Ino,
gdy weszła do domu, zostawiła tylko buty w przedpokoju i weszła do salonu w
kurtce. Usiadła w fotelu.
Zwykle
nie cieszyła się z weekendów, a teraz na domiar złego wolne dni od szkoły
oznaczały, że będzie musiała spędzić czas z matką. Ale mimo wszystko była
zadowolona, że ten tydzień się skończył. Z drugiej strony, w poniedziałek
będzie musiała wrócić do szkoły i zmierzyć się z nieciekawą rzeczywistością.
Temari,
za każdym razem gdy ją spotykała, obdarzała ją takim spojrzeniem jakby patrzyła
na okropnego robala. Przez te kilka dni ani razu nie odezwała się do Shikamaru,
a niektóre osoby w szkole zachowywały się tak, jakby sądziły, że to jej – Ino –
wina. Skandalizująca scena, którą wcześniej wszczęła Sakura, najwidoczniej
pobudziła ich wyobraźnię.
Wiadomość
o tym, że Shikamaru pokłócił się z Temari rozeszła się wśród uczniów pierwszych
klas z prędkością światła. Można było się tego spodziewać, bo dziewczyny były
żywo zainteresowane tym tematem. Nie wiadomo dlaczego, Ino zaczęła być łączona
z tą sprawą.
Miała
w liceum opinię kokietki, a teraz jeszcze została obdarzona etykietką
dziewczyny, która wyrywa cudzych chłopaków dla rozrywki. Złościło ją to, bo
przecież nie miała z tym nic wspólnego. To nie jej wina, że tych dwoje nie
potrafi się dogadać.
Właściwie,
ta sytuacja powinna ją cieszyć, ale tak nie było. Shikamaru był w złym humorze
i nie widziała możliwości, żeby się z nim porozumieć. Oprócz tego, trudno było nie
zauważyć, że przez szkolnych plotkarzy Temari i Shikamaru zaczęli być
traktowani jako para. Więc to Temari miałaby być jego dziewczyną, a ona, Ino –
tą drugą, która stara się namieszać w ich związku. To było trudne do przyjęcia
upokorzenie. Czuła złość, musząc znosić rzucane ukradkiem ciekawe spojrzenia.
Czuła się trochę lepiej, gdy wyobrażała sobie, jakie miny zrobiłyby wszystkie
te idiotki, gdyby wiedziały, że swego czasu okręciła sobie „boskiego” Shikamaru
wokół palca.
Ale
humor psuła jej jeszcze niezrozumiała postawa Sakury. Gdy podeszła do niej
wtedy na korytarzu, Ino sądziła, że chce ją przeprosić, wręcz błagać o
przebaczenie. A tymczasem Sakura powiedziała jej, że nie uważa, by musiała się
jej tłumaczyć ze swojego zachowania, skoro ona sama robiła gorsze rzeczy i
nigdy nikomu się z tego nie tłumaczyła. I że, skoro obie się nawzajem zawiodły,
to powinny teraz w równym stopniu się postarać poprawić swoje zachowanie, a nie
oczekiwać przeprosin.
Właściwie,
Ino była zaskoczona że Sakura teraz nagle wykazała się zdrowym rozsądkiem, mimo
że od pewnego czasu zachowywała się jakby była w amoku. Ale, z drugiej strony,
bardzo ją to zirytowało. Wiedziała, że Sakura ma sporo racji, ale nie
wyobrażała sobie, że może jej tak po prostu puścić płazem ostatnie zachowanie.
Jakby
nie było, ona ostatnio starała się przynajmniej zachowywać jak lojalna
przyjaciółka. Jej wina polegała na nie dopowiedzeniu czegoś, ale miała ku temu
swoje powody. A Sakura powiedziała za dużo, tylko po to, żeby zrobić jej na
złość.
