Naruto
podjął decyzję. Nie będzie spokojnie czekać na ruch ze strony Sakury. To nie
było w jego stylu. Postanowił porozmawiać z nią, i to zaraz. Dlatego zadzwonił
do niej gdy tylko wyszedł z baru.
Zdaje
się, że pokrzepiający posiłek przywrócił mu zdolność rozsądnego myślenia.
Oddawanie
się ponurym refleksjom nie było w jego stylu. Zwykle najpierw działał, potem
zastanawiał się nad konsekwencjami. Ale czasami postępował inaczej. Tak było w
przypadku jego relacji z Hinatą – od paru miesięcy nie zdecydował się na
wyjaśniającą wszystko rozmowę. Bynajmniej nie dlatego, że bał się przyznać, co
do niej czuje. Wręcz przeciwnie. Nie bał się. Ale zdawał sobie sprawę, że
bardzo stracił w jej oczach, dlatego chciał zdobyć kilka punktów dojrzałym
zachowaniem. Miał wystarczająco dużo czasu, by przemyśleć sobie okoliczności
rozstania i zrozumieć, że Hinata w wielu rzeczach miała rację. Chciał jednak
pokazać jej, że się co do niego myli, że nie jest aż takim niedojrzałym
głupkiem, za jakiego go uważa. I żeby przy okazji poczuła się jak ktoś
wyjątkowy. Ale zachowanie Sakury zniszczyło jego plany.
Teraz,
kiedy postanowił, że nie będzie biernie dryfować z prądem wydarzeń zrozumiał,
że musi porozmawiać z Hinatą – dopóki jeszcze jest o czym. Ale najpierw należało
pomówić z Sakurą. Musiał wiedzieć, co jej chodzi po głowie.
Wychodząc
z baru, wyjął telefon komórkowy i zaczął wybierać numer przyjaciółki. W
rezultacie, prawie się z kimś zderzył na ulicy.
-
Patrz, jak chodzisz! – wrzasnęła dziewczyna. Głos brzmiał znajomo. Narut
podniósł wzrok.
-
A, to ty. Nie denerwuj się, ten teges – powiedział. Nie był nawet zdziwiony, że
spotkał tutaj Karui. Mimo, że to nie była sobota. – Zrezygnowałaś z zasady „jedna
porcja ramenu raz w tygodniu”?
Karui
przymrużyła oczy.
-
Jesteś w nadzwyczaj dobrym humorze – powiedziała niechętnie.
Naruto
włożył telefon do kieszeni.
-
Za to ty odwrotnie. Ale nie wyżywaj się na mnie – zasugerował, po czym
zastanowił się. – Albo nie, wyżywaj się, jeśli to ci pomoże. Lubię być
użyteczny.
Karui
sprawiała wrażenie, jakby zamierzała powiedzieć coś nieprzyjemnego, ale
zmieniła zdanie.
-
Wiesz co? Nie mam czasu – powiedziała. Nie patrzyła na Naruto, tylko gdzieś
poza jego plecy. – Zejdź mi z oczu – patrzyła na niego wyczekująco, ale Naruto
nie ruszył się. Zachowanie dziewczyny wydawało mu się co najmniej dziwne.
Posłała mu zniecierpliwione spojrzenie i chciała go wyminąć na chodniku, ale
wtedy przesunął się, blokując jej przejście.
-
O co właściwie chodzi? – zapytał. Nie uważał, że każdy musi cieszyć się na jego
widok, ale Karui zwykle nie unikała rozmów z nim.
Ktoś
z tyłu szarpnął go za ramię.
-
Odczep się – powiedział Naruto.
Odwrócił
się i zobaczył ciemnoskórego chłopaka, który wyglądał, jakby szukał zaczepki.
Jednak odwrócił wzrok od Naruto i spojrzał na Karui.
–
Znam tego gościa. Przypadkowy znajomy spotkany na imprezie? – zwrócił się do
dziewczyny ochrypłym głosem.
