Karui
tak naprawdę nie chciała już rozmawiać z Ino. Wystarczyło jej, że miała do tego
jedną okazję i spróbowała ją wykorzystać. We własnym mniemaniu, podjęła
wystarczające kroki ze swojej strony. Ino udowodniła, że nie potrafi lub nie
chce nabrać dystansu do przeszłości. Trudno. Przecież nie będzie błagać jej na
kolanach.
Kilka
lat temu ona i Ino nawet nieźle się dogadywały. Teraz, gdy minął już ponad rok
od zakończenia szkoły, Karui pomyślała, że skoro tyle rzeczy zmieniło się w jej
życiu – uważała, że na lepsze – powinna wyjaśnić pewne niezałatwione sprawy.
Sądziła, że niektóre konflikty, które kilka lat temu wydawały się ważne, z
perspektywy czasu okażą się czymś banalnym, i wystarczy tylko odrobina dobrej
woli, by je rozwiązać.
Okazało
się jednak, że Ino tak nie uważała. Ona zawsze zbyt poważnie traktowała pewne
sprawy. Karui mogłaby to nawet zrozumieć, ale nie zamierzała pozwolić, by ją
obrażano. Mim wszystko na to sobie nie zasłużyła.
Sugerując
się słowami Uzumakiego, który mówił, że jego znajomi ze szkoły nie są na tyle z
nim zżyci, żeby jeździć kibicować drużynie na meczach wyjazdowych, nie
spodziewała się spotkać w sobotę Ino. I nie ucieszyła się, że ją zobaczyła. Tym
bardziej, że Ino zawsze gdy ją widziała sypała wrednymi odzywkami jak z rękawa.
I tym razem nie było inaczej. Karui postanowiła w miarę możliwości schodzić jej
z pola widzenia.
Wbrew
temu, co Ino sobie ubzdurała, Karui wcale nie chodziła za Shikamaru. Nie
chodziła też za nią. Właściwie, sama nie do końca wiedziała, dlaczego zaczęła
bywać w tych miejscach co oni. Z uporem odsuwała od siebie myśl, że kieruje nią
desperacja. Tęsknota za tym, czego z własnej woli się wyrzekła.
Po
skończeniu gimnazjum nie kontynuowała nauki, bo chciała się skupić na karierze
modelki. I udało jej się - gdy znalazła czas na poważne zajęcie się realizacją
swoich marzeń szybko znalazła agencję, która się nią zainteresowała. Dzięki
temu mogła się uniezależnić całkowicie od matki, z którą od dawna nie chciała
mieszkać. Miała dość jej trybu życia i nieustannego sprowadzania do domu
kochanków, więc się wyprowadziła. Wydawało jej się, że teraz będzie żyć tak,
jak chce. I była nawet zadowolona, nie narzekała na ciężką pracę. Mimo to
brakowało jej od czasu do czasu jakiejś rozrywki. Lubiła być otoczona ludźmi,
lubiła gdy coś się działo, a tymczasem po tym, jak przerwała naukę i odcięła
się od szkolnych znajomych okazało się, że wokół niej zrobił się pusto. Miała
kilkoro dobrych przyjaciół i chłopaka, ale tak naprawdę każde z nich było
zaabsorbowane swoimi sprawami i nie sposób było od czasu do czasu zgromadzić
ich wszystkich w jednym miejscu. Ludzie, których poznała w pracy, byli
fałszywi, dlatego jeśli tylko mogła unikała chodzenia na bankiety. A jednak
czasem potrzebowała rozrywki i, może w większym stopniu, powrotu do szkolnych
klimatów. Dlatego korzystała z okazji, by spędzać czas wśród ludzi z Konohy,
którą nadal traktowała jak własną szkołę, chociaż skończyła naukę na gimnazjum.
Nikt, oprócz Ino, nie dawał jej do zrozumienia, że nie jest na swoim miejscu. A
Uzumaki był bardzo sympatyczny. Zdaje się, że chciał doprowadzić do jej
pojednania z Sakurą, z którą kiedyś bardzo dobrze się dogadywała. Zanim Sakura
uznała, że jej obowiązkiem jako lojalnej przyjaciółki jest uznać ją za
śmiertelnego wroga.
Na
mecz w Suginami przyjechało zaskakująco dużo osób z Konohy. Może było to
wynikiem nadspodziewanie dobrej gry „Orłów” w tym sezonie. A może przyczyna
była znacznie bardziej oczywista – mimo, że była już połowa września, pogoda
sprzyjała dalekim wycieczkom. I uczniowie Konohy w weekendy mogli czuć się
prawie jak na wakacjach.
