niedziela, 26 kwietnia 2015

2. Herbata i ramen

Zagapiłam się, przepraszam :/ Muszę się zdecydować, w jaki dzień dodawać rozdziały, bo obecnie zdarza mi się zapomnieć, który dzień wpisałam w stanie rozdziału ^^
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.



Sakura doskonale pamiętała, że w gimnazjum Karui nie omijała żadnej okazji, żeby zrobić na innych wrażenie, ale to, co zorganizowała teraz przerosło jej oczekiwania. Impreza odbywała się w klubie, jak się okazało w całości wynajętym na ten wieczór, a sądząc po liczbie osób, zaproszenia musiała dostać połowa szkoły. Ze znaczną większością Karui nigdy nie rozmawiała, przynajmniej przed końcem nauki w gimnazjum.
Było oczywiste, że dziewczyną kierowała chęć pokazania wszystkim dookoła, ile osiągnęła, skoro może lekką ręką wydać krocie na zorganizowanie imprezy dla niemal całkowicie obcych jej ludzi. Sakura pomyślała, że to bardzo prymitywna forma okazania wyższości, ale nie żałowała, że zdecydowała się jednak przyjść. Ciekawie było zobaczyć dawnych znajomych - większość z nich kojarzyła z imion, ale nie wiedziała oczywiście, co teraz robią. Trudno byłoby nawiązać z kimś rozmowę w tym tłumie ludzi. Postanowiła poszukać Naruto, ale okazało się to niemożliwe bez skorzystania z telefonu.
- Gdzie jesteś?
- W bocznej sali, na lewo od baru. Wszyscy tutaj są. Przyjść po ciebie?
- Nie, lepiej się stamtąd nie ruszaj, bo nigdy się nie znajdziemy. Zaraz będę.
Jak się okazało, Naruto słowem „wszyscy” określił ludzi z gimnazjum, z którymi chodzili teraz do klasy: Choujiego, Shikamaru, Hinate i Sasuke. Shikamaru przyszedł z Temari i teraz we trójkę z Choujim siedzieli przy stoliku. Sasuke był w towarzystwie Tayuyi, dlatego Sakura stłumiła chęć podejścia do niego, jak tylko go zobaczyła. 
Hinata rozmawiała z Naruto, co Sakurze bardzo się nie podobało. Ta dwójka przez ostatnie pół roku konsekwentnie się unikała, ale w wakacje to się zmieniło, bo podczas spotkań klasowych w „Tajemniczym ogrodzie” zaczęli się traktować z mniejszą rezerwą. Sakura wolałaby, żeby sytuacja była taka jak wcześniej, bo nie chciała, żeby Naruto znowu zaczął się spotykać z Hinatą. Postanowiła pokazać jej, gdzie jest jej miejsce w szeregu, ale jeszcze nie wymyśliła wystarczająco dobitnego sposobu.
- Cześć – powiedziała, podchodząc do nich. - Wybaczcie spóźnienie, ale… no cóż, tak wyszło.
Naruto spojrzał na zegarek.
- Czterdzieści minut – zauważył. – Załatwiłaś chociaż to, co miałaś do załatwienia?
Sakura wzruszyła ramionami.
- A wygląda na to? Myślałam, że Ino zmieni zdanie, bez niej ta impreza będzie nudna – stwierdziła. – Chociaż widzę, że jest przynajmniej dużo piwa i znośna muzyka – z głośników właśnie zaczął rozbrzmiewać jeden z lepszych jej zdaniem utworów Miyaviego. – A jednak tu jest niesamowicie drętwo – rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Mnie się podoba – powiedziała Hinata, co było dość nieoczekiwane, ponieważ rzadko się odzywała, jeśli ktoś jej wcześniej nie zapytał o zdanie. – To znaczy… Jak ty sobie wyobrażasz ciekawą imprezę? Na początku ktoś powinien się upić i wywołać awanturę?
Sakura nie za bardzo wiedziała, co odpowiedzieć. Może Hinata po prostu chciała ją rozdrażnić. Obie ostatnio działały sobie nawzajem na nerwy.
Mimo głośnej muzyki, do uszu Sakury dobiegł dźwięk obijających się o siebie bransoletek. Sakura wiedziała, kto do niej podszedł, jeszcze zanim się obejrzała. Tuż obok niej stała wysoka dziewczyna o ciemnej karnacji, ubrana w zielone sari.
