piątek, 22 maja 2015

7. Słowa kreują rzeczywistość



Sakura miała wrażenie, że gdy weszła do stołówki na lunch, skupiła na sobie spojrzenia wszystkich obecnych.
Mogła to przewidzieć. W sobotę pocałowała Naruto w obecności tylu świadków, że plotka w jeden dzień musiała dotrzeć do wszystkich. Cała szkoła miała zapewniony temat do ekscytujących rozmów na najbliższe dwa tygodnie. Nie zostawią na niej suchej nitki.
Na początku udawała, że jej o nie obchodzi. Spokojnym krokiem doszła do okienka, odebrała swoje zamówienie. Ale gdy z tacą w ręku odwróciła się i zobaczyła wlepione w siebie spojrzenia poczuła, że tego nie wytrzyma. Miała ochotę głośno krzyknąć, żeby się od niej odczepili i uciec stąd w tej chwili.
Nie zrobiła tego. Ktoś złapał ją za nadgarstek i pociągnął do stolika.
- Siadaj – zakomenderowała Ino, i zajęła swoje miejsce.
Sakura potrząsnęła głową.
- Nie jestem głodna, muszę stąd wyjść.
Blondynka obdarzyła ją krytycznym spojrzeniem.
- Żeby mieli satysfakcję? Nie wygłupiaj się. Nawarzyłaś piwa, to je teraz wypij. Jeśli jest ci wstyd, to dobrze.
Sakura obrzuciła ją nienawistnym spojrzeniem, ale usiadła naprzeciwko.
- Nie jest mi wstyd – powiedziała.
- A powinno – odparła Ino bezlitośnie. – To, co zrobiłaś, wymyka się granicom pojmowania normalnego człowieka.
Sakura prychnęła ze złością.
- Przynajmniej mów jak ktoś normalny. Nie chcę słyszeć tej nadętej gadki.
Ino zamilkła na chwilę. Odsunęła od siebie miskę z ryżem.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z konsekwencji swojego postępowania?
Sakura westchnęła. Zdawała sobie z nich sprawę, a przynajmniej tak sądziła. Nie czuła dumy. Ale nie zamierzała rezygnować z hardego tonu.
- Pocałowałam go, i co z tego? Wielkie mi rzeczy.
Ino z niedowierzaniem pokręciła głową.
- A dlaczego tak właściwie? Powiedz szczerze. Czy dlatego, żeby zrobić na złość Sasuke za to, że przyszedł na ten mecz z Tayuyą, czy po to, żeby zranić Hinatę.
Sakura uśmiechnęła się sarkastycznie.
- A ty co, nagle jej żałujesz? Odzywa się w tobie solidarność rodzinna? Idź i pociesz „siostrzyczkę” – warknęła.
Ino rozejrzała się, czy nikt jej nie usłyszał.
- Przestań opowiadać bzdury. To ty jesteś moją przyjaciółką. I byłabym po twojej stronie, gdyby rzeczywiście chodziło ci o Naruto, a nie o jakąś… Nie, naprawdę, chociaż bardzo bym chciała, nie potrafię zrozumieć, o co ci chodzi.
Sakura przygryzła wargi. Ona też nie do końca to rozumiała, ale nie chciała się do tego przyznać.
- Teraz jest w porządku. Naruto jest szczęśliwy. Ma czas na szkołę i treningi…
- I tyle czasu dla ciebie, ile tylko chcesz – wtrąciła Ino z naganą, ale Sakura ją zlekceważyła.
- I nie potrzebuje Hinaty na dokładkę, już to przerabiał, ona jest niestabilna emocjonalnie.
Ino prychnęła.
- Jasne, teraz jest szczęśliwszy. Bo wkraczasz na scenę i robisz mu wodę z mózgu. Co on ma teraz myśleć?
Sakura oparła się na krześle i przymknęła czy. Nie chciała zastanawiać się nad odpowiedzią na to pytanie.
- Powiem ci, co myśli. Że go wykorzystujesz, żeby zemścić się na Sasuke. A Sasuke pomyśli to samo. A ty, nie masz satysfakcji, czerpiąc z tego dodatkowe profity?
Sakura otworzyła czy i zmierzyła ją chłodnym spojrzeniem.
- Co, fajnie się znowu czujesz w tej roli? Pouczając mnie? Wznosisz się na wyżyny moralne?
Ino spuściła z tonu.
- Posłuchaj… Nie chcę cię oceniać i nie roszczę sobie prawa do krytyki. Próbuję ci uświadomić, że to co robisz, najbardziej zaszkodzi tobie. Naruto jest twoim przyjacielem, nie psuj tego prowadząc jakieś gierki, których rezultatu nie jesteś w stanie przewidzieć.