Naruto
przyjrzał się chłopakowi z większą uwagą. Przypomniał sobie, że widział go parę
tygodni temu na przyjęciu u Karui. Wtedy też chłopak patrzył na niego z
nieukrywaną wrogością, chociaż nigdy wcześniej się nie spotkali.
Teraz
minął Naruto i złapał Karui za ramię.
-
Idziemy – powiedział do dziewczyny, która sprawiała wrażenie wystraszonej.
Naruto,
nie zastanawiając się ani chwili, odbił mu rękę i stanął między nim i
dziewczyną.
-
Mama cię nie nauczyła, że do kobiet należy odnosić się grzecznie?
Chłopak
spojrzał na niego lekceważąco, zrobił ruch jakby chciał się cofnąć i nagle
uderzył go pięścią w twarz. Naruto nie spodziewał się tego, zachwiał się, ale
nadal stał w tym samym miejscu. Odpowiedział na atak, ale jego uderzenie było
na tyle silne, że przeciwnik przewrócił się na chodnik. Natychmiast wstał, ale
choć Naruto spodziewał się kolejnego natarcia, chłopak nawet nie zatrzymał na
nim wzroku. Spojrzał na Karui, która stała za plecami Naruto.
-
Spotykasz się z nim?
Hinduska
podeszła do niego.
-
Oczywiście, że nie. To nieporozumienie.
Ciemnoskóry
chłopak prychnął.
-
Jasne.
Postąpił
krok w stronę Karui, Naruto błyskawicznie złapał go za rękę.
-
Odczep się, Uzumaki – odezwała się nagle Karui.
Naruto
spojrzał na nią.
-
Słucham?
-
Odczep się. Prosił cię ktoś, żebyś się wtrącał?
W
tym czasie chłopak wyszarpnął rękę i złapał Naruto za poły kurtki.
-
Jak jeszcze raz zobaczę cię w towarzystwie mojej dziewczyny, inaczej pogadamy –
warknął, po czym go puścił. Naruto był zbyt zdezorientowany, by zareagować. W
tym czasie Karui złapała chłopaka za ramię.
-
Uspokój się, Omoi. Chodźmy stąd.
-
Rozmawiam z tobą? – rzucił chłopak, ale odwrócił się plecami do Naruto i ruszył
wzdłuż chodnika. Karui rzuciła blondynowi spojrzenie, którym chyba chciała mu
dać do zrozumienia, żeby się nie wtrącał, i poszła za nim.
Naruto
został więc na miejscu i patrzył tylko, jak ci dwoje zniknęli w tłumie. Nie do
końca pojął, o co chodzi, ale nie zamierzał tak po prostu zapomnieć o sprawie.
Ino
nigdy wcześniej nie spotkała w teatrze w Shinjuku
żadnych znajomych z klasy i tym razem też się tego nie spodziewała. Przeglądała
harmonogram listopadowy, gdy nagle dostrzegła Hinatę i Saia. Co gorsza, oni też
ją zauważyli i szli w jej kierunku.
- Przyszłaś na spektakl, Ino? – zapytała Hinata z
zainteresowaniem.
Blondynka spojrzała na nią w sposób, który wyrażał
lekceważenie, a w każdym razie miała taką nadzieję. Nie miała ochoty wdawać się
z nią w konwersację.
Hinata zwykle jej unikała, prawidłowo odczytując
wysyłane w jej stronę sygnały, a więc – tolerancja na odległość, brak
przyjacielskich pogawędek. Yamanaka była zadowolona, że Hinata nigdy nie
próbowała się do niej zbliżyć, zagajając na przykład rozmowę na, teoretycznie
łączące je, tematy. Ino miała doświadczenie w spławianiu ludzi, którzy uparcie
próbowali się z nią zaprzyjaźnić albo przynajmniej zrobić wrażenie przyjaźnie
nastawionych, co w przyszłości mogłoby zaprofitować małą rólką w serialu albo
chociaż życzliwym potraktowaniem na przesłuchaniu – przynajmniej w przekonaniu
potencjalnych gwiazd, których w szkole było mnóstwo. Każdemu nastolatkowi
wydaje się, że ma jakiś niezwykły talent. Łatwo było zgasić ich zapał, parę
złośliwych słów zwykle zrażało delikwenta przynajmniej na jakiś czas. Ale wobec
Hinaty Ino nie chciała być nieuprzejma. Nie wynikało to z sympatii. Po prostu
wolała zachowywać się neutralnie, żeby kiedyś nie zostać oskarżoną o wrogość.
