czwartek, 4 czerwca 2015

9. Wyjaśnienia



Tego dnia nawet ramen smakował jakoś inaczej. I nie wyglądał tak zachęcająco.
Naruto siedział w swojej ulubionej knajpie przy barze, z łyżką w dłoni, i w otępieniu patrzył na stygnący makaron. Nabierał przekonania, że jest chory. Nie tylko dlatego, że nie miał apetytu, ale także dlatego, że najwidoczniej coś było nie tak z jego zmysłami. Widział i słyszał, co się wokół niego dzieje, a jednak wrażenia te docierały do niego jakby były czymś tłumione. Znacznie bardziej rzeczywista wydawała się inna scena, którą miał przed oczami – Hinata prowadząca swobodną rozmowę i uśmiechająca się wesoło – coś, czego dawno nie widział. Tylko, że to było rano, przed szkołą. I rozmawiała wtedy z Kibą.
Naruto miał wrażenie, że jego życie pogalopowało w jakimś przypadkowym kierunku, bez udziału jego woli. Stracił kontrolę nad biegiem wydarzeń, mógł tylko przyglądać się im z boku. Jakby to dotyczyło kogoś innego.
Bardzo irytujące uczucie.
Sakura zachowała się jak osoba niezrównoważona, całując go na oczach wszystkich. Nie sposób było dociec, co nią kierowało. Za każdym razem zmieniała temat rozmowy, gdy próbował wydobyć z niej jakieś wyjaśnienia.
Naruto w pewnym momencie nawet przestał oczekiwać wytłumaczenia. Nabrał przekonania, że racjonalne wyjaśnienie dla zachowania Sakury po prostu nie istnieje. Na dodatek, rozmawianie z nią stało się dla niego uciążliwe. Wolał unikać jej towarzystwa.
Za to bardzo chciał porozmawiać z Hinatą, ale nie miał odwagi. Nie wiedziałby nawet, co jej powiedzieć. Poza tym, Hinata najwidoczniej nie miała ochoty z nim rozmawiać, bo w szkole zaczęła go unikać.
Naruto nie był typem osoby, która łatwo wpada w depresję, ale teraz wydawało mu się, że stracił z oczu cel, nie wiedział właściwie co powinien zrobić i to odbierało mu pewność siebie. Nawet na treningach radził sobie coraz gorzej.
- Przepraszam – usłyszał nagle dziewczęcy głos tuż obok siebie. To zmusiło go do powrotu do rzeczywistości. Rozejrzał się po bokach, dopiero po chwili spostrzegłszy, że osoba, która się do niego odezwała, jest tuż przed nim – za ladą baru.
- Ee… tak? – odezwał się po chwili, speszony. Był zaskoczony i trochę zły na siebie, że do tej pory lekceważył jej obecność. Dziewczyna była bardzo ładna i znana mu z widzenia. Pracowała w ramenarni od kilku tygodni.
- Nie smakuje ci? – zapytała z przejęciem.
Naruto energicznie potrząsnął głową. Najwidoczniej ją uraził, zupełnie niezamierzenie.
- Smakuje, ależ oczywiście, że smakuje, ramen jest wyśmienity – powiedział, choć miał wrażenie, że brzmi to bardzo nieszczerze. Uznał, że dla naprawienia złego wrażenia powinien spałaszować zimny już posiłek, ale dziewczyna najwidoczniej nie brała pod uwagę takiej sytuacji. Wyciągnęła rękę by zabrać miskę, ale w tym samym momencie Naruto wykonał podobny ruch i dotknął jej dłoni opuszkami palców. Dziewczyna cofnęła się szybko.
Naruto podrapał się po głowie z zażenowaną miną.
- Przepraszam, ten teges – powiedział. – Bardzo dobrze pani gotuje, nie jestem dzisiaj głodny, ale…
- Fumi – odezwała się nagle dziewczyna cichym głosem, ze wzrokiem utkwionym w czubkach własnych butów.
- Słucham?