Ino
czuła, że jej przyjaciółka powinna w jakiś sposób za to odpokutować. Ale z
drugiej strony wiedziała, że to teraz już bez znaczenia… Zresztą, teraz przynajmniej
sytuacja była jasna. Shikamaru najwidoczniej myślał, że Ino chce wrócić do ich
dawnej przyjaźni, i udawać, że nic więcej między nimi nie było. Ale to przecież
niewykonalne, i wyskok Sakury powinien był mu to uświadomić.
Pozostawała
jednak kwestia, co ona w tej sytuacji powinna zrobić. Powiedzieć Sakurze, że ma
rację i że nic się nie stało? Czas płynął i powinna była zająć jakieś
stanowisko. Mogła się nadal obrażać, ale dokąd ją to zaprowadzi? Sakura może po
prostu w pewnym momencie stracić cierpliwość.
Nie potrafisz budować
pozytywnych relacji z ludźmi, przypomniała sobie słowa Kimiko. Tak, jej
matka miała wtedy rację, jedyne co Ino zawsze potrafiła, to porządnie wszystko
schrzanić. Ale czy aby na pewno była pod tym względem od niej różna? Swoich wad
nie odziedziczyła przecież po ojcu. On był pod każdym względem doskonały.
W
tym momencie przyszło jej do głowy, że to dziwne, iż Kimiko nie pojawiła się w
drzwiach zaraz po jej wejściu by upewnić się, że nie zabrudzi butami jej
nieskazitelnie połyskujących bielą podłóg. Przyszło jej do głowy, że może matka
wyszła znowu na jakieś przyjęcie – ale nie było to prawdą. Kobieta właśnie
pojawiła się w drzwiach salonu.
-
Dobrze, że już jesteś. Zaraz podaję obiad – powiedziała nienaturalnie uprzejmym
głosem.
Ino
wstała i popatrzyła na nią z nieukrywanym zdziwieniem.
-
Od kiedy gotowanie jest twoim hobby? – odezwała się z sarkazmem. - Życzę
smacznego, ja już jadłam – dodała szybko, widząc że Kimiko najwidoczniej chce
coś powiedzieć.
Matka
przymrużyła oczy.
-
Co nie zmienia faktu, że teraz zjesz ze mną obiad.
Ino
przygryzła wargi. Nie miała ochoty teraz się z nią przegadywać. Ta kobieta
naprawdę ostatnio robiła wszystko, żeby działać jej na nerwy.
-
Nie jestem przyzwyczajona do domowego jedzenia – oświadczyła cierpko. – Poza
tym, nie mam czasu. Muszę odrobić francuski, jeśli pozwolisz.
-
To za chwilę, a tymczasem… - zaczęła Kimiko, ale Ino nie pozwoliła jej
skończyć. Nie słuchała zupełnie, co matka ma jej do powiedzenia. Jej wzrok padł
na pręgowaną kotkę, która przechodziła właśnie przez salon.
-
A tymczasem zabiorę Kleopatrę na spacer – poinformowała. – Jest ostatnio
strasznie zestresowana, nawet ona nie lubi już przebywać w tym domu – z
satysfakcją zarejestrowała kątem oka zszokowaną minę matki, ale nie dając jej
czasu na reakcję podbiegła do kotki i wzięła ją na ręce. Kleopatra,
nieprzyzwyczajona do takiego traktowania, prychnęła. Ino jednak zlekceważyła
jej humory i udała się prosto do przedpokoju, gdzie zaczęła w pośpiechu ubierać
buty.
-
No, dlaczego patrzysz z taką pretensją? – odezwała się do kotki, która
przysiadła pod drzwiami obrażona. – Choć raz się na coś przydaj, mały
darmozjadzie.
***
Niebo
było nieskazitelnie błękitne. Nieliczne chmurki przemykały leniwie, ciesząc
oczy przypadkowego obserwatora.
Shikamaru,
który lubił na zakończenie ciężkiego tygodnia w szkole poświęcić trochę czasu
na bezmyślne przyglądanie się chmurkom po lekcjach, tym razem jakoś nie mógł
zbyt długo skupić się na tej czynności. Ktoś mu bezczelnie w tym przeszkodził.
