sobota, 16 maja 2015

5. Czy to jeszcze przyjaźń...

##Witajcie! Jak tam początki maja, szkoła/uczelnia daje się we znaki? Na wiosnę szczególnie cieszę się, że już szkołę mam za sobą :P
Zapraszam na nowy rozdział^^ Wiem, krótki, za to następny dodam jutro. Nie chcę zaburzać pewnej chwiejnej równowagi łącząc rozdziały, które fabularnie stanowią całość.##



Festyny w Konoha – wspólne dla uczniów gimnazjum i liceum – organizowane z okazji rozpoczęcia każdego semestru należały do tradycji. Inaczej niż w przypadku większości szkolnych imprez, do organizacji których każdej klasie przydzielano odrębne zadania, w tym przypadku cały trud organizacji brał na siebie szkolny samorząd, korzystając z pomocy „ochotników” – zazwyczaj były to osoby, które miały gorsze oceny w poprzednim semestrze i dostawały od nauczycieli „warunkowo” podniesione stopnie z określonych przedmiotów lub zachowania, pod warunkiem pomocy przy festynie. Wymagało to od nich sporego poświęcenia, bo pomoc nie ograniczała się do organizacji stoisk – w czasie przerwy międzysemestralnej trzeba było wymyślić, czym te stoiska zapełnić.
Hinata zwykle nie występowała przed szereg, a wśród uczniów konieczność  udziału w przygotowaniach do pierwszego w semestrze festynu uważana była za najgorsze zło – właśnie dlatego, że trzeba było poświęcić się przygotowaniom w czasie wakacji. Ale w tym roku Hinata zgłosiła się z własnej woli, głównie dlatego, że współczuła członkom samorządu, którzy mieli wyjątkowy problem ze skompletowaniem grupy do organizacji imprezy, a poza tym miała też pomysł, czym może się zająć. 
Od kilku miesięcy intensywnie uczyła się ikebany, więc w wakacje ułożyła dużo kwiatowych kompozycji, po to, by móc je sprzedawać w czasie festiwalu. Sakura, która jak zawsze nadzorowała wszystkie przygotowania, uważała, że to świetny pomysł, bo na festynach z okazji rozpoczęcia semestru zwykle nikt nie prezentował ikebany. Tak się utarło, że wszyscy stawiali na nowoczesność, a większość stoisk przypominała punkty gier rodem z parków rozrywki, a nie pracownie tradycyjnego rękodzieła. Większość osób z samorządu uważała, że to dobrze, bo przynajmniej organizowane dwa razy do roku imprezy mają swoją specyfikę.
Okazało się jednak, że ikebana cieszy się powodzeniem, więc Hinata była zadowolona ze swojego pomysłu. Uważała nawet, że jest coraz lepsza w układaniu kwiatów. Do czasu, gdy została brutalnie sprowadzona na ziemię.
- Ładne kwiatki, ale nie widzę tu dzieł sztuki – skomentowała Ino, która w pewnym momencie podeszła do jej stoiska razem z bratem Temari. – Praktycznie wszędzie są zachwiane proporcje i wygląda na to, że nie masz wprawy w dobieraniu kolorów.
- Tak, jestem amatorką – przyznała Hinata ze wstydem. – Dopiero się uczę.
Gaara wziął do rąk jedną z kompozycji.
- Mnie się podoba – stwierdził. – Nawet jeśli nie wszystko jest tu ściśle według reguł, i tak jest estetycznie, nie o to chodzi?
Hinata była zaskoczona tymi miłymi słowami, które przyszły z najmniej oczekiwanego kierunku. Z wdzięcznością skłoniła głowę. Gaara odkłonił się uprzejmie.
Ino prychnęła z irytacją.
- Każdy ignorant może tak powiedzieć. I nie trzeba się niczego uczyć, żeby ułożyć coś takiego – oceniła, patrząc na kwiaty, które chłopak odłożył właśnie na miejsce. Hinata udawała, że nie zraniły jej te słowa. Tej krytyki nie mogła odebrać tylko w kategoriach złośliwości, Ino była wredna, ale w tym przypadku musiała wiedzieć, o czym mówi. Chodziła na zajęcia do tej samej szkoły co Hinata, tyle że była w bardziej zaawansowanej grupie. – Na twoim kursie wszyscy tak układają kwiatki? Jeśli tak, widzę, że w tym roku wyjątkowo słabo wypadniemy na festiwalu.
- Jeśli to takie ważne, możesz udzielić kilku wskazówek młodszej stażem koleżance – powiedział niespodziewanie Gaara.
Ino popatrzyła na niego, jakby nie zrozumiała,  co chodzi.
- Słucham?
- Nie występuje u was coś takiego jak bezinteresowna pomoc? Współpraca poza podziałami na grupy? – zapytał chłopak, po czym spojrzał na Hinatę. – Masz coś przeciwko przyjęciu kilku wskazówek od bardziej doświadczonej koleżanki?
Hinata spojrzała na Ino.
- To będzie dla mnie zaszczyt – powiedziała, kłaniając się zgodnie z zasadami etykiety.
Ino pochyliła uprzejmie głowę.
- Widzimy się w środę na zajęciach – powiedziała.
Hinata uśmiechnęła się, chociaż nie była pewna, co powinna myśleć o tej sytuacji. To było jak umówienie się na kurs wyrównawczy, ale Ino wcale nie wyglądała na osobę, która chce z kimkolwiek dzielić się wiedzą.
Hinata odwróciła się do starszej kobiety, która właśnie do niej podeszła. Sprzedała jej dwie kompozycje. Nie była jednak na tyle zajęta, by nie usłyszeć, co powiedziała Ino tuż po odejściu od stoiska.
- Co to miało być? Chyba nie myślisz, że zamierzam się z nią zaprzyjaźniać.
- A ktoś cię do tego zmusza?
- Nie jestem na tyle głupia, żeby się nie domyślić, o co ci chodzi.
Hinata pomyślała, że w takim razie ona sama musi być mniej rozgarnięta, bo nie miała pojęcia, o czym oni rozmawiają.
Parę metrów dalej zobaczyła Tenten. Szatynka pomachała do niej. Neji, który był w jej towarzystwie, udawał, że w ogóle nie zauważył Hinaty. Za to dostrzegł ją Kiba, którego dotąd nie widziała, więc pewnie dopiero teraz przyszedł na festyn. Udział w imprezie był teoretycznie obowiązkowy, ponieważ odwołano popołudniowe lekcje, ale i tak nikt nie sprawdzał obecności.
- Gdzie się podziewałeś? – zapytała chłopaka, kiedy do niej podszedł.
- Musiałem wyskoczyć do kliniki – odparł.
- Ominął cię pokaz jujitsu – poinformowała Hinata.
Kiba machnął ręką.
- Trudno, aż tak mi na tym nie zależało – powiedział. – Ale cieszę się, że przyszedłem. Ślicznie wyglądasz w yukacie.
Hinata odwróciła się, żeby ukryć rumieniec, który wystąpił jej na policzki.
Wydawało jej się, że Kiba powiedział to zdanie jakimś specyficznym tonem.
- Hana mówiła, że dzisiaj popołudniu nie będziemy jej potrzebni, pomyślałem, że może pójdziemy do kina – dodał.
Hinata spojrzała na niego.
- Wiesz, Tenten ma chyba jakieś plany z Nejim – odezwała się niepewnie. – Chociaż możemy zapytać Saia, może będzie chciał z nami pójść.
Hinata nigdy nie wymawiała się od spotkań, kiedy chodziło o klinikę, ale odkąd Tenten zaczęła jej zwracać uwagę, że zachowanie Kiby jest dwuznaczne, na wszelki wypadek unikała sytuacji, które można by uznać na randkę. Na ogół, gdy się umawiali na jakieś wyjścia, szli we czwórkę – Hinata, Kiba, Tenten i Sai.
- Miałem na myśli, żebyśmy poszli sami. We dwójkę – odparł Kiba, przyglądając jej się badawczo.
Hinata udawała, że poprawia kwiaty w wazonie.
- Ale ja i tak dzisiaj mam dużo nauki – powiedziała szybko.

Shikamaru spojrzał na zegarek i westchnął. Jeszcze przez godzinę uczniowie mieli obowiązek przebywania na terenie szkoły. Było to uciążliwie. Na festiwalu nic się nie działo, on i Chouji obejrzeli już wszystko co było do zobaczenia, na dodatek Shikamaru miał wrażenie, że bez przerwy wpadają na Temari, z którą nie miał ochoty rozmawiać po karczemnej awanturze, którą mu urządziła wczoraj po spotkaniu w lunaparku. Od tego momentu traktowała go jak powietrze, co chyba nie było takie złe w obecnej sytuacji. Dziewczyna była jeszcze zbyt wściekła, by słuchać jakichkolwiek wyjaśnień.
Shikamaru, zirytowany chodzeniem w kółko, w pewnym momencie zaproponował Choujiemu zagranie w piłkarzyki. Pół godziny spędzili na tym skądinąd nudnym zajęciu, w końcu usiedli na ławce na dziedzińcu szkolnym, w pewnej odległości od stoisk z pamiątkami.
Shikamaru oparty o ławkę i gapił się w chmury leniwie przesuwające się po niebie. Po raz pierwszy tego dnia poczuł się rozluźniony. Już niedługo będzie można opuścić mury szkoły, która w tym momencie była naprawdę nieprzyjaznym miejscem. Za dużo ludzi, którzy powodowali niewyobrażalny zgiełk. Gdyby teraz w ich stronę zbliżał się tajfun, prawdopodobnie nikt by o tym nie wiedział, bo nie przebiłby się przez barierę dźwiękową.
Względny spokój nie trwał długo.
- Co tutaj robi Karui?
Shikamaru oderwał wzrok od nieba i przeniósł go na niższy poziom. Właśnie podeszła Ino i usiadła obok na ławce.
- Dlaczego mnie o to pytasz? – odparł, zaskoczony, że ma do niego nieuzasadnione pretensje. Następna.
Ino prychnęła ze złością.
- Nie wiem, jakoś tak przyszło mi do głowy, że ty to powinieneś wiedzieć – odparła opryskliwie.
- Nie zaprosiłem jej – uciął rozmowę Shikamaru. – Ani jej, ani tych jej znajomków, którzy się tu kręcą. To festyn otwarty, a nie prywatna impreza, zapomniałaś?
Chouji nagle wstał z ławki.
- Wiecie co, ja idę obczaić stoisko z ramenem. Chyba musicie pogadać – stwierdził.
Shikamaru spojrzał na niego z nie mniejszym zdziwieniem niż Ino.
Chouji włożył pulchne ręce d kieszeni.
- No wiesz, ktoś cię wydał – sprecyzował. – I może wcale nie miał złych intencji. Wyjaśnijcie to od razu – posłał sugestywne spojrzenie w kierunku Ino, po czym się oddalił.
Blondynka spojrzała na Shikamaru z pretensją.
- Ktoś cię wydał? – powtórzyła. – Powiedziałeś Choujiemu, że nagadałam coś Temari na twój temat?
Shikamaru pokręcił głową.
- To raczej jego wniosek. Ale może wcale się nie mylił, skoro z miejsca wiesz, o co chodzi.
Nie zamierzał nawet ciągnąć rozmowy na ten temat, bo uważał, że to teraz nieistotne, od kogo Temari wiedziała, że się kiedyś spotykali. Prawdopodobnie i tak wyszło to przez przypadek. Ale Ino uczepiła się jego słów.
- Wiem, o co chodzi, czyli knuję intrygi i rozprawiam z Temari na twój temat? Niby dlaczego miałabym to robić?
Shikamaru popatrzył na nią nie ukrywając zniecierpliwienia.
-Dlaczego miałabyś tego nie robić? Skoro miałaś okazję, żeby wprawić ją w konsternację, czemu miałabyś tego nie wykorzystać? Przecież to byłoby tak bardzo w twoim stylu. Ciekawe tylko, co jeszcze jej powiedziałaś, że jest taka wściekła.
Ino zdawała się urażona jego słowami.
- Nic jej nie powiedziałam, dowiedziała się od… kogoś innego – odparła. – A ty nie powinieneś się dziwić, że jest wściekła. Każdy by był, gdybyś go w taki sposób okłamał – Shikamaru chciał się wtrącić, nie zamierzał wysłuchiwać jej reprymendy. Ale Ino nie pozwoliła sobie przerwać. – Nie tłumacz się głupio, bo w tym wypadku zatajenie prawdy jest jak kłamstwo. Sam dostarczyłeś Temari powód, żeby sobie wyobrażała niestworzone rzeczy.
Shikamaru zaklął w myślach. Tylko tego brakowało, żeby Ino wytykała mu błędy. Była ostatnią osobą, która miała prawo oburzać się z tego powodu, że nie był pod jakimś względem szczery.
Nie zamierzał jej się tłumaczyć, był pewien, że i tak by tego nie zrozumiała. Zapewne doszłaby do wniosku, że Shikamaru stchórzył, ale wcale nie o to chodziło.
Po prostu nie chciał, żeby Temari była jeszcze bardziej uprzedzona wobec Ino. Sam nie wiedział do końca dlaczego, ale zależało mu, żeby się zaczęły dogadywać. Problem tkwił w tym, że Temari, mimo że się do tego nie przyznawała, była bardzo zazdrosna. Nawet o Ino. I na pewno by to nie pomogło, gdyby wiedziała, że Shikamaru kiedyś się z nią spotykał.
Ino przygryzła wargi.
- W tej kwestii zachowałeś się naprawdę naiwnie – oceniła. – Akurat w tej sytuacji Temari wyjątkowo ma rację, że się wścieka.
Shikamaru posłał dziewczynie krytyczne spojrzenie.
- Ciekawe, że zawsze bierzesz jej stronę, a mówisz, że właśnie teraz, wyjątkowo, ma rację – stwierdził z irytacją. Rzeczywiście, nie podobało mu się, że w sytuacjach konfliktowych Ino zawsze przekonywała go, że to on powinien ustąpić.
Ino zlekceważyła zarzut.
- Ona jest teraz wzburzona, bo źle zrozumiała sytuację. Myślę że wiem, co jej chodzi po głowie, i mogę z nią na spokojnie porozmawiać – zaproponowała.
Shikamaru potrząsnął głową.
- Nie. Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś tym razem się nie wtrącała.
- Staram się pomóc – syknęła Ino, nagle zdenerwowana.
- Super, ale nie chcę twojej pomocy, rozumiesz? Sam to załatwię.

2 komentarze:

  1. Biedna Hinata, z niej jest taka maleńka szara myszka. Ktoś ją krytykuje a ona nawet nie piśnie.
    Ino z kolei ma ciągoty na wredne odzywki. Jakoś ostatnio ciągle ją widać w towarzystwie Gaary, który mam wrażenie, tylko pozuje na socjopatę, bo jak przychodzi co do czego jest raczej miłym kolesiem. Ta dwójka pod pewnymi względami jest do siebie zaskakująco podobna.
    Shikamaru, Temari i koniec sielanki. W sumie Temari ma powód żeby się złościć, ale sądzę, że troszkę przesadza.
    Tak mi się właśnie zdawało, że rozdział podejrzanie krótki, ale skoro wkrótce następny, to nie zamierzam marudzić.
    Pozdrawiam i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Tutaj akurat jestem całym sercem z Shikamaru. To, przecież Temari nie chciała pójść na głupi obiadek do rodziców, żeby powiedzieć im chociaż "Dzień Dobry" -.- Po za tym to normalne, że facet może mieć byłą dziewczynę, która jest jego przyjaciółką. Jednak nie oszukujmy się - zazwyczaj przez obecne partnerki jest to źle interpretowane.
    Przepraszam nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale mam problemy zdrowotne z okiem i jakoś tak. Nie będę się tu zbyt długo rozwodzić idę czytać następny rozdzialik.
    Pozdrawiam Lavana Zoro :)

    OdpowiedzUsuń