Temari
niezbyt lubiła towarzystwo innych ludzi. A w każdym razie, większości z nich.
I
nie, wcale nie dlatego, że była zarozumiała… Po prostu 95 procent ludzi w jej
otoczeniu nie zasługiwało na to, by poświęcić im uwagę. Byłoby to zwykłą stratą
czasu.
Temari
była zmuszona tolerować wiele irytujących osób. Musiała też znosić wielu
działających jej na nerwy chłopaków.
Generalnie,
dzieliła męską część ludzkości na trzy grupy.
Pierwsza
z nich, nieliczna, byli to „nieszkodliwi prostaczkowie”. Uprzejmi, prostoduszni
chłopcy, którzy byli może niezbyt interesujący, ale też na pewno nie byli
niebezpieczni. Do tej grupy zaliczała np. Uzumakiego i Inuzuke ze swojej klasy.
Tutaj także, z braku innej opcji, przydzieliłaby Kankurou. Jej starszy brat
zwykle zachowywał się wobec innych ludzi obojętnie i cynicznie, ale wiedziała,
że należy do ludzi, którzy bez wahania rzucają się na pomoc kiedy ktoś, nawet
obcy, tego potrzebuje. Trochę to naiwne, ale może to dobrze, że tacy ludzie
jeszcze nie wyginęli.
Drugą
grupę w jej podziale stanowili „faceci z zasadami”. Osoby, które mają wyraźnie
ukształtowaną hierarchię wartości i wyznaczyły sobie w życiu precyzyjny system
reguł, których bezwzględnie przestrzegają. Wedle wyobrażeń Temari – należących
do tej grupy chłopców powinna wyróżniać też nieprzeciętna inteligencja. Była to
grupa bardzo zróżnicowana, o czym najlepiej świadczy fakt, że blondynka
przyporządkowała tutaj zarówno Gaare, jak i Nejiego. Gaara stosował się do
zasad, które przyjął dobrowolnie i które sam sobie ustalił. Właśnie dlatego jej
zdaniem zawsze zdawał się wiedzieć, jak powinien postąpić, nigdy nie mając
wątpliwości. Neji przestrzegał reguł, które mu narzucono, i które – jak
wydawało się blondynce – tak naprawdę wcale go nie przekonywały, dlatego
sprawiał wrażenie zagubionego. Dobrze to rozumiała. Znajdowała się w podobnej
sytuacji, dopóki nie znienawidziła swoich rodziców. Od tego momentu z zupełną
łatwością mogła odrzucić wszystko, co kiedykolwiek próbowali jej wpoić.
Do
trzeciej grupy Temari przyporządkowywała wszystkich innych. Była to oczywiście
grupa, do której musiałaby zaliczyć 98 procent mężczyzn na świecie, i w obrębie
której można by stworzyć jeszcze bardzo wiele rozróżnień, ale byłoby to stratą
czasu. Tym, co było wspólne dla wszystkich osób w tej grupie było jedno – nigdy
nie można przewidzieć na pewno, jak się zachowają.
Temari
nie oceniała mężczyzn zbyt wysoko. Wiedziała, że prawie każdy chłopak jest
egoistycznym, żeby nie powiedzieć egocentrycznym stworzeniem, z
wygórowanymi ambicjami i wewnętrznym przekonaniem, że jego zdanie i jego
potrzeby są najważniejsze. Zaś najgorszym rodzajem facetów są czarujący,
inteligentni chłopcy, którzy mogą sprawiać wrażenie zupełnie innych, niż są w
rzeczywistości.
Nikomu,
kto nie należy do pierwszej lub drugiej grupy nie powinno się za bardzo ufać.
Ostatnio
Temari zaczęła się zastanawiać, jak można sklasyfikować Shikamaru, ale szybko
się poddała. Wolała tego nie analizować, ponieważ miała przeczucie, że rezultat
nie byłby z jej punktu widzenia pozytywny.
Niekorzystnie
dla samej siebie i w sposób absolutnie niezrozumiały, Temari polubiła
Shikamaru. Pomimo faktu, że ogólnie rzecz biorąc żywiła do męskiej części
ludzkości antypatię.
Był
jednak pewien rodzaj osób, których nie znosiła jeszcze bardziej.