Sakura wzięła głęboki oddech. Postanowiła się uspokoić.
- Przemyślę to, dzięki. Ale nie będę przyjmować twoich rad. Nie życzę sobie, żebyś mnie oceniała. Ty sama prowadzisz dziwne gierki.
Przez twarz Ino przemknął cień.
- Nie wiem, o czym mówisz – stwierdziła.
- Nie udawaj – odparła Sakura. – Pakujesz się w jakąś idiotyczną umowę, która zobowiązuje cię do łagodzenia konfliktów. Robisz wszystko, żeby papużki nierozłączki się dogadywały. Równocześnie twierdzisz, że wcale nie odpuściłaś sobie Shikamaru, ale kiedy Gaara chce skończyć z korkami, ty wpadasz w panikę i prosisz mnie, żebym zamiast ciebie napisała zadanie, bo schrzanię je bardziej wiarygodnie. I kto tutaj zachowuje się nieracjonalnie? – wiedząc, jaka będzie odpowiedź blondynki, uzupełniła: - Ja przynajmniej wiem, czego chcę. Chcę, żeby Naruto trzymał się z dala do Hinaty. A ty? Czego chcesz, albo raczej kogo? – rozłożyła ręce, jakby ważyła w nich wirtualne odważniki. – Shikamaru czy Gaara? Który z nich ci się podoba?
Ino straciła cierpliwość i trzepnęła ją w rękę.
- To Gaara – powiedziała Sakura, świadoma, że bardziej ją tym wyprowadzi z równowagi.
- Bardzo śmieszne – syknęła Ino. – Ja w odróżnieniu od ciebie nikim nie manipuluję. I myśl sobie co chcesz, nie próbuję nikogo usidlić.
Sakura przybrała triumfujący wyraz twarzy.
- Niedawno twierdziłaś, że chcesz odzyskać Shikamaru. To przecież miłość twojego życia.
Ino zmełła przekleństwo w ustach.
- Już nigdy nic ci nie powiem.
Sakura wzruszyła ramionami.
Ino zastanawiał się przez chwilę.
- Mówiłam ci przecież. Shikamaru… owszem, interesuje mnie, ale nie jestem podłą oszustką. Gdy on i Temari przestaną się spotykać, ja będę miała swoją szansę. Tak będzie uczciwie. A ja jestem cierpliwa.
Sakura przybrała znudzony wyraz twarzy. Słyszała to już wiele razy.
- No dobrze, a w takim razie co z Gaarą?
Źrenice Ino zwężyły się w szparki, jak u kota. To oznaczało u niej najwyższy poziom irytacji.
- Co ma być z Gaarą?
- Nie zależy ci na nim?
In przygryzła wargi.
- Jesteś osobą, która właśnie funduje najlepszemu kumplowi huśtawkę emocjonalną tylko dlatego, że nie chce się nim z nikim dzielić. Mogę udzielić ci odpowiedzi na to pytanie, ale czy jesteś pewna, że ją zrozumiesz?
- Spróbuję – odparła Sakura, świadoma, że zachowuje się złośliwie.
Przez chwilę mierzyły się wzrokiem. Wreszcie Ino postanowiła się poddać.
- Zależy mi. To jedyna osoba, z którą mogę normalnie porozmawiać. Ty chyba nie rościsz sobie pretensji do bycia taką osobą.
Sakura pozostawiła t ostatnie zdanie bez komentarza. Już dawno zdała sobie sprawę, że Ino rozmawia z Gaarą o rzeczach, o których przy niej nie chce nawet wspominać. Oburzało ją to, ale nic nie mogła z tym zrobić.
- I nie zaiskrzyło? – zapytała sarkastycznie.
- Nie – odparła Ino. – Gaara jest moim kumplem. Przyjacielem. Zapisz sobie to słowo na kartce. Niedługo będzie dla ciebie istnieć tylko we wspomnieniach.
Gdyby nie to ostatnie zdanie, Sakura prawdopodobnie darowałaby sobie dalsze komentarze. Ale te słowa ją podjudziły, chciała się odegrać. Właśnie dlatego, że miały szansę okazać się prorocze.
- Jest takim przyjacielem, że musisz kombinować z podrabianymi zadaniami, żeby w ogóle chciał się z tobą widywać – stwierdziła okrutnie.
Wbrew oczekiwaniom, Ino się jej nie odgryzła.
- Cóż, tak. Nawet jeśli mam niewiele, to potrafię to docenić. W przeciwieństwie do ciebie.
Sakura walnęła pięścią w stół. To nie ona wyszła z tej dyskusji zwycięsko, trudno to było zaakceptować.
- Zejdź ze mnie, dobrze? Nie chcę z tobą o tym rozmawiać. To nie twoja sprawa.

Chłopcy z drugiej a na ostatniej lekcji mieli w-f. Grali w ping-pong. Kiba po skończonych zajęciach wystrzelił z szatni jak z procy, mając nadzieję, że dziewczyny nie zdążyły jeszcze opuścić szkoły.
Czekając pod wejściem do szkoły zobaczył, że kilka z nich dopiero wychodzi, i odetchnął z ulgą. Po chwili pojawiła się Hinata. Schodziła po schodach z opuszczoną głową. Wyglądała tak smutno, że Kiba ponownie poczuł trudną do opanowania chęć, by wybić Naruto zęby. Gdyby blondyn teraz nawinął mu się pod rękę, na pewno nie obeszłoby się bez rękoczynów. Na szczęście dla siebie, gwiazdor baseballu zwinął się wcześniej.
- Gdzie teraz idziesz? – zapytał Kiba, podchodząc do dziewczyny. Była pogrążona we własnych myślach, ledwie go zauważyła.
- Do domu – powiedziała. – Odrobię lekcje. Posprzątam pokój. Mam czym się zająć.
Kiba pokręcił głową, zatroskany. Widział, w jakim jest stanie. Nie mógł jej pozwolić, by zamknęła się w domu.
Postanowił użyć starego, sprawdzonego sposobu, by oderwać ją od ponurych myśli.
- Ale wiesz, to jest problem. Pamiętasz, co Hana wczoraj mówiła. Te szczeniaczki znalezione na ulicy potrzebują uwagi. Ktoś je musi oswoić, żeby mogły zostać adoptowane. Lepiej zacząć od zaraz. A pracownicy nie mają na to czasu, dziadek przeprowadza dzisiaj zabiegi, Hana ma jutro ważne kolokwium…
- Dobrze, skończ już wyliczać te nieszczęścia. Kolokwium wzbudza moją litość – odpowiedziała Hinata, nagle ożywiona. – Mogę zabrać Ikara?
Kiba przytaknął skwapliwie.
- Jasne, że tak. Będzie mógł szaleć w ogródku z Akamaru, dziadek nie trzyma szczeniaków w klinice, zabrał je wczoraj do domu. Tym bardziej potrzebuję towarzystwa, bo tam nikt się nie kręci. Ty też potrzebujesz towarzystwa – powiedział w końcu.
Hinata wykonała przeczący ruch głową.
- Mi nic nie jest. Byłam tylko zaskoczona rozwojem sytuacji. Życzę mu wszystkiego najlepszego, naprawdę.
Jeśli czyjeś dobre życzenia niwelują klątwy, Naruto może być spokojny, nie spotka go żadne nieszczęście. Dobroduszność Hinaty była większa niż antypatia Kiby, nawet w tej chwili, był tego pewien.
- Naruto już miał wszystko najlepsze, co mogło go spotkać, tylko nie potrafi tego docenić – wymsknęło mu się. Hinata poparzyła na niego z rodzajem lęku w oczach. Właśnie taki wyraz jej twarzy często powstrzymywał go przed wypowiedzeniem tego, co chciał powiedzieć. Zupełnie jakby się domyślała, co mu może chodzić po głowie, ale nie chciała tego usłyszeć, bo to wszystko by zniszczyło. Widziała w nim przyjaciela i nie chciała dokonywać wyboru. To byłoby zbyt trudne.
Więc milczał.