- Witaj - powiedziała, uśmiechając się promiennie. – Cieszę się, że w końcu cię… was znalazłam – rozejrzała się dookoła. – Jak wam się podoba?
Sakura miała udzielić jakiejś złośliwej odpowiedzi, ale nie zdążyła.
- Bardzo ładny… tradycyjny strój indyjski. Jak to się nazywa? Nieważne, bardzo ci w nim ładnie, ten teges.
Sakura spojrzała na Naruto z najwyższym stopniem irytacji na twarzy.
- Jesteś zbyt miły. Dziękuję bardzo – odparła Karui. Uwagi Sakury nie uszedł ani ton jej głosu, ani spojrzenie. Dziewczyna bezczelnie kokietowała Naruto. A on to kupował.
O nie, tego nie będzie tolerowała. Hinata to jedno. Ale już towarzystwa tej próżnej panienki nie musi znosić.
- To wyraz tęsknoty za ojczystymi stronami? Jak niespodziewanie, ja sądziłam, że będziesz chciała kłuć w oczy ciuchami od Gucciego.
Karui przymrużyła oczy.
- Dlaczego akurat… A, słyszałaś już o moim małym sukcesie? – zapytała. Z twarzy Sakury z łatwością można było wyczytać, że nie rozumie pytania. Wybrała pierwszą znaną firmę, która przyszła jej do głowy. – Tak, będę na pokazie Gucciego w przyszłym miesiącu, ale jeszcze chyba nikomu o tym nie mówiłam, więc… skąd wiesz?
Sakura przewróciła oczami. Spojrzała znacząco na Hinatę, ale ona zdawała się nie dostrzegać tego sygnału.
- Nieważne. Gdzie jest Ino? - Karui nagle zmieniła temat.
Sakura wzruszyła ramionami.
- Chyba uznała twoją imprezę za zbyt mało interesującą – odparła sarkastycznie.
- Chyba? Nie przyjaźnicie się już?
- A co ci do tego?
Uprzejmy uśmiech spełzł Hindusce z twarzy. Zawsze była dość wybuchowa, i tak dość długo pełniła rolę sympatycznej gospodyni.
- Nieważne, widzę, że i tak z tobą się nie dogadam.  Założyłam, że nic się u ciebie nie zmieniło. Takie sprawiasz pozory. Od pięciu lat ten sam kolor włosów, chociaż róż naprawdę jest dla ciebie niekorzystny. Miło się gawędziło. Na razie.
Sakura popatrzyła na Naruto.
- Od kiedy jesteś takim amatorem damskiej mody – ofuknęła go.
Chłopak poparzył na nią z zakłopotaniem.
- Wiesz, że przy barze mają ramen? Zapraszam.

- Przepraszam za ten telefon w ostatniej chwili. Ale byłam niedaleko, więc pomyślałam… Przyszłam nie w porę?
Gaara spojrzał na zegar wiszący nad drzwiami w przedpokoju. Dochodziła dwudziesta. Ino sądziła, że jak na sobotę nie jest to zbyt późna godzina na wizytę. Ale Gaara wydawał się więcej niż zaskoczony.
- Nie, pora jest tak dobra jak każda inna, tylko… A. Rozumiem – zmienił nagle ton głosu, jakby przyszła mu do głowy jakaś genialna myśl.
- Że?
- Temari jest na imprezie. A ty zakładasz, że to tak ważne wydarzenie, iż nie ma mowy, żeby nagle się tu pojawiła, więc zrezygnowałaś z reguł konspiracji.
Ino przymrużyła oczy. Nie lubiła utajonych złośliwości komentujących jej głupiutkie podobno zachowanie, których musiała wysłuchiwać na każdym kroku.
- To odważne z twojej strony. I nierozsądne – ocenił chłopak.
- Jak ci przeszkadza moje towarzystwo, to po prostu powiedz – mruknęła blondynka, nagle niezadowolona.
Gaara wykonał przeczący ruch głową, ale zanim wyjaśnił, o co mu chodzi, drzwi na końcu korytarza otworzyły się i pojawił się w nich postawny, dwudziestokilkuletni chłopak.