- Mam na imię Fumi – powtórzyła głośniej. – Uzumaki-san, wybacz moją poufałość, ale mam pomysł. Powinieneś spróbować miso. Tak, zdecydowanie.
Naruto zmarszczył brwi.
- Ee, tak, może… - odparł na tę zaskakującą sugestię, bo zawsze zamawiał shoyu. – Ale ja po prostu, ten teges, nie jestem głodny.
Dziewczyna zdawała się go w ogóle nie słuchać, odwróciła się i zniknęła w kuchni, zabierając ze sobą nietknięty ramen. Naruto pozostał na swoim miejscu, lekko skołowany. Właściwie zamierzał wyjść, ale jeszcze nie zapłacił. Musiał więc zaczekać na dziewczynę, a wolny czas wykorzystał na obserwację. W barze nie było prawie nikogo, tylko dwie młode dziewczyny rozmawiające przyciszonymi głosami, i staruszek w samotności spożywający posiłek. Ta dobrze znana ramenarnia nagle zaczęła sprawiać na Naruto wrażenie bardzo smutnego, wymierającego miejsca. Pomyślał, że jego drobne zmartwienia muszą być niczym w porównaniu z problemami większości klientów tego miejsca.
Od ponurych rozważań oderwał go powrót Fumi.
- Spróbuj – powiedziała, stawiając przed nim miskę z ramenem.
Naruto popatrzył niepewnie na dziewczynę.
- E, tak, ja nie chciałbym żebyś poczuła się urażona, ale naprawdę nie jestem głodny.
Dziewczyna pokręciła głową.
- Nie nie doceniaj mnie – powiedziała.
- Proszę? – odezwał się Naruto, zdezorientowany.
- Nie nie doceniaj mnie. I mojego ramenu. Jestem z Hokkaido, to moja specjalność.
Naruto zawahał się.
- A skąd ty… - zaczął, chcąc dowiedzieć się, skąd dziewczyna zna jego „sztandarowe” powiedzonko, ale w końcu zrezygnował. – No dobra, szkoda żeby się marnowało, ten teges – stwierdził i sięgnął po łyżkę. Nie chciał sprawić jej przykrości. Ale chociaż nie wierzył, by smak jakiejkolwiek potrawy mógł uleczyć jego chorą duszę, spotkała go niespodzianka. – To jest pyszne. Czego dosypałaś do makaronu? – zapytał podejrzliwie. Na ogół miso mu nie smakowało.
- Tajemnica sukcesu tkwi w dodaniu przypraw w odpowiednich proporcjach – powiedziała Fumi. Naruto nie widział powodu, by się z nią sprzeczać, przytaknął więc tylko nieuważnie, z entuzjazmem pałaszując obiad. Po chwili popatrzył na wyraźnie zadowoloną z siebie dziewczynę. – Jesteś geniuszem – zastanowił się chwilę. – Hm, ale skąd wiesz jak się nazywam?
Jego rozmówczyni zarumieniła się. Chwilami sprawiała wrażenie niezwykle płochliwej dziewczyny, co jakoś nie pasowało do jej żywiołowego zachowania.
- Ach, ja… jestem fanką bejsbolu.
- Ach, tak – odparł blondyn, nie do końca rozumiejąc, jaki to ma związek.
Dziewczyna skinęła głową.
- Tak. I chodzę na wszystkie amatorskie mecze. Bo to na nich ujawniają się prawdziwe talenty. Kiedyś będziesz sławny, a ja będę pierwszą osobą, która poprosi cię o autograf. Jak odniesiesz pierwszy wielki sukces, bo teraz nie należy zapeszać.
Naruto, choć poczuł się mile połechtany faktem, że ktoś kojarzy jego nazwisko dzięki osiągnięciom sportowym, nie podzielał jej entuzjazmu.
- Chyba powinnaś zdobyć ten autograf po poprzednim meczu. Dalej już nie zajdę – stwierdził smętnie, przypominając sobie ostatnie treningi.
Fumi zdecydowanie potrząsnęła głową.
- O nie, zajdziesz. I obiecaj mi, że gdy dostaniesz propozycję z profesjonalnej drużyny, ja dostanę autograf.
