
przyzwyczaili. Jest dla niej oczywiste, że on jest jedyną osobą, na której może
polegać.
Shikamaru
nic na to nie powiedział, ale jego mina musiała go zdradzić, bo Ino dodała
natychmiast:
-
Nie ma się o co obrażać. Ona ma prawo traktować wszystkich z dystansem. Skoro
jesteś facetem, to twoja rola jest w tym, żeby jej udowodnić, że może na tobie
polegać. Chyba nie spodziewasz się kredytu zaufania za darmo?
Shikamaru
pomyślał, że jej bezpośredniość jest rozbrajająca. Może nie była pijana, ale na
pewno pozwoliła sobie na jedno piwo za dużo.
-
Przyznaję, dokopałaś mi – powiedział z rozbawieniem.
Ino
przygryzła ze złością wargi.
-
Shikamaru, mówię poważnie – ofuknęła go.
-
Ja też – odpowiedział. – Przemyślę to, zadowolona?
Ino
pokiwała głową z miną obrażonej dziewczynki.
-
Chyba nie mówisz mi tego z troski o Temari – Shikamaru wiedział, że ryzykuje
napad złości z jej strony, jednak nie mógł tego nie powiedzieć. – Chcesz
uwolnić Gaarę spod presji?
Ino
wzruszyła ramionami. Ale jemu nie wystarczała taka odpowiedź.
-
Chyba nie myślisz o nim poważnie.
-
Dlaczego nie? – odparła Ino.
-
Bo jest niebezpieczny, dlatego.
-
Przynajmniej ty mógłbyś mnie nie straszyć, to poniżej poziomu dyskusji –
oświadczyła blondynka.
Shikamaru
zaklął w myślach. Nie mógł wyjawiać jej jego przyszłości, to byłoby nie w
porządku, ale był przekonany, że gdyby wiedziała, nie zachowywałaby się tak
swobodnie.
-
Kiedy to mówię, mam na myśli, że naprawdę jest niebezpieczny. Nie wiesz, do
czego jest zdolny.
Ino
przymrużyła oczy.
-
Mylisz się – odpowiedziała tonem, który mógł wskazywać, że jednak wiedziała.
- Skoro tak, to powinnaś wiedzieć... - nie wiedział, w jaki sposób wyperswadować tę znajomość.
Ino zerwała się z ławki i popatrzyła na niego z góry. Wyglądała, jakby miała ochotę go udusić. Nie spodziewał się, że tak ją rozzłości.
- Słuchaj, Shikamaru! - powiedziała rozkazującym tonem. - Nie życzę sobie, żebyś się wtrącał. Lubię Gaare, nie możesz powiedzieć nic, co to zmieni. Już dość usłyszałam na jego temat, mimo to dalej go lubię, więc... Zaakceptuj to albo się ode mnie odczep.
Shikamaru chciał coś powiedzieć, ale Ino nie czekała na jego reakcję, tylko odwróciła się i pobiegła gdzieś przed siebie.
To jest chyba kiepski pomysł, żeby w takim stanie włóczyła się po ulicach.
- Skoro tak, to powinnaś wiedzieć... - nie wiedział, w jaki sposób wyperswadować tę znajomość.
Ino zerwała się z ławki i popatrzyła na niego z góry. Wyglądała, jakby miała ochotę go udusić. Nie spodziewał się, że tak ją rozzłości.
- Słuchaj, Shikamaru! - powiedziała rozkazującym tonem. - Nie życzę sobie, żebyś się wtrącał. Lubię Gaare, nie możesz powiedzieć nic, co to zmieni. Już dość usłyszałam na jego temat, mimo to dalej go lubię, więc... Zaakceptuj to albo się ode mnie odczep.
Shikamaru chciał coś powiedzieć, ale Ino nie czekała na jego reakcję, tylko odwróciła się i pobiegła gdzieś przed siebie.
To jest chyba kiepski pomysł, żeby w takim stanie włóczyła się po ulicach.
Tenten
i Hinata stały w pobliżu wejścia do sali. Shikamaru minął je, gdy wchodził z
powrotem do klubu. Musiały przeoczyć moment, gdy wyszedł na zewnątrz. Skinął im
uprzejmie głową, Hinata odpowiedziała tym samym. Tenten była zbyt zaaferowana,
by zareagować na jego gest.
-
A więc twoja matka chce, żebyś spędziła u niej całe wakacje? Co o tym myślisz?
-
Nie jestem pewna – odpowiedziała brunetka. Tenten pokiwała ze zrozumieniem
głową. – Wiem, że jej bardzo zależy, dlatego się zgodziłam.
-
Ale pewnie nie wiesz, co robić w Kioto przez dwa miesiące, gdzie nikogo nie
znasz.
Hinata
skinęła twierdząco głową.