-
Nie szkoda ci marnować czasu na obserwacje meteorologiczne? – zapytała z naganą
w głosie Temari, która usiadła tuż obok na trawie.
-
No tak, to powinna być twoja działka – odparł szatyn z przekąsem. Nawet na nią
nie spojrzał, choć kosztowało go to wiele wysiłku. – Ale może po prostu
powinnaś zmienić wybór zawodu.
-
Może. Mam jeszcze sporo czasu na podjęcie decyzji, nie uważasz? – zapytała
dziewczyna swobodnie.
Tym
razem Shikamaru odwrócił się w jej stronę.
-
Chciałaś pogadać, tak więc jestem. Ale przejdź do konkretów. Co skłoniło cię do
zerwania ślubów milczenia?
-
Widzę, że jesteś zły – stwierdziła Temari, przyglądając mu się badawczo.
Shikamaru
zaprzeczył.
-
Nie jestem zły, ale nie ukrywam, że jestem dość zaskoczony. Myślałem, że jesteś
śmiertelnie obrażona, bo dopuściłem się świętokradztwa, czepiając się twojego
brata.
Rzeczywiście,
był zaskoczony, że Temari nagle chciała z nim porozmawiać. Sprawiała wrażenie
bardzo upartej osoby, która gdy już raz coś sobie wymyśli, nie zmienia zdania
ot, tak. Oprócz tego udawała dziewczynę nie do zdobycia, a to zaczynało go już
irytować.
-
Powiedzmy to sobie szczerze, tu nie chodzi tylko o Gaarę – powiedziała
szesnastolatka.
Shikamaru
nie potrzebował zbyt wiele czasu na odpowiedź.
-
Rzeczywiście, raczej nie tylko o niego.
Temari
zganiła go spojrzeniem, niezadowolona, że wtrąca się w jej wypowiedź.
-
Tak naprawdę, po prostu nie chcesz mi ustąpić – oceniła.
Tym
razem Shikamaru zastanowił się, zanim zareagował.
-
A nie jest przypadkiem tak, że to ty koniecznie chcesz postawić na swoim?
Temari
potrząsnęła głową.
-
Wydaje ci się, że życie to partia szachów, i zawsze jedna osoba musi chcieć
uzyskać przewagę?
Shikamaru
był rozbawiony tym porównaniem. Skąd jej to przyszło do głowy?
-
Czasami mi się tak wydaje. Ale tylko wtedy, kiedy rozmawiam z tobą – powiedział
pół żartem, pół serio.
Ale
Temari nie była w nastroju do żartów.
-
W takim razie się nie dogadamy – stwierdziła.
Jednak
Shikamaru złapał ją za rękę, zanim zdążyła się ruszyć się z miejsca.
-
Jaki proponujesz kompromis? – zapytał.
Temari
zawahała się.
-
Musisz spróbować mnie zrozumieć – powiedziała, patrząc na niego poważnie.
Nadal
trzymał jej dłoń, nie próbowała się uwolnić.
-
Z jednej strony jesteś ty, a z drugiej strony Gaara. Nie każ mi wybierać, na
kim bardziej mi zależy.
-
A uważasz, że musisz wybierać? – zapytał Shikamaru beznamiętnie.
Temari
przygryzła wargi.
-
Z twojego punktu widzenia to tak prosto wygląda? – Temari prychnęła. –
Zachowujecie się, jakbyście w każdej chwili mogli sobie skoczyć do oczu, tylko
chwilowo testujecie, kto pierwszy straci cierpliwość.
-
Przesadzasz – ocenił Shikamaru.
-
Być może, ale dla mnie to jest niekomfortowa sytuacja. Nawet nie próbowaliście
się dogadać. A do tego, żeby się nienawidzić, też nie macie wystarczających
powodów, więc czy naprawdę tak wiele by was kosztowało zamienić parę słów?
Shikamaru
starał się nie bagatelizować sytuacji, chociaż z jego punktu widzenia
dziewczyna wynajdywała sztuczne problemy.
