piątek, 29 maja 2015

8. Niewłaściwy chłopak



Sakura zdawała sobie sprawę, że postępuje niewłaściwie. Ino nie musiała jej tego uświadamiać. Problem w tym, że wtedy, na stadionie, widząc co Naruto zamierza zrobić, straciła nad sobą panowanie. Nie zastanawiała się co robi, chciała go tylko powstrzymać.
Tak, to było egoistyczne z jej strony. Egoistyczne i złe. Nie próbowała sama przed sobą się usprawiedliwiać. Ale wydawało jej się, że nie może postępować inaczej.
W  jej życiu były dwie osoby, na których zależało jej najbardziej. Sasuke i Naruto. Relacje z nimi były skomplikowane, ale przede wszystkim byli jej przyjaciółmi. Sasuke straciła, i to wcale nie dlatego, że przyjaźń pomyliła z czymś innym, jak sugerowała Ino. Nawet nie dlatego, że on ją rzucił. Choć początkowo w to nie wierzyła, nawet po tym wszystkim mogliby być przyjaciółmi.
Ale nie byli i wyglądało na to, że nie istnieje na to choćby najmniejsza szansa. Przez Tayuyę.
Sakura nie wnikała i nie chciała wnikać w to, co łączy Sasuke z tą dziwną dziewczyną. Natura ich relacji nie była problemem, problemem było to, że Tayuya istniała. Ona i jej wytatuowani koledzy, uzależnieni od dragów, uzależnieni od muzyki, buntujący się przeciwko regułom rządzącym życiem społecznym. Ich styl życia pociągał Sasuke. Chciał postępować tylko według własnych zasad, na przekór rodzicom i na przekór otoczeniu. Miała wrażenie, że krytykując go, tylko bardziej go podjudzała, żeby się w to pakował. Teraz nie ćpał, ale było tylko kwestią czasu kiedy zacznie. Kiedy wytatuuje sobie szlaczki na plecach. Kiedy przestanie mieć kontakt z rzeczywistością.
Sakura traciła go z każdym dniem. Choć pozornie znała przyczyny tego stanu rzeczy, choć znała Sasuke i wiedziała, co nim kieruje, nie potrafiła go przekonać, była bezsilna. Naruto także próbował i nic nie zdziałał. Ale dopóki mu zależało, Sakura miała sprzymierzeńca i mogła mieć nadzieję, że jednak coś się zmieni. Nie mogli zapanować nad Sasuke, ale przynajmniej kontrolowali jego poczynania, wiedzieli co robi. Zorientowaliby się, gdyby sprawy zaszły za daleko. Sakura nie poradziłaby sobie z tym sama, potrzebowała wsparcia Naruto, i to zarówno w sferze praktycznej – jego czasu, jego oczu, jego źródeł informacji – jak i psychicznej. Musiała wiedzieć, że on wie, co się dzieje, trzyma rękę na pulsie i nie pozwoli, by stało się coś złego.
Gdyby Naruto znów zaczął widywać się z Hinatą, prędzej czy później straciłby Sasuke z oczu. Zajmowałby się Hinatą i jej problemami. Sakura nie mogła do tego dopuścić.
Zdawała sobie sprawę, że w jakimś sensie poświęca jednego przyjaciela dla drugiego. Na dodatek ten drugi i tak pewnie się stoczy, prędzej czy później. Za nic miał sobie ich troskę i pomoc. Mimo to, Sakura nie tylko sama poświęcała na niego czas i energię, wymagała tego samego od Naruto. Mimo beznadziejności sytuacji, nie potrafiła się poddać. I była tak zdesperowana, że miała zamiar wmawiać Naruto, że go kocha, tylko dlatego, żeby postępował tak, jak tego chciała.
Była nie tylko słaba, ale i zła. Nic na to nie poradzi.