-
To prawda. Ale wygląda na to, że nie będę tam tak całkiem sama. Moja mama chce
zaprosić Ino na wakacje.
Tenten
uniosła wyżej brwi.
-
To chyba nie jest dobra wiadomość. Nie dość, że wredna, to jeszcze cię nie
znosi.
Hinata
wzruszyła ramionami, chociaż do niedawna przejmowała się drobnymi
uszczypliwościami ze strony Yamanaki.
-
Jakoś dam sobie z nią radę, o ile pojedzie. Ona chyba nienawidzi mojej matki,
więc nie wiem, skąd to przekonanie, że będzie taka chętna. Bardziej mnie
przeraża, że mam wyjechać tuż po egzaminach. Wolałabym najpierw mieć szansę
więcej czasu spędzić z Hanabi.
-
A ona zostaje w Tokio na wakacje? - zdziwiła się Tenten.
Hinata
skinęła głową.
-
Tak. Neji mówi, że nie dogadują się za bardzo z moją matką i ona u niej nie
bywa.
Tenten
machnęła lekceważąco ręką.
-
Skąd możesz wiedzieć, że jego ocena sytuacji jest właściwa?
-
Myślę, że on wie to z obserwacji.
Tenten
popatrzyła na nią badawczo.
-
Zaraz, chcesz powiedzieć, że Neji przez cały ten czas wiedział, że Hanabi
mieszka w Tokio i nie pisnął ani słówka? – odezwała się ostrzejszym tonem.
Hinata
nie wiedziała, co odpowiedzieć. Z ust Tenten to zabrzmiało jak oskarżenie.
Hinata nie zamierzała winić kuzyna, że nie ingerował w jej sprawy.
-
Jakim skończonym draniem trzeba być, żeby zrobić coś takiego?!
Hinata
zrozumiała, że nieopatrznie powiedziała za dużo.
-
To nieważne – powiedziała.
-
Nieprawda – syknęła Tenten. Spojrzała za siebie, w głąb sali, gdzie Neji grał z
Lee w bilard. Hinata była pewna, że Tenten zrobi awanturę. Wolałaby tego
uniknąć, wiedząc, że oni i tak ostatnio dogadują się jak pies z kotem. Byli na
kilku randkach, ale potem Tenten obraziła się, że niby Neji ją lekceważy i nie
chciała przyjąć jego przeprosin.
Hinata
chciała zatrzymać Tenten, ale tamta ruszyła w głąb niemal dzikim galopem. Zanim
brunetka się ruszyła z miejsca, Gaara zagrodził jej drogę. Chwilę wcześniej
rozmawiał z Shikamaru, teraz nagle wyszedł z klubu, jakby się paliło.
Hinata
nie miała już szans, żeby zareagować. Niemal krzyknęła, kiedy Tenten stanęła
przed Nejim i trzasnęła go w twarz. Przy wszystkich znajomych z klasy.
Może
Tenten w tamtej chwili nie zdawała sobie z tego sprawy, ale Hinata wiedziała to
na pewno – takiej akcji Neji na pewno jej nie wybaczy.
###
Narzekaliście na krótkie rozdziały, całkiem słusznie. Za bardzo je poszatkowałam, dlatego teraz wstawiam dłuższy. Druga seria będzie mieć 18 lub 19 rozdziałów, a więc zbliżamy się do końca.
Jak ostatnio wytknęła mi Lavana i pewnie wielu z Was zauważyło, trochę straciłam serce do tej historii dlatego rozdziały ostatnio są krótsze i chyba już nie tak emocjonujące. Zmęczyło mnie pisanie o szkolnych perypetiach naszych bohaterów, ale nie straciłam sympatii do wykreowanych postaci. Wymyśliłam trzecią serię, w której bohaterowie będą trochę starsi, więc będzie to prawdopodobnie (pod względem stylistyki i klimatu) przypominać trochę innego bloga, którego teraz kończę, "Miłość trzeba budować...". Ale z bohaterami z Nakamy, których - mam nadzieję - polubiliście. Trzecia seria też będzie wielowątkowa, chcę w niej naprawić największy bład jaki dotąd popełniłam - zaniedbanie SasuSaku, więc dostaną wreszcie więcej miejsca. Ale to nie będzie dominujący wątek, szczerze mówiąc nie wiem jaki się wysunie naprzód - chciałabym, żeby było różnorodnie. Kiedy zacznę pisać trzecią serię - nie wiem :P
Przy okazji, kto mnie zgłosił do Lapidarium - recenzje ? Wydaje mi się, że Nakama ma za dużo niedociągnięć i jeśli zostanę wytypowana autorka recenzji będzie miała okazję mnie ostro zjechać. Tym niemniej czuję się wyróżniona, dziękuję :D
###
Narzekaliście na krótkie rozdziały, całkiem słusznie. Za bardzo je poszatkowałam, dlatego teraz wstawiam dłuższy. Druga seria będzie mieć 18 lub 19 rozdziałów, a więc zbliżamy się do końca.