-
Dlaczego to mnie o to pytasz?
Spojrzała
na niego, jakby pytał o rzeczy oczywiste.
-
Bo potrafisz spojrzeć na to bardziej racjonalnie. A ponad to, to ty nie lubisz
Gaary, nie odwrotnie.
Shikamaru
uniósł brwi.
-
No tak. On pała do mnie wyraźną sympatią.
-
Toleruje cię – odparła Temari. – Ty za to udajesz, że Gaara nie istnieje. Ale
on jest moim bratem, czy ci się to podoba czy nie.
Shikamaru
wypuścił jej dłoń.
-
Ta rozmowa do niczego nie prowadzi – stwierdził.
Temari
nie odpowiedziała.
Shikamaru
pomyślał, że w tej sytuacji powinni uznać sprawę za zakończoną. Zresztą, może
nie warto zawracać sobie głowy, skoro nie potrafią dojść do porozumienia nawet
w tak prostej sprawie.
Zazwyczaj,
kiedy spotykał się z dziewczynami, odpuszczał sobie przy pierwszym
poważniejszym konflikcie. A już na pewno wycofywał się w momencie, kiedy ta
druga strona zaczynała wynajdywać problemy.
Tylko
raz próbował mimo wszystko utrzymywać związek. Teraz tego żałował, bo nie
pozostała po nim nawet przyjaźń.
-
Miałam dwanaście lat, kiedy umarli nasi rodzice – powiedziała nagle
Temari, nie patrząc na niego. – Byłam w szoku, że coś takiego w ogóle mogło się
stać. Kankurou zaczynał wtedy studia, zresztą od dawna nie mieszkał w domu, a
nasz dziadek nie chciał mieć z nami nic wspólnego.
Shikamaru
przyglądał jej się uważnie. Temari sprawiała wrażenie, jakby musiała starannie
dobierać słowa.
-
Jak oni zginęli? – zapytał po chwili. Wydawało się, jakby dziewczyna zamierzała
coś powiedzieć, ale się rozmyśliła. Spojrzała na niego.
-
To był wypadek. Koszmarny. Byłabym wdzięczna, gdybyś więcej o to nie pytał –
zawahała się. – W każdym razie, potem trafiliśmy do placówki wychowawczej w
zacofanej mieścinie, i to były najgorsze lata mojego życia. Miałam tylko Gaarę.
I on jest jedyną osobą, na którą zawsze mogłam liczyć. Rozumiesz teraz,
dlaczego to jest tak ważne, żebyś chociaż spróbował go poznać, zanim zaczniesz
ferować wyroki?
Shikamaru
zastanawiał się przez chwilę, jak dobrać słowa.
-
Twoim zdaniem trudna przeszłość usprawiedliwia to, kim jest?
-
A skąd ty wiesz, kim on jest? – uniosła się Temari. – Widzisz tylko to, co
wszyscy inni, czyli byłego dilera, który wyglądem i zachowaniem nie pasuje do
twojego wyobrażenia porządnego człowieka. Nie przyszło ci do głowy, że Gaara
tylko dostosował się do okoliczności? Kiedyś wykreował dla siebie określony
wizerunek, bo byliśmy otoczeni ludźmi, którym nie dało się na spokojnie
wytłumaczyć, żeby pilnowali swojego nosa, tylko trzeba było ich zastraszyć.
-
I dlatego też handlował dragami – zauważył Shikamaru z przekąsem. Pomimo, że
starał się ją zrozumieć, i tak uważał, że Temari za bardzo „wybiela” Gaarę.
-
Uważasz, że jeśli ktoś popełnił błąd, którego ty nigdy byś nie popełnił, to nie
zasługuje na drugą szansę? – spytała dziewczyna.
Shikamaru
zastanowił się. Było to celne pytanie.
-
Możliwe. Nie próbowałem tego analizować – stwierdził.
Temari
już tego nie skomentowała.
-
Możemy umówić się, że Gaara ma czyste konto – powiedział po chwili. – Ale moim
zdaniem to nie potrwa długo.