Może to dlatego zaangażowała się w wolontariat w domu starców. Nigdy wcześniej nie przyszło jej do głowy tak bezinteresownie poświęcać czas innym. Ale nie robiła tego bezinteresownie. Chciała wierzyć, że nie jest aż taka zła i nie tylko bierze, czasem potrafi też dać innym coś z siebie. Choćby tym czymś była niewielka część czasu i odrobina zainteresowania.
Czerpała z tego satysfakcję, nawet przyjemność. Wbrew temu, co myślała na początku, wcale nie była zmuszona do opiekowania się uciążliwymi, starymi schorowanymi ludźmi. Część pensjonariuszy była bardzo chora, ale z nimi Sakura nawet nie miała kontaktu, ciężko było się z nimi porozumieć, młodzi stażem wolontariusze nie byli do nich dopuszczani. Całą pracą, którą Sakura miała tutaj do wykonania, było dotrzymywanie towarzystwa ludziom, którymi rodzina nie mogła lub nie chciała się zajmować. Spędzali więc resztę życia w ośrodku, potrzebowali rozrywki i towarzystwa. Sakura rozmawiała z nimi, grywała z nimi w karty lub shogi. Z jedną pensjonariuszką, panią Chiyo, serdecznie się zaprzyjaźniła, a była w ośrodku darzona już na tyle silnym zaufaniem, że nawet kilka razy pozwolono jej zabrać panią Chiyo poza dom starców – do parku i do miasta. Sakura czuła się prawie tak, jakby odzyskała nigdy nie poznaną babcię. Pani Chiyo była mądrą kobietą, wiele przeżyła i opowiedziała jej wiele historii. Sakura także opowiadała jej o swojej rodzinie, o konfliktach z rodzicami, kiedyś wspomniała nawet o Sasuke. Niestety, o tym, co teraz ją najbardziej dręczyło, nie mogła jej opowiedzieć. Była pewna, że pani Chiyo postarałaby się ją zrozumieć i znalazłaby dla niej radę. Ale na pewno to nie byłaby taka rada, której Sakura chciałaby wysłuchać.
Mimo to, i tak poszła w poniedziałek do ośrodka, by odwiedzić staruszkę. To nie był dzień, w którym odbywała wolontariat, ale do pani Chiyo chodziła częściej, lubiła te wizyty, a i kobieta zawsze się cieszyła, bo – jak mówiła – nie była na tyle wiekowa, by czuć się komfortowo w otoczeniu starych dziadów. Sakura w tym momencie czuła, że towarzystwo staruszki podziała na nią uspokajająco.
Po domu starców poruszała się już zupełnie swobodnie, nikt jej nawet nie wypytywał, po co i do kogo przyszła, wszyscy ją znali. Ale tego dnia, gdy przechodziła koło pokoju pielęgniarek, jedna z nich ją zatrzymała.
- Przyszłaś odwiedzić babcię Chiyo? – zapytała wysoka dziewczyna o ściętych krótko włosach. Sakura znała ją jedynie z widzenia, ale jak widać, była dla niej rozpoznawalna. Ludzie zwykle na długo ją zapamiętywali, pewnie ze względu na kolor włosów, bo twarz miała przeciętną.
- Tak – przyznała i nagle wystraszyła się, widząc że  pielęgniarka ma niepewny wyraz twarzy. – Czy coś się stało? – nigdy wcześniej nie brała pod uwagę takiej możliwości, pani Chiyo nie należała do bardzo schorowanych pensjonariuszy, choć miała problemy z układem krążenia. Ale w tym wieku nigdy nic nie wiadomo.
Dziewczyna potrząsnęła głową.
- Nie, oczywiście, że nie – zapewniła natychmiast. – Babcia czuje się dobrze, ale sama nie wiem, chyba nie powinnaś do niej iść, ona ma teraz gościa. Dopiero co przyszedł.
Sakura nie kryła zdziwienia. Myślała, że pani Chiyo nie ma rodziny, nigdy nikt jej nie odwiedzał, a i sama babcia, mimo gadatliwości, nie mówiła zbyt wiele  swojej rodzinie. Sakura wiedziała, że jej syn i synowa zginęli w wypadku samochodowym, tylko tyle.