Wyglądało
na to, że ostatnio popełniła błąd, zbyt uprzejmie odnosząc się do Hinaty i
pomagając jej przy kompozycjach kwiatowych. Dziewczyna zaczęła się z nią witać
w szkole. Może nabrała przekonania, że Ino chce się z nią zaprzyjaźnić.
Niech
szlag trafi Gaarę i jego pomysły.
-
Przyszłam cieszyć się samotnością w tłumie, ale chyba przepadło – odparła
zgryźliwie. – A wy? Spektakl zaraz się zaczyna, więc za chwilę nie wpuszczą was
na widownię.
-
Nie przyszliśmy na spektakl – powiedziała Hinata, a jej pewność siebie wyraźnie
stopniała. – To znaczy, jednak nie. Tenten zrezygnowała, Kiba miał przyjść, ale
nie może… Pomyślałam, że jeśli nie kupiłaś biletu to przynajmniej nasze się nie
zmarnują.
-
Zapraszasz mnie na spektakl? Zbędna uprzejmość, naprawdę – odparła Ino.
Hinata
potrząsnęła głową.
-
Nie, ja też muszę już iść. To znaczy… - zawahała się, jakby sama nie wiedziała,
po co to mówi – moja ciotka nagle zadzwoniła, że chce się spotkać w centrum
handlowym, pewnie chce żebym jej pomogła wybierać prezenty, więc się nie
wykręcę. Ale Sai zostaje na lodzie.
Chłopak
spojrzał na Hinatę jakby chciał zaprzeczyć takiej cenie sytuacji, ale jej nie
przerwał.
Sądząc
z wyrazu twarzy bruneta, wizja oglądania spektaklu w towarzystwie Ino wzbudzała
w nim taki sam entuzjazm jak w niej, uznała więc, że nie będzie trudno się z
tego wykręcić. Postanowiła po prostu nie podejmować tematu.
-
Prezenty – podchwyciła zamiast tego inny fragment wypowiedzi brunetki. – Czyli
będziecie wybierać coś dla Hanabi?
Z
twarzy Hinaty nagle odpłynęły wszystkie kolory.
-
O czym ty mówisz? – zapytała.
Ino
uniosła brwi.
-
No cóż… Jeśli się nie mylę, ona ma za parę dni urodziny – zauważyła, żałując,
że w ogóle podjęła ten temat. – A zresztą, może się mylę. To mnie nie dotyczy.
Hinata
przyglądała jej się przez chwilę w milczeniu, jakby coś analizowała.
-
Przepraszam, mówisz o mojej siostrze? A skąd ty właściwie ją znasz?
Ino
zdała sobie sprawę, że to ona jako pierwsza naruszyła zasadę „neutralności”
rozmów, mimo wszystko reakcja Hinaty wydawała jej się przesadzona.
-
Dobra, umówmy się, że jej nie znam. Ja tak naprawdę dosyć się spieszę i nie mam
na to czasu.
Hinata
potrząsnęła głową.
-
Chwileczkę, jeśli wiesz, że ma urodziny, to znaczy, że ją znasz, więc tylko
pytam, gdzie ją poznałaś, czy to w jakiś sposób narusza twoją prywatność?
Hinata
sprawiała wrażenie wytrąconej z równowagi. Ino przyjrzała jej się uważnie.
Przyszła jej do głowy absurdalna myśl – że naprawdę nie wie, skąd ona może znać
jej siostrę. Było to na pewno mniej prawdopodobne, niż to, że Hinata robi sobie
z niej żarty.