Jak ostatnio wytknęła mi Lavana i pewnie wielu z Was zauważyło, trochę straciłam serce do tej historii dlatego rozdziały ostatnio są krótsze i chyba już nie tak emocjonujące. Zmęczyło mnie pisanie o szkolnych perypetiach naszych bohaterów, ale nie straciłam sympatii do wykreowanych postaci. Wymyśliłam trzecią serię, w której bohaterowie będą trochę starsi, więc będzie to prawdopodobnie (pod względem stylistyki i klimatu) przypominać trochę innego bloga, którego teraz kończę, "Miłość trzeba budować...". Ale z bohaterami z Nakamy, których - mam nadzieję - polubiliście. Trzecia seria też będzie wielowątkowa, chcę w niej naprawić największy bład jaki dotąd popełniłam - zaniedbanie SasuSaku, więc dostaną wreszcie więcej miejsca. Ale to nie będzie dominujący wątek, szczerze mówiąc nie wiem jaki się wysunie naprzód - chciałabym, żeby było różnorodnie. Kiedy zacznę pisać trzecią serię - nie wiem :P
Przy okazji, kto mnie zgłosił do Lapidarium - recenzje ? Wydaje mi się, że Nakama ma za dużo niedociągnięć i jeśli zostanę wytypowana autorka recenzji będzie miała okazję mnie ostro zjechać. Tym niemniej czuję się wyróżniona, dziękuję :D
Rozdział jest świetny oraz nie taki krótki hehe.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co zrobi Naruto... widać że jego kariera powoli się rozkręca, dobrze by bylo jakby jeszcze udało mu się odzyskać zaufanie i miłość Hinaty a byłbym szczęśliwy.
Końcówka jak Tenten uderzyła Nejila mnie zaskoczyło i ciekawi mnie jak dalej się to potoczy. Coś mi się wydaję że Gaara wyszedł z klubu tylko dlatego bo zrobiła to Ino.
Co do Shikamaru i Temari... poczekamy i zobaczymy.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.
Dobrze myśłisz :) Nie wszyscy na koniec drugiej serii doczekają się happy endu :D
UsuńSakurę ciągnie do złych chłopców, więc widzę przyszłość w SasoSaku.
OdpowiedzUsuńSasori jako członek Yakuzy wydaje się wyjątkowo...pociągający?
ja także uważam, że Sasori jest w tej wersji wyjątkowo atrakcyjny :P Dałam go do opowiadania tylko na czyjąś prośbę, ale... spodobał mi się, ma potencjał
UsuńNo, no świetnie napisane... Hmmm... Nasza kochana Sakura... Z kim będzie? Sasuke czy Sasori? Osobiście uważam ze Sasus wygra i czekam na jakieś potwierdzenie z twojej strony. Cały czas interesuje mnie również los Naruto i Hinaty. Bardzo ich Lubie i trochę się zesmucilam ze Naruto planuje wyjechać. Fakt kariera ważna, lecz szczerze liczę na to iż zdobędzie w sobie odwagę i wreszcie powie Hinacie że mu na niej zależy. A Gaara i Ino... Cóż tu dużo mówić, ta para jest dla mnie numerem jeden, być może okazesz swą laskawosc i Wreszcie coś między nimi się więcej wywiaze. Oczywiście wiemy w jakim znaczeniu ;-) Gorąco cie pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nexta. :-)
OdpowiedzUsuńano w tym opowiadaniu wszystkie wąti miłosne rozwijają się powoli. Zbyt wolno również jak na mój gust, ale kiedyś tak kreowałam wydarzenia... Teraz wolę dawać mniej dialogów więcej akcji romansowych :D
UsuńO ile w Twym drugim opowiadaniu nie cierpię Sasoriego, akurat tutaj budzi we mnie sympatię. Dlatego niech w Nakami Sakura będzie z Sasorim a w "Miłości" z Sasuke.xD Teraz to pojechałam. Naprawdę ktoś CB zgłosił do recenzji? Rany. Ja bym to chyba zabiła jeśli ktoś by takiego zrobił bez mojej wiedzy. xD Ino z byłą dziewczyną Gaary - Podwójne.xD Ogółem Nakama zaczyna się wyrabiać, co mnie akurat cieszy.
OdpowiedzUsuńNaruto jest biedny. Hinata natomiast rozwaliła system, ponieważ wkurzyła TenTen. A najbiedniejszy to Neji, kótry dostał w twarz.[No przecież nie napiszę, że w pysk. Neji psem, przecież nie jest.xD
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)