Zapraszam na nowy rozdział^^ Wiem, krótki, za to następny dodam jutro. Nie chcę zaburzać pewnej chwiejnej równowagi łącząc rozdziały, które fabularnie stanowią całość.##
Festyny w Konoha –
wspólne dla uczniów gimnazjum i liceum – organizowane z okazji rozpoczęcia
każdego semestru należały do tradycji. Inaczej niż w przypadku większości
szkolnych imprez, do organizacji których każdej klasie przydzielano odrębne
zadania, w tym przypadku cały trud organizacji brał na siebie szkolny samorząd,
korzystając z pomocy „ochotników” – zazwyczaj były to osoby, które miały gorsze
oceny w poprzednim semestrze i dostawały od nauczycieli „warunkowo” podniesione
stopnie z określonych przedmiotów lub zachowania, pod warunkiem pomocy przy
festynie. Wymagało to od nich sporego poświęcenia, bo pomoc nie ograniczała się
do organizacji stoisk – w czasie przerwy międzysemestralnej trzeba było
wymyślić, czym te stoiska zapełnić.
Hinata zwykle nie
występowała przed szereg, a wśród uczniów konieczność udziału w przygotowaniach do pierwszego w
semestrze festynu uważana była za najgorsze zło – właśnie dlatego, że trzeba
było poświęcić się przygotowaniom w czasie wakacji. Ale w tym roku Hinata
zgłosiła się z własnej woli, głównie dlatego, że współczuła członkom samorządu,
którzy mieli wyjątkowy problem ze skompletowaniem grupy do organizacji imprezy,
a poza tym miała też pomysł, czym może się zająć.
Od kilku miesięcy intensywnie
uczyła się ikebany, więc w wakacje ułożyła dużo kwiatowych kompozycji, po to,
by móc je sprzedawać w czasie festiwalu. Sakura, która jak zawsze nadzorowała
wszystkie przygotowania, uważała, że to świetny pomysł, bo na festynach z
okazji rozpoczęcia semestru zwykle nikt nie prezentował ikebany. Tak się
utarło, że wszyscy stawiali na nowoczesność, a większość stoisk przypominała
punkty gier rodem z parków rozrywki, a nie pracownie tradycyjnego rękodzieła.
Większość osób z samorządu uważała, że to dobrze, bo przynajmniej organizowane
dwa razy do roku imprezy mają swoją specyfikę.
Okazało się jednak, że
ikebana cieszy się powodzeniem, więc Hinata była zadowolona ze swojego pomysłu.
Uważała nawet, że jest coraz lepsza w układaniu kwiatów. Do czasu, gdy została
brutalnie sprowadzona na ziemię.
- Ładne kwiatki, ale
nie widzę tu dzieł sztuki – skomentowała Ino, która w pewnym momencie podeszła
do jej stoiska razem z bratem Temari. – Praktycznie wszędzie są zachwiane
proporcje i wygląda na to, że nie masz wprawy w dobieraniu kolorów.
- Tak, jestem amatorką
– przyznała Hinata ze wstydem. – Dopiero się uczę.
Gaara wziął do rąk
jedną z kompozycji.
- Mnie się podoba –
stwierdził. – Nawet jeśli nie wszystko jest tu ściśle według reguł, i tak jest estetycznie, nie o to chodzi?
Hinata była zaskoczona
tymi miłymi słowami, które przyszły z najmniej oczekiwanego kierunku. Z
wdzięcznością skłoniła głowę. Gaara odkłonił się uprzejmie.
Ino prychnęła z
irytacją.
- Każdy ignorant może
tak powiedzieć. I nie trzeba się niczego uczyć, żeby ułożyć coś takiego –
oceniła, patrząc na kwiaty, które chłopak odłożył właśnie na miejsce. Hinata
udawała, że nie zraniły jej te słowa. Tej krytyki nie mogła odebrać tylko w
kategoriach złośliwości, Ino była wredna, ale w tym przypadku musiała wiedzieć,
o czym mówi. Chodziła na zajęcia do tej samej szkoły co Hinata, tyle że była w
bardziej zaawansowanej grupie. – Na twoim kursie wszyscy tak układają kwiatki?
Jeśli tak, widzę, że w tym roku wyjątkowo słabo wypadniemy na festiwalu.
- Jeśli to takie ważne,
możesz udzielić kilku wskazówek młodszej stażem koleżance – powiedział
niespodziewanie Gaara.
Ino popatrzyła na
niego, jakby nie zrozumiała, co chodzi.
- Słucham?
- Nie występuje u was coś
takiego jak bezinteresowna pomoc? Współpraca poza podziałami na grupy? –
zapytał chłopak, po czym spojrzał na Hinatę. – Masz coś przeciwko przyjęciu
kilku wskazówek od bardziej doświadczonej koleżanki?
Hinata spojrzała na
Ino.
- To będzie dla mnie
zaszczyt – powiedziała, kłaniając się zgodnie z zasadami etykiety.
Ino pochyliła uprzejmie
głowę.
- Widzimy się w środę
na zajęciach – powiedziała.
Hinata uśmiechnęła się,
chociaż nie była pewna, co powinna myśleć o tej sytuacji. To było jak umówienie
się na kurs wyrównawczy, ale Ino wcale nie wyglądała na osobę, która chce z
kimkolwiek dzielić się wiedzą.
Hinata odwróciła się do
starszej kobiety, która właśnie do niej podeszła. Sprzedała jej dwie
kompozycje. Nie była jednak na tyle zajęta, by nie usłyszeć, co powiedziała Ino
tuż po odejściu od stoiska.
- Co to miało być?
Chyba nie myślisz, że zamierzam się z nią zaprzyjaźniać.
- A ktoś cię do tego
zmusza?
- Nie jestem na tyle
głupia, żeby się nie domyślić, o co ci chodzi.
Hinata pomyślała, że w
takim razie ona sama musi być mniej rozgarnięta, bo nie miała pojęcia, o czym
oni rozmawiają.
Parę metrów dalej
zobaczyła Tenten. Szatynka pomachała do niej. Neji, który był w jej
towarzystwie, udawał, że w ogóle nie zauważył Hinaty. Za to dostrzegł ją Kiba,
którego dotąd nie widziała, więc pewnie dopiero teraz przyszedł na festyn.
Udział w imprezie był teoretycznie obowiązkowy, ponieważ odwołano popołudniowe
lekcje, ale i tak nikt nie sprawdzał obecności.
- Gdzie się
podziewałeś? – zapytała chłopaka, kiedy do niej podszedł.
- Musiałem wyskoczyć do
kliniki – odparł.
- Ominął cię pokaz
jujitsu – poinformowała Hinata.
Kiba machnął ręką.
- Trudno, aż tak mi na
tym nie zależało – powiedział. – Ale cieszę się, że przyszedłem. Ślicznie
wyglądasz w yukacie.
Hinata odwróciła się,
żeby ukryć rumieniec, który wystąpił jej na policzki.
Wydawało jej się, że
Kiba powiedział to zdanie jakimś specyficznym tonem.
- Hana mówiła, że
dzisiaj popołudniu nie będziemy jej potrzebni, pomyślałem, że może pójdziemy do
kina – dodał.
Hinata spojrzała na
niego.
- Wiesz, Tenten ma
chyba jakieś plany z Nejim – odezwała się niepewnie. – Chociaż możemy zapytać
Saia, może będzie chciał z nami pójść.
Hinata nigdy nie
wymawiała się od spotkań, kiedy chodziło o klinikę, ale odkąd Tenten zaczęła
jej zwracać uwagę, że zachowanie Kiby jest dwuznaczne, na wszelki wypadek
unikała sytuacji, które można by uznać na randkę. Na ogół, gdy się umawiali na
jakieś wyjścia, szli we czwórkę – Hinata, Kiba, Tenten i Sai.
- Miałem na myśli,
żebyśmy poszli sami. We dwójkę – odparł Kiba, przyglądając jej się badawczo.
Hinata udawała, że
poprawia kwiaty w wazonie.
- Ale ja i tak dzisiaj
mam dużo nauki – powiedziała szybko.
Shikamaru spojrzał na
zegarek i westchnął. Jeszcze przez godzinę uczniowie mieli obowiązek
przebywania na terenie szkoły. Było to uciążliwie. Na festiwalu nic się nie
działo, on i Chouji obejrzeli już wszystko co było do zobaczenia, na dodatek
Shikamaru miał wrażenie, że bez przerwy wpadają na Temari, z którą nie miał
ochoty rozmawiać po karczemnej awanturze, którą mu urządziła wczoraj po
spotkaniu w lunaparku. Od tego momentu traktowała go jak powietrze, co chyba
nie było takie złe w obecnej sytuacji. Dziewczyna była jeszcze zbyt wściekła,
by słuchać jakichkolwiek wyjaśnień.
Shikamaru, zirytowany
chodzeniem w kółko, w pewnym momencie zaproponował Choujiemu zagranie w
piłkarzyki. Pół godziny spędzili na tym skądinąd nudnym zajęciu, w końcu
usiedli na ławce na dziedzińcu szkolnym, w pewnej odległości od stoisk z
pamiątkami.
Shikamaru oparty o
ławkę i gapił się w chmury leniwie przesuwające się po niebie. Po raz pierwszy
tego dnia poczuł się rozluźniony. Już niedługo będzie można opuścić mury
szkoły, która w tym momencie była naprawdę nieprzyjaznym miejscem. Za dużo
ludzi, którzy powodowali niewyobrażalny zgiełk. Gdyby teraz w ich stronę
zbliżał się tajfun, prawdopodobnie nikt by o tym nie wiedział, bo nie przebiłby
się przez barierę dźwiękową.
Względny spokój nie
trwał długo.
- Co tutaj robi Karui?
Shikamaru oderwał wzrok
od nieba i przeniósł go na niższy poziom. Właśnie podeszła Ino i usiadła obok
na ławce.
- Dlaczego mnie o to
pytasz? – odparł, zaskoczony, że ma do niego nieuzasadnione pretensje.
Następna.
Ino prychnęła ze
złością.
- Nie wiem, jakoś tak
przyszło mi do głowy, że ty to powinieneś wiedzieć – odparła opryskliwie.
- Nie zaprosiłem jej –
uciął rozmowę Shikamaru. – Ani jej, ani tych jej znajomków, którzy się tu
kręcą. To festyn otwarty, a nie prywatna impreza, zapomniałaś?
Chouji nagle wstał z
ławki.
- Wiecie co, ja idę
obczaić stoisko z ramenem. Chyba musicie pogadać – stwierdził.
Shikamaru spojrzał na
niego z nie mniejszym zdziwieniem niż Ino.
Chouji włożył pulchne
ręce d kieszeni.
- No wiesz, ktoś cię
wydał – sprecyzował. – I może wcale nie miał złych intencji. Wyjaśnijcie to od
razu – posłał sugestywne spojrzenie w kierunku Ino, po czym się oddalił.
Blondynka spojrzała na
Shikamaru z pretensją.
- Ktoś cię wydał? –
powtórzyła. – Powiedziałeś Choujiemu, że nagadałam coś Temari na twój temat?
Shikamaru pokręcił
głową.
- To raczej jego
wniosek. Ale może wcale się nie mylił, skoro z miejsca wiesz, o co chodzi.
Nie zamierzał nawet
ciągnąć rozmowy na ten temat, bo uważał, że to teraz nieistotne, od kogo Temari
wiedziała, że się kiedyś spotykali. Prawdopodobnie i tak wyszło to przez
przypadek. Ale Ino uczepiła się jego słów.
- Wiem, o co chodzi,
czyli knuję intrygi i rozprawiam z Temari na twój temat? Niby dlaczego miałabym
to robić?
Shikamaru popatrzył na
nią nie ukrywając zniecierpliwienia.
-Dlaczego miałabyś tego
nie robić? Skoro miałaś okazję, żeby wprawić ją w konsternację, czemu miałabyś
tego nie wykorzystać? Przecież to byłoby tak bardzo w twoim stylu. Ciekawe
tylko, co jeszcze jej powiedziałaś, że jest taka wściekła.
Ino zdawała się urażona
jego słowami.
- Nic jej nie
powiedziałam, dowiedziała się od… kogoś innego – odparła. – A ty nie powinieneś
się dziwić, że jest wściekła. Każdy by był, gdybyś go w taki sposób okłamał –
Shikamaru chciał się wtrącić, nie zamierzał wysłuchiwać jej reprymendy. Ale Ino
nie pozwoliła sobie przerwać. – Nie tłumacz się głupio, bo w tym wypadku
zatajenie prawdy jest jak kłamstwo. Sam dostarczyłeś Temari powód, żeby sobie
wyobrażała niestworzone rzeczy.
Shikamaru zaklął w
myślach. Tylko tego brakowało, żeby Ino wytykała mu błędy. Była ostatnią osobą,
która miała prawo oburzać się z tego powodu, że nie był pod jakimś względem
szczery.
Nie zamierzał jej się
tłumaczyć, był pewien, że i tak by tego nie zrozumiała. Zapewne doszłaby do
wniosku, że Shikamaru stchórzył, ale wcale nie o to chodziło.
Po prostu nie chciał,
żeby Temari była jeszcze bardziej uprzedzona wobec Ino. Sam nie wiedział do
końca dlaczego, ale zależało mu, żeby się zaczęły dogadywać. Problem tkwił w
tym, że Temari, mimo że się do tego nie przyznawała, była bardzo zazdrosna.
Nawet o Ino. I na pewno by to nie pomogło, gdyby wiedziała, że Shikamaru kiedyś
się z nią spotykał.
Ino
przygryzła wargi.
-
W tej kwestii zachowałeś się naprawdę naiwnie – oceniła. – Akurat w tej
sytuacji Temari wyjątkowo ma rację, że się wścieka.
Shikamaru
posłał dziewczynie krytyczne spojrzenie.
-
Ciekawe, że zawsze bierzesz jej stronę, a mówisz, że właśnie teraz, wyjątkowo,
ma rację – stwierdził z irytacją. Rzeczywiście, nie podobało mu się, że w
sytuacjach konfliktowych Ino zawsze przekonywała go, że to on powinien ustąpić.
Ino
zlekceważyła zarzut.
-
Ona jest teraz wzburzona, bo źle zrozumiała sytuację. Myślę że wiem, co jej
chodzi po głowie, i mogę z nią na spokojnie porozmawiać – zaproponowała.
Shikamaru
potrząsnął głową.
-
Nie. Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś tym razem się nie wtrącała.
-
Staram się pomóc – syknęła Ino, nagle zdenerwowana.
-
Super, ale nie chcę twojej pomocy, rozumiesz? Sam to załatwię.
Biedna Hinata, z niej jest taka maleńka szara myszka. Ktoś ją krytykuje a ona nawet nie piśnie.
OdpowiedzUsuńIno z kolei ma ciągoty na wredne odzywki. Jakoś ostatnio ciągle ją widać w towarzystwie Gaary, który mam wrażenie, tylko pozuje na socjopatę, bo jak przychodzi co do czego jest raczej miłym kolesiem. Ta dwójka pod pewnymi względami jest do siebie zaskakująco podobna.
Shikamaru, Temari i koniec sielanki. W sumie Temari ma powód żeby się złościć, ale sądzę, że troszkę przesadza.
Tak mi się właśnie zdawało, że rozdział podejrzanie krótki, ale skoro wkrótce następny, to nie zamierzam marudzić.
Pozdrawiam i weny życzę
Tutaj akurat jestem całym sercem z Shikamaru. To, przecież Temari nie chciała pójść na głupi obiadek do rodziców, żeby powiedzieć im chociaż "Dzień Dobry" -.- Po za tym to normalne, że facet może mieć byłą dziewczynę, która jest jego przyjaciółką. Jednak nie oszukujmy się - zazwyczaj przez obecne partnerki jest to źle interpretowane.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale mam problemy zdrowotne z okiem i jakoś tak. Nie będę się tu zbyt długo rozwodzić idę czytać następny rozdzialik.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)