Gaara
nie uczestniczył w wyjeździe z żadnego z powyższych powodów. Mimo że
interesował go baseball, nie był zagorzałym kibicem i nie traciłby całego dnia
z powodu meczu. Ale grupka z Konohy nie zamierzała ograniczyć wizyty w Suginami
tylko do boiska. Wyjechali wczesnym rankiem, nim jeszcze wzeszło słońce, by przed
popołudniowym meczem wybrać się na rajd po sklepach w Nishiogikubo. Było tam
wiele sklepów z antykami i księgarni, w których można było kupić trudno
dostępne książki po korzystnej cenie. Gaara skorzystał więc z okazji. Przy tym
mógł mieć oko na Temari, której zachowanie ostatnio zaczęło go niepokoić.
Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby przez tydzień nie rozmawiała z Narą.
Teoretycznie,
nie powinien się tym za bardzo przejmować. Miał ważniejsze sprawy niż skłócona
z chłopakiem młodsza siostra.
Ale
tak naprawdę był zaniepokojony. Nie chciał, żeby Temari rozstała się z Narą.
Była do tego zdolna, pod byle pretekstem. Nie potrafiła ustępować i nie znała
praktycznego znaczenia słowa „kompromis”. Niestety, to była jego własna wina,
jego i Kankurou. Przyzwyczaili siostrę do tego, że jej zdanie jest zawsze
najważniejsze. Teraz musi się od tego odzwyczaić, w przeciwnym wypadku będzie
tego żałować.
Niestety,
nie wyglądało na to, by zamierzała przestać być taka uparta, a Gaara miał
ograniczone możliwości działania. Uznał, że tym razem będzie musiał poprosić
Ino, żeby porozmawiała z Temari, chociaż ta wizja mu się nie podobała. Ino jak
na razie lekceważyła jego sugestie. Gaara nawet nie mógł mieć pretensji, że
zaczęła ją męczyć rola mediatorki. On sam zaczynał mieć powoli dość.
W
południe wszyscy zebrali się w pizzerii, ale trudno było stwierdzić, że byli
tam razem. Po prostu przebywali w tym samym miejscu w tym samym czasie, ale
podzieleni na odizolowane grupki, przy możliwie oddalonych od siebie stolikach.
Gaarze po raz pierwszy przeszkadzał ten brak integracji, bo nie sposób było
zmusić Temari i Shikamaru do dialogu.
Zresztą,
Nara wcale nie sprawiał wrażenia osoby, która zamierza podejmować jakikolwiek
dialog. A przynajmniej nie z własną dziewczyną. Świetnie bawił się w
towarzystwie Karui. Temari sprawiała wrażenie, że jej to nie obchodzi,
natomiast Ino nie próbowała udawać. Gaara nie zwracałby zbyt dużej uwagi na jej
nieuprzejme zachowanie wobec Hinduski, gdyby nie przekonanie, że jej wściekłość
wcale nie wynikała z troski o związek Nary z Temari. Ino w zbyt oczywisty
sposób eksponowała osobistą urazę.
-
Zaczynasz się zachowywać jak pies stróżujący – powiedział, gdy Ino dosiadła się
do jego stolika. Chwilę wcześniej miała ostre słowne starcie z Karui.
Popatrzyła
na Gaarę ze złością.
-
Ciebie to nie wyprowadza z równowagi, że ona się tutaj kręci? – zapytała, nie
próbując się usprawiedliwiać.
Gaara
spojrzał w stronę stolika, przy którym siedzieli Nara, Chouji, Karui, Naruto i
Sakura. Pokręcił przecząco głową.
-
Nie. Co nie znaczy, że nie rozumiem przyczyn twojego zachowania. Chociaż, z
drugiej strony, to nie pasuje do innych fragmentów układanki.
Ino
popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
-
Do jakich elementów?
Gaara
zawahał się. Nie chciał wdawać się z nią w tym momencie w dyskusję na temat,
który jeszcze bardziej ją zirytuje. Jednak z drugiej strony, absurdalność jej
postępowania była coraz bardziej oczywista, a on był ciekaw, jak dziewczyna się
z tego wytłumaczy.
-
Jak możesz mieć taką obsesję na punkcie chłopaka, który cię zdradzał? – zapytał
bez ogródek.
Warto
było to powiedzieć, żeby zobaczyć reakcję Ino. Jej twarz nagle nabrała
rumieńców.
-
Skąd ci przyszło do głowy takie przypuszczenie? – zapytała, patrząc gdzieś w
bok.
Gaara
nie spuścił z niej wzroku, chociaż wiedział, że w tym momencie dałaby wszystko
za to, by na nią nie patrzył.
-
Daruj sobie. Mam oczy. Każdy by się tego domyślił, nawet mając o Narze
znacznie lepszą opinię niż ja – powiedział z lekceważeniem.
Przestała
uciekać wzrokiem.
-
Przestań zgrywać wszystkowiedzącego. Nic nie wiesz. Miałam czternaście lat,
byłam zazdrosna o to, że za długo rozmawia z kimś na korytarzu – oświadczyła.
-
I dlatego tak bardzo nienawidzisz Karui? Bo za bardzo przyciągała uwagę na
korytarzu? – odparł Gaara.
Ino
popatrzyła na niego wyzywająco. Potem zerknęła w stronę Nary i, tknięta jakąś
myślą, powiedziała szybko:
-
Łatwo ci oceniać, ale nie znałeś mnie w gimnazjum. Byłam nie do zniesienia, gdy
moi rodzice się rozwodzili, a potem… jeszcze bardziej nie do zniesienia.
-
Dlaczego go bronisz? – zapytał.
Ino
żachnęła się.
-
Nie bronię jego. Po prostu byłabym wdzięczna jakbyś nie patrzył na mnie z takim
politowaniem. Nie jestem dziewczyną, którą można poniżać, a ona i tak nie wie,
że należy odpuścić.
-
Rzeczywiście? – w tym drobnym stwierdzeniu było więcej ironii niż zamierzał.
Ostatecznie, nie chciał, żeby się obraziła.
-
Po prostu wiem, jakie sytuacje sprowokowałam – odpowiedziała Ino. – A poza tym,
nie masz się o co martwić. Nie ma takiej możliwości, żeby Shikamaru puścił
twoją siostrę kantem.
-
To prawda – zgodził się Gaara. – Ale wcale nie dlatego, że się mnie boi, tylko
dlatego, że w razie głupiego wyskoku nie miałby do czego wracać. To jest
jedyne, co może powstrzymać faceta przed
skokiem w bok. Nie zdradzał cię dlatego, że byłaś nie do zniesienia, tylko
dlatego, że wiedział, że może sobie na to pozwolić.
Ino
parsknęła ze złością.
-
Tak? A ty skąd to wiesz, masz doświadczenie w zdradzaniu? – zapytała ze
złością.
-
Nie. Ale ja gustuję w dziewczynach, które mają poczucie własnej wartości –
odciął się.
Spodziewał
się po Ino jakiejś gwałtowanej reakcji, ale nawet nie wstała z miejsca.
Uśmiechnęła się wymuszenie.
-
Nie dziwię się, że uważasz mnie za pozbawioną godności desperatkę -
stwierdziła. – A to dlatego, że jesteś cynikiem, który nie potrafiłby się dla
nikogo poświęcić. Nie wiesz, co to miłość.
Gaary
nie zdziwiła taka odpowiedź. Ino nie mogła odwołać się do zdrowego rozsądku,
więc posługiwała się pseudo-argumentami, jak zwykle.
-
Wiem, co to miłość – odparł. – To słowo, którym ludzie określają zespół
niestabilnych emocji. Ale w twoim przypadku to jest znacznie prostsze, bo
miłość mylisz z poczuciem bezpieczeństwa.
Ino
przymrużyła powieki.
-
Nie będę sugerować się opinią nihilisty – powiedziała.
Gaara
nie odpowiedział na tę zaczepkę. Ino używała tego słowa w odniesieniu do niego
tak często, że przestał to zauważać.
Na
trybunach zapanowała wrzawa. Radość
kibiców była o tyle zaskakująca, że zwycięzcami byli goście, a większość widzów
przyszła wspierać gospodarzy. Kibice z dzielnicy Shinjuku byli w mniejszości.
Mimo to, w momencie zakończenia meczu można był pomyśleć, że wszelkie podziały
wśród publiczności zanikły. Naruto zaprezentował tak wysoki poziom gry, że od
połowy meczu nie było już fanów dwóch drużyn, wydawało się, jakby wśród widowni
znajdowali się tylko wielbiciele talentu jednego gracza.
Naruto
cieszył się ze swojego sukcesu jak dziecko, i to wcale nie dlatego, że
rozgromił przeciwników, tylko dlatego, że nie spodziewał się takich wyrazów
sympatii. Po ostatniej widowiskowej akcji cała widownia skandowała jego
nazwisko. A w pierwszym rzędzie, tuż za linią boiska, stał rozpromieniony tłum
ludzi, którzy przyszli mu kibicować. To było jego bezwzględne zwycięstwo. I
niepowtarzalna szansa, żeby pokazać Hinacie, że jest kimś wyjątkowym.
Myślał
o tym już od jakiegoś czasu. Parę miesięcy temu zawiódł ją, swoim bezmyślnym
zachowaniem pogrążył się na całej linii, i popełnił błąd podejmując decyzję, by
z niej zrezygnować. Zajęło mu to trochę czasu nim doszedł do wniosku, że wcale
nie chciał w ten sposób wszystkiego zakończyć. Nie powinien poświęcać Hinaty
dla przyjaźni z Sakurą.
W
czasie, gdy on świadomie się odsunął od Hinaty, Kiba był coraz bliżej niej, i
Naruto miał wrażenie, że jeśli natychmiast czegoś nie zrobi, jego kumpel
wkrótce osiągnie swój cel. I osiągnie go zasłużenie, bo trzeba było mu to
przyznać – walczył uczciwie. Naruto nie mógłby mieć do nikogo pretensji, gdyby
Hinata zaczęła spotykać się z Inuzuką. W jakimś sensie sam ją do tego skłaniał.
Ale że nie chciał widzieć Hinaty z innym facetem zdecydował się na drastyczne
działania, mimo że wiedział, jak bardzo nie spodoba się to Sakurze.
Ktoś
z wyższego rzędu widowni rzucił mu kwiaty. Naruto złapał bukiet. Otaczali go
rozentuzjazmowani koledzy z drużyny, którzy wiwatowali na jego cześć, ale
Naruto przecisnął się przez tłum i ruszył prosto w stronę widowni, niosąc przed
sobą kwiaty. Patrzył prosto na Hinatę, chciał, żeby wiedziała, że to dla niej.
W wyższych rzędach trybun powstał szmer, rozlegały się podekscytowane okrzyki,
wszyscy spodziewali się czegoś spektakularnego.
I
Naruto dostarczył im emocjonujących wydarzeń, sam nawet nie mógł przewidzieć,
jak bardzo będzie to spektakularne.
Był
już bardzo blisko trybun. Barierka oddzielająca widownię od boiska była bardzo
niska, z łatwością można było ją przeskoczyć. Za murkiem stali Lee i Sakura, a
obok nich Hinata, Tenten, Neji i Kiba. Naruto zamierzał wręczyć Hinacie kwiaty,
ale nie zdążył nawet wyciągnąć w jej stronę ręki. Nagle Sakura przechyliła się
przez barierkę i pocałowała go w usta.
O kurde, jako fanka NaruSaku dostałam zawał.
OdpowiedzUsuń,,Nagle Sakura przechyliła się przez barierkę i pocałowała go w usta." Nie no, Kareena, masz za to ode mnie ładną dziesiąteczkę.
W sumie powinnam napisać coś więcej na temat rozdziału, ale kompletnie nie wiem, co. Żegnam cię więc i z niecierpliwością do następnego!
No proszę, a więc i NaruSaku ma tutaj fanów ;) Mam nadzieję, że to nie jest główny wątek, dla którego czytasz, oni... To skomplikowane :D
UsuńNie, nie i jeszcze raz nie. Już szczerze wolałabym związek NarutoxKarui.
OdpowiedzUsuńKarui wydaję mi się przynajmniej o wiele fajniejsza niż Sakura.
Ogółem moim zdaniem Sakura, nigdy na Naruciaka nie zasługiwała. Żadna Kobieta w "Naruto" na niego tak praktycznie nie zasługiwała i o ile Hinatę mogę jeszcze zrozumieć, o tyle Sakury już nie. To co ona wyczyniała/wyczynia nigdy nie było dla mnie logiczne. Wytłumaczenie, że robiła to wszystko z miłości dla Sasuke, jest zdecydowanie naciągana. Jak pisałam miłość, miłością, ale każdy by miał dość faceta, który usiłował zabić kogoś dwukrotnie. Po za tym i tutaj, i w mandze mi nieźle podpada. I może NaruSaku to ciekawy paring, ale charakter Sakury, jak i to co wyczyniała w stosunku do Uzumakiego do mnie nie przemawia.
A tak po za tym całkowicie się wypaliłam, więc na tym skończę swój komentarz.xD
Pozdrawiam Lavana Zoro:)
Słuszna krytyka Sakury, też uważam, że zachowuje się dziecinnie i... cóż, nieuczciwie wobec Naruciaka. W mandze też próbowała mu wmówić miłość, niby dla jego dobra, ale nie był tak naiwny, by uwierzyć.
UsuńWszystkie rozmowy pomiędzy Gaarą a Ino są świetne, ciągła przepychanka słowna.
OdpowiedzUsuńNaruto i Sakura to jest jakaś masakra. On tu się zdobywa na romantyczne gesty a zamiast chwycić w ramiona właściwą dziewczynę, wpada na inną. To trzeba mieć pecha. I w ogóle co ta Sakura sobie myślała? I co na to Hinata? Ale kocioł.
Pozdrawiam i weny życzę :)
Ano, prowokacja.. Jej i moja.
UsuńWcześniej ubarwiałam dialogi ShikaTema, teraz bardziej GaaIno, bo ileż można opierać się na jednym wątku ^^ Cieszę się, że są ok :)