- Masz nieaktualne informacje. Przyszedł i wyszedł – odezwała się nagle jedna ze starszych stażem wolontariuszek, Yuuki. – Właśnie widziałam.
- Nie wiedziałam, że babcia ma rodzinę – odezwała się Sakura.
Yuuki żachnęła się.
- Jaką tam rodzinę. Ma wnuka, który nie dość że zamknął kobietę w domu starców, to prawie jej nie odwiedza, a nawet jak już przyjdzie, to tylko na chwilę, tak jak teraz. To nie jest prawdziwa rodzina.
- Może i tak – odezwała się Setsuna, druga wolontariuszka. – Ale czy to takie dziwne? Czy pani Chiyo jest jedyną naszą pensjonariuszką, która została tak potraktowana? Mnóstwo ludzi zapomina o obowiązkach względem starszych, pozbywają się ich jak bezużytecznych śmieci, gdy nie są już potrzebni.
Yuuki wzruszyła ramionami.
- Może. Ale ten gość jakoś wyjątkowo działa mi na nerwy.
Setsuna uśmiechnęła się złośliwie.
- Bo jesteś rozczarowana, ot co. Taki młody, taki przystojny, zdawałoby się, że powinien mieć dobrze poukładane w głowie. Ale wtedy  on bybył dobrym materiałem na męża. Takie cuda rzadko się zdarzają, porządni są brzydcy faceci, a tacy chłopcy jak on myślą, że wszystko im się w życiu należy, wyrywają panienki, imprezują, a o obowiązkach zapominają. Taka jest rzeczywistość.
Yuuki nie polemizowała, co pewnie oznaczało, że zgadza się z rozmówczynią.
- Ale to wielka szkoda – stwierdziła. - Pani Chiyo tak za nim szaleje, nie da złego słowa o nim powiedzieć. I tak się cieszyła, że przyszedł. A on posiedział piętnaście minut i uciekł. Oto typowy współczesny facet. Ładna twarz, seksowne ciało i serce z kamienia. To malowana kukła, nie człowiek.
Sakura była lekko zszokowana tym porównaniem. Yuuki patrzyła na nią, jakby oczekiwała, że się z nią zgodzi. Sakura nie mogła tego zrobić, nic nie wiedziała na ten temat. Uciekła spod wyczekującego spojrzenia dziewczyny. Podeszła w stronę wejścia. Przez szklane drzwi werandy zobaczyła sylwetkę wysokiego chłopaka z miedzianymi włosami, zmierzającego w stronę bramy wjazdowej. Wsiadł do luksusowego samochodu na podjeździe. Mimo ładnej pogody, był ubrany w ciemny płaszcz.
Yuuki miała rację.
Na pewno na ten samochód wyrywa dziewczyny pęczkami.

Ino miała już dość. Francuska wymowa okazała się trudniejsza niż myślała, a Gaara nie uznawał czegoś takiego jak „prawie dobrze”. Nie po raz pierwszy wyklinała jego perfekcjonizm. W myślach, oczywiście, bo gdyby narzekała głośno powiedziałby, że nikt jej się nie każe uczyć i wskazałby drzwi.
To, że byli w jej własnym salonie, nie miało w tej chwili znaczenia.
- Potrzebuję przerwy – powiedziała żałośnie i, nie czekając na jego reakcję, wstała z sofy, by rozprostować nogi.
- Pół godziny temu też potrzebowałaś przerwy – odpowiedział Gaara z naganą w głosie. – Nie podważam twojego prawa do odpoczynku, ale jak będziesz przyswajać wiedzę w tym tempie, nie zdasz tego egzaminu. A jak ci się wydaje, jak często krowy na wsi pozwolą ci na przerwę?
Ino popatrzyła na niego z urazą.
- Częściej niż ty, a przynajmniej nie będą tak suszyć mi głowy, o ile nie trafię na krowy terrorystki – odparła. – Poza tym, naprawdę wątpię, czy wynik mojego egzaminu będzie zależał od tego, czy właściwie zaznaczę akcent w każdym wyrazie. Łudzę się, że egzaminator będzie człowiekiem, a nie potworem w ludzkiej skórze.