-
Wiesz, mogę ci to wyjaśnić, tylko że to wymaga dłuższej pogawędki. A zdaje się,
że jesteś umówiona z ciotką.
-
Jestem – odparła i podała jej bilet, który miała w ręce. Ino nawet nie zdążyła
odmówić. – Mój tramwaj zaraz odjeżdża, więc przepraszam was. Ale porozmawiamy
jeszcze.
Pożegnała
się uprzejmie i poszła w kierunku drzwi. Ino spojrzała na Saia.
-
Widziałam już „Poskromienie złośnicy”. Beznadziejna farsa – oceniła. – Niewiele
straciliście. Następnym razem wybierzcie jakąś sztukę Moliera, co jakiś czas
wystawiają tu jego dramaty.
Sai
się z nią nie sprzeczał.
-
Nie wiedziałem, że jesteś wielbicielką teatru francuskiego.
Ino
postanowiła udawać, że nie zauważyła złośliwości.
-
Mają ciekawe sztuki, natomiast Szekspir jest przereklamowany – odparła tonem
znawcy, ale natychmiast uświadomiła sobie, że bezwiednie powtarza cudzą opinię.
Prychnęła ze zniecierpliwieniem. – Ja jadę do domu, weszłam tu tylko przy
okazji.
Sai
wzruszył ramionami.
-
I tak nie chciałem oglądać tej sztuki. Mogę odprowadzić cię na pociąg, idę w
tym samym kierunku.
-
W porządku – nie zastanawiając się, ruszyła w kierunku drzwi. Wnętrze teatru
nagle przestało jej się wydawać przyjaznym miejscem. Była zła na siebie, że w
ogóle przyszła sprawdzić ten harmonogram. I tak był dla niej bezużyteczny,
chociaż na listopad zaplanowano kilka ciekawych spektakli. Nie chciała
przychodzić sama. Zresztą, oceniając konkretne spektakle jako warte obejrzenia,
sugerowała się czyjąś opinią. Na dodatek była to opinia osoby, która ostatnio
konsekwentnie ją lekceważyła. Super, więc niech tak będzie. Ino obiecała sobie,
że nie będzie się poniżać i, przynajmniej do tej chwili, nie złamała swojego
postanowienia.
Obiecała
sobie także, że nie będzie myśleć o Gaarze, ale to było znacznie trudniejsze do
zrealizowania. Na pewno nie ułatwiała sobie tego chodząc w miejsca, w których
razem bywali. Postanowiła skierować swoje myśli na inny tor.
-
Może będę niedyskretna, ale coś mnie bardzo intryguje, więc pozwolę sobie zadać
osobiste pytanie – odezwała się do Saia. – Co w niej jest takiego atrakcyjnego?
Sai
popatrzył na nią nieuważnie.
-
Nie rozumiem pytania.
-
Mam nadzieję, że przynajmniej znasz odpowiedź – odpowiedziała blondynka
swobodnie. – Chyba zauważyłeś, że nie jesteś pierwszym chłopakiem w naszej
klasie, który wpatruje się w Hinatę jak w obrazek.
Sai
nie zareagował na te prowokacyjne słowa. Pojęcie mimiki twarzy na pewno było mu
całkowicie obce.
-
Jeśli mogę wyrazić moje zdanie, jesteś na jakiejś odległej pozycji – dodała
złośliwie.
-
Zdaje się, że odniosłem słuszne wrażenie – odparł Sai bez związku z tematem,
irytująco beznamiętnym tonem. Kiedyś podobał jej się jego brak emocji, teraz
jednak odbierała to zupełnie inaczej. Nie musiała specjalnie długo się
zastanawiać, by zrozumieć, dlaczego tak jest – po prostu chwilami, rozmawiając
z Saiem, czuła się tak jakby rozmawiała z Gaarą. Wytrącało ją to z równowagi,
bo zupełnie niedawno zdała sobie sprawę, że Gaara ma nad nią władzę. Miał na
nią bardzo duży wpływ, i to chyba nawet wbrew własnym intencjom. Nie musiał się
specjalnie starać, żeby postępowała tak, jak on tego chciał.