Neji wszedł do domu. Był spóźniony, chociaż obiecał wrócić wcześniej. Matka nie omieszkała mu o tym przypomnieć.
- Gdzie byłeś? – dopytywała się. – Tylko nie wmawiaj mi, że trening znowu się przedłużył. To byłby już trzeci raz w tym tygodniu.
Neji nie odpowiedział nic. Nie mógł przecież powiedzieć, że był na randce, lepiej milczeć i dostać reprymendę za arogancję.
Ale matka nie sprawiała wrażenia, jakby miała zamiar udzielić mu nagany. Usiadła przy stole z takim wyrazem twarzy, jakby opadła z sił.
- Co się stało? – zapytał Neji.
Kobieta posłała mu takie spojrzenie, jakby oczekiwała od niego ratunku.
- Dzisiaj dzwoniła do mnie Hyori – poinformowała.
Neji nie widział w tym nic dziwnego. Ciotka często kontaktowała się z jego matką, za plecami Hizashiego. Chciała na bieżąco być informowana, co się dzieje u Hinaty.
- Miała jakąś konkretną sprawę?
Matka skinęła głową.
- Tak – potwierdziła. Przez chwilę milczała, jakby nie potrafiła tego z siebie wydusić. Neji przyjrzał się jej z niepokojem. Jego matka nie była osobą, którą tak łatwo jest wyprowadzić z równowagi.
- Coś się stało? Coś z Hanabi? – to było pierwsze pytanie, które przyszło mu do głowy.
Kobieta zaprzeczyła.
- Hyori zadzwoniła, żeby powiedzieć, że chce z nami poważnie porozmawiać o Hinacie. Wkrótce zamierza przyjechać do Tokio. Nie powiedziała dokładnie kiedy, to chyba zależy od tego, kiedy jej mąż dostanie wolne.
To brzmiało poważnie, jakby ciotka zdecydowała się na jakieś radykalne kroki.
- Nie panikuj – powiedział Neji, wbrew swoim przeczuciom. – Może mają tu coś do załatwienia, może przyjeżdżają do Hanabi, a skoro już ciotka ma okazję wyrwać się z Kioto, chce przy okazji z tobą porozmawiać.
- Nie, to nie o to chodzi. Hyori powiedziała, że chce uregulować zobowiązania, obliczyła wszystkie koszty, które pochłonęło leczenie Hanabi i szkoła w tych latach, gdy Hizashi za nią płacił, a teraz chce, żebyśmy oszacowali, ile jest nam winna za utrzymanie i edukację Hinaty.
Neji pomyślał, że taki rozwój sytuacji powinien go zaskoczyć. A jednak w ogóle nie był zdziwiony, jakby od dawna czekał na moment, gdy ciotka postanowi wziąć sprawy w swoje ręce.
- Powiedziałaś o tym ojcu?
- Nie.
- Więc na razie mu nie mów. Pozwól mi najpierw osobiście porozmawiać z ciotką.

8 komentarzy:

  1. Subcio...jak ja się cieszę że Kiba chce pomóc Hinacie. Ale zachowanie Sakury mnie wkurza. No normalnie nie rozumiem o co jej chodzi. Przecież nie kocha Naruto wiec niech go zostawi w spokoju. Ale czekam cierpliwie na dalszą część. Dużo weny życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cóż, pokrętne są meandry ludzkiego umysłu,a szczególnie zakochanej nastolatki ;)

      Usuń
  2. Nie podoba mi się, że w opowiadaniu Sakura jest taka... Pusta. Ani w mandze, ani w anime taka nie była. Cóż, nie jest to moje opowiadanie. Po prostu wyrażam swoją opinię na ten temat. Co do rozdziału, na razie niewiele się dzieje, ale nie jest nudno. Wyczekuję na rozwinięcie akcji i coś z tagu SasuSaku.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Potraktowałam ja trochę ostro. W następnym rozdziale będzie fragment z jej perspektywy wyjaśniający jej motywację. Czy ją (i mnie :D) to w jakiś sposób tłumaczy pozostawiam Twojej ocenie ^^

      Usuń
  3. ^^ sakura ma oberwać za to co wyprawia :P Ale opowiadanie jak zwykle superowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ja myślę, że Sakura zmądrzeje po tej akcji :P Lepiej późno niż wcale;]

      Usuń
  4. Cóż, podsumowując po tym rozdziale Ino stała się dla mnie mądrzejsza od Sakury. Cieszenie się życiem, czy daną chwilą jest na pewno rozsądniejsze niż bawienie się uczuciami kogoś innego. A propos w mandze Sakura też bawiła się uczuciami Naruciaka, więc pewne nawiązanie jest. W sumie to nie wina blondyna, bo wzięto go z zaskoczenia i każdy głupi by to zauważył.xD Zawsze mi się wydawało, że blondyn jest takim typem osoby, który ukrywać prawdy w sferach uczuciowych jak miłość nie potrafi. :D
    Ja tam sądzę, iż Gaara jest na tyle mądry, żeby się skapnąć, iż zadania są fałszywkami. Ciekawe jak zareaguję kiedy się dowie, iż dla Yamanaki jest dobrym przyjacielem.xD
    Teoria spiskowa nubmber TWO!
    Hinata vs Sakura vs Karui na przeciwko Naruto zaczynają się o niego kłócić oraz wyrywają sobie włosy. Efektem końcowym będzie przewspaniały nokaut blondyna i wstawionego pod wpływem alkoholu Kiby, który myli go z Akamaru, wysypiając obok niego trochę karmy. Naruciak budzi się następnego dnia z tą karmą w ustach, a jedyne co pamięta to przerażający nokaut dziewczyn.xD Na koniec postanawia zostać człowiekiem Aseksualnym i zwiewać gdzie pieprz rośnie przed wszystkimi trzema gorylicami.
    ThE EnD Thery Number Two.
    Pozdrawiam Lavana Zoro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraziłam sobie te sceny :D Tak brutalnie nie będzie, ale mam nadzieję, że jednak ciekawie ;]

      Usuń