Temari
przypatrzyła mu się podejrzliwie.
-
Ale jak na razie, jest czysty – upewniła się.
-
To nie oznacza, że będę wokół niego skakać, żeby uzyskać jego błogosławieństwo.
***
Przecież
odwróciła się tylko na chwilę.
I
nie ma jej. Nie ma.
Gdzie
ten wredny kot mógł sobie pójść?
Koty
są inteligentne, nie mogła się ot tak zgubić.
Zresztą,
Kleo jest zbyt leniwa, żeby wybrać się samowolnie na wycieczkę… Wróci.
Po
dziesięciu minutach rozglądania się po parku zaczęła w to wątpić.
Brawo,
Ino, nawet kota nie potrafisz upilnować.
To
był doprawdy genialny pomysł, żeby zabrać ją na spacer. Ta kotka nie wytyka
nosa poza ogród, zresztą niechętnie w ogóle rusza się z domu.
Jak
nic obraziła się i poszła.
To
przecież kot, wróci… Albo właśnie nie.
Mogła
też zwyczajnie pójść sobie do domu.
Ale
jeśli tego nie zrobiła, to gdzie jest?
-
Szukasz czegoś?
Nie
musiała się odwracać, żeby wiedzieć, kto się do niej odezwał. Tylko ciekawe, co
Gaara tutaj robi.
-
Szukam kogoś – powiedziała z naciskiem, rzucając mu pełne złości spojrzenie. Po
chwili zreflektowała się. – Widziałeś może kota?
Gaara
spojrzał na swoje buty, co uznała za przejaw złego wychowania.
-
Tego kota?
Ino
podążyła za jego wzrokiem. Nie mogła w to uwierzyć.
Kleopatra
nie tylko do niego podeszła, ale wręcz łasiła się.
Co
za wyrachowane stworzenie.
Popatrzyła
na Gaarę, który był niezwykle zadowolony widząc jej wyraz twarzy.
-
Uprowadziłeś ją! – powiedziała ze złością.
-
Nie, to ten kot się do mnie przyczepił. Więc możesz go sobie już zabrać.
Właściwie, pomyślałem, że kogoś mi przypomina. Całkowity brak instynktu
samozachowawczego, co ty mu zrobiłaś?
Ino
przymrużyła powieki. Co za arogancja.
-
To nie jest on, to kotka – powiedziała jedyną rzecz, która przyszła jej do
głowy. – Ma na imię Kleopatra.
Gaara
pokręcił głową z niesmakiem.
-
Zaczynam rozumieć, dlaczego od ciebie ucieka – stwierdził nieuprzejmie. – Może
powinnaś wyprowadzać ją na smyczy? W pobliżu jest wietnamska restauracja, ten
mały tłuścioszek jest idealny do ich menu.
Ino
uśmiechnęła się krzywo.
-
Wiesz, miałam kiepski dzień, ale czegoś brakowało mi do pełni nieszczęścia.
Teraz widzę, że tym czymś jest twoja osoba. Możesz za mną nie chodzić?
Gaara
zastanowił się.
-
A wygląda, że za tobą chodzę?
-
To taka zakamuflowana sugestia. Nie wiem, co tu robisz, ale mógłbyś się ulotnić
i przestać napastować mojego kota.
-
Mówiłaś, że to kotka – odparł a z satysfakcją.
Ino
popatrzyła na łaszącego się u jego nóg zwierzaka.
Świat
staje na głowie. To nie może być jej kot.
-
Kleo, do domu – syknęła niechętnie.
Kleopatra
łypnęła na nią jednym okiem.
-
Wydaje ci się, że to pies? – odezwał się Gaara z rozbawieniem.
Ino
spojrzała na niego.
-
Karmiłeś ją rybami – rzuciła oskarżycielsko.
-
Z arszenikiem – potwierdził chłopak niedbale. – Nic jej nie dałem – sprostował,
widząc jej przerażoną minę. – Nie lubię kotów. Ale, pomijając to, nawet dobrze
się składa, że cię tu spotkałem. Mamy coś do omówienia. Nie mam czasu, więc
bądź tak miła i mów konkretnie. Co ważnego powstrzymuje cię przed
zrealizowaniem twojej części umowy?
Wiedziała,
że poruszy ten temat.
-
Nie mam wobec ciebie żadnych zobowiązań – oświadczyła z przekąsem.
Gaara
nie okazał zdziwienia.
-
Jak twoja ocena z francuskiego?
-
Dziękuję, bardzo dobra. Przydałeś się.
-
Szkoda, że niczego się przy okazji nie nauczyłaś – odrzekł Gaara ironicznie. –
Ale, rzeczywiście, ta wiedza i tak nie jest ci potrzebna. Powinnaś raczej
nauczyć się doić krowy. Chyba, że egzamin też ktoś za ciebie napisze.
Mógłby
sobie darować te złośliwości, pomyślała niechętnie dziewczyna.
-
Jednego nie rozumiem, więc wytłumacz mi proszę. Jakim cudem jesteś na kursie
zaawansowanym, skoro nie znasz podstaw?
-
Dawałam łapówki – odparła ironicznie.
-
Tak myślałem.
Ino
uważała, że Gaara nie jest odpowiednią osobą, żeby prawić jej kazania, ale
czuła się głupio. Ten samozwańczy geniusz – pewnie myślał, że jest kimś, bo zna
trzy języki obce – uważał zapewne, że jest umysłowo opóźniona. Faktem było, że
właściwie sam napisał to wypracowanie, ale jego oburzenie nieznajomością
gramatyki było niesłuszne. Przynajmniej znała sporo słówek.
-
Mam dla ciebie propozycję – powiedział nagle prawie uprzejmym tonem.
Popatrzyła
na niego podejrzliwie.
-
Niech zgadnę, jej warunkiem jest, że pogadam z Shikamaru.
-
Jej warunkiem jest, że się z nim dogadasz, i to szybko – doprecyzował
siedemnastolatek. - Wówczas ja pomogę ci podwyższyć twój żałosny poziom języka,
dostaniesz ten certyfikat, a krowy będą musiały poradzić sobie bez ciebie.
Ino
zastanawiała się, jaki w tym wszystkim tkwi haczyk. Gaara ewidentnie do czegoś
dążył, ale nie potrafiła się domyślić, o co właściwie mu chodzi.
-
Nie muszę ci chyba tłumaczyć, że to dla ciebie bardzo korzystny układ?
Ino
skinęła głową.
-
Jest bardzo korzystny, i mogę nawet się na niego zgodzić – powiedziała, chociaż
wiedziała doskonale, że nie „dogada się” ot, tak z Shikamaru. Przy ostatniej
rozmowie dał jej do zrozumienia, że nie będzie podtrzymywał tej znajomości,
jeśli nie będzie z nim szczera. Nie rozumiała, dlaczego tak mu zależy, żeby
opowiadała mu o swoich problemach z rodzicami. Czy sądził, że wtedy zrozumie,
dlaczego dwa lata temu go oszukała, i będzie mógł się z nią przyjaźnić?
Przyjaźń.
Już nie wiedziała nawet, czy aby na pewno tego chciała.
-
Ale do czego jestem ci potrzebna?
Gaara
przyjrzał jej się badawczo, jakby się zastanawiał, czy warto ją wtajemniczać.
-
Zapewne uznasz, że jestem złośliwy, ale twój przyjaciel wygląda na pantoflarza.
Ino
przymrużyła oczy.
Ciekawe,
skąd wysnuł taki wniosek.
-
Jak zapewne zauważyłaś, Temari jest trochę apodyktyczna, więc Nara będzie
potrzebował kogoś, kto nie pozwoli, żeby zrobiła sobie z niego podnóżek –
zastanowił się. – Wiesz, co to jest metafora, prawda?
Obdarzyła
go lodowato zimnym spojrzeniem.