Nie
zauważała tego, albo raczej nie chciała zauważać, do momentu, gdy Gaara zaczął
się zachowywać jakby niczego od niej nie chciał, z wyjątkiem tego, żeby nie
zawracała mu głowy swoim towarzystwem.
Temari
i Shikamaru pogodzili się i żyli sobie sielankowo, jak zwykle między jedną a
drugą kłótnią, i to powinno działać na jej korzyść – Gaara teoretycznie nie
miał powodu się wściekać. W praktyce, Ino była zirytowana zachowaniem Temari,
która najwidoczniej uważała, że tryumfuje. Musiała być przekonana, że za jednym
zamachem wygrała na dwóch polach.
Ino
uświadomiła sobie, że jej myśli znów wędrują w niewłaściwym kierunku.
-
Wrażenie odnośnie czego? – zapytała, choć odpowiedź niezbyt ją interesowała.
-
Ciebie. Masz na jej punkcie jakieś kompleksy.
Ino
zmarszczyła brwi, właściwy temat rozmowy zdążył już jej umknąć.
-
Na czyim punkcie? – zapytała.
-
Hinaty.
-
O, tak – powiedziała kpiąco. – Rozszyfrowałeś mnie. Zazdroszczę jej
popularności.
Sai
prawdopodobnie nie dostrzegł absurdalności tego przypuszczenia.
-
Nie wiem, czego konkretnie – odparł spokojnie.
Ino
prychnęła ze złością.
-
Należysz do fanklubu, więc pewnie nie zrozumiesz przykrej prawdy, ale ta prawda
jest taka, że po prostu jej nie lubię. Z tego samego powodu, dla którego sporo
osób ją uwielbia. Bo jest taka sympatyczna, wrażliwa i wzbudza w ludziach
pragnienie otoczenia jej opieką. Zwróć uwagę, że właśnie udzieliłam odpowiedzi
na dwa pytania. To w razie gdybyś nadal nie wiedział, na czym polega jej
fenomen.
Sai
znowu nie odpowiedział, jak zwykle gdy robiła osobiste wycieczki. Czy on i
Gaara czytają te same książki?
-
Jeśli mogę wyrazić prywatną opinię, wszyscy jesteście kretynami. Znam jedną
osobę, która ma zupełnie identyczny sposób bycia, taki który we wszystkich
wywołuje sympatię. Sprawia wrażenie delikatnej, ale idzie to w parze z
niezwykłą przebiegłością i zaradnością życiową. Hinata jest wierną kopią swojej matki.
-
Nie musisz być od razu uprzedzony – powiedziała Tenten do Nejiego, który
sprawiał wrażenie jakby przebywanie w tym miejscu było poniżej jego godności.
Najwidoczniej nie zamierzał nawet zajrzeć do menu. – To miejsce nie jest wcale
takie złe.
-
Podrzędny bar w środku centrum handlowego. Nie potrafię wyobrazić sobie
gorszego miejsca na randkę – powiedział chłopak.
Tenten
wzruszyła ramionami.
-
Wiesz, ludzie jadają w takich miejscach. Pomyślałam, że pokażę ci kawałek
normalnego świata. I nie bądź taki oburzony, nie umrzesz, jeśli spróbujesz
europejskiej kuchni.
Neji
jednak otworzył menu.
-
Okej. Spróbujemy europejskiej kuchni. Proponuję lasagne – Tenten nawet nie
zdążyła wysunąć żadnego kontrargumentu. – Nie umrzesz, jeśli spróbujesz mięsa.
Posłała
mu zgorszone spojrzenie, ale nie wywołało w nim to żadnej reakcji.
-
Więc zamówmy onigiri – odparła z rezygnacją. Była to jedyna japońska potrawa
dostępna w tej restauracji.