Wymalowane,
urocze, zalotnie się uśmiechające blondwłose ślicznotki w krótkich
spódniczkach, które przyciągają wzrok myślących beznadziejnie prostymi
kategoriami facetów…
-
Dlaczego się na nią gapisz? – zapytała poirytowanym tonem.
Klasa
pierwsza a czekała właśnie na profesora Jiraye, który prowadził zajęcia z
japońskiego. Wszyscy byli zgromadzeni przed klasą. Temari jeszcze chwilę temu
przeglądała notatki, ale czynność tę przerwało zapalenie się ostrzegawczej lampki
w jej mózgu. Ino stała parę metrów od niej i Shikamaru, wyraźnie patrząc w ich
stronę. A ten skończony kretyn patrzył na nią. To wystarczyło, by wyprowadzić
Temari z równowagi.
Shikamaru
zareagował na jej oskarżycielskie spojrzenie z typowym dla siebie absolutnym
spokojem.
-
Nie zwracasz na mnie uwagi – stwierdził, wzruszając ramionami. – Gdzieś muszę
skierować spojrzenie.
Temari
wydęła pogardliwie wargi.
-
Oczywiście, a że nie ma w pobliżu profesor Yuhi z jej niebotycznie długimi
nogami, z konieczności możesz obniżyć wymagania.
Szatyn
zrobił zbolałą minę.
-
Jesteś pamiętliwa – stwierdził.
Mimo
wszystko sprawiał wrażenie ogromnie z siebie zadowolonego.
-
Nawet nie wiesz, jak bardzo – odparła Temari złowrogo.
Shikamaru
uśmiechnął się lekko.
-
Jesteś zazdrosna nawet o nauczycielkę? Nie martw się, z przykrością muszę
stwierdzić, że jest dla mnie znacznie za stara
-
Ja, zazdrosna? Chyba śnisz – uniosła się dumą. – Nie mam pojęcia, jak
przylgnęła do ciebie etykietka bystrzaka. Wygląda na to, że specjalnie
inteligentny nie jesteś.
Shikamaru
nic sobie nie robił z jej przytyku, jak zwykle zresztą.
-
Nie złość się, to piękności szkodzi. Gdybyś tylko nie była wobec mnie taka wredna
i nie wytykała mi gapienia się na ciebie, nigdy nie odwróciłbym wzroku.
Temari
przymrużyła oczy, zła na niego, że z taką łatwością prawi jej komplementy, jak
również i na siebie, że zawsze sprawia jej to taką przyjemność.
-
Skończ z opowiadaniem bzdur i słuchaj – odezwała się wymuszenie oschłym tonem.
– Masz czas dzisiaj wieczorem?
Chłopak
zastanowił się.
-
Mam. Będę musiał co prawda odwołać kilka randek. Tylko nie mów potem, że nie
jestem wspaniałomyślny.
Temari
przewróciła oczami.
Nie
była w nastroju do żartów, ponieważ w grę wchodziła sprawa absolutnie poważna.
Shikamaru jak zwykle nie potrafił tego wyczuć.
-
To dobrze, bo dzisiaj w kinie studyjnym wyświetlają „Tron we krwi”, a potem
będzie prelekcja, i chciałabym tam pójść.
Szatyn
skinął głową.
-
Dobrze.
Był
w ugodowym nastroju, co zdawało się jej sprzyjać.
-
Możesz zaprosić Choujiego – zaproponowała.
Shikamaru
zlustrował ją wzrokiem.
-
Nagle zaczęłaś lubić jego towarzystwo? – zapytał ostrożnie.
-
Zazdrosny?
-Być
może – odparł Shikamaru, o czym dodał: - Jasne, myślę że Chouji nawet chętnie z
nami pójdzie, ale proszę, nie mów mi tylko, że też chcesz kogoś przyprowadzić.
Teraz
jego głos zabrzmiał już zupełnie poważnie.
-
Tak, chcę żeby Gaara z nami poszedł – odparła Temari, mając oczywiście świadomość,
że szatyn wybuchnie świętym oburzeniem.
Ale
jego reakcja niezbyt odpowiadała jej oczekiwaniom.
-
Nie – powiedział takim tonem głosu, którym informuje się o podjętych decyzjach,
a nie prowadzi się negocjacje.