Naruto popatrzył na nią z pobłażaniem.
- Dobrze, ale wyjaśnij mi, skąd to niezachwiane przekonanie, ten teges.
Dziewczyna popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- To nie moje przekonanie. Przecież to ty zawsze mówisz.
- Co takiego?
- Nie nie doceniaj mnie.

- Mogłabyś podać mi długopis?
Temari siedziała na kanapie i czytała książkę. Wystarczyło, by sięgnęła ręką, by wziąć długopis ze stolika. Nie zrobiła tego.
- Nie mogłabym.
Gaara, który siedział obok niej z notatnikiem, spojrzał na nią w sposób, który wyrażał raczej zniecierpliwienie niż irytację. Bez słowa wstał i wziął długopis. Temari zamknęła książkę.
- Robisz rozpiskę zajęć z francuskiego? – zapytała.
Chciała go sprowokować. W ostatnich dniach ignorował jej zachowanie, więc tym bardziej manifestowała swoje niezadowolenie. Jak na razie, nie przynosiło to spodziewanego efektu.
- Nie – odparł Gaara. Usiadł w fotelu po drugiej stronie stołu, notował coś i nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem.
- A masz jakąś? – nie ustępowała Temari. – No wiesz, jakiś harmonogram korepetycji? Jestem szalenie ciekawa, w którym miejscu są praktyczne zajęcia z francuskich pocałunków.
Tym razem Gaara oderwał wzrok od kartki i popatrzył na nią krytycznie.
- Bo wiesz, myślę, że akurat tego nie musisz jej uczyć. Shikamaru cię wyprzedził.
- W takim razie zapytaj, czy nauczy także ciebie. Nie zapraszam widzów na prywatne lekcje – odpowiedział chłodno Gaara.
Temari była tak zaskoczona jego bezczelnością, że nie znalazła na to odpowiedzi.
Gaara odłożył notes na stół i popatrzył na nią badawczo.
- Muszę ci uświadamiać, że zachowujesz się dziecinnie? Moglibyśmy porozmawiać na ten temat, gdybyś powiedziała, na czym polega problem.
Temari wzruszyła ramionami. Już żałowała, że go zaczepiła. Nie cierpiała, gdy Gaara przybierał postawę mentora.
- Jesteś wkurzona, bo Nara cię oszukał, więc wyjaśnij to z nim. Nie mam z tym nic wspólnego.
Jakie to proste, stwierdzić, że się nie ma z tym nic wspólnego. To jawne przeinaczanie faktów.
- Oczywiście, jakże mógłbyś mieć. Ty po prostu o wszystkim wiedziałeś i nie pisnąłeś słówka.
- A od kiedy to życzysz sobie, żebym się wtrącał w wasze sprawy?
Było to całkiem sensowne pytanie, ale nie zamierzała tego przyznać.
- Mniejsza z tym – powiedziała, czując, że jej gniew topnieje. – Jest inna rzecz, która mi się nie podoba. Nie zadawaj się z Ino.
Z wyrazu twarzy Gaary można było się domyślić, że jest zaskoczony tak bezpośrednim żądaniem.
- Ja nie wnikam, jaką ty masz z nią relację, i ty powinnaś zrobić analogicznie – odparł jej brat z irytującym spokojem. – Poza tym to wygląda zupełnie inaczej niż sobie wyobrażasz. Co nie znaczy, że będę ci się tłumaczył – zastrzegł.
- Jasne. Czemu miałbyś – odparła sarkastycznie.
Gaara zabrał swoje rzeczy ze stołu i podszedł do drzwi. Najwidoczniej uznał tę rozmowę za skończoną. Temari miała inne zdanie na ten temat. Nie spodziewała się, że Gaara nagle zacznie przywiązywać zdanie do jej opinii, ale oczekiwała z jego strony jakiejś innej reakcji. Nie mogła zrozumieć, jakie motywy nim kierują. Myśl o tym, że między nim a Ino mogłoby coś być wydawała się absurdalna. Ona zupełnie nie była w jego typie. Tylko z drugiej strony, Temari nie potrafiła znaleźć rozsądnego wytłumaczenia na to, że Gaara poświęca Ino tyle czasu. A nie zamierzał tego wyjaśnić, i to ją najbardziej irytowało.
- Nie dzwonił do ciebie ostatnio ktoś ze Szwecji? – zapytała.
Gaara odwrócił się.
- Dlaczego nagle o to pytasz? – odezwał się podejrzliwie.
- Cóż, do mnie dzwoniła dwa dni temu – odparła Temari, zadowolona, że ma do powiedzenia coś, co zrobi na nim wrażenie.
Gaara zlustrował ją wzrokiem, jakby próbował ocenić jej intencje.
- Od kiedy się przyjaźnicie?
Temari wzruszyła ramionami.
- Też byłam dość zaskoczona tym telefonem, dlatego pomyślałam, że może z nią nie rozmawiałeś.
- Rozmawiałem – poinformował lakonicznie Gaara.
- I zamierzasz się z nią spotkać? – drążyła Temari.
Popatrzył na nią w sposób dający jasno do zrozumienia, że nie będzie tolerował jej ingerencji w nie swoje sprawy, ale nim zdążył coś powiedzieć, ktoś zadzwonił do drzwi. Temari skorzystała z okazji, by zniknąć Gaarze z oczu, bo zauważyła już, że przesadziła. Poszła otworzyć.
Nie zrobiłaby tego tak chętnie, gdyby wiedziała, że na progu zobaczy Shikamaru.
- Czego chcesz? – zapytała niechętnie.
Właściwie, była nawet zadowolona, że przyszedł. Liczyła na to, że w końcu zrobi coś bardziej zdecydowanego niż próby zagajenia rozmowy na szkolnym korytarzu. Ale nie mogła tego dać po sobie poznać, a poza tym nie była pewna, czy ma ochotę z nim rozmawiać.
- Jak myślisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie. – Mam nadzieję, że w końcu dasz mi szansę coś wyjaśnić.
Temari uśmiechnęła się kpiąco.
- A jest tutaj coś do wyjaśnienia? Nie wydaje mi się, żebyś potrafił wytłumaczyć, jak to się stało, że pozwalasz barbie się we wszystko wtrącać, ale nie miałeś okazji mi powiedzieć, kim ona dla ciebie jest.
- Wiesz, kim jest. Pominąłem tylko drobny epizod. Liczyłem na to, że się zaprzyjaźnicie.
Temari prychnęła ze złością.
- Przeliczyłeś się, to na pewno.
Shikamaru zignorował tę jej uwagę.
- Nie przyszedłem się z tobą przegadywać, ani kłócić. Albo pogadamy poważnie, dzisiaj, albo już wcale. Zdecyduj się na coś.
- Nie podoba mi się, że tak stawiasz sytuację – odparła Temari. – Ale niech ci będzie.

Siostra Gaary nie wyglądała na zadowoloną, gdy otworzyła drzwi.
- O rany. Jeszcze ty – wymsknęło jej się.
Ino nie zraziła się tym mało zachęcającym powitaniem.
Trudno było jej podjąć decyzję, by tu przyjść i z nią porozmawiać, ale skoro już to zrobiła, nie zamierzała zmieniać zdania. Szczególnie, że nie miała żadnej alternatywy.
- Cześć – przywitała się.
Temari nie wyglądała na skłonną do podjęcia konwersacji.
- Gaara jest w pracy – poinformowała. – Zanim kogoś zaszczycisz swoją obecnością, wypadałoby zadzwonić. Tak byłoby lepiej także dla ciebie, bo znacznie bliżej masz do centrum handlowego niż tutaj, prawda?
- Nie przyszłam do Gaary – odparła Ino. Temari nie pozwoliła jej dokończyć.
- Kankurou też nie ma, a w tym domu nie znajdziesz więcej wielbicieli twojej osoby – powiedziała pogardliwie.
Naprawdę potrafiła być denerwująca, i nie wyglądało na to, by kosztowało ją to wiele wysiłku.
- To chyba nie znaczy, że nie możemy porozmawiać.
Temari zlustrowała ją spojrzeniem, potem niespodziewanie odsunęła się od drzwi i popatrzyła na Ino wyczekująco. Prawdopodobnie należało uznać to za zaproszenie, więc zdjęła buty i weszła do środka. Temari, nie czekając na nią, poszła do kuchni. Bez użycia słów potrafiła zamanifestować, że ktoś jest nieproszonym gościem.
W kuchni wskazała Ino krzesło, na którym ma usiąść, a sama oparła się o szafkę.
- Nie krępuj się, nie jesteś tu pierwszy raz – powiedziała zachęcająco. Mimo to Ino nie zajęła miejsca. – O co właściwie chodzi?
Ino nie do końca wiedziała, od czego powinna zacząć. Nie zastanawiała się, jak dokładnie poprowadzić tę rozmowę.
Tym razem wolałaby trzymać się z daleka. Nawet gdyby Shikamaru nie powiedział wprost, że nie chce, by się wtrącała, nie miała ochoty tłumaczyć się Temari z czegokolwiek. Nie miała przecież takiego obowiązku, a Gaara nie miał prawa tego od niej wymagać. Nie tak się umawiali. Poza tym, znając Temari, będzie zadawać mnóstwo niewygodnych pytań. Ino nie miała ochoty mówić jej, co teraz czuje do Shikamaru. Poza tym, nie była pewna, co powinna powiedzieć, żeby nie skłamać.
- Chodzi o to, żebyś nie przywiązywała zbyt dużej wagi do tego, że kiedyś spotykałam się z Shikamaru – powiedziała w końcu, decydując się na najprostsze wyjaśnienie sprawy. Musiała na tym ucierpieć jej miłość własna, ale trudno. Ino była przekonana, że jeśli Temari rozstanie się z Shikamaru z jej powodu, Gaara już nigdy nie będzie z nią rozmawiać. W szkole niby jej nie lekceważył, ale nie traktował jej normalnie. Najwidoczniej ubzdurał sobie, że to ona, Ino, stoi na drodze do szczęścia jego siostry. I bardzo dobitnie dał do zrozumienia, że jest zdeterminowany, żeby tę przeszkodę usunąć. – Wiem jak to może wyglądać z twojej perspektywy, ale zapewniam cię, że nie zataił tego dlatego, że coś do mnie czuje.
Temari przez chwilę milczała, jakby ważyła w myślach jej słowa.
- A ty?
Ino właśnie takiego pytania się spodziewała. I właśnie dlatego nie chciała z nią o tym rozmawiać.
- Twoim zdaniem to ma jakieś znaczenie? – odparła wymijająco.
Temari skinęła głową.
- Uważam, że ma. Ale niech będzie, zapytam inaczej: liczysz na to, że mi go odbijesz?
- Nie będę próbować – odparła natychmiast Ino.
Kiedyś w ogóle nie musiała się nad tym zastanawiać. Shikamaru spotykał się z dziewczynami, ale żadnej z nich nie traktował poważnie. Ino nie była o nie zazdrosna, i nigdy nie przyszło jej do głowy z kimkolwiek o niego rywalizować. To byłoby trudne zważywszy, że ze sobą nie rozmawiali, ale mogłaby spróbować, gdyby chciała. A nie chciała, dopóki nie pojawiła się Temari, która wszystko wywróciła do góry nogami. Dla Ino to było nie do pojęcia, żeby Shikamaru pozwolił jakiejś dziewczynie sobą rządzić. Właściwie nie była zazdrosna, ale denerwowało ją, że Temari ma nad Shikamaru taką władzę. Nie mogła pogodzić się z tym, że jakaś dziewczyna jest dla niego aż tak ważna.
- No dobrze, a czego właściwie ode mnie oczekujesz? Po co tu przyszłaś? – zapytała Temari konkretnie.
Ino poczuła się zbita z tropu tym pytaniem, mimo że odpowiedź na nie była oczywista.
- Że mu wybaczysz. No wiesz, nie będziesz się w nieskończoność wściekać z tego powodu.
- Okej. Tak się składa, że już rozmawiałam o tym z Shikamaru – odparła Temari ugodowo.
- Tak? Kiedy?
- Dzisiaj.
Ino skinęła głową na znak, że rozumie. Poczuła ulgę. Chociaż właściwie powinna być zła, że przyszła tu niepotrzebnie, a sporo ją to kosztowało.
Spojrzała z wahaniem na swoją rozmówczynię. Wydawało się, że Temari przeszła złość. To mogła być okazja, żeby z nią normalnie porozmawiać.
- Myślałam też, że… wiesz, możemy się jakoś dogadać – zaproponowała niepewnie. Była przekonana, że Temari mimo pozornie dobrego humoru storpeduje ten pomysł. – Nie musimy prowadzić ze sobą wojny.
Temari przyglądała jej się, jakby chciała przeniknąć jej myśli.
- Też tak uważam. Teraz, kiedy pewne rzeczy są wyjaśnione, a ja mam pełny ogląd sytuacji, to nie jest niemożliwe.
Ino była zdumiona tą odpowiedzią, i na pewno było to po niej widać.
Zanim Ino pogodziła się z Shikamaru, ona i Temari niewiele ze sobą rozmawiały. Od początku nie pałały do siebie sympatią. Temari nie była osobą, która buduje na starcie pozytywne relacje z innymi ludźmi. Ino czuła do niej niechęć, bo od początku szkoły średniej Shikamaru z nią kręcił. Dla innych to było wtedy niedostrzegalne, ale Ino bardzo szybko się zorientowała. W tym momencie nie bała się już przyznać sama przed sobą, że od początku wiedziała, że to coś poważnego, a nie jakiś kolejny podbój. Temari miała w sobie coś takiego, że nikt nie mógłby traktować jej jak dziewczyny na chwilę. Nawet gdyby nie brać pod uwagę jej nadopiekuńczego brata.
To dlatego Ino traktowała Temari jak naturalnego wroga. Ale wiedziała, że wcale nie musiało tak być, w innych okolicznościach mogłyby dojść do porozumienia. Tamtego dnia, gdy wybierały sukienkę, przyszło jej nawet do głowy, że mogłyby się zaprzyjaźnić. Ale aż do tej chwili nie sądziła, że Temari może uważać podobnie.
- To znaczy, że możemy zakopać topór wojenny? – odezwała się, wciąż niepewna, czy nie tkwi w tym jakiś haczyk. – Masz do mnie na tyle zaufania? Jeśli zobowiążę się, że nie będę kombinować z Shikamaru?
Temari uśmiechnęła się lekko. To nie był uśmiech złośliwy czy ironiczny, jaki zwykle można było u niej zobaczyć. Mimo to wzbudził w Ino niepokój.
- To akurat nie jest problem. Wiesz, nie w tej chwili, jeśli gramy na uczciwych zasadach. Nie sądzę, żeby mogła mi odbić Shikamaru, a nawet jeśli, to nie byłoby nie w porządku, jeśli obie stosowałybyśmy się do zasad fair-play, prawda?
Ino uniosła brwi.
- Nie rozumiem. Chcesz przez to powiedzieć, że mogę spróbować go odzyskać jeśli chcę, a ty nie będziesz mimo to traktować mnie jak wroga?
Bez względu na to, jak absurdalna wydawała się jej możliwość zbudowania związku z Shikamaru, i pomimo, że nie brała po uwagę tej możliwości, taka deklaracja ze strony Temari zdecydowanie poprawiła jej humor. Bo to by znaczyło, że Temari rzeczywiście, bez żadnych utajonych intencji, bierze pod uwagę, że mogłyby się zaprzyjaźnić. Że widzi w niej osobę, z którą warto byłoby się zaprzyjaźnić, bez żadnych dodatkowych warunków.
- Tak, dokładnie to chcę powiedzieć – potwierdziła Temari. – Chyba zdajesz sobie sprawę, że to płytkie, tępić się nawzajem z powodu faceta. No i zupełnie nieracjonalne, jeśli zasady rywalizacji są uczciwe.
Teraz przynajmniej okazało się, że Temari potrafi być trzeźwo myślącą osobą, co właściwie nie powinno być zaskakujące, bo przecież nie mogła się aż tak bardzo różnić od brata.
- Nie zamierzam z tobą rywalizować – powiedziała Ino, nie po to, by ją ułagodzić, bo to najwidoczniej nie było potrzebne, ale by uczynić sytuację jasną.
Była przekonana, że Shikamaru jest ideałem. Gdy z nim się spotykała wszystko wydawało się łatwiejsze, a problemy z rodzicami możliwe do rozwiązania. Ale byłaby skrajną egoistką, gdyby z tego powodu rozbijała jego związek. Dobrze wiedziała, że traktował Temari poważnie, o wiele poważniej, niż kiedyś ją. Pół roku temu może by to zlekceważyła, ale nie teraz.
- Możesz to sobie przemyśleć, nie boję się ciebie – odparła Temari, a Ino pomyślała, że to zaczyna być irytujące. Tak, jakby Temari próbowała ją do czegoś nakłonić. – Ale mam inny warunek i jeśli to dla ciebie za dużo, to nie widzę możliwości, żebyśmy doszły do porozumienia. Musisz odczepić się od mojego brata.
Ino pomyślała w pierwszej chwili, że się przesłyszała.
- Nie przyczepiłam się do niego – odpowiedziała automatycznie.
To raczej on się do niej w pewnym momencie przyczepił, i to dosłownie, tylko dlatego, żeby ją przekonać do swoich racji. Ino uznała, że mu to wybaczy, dlatego, że wiedziała ile znaczy dla niego jego siostra, i że najwidoczniej to był taki przypadek, gdy się zapomina, że inni też mają uczucia i nie powinno się nimi manipulować. Ino nie miała rodzeństwa, więc chociaż nie rozumiała takiego postępowania, postanowiła puścić je płazem. Właściwie, nie miała innej alternatywy. Nie chciała, żeby ta sprawa popsuła jej relacje z Gaarą.
Tym bardziej była w szoku, że Temari mogła powiedzieć coś takiego.
- Nie przyczepiłam się do niego i nie ma o czym mówić – powtórzyła.
- Skoro tak, to na pewno możesz sobie znaleźć innego korepetytora – odparła Temari.
Ino przymrużyła oczy.
- Ty mówisz poważnie – oceniła. Dopiero teraz to do niej dotarło. Ale nadal wydawało się zbyt absurdalne.
- Jeśli mogę być szczera – powiedziała Temari, a Ino jej nie przerwała, chociaż już doszła do wniosku, że szczerość ze strony tej dziewczyny to nic dobrego – nie uważam, żeby Gaara mógł ciebie darzyć jakimś uczuciem. Ale nie zamierzam czekać, żeby się upewnić, czy z jego głową wszystko jest w porządku. Potencjalnie każdy facet może zwariować na punkcie ładnej buzi.
- Nisko go oceniasz – stwierdziła Ino. Mogłaby z miejsca podać Temari kilka argumentów, by udowodnić, że jej sugestie są głupie, ale nie zamierzała tego zrobić. Nie będzie się mieszać w nieporozumienia rodzinne. Najwidoczniej Temari i Gaara są siebie warci i nawzajem chcą sobie ustawiać życie. – Dlaczego rozmawiasz o tym ze mną, a nie z twoim braciszkiem?
Temari zastanowiła się.
- Jeśli to zrobię, a Gaara potraktuje to poważnie, nadal będziesz chciała się ze mną przyjaźnić?
Ino żachnęła się. Irytowała ją pewność siebie Temari.
- To trochę aroganckie z twojej strony. Myślisz, że jesteś taka uwielbiana w szkole, że każdy chce się z tobą przyjaźnić? Gdybyś nie była jego siostrą, w ogóle bym teraz z tobą nie rozmawiała.
Temari przymrużyła oczy.
- To przynajmniej rozjaśnia sytuację. I znacznie ją upraszcza. Skoro chodzi o Gaarę, to się nie dogadamy. I na twoim miejscu nie byłabym taka pewna siebie, bo z łatwością mogę się ciebie pozbyć. Nie jesteś ani pierwsza, ani ostatnia.

8 komentarzy:

  1. Wiec idąc od góry.
    Biedny Naruciak, czemu miłym ludziom zawsze się obrywa za niewinność? Chociaż z drugiej strony sam do tego doprowadził nie doceniając Hinaty. We wcześniejszych rozdziałach zdecydowanie za bardzo pozwalał Sakurze się panoszyć. Obecnie bardzo kibicuje Kibie, on sprawia wrażenie porządnego faceta. Naruto jako gwiazda sportu? Czyżby zdobył nową fankę?
    Wątek numer dwa, czyli kwestia całej piaskowej rodzinki. Oni są totalnie boscy, i Gaara, i Temari. Oboje mają niesamowicie silne osobowości oraz skłonność do ustawiania świata wedle własnych życzeń. Teraz stosunki pomiędzy rodzeństwem uległy ochłodzeniu i tak sobie myślę, że gdyby zaczęli drzeć koty to świat zadrżałby w posadach. Ino ma odrobinę przechlapane. Wątpię czy Gaara stanąłby po jej stronie przeciwko Temari - obojętnie kto miałby rację, poparłby siostrę. Następna sprawa to chemia pomiędzy nim a Yamanaką. Trochę się lubią, trochę nienawidzą i tak dalej, ale jeśli Temcia będzie się wtrącać, to na pewno nie będą zadowoleni, oj nie. Ogólnie Temari powinna raczej zabrać się za rozwiązywanie własnych problemów z Shiką.
    Z góry przepraszam, że tak się rozpisuję, ale teoretycznie uczę się do egzaminu, a w takich okolicznościach każdy pretekst jest dobry żeby zmarnować dodatkowe pięć minut :)
    Powodzenia i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, nauka przy komputerze nigdy nie wychodzi :P Naruto jako taki prostoduszny chłopek-roztropek obrywa za niewinność nie tylko u mnie :P Ale może w przyszłości będzie lepiej. Gaara i Temcia się nie dogadują, ale jak wiadomo trzymają sztamę ;) Jeszcze ^^ Temari jak widać woli pilnować brata niż Shikamaru, bo chłopaka, przynajmniej teoretycznie, można zmienić :P
      Dzięki za komentarz;]

      Usuń
  2. Akcja powoli brnie do przodu, a ja nie potrafię się zdecydować, którą z postaci mam kochać, a którą potępiać.
    Czy Naruto wreszcie się określił kogo tak naprawdę pragnie? Nie oszukujmy się - należało mu się od samego początku. To on przyczynił się w znacznej mierze do rozpadu związku między Sasuke a Sakurą. Co on sobie myślał? Że będzie miał dwie kobiety? Mógł od początku skupić się na Hinacie, zamiast knuć po kątach. Zniszczył życie przynajmniej Wisience. Hinatę traktował jak umilacz czasu. Nie jest mi go żal. Powinien odpokutować za przeszłość.
    Shikamaru i Temari - brakuje mi tu rozwinięcia historii. Myślę, ze na chwilę obecną najbardziej interesująca relacja dwóch odmiennych charakterów.
    Kochana, zlituj się i dawaj rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni zgadzam się z częścią dot. Naruto! :D

      Usuń
    2. Zaprotestujmy przeciwko szczęściu Naruto! ;D

      Usuń
    3. No nie wiem, w ankiecie wygrał z Kibą :P Poza tym on jest i tak pokrzywdzony, bo nie zdobędzie wymarzonego Sasuke :D

      Usuń
    4. Nikt nie będzie miał ci za złe, jak wszystkich zaskoczysz i napiszesz według odwrotnego wyniku ankiety, moja droga! :D

      Usuń
    5. Skoro tak się przedstawia sytuacja nabiłyście mi ćwieka :P Będę mieć rozkminę jak pokierować akcją... w trzeciej serii

      Usuń