-
Proponuję zmienić lokal – nie zgodził się Neji.
Tenten
potrząsnęła ze zniecierpliwieniem głową.
-
Mogłam pójść do teatru. Tam przynajmniej jest mniej marudne towarzystwo –
stwierdziła Tenten z przekąsem. Jej spojrzenie powędrowało w kierunku stolika
po drugiej stronie sali. – Czy to nie twoja matka?
Neji
odwrócił wzrok. Kobieta właśnie oglądała menu.
-
Tak – powiedział z zaskoczeniem.
Tenten
westchnęła.
-
Teraz pewnie bezwzględnie musimy sobie iść? – odezwała się. Jak się okazało, z
przesadnym sarkazmem. Neji popatrzył na nią ze zniecierpliwieniem.
-
Jeśli chcesz, mogę was sobie przedstawić. Chociaż to najgorsze możliwe miejsce.
Tenten
uznała, że nie mówi serio.
-
Pewnie, mogę udawać kelnerkę.
Neji
ściągnął brwi.
-
Mówię poważnie. Chcesz?
Przyglądała
mu się z wahaniem. Wolałaby poznać jego matkę w bardziej sprzyjających
okolicznościach, ale kusiła ją możliwość sprawdzenia, czy Neji się nie wycofa.
-
A to kto? – zapytała, by zyskać na czasie.
Przy
stoliku zajętym przez panią Hyuugę usiadła elegancka kobieta z wysoko upiętymi
czarnymi włosami. Neji spojrzał ponownie w tamtą stronę. Przez jego twarz
przemknął cień.
-
Nikt ważny – odparł, przenosząc spojrzenie na Tenten. W tym samym momencie
wstał od stolika. – Poznasz moją matkę jak zaproszę cię do nas. Teraz
powinniśmy już iść.
Tenten
nic nie powiedziała. Była zawiedziona, że straciła dobrą okazję, by
przetestować jego zachowanie. Neji nie czekał na jej reakcję. Zabrał swoje
rzeczy i ruszył w kierunku wyjścia. Tenten przez chwilę obserwowała kobiety
przy stoliku, dopiero po chwili wyszła i dogoniła go w pasażu handlowym, przed
wejściem do restauracji. Neji rozmawiał z Hinatą. Tenten podeszła do nich. Chciała
wygłosić uwagę w rodzaju: „co to za spotkanie rodzinne?”, ale nie wypadało im
przerywać.
-
Matka prosiła, żebym cię odebrał. Odwiozę cię do domu – mówił Neji.
Hinata
wyglądała na zdezorientowaną. Spojrzała na Tenten.
-
Ale czy to wam nie psuje planów? – zapytała niepewnie.
Neji
rzucił szatynce przelotne spojrzenie.
-
Po drodze podrzucimy Tenten.
Dziewczyna
przymrużyła ze złością oczy. Z tej krótkiej wymiany zdań jednoznacznie
wynikało, o co chodzi. Bezczelnie ją wystawił!
-
Na pewno? – tym razem Hinata zwróciła się bezpośrednio do niej.
Tenten
postanowiła nie dać po sobie poznać, że jest urażona.
-
W porządku, jedźcie. Ja jeszcze pochodzę sobie po galerii.
-
Po co? – odezwał się Neji. – Nie lepiej, żebym cię odwiózł?
Tenten
spojrzała na niego chłodno.
-
Gaara odprowadzi mnie do domu – oświadczyła, i dodała zapobiegliwie: - Za pół
godziny kończy pracę.
Neji
uniósł brwi.
-
Świetnie znasz jego rozkład zajęć.
-
To bardzo użyteczne – odparła. – Miłego wieczoru – powiedziała do Hinaty i
odwróciła się na pięcie, nie czekając na odpowiedź chłopaka. Kipiała z
wściekłości. Neji dzisiaj przeszedł sam siebie.
Ciekawe,
kiedy jego matka do niego dzwoniła, by przekazać mu polecenie zabrania do domu
Hinaty.