-
Więc moja rola ma polegać na tym, żeby robić twojej siostrze na złość –
skwitowała, nie kryjąc entuzjazmu.
-
Nie nazwałbym tak tego – odparł Gaara.
-
Wszystko jedno. Przyznam, że nawet nie zauważyłam, kiedy stałeś się fanem
Shikamaru. Jak to się stało?
Gaara
nie uznał za stosowne jej odpowiedzieć.
-
Daj znać, gdy rozważysz moją propozycję– powiedział.
Ino
zastanowiła się.
-
Zawsze musisz mieć wszystko pod kontrolą, prawda?
-
Słucham?
-
Skoro okazało się, że Temari jest nieposłuszna, a Shikamaru się ciebie nie boi,
uznałeś że ustąpisz, ale na twoich warunkach. Cały czas chcesz ją kontrolować –
potrząsnęła głową. – Cieszę się, że nie mam brata.
Gaara
uniósł znacząco brwi.
-
Mimo, że przydałby ci się ktoś, kto by cię pilnował?
Ino
wzruszyła ramionami.
-
To tylko twoje zdanie.
Przed chwilą odkryłam blog i zabieram się za czytanie. Troszkę już zerknęłam i jest naprawdę ciekawie! Dodaję u siebie do linków! Buziaki!
OdpowiedzUsuńaishiteru-itachi.blogspot.com
Cieszę się, że Cię goszczę w moich progach :) Twój blog jest jednym z pierwszych, jakie zaczęłam czytać gdy zainteresowałam się blogosferą Naruto. Tylko stanowczo zbyt rzadko dodajesz rozdziały :P
UsuńNaruto to jest chyba jedyny fandom, do którego nie lubię Shouen-Ai, Wszystkie męsko-męskie pairingi z Naruto i Sasuke jakoś mnie odrzucają. Jedyny taki ship, który mogę zaakceptować do Shikamaru x Kiba.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o twoje opowiadanie to wielokrotnie spotykałam się ze światem "Naruto" przeniesionym do liceum, jednak mimo wszystko zaciekawił mnie wątek. Zakochałam się w twojej wizji Gaary jako psychola <3 Nie jestem pewna kogo tu bardziej shipuje: Gaara x Ino vs Shikamaru x Ino. ShikaIno normalnie jest moim OTP, ale Gaara jest tu taki kochany ^-^ Szczerze czekam, aż poważna krzywda stanie się Naruto, Sakurze oraz Temari. Nienawidzę tej trójki.
Bardzo podoba mi się skromy szablon.
Życzę weny n_n
Bardzo dziękuję za komentarz, każda opinia cieszy, a już szczególnie gdy ujawnia się osoba dotychczas pozostająca w cieniu :P Ja też wolę proste szablony, dotychczas nikt tego nie pochwalił, wreszcie został dostrzeżony :) Cieszę się też bardzo, że podoba Ci się Gaara - jak zauważyła jedna z osób komentujących wcześniej on jest niezbyt podobny do oryginału, i przyznaję że rzeczywiście nie jest, ale myślę że jest dość prawdopodobnym alter ego Gaary w "realnym świecie - trochę emo i niewątpliwie socjopata, ale przy bliższym poznaniu myślący i ze skłonnością do refleksji nad własnymi źródłami zachowań i cudzymi - w końcu w mandze mówił niewiele, ale jak już to mądrze dokonując ciekawych spostrzeżeń na temat Kimimaro i Sasuke, i przygadując staruchowi na zebraniu kage :P Niewątpliwie postać Gaary jest w tym ficku moją ulubioną, właśnie dlatego że to taka moja interpretacja nie trzymająca się oryginału - wiem, że wielu może się nie podobać, ale ja go w tej wersji lubię nie mniej niż oryginał :D ShikaIno to ciekawy paring, ja dopiero ostatnio zaczęłam się do niego przekonywać. Nie obiecuję go w tym ficku, w każdym razie na linii Temcia-Shika-Ino-Gaara sporo będzie się działo. Pozdrawiam :)
Usuń