Tego
dnia nawet ramen smakował jakoś inaczej. I nie wyglądał tak zachęcająco.
Naruto
siedział w swojej ulubionej knajpie przy barze, z łyżką w dłoni, i w otępieniu
patrzył na stygnący makaron. Nabierał przekonania, że jest chory. Nie tylko
dlatego, że nie miał apetytu, ale także dlatego, że najwidoczniej coś było nie
tak z jego zmysłami. Widział i słyszał, co się wokół niego dzieje, a jednak
wrażenia te docierały do niego jakby były czymś tłumione. Znacznie bardziej
rzeczywista wydawała się inna scena, którą miał przed oczami – Hinata
prowadząca swobodną rozmowę i uśmiechająca się wesoło – coś, czego dawno nie
widział. Tylko, że to było rano, przed szkołą. I rozmawiała wtedy z Kibą.
Naruto
miał wrażenie, że jego życie pogalopowało w jakimś przypadkowym kierunku, bez
udziału jego woli. Stracił kontrolę nad biegiem wydarzeń, mógł tylko przyglądać
się im z boku. Jakby to dotyczyło kogoś innego.
Bardzo
irytujące uczucie.
Sakura
zachowała się jak osoba niezrównoważona, całując go na oczach wszystkich. Nie
sposób było dociec, co nią kierowało. Za każdym razem zmieniała temat rozmowy,
gdy próbował wydobyć z niej jakieś wyjaśnienia.
Naruto
w pewnym momencie nawet przestał oczekiwać wytłumaczenia. Nabrał przekonania,
że racjonalne wyjaśnienie dla zachowania Sakury po prostu nie istnieje. Na
dodatek, rozmawianie z nią stało się dla niego uciążliwe. Wolał unikać jej
towarzystwa.
Za
to bardzo chciał porozmawiać z Hinatą, ale nie miał odwagi. Nie wiedziałby
nawet, co jej powiedzieć. Poza tym, Hinata najwidoczniej nie miała ochoty z nim
rozmawiać, bo w szkole zaczęła go unikać.
Naruto
nie był typem osoby, która łatwo wpada w depresję, ale teraz wydawało mu się,
że stracił z oczu cel, nie wiedział właściwie co powinien zrobić i to odbierało
mu pewność siebie. Nawet na treningach radził sobie coraz gorzej.
-
Przepraszam – usłyszał nagle dziewczęcy głos tuż obok siebie. To zmusiło go do
powrotu do rzeczywistości. Rozejrzał się po bokach, dopiero po chwili
spostrzegłszy, że osoba, która się do niego odezwała, jest tuż przed nim – za
ladą baru.
-
Ee… tak? – odezwał się po chwili, speszony. Był zaskoczony i trochę zły na
siebie, że do tej pory lekceważył jej obecność. Dziewczyna była bardzo ładna i
znana mu z widzenia. Pracowała w ramenarni od kilku tygodni.
-
Nie smakuje ci? – zapytała z przejęciem.
Naruto
energicznie potrząsnął głową. Najwidoczniej ją uraził, zupełnie niezamierzenie.
-
Smakuje, ależ oczywiście, że smakuje, ramen jest wyśmienity – powiedział, choć
miał wrażenie, że brzmi to bardzo nieszczerze. Uznał, że dla naprawienia złego
wrażenia powinien spałaszować zimny już posiłek, ale dziewczyna najwidoczniej
nie brała pod uwagę takiej sytuacji. Wyciągnęła rękę by zabrać miskę, ale w tym
samym momencie Naruto wykonał podobny ruch i dotknął jej dłoni opuszkami
palców. Dziewczyna cofnęła się szybko.
Naruto
podrapał się po głowie z zażenowaną miną.
-
Przepraszam, ten teges – powiedział. – Bardzo dobrze pani gotuje, nie jestem
dzisiaj głodny, ale…
-
Fumi – odezwała się nagle dziewczyna cichym głosem, ze wzrokiem utkwionym w
czubkach własnych butów.
-
Słucham?
-
Mam na imię Fumi – powtórzyła głośniej. – Uzumaki-san, wybacz moją poufałość,
ale mam pomysł. Powinieneś spróbować miso. Tak, zdecydowanie.
Naruto
zmarszczył brwi.
-
Ee, tak, może… - odparł na tę zaskakującą sugestię, bo zawsze zamawiał shoyu. –
Ale ja po prostu, ten teges, nie jestem głodny.
Dziewczyna
zdawała się go w ogóle nie słuchać, odwróciła się i zniknęła w kuchni,
zabierając ze sobą nietknięty ramen. Naruto pozostał na swoim miejscu, lekko
skołowany. Właściwie zamierzał wyjść, ale jeszcze nie zapłacił. Musiał więc
zaczekać na dziewczynę, a wolny czas wykorzystał na obserwację. W barze nie
było prawie nikogo, tylko dwie młode dziewczyny rozmawiające przyciszonymi
głosami, i staruszek w samotności spożywający posiłek. Ta dobrze znana
ramenarnia nagle zaczęła sprawiać na Naruto wrażenie bardzo smutnego,
wymierającego miejsca. Pomyślał, że jego drobne zmartwienia muszą być niczym w
porównaniu z problemami większości klientów tego miejsca.
Od
ponurych rozważań oderwał go powrót Fumi.
-
Spróbuj – powiedziała, stawiając przed nim miskę z ramenem.
Naruto
popatrzył niepewnie na dziewczynę.
-
E, tak, ja nie chciałbym żebyś poczuła się urażona, ale naprawdę nie jestem
głodny.
Dziewczyna
pokręciła głową.
-
Nie nie doceniaj mnie – powiedziała.
-
Proszę? – odezwał się Naruto, zdezorientowany.
-
Nie nie doceniaj mnie. I mojego ramenu. Jestem z Hokkaido, to moja specjalność.
Naruto
zawahał się.
-
A skąd ty… - zaczął, chcąc dowiedzieć się, skąd dziewczyna zna jego
„sztandarowe” powiedzonko, ale w końcu zrezygnował. – No dobra, szkoda żeby się
marnowało, ten teges – stwierdził i sięgnął po łyżkę. Nie chciał sprawić jej
przykrości. Ale chociaż nie wierzył, by smak jakiejkolwiek potrawy mógł uleczyć
jego chorą duszę, spotkała go niespodzianka. – To jest pyszne. Czego dosypałaś
do makaronu? – zapytał podejrzliwie. Na ogół miso mu nie smakowało.
-
Tajemnica sukcesu tkwi w dodaniu przypraw w odpowiednich proporcjach –
powiedziała Fumi. Naruto nie widział powodu, by się z nią sprzeczać, przytaknął
więc tylko nieuważnie, z entuzjazmem pałaszując obiad. Po chwili popatrzył na
wyraźnie zadowoloną z siebie dziewczynę. – Jesteś geniuszem – zastanowił się
chwilę. – Hm, ale skąd wiesz jak się nazywam?
Jego
rozmówczyni zarumieniła się. Chwilami sprawiała wrażenie niezwykle płochliwej
dziewczyny, co jakoś nie pasowało do jej żywiołowego zachowania.
-
Ach, ja… jestem fanką bejsbolu.
-
Ach, tak – odparł blondyn, nie do końca rozumiejąc, jaki to ma związek.
Dziewczyna
skinęła głową.
-
Tak. I chodzę na wszystkie amatorskie mecze. Bo to na nich ujawniają się
prawdziwe talenty. Kiedyś będziesz sławny, a ja będę pierwszą osobą, która
poprosi cię o autograf. Jak odniesiesz pierwszy wielki sukces, bo teraz nie
należy zapeszać.
Naruto,
choć poczuł się mile połechtany faktem, że ktoś kojarzy jego nazwisko dzięki
osiągnięciom sportowym, nie podzielał jej entuzjazmu.
-
Chyba powinnaś zdobyć ten autograf po poprzednim meczu. Dalej już nie zajdę –
stwierdził smętnie, przypominając sobie ostatnie treningi.
Fumi
zdecydowanie potrząsnęła głową.
-
O nie, zajdziesz. I obiecaj mi, że gdy dostaniesz propozycję z profesjonalnej
drużyny, ja dostanę autograf.
Naruto
popatrzył na nią z pobłażaniem.
-
Dobrze, ale wyjaśnij mi, skąd to niezachwiane przekonanie, ten teges.
Dziewczyna
popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
-
To nie moje przekonanie. Przecież to ty zawsze mówisz.
-
Co takiego?
-
Nie nie doceniaj mnie.
-
Mogłabyś podać mi długopis?
Temari
siedziała na kanapie i czytała książkę. Wystarczyło, by sięgnęła ręką, by wziąć
długopis ze stolika. Nie zrobiła tego.
-
Nie mogłabym.
Gaara,
który siedział obok niej z notatnikiem, spojrzał na nią w sposób, który wyrażał
raczej zniecierpliwienie niż irytację. Bez słowa wstał i wziął długopis. Temari
zamknęła książkę.
-
Robisz rozpiskę zajęć z francuskiego? – zapytała.
Chciała
go sprowokować. W ostatnich dniach ignorował jej zachowanie, więc tym bardziej
manifestowała swoje niezadowolenie. Jak na razie, nie przynosiło to
spodziewanego efektu.
-
Nie – odparł Gaara. Usiadł w fotelu po drugiej stronie stołu, notował coś i
nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem.
-
A masz jakąś? – nie ustępowała Temari. – No wiesz, jakiś harmonogram
korepetycji? Jestem szalenie ciekawa, w którym miejscu są praktyczne zajęcia z
francuskich pocałunków.
Tym
razem Gaara oderwał wzrok od kartki i popatrzył na nią krytycznie.
-
Bo wiesz, myślę, że akurat tego nie musisz jej uczyć. Shikamaru cię wyprzedził.
-
W takim razie zapytaj, czy nauczy także ciebie. Nie zapraszam widzów na prywatne
lekcje – odpowiedział chłodno Gaara.
Temari
była tak zaskoczona jego bezczelnością, że nie znalazła na to odpowiedzi.
Gaara
odłożył notes na stół i popatrzył na nią badawczo.
-
Muszę ci uświadamiać, że zachowujesz się dziecinnie? Moglibyśmy porozmawiać na
ten temat, gdybyś powiedziała, na czym polega problem.
Temari
wzruszyła ramionami. Już żałowała, że go zaczepiła. Nie cierpiała, gdy Gaara
przybierał postawę mentora.
-
Jesteś wkurzona, bo Nara cię oszukał, więc wyjaśnij to z nim. Nie mam z tym nic
wspólnego.
Jakie
to proste, stwierdzić, że się nie ma z tym nic wspólnego. To jawne
przeinaczanie faktów.
-
Oczywiście, jakże mógłbyś mieć. Ty po prostu o wszystkim wiedziałeś i nie
pisnąłeś słówka.
-
A od kiedy to życzysz sobie, żebym się wtrącał w wasze sprawy?
Było
to całkiem sensowne pytanie, ale nie zamierzała tego przyznać.
-
Mniejsza z tym – powiedziała, czując, że jej gniew topnieje. – Jest inna rzecz,
która mi się nie podoba. Nie zadawaj się z Ino.
Z
wyrazu twarzy Gaary można było się domyślić, że jest zaskoczony tak bezpośrednim
żądaniem.
-
Ja nie wnikam, jaką ty masz z nią relację, i ty powinnaś zrobić analogicznie –
odparł jej brat z irytującym spokojem. – Poza tym to wygląda zupełnie inaczej
niż sobie wyobrażasz. Co nie znaczy, że będę ci się tłumaczył – zastrzegł.
-
Jasne. Czemu miałbyś – odparła sarkastycznie.
Gaara
zabrał swoje rzeczy ze stołu i podszedł do drzwi. Najwidoczniej uznał tę
rozmowę za skończoną. Temari miała inne zdanie na ten temat. Nie spodziewała
się, że Gaara nagle zacznie przywiązywać zdanie do jej opinii, ale oczekiwała z
jego strony jakiejś innej reakcji. Nie mogła zrozumieć, jakie motywy nim
kierują. Myśl o tym, że między nim a Ino mogłoby coś być wydawała się
absurdalna. Ona zupełnie nie była w jego typie. Tylko z drugiej strony, Temari
nie potrafiła znaleźć rozsądnego wytłumaczenia na to, że Gaara poświęca Ino
tyle czasu. A nie zamierzał tego wyjaśnić, i to ją najbardziej irytowało.
-
Nie dzwonił do ciebie ostatnio ktoś ze Szwecji? – zapytała.
Gaara
odwrócił się.
-
Dlaczego nagle o to pytasz? – odezwał się podejrzliwie.
-
Cóż, do mnie dzwoniła dwa dni temu – odparła Temari, zadowolona, że ma do
powiedzenia coś, co zrobi na nim wrażenie.
Gaara
zlustrował ją wzrokiem, jakby próbował ocenić jej intencje.
-
Od kiedy się przyjaźnicie?
Temari
wzruszyła ramionami.
-
Też byłam dość zaskoczona tym telefonem, dlatego pomyślałam, że może z nią nie
rozmawiałeś.
-
Rozmawiałem – poinformował lakonicznie Gaara.
-
I zamierzasz się z nią spotkać? – drążyła Temari.
Popatrzył
na nią w sposób dający jasno do zrozumienia, że nie będzie tolerował jej
ingerencji w nie swoje sprawy, ale nim zdążył coś powiedzieć, ktoś zadzwonił do
drzwi. Temari skorzystała z okazji, by zniknąć Gaarze z oczu, bo zauważyła już,
że przesadziła. Poszła otworzyć.
Nie
zrobiłaby tego tak chętnie, gdyby wiedziała, że na progu zobaczy Shikamaru.
-
Czego chcesz? – zapytała niechętnie.
Właściwie,
była nawet zadowolona, że przyszedł. Liczyła na to, że w końcu zrobi coś
bardziej zdecydowanego niż próby zagajenia rozmowy na szkolnym korytarzu. Ale
nie mogła tego dać po sobie poznać, a poza tym nie była pewna, czy ma ochotę z
nim rozmawiać.
-
Jak myślisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie. – Mam nadzieję, że w końcu
dasz mi szansę coś wyjaśnić.
Temari
uśmiechnęła się kpiąco.
-
A jest tutaj coś do wyjaśnienia? Nie wydaje mi się, żebyś potrafił wytłumaczyć,
jak to się stało, że pozwalasz barbie się we wszystko wtrącać, ale nie miałeś
okazji mi powiedzieć, kim ona dla ciebie jest.
-
Wiesz, kim jest. Pominąłem tylko drobny epizod. Liczyłem na to, że się
zaprzyjaźnicie.
Temari
prychnęła ze złością.
-
Przeliczyłeś się, to na pewno.
Shikamaru
zignorował tę jej uwagę.
-
Nie przyszedłem się z tobą przegadywać, ani kłócić. Albo pogadamy poważnie,
dzisiaj, albo już wcale. Zdecyduj się na coś.
-
Nie podoba mi się, że tak stawiasz sytuację – odparła Temari. – Ale niech ci
będzie.
Siostra
Gaary nie wyglądała na zadowoloną, gdy otworzyła drzwi.
-
O rany. Jeszcze ty – wymsknęło jej się.
Ino
nie zraziła się tym mało zachęcającym powitaniem.
Trudno
było jej podjąć decyzję, by tu przyjść i z nią porozmawiać, ale skoro już to
zrobiła, nie zamierzała zmieniać zdania. Szczególnie, że nie miała żadnej
alternatywy.
-
Cześć – przywitała się.
Temari
nie wyglądała na skłonną do podjęcia konwersacji.
-
Gaara jest w pracy – poinformowała. – Zanim kogoś zaszczycisz swoją obecnością,
wypadałoby zadzwonić. Tak byłoby lepiej także dla ciebie, bo znacznie bliżej
masz do centrum handlowego niż tutaj, prawda?
-
Nie przyszłam do Gaary – odparła Ino. Temari nie pozwoliła jej dokończyć.
-
Kankurou też nie ma, a w tym domu nie znajdziesz więcej wielbicieli twojej
osoby – powiedziała pogardliwie.
Naprawdę
potrafiła być denerwująca, i nie wyglądało na to, by kosztowało ją to wiele
wysiłku.
-
To chyba nie znaczy, że nie możemy porozmawiać.
Temari
zlustrowała ją spojrzeniem, potem niespodziewanie odsunęła się od drzwi i
popatrzyła na Ino wyczekująco. Prawdopodobnie należało uznać to za zaproszenie,
więc zdjęła buty i weszła do środka. Temari, nie czekając na nią, poszła do kuchni.
Bez użycia słów potrafiła zamanifestować, że ktoś jest nieproszonym gościem.
W
kuchni wskazała Ino krzesło, na którym ma usiąść, a sama oparła się o szafkę.
-
Nie krępuj się, nie jesteś tu pierwszy raz – powiedziała zachęcająco. Mimo to
Ino nie zajęła miejsca. – O co właściwie chodzi?
Ino
nie do końca wiedziała, od czego powinna zacząć. Nie zastanawiała się, jak
dokładnie poprowadzić tę rozmowę.
Tym
razem wolałaby trzymać się z daleka. Nawet gdyby Shikamaru nie powiedział
wprost, że nie chce, by się wtrącała, nie miała ochoty tłumaczyć się Temari z
czegokolwiek. Nie miała przecież takiego obowiązku, a Gaara nie miał prawa tego
od niej wymagać. Nie tak się umawiali. Poza tym, znając Temari, będzie zadawać
mnóstwo niewygodnych pytań. Ino nie miała ochoty mówić jej, co teraz czuje do
Shikamaru. Poza tym, nie była pewna, co powinna powiedzieć, żeby nie skłamać.
-
Chodzi o to, żebyś nie przywiązywała zbyt dużej wagi do tego, że kiedyś
spotykałam się z Shikamaru – powiedziała w końcu, decydując się na najprostsze
wyjaśnienie sprawy. Musiała na tym ucierpieć jej miłość własna, ale trudno. Ino
była przekonana, że jeśli Temari rozstanie się z Shikamaru z jej powodu, Gaara
już nigdy nie będzie z nią rozmawiać. W szkole niby jej nie lekceważył, ale nie
traktował jej normalnie. Najwidoczniej ubzdurał sobie, że to ona, Ino, stoi na
drodze do szczęścia jego siostry. I bardzo dobitnie dał do zrozumienia, że jest
zdeterminowany, żeby tę przeszkodę usunąć. – Wiem jak to może wyglądać z twojej
perspektywy, ale zapewniam cię, że nie zataił tego dlatego, że coś do mnie
czuje.
Temari
przez chwilę milczała, jakby ważyła w myślach jej słowa.
-
A ty?
Ino
właśnie takiego pytania się spodziewała. I właśnie dlatego nie chciała z nią o
tym rozmawiać.
-
Twoim zdaniem to ma jakieś znaczenie? – odparła wymijająco.
Temari
skinęła głową.
-
Uważam, że ma. Ale niech będzie, zapytam inaczej: liczysz na to, że mi go
odbijesz?
-
Nie będę próbować – odparła natychmiast Ino.
Kiedyś
w ogóle nie musiała się nad tym zastanawiać. Shikamaru spotykał się z
dziewczynami, ale żadnej z nich nie traktował poważnie. Ino nie była o nie
zazdrosna, i nigdy nie przyszło jej do głowy z kimkolwiek o niego rywalizować.
To byłoby trudne zważywszy, że ze sobą nie rozmawiali, ale mogłaby spróbować,
gdyby chciała. A nie chciała, dopóki nie pojawiła się Temari, która wszystko
wywróciła do góry nogami. Dla Ino to było nie do pojęcia, żeby Shikamaru
pozwolił jakiejś dziewczynie sobą rządzić. Właściwie nie była zazdrosna, ale
denerwowało ją, że Temari ma nad Shikamaru taką władzę. Nie mogła pogodzić się
z tym, że jakaś dziewczyna jest dla niego aż tak ważna.
-
No dobrze, a czego właściwie ode mnie oczekujesz? Po co tu przyszłaś? –
zapytała Temari konkretnie.
Ino
poczuła się zbita z tropu tym pytaniem, mimo że odpowiedź na nie była
oczywista.
-
Że mu wybaczysz. No wiesz, nie będziesz się w nieskończoność wściekać z tego
powodu.
-
Okej. Tak się składa, że już rozmawiałam o tym z Shikamaru – odparła Temari
ugodowo.
-
Tak? Kiedy?
-
Dzisiaj.
Ino
skinęła głową na znak, że rozumie. Poczuła ulgę. Chociaż właściwie powinna być
zła, że przyszła tu niepotrzebnie, a sporo ją to kosztowało.
Spojrzała
z wahaniem na swoją rozmówczynię. Wydawało się, że Temari przeszła złość. To
mogła być okazja, żeby z nią normalnie porozmawiać.
-
Myślałam też, że… wiesz, możemy się jakoś dogadać – zaproponowała niepewnie.
Była przekonana, że Temari mimo pozornie dobrego humoru storpeduje ten pomysł.
– Nie musimy prowadzić ze sobą wojny.
Temari
przyglądała jej się, jakby chciała przeniknąć jej myśli.
-
Też tak uważam. Teraz, kiedy pewne rzeczy są wyjaśnione, a ja mam pełny ogląd
sytuacji, to nie jest niemożliwe.
Ino
była zdumiona tą odpowiedzią, i na pewno było to po niej widać.
Zanim
Ino pogodziła się z Shikamaru, ona i Temari niewiele ze sobą rozmawiały. Od
początku nie pałały do siebie sympatią. Temari nie była osobą, która buduje na
starcie pozytywne relacje z innymi ludźmi. Ino czuła do niej niechęć, bo od
początku szkoły średniej Shikamaru z nią kręcił. Dla innych to było wtedy niedostrzegalne,
ale Ino bardzo szybko się zorientowała. W tym momencie nie bała się już
przyznać sama przed sobą, że od początku wiedziała, że to coś poważnego, a nie
jakiś kolejny podbój. Temari miała w sobie coś takiego, że nikt nie mógłby
traktować jej jak dziewczyny na chwilę. Nawet gdyby nie brać pod uwagę jej
nadopiekuńczego brata.
To
dlatego Ino traktowała Temari jak naturalnego wroga. Ale wiedziała, że wcale
nie musiało tak być, w innych okolicznościach mogłyby dojść do porozumienia.
Tamtego dnia, gdy wybierały sukienkę, przyszło jej nawet do głowy, że mogłyby
się zaprzyjaźnić. Ale aż do tej chwili nie sądziła, że Temari może uważać
podobnie.
-
To znaczy, że możemy zakopać topór wojenny? – odezwała się, wciąż niepewna, czy
nie tkwi w tym jakiś haczyk. – Masz do mnie na tyle zaufania? Jeśli zobowiążę
się, że nie będę kombinować z Shikamaru?
Temari
uśmiechnęła się lekko. To nie był uśmiech złośliwy czy ironiczny, jaki zwykle
można było u niej zobaczyć. Mimo to wzbudził w Ino niepokój.
-
To akurat nie jest problem. Wiesz, nie w tej chwili, jeśli gramy na uczciwych
zasadach. Nie sądzę, żeby mogła mi odbić Shikamaru, a nawet jeśli, to nie
byłoby nie w porządku, jeśli obie stosowałybyśmy się do zasad fair-play,
prawda?
Ino
uniosła brwi.
-
Nie rozumiem. Chcesz przez to powiedzieć, że mogę spróbować go odzyskać jeśli
chcę, a ty nie będziesz mimo to traktować mnie jak wroga?
Bez
względu na to, jak absurdalna wydawała się jej możliwość zbudowania związku z
Shikamaru, i pomimo, że nie brała po uwagę tej możliwości, taka deklaracja ze strony
Temari zdecydowanie poprawiła jej humor. Bo to by znaczyło, że Temari
rzeczywiście, bez żadnych utajonych intencji, bierze pod uwagę, że mogłyby się
zaprzyjaźnić. Że widzi w niej osobę, z którą warto byłoby się zaprzyjaźnić, bez
żadnych dodatkowych warunków.
-
Tak, dokładnie to chcę powiedzieć – potwierdziła Temari. – Chyba zdajesz sobie
sprawę, że to płytkie, tępić się nawzajem z powodu faceta. No i zupełnie
nieracjonalne, jeśli zasady rywalizacji są uczciwe.
Teraz
przynajmniej okazało się, że Temari potrafi być trzeźwo myślącą osobą, co
właściwie nie powinno być zaskakujące, bo przecież nie mogła się aż tak bardzo
różnić od brata.
-
Nie zamierzam z tobą rywalizować – powiedziała Ino, nie po to, by ją ułagodzić,
bo to najwidoczniej nie było potrzebne, ale by uczynić sytuację jasną.
Była
przekonana, że Shikamaru jest ideałem. Gdy z nim się spotykała wszystko
wydawało się łatwiejsze, a problemy z rodzicami możliwe do rozwiązania. Ale
byłaby skrajną egoistką, gdyby z tego powodu rozbijała jego związek. Dobrze
wiedziała, że traktował Temari poważnie, o wiele poważniej, niż kiedyś ją. Pół
roku temu może by to zlekceważyła, ale nie teraz.
-
Możesz to sobie przemyśleć, nie boję się ciebie – odparła Temari, a Ino
pomyślała, że to zaczyna być irytujące. Tak, jakby Temari próbowała ją do
czegoś nakłonić. – Ale mam inny warunek i jeśli to dla ciebie za dużo, to nie
widzę możliwości, żebyśmy doszły do porozumienia. Musisz odczepić się od mojego
brata.
Ino
pomyślała w pierwszej chwili, że się przesłyszała.
-
Nie przyczepiłam się do niego – odpowiedziała automatycznie.
To
raczej on się do niej w pewnym momencie przyczepił, i to dosłownie, tylko
dlatego, żeby ją przekonać do swoich racji. Ino uznała, że mu to wybaczy,
dlatego, że wiedziała ile znaczy dla niego jego siostra, i że najwidoczniej to
był taki przypadek, gdy się zapomina, że inni też mają uczucia i nie powinno
się nimi manipulować. Ino nie miała rodzeństwa, więc chociaż nie rozumiała
takiego postępowania, postanowiła puścić je płazem. Właściwie, nie miała innej
alternatywy. Nie chciała, żeby ta sprawa popsuła jej relacje z Gaarą.
Tym
bardziej była w szoku, że Temari mogła powiedzieć coś takiego.
-
Nie przyczepiłam się do niego i nie ma o
czym mówić – powtórzyła.
-
Skoro tak, to na pewno możesz sobie znaleźć innego korepetytora – odparła
Temari.
Ino
przymrużyła oczy.
-
Ty mówisz poważnie – oceniła. Dopiero teraz to do niej dotarło. Ale nadal
wydawało się zbyt absurdalne.
-
Jeśli mogę być szczera – powiedziała Temari, a Ino jej nie przerwała, chociaż
już doszła do wniosku, że szczerość ze strony tej dziewczyny to nic dobrego –
nie uważam, żeby Gaara mógł ciebie darzyć jakimś uczuciem. Ale nie zamierzam
czekać, żeby się upewnić, czy z jego głową wszystko jest w porządku.
Potencjalnie każdy facet może zwariować na punkcie ładnej buzi.
-
Nisko go oceniasz – stwierdziła Ino. Mogłaby z miejsca podać Temari kilka
argumentów, by udowodnić, że jej sugestie są głupie, ale nie zamierzała tego
zrobić. Nie będzie się mieszać w nieporozumienia rodzinne. Najwidoczniej Temari
i Gaara są siebie warci i nawzajem chcą sobie ustawiać życie. – Dlaczego
rozmawiasz o tym ze mną, a nie z twoim braciszkiem?
Temari
zastanowiła się.
-
Jeśli to zrobię, a Gaara potraktuje to poważnie, nadal będziesz chciała się ze
mną przyjaźnić?
Ino
żachnęła się. Irytowała ją pewność siebie Temari.
-
To trochę aroganckie z twojej strony. Myślisz, że jesteś taka uwielbiana w
szkole, że każdy chce się z tobą przyjaźnić? Gdybyś nie była jego siostrą, w
ogóle bym teraz z tobą nie rozmawiała.
Temari
przymrużyła oczy.
-
To przynajmniej rozjaśnia sytuację. I znacznie ją upraszcza. Skoro chodzi o
Gaarę, to się nie dogadamy. I na twoim miejscu nie byłabym taka pewna siebie,
bo z łatwością mogę się ciebie pozbyć. Nie jesteś ani pierwsza, ani ostatnia.
Wiec idąc od góry.
OdpowiedzUsuńBiedny Naruciak, czemu miłym ludziom zawsze się obrywa za niewinność? Chociaż z drugiej strony sam do tego doprowadził nie doceniając Hinaty. We wcześniejszych rozdziałach zdecydowanie za bardzo pozwalał Sakurze się panoszyć. Obecnie bardzo kibicuje Kibie, on sprawia wrażenie porządnego faceta. Naruto jako gwiazda sportu? Czyżby zdobył nową fankę?
Wątek numer dwa, czyli kwestia całej piaskowej rodzinki. Oni są totalnie boscy, i Gaara, i Temari. Oboje mają niesamowicie silne osobowości oraz skłonność do ustawiania świata wedle własnych życzeń. Teraz stosunki pomiędzy rodzeństwem uległy ochłodzeniu i tak sobie myślę, że gdyby zaczęli drzeć koty to świat zadrżałby w posadach. Ino ma odrobinę przechlapane. Wątpię czy Gaara stanąłby po jej stronie przeciwko Temari - obojętnie kto miałby rację, poparłby siostrę. Następna sprawa to chemia pomiędzy nim a Yamanaką. Trochę się lubią, trochę nienawidzą i tak dalej, ale jeśli Temcia będzie się wtrącać, to na pewno nie będą zadowoleni, oj nie. Ogólnie Temari powinna raczej zabrać się za rozwiązywanie własnych problemów z Shiką.
Z góry przepraszam, że tak się rozpisuję, ale teoretycznie uczę się do egzaminu, a w takich okolicznościach każdy pretekst jest dobry żeby zmarnować dodatkowe pięć minut :)
Powodzenia i weny życzę.
Znam to, nauka przy komputerze nigdy nie wychodzi :P Naruto jako taki prostoduszny chłopek-roztropek obrywa za niewinność nie tylko u mnie :P Ale może w przyszłości będzie lepiej. Gaara i Temcia się nie dogadują, ale jak wiadomo trzymają sztamę ;) Jeszcze ^^ Temari jak widać woli pilnować brata niż Shikamaru, bo chłopaka, przynajmniej teoretycznie, można zmienić :P
UsuńDzięki za komentarz;]
Akcja powoli brnie do przodu, a ja nie potrafię się zdecydować, którą z postaci mam kochać, a którą potępiać.
OdpowiedzUsuńCzy Naruto wreszcie się określił kogo tak naprawdę pragnie? Nie oszukujmy się - należało mu się od samego początku. To on przyczynił się w znacznej mierze do rozpadu związku między Sasuke a Sakurą. Co on sobie myślał? Że będzie miał dwie kobiety? Mógł od początku skupić się na Hinacie, zamiast knuć po kątach. Zniszczył życie przynajmniej Wisience. Hinatę traktował jak umilacz czasu. Nie jest mi go żal. Powinien odpokutować za przeszłość.
Shikamaru i Temari - brakuje mi tu rozwinięcia historii. Myślę, ze na chwilę obecną najbardziej interesująca relacja dwóch odmiennych charakterów.
Kochana, zlituj się i dawaj rozdział :D
W pełni zgadzam się z częścią dot. Naruto! :D
UsuńZaprotestujmy przeciwko szczęściu Naruto! ;D
UsuńNo nie wiem, w ankiecie wygrał z Kibą :P Poza tym on jest i tak pokrzywdzony, bo nie zdobędzie wymarzonego Sasuke :D
UsuńNikt nie będzie miał ci za złe, jak wszystkich zaskoczysz i napiszesz według odwrotnego wyniku ankiety, moja droga! :D
UsuńSkoro tak się przedstawia sytuacja nabiłyście mi ćwieka :P Będę mieć rozkminę jak pokierować akcją... w trzeciej serii
Usuń