- Będziesz podejmować gościa tutaj, czy może jednak wejdziecie trochę dalej? Właśnie idę robić herbatę, więc jakaś deklaracja by się przydała. Przepraszam, nie przedstawiłem się – zreflektował się, gdy podszedł bliżej. – Jestem Sabaku Kankurou, bardzo miło mi cię poznać – powiedział szarmancko, całując jej dłoń. – Co cię sprowadza na ziemię, piękna panienko? Jesteś koleżanką mojej siostry? Czy Gaary?
Ino przez chwilę patrzyła na niego jak na kosmitę. Potem zerknęła na Gaare, który z niezwykłym zainteresowaniem patrzył w sufit.
- Hm… Obojga, jak sądzę – wymamrotała blondynka niepewnie. Gdy się tu wybierała, jakoś umknęła jej myśl, że szatańskie rodzeństwo ma brata. Sądząc po wyglądzie i zachowaniu, musiał być adoptowany. – Ja mam tylko coś do odebrania… Zaraz idę.
- Nie żartuj. Idę robić herbatę. Zaprosisz koleżankę do środka, czy będziesz tak stał jak słup soli? – spojrzał na Gaarę. Ino była w szoku, że ktoś może się do niego odezwać tym tonem. Kankurou już zniknął w drzwiach po przeciwnej stronie korytarza.
- Wyświadcz mi przysługę i wypij chociaż tę herbatę. Wejdź – odezwał się Gaara z zakłopotanym wyrazem twarzy.
Ino była nawet zadowolona z takiego obrotu spraw, poznanie najstarszego z rodzeństwa mogło być ciekawym doświadczeniem. Zdjęła buty i weszła za Gaarą do pokoju. Zupełnie nie przejmując się konwenansami, rozejrzała się.
- To dziwne. Jak tutaj jest, hm… - zarejestrowała badawcze spojrzenie, które rzucił jej Gaara – utylitarnie – miała powiedzieć „normalnie”, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Biurko, krzesło, łóżko, parę szafek i wielkie kredensy wypełnione książkami. Jasna farba na ścianach. Nie było nawet telewizora. Tylko plakat „The Gazette” i wieża stereo wskazywały, że mieszka w tym pokoju nastolatek.
 - Spodziewałaś się czarnych mebli? Odwróconych krzyży? Wypchanych zwierząt? – zapytał Gaara kąśliwie.
Ino popatrzyła na niego ze zgorszeniem i usiadła na krześle, nawet nie pytając o pozwolenie. Gaara podszedł i wyjął z szuflady tekturową teczkę. Usiadł na łóżku i wyjął z niej kilka kartek papieru.
- Jestem w szoku, że tak się niecierpliwisz, żeby poznać własne wyniki. Może jest dla ciebie nadzieja – powiedział, podając jej test z gramatyki i wypracowanie. – Świetnie ci poszło.
Ino przejrzała kartki. Na każdej było z boku kilka uwag naniesionych wyraźnym, równym pismem. Dziewczyna najpierw pomyślała, że Gaara sobie z niej kpi, skoro znów jest tyle poprawek, ale notatek nie było jednak zbyt dużo i nie dotyczyły błędów. Gaara miał zwyczaj zaznaczać własne sugestie „lepszych” sformułowań albo dodatkowe uwagi do zadań z gramatyki, jeśli nie podobał mu się choćby najdrobniejszy szczegół.
Ino nie powiedziała, że na poznanie wyników swojej pracy mogłaby zaczekać do poniedziałku i nie kosztowałoby jej to żadnego stresu. Była zbyt dumna ze swojego osiągnięcia, by teraz umniejszyć je brakiem zaangażowania.
Właściwie przyszła do Gaary dlatego, że miała do tego pretekst, a nudziło jej się w domu i chciała dyskretnie pogadać z nim o Shikamaru. Temari mogła tego nie zauważyć, ale wczoraj rozegrała się potyczka między dwoma przypuszczalnie najważniejszymi facetami w jej życiu. Bezwzględne zwycięstwo Gaary nie zakończyło gry, raczej dopiero ją zainicjowało. Ino uważała, że na jej oczach rozpoczęła się bardzo interesująca rywalizacja, nie wiedziała tylko, czy jej uczestnicy już zdali sobie z tego sprawę. 
Dzięki odpowiedniemu poprowadzeniu rozmowy mogła stwierdzić, co Gaara o tym myśli. Znając Shikamaru, podejdzie do sprawy ambicjonalnie. Jeśli jeszcze nie zauważył, że wczoraj przegrał na wszystkich możliwych polach, należało mu to uświadomić. I zasugerować Gaarze, że Shikamaru za wszelką cenę będzie chciał z nim teraz wygrać. Ino była przekonana, że żaden z nich nie pozwoli sobie na porażkę, ale najpewniej to Gaara wyjdzie zwycięsko, a Shikamaru będzie urażony. Taki przebieg wydarzeń byłby bardzo po jej myśli.
Ale z Gaarą należało rozmawiać bardzo ostrożnie. Gdyby się domyślił, jakie są jej intencje, zrobiłby wszystko, żeby popsuć jej plany.
- Jak ci się podoba mój brat? – odezwał się chłopak, kiedy odłożyła kartki.
Ino musiała skierować swoje myśli na inny tor.
- Bardzo przystojny i bardzo uprzejmy. Zupełnie niepodobny do ciebie – odparła.
- Ale dużo mówi – odparł Gaara znacząco.
Ino popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- A to mówisz a propo… Ach. Spoko – machnęła lekceważąco ręką. – Wczoraj powiedziałam Temari o korepetycjach.
Miała satysfakcję, bo Gaara wyglądał na zdezorientowanego.
- Powiedziałaś?
- Tak – przytaknęła. – Tak po prostu.
- A co z twoim planem zrobienia na Narze wrażenia przez niespodziewany przebłysk geniuszu na egzaminie z francuskiego? – zapytał Gaara sarkastycznie.
Ino przymrużyła oczy. Znowu te jego uwagi, tym bardziej irytujące, że w dziewięćdziesięciu procentach celne.
- Nie miałam takiego planu – w dziewięćdziesięciu procentach skłamała. – Po prostu nie chcę eksponować faktu, że jestem aż takim niedoukiem. Nie oczekuję, że to zrozumiesz, geniusze nie mają takich problemów.
Gaara nie odniósł się do tych słów.
- Nadal nie wiem, dlaczego nagle zmieniłaś zdanie.
- Tak jakoś wyszło – przewróciła oczami na widok jego miny. – Sprawiała wrażenie, jakby sądziła, że usiłuję cię uwieść, więc z dwojga złego…
- Kto by pomyślał, że aż tak boisz się Temari, że nie przyszło ci do głowy jakieś sprytne kłamstwo na poczekaniu.
Ino posłała mu znaczące spojrzenie.
- Zaczynasz mnie wkurzać. Nie boję się Temari.
- Nie w bezpośrednim sensie. Mam na myśli to, że Temari ma nad tobą pewną subtelną przewagę. Jeśli to zauważyłaś, tym lepiej dla ciebie.
Ino przymrużyła oczy. Zupełnie nie wiedziała, o co mu chodzi. On o tym wiedział. I to ją podwójnie irytowało.
- Temari rozmawia z Narą znacznie więcej niż ty, i ma na niego większy wpływ. Więc oczywiście może mu powiedzieć różne rzeczy na twój temat, i zostanie potraktowana poważnie. Odwrotna sytuacja…
Ino nawet nie słuchała, co więcej chłopak ma do powiedzenia.
- Nie rozśmieszaj mnie. Miałoby mnie to przerazić, że powiedziałaby mu, że staram się ciebie wyrwać?
- To nie byłby problem? – zapytał Gaara, zapewne zadowolony z własnej przenikliwości. Był przyzwyczajony do myśli, że zawsze ma rację. Ino z kolei nie lubiła mu racji przyznawać, na ogół była do tego zmuszona, ale tym razem się mylił i nie zamierzała zmarnować okazji, by mu dopiec.
- Nie. Szkoda, że wcześniej nie pomyślałam o tej ciekawej możliwości. Jak najbardziej mogłaby mu powiedzieć o swoich absurdalnych pomysłach. Odrobina zazdrości mu nie zaszkodzi.
Gaara miał zafrapowaną minę.
- Twoim zdaniem byłby zazdrosny – powiedział powoli.
Ino skinęła głową.
- Tak – potwierdziła. Właściwie nie była to prawda, ale nie mogła przepuścić okazji, by wprawić chłopaka w konsternację. Przekonanie o własnej nieomylności czyniło z niego jednostkę społecznie nieprzystosowaną.
- Gratuluję optymizmu. Współczuję przyszłych rozczarowań – skwitował Gaara, zgodnie z oczekiwaniami niezadowolony.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi – aż trzy razy, i to ze znacznymi przerwami, co Ino uznała za ostentacyjne. Kankurou przyniósł herbatę i ciastka.
Gaara wydawał się zażenowany zachowaniem brata i w dość wyraźny sposób dał mu do zrozumienia, że jego obecność jest zbędna, ale chłopak w ogóle się nie przejął. Ino była trochę zaskoczona  zainteresowaniem wobec jej osoby, ale przyjemnie rozmawiało się z Kankurou. Wydawał się sympatyczny i otwarty, zupełnie inny niż jego rodzeństwo.
- Wy na pewno macie tych samych rodziców? – zapytała złośliwie Gaarę, kiedy Kankurou wyszedł z pokoju.
- Na to wskazują nasze metryki – skomentował chłopak od niechcenia. – Zmusił cię, żebyś została dłużej niż zamierzałaś, przepraszam. Odprowadzę cię do domu.
- Uważam, że twój brat jest bardzo miły – odparła.
- Miły – powtórzył chłopak. – Świetnie. To znaczy, że nie wzięłaś na poważnie jego zachowania. Nie rób tego. Nie jesteś jedyną dziewczyną, którą podrywał w tym tygodniu… A nawet dzisiaj, przypuszczalnie.
- Wydaje mi się, że on jest po prostu dobrze wychowany – stwierdziła Ino. – No wiesz, kindersztuba, dżentelmen? Te słowa chyba są ci znane, w teorii?
Gaara nie odpowiedział na tę prowokacyjną uwagę. Wziął z kredensu jakąś kartkę i podał jej.
- Zejdź na ziemię – powiedział. – I weź się do pracy. To tematy esejów, do napisania na sobotę.
Ino przemknęła po kartce wzrokiem.
- Żartujesz? To za dużo.
Gaara potrząsnął głową.
- Wcale nie, nie zaniżaj swoich możliwości. Jeszcze ten raz możesz się przemęczyć. To i tak tylko formalność.
Ino poparzyła na niego podejrzliwie.
- Nie rozumiem.
 - Świetnie sobie radzisz. Nie ma sensu dłużej tego wałkować. Więc napisz teraz coś ambitniejszego, żebym mógł z czystym sumieniem pogratulować ci owocnej pracy i życzyć powodzenia na egzaminie.

Sakura wydawała się z jakiegoś powodu niezadowolona, a zresztą obie z Hinatą zachowywały się dziwnie. Nie skusiły się na ramen. Naruto pomęczył się trochę w ich towarzystwie, ale ostatecznie sam poszedł do baru. Jednak nie dane mu było w samotności kontemplować smak makaronu, bo obok usiadła Karui i zamówiła miso.
- Sakura wstała dzisiaj lewą nogą, co? – odezwała się mimochodem.
Naruto spojrzał na dziewczynę z pewnym zaskoczeniem. Było dość podejrzane, że nagle chciała z nim rozmawiać, a ponieważ najwidoczniej miała z dziewczynami na pieńku, wolał zachować ostrożność.
- Nie wiem, nie śpię z nią – dopiero po rozbawionej minie Karui zorientował się, że w jego słowach można było dopatrywać się podtekstu. – A ty nie powinnaś błyszczeć towarzysko, opowiadać zazdrosnym nastolatkom o niespodziewanej karierze modelki? Na pewno znalazłoby się sporo osób, które chciałyby posłuchać.
Induska wzruszyła ramionami.
- Wolę ramen – powiedziała swobodnie. Po chwili zastanowienia dodała: - I nie dla wszystkich niespodziewanej. Wiesz, Uzumaki, wielka szkoda, że twoja kumpela jest taka zawistna, bo naprawdę myślałam, że po takim czasie mogłybyśmy spokojnie pogadać.
Naruto nic nie odpowiedział. Nie zamierzał się wtrącać nieproszony. Chciał się z powrotem zabrać za jedzenie, ale kątem oka dostrzegł, że dziewczyna przygląda mu się wyczekująco. Odwrócił się w jej stronę.
- A ty uważasz, że to niemożliwe, żeby Sakura chciała ze mną pogadać? – zapytała Karui, ośmielona.
- Gdybym mógł odpowiedziałbym na to pytanie, ale nie licz na mnie, nawet nie wiem o co chodzi, ten teges – odparł zgodnie z prawdą. Przyczyny konfliktu nie interesowały go nawet w najmniejszym stopniu. Dziewczyny zwykle kierują się takimi motywami, których zwykły śmiertelnik by nie zrozumiał.
Karui skinęła ze zrozumieniem głową.
- Rozumiem, dzięki za dobre chęci – powiedziała. - Chociaż, wiesz, jeśli mógłbyś mi pomóc byłabym bardzo zobowiązana.
Naruto uniósł brwi. Dziewczyna najpierw dziękuje za nic, potem o coś prosi. Każdy domyśliłby się, że próbuje wziąć go pod włos. Powłóczyste spojrzenie i odsłonięte ramiona rozpraszały trochę jego uwagę, ale nie odebrały umiejętności logicznego myślenia.
- W jaki konkretnie sposób, ten teges? – odezwał się podejrzliwie.
- Masz aktualny numer telefonu do Ino? – zapytała wprost. Był zdumiony jej prostolinijnością. Zbyt oczywiste było, o co jej chodzi. I dziwne, że nie przyszło jej do głowy, że po prostu nie powinna go o to pytać. Ale on też był bezpośredni i nie zamierzał niczego owijać w bawełnę.
- Mam, ale nie podam ci go – odpowiedział. – Jeszcze mnie nie popieprzyło. – Ino to jeszcze nic, Sakura powyrywałaby mu wszystkie włosy z głowy.
Karui przymrużyła oczy ze złością, ale uśmiechnęła się wymuszenie.
- Jakie ty masz powody, żeby mnie nie lubić?
Naruto potrząsnął głową.
- Nie traktuj tego osobiście. Po prostu nie rozdaję ludziom cudzych numerów. To chyba zrozumiałe.
Karui przymknęła powieki na parę sekund.
- To co ja mam teraz zrobić? – zadała pytanie w przestrzeń.
Zachowywała się jakby jej na tym zależało, a Naruto zrobiło się głupio, że zachowuje się jak gbur.
- A po co ty chcesz jej numer?
Dziewczyna popatrzyła na niego ze zniecierpliwieniem.
- Jak ci się wydaje? Żeby z nią pogadać.
- O czym?
Karui  poparzyła na niego jak na natręta.
- A co cię to… - przerwała w pół zdania i wzruszyła ramionami. – Jestem jej coś winna. Nie zrozumiałbyś.
Naruto uniósł brwi.
- Jej? Ciekawe, ten teges.
Karui zmierzyła go krytycznym spojrzeniem.
- Tak. Jej… Sobie… Moja instruktorka jogi uważa, że powinnam odzyskać harmonię poprzez ułożenie sobie wewnętrznych spraw. Pomyślałam, że zacznę od zewnątrz, tak by było… - zawahała się przez chwilę. – Nie wiem, dlaczego właściwie ci to mówię.
Naruto patrzył na nią badawczo. Czuł się bezużyteczny. Nie lubił być bezużyteczny. A jego dość naiwna wiara w ludzi nie pozwalała mu bez solidnych podstaw podejrzewać innych o złe intencje, więc uznał, że powinien pomóc, skoro jej na tym tak zależy.
- Nie mogę dać ci jej numeru…
- Już to powiedziałeś – syknęła Karui z irytacją.
- Nie mogę dać ci numeru, ale w przyszłą sobotę możesz mieć okazję, żeby z nią pogadać. Jeśli chcesz.
Karui popatrzyła na niego uważnie.
- Rzeczywiście?
Naruto przytaknął z entuzjazmem. Uznał, że pomysł, który mu przyszedł do głowy, jest rewelacyjny.
- Tak się składa, że klasowo idziemy na mecz baseballu, możesz też przyjść, czy to nie będzie dobra okazja?
- Mówisz mi to tydzień przed? – odezwała się Karui ostrożnie.
- To trzecia liga, właściwie amatorzy. Mogę załatwić dla ciebie bilet. Albo kilka. Im większa publiczność, tym lepiej – uzupełnił, bo przyszło mu do głowy, że może z tego wyciągnąć też jakąś korzyść dla siebie. Drużyna się ucieszy, jak będą mieć większą widownię.
- Mówisz poważnie? – Karui zareagowała niespodziewanym entuzjazmem.
- Tylko nie wygadaj, że masz je ode mnie – zaznaczył.
- Super. Piszę się na to – powiedziała. Nagle jej uwagę zwrócił jakiś punkt za jego plecami. – Hm, więc wezmę ze dwa bilety. Zadzwonię do ciebie, dobra?
Naruto, zaskoczony, że nagle zaczęło jej się spieszyć, nie zdążył zareagować. Karui wzięła z lady serwetkę, która leżała przy nietkniętej misce z ramenem i coś na niej zanotowała. – Dobra, tu masz mój numer, ty zadzwoń. Na razie – błyskawicznie wstała z krzesła i odeszła, zostawiając zdezorientowanego Naruto z zapisaną serwetką w dłoni.
Spojrzał na apetyczne miso i odwrócił się na krześle.
- Hej, nie jesz… - nie dokończył, bo Karui była już na tyle daleko, że nie mogła go usłyszeć. Dyskutowała o czymś z wysokim chłopakiem, który najwidoczniej wcześniej tam na nią czekał, a teraz patrzył w stronę baru.
Naruro wzruszył ramionami.
- Chyba nie – schował serwetkę do kieszeni i przesiadł się na krzesło obok. Zmarnowany ramen z pewnością ściągnąłby na niego zemstę niebios.

6 komentarzy:

  1. Sakura vs Hinata... Mhmmm lubie to :D ale oczywiście nikt nie pokona Gaary, jest po prostu niesamowity. Jego rozmowy z Ino czytam z takim bananem na twarzy :) super jednym słowem

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, jak ja to tak czytam to sobie myślę, jak ekstra byłoby, gdyby Sakura była z Naruto. Może dlatego, że w mandze jest to już zwyczajnie niemożliwe? W każdym razie, ten paring byłby ekstra. Co do rozdziału - fajnie, ciekawie - jak zawsze:)
    Ale mam pytanko jeszcze. Jak ty to robisz, że wszystkie rozdziały masz już napisane? Pisałaś je z dużym wyprzedzeniem?
    Jeśli tak to zazdroszczę, bo ja się w ogóle ze swoimi blogami nie wyrabiam. Nieważne ile bym czasu na pisanie poświęciła xD
    Buziaki i weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, dwie pierwsze serie mam napisane od dawna, bo to opowiadanie pisałam chyba przez trzy lata, już jakiś czas temu. Dla znajomych, postanowiłam je po czasie upublicznić :D Gdy skończę drugą serię zaczną się schody, ale też będę mogła wtedy wykorzystać sugestie czytelników :D

      Usuń
  3. Witam!
    Nie wiem od czego zacząć, bo niedawno skończyłam czytać, a później chciałam napisać komentarz, ale jakoś nie mogłam go ubrać w słowa.
    Zacznijmy od tego, że ja rzadko zaglądam na blogi z fandomu Naruto, więc na Twojego trafiłam kompletnie przez przypadek, no i jakoś się wciągnęłam. Prawdę mówiąc ilość rozdziałów mnie przerażała, lecz jakkolwiek to zabrzmi jestem przyzwyczajona do czytanie mega długich tekstów, więc szybko mi to zleciało. No, ale mam kilka zastrzeżeń dotyczących interpunkcji, bo zauważyłam, że notorycznie te błędy powtarzasz. Trochę szkoda, ponieważ naprawdę wspaniale piszesz. :) O dziwo mają jedną wspólną cechę, którą zaraz wymienię.

    Chodzi mi o literkę "i", jak również "albo" - zauważyłam, że stawiasz przecinki kiedy te słowa występują pierwszy raz w zdaniu, co jest błędem interpunkcyjnym, ponieważ tego przecinka się nie stawia jeśli słowa te nie występują drugi raz w tym samym zdaniu.
    Przez co miałaś taką głupią sytuację, iż zdanie wyglądało tak - "Pewnego dnia, i Krasnal i Beret byli niezadowoleni." Oczywiście tego nie napisałaś, ale mi chodzi o miejsce przecinka. Przecinek, nie pojawia się nigdy jeśli "i' lub "albo" występuję za pierwszym razem. Powinien być przed tym drugim "i". Wybacz jeśli nagmatwałam, jestem kiepskim wykładowcą, lecz jeżeli chodzi o "i", "albo", "lub" itd. Jestem cholernie na to wyczulona. Reszta jest już poprawnie, przynajmniej tak chyba myślę.xD

    Paringi - Może zacznijmy od tego, że jestem zwolenniczką ShikaTema, jak również GaaIno, więc ShikaIno niech spada na drzewo. Tia, nie ma to jak powalająca szczerość. Chociaż jeślibym miała wskazywać to wątek NejiTem, niekiedy interesuję mnie bardziej niż ShikaTema. Taka moja pokrętna logika. ;) Co do GaaTen i NejiTen, o ile w mandze TenTen jest spoko, o tyle tutaj za hieny ludowe nie mogę jej polubić. Nie wiem w sumie dlaczego. Szkoda, że Sakurze nie wyszło z Saiem, ale nie zgadzam się by była ona z Naruciakiem. Dlaczego?
    a) W stosunku do niego zachowuję się dla mnie gorzej niż Sasuke względem niej.
    b) Nie zasługuję ona wcale, a wcale na blondyna, bo może jest jej przyjacielem, ale to ona go odrzuciła i narobiła innym tyle problemów, iż nawet Uchiha przy niej wychodzi na aniołka.
    c) Powinna nawiasem mówiąc dać Sasuke w ryj i to niejeden raz. Kto normalny chciałby chodzić z człowiekiem, który próbował go zabić dwa razy? <--- Tak, to jest odniesienie do mangi. Taki Naruto wiele razy oberwał za nic, a jeśli chodzi o Sasuke to nawet zrozumiałabym takie postępowanie. Po za tym Sai o wiele bardziej pasuję do Sakury, ewentualnie Sasek jeśli zmądrzeję.
    NaruHina do mnie bardziej przemawia niż KibaHina, lecz jeśli chodzi o Hinatę trzeba by było wyplenić, niektóre wkurzające cechy, tak kobitka jest spoko. To chyba wszystko odnośnie paringów mymi oczami.xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zmieściłam się w jednym komentarzu, wybacz.xD
      Ta-da! A teraz komentarz właściwy dotyczący rozdziału! Węszę jakąś grubszą sprawę pomiędzy Ino, Karui i tym drugim gościem. Możliwe, iż to Kikimaro, czy jakoś tak. Zapomniałam jak ma na imię, ale chyba miał przezwisko Sakon albo coś w tym stylu. W każdym razie Naruciak wywoła pewnie nieświadomie jakąś grubszą aferę.xD
      Co do Ino, osobiście uważam, że nie jest, aż tak głupia. Ma swoje doświadczenia oraz problemy rodzinne, więc możliwie, iż udaję "pustą blondyneczkę", w niektórych sprawach. Ciekawe kiedy tylko Gaara to odkryję. :P Uwielbiam go, ale jego przekonanie o nieomylności mnie przeraża.xD Moja teoria spiskowa:
      Na tym całym meczu dochodzi do konfrontacji Ino- Karui i obsesyjnie w niej zakochanym Kikimaro/Sakonem?[Boże, ale mam głupawkę z tego Kiki}. Być może chodzi o jakąś sprawę z "świetlanej przyszłości" blondynki i chcą się na nie odegrać/dobrać. Ona kopie Kikimaro/Sakona w genitalia, zwiewając od nich, natomiast oni ją gonią. Na koniec Yamanaka wpada na Gaare w momencie ucieczki. Ten mówi, że chyba ma jakiś tam rozum. To Gaara, nie oszukujmy się, on by nie przyjechał na białym koniu ratować irytującą dla niego dziewuchę.xD I na koniec poznajemy jakiś sekret, który blondynka ukrywała nawet przed najbliższymi. The End my theory.
      W każdym razie jestem tu na stałe i mnie się nie pozbędziesz, jak również takich teorii spiskowych. Dołączam do obserwatorów bloga :)
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)


      Usuń
    2. Witam, bardzo mi miło :) Twoja sugestia dotycząca interpunkcji jest bardzo cenna - wiem, że zrobiłam tu błędy, ale sprawdzając tekst... one są dla mnie niewidoczne. Tzn. ignoruję z przyzwyczajenia. Wyklarowałaś na tyle jasno te zasady, że zapadną mi w pamięć (mam taką nadzieję :D) A co do teorii spiskowych - lubię wszelkie teorie czytelników, im dalsze od moich pomysłów tym nawet lepiej :P. Nawet jeśli się mijają z moimi zamiarami mogę je wykorzystać potem, żeby jeszcze utrudnić bohaterom życie ;]

      Usuń