- Egzaminatorzy bywają różni. Przygotowuję cię na tę gorszą ewentualność – poinformował Gaara szorstko. Kleopatra wskoczyła mu na kolana. Gaara nawet jej nie pogłaskał, wstał i otrzepał się z sierści. Spojrzał na Ino z wyrzutem. – A skoro mowa o terrorze, to czy mogłabyś zrobić coś z tym kotem? Nie wierzę, że nie potrafisz sobie poradzić z jednym zwierzakiem.
Ino wzruszyła ramionami. Była zadowolona, że Kleopatra wykazała się sprytem i, w jakimś sensie, wyprowadziła chłopaka z równowagi. Może nawet mniejsze znaczenie miał tutaj koci spryt, a większe niedomknięte drzwi pokoju na piętrze i wrodzona złośliwość gospodyni.
- Ja sobie z nią świetnie radzę, to ty masz problem – odparła. – Proszę, nie oskarżaj mnie o to, że Kleopatra na ciebie leci. Zresztą, to nie dzieje się bez powodu, widocznie wyczuwa w tobie jakieś nieodkryte pokłady ciepła. Zwierzęta potrzebują ciepła i czułości.
- Twój kot potrzebuje smyczy – odpowiedział Gaara. – I dyscypliny. Obie potrzebujecie dyscypliny.
- Ha! – zawołała Ino.
Chłopak popatrzył na nią ze zdziwieniem.
- Co?
- Przynajmniej raz powiedziałeś o Kleopatrze „ona” – zauważyła z triumfem.
Gaara nic nie odpowiedział. Wziął kotkę na ręce, ale tylko po to, by wynieść ją z salonu, i bezczelnie zamknąć drzwi do hallu.
- Możemy wracać do pracy. Mamy sporo materiału do zrealizowania.
- Jak nie zdążymy dzisiaj, to jutro – odparła Ino swobodnie. Irytacja Gaary wprawiła ją w dobry nastrój. – To takie nudne.
- W porządku – odparł Gaara, podchodząc do niej. – Skoro to cię nudzi, mam dla ciebie ciekawsze zadanie. Połączyć w całość dwie połówki jabłka.
Ino od razu zrozumiała, o co mu chodzi. Nie podobało jej się, że zaczyna ten temat. Wcześniej jakoś go omijał, więc nawet nie była przygotowana, co ma odpowiedzieć.
- To ciekawe, że nagle udziela ci się moja retoryka. Myślisz, że w ten sposób łatwiej mnie przekonać? Nie ma mowy, nie bawię się w rozjemcę. Nie tym razem.
- To ciekawe, w lunaparku zgłosiłaś się na ochotnika – przypomniał Gaara.
Jego uwaga była słuszna, ale to było dawno, zanim Shikamaru oskarżył ją o wtrącanie się w nie swoje sprawy. Miał ku temu powód.
Ino nie zamierzała poddać się presji Gaary, z wojowniczą miną zrobiła krok w jego kierunku.
- Mam tego dość, nie tak się umawialiśmy. To Temari miała być osobą, której będę wytykać błędy. A jeśli miałam rozmawiać z Shikamaru, to po to, żeby się nie pozwalał tłamsić, a nie po to, żeby jej we wszystkim ustępował. Nie miałam być ich swatką, tylko przypomnieć czasem Shikamaru, że to on jest facetem w tym związku. Coś chyba poszło nie tak, nie uważasz?
- To raczej nie jest moja wina – odparł Gaara ze zniecierpliwieniem. – Nie prosiłem cię, żebyś go namawiała do kompromisów. Właściwie, o nic cię nie prosiłem, aż do dzisiaj. Chcę, żebyś tym razem porozmawiała… z nim, z nią, wszystko jedno. Przestań się zachowywać, jakby ta sytuacja była ci obojętna.
Ino prychnęła ze złością. Nie podobało jej się, że Gaara próbuje jej rozkazywać. Postanowiła przywrócić go do porządku.
- A skąd wniosek, że jest dla mnie obojętna? Oczywiście, że nie jest – powiedziała. – Dla mnie to nie będzie żadna strata, jeśli oni się rozstaną.
Gaara uniósł brwi.
- Chcesz przez to powiedzieć, że to będzie ci na rękę?
Ino posłała mu wyzywające spojrzenie.
- Tak, dokładnie to chcę powiedzieć.
Gaara niespodziewanie złapał ją za nadgarstek. Mogła się spodziewać, że nie będzie zadowolony słysząc to, co mu powiedziała, ale nie przypuszczała, że go tym rozzłości. Gaara nie wpadał tak łatwo w złość.
- Dobrze, więc załóżmy, że pójdzie po twojej myśli. Co wtedy zrobisz?
To było bardzo trafne pytanie. Ino do tej pory w ogóle się nad tym nie zastanawiała, i nie zamierzała odpowiadać. Ale Gaara naciskał.
- Co zrobisz? Polecisz do Nary, rzucisz mu się na szyję? To jest twoje marzenie, dać mu szansę, by dał ci kosza?
Ino potrząsnęła głową.
- Nie.
Z wyrazu twarzy Gaary wyczytała, że usatysfakcjonowała go ta odpowiedź. Puścił jej rękę.
- To co w takim razie? – zapytał nienaturalnie ściszonym głosem. – Wyzna ci długo skrywaną miłość? Tego od niego oczekujesz?
Ino, zszokowana tymi prostymi pytaniami, których sama nigdy sobie nie zadała, kolejny raz zaprzeczyła. Czuła się jak ktoś, komu grunt wymyka się spod stóp.
- Rzeczywistość jest trochę bardziej skomplikowana, niż ci się wydaje – skomentował Gaara. Zniżył głos prawie do szeptu.
Ino patrzyła na niego, dobrze wiedząc, co zamierza zrobić. A jednak nie ruszyła się ani o milimetr, wstrzymała oddech i zamknęła oczy, jakby od dłuższej chwili na to czekała. Gaara musnął jej wargi ustami. Mogła się cofnąć, ale w tej chwili nawet nie przyszło jej to do głowy. Zadrżała na całym ciele, gdy złożył na jej ustach drugi pocałunek, znacznie śmielszy. Nie chciała, żeby przestawał, ale w głowie zapaliły jej się ostrzegawcze lampki.
Chyba pierwszy raz w życiu kierowała się rozsądkiem zamiast emocjami. Otrząsnęła się z otępienia na tyle, by się odsunąć. Popatrzyła na niego, głęboko zszokowana, i to nie tylko jego zachowaniem, ale przede wszystkim własną reakcją. Mogła wszystkiemu zapobiec, gdyby tylko chciała. A jednak czuła, że to on zrobił coś niedopuszczalnego, jakby to było świadome działanie przeciwko niej.
- Idź sobie – wykrztusiła.
Czuła, że Gaara świdruje ją wzrokiem.
- Chwileczkę. Chciałaś tego tak samo jak ja.
Odwróciła się, za wszelką cenę chciała uniknąć jego spojrzenia.
- Po prostu idź już – powtórzyła.
- Tak zrobię – odpowiedział Gaara całkowicie spokojnie. Musiał być wytrącony z równowagi, ale nie dał tego po sobie poznać.
Ino zaczekała, aż zamknie za sobą drzwi, i wtedy usiadła na podłodze.
To nigdy nie powinno się wydarzyć, nie powinna na to pozwolić. Z uporem powtarzała sobie, że to nic nie znaczy, jej zachowanie było po prostu efektem zaskoczenia. Shikamaru nigdy jej w ten sposób nie pocałował. A ona nigdy nie czuła się tak, jak przed chwilą.
Przecież Gaara to nie był właściwy chłopak. Potrzebowała go, wiedziała że może na niego liczyć. I nie mogła dopuścić, żeby ich relacja się tak skomplikowała. Nie powinna pozwolić, żeby wydarzyło się coś takiego, jak przed chwilą.
Czuła dławiący wstyd. Sama nie wiedząc dlaczego, wybuchnęła płaczem.

10 komentarzy:

  1. Sakura... Powiem tylko tyle, że dzisiejszy rozdział to ogromny kubeł zimnej wody dla każdego. kto uważał Haruno za próżną i pustą osóbkę. Martwiła się i spadł na nią problem, z którym sama sobie nie dałaby rady i dobrze o tym wiedziała. Chciała dobrze, tylko nie wiedziała jak to rozegrać. Do tego nosi na barkach wielkie brzemię teraz. Duży plus za to. I tak, uwielbiam Sakurę od zawsze ;) Życzę jej jak najlepiej. Nowa miłość na horyzoncie? A może mały przerywnik w trakcie "pomocy" Sasuke?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasori to taka trochę odskocznia od zwykłych postaci, chciałam wprowadzić kogoś nowego. Zaś Sakura teraz już chyba będzie radzić sobie coraz lepiej.

      Usuń
  2. Ten rozdział był naprawdę dobry. Perspektywa Sakury, jej spostrzeżenia i ogromne obawy przed utratą najlepszego przyjaciela. To było... Kurde, no - po prostu świetne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak poza tym to fajnie by było, gdyby szczęśliwie zakochała się w jakimś chłopaku. Nie musi być to koniecznie Naruto:D

      Usuń
    2. Mam dla Sakury plan na szczęśliwe... No, względnie szczęśliwe zakończenie ^

      Usuń
  3. Łoooooł! Jak ja kocham twoje opowiadania. Rozdział super ( zresztą jak zwykle ;-)) Dręczy mnie tylko to czy Ino wreszcie zrozumie ze to na co od tak dawna czeka, na tę miłość od drugiego człowieka może dostać właśnie od Gaary. Mam szczerą nadzieję że jednak zrozumie to i ułoży sobie szczęśliwy związek. Życzę powodzenia w pisaniu i pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Ino ma szansę pójść po rozum do głowy i zrozumieć, że Shika to nie jest ten wymarzony książę. Ale nawet gdy już to do niej dotrze może mieć kłopot z zaakceptowaniem Gaary na tym miejscu. Jej rozkminki w następnych rozdziałach mogą trochę działać na nerwy :P

      Usuń
  4. A ja jak zwykle daleko w lesie, ostatnio nie mam czasu na czytanie opowiadań :(
    Sakura jest... nie wiem jak to określić, ale jej zachowanie ma w sobie coś nieetycznego. To znaczy, rozumiem, że ona ma dobre intencje, ale metodę wybrała sobie kontrowersyjną. Przy okazji dowaliła Hinacie, która w sumie oberwała za niewinność. Naruto też zostaje tutaj dość perfidnie wykorzystany. Czyżby do opowiadania miał wkroczyć Sasori? Bo to chyba o nim mowa jako o wnuku babuni Chiyo?
    Więc Gaara i Ino, to było do przewidzenia, w końcu kto się czubi ten się lubi, ale i tak trochę mnie zaskoczył taki rozwój akcji.
    Wreszcie najważniejsze, Shikamaru + Temari. Wątpię żeby mieli sie rozejść, lecz samo rozwiązanie obecnego konfliktu może być interesująca. Zresztą ta parka sama w sobie jest na tyle interesująca, że mogliby moim zdaniem przez cały rozdział obierać wspólnie ziemniaki a i tak byłabym zachwycona.
    Pozostaje czekać na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie Sasori, choć będzie go mało. Sakura oczywiście nie postępuje do końca fair, ale nie bądźmy bardzo radykalni w ocenie - jest rozchwianą emocjonalnie nastolatką :D Co do ShikaTema teraz nie będzie im aż tak trudno się dogadać... Ale szykuje się znacznie poważniejszy konflikt na horyzoncie.

      Usuń