Chłopak
nie próbował jej zatrzymać. Tenten poszła prosto na pierwsze piętro, do salonu
z elektroniką. Gaara notował coś na kartkach, ale gdy tylko weszła do sklepu,
wyszedł zza lady.
-
Co tu robisz? – zapytał zamiast powitania.
Rozejrzała
się swobodnie.
-
Widzę, że się nie przepracowujesz.
-
O tej porze nie ma już klientów. Prawdziwy ruch jest tylko w weekendy. Tym
bardziej mnie dziwi, że chciało ci się tutaj przyjść.
Tenten
popatrzyła na niego.
-
Wiesz, przyszło mi do głowy, że muszę cię o coś poprosić i postanowiłam to
zrobić od razu, żeby nie zapomnieć.
Gaara
wyglądał na zaintrygowanego.
-
Tak?
-
Następnym razem, gdy przyjdzie mi do głowy zmieniać plany, bo Neji ma dodatkowy
wolny wieczór, nie patyczkuj się, tylko mnie zastrzel.
Gaara
nie wydawał się zszokowany tą kategoryczną prośbą.
-
Przyjąłem do wiadomości. Gdy zmienisz zdanie, nie zapomnij mi o tym wspomnieć.
Ewidentnie
z niej kpił. Ze złością przymrużyła oczy.
-
Uważasz, że to zabawne?
-
Twoja niekonsekwencja jest zabawna – doprecyzował.
-
Oceniasz – zauważyła z przekąsem.
-
Masz rację, przepraszam. Więcej nie będę – zastanowił się przez chwilę. – Więc
cię wystawił?
-
Mniej więcej – odparła Tenten wymijająco, nie chcąc przyznawać się do
upokorzenia.
Gaara
spojrzał na zegarek.
-
Za dwadzieścia minut zamykam. Jeśli masz czas, zapraszam cię na kawę.
-
Zaczekam, ale postuluję jednak coś do jedzenia. Szparagi w cieście francuskim –
powiedziała zdecydowanie, bo to danie chodziło jej po głowie całe popołudnie.
-
Ciężko się z tobą negocjuje – odparł Gaara. – Ale dobrze, niech będzie po
twojemu. Znajdź sobie jakieś zajęcie i nie przeszkadzaj.
Tenten
uśmiechnęła się złośliwie.
-
Bo ty niby pracujesz? – zapytała i podeszła do lady, żeby bezczelnie sprawdzić,
czym się zajmował. –Zrobiłeś skrypty do egzaminu z chemii?
-
Tak, niektórzy już się zaczynają do niego uczyć.
Tenten
wzruszyła ramionami.
-
Ja korzystam z rady pewnej mądrej osoby i uczę się już do egzaminów wstępnych
na studia. Na chemię nie wystarcza mi czasu – powiedziała, sugestywnie wertując
notatki. – Mógłbyś wesprzeć mniej zaradną koleżankę.
-
Pod jednym warunkiem – odpowiedział Gaara automatycznie, jakby od początku się
tego spodziewał.
Tenten
odwróciła wzrok od notatek.
-
Słucham cię.
-
Przestaniesz mnie wciągać w nieudolne próby wywołania w Nejim zazdrości. Rób co
chcesz, nie oceniam. Ale bez mojego udziału.
Tenten
nie wiedziała, co odpowiedzieć.
-
Słowo „nieudolne” jest oceniające – zauważyła mimochodem.
-
Wymsknęło mi się – odparł Gaara.
Szatynka
zastanowiła się.
-
To naprawdę się tak rzuca w oczy? Pomyślę nad zmianą taktyki.
No nareszcie wstawialas nowy rozdział. Bardzo mi się podobało lecz jak ja to zawsze mówię... Więcej Gaary I Ino w jednym! Świetnie piszesz, na prawdę i proszę nie przestawaj. Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuń<3 super opowiadanko :) Jest więcej mojej Hinatki, za co jestem Ci bardzo wdzięczna <3 Pisz tak dalej <3
OdpowiedzUsuń