W
pierwszej chwili nawet nie wiedziała, co odpowiedzieć. Takim tonem nie może do
niej mówić.
Nie
przywykła, by jej kategorycznie odmawiano.
-
To twoje zdanie, ja chcę jednak, żeby z nami poszedł – odpowiedziała.
Shikamaru
wzruszył ramionami.
-
Więc idźcie sami.
Temari
potrząsnęła głową.
-
Dlaczego? Na czym polega twój problem?
-
Raczej, na czym polega twój problem – odparł Shikamaru.
Temari
przygryzła ze złością wargi.
Co
za tupet ma ten chłopak, niewyobrażalne.
-
Chcesz iść z bratem do kina, to trudno, niestety nie mogę ci zabronić, ale mnie
ze sobą nie ciągnij – uzupełnił szatyn.
-
Co to znaczy: niestety, nie mogę ci zabronić? – oburzyła się blondynka.
Shikamaru
popatrzył na nią ze zniecierpliwieniem.
-
Postawmy sprawę jasno. Twój brat jest niebezpiecznym socjopatą. Takich ludzi
powinno się izolować w ośrodkach zamkniętych, więc szczerze mówiąc nie wiem, co
on tutaj robi swobodnie chodząc sobie po szkole. Lepiej dla ciebie byłoby,
gdyby go izolowano, ale ty oczywiście nigdy tego nie dostrzeżesz.
Temari
była tak wzburzona jego bezczelnością, że przez chwilę nie mogła wykrztusić
słowa.
-
Nie waż się mówić tak o Gaarze – wycedziła przez zęby.
Shikamaru
uniósł brwi.
-
Wybacz, ale przedstawiam fakty powszechnie znane. To tylko ty jesteś jego
zaślepioną fanką. Czego nie rozumiem, bo nawet mimo że jest twoim bratem,
przede wszystkim jest zdrowo walnięty.
-
A tobie się wydaje, że masz prawo go oceniać – odparła Temari pogardliwie. –
Ciekawe, biorąc pod uwagę, że nie dorastasz mu do pięt.
Shikamaru
wzruszył obojętnie ramionami.
-
Możesz mnie obrażać, ale to nie sprawi, że zmienię zdanie na ten temat.
-
Tak naprawdę, nie masz prawa mieć takiego zdania, bo w ogóle nie znasz Gaary –
stwierdziła dziewczyna chłodnym tonem. – Więc odwołaj to, co powiedziałeś.
Shikamaru
przypatrywał jej się z uwagą. Wyglądał na zaintrygowanego, co ją tylko bardziej
złościło. W ogóle nie traktował jej poważnie.
-
Wybacz, ale jednak ośmielam się mieć swoje zdanie. Po prostu nie rozmawiajmy o
Gaarze, skoro jesteś taka drażliwa na jego punkcie.
Temari
zmierzyła go wściekłym spojrzeniem.
-
Idź do diabła, Shikamaru.
***
Ino
zastanawiała się, czy to ona jest przyczyną niespodziewanej sprzeczki, jakiej
była świadkiem na szkolnym korytarzu. Pomyślała z satysfakcją, że może Temari traktuje
ją mimo wszystko jak rywalkę, skoro nagle zrobiła się taka wściekła.
Miała
oczywiście świadomość, że siostra Gaary za nią nie przepada, a teraz ma
dodatkowy, bardzo dobry powód, żeby uznać ją za wroga. Spojrzenia, które
posyłała jej Temari gdy tylko znalazła się w zasięgu jej wzroku, potwierdzały
tylko słuszność tego przypuszczenia.
Wcześniej,
kiedy Ino myślała, że między nią a Shikamaru wszystko się ułoży była nawet
gotowa w jakiś sposób dogadać się z Temari, chociaż na pewno nie mogłyby być przyjaciółkami.
Jak nietrudno się domyślić, Ino nie darzyła Temari sympatią. Czuła do niej
niechęć, ponieważ zawsze uważała, że dziewczyna ta jest zarozumiała i traktuje
wszystkich z wyższością. Zresztą, jej brat też tak traktował ludzi, ale było to
jakoś łatwiejsze do przyjęcia.
Teraz
miała tylko kolejny powód, by nie lubić tej dziewczyny, ponieważ znalazła się w
centrum zainteresowania Shikamaru. Na spotkaniu w „Tajemniczym ogrodzie”
starała się jednak być dla niej miła, ponieważ pomyślała, że jej przyjaciel
wolałby, aby ze sobą nie walczyły. Solidne postanowienie, że będzie dla Temari
uprzejma, nie doczekało się realizacji, ale Ino obarczała odpowiedzialnością za
to paskudny charakter antagonistki.
Teraz
stało się oczywiste, że nigdy nie dojdą do porozumienia, ale nie miało to
większego znaczenia, skoro sprawy z Shikamaru poszły w tak niekorzystnym
kierunku. Z drugiej strony jednak, antypatia Temari właśnie teraz bardzo
wszystko utrudniała.
Ino
nie miała co prawda złudzeń, że jeśli porozmawia z Shikamaru ten nagle jej
wszystko wybaczy, ale postanowiła mimo wszystko spróbować. Chociażby po to,
żeby Gaara nie mógł jej zarzucić, że czas spędzony na wytłumaczeniu jej
„banalnie prostych” zasad gramatyki francuskiej, był dla niego całkowicie
stracony, skoro nie wykonała swojej części zadania.
Właściwie
dopiero po pewnym czasie zaczęła się zastanawiać, dlaczego Gaara chce, żeby
dogadała się z Shikamaru. Jedynym możliwym wyjaśnieniem jakie przychodziło jej
do głowy było to, że Gaara ma nadzieję, że mogłaby wprowadzić jakieś
zamieszanie między niego a Temari. W końcu nie było tajemnicą, że Gaarze nie
podoba się, że jego siostra spotyka się z Shikamaru. Ino uważała zresztą, że
nie ma w tym nic dziwnego. W końcu szatyn miał opinię Casanovy. Słusznie czy
niesłusznie, można by o tym dyskutować. Jednak blondynka uważała, że trudno
mieć do Gaary specjalne pretensje o to, że chciał adoratorowi młodszej siostry
rozkwasić nos. To raczej jego nagła zmiana frontu budziła zdziwienie. Można
było dojść do wniosku, że może Gaara po prostu zmienił strategię i postanowił
załatwić sprawę w inny sposób. Ino sądziła, że jeśli by tak było, potencjalnie
rzeczywiście mógł widzieć w tym jakiś udział dla niej, tylko dlatego, że jest
ładna i akurat jest pod ręką. Jednak, z drugiej strony, jakoś jej ta opcja nie
przekonywała. Takie kombinacje to raczej nie jest poziom Gaary.
Tak
więc, nadal nie była pewna, o co właściwie może chodzić drugoklasiście, ale
chwilowo postanowiła się nad tym nie zastanawiać i spróbować porozmawiać z
Shikamaru. Jednak tutaj pojawił się podstawowy problem – chłopak wszystkie
przerwy spędzał w towarzystwie Temari. Najwidoczniej świetnie się bawili, a Ino
jakoś nie widziała możliwości, żeby podejść choćby na metr i nie oberwać od
Temari w twarz. Temari była znana z tego, że jest niemniej wojownicza niż brat
i nie da sobie w kaszę dmuchać. Ino się jej nie bała, ale taka konfrontacja nie
była jej teraz potrzebna.
Skoro
teraz jednak w tak bezceremonialny sposób potraktowała Shikamaru i oddaliła się
na bezpieczną odległość mogła to być dla Ino trudna do powtórzenia szansa. Tak
długo, jak Temari zamierzała się obrażać, istniała szansa na sensowną rozmowę z
Shikamaru.
Właśnie
rozważała, czy porzucić wszelkie pozory i tak po prostu podejść do Shikamaru w
momencie, kiedy wszyscy zauważyli, że on i Temari się o coś pokłócili, czy też
poczekać. Rozsądek podpowiadał jej ta druga opcję, po pierwsze dlatego, że nie
chciała skupiać na sobie ciekawych spojrzeń, a po drugie nie chciała zostać
posądzoną o jakieś wrogie zamiary. Poza tym, sądziła, że Shikamaru nie ucieszy
się na jej widok, a w tym momencie nawet nie będzie próbował tego ukryć.
Z
drugiej strony, sądziła, że sprzyjająca jej sytuacja na froncie może nie
utrzymać się długo.
Wahała
się dłuższą chwilę, ale w końcu zwyciężyła duma. Odwróciła się plecami do
zgromadzonych na korytarzu kolegów z klasy, żeby nie odczuć pokusy zmiany
zdania.
Tuż
przed nią stała Sakura.
Ino
odsunęła się, żeby jednak zmienić punkt obserwacyjny na możliwie jak
najbardziej oddalony od wiarołomnej przyjaciółki, ale ta zastąpiła jej drogę.
Blondynka
rzuciła jej niecierpliwe spojrzenie.
-
Chcesz czegoś? – zapytała zgryźliwie.
Sakura
skinęła głową.
-
Tak. Porozmawiać.
Ino
spodziewała się, że dziewczyna przyjdzie do niej by uzyskać przebaczenie, ale
nie spodziewała się, że nastąpi to tak szybko.
-
Przykro mi, ale nie mam na to czasu – odparła oschle.
-
A kiedy będziesz go miała?
Ino
przybrała skupiony wyraz twarzy.
-
Zastanówmy się… Znajdę czas, kiedy trochę przejdzie mi złość. Tak więc, spróbuj
za rok – powiedziała gniewnie.
Sakura
nic nie odpowiedziała, tylko przypatrywała jej się uporczywie.
-
No, co? – prychnęła Ino.
-
Porozmawiajmy – powiedziała nastolatka z naciskiem.
Ino
uniosła brwi, chcąc dać do zrozumienia, że oczekiwania przyjaciółki są zbyt
wygórowane.
-
Słuchaj, wiem, że zachowałam się wrednie, ale ty wcale nie zachowałaś się
lepiej, więc chyba jesteśmy kwita – zauważyła Sakura.
-
Nie sądzę – odparła blondynka z sarkazmem.
-
A ja tak właśnie sądzę. I uważam, że musimy porozmawiać. Dzisiaj, czy ci się to
podoba, czy nie.
***
Gaara,
idąc na lunch, nie spodziewał się, że zastanie przy stoliku Temari. Przysiadł
się do niej, nie zamierzając wcale ukrywać zaskoczenia.
-
Składasz rodzinną wizytę? – zapytał.
Temari
popatrzyła na niego spode łba.
-
Daruj sobie – mruknęła niechętnie.
Gaara
spojrzał w głąb stołówki. Nara siedział w tym miejscu co zwykle, w towarzystwie
swojego otyłego kolegi.
-
O co poszło? – zapytał swobodnym tonem.
-
Chyba nie myślisz, że ci powiem – odparła Temari.
-
Myślę, że powiesz.
Rzuciła
mu tylko spojrzenie, które miało oznaczać, że życzy sobie, aby dał jej spokój.
-
No dobrze, mnie nie musisz nic mówić, ale mam nadzieję, że Nara wie
przynajmniej, za co dostanie po mordzie – spróbował użyć mniej subtelnej metody
perswazji.
Temari
przymrużyła oczy.
-
Nie wkurzaj mnie – syknęła.
Gaara
nic nie odpowiedział, tylko zaczekał na jakąś bardziej rozbudowaną wypowiedź.
Nie musiał czekać długo.
-
Drogi braciszku – powiedziała sztucznie słodkim tonem, przyglądając się mu przy
okazji badawczo. – Czyż nie jesteś gotowy dla mnie do największych poświęceń?
Z
jego punktu widzenia, zabrzmiało to trochę dziwnie i nieadekwatnie do tematu
rozmowy. Chyba, że Temari życzyłaby sobie, aby naprawdę przemodelował Narze
twarz, ale to było mało prawdopodobne. Sama mogłaby to zrobić, mając tę
przewagę, że chłopak pewnie by się za bardzo nie bronił.
-
To zależy, o co pytasz – odparł ostrożnie.
-
Czy, na przykład, mógłbyś spróbować się dogadać z kimś, kogo nie cierpisz, i
kogo uważasz za ostatniego palanta, ponieważ cię o to proszę?
I
stała się światłość.
Jego
mała siostrzyczka jednak nie jest skora do porzucenia nawet najbardziej
absurdalnych pomysłów, jakie powstały w jej główce.
-
Nie, nie spróbowałbym się dogadać – odparł.
Temari
popatrzyła na niego urażonym wzrokiem.
-
Faceci. Wszyscy jesteście tacy sami – skomentowała, włożywszy w wypowiedzenie
tego pierwszego słowa tyle pogardy, na ile tylko było ją stać.
-
Temari – powiedział Gaara z rozbawieniem. – Nie możesz oczekiwać, że wszyscy
będą ci we wszystkim ulegać.
Temari
rzuciła mu tylko wymowne spojrzenie, które miało zasygnalizować, że nie jest w
nastroju do żartów.
-
Czy ty planujesz w najbliższym czasie jakiś ślub lub coś w tym rodzaju, że tak
ci zależy, abym był z twoim chłopakiem, czy kim on tam jest, w wielkiej
przyjaźni? – zapytał.
Temari
spojrzała na niego jadowicie.
-
Dowcipne, naprawdę. Chciałabym tylko, żebyście w jakiś sposób doszli do
porozumienia. Myślę, że to nawet jak dla was nie jest jakieś niesamowicie
trudne wyzwanie.
-
Doszliśmy do porozumienia. Polega ono na nie wchodzeniu sobie w drogę. Nie
sądzisz, że to niezłe rozwiązanie?
Temari
prychnęła.
-
Nie. I uważam, że moglibyście się trochę dla mnie postarać.
Był
trochę rozbawiony jej dziecinnym podejściem do sprawy. Choć wiedział doskonale,
że jest to problem poważny.
-
Temari – powiedział spokojnie. – Nie wymagaj od faceta, żeby schował swoją dumę
do kieszeni tylko dlatego, że ty masz taki kaprys.
Temari
popatrzyła na niego z oburzeniem.
-
Nie chodzi o kaprys, chodzi o… porozumienie.
-
Nie. Chodzi o to, że jak zawsze chcesz, żeby wszystko było po twojej myśli.
Blondynka
wzruszyła ramionami.
-
Obawiam się, że nawet jeśli byś chciała, nie możesz Nary wykastrować, więc
powinnaś nauczyć się nowego, trudnego słowa: kompromis – oświadczył Gaara.
Temari
popatrzyła na niego niechętnie.
-
Jesteś wulgarny – powiedziała ze zgorszeniem.
-
Nie. Jestem bezpośredni – odparł. – Przecież to nie ma żadnego znaczenia, czy
dogadam się z Narą. Co więcej, nie mam na to ochoty. I nie jest ci to do
niczego potrzebne. Stwarzasz sztuczny problem.
Temari
prychnęła.
-
Może dla ciebie sztuczny.
Gaara
zastanowił się.
-
Dobrze, wobec tego wyjaśnij mi, do czego właściwie zmierzasz.
Dziewczyna
spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-
To znaczy?
-
Czego oczekujesz? Masz ochotę ciągnąć mnie ze sobą na randki w charakterze
przyzwoitki, czy też Nara tak bardzo cię nudzi, że potrzebujesz mojego
towarzystwa, żeby nie ogłupieć?
Temari
wzruszyła ramionami.
-
To wy jesteście nadspodziewanie problematyczni – skomentowała.
-
Naprawdę?
Temari
popatrzyła na niego, niezadowolona, że badawczo jej się przygląda.
-
Widzę, że do czegoś zmierzasz. Proszę, wyduś to z siebie – ponagliła
poirytowanym tonem.
-
Może podświadomie szukasz odpowiedniego pretekstu, żeby się z nim pokłócić.
Temari
przewróciła oczami.
-
Proszę cię, teraz bawisz się w psychoanalityka?
Gaara
zaprzeczył ruchem głowy.
-
Nie muszę - odparł spokojnie. – Nie jest trudno rozszyfrować, co tobą
kieruje.
Temari
popatrzyła na niego wyzywająco.
-
No to proszę, co mną kieruje?
-
Strach.
Temari
zmarszczyła brwi.
-
Było bardzo łatwe do przewidzenia, że tak będzie – powiedział Gaara. – Mogłaś
beztrosko angażować się w tę znajomość, dopóki myślałaś, że będę czaił się
gdzieś blisko i cię pilnