środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 32. Początki nowych przyjaźni


## Witajcie! Miałam taki zabiegany dzień, że niemal nie zdążyłam dodać posta w terminie (ale jeszcze nie ma północy :P). Mam nadzieję, że nie będziecie zawiedzeni finałem 1. serii. Zastosowałam metodę twórców scenariuszy seriali - w 1. sezonie zaczęcie wielu wątków, ale rozwiązań niewiele :) ##

Pogoda tego dnia dopisała. Słońce i lekki wietrzyk przypominały, że nadeszła wiosna. Prawdę mówiąc, bardzo ciepło było już od kilku dni, ale Sakura wcześniej nie miała czasu, by to zauważyć. Była zbyt zajęta egzaminami i pracą w radzie uczniowskiej, która zajmowała się organizacją apelu.
Zakończenie roku szkolnego zawsze wywoływało w Sakurze mieszane uczucia. Z jednej strony – w tym momencie można było sobie odpuścić i pozwolić na błogi odpoczynek, z zadowoleniem myśląc o ciężkiej pracy wykonanej w ciągu semestru. Z drugiej strony, czasem nie wiadomo było, co robić z wolnym czasem.
Sakura zawsze czekała z utęsknieniem na dni wolne, ponieważ mogła wtedy spędzić trochę czasu z Sasuke. W roku szkolnym niewiele widywali się poza szkołą, głównie dlatego, że Sakura się uczyła. Przerwy międzysemestralne zwykle spędzała w Tokio, i wtedy mogła często umawiać się z Sasuke.
Teraz, po raz pierwszy od kilku lat, nie cieszyła się na koniec semestru. Wydawało jej się, że najbliższy miesiąc będzie ciągnąć się w nieskończoność. Nic się nie wydarzy w tym czasie. Zupełnie nic.
Sakura wiodła dość monotonne życie. Od najmłodszych lat wszystko obracało się dla niej wokół szkoły i zajęć dodatkowych. Nie była w tym odosobniona, ale chyba jako jedna z nielicznych nigdy na to nie narzekała, nie męczyła się nauką i nie szukała rozrywek po szkole. Lubiła się uczyć, wręcz chłonęła wiedzę, mając bardzo wyraźnie zarysowany cel – zdać bardzo dobrze maturę, żeby dostać się na studia medyczne i ratować ludziom życie. Czegoś jej brakowało, ale raczej się nad tym nie zastanawiała. Potem, gdy przyjechała do Tokio, by rozpocząć naukę w gimnazjum – rodzice uważali, że na Hokkaido nie znajdą dla niej wystarczająco dobrej szkoły – poznała Naruto i Sasuke. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, jak jałowe i, w gruncie rzeczy puste, było jej życie. Ważne jest, by rozwijać się i zdobywać wiedzę, ale trzeba znaleźć czas na coś więcej – nie tyle na rozrywkę, co na budowanie relacji z ludźmi, na przyjaźń.
Sakura nie była introwertyczką, ale z braku czasu nie przyjaźniła się niemal z nikim, z wyjątkiem Ino, którą znała od dzieciństwa. Jednak zanim Sakura przyjechała do Tokio, kontaktowały się najczęściej pośrednio za pomocą e-maili, widując się sporadycznie, najwięcej czasu spędzając razem w wakacje, bo ich rodziny wspólnie wyjeżdżały na wczasy. Pan Yamanaka i ojciec Sakury przyjaźnili się od czasu studiów.
Wtedy Sakura miała z Ino naprawdę dobry kontakt. Paradoksalnie, po przeprowadzce do stolicy to się zmieniło. Sakura do pewnego momentu myślała, że Ino ma jej za złe to, że spędza tyle czasu z nowymi przyjaciółmi. Ale to było dość nieprawdopodobne, zwłaszcza, że przecież ona wtedy spotykała się z Shikamaru. Potem Sakura zaczęła umawiać się z Sasuke. Wiedziała, że on podobał się kiedyś jej przyjaciółce i zastanawiała się, czy ona nie jest czasem zazdrosna. Co prawda, Ino nadal była z Shikamaru, ale on czasami zachowywał się jak palant i Sakury wcale by nie zdziwiło, gdyby jej przyjaciółka znalazła sobie kogoś innego. Wolałaby jednak mieć pewność, że Ino nie interesuje się już Sasuke. Tej pewności nie miała i przez to czasami zachowywała się nieracjonalnie, co mogło zaszkodzić ich przyjaźni. Potem było już tylko gorzej. Kiedy sprawa rozstania rodziców Ino nabierała tempa, coraz trudniej było się nią dogadać. Potem Ino oszukała Shikamaru, ten ją rzucił, a ona niewiele rozmawiała z Sakurą, bo zawsze była otoczona wianuszkiem koleżanek, które zresztą co chwilę się zmieniały. Jak tylko pan Yamanaka odszedł od żony, ta znalazła pracę, a jej córka nagle stała się popularna. Wszyscy przypomnieli sobie, że Kimiko Yamanaka była kiedyś rozchwytywaną modelką, a teraz szukała nowych twarzy dla show biznesu, i to w różnych dziedzinach, więc teoretycznie każdy mógł się załapać
Praca matki stała się dla Ino przekleństwem, bo nagle otoczyło ją wiele osób, ale każda z nich chciała coś na tym zyskać. To Sakura zauważyła dopiero po pewnym czasie. Ino zamieniła stado interesownych dziewczyn i chłopaków z gimnazjum, żeby ponownie spotykać się ze starymi znajomymi. Teraz Sakura wiedziała już, co to byli za znajomi, i musiała przyznać, że jej przyjaciółka wpadła z deszczu pod rynnę.
Ciekawe, czy teraz, gdy Ino wreszcie zmądrzała, zdołają się dogadać. Miały na to wystarczająco dużo czasu, ale jakoś im to nie wychodziło.
W tym momencie Sakura nie myślała o Sasuke, a rzadko się zdarzało, żeby jej myśli na dłużej odrywały się od jego osoby. Minęło sporo czasu, odkąd z nią zerwał. To nadal bolało, ale potrafiła myśleć o nim bez niechęci. Mimo, że ją zostawił, był osobą, która ją uratowała przed popadnięciem w stagnację.
Idąc do „Tajemniczego ogrodu” Sakura nie spodziewała się zobaczyć tam Sasuke, mimo że zaproszenie na spotkanie z okazji zakończenia roku dotyczyło całej klasy.  Jednak Uchiha był przed klubem, palił papierosa.
Byłoby naturalne, gdyby po prostu przeszła obok udając, że go nie widzi, tak jak to robiła w szkole. Ale w tej chwili takie rozwiązanie nawet nie przemknęło jej przez myśl. Podeszła do chłopaka.
- Cześć – powiedziała najbardziej naturalnym tonem, na jaki było ją stać.
Sasuke zauważył ją już wcześniej i nie dał po sobie poznać żadnych emocji, ale teraz spojrzał na nią z widocznym zaskoczeniem. Zgasił papierosa.
- Co tu robisz? – zapytał, przez co poczuła się jak nieproszony gość. Ciekawe, czy właśnie o to mu chodziło.
- Przyszłam na spotkanie. Miało mnie ominąć, bo ty tu jesteś? – odparła spokojnie.
Przez chwilę patrzył na nią, jakby nie wiedział, o czym mówi.
- Impreza klasowa. No tak – przypomniał sobie.
Sakura próbowała ukryć rozczarowanie, ale doskonale wiedziała, że z marnym efektem. Przed Sasuke trudno byłoby jej cokolwiek ukryć.
- Nie przyszliśmy na wasze spotkanie i za chwilę się stąd zmywamy – poinformował oschle, jakby chciał jej przypomnieć, że jest tutaj w towarzystwie Tayuyi, nie po to, by rozmawiać z nią.
Sakura nic nie odpowiedziała.
- Jedziesz do domu? – zapytał chłopak po chwili.
- Jadę, jutro – odparła obojętnie. – Będę kilka dni na Hokkaido, a potem jedziemy do Seulu. A ty co będziesz robić w ferie?
Sasuke wzruszył ramionami.
- Nic specjalnego. Będę w Tokio.
- Imprezować z twoją „paczką”? – zapytała złośliwie, nim zdążyła ugryźć się w język.
- Może – odpowiedział brunet. – Mam nadzieję, że ciebie na imprezie nigdy nie zobaczę.
Sakura pogardliwie wydęła wargi.
- Cóż, w Tokio jest wiele lokali. Może masz wrażenie, że za tobą chodzę, ale zapewniam, że tak nie jest.
Sasuke przyjrzał jej się badawczo.
- Nie mówiłem w tym kontekście. Po prostu nie chodź w takie miejsca.
Mówił jakby wydawał jej polecenie, wytrąciło ją to z równowagi.
- A ty możesz? Ćpać także?
Sasuke nie wydawał się dotknięty jej napastliwym tonem.
- Nawet jeśli, to nie jest dla ciebie. Mam nadzieję, że nie zrobisz nic głupiego. Nie jestem tego wart. Nikt nie jest.
Sakura nie wiedziała, co odpowiedzieć na tak jasny komunikat. Oczywiście, mogła przewidzieć, że do Sasuke dotrze informacja o jej wygłupie z prochami. Naruto i Ino zachowywali się, jakby sądzili, że jest o krok od uzależnienia, ale Sakura miała nadzieję, że Sasuke nie potraktuje tego tak poważnie. To by świadczyło, że nie zna jej lepiej od tamtej dwójki. Naruto przesadzał z troską, jak zawsze. Ona nawet nie zdążyła spróbować prochów, a widząc, jaka rozpętała się wokół całej sprawy afera, nie miała już na to ochoty.

***

Kiedy Ino była w gimnazjum wydawało jej się, że przychodzenie na imprezy jako ostatnia jest w dobrym guście. Tym razem spóźnienie było niezamierzone.
 Nietrudno było dostrzec, gdzie są uczniowie Konohy, mimo że znaleźli sobie miejsce możliwie najbardziej oddalone od wejścia. Robili sporo hałasu, przez co przykuwali uwagę. Wyglądało na to, że obie zaproszone klasy stawiły się niemal w komplecie. Ino nie zauważyła Sasuke, ale jego obecności nikt nie oczekiwał, choć był zaproszony.
Ludzie w większości siedzieli przy stolikach, kilka osób grało w rzutki. Ino zauważyła Sakurę, która niemal natychmiast ruszyła w jej stronę.
- Gdzie ty byłaś? Już myślałam, że nie przyjdziesz.
Ino wzruszyła ramionami.
- Cóż, moja matka nagle stwierdziła, że nie powinnam wychodzić wieczorem, bo przecież mam egzamin poprawkowy za trzy tygodnie.
- Ale skoro przyszłaś, to znaczy, że zawarłyście kompromis? – odezwała się Sakura z nadzieją.
Ino spojrzała na nią z pobłażaniem. Mówiła tak, jakby nie znała jej matki.
Oczywiście, nie zawarły kompromisu, a Kimiko stwierdziła, że nie zniesie jej zachowania, przerywa urlop i łapie pierwszy samolot do Chin. Ino miała nadzieję, że ten samolot odleci jak najszybciej. Postanowiła nie dzielić się tym z Sakurą, która była w dziwnie dobrym humorze.
- Wyglądasz na zadowoloną. Coś mnie ominęło?
Sakura popatrzyła na nią, jakby nie wiedziała, o co jej chodzi.
- Nie, jak widać impreza jeszcze się nie rozkręciła. Ale jestem zadowolona, nie wolno mi? – odparła przekornie.
Ino zauważyła, że Temari rozmawia z Gaarą, a Shikamaru stoi samotnie przy stole do bilarda, postanowiła więc skorzystać z tej okazji.
- Idziemy zagrać?
Sakura potrząsnęła głową.
- Idź sama – odparła.
Nie trzeba było jej tego powtarzać. Podeszła do stołu.
- Gotowy na łomot? – zaczepiła chłopaka.
Shikamaru spojrzał na nią.
- Dawno nie przegrałaś? – odezwał się buńczucznie.
Ino popatrzyła na niego wyzywająco.
- Nie bądź taki pewny siebie.
- I vice versa – odparł Shikamaru. – Co u ciebie ostatnio, w porządku?
Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Raczej tak jak zwykle. Do czegoś zmierzasz?
Shikamaru wzruszył ramionami.
- Absolutnie nie, to neutralne pytanie. Jak Kleopatra?
Ino zastanowiła się. Shikamaru starał się zaraz na starcie być dla niej uprzejmy. Musiał być w wyjątkowo dobrym humorze.
- Do tej pory jakoś cię nie interesowała. Nagle przypomniałeś sobie o jej istnieniu?
Shikamaru miał urażoną minę.
- Tak się składa, że nie musiałem sobie przypominać. Udało ci się ją oswoić?
Ino uśmiechnęła się lekko.
- To zależy, co przez to rozumiesz. Tak, jest oswojona, ale nadal nikogo nie lubi . Myślę jednak, że ucieszyłaby się na twój widok, więc czuj się zaproszony.
Shikamaru potrząsnął głową.
- Jeśli ty boisz się mojej matki, ja boję się twojego kota.
Ino przymrużyła oczy.
- Nie bądź taki sprytny. To gramy?
- Jak najbardziej – zgodził się szatyn.
- W takim razie kupię sobie najpierw coś do picia, a ty przygotuj się psychicznie na największą porażkę w karierze – ostrzegła, położyła torebkę na najbliższym stoliku i zaczęła szukać portfela. Shikamaru podszedł do niej nagle i wziął do ręki klucze, które położyła na stoliku.
- Nadal to masz?
Ino spojrzała na srebrny breloczek, który przedstawiał aniołka trzymającego połowę serca.
- Cóż, tak – odparła, jakby pytał o coś oczywistego. – Ty swojego nie nosisz?
- Wyrzuciłem go dawno temu.
Ino dopiero teraz zauważyła, że Shikamaru miał wyraźnie niezadowolony wyraz twarzy. Poczuła się tym bardzo zirytowana i wyrwała mu klucze.
- To tylko breloczek – powiedziała.
- Ale powinnaś go wyrzucić – odparł Shikamaru takim tonem, jakby tłumaczył coś dziecku.
Ino wrzuciła klucze do torby.
- Dobrze, jak chcesz. Wyrzucę. Idę po to piwo – syknęła. Gdyby ktoś zapytał, sama nie wiedziałaby, czym Shikamaru tak wytrącił ją z równowagi.

***

Temari zorganizowała to spotkanie z zamiarem przymuszenia Gaary i Shikamaru do jakiejś rozmowy. Pod tym względem, odniosła całkowitą porażkę, ale i tak była zadowolona z tego wieczoru. Udało jej się zgromadzić sporo osób i wszyscy dobrze się bawili. Niestety, Gaara rozmawiał głównie z Nejim i Tenten. Za to ona sama spędziła sporo czasu z Shikamaru. W jakimś stopniu pomogło jej to podjąć decyzję.
Nikt nie zwracał na nich uwagi, więc zaproponowała Shikamaru, żeby wyjść z klubu na zewnątrz, gdzie nie było takiego hałasu. Po drodze minęli Tenten i Saia, dyskutujących zażarcie o jakichś fragmentach biblijnych. Ta dziewczyna była naprawdę dziwna – Temari także czytała kiedyś Biblię, z ciekawości, ale nawet gdyby traktowała jej zapisy poważnie nie mogłaby zrozumieć, jak można się tym tak emocjonować. Wyglądało no to, że Sai ma zupełnie odmienną opinię od Tenten na temat jakichś fragmentów i rozmowa przerodziła się w ognistą dyskusję. Neji przezornie się stamtąd oddalił, z taką miną, jakby uciekał z pola bitwy.
Temari też musiała ratować się ucieczką, bo lokal był dla niej zbyt tłoczny. Oczywiście, sama zaprosiła aż tyle osób i sama wybrała takie popularne miejsce.
Była zirytowana, że Shikamaru zaprosił Ino, której wprost nie mogła ścierpieć, choć na dobrą sprawę nie wiedziała, co w niej tak ją wytrącało z równowagi. Prawdopodobnie chodziło o całokształt osobowości. Oczywiście, jakieś znaczenie musiał mieć też staranny makijaż i markowe ciuchy. Takie dziewczyny zawsze są powierzchowne, Temari była tego pewna i nie rozumiała, jak Shikamaru mógł się z nią przyjaźnić, obojętnie – teraz czy w przeszłości. Ale szybko zapomniała o irytacji spowodowanej obecnością Ino, bo ona nie rzucała się tego wieczoru w oczy. Zniknęła w tłumie.
- Czy mam to traktować jako porwanie? – odezwał się zaintrygowany Shikamaru, gdy wyszli na zewnątrz. – Nie, żebym miał coś przeciw temu – dodał natychmiast, jakby się tłumaczył.
Temari usiadła na ławce na zewnątrz. Chciała mieć tę rozmowę za sobą, a jakoś wydawało jej się, że to jest odpowiedni moment, żeby pogadać. Pojutrze wyjeżdżała i nie wiedziała, czy przedtem zobaczy się z Shikamaru, a znając siebie, wiedziała, że po powrocie może się rozmyślić. Zazwyczaj robiła dokładnie to, co radził jej Gaara i nigdy tego nie żałowała. A on wystarczająco dobitnie jej powiedział, że powinna przedstawić Shikamaru pewne fakty ze swojego życia.
Co prawda, w tym wypadku nie do końca wierzyła, że jej brat ma rację, ale za bardzo jej zależało, by dogadał się z Shikamaru, żeby zlekceważyć jego opinię.
Shikamaru zrobił taką minę, jakby podejrzewał ją o niecne zamiary, ale usiadł obok.
- Jeśli chcesz popatrzeć w gwiazdy, znam o wiele lepsze miejsce – powiedział.
Temari spojrzała na niego.
- Nie trzymam cię tutaj siłą, jak chcesz idź się bawić, a ja posiedzę tutaj sama  – oświadczyła spokojnie.
Pomyślała, że Shikamaru mógł czuć się niepewnie, skoro go tutaj wyciągnęła. Powiedział dzisiaj wiele rzeczy, niektóre z nich można było traktować prawie jak deklarację. Mogło mu przyjść do głowy, że ona ma teraz zamiar wymuszać na nim jakieś obietnice. Nie miała takiego zamiaru.

***

Gaara, kiedy zauważył, że Ino wychodzi z imprezy, poszedł za nią. Miał niejasne przeczucie, że może się przydać, choć nie opierał go na znajomości sytuacji. Nie rozmawiał z nią dzisiaj, co więcej stracił ją z oczu zaraz po tym, jak przyszła. A miał jej dzisiaj przekazać notatki.
Kiedy znaleźli się na zewnątrz, musiał dwa razy powtórzyć jej imię, zanim się odwróciła. Tak, jak sądził, była wstawiona.
- Wiesz, jakie są trzy najgorsze rzeczy na tym świecie? – zapytał swobodnie.
Ino przymrużyła oczy.
- Chińskie podróbki, niedoprażony popcorn i odklejające się tipsy – odparła bez głębszego zastanowienia. Nie udało mu się zbić jej z tropu.
- Małolata z papierosem, pijana kobieta i naćpana kobieta – stwierdził, pomijając tipsy milczeniem. – Jak dużo ci brakuje, żeby osiągnąć rekord jednego wieczoru?
Ino potrząsnęła głową.
- Nie jestem pijana – oświadczyła z przekonaniem. – Zresztą, jakim prawem mnie osądzasz?
Gaara nawet przez chwilę nie uważał, że wdawanie się w dyskusje ma w tej sytuacji jakikolwiek sens. Wyrwał Ino papieros, który trzymała w dłoni. Spojrzała na niego ze złością.
- Ty lepiej przypilnowałbyś swojej siostry. Najwidoczniej świetnie się bawi – powiedziała uszczypliwym tonem. – Ale Shikamaru tylko tak niewinnie wygląda. Powinieneś jej powiedzieć… A zresztą nie, chwila. Sama jej powiem – podjęła nagle decyzję i skierowała się z powrotem do wejścia do klubu.
Gaara zastawił jej drogę.
- Odprowadzę cię do domu.
Ino przymrużyła oczy ze złością.
- A kim ty jesteś, aniołem stróżem? – odparła zaczepnie. – A zresztą… Dobrze, jak chcesz, jeśli zakładasz, że siostrzyczka sobie poradzi.

***

- Zdecydowałem, że od nowego semestru zaczniesz zajęcia ikebany – powiedział wuj. To oczywiście nie była propozycja, był to komunikat. Hizashi Hyuuga nie zwykł nikogo pytać o zdanie.
Siedzieli wszyscy na podłodze, jedząc śniadanie. Hinata nie mogła się doczekać, by stąd wyjść i zabrać Ikara na spacer.
Nie miała ochoty chodzić na kurs układania kwiatów, ale nie widziała sensu w sprzeciwianiu się. Zresztą, to było do przewidzenia. Dotychczas nikt nie naciskał, żeby nauczyła się ikebany, ale przecież panienka z dobrego domu powinna to potrafić. Hinata była pewna, że wuj przypomniał sobie o tym, gdy Temari przyszła do nich na kolację. Ikebana była jednym z tematów rozmowy, i od tego momentu Hinata była przekonana, że nie uniknie tych zajęć.
Wuj nigdy nie wybierał jej zajęć pozalekcyjnych. W przypadku Nejiego było inaczej, ale Hinata zawsze miała w tym zakresie swobodę. Nigdy nie musiała uczyć się ikebany. Byłoby to w dobrym guście, ale wuj nie naciskał, w czym zapewne pewną rolę odegrały czynniki finansowe. Rozmaite kursy, na które zapisana była i ona i Neji, kosztowały więcej, niż zdrowy rozsądek nakazywał na nie wydawać. Ale wujowi zależało, żeby utrzymać pewne standardy. Nie byli biedni, natomiast w klanie uchodzili za ubogich krewnych, ponieważ, choć Hizashi miał dobrą pracę w poważanej firmie – to jednak była to obca firma. Na dodatek matka Hinaty okryła całą rodzinę infamią, a Hizashi tak do końca się nie wyrzekł kontaktów z nią, skoro wychowywał jej córkę. Z tego powodu nie był traktowany w rodzinie poważnie i nie było dla niego miejsca w rodzinnej firmie. Hinata była przekonana, że wuj bardzo chętnie wykorzystałby okazję, by utrzeć im wszystkim nosa.
Właśnie dlatego uważała, że Neji postąpił nieprzemyślanie. Chciał, żeby jego ojciec przestał go prześladować wypominaniem mu nieposłuszeństwa i mówieniem, jaką dobrą partią jest Haruka, więc przyprowadził do domu lepszą partię. Efekt był natychmiastowy – Hizashiemu przeszła złość. Ale Neji chyba nie zastanawiał się nad konsekwencjami, bo wyglądał na zdziwionego, gdy ojciec powiedział mu, że Temari powinna odwiedzać ich częściej. Pewnie jego zdziwienie wynikało także z tego, że spotkanie zakończyło się dość ponuro. Hizashi mógł odnieść wrażenie, że Temari nie została tak dobrze wychowana jak powinna, skoro porusza przy stole nieodpowiednie tematy. Z drugiej jednak strony, przez cały wieczór zachowywała się jak dama i prowadziła wyszukaną konwersację, jakby przez całe życie niczego innego nie robiła. Hinata była tym zaskoczona.
To nie ulegało wątpliwości – Temari została wychowana według tradycyjnych japońskich zasad, a na dodatek jej ojciec był kiedyś szanowanym politykiem partii nacjonalistycznej, popieranej przez klan Hyuuga. Zniknął ze sceny politycznej będąc u szczytu kariery, czemu towarzyszyły liczne plotki, ale Hyuugowie nigdy nie dawali im wiary i nadal poważali tę rodzinę jak żadną inną. Hizashi skutecznie by się na nich odegrał, gdyby jego syn ożenił się ze spadkobierczynią rodu.
Dla Nejiego oznaczało to kłopoty.

***

Ino czuła się jakby jej głowa miała zaraz eksplodować. Gdyby nie musiała nakarmić kota, w ogóle nie wychodziłaby z łóżka. Ale Kleopatra o dziewiątej zaczęła się niecierpliwić i wskoczyła jej na pościel, po czym zaczęła bezczelnie ostrzyć sobie na niej pazury.                                                                 
 Ino niechętnie wstała z łóżka i zeszła na dół, do kuchni. Kleopatra pobiegła za nią i nie odstępowała jej na krok, dopóki nie dostała jedzenia. Ino wyjęła sok z lodówki i usiadła przy stole.
Postanowiła sprawdzić, czy Kimiko rzeczywiście wyjechała, więc poszła do jej pokoju. Był pusty, a w szafie brakowało połowy rzeczy. Oznaczało to, że Kimiko spełniła swoją groźbę i poleciała do Chin. Bardzo dobrze.
Ino nie musiała się nigdzie spieszyć, nie miała żadnych planów na ten dzień, poszła więc wziąć długą kąpiel. Potem sprawdziła, co robi Kleopatra – ta leżała wygodnie w koszyku, który był ustawiony w salonie. Ino usiadła na podłodze obok niej.
Uporczywie usiłowała sobie wmówić, że nie jest rozczarowana.
W ciągu ostatnich kilku tygodni zdołała się przyzwyczaić do obecności Kimiko w domu. Co prawda, ona często wychodziła na jakieś przyjęcia, ale też czasami zapraszała gości – wówczas przynajmniej coś się działo. Ino, choć nie przyznałaby się do tego otwarcie, już wolała takie towarzystwo od siedzenia w tym dużym, eleganckim domu z kotem.
Odkąd była świadkiem, jak Naru przedawkowała narkotyki, nie utrzymywała kontaktu z paczką Tayuyi i nie chodziła na imprezy. Znajomych z gimnazjum unikała i nie odpisywała na ich mejle. W liceum świadomie z nikim się nie zaprzyjaźniła. Niestety, z Sakurą coraz trudniej było się dogadać.
Miała przeczucie, że przerwa międzysemestralna będzie jej się bardzo dłużyć.
Usłyszała z kuchni dzwonek telefonu komórkowego, który tam zostawiła. Wstała i skierowała się do drzwi, odprowadzana leniwym spojrzeniem Kleopatry.
Poczuła irytację, kiedy zobaczyła, kto do niej dzwoni.
- Chcesz się ponapawać cudzym nieszczęściem? – zapytała, zamiast się przywitać.
- To byłoby zbyt płytkie – odparł Gaara. - Chcę się upewnić, że żyjesz i pamiętasz o ćwiczeniach, które masz rozwiązać.
Ino zmełła w ustach przekleństwo.
- Nie będę dzisiaj siedzieć nad francuskim. Jeśli tak cię fascynują te ćwiczenia, sam sobie je rozwiąż.
- To mijałoby się z celem. Będę na tyle wspaniałomyślny, by dać ci na to dwa dni. Ale nie odstawiaj więcej szopek w te wakacje, to rozbiłoby nam cały harmonogram.
Było to bezczelne z jego strony, ale Ino nie czuła się na siłach, żeby w tym momencie się z nim kłócić.
- Jasne.

***

Shikamaru i Temari umówili się na popołudnie. Ona miała później zajęcia z angielskiego, a następnego dnia wyjeżdżała, więc była to ostatnia okazja, by porozmawiać, jaka nadarzy się w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Shikamaru zastanawiał się, czy Temari nie odwoła spotkania w ostatniej chwili. Nie zdziwiłby się, gdyby po tym, co mu powiedziała, nagle zaczęła go unikać. Wczoraj sprawiała wrażenie, jakby żałowała, że zwierzyła mu się z rodzinnych tajemnic.
Na szczęście przyszła. Wydawało mu się to bardzo ważne, żeby się dzisiaj pojawiła, i żeby porozmawiali jeszcze zanim wyjedzie na ferie. Było to trochę irracjonalne przekonanie, ale Shikamaru nie mógł się od niego uwolnić.
Temari była nienaturalnie wyciszona i nawet nie polemizowała, kiedy powiedział, że chce ją gdzieś zabrać. Jakby nie obchodziło jej, czy zdąży wrócić do centrum Tokio na angielski. Ponieważ nie dała się wciągnąć w żadną rozmowę, Shikamaru nabrał przekonania, że jest na niego zła. Nie wziął pod uwagę, że gdyby rzeczywiście była, nie jechałaby z nim metrem przez pół miasta, żeby dotrzeć do bliżej nieokreślonego miejsca przeznaczenia. A już na pewno nie traciłaby czasu i energii, żeby wspinać się na jakiś pagórek.
- To tutaj – powiedział, kiedy znaleźli się na szczycie, choć oczywiście Temari i tak się domyśliła, że dotarli na miejsce. – Świetne miejsce do obserwacji meteorologicznych. Gdybyś kiedyś takiego potrzebowała – dodał, gwoli wytłumaczenia.
Temari rozglądała się. Z wysokiego wzgórza, na które ją zaprowadził, był bardzo dobry widok na Tokio, ale też można było obserwować niebo, nie natrafiając na przeszkody w postaci wysokich wieżowców. Shikamaru przychodził tutaj, żeby pogapić się na chmury, wydawało mu się, że to najbardziej wyjątkowe miejsce Tokio. Ale teraz poczuł się głupio. Ciągnął dziewczynę przez pół miasta, a z jej perspektywy tutaj nie było właściwie nic do oglądania. Równie dobry widok można było mieć z wież widokowych, a co do chmur… Cóż, Temari nie dzieliła jego fascynacji chmurami.
- Nigdy wcześniej tu nie byłam – odezwała się Temari. – Śliczne miejsce.
Shikamaru odzyskał wiarę w siebie, gdy usłyszał te słowa.
- W gimnazjum przeprowadzaliśmy tu obserwacje astronomiczne. Nauczyciel geografii miał na tym punkcie lekkiego bzika i kazał nam przychodzić w środku nocy. Zwykle wtedy, gdy zapowiadano jakieś większe deszcze meteorytów. Ale facet chyba nie za bardzo znał się na rzeczy, bo nigdy żadnych meteorytów nie wypatrzyliśmy.
- Mieliście chociaż teleskop? – zapytała Temari z lekką kpiną.
- Mieliśmy lornetki. Też są użyteczne, jeśli mają wystarczająco silne soczewki – odparł szatyn tonem znawcy.
- Wiem – zgasiła go Temari. – Wyobraź sobie, też kiedyś przeprowadzałam takie obserwacje. Z dachu bloku, w którym mieszkam. Ale stąd na pewno można by zobaczyć znacznie więcej.
Usiadła na trawie, Shikamaru zrobił to samo. Z tego miejsca bzatłoczone ulice Tokio wyglądały jak plątanina korytarzy, a ludzie jak mrówki.
- Miło z twojej strony, że mi pokazałeś to miejsce – stwierdziła dziewczyna po chwili milczenia. – Ale nie powiem, że nie jestem zdziwiona. Myślałam, że się wystraszyłeś.
Shikamaru popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- Że się wystraszyłem?
Temari skinęła głową.
- Sprawiałeś wrażenie zszokowanego.
Shikamaru zastanowił się.
- Raczej nie powinno cię to dziwić. To znaczy… no cóż, byłem w szoku. Nie co dzień słyszy się takie historie. Ale najbardziej jednak mnie zdziwiło, że mi o tym opowiedziałaś.
Temari przygryzła wargi.
- Nie wynikało to z chęci zrobienia wrażenia, jakie miałam popieprzone dzieciństwo. Ani pochwalenia się, że mam niebezpiecznego brata – wyraz twarzy Shikamaru nie umknął jej uwadze. – Pewnie tym bardziej uważasz teraz, że Gaara jest nienormalny.
Szatyn potrząsnął głową.
- Nie, raczej tak nie uważam. Nie wiem, jak zachowałbym się w podobnej sytuacji. Ale wydaje mi się, że nie pozwoliłbym matce wziąć winy na siebie.
Temari popatrzyła na niego krytycznie.
- Gdybyś miał dwanaście lat, to byś pozwolił – powiedziała z przekonaniem, nagle zirytowana. – Byliśmy wtedy wystraszonymi dzieciakami i nie w głowie nam było się wychylać. Poza tym – bardzo mocno zaakcentowała następne słowa – Gaara nie zabił naszego ojca. Jestem pewna, że nie miał takiego zamiaru. To był wypadek.
Shikamaru był trochę zdziwiony, że Temari mówi o tym z taką niezachwianą pewnością. Jej postawa nie wynikała z wiedzy. Nie mogła wiedzieć, czy Gaara, chwytając za nóż, nie robił tego z intencją, żeby zabić. Jedynie chciała, żeby tak nie było. Shikamaru uważał, że to nie jest takie oczywiste. Gaara miał wyraźną obsesję na tym punkcie, żeby chronić Temari za wszelką cenę. A Shikamaru, choć nie miał rodzeństwa, był pewien, że nie wahałby się zabić, gdyby ktoś dobierał się do jego siostry. Nawet, jeśli tym kimś byłby jego ojciec.
Temari zrezygnowała z drążenia tematu. Prawdopodobnie nie chciała, żeby zaczęli teraz dyskutować o Gaarze, bo mogłaby wyniknąć z tego kłótnia. Ale jeśli tak myślała, to była w błędzie, bo Shikamaru wcale nie miał zamiaru wykłócać się z nią na temat Gaary, nawet gdyby zaczęła udowadniać, że on jest jedyną zdrową na umyśle jednostką na Ziemi. Gaara go teraz zupełnie nie interesował.
- Mówiłam ci, że nienawidzę mojej rodziny, ale teraz przynajmniej wiesz, dlaczego. Pomyślałam, że powinieneś wiedzieć. Nie chciałam obciążać twojej psychiki, ale… Cóż, jeśli przebywasz w moim towarzystwie, to chyba i tak jest obciążona.
Shikamaru zmarszczył brwi.
- Nie przesadzaj – odparł, po czym spojrzał na nią podejrzliwie. – Czy ty przypadkiem nie próbujesz mnie do siebie zniechęcić?
Temari wzruszyła ramionami.
- A muszę się jakoś specjalnie starać?
Skinął głową.
- Musiałabyś się bardzo postarać, ale i tak nie wróżę ci powodzenia.
Temari parsknęła śmiechem.
- A od kiedy masz etat wróżki? Ach – nagle jakby sobie o czymś przypomniała. – Pewnie wróżysz z chmur.
- Na ogół – odpowiedział Shikamaru, ignorując złośliwy ton jej głosu. – Ale niestety teraz nie ma żadnych – dodał z rozczarowaniem, patrząc na nieskazitelnie czyste niebo. – To naprawdę niefart, bo chciałem zrobić na tobie wrażenie. Tak się składa, że potrafię bezbłędnie rozpoznawać rodzaje chmur – pochwalił się nieskromnie. – Ale pogoda nam nie sprzyja, więc chyba będziesz się tu nudzić.
- Naprawdę wydaje ci się, że będę się tu nudzić? – odparła dziewczyna z lekką kpiną w głosie. – Nie mam takiego zamiaru – oświadczyła stanowczo i zrobiła coś, czego nigdy by się po niej nie spodziewał. Pocałowała go.
Shikamaru wiele razy o tym myślał, ale we własnej wyobraźni zawsze to on pierwszy całował Temari, nigdy odwrotnie. Nie, żeby miał coś przeciwko temu. Ale w swoim uporządkowanym życiu zawsze planował kilka strategii, zawsze miał starannie opracowany plan, a nawet plany b i c, zależnie od reakcji, jaką spowodowałoby jego działanie. Niewiele było takich rzeczy, które mogły go zaskoczyć. Jednak na taką sytuację jak teraz po prostu nie był przygotowany. Wszystkie plany momentalnie uciekły mu z głowy. Temari była za blisko, jej usta były zbyt miękkie, a perfumy pachniały zbyt intensywnie, by był w stanie zachować jasność umysłu. Kiedy się od niego odsunęła, nie przyszła mu do głowy żadna myśl, która nadawałaby się do wypowiedzenia na głos. Więc zrobił jedyną rzecz, która w tej chwili nie wydała mu się głupia.
Tym razem on ją pocałował.

7 komentarzy:

  1. Cudeńko ^.^ powiem Ci, że cały wieczór odświeżałam stronę w nadziei na nowa notkę :D i bylo warto Shika i Temari... Ahhh ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział był taki... Magiczny. Cieszę się, że niemal nic nie było o Hinacie, bo pałam do niej ogromną niechęcią, to najbardziej nielubiana przeze mnie postać w Naruto xD
    Ale poza tym, wreszcie było SasuSaku. Krótko, ale fajnie. Podobało mi się to, że ich relacje były po tym wszystkim takie życiowe. Zamienili ze sobą kilka słów, jednak generalnie czuli się dla siebie... Obcy. Cieszę się, że Sakura już tak nad nim nie rozpacza i trzymam kciuki, żeby sobie kogoś znalazła:)
    Poza tym, podobała mi się scena końcowa ShikaTema. Świetnie ci to wyszło. W ogóle, to nie mogę wyjść z podziwu, że tak dobrze wychodzi ci pisanie dialogów. Zazdroszczę, naprawdę.
    Ściskam mocno i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, są na pewno tacy, dla których było za mało Hinaty, ponieważ ją lubią ;] W drugiej serii ma własny wątek, nie bardzo rozbudowany, więc mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać w czytaniu całości :D

      Usuń
  3. Shikamaru i Temari... o taki romantyzm to bym ich nie podejrzewała. Podobała mi się rozmowa Sakury z Sasuke. Niby zwyczajna pogawędka, ale jakoś się czuje, że pomiędzy nimi atmosfera jest napięta.
    Powodzenia i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Shikamaru i Temari... Świetna sprawa. Ogólnie świetnie napisane i wogole ale ja mam taką prośbę..
    Więcej Gaary I Ino. Kocham te parę i mam nadzieję że będą razem. Pozdrawiam i przesyłam dużo weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy, bo druga część jest zdominowana przez ShikaTema i GaaIno :P A jeśli chodzi o tę drugę parkę, polecam mojego innego bloga :) http://gaaino.blogspot.com/

      Usuń
    2. Powiem szczerze że zastanawiałam się czy to faktycznie ty. I nie mylilam się. Czytam tego bloga i muszę przyznać świetny.... Genialny. I oby tak dalej. Pozdrawiam :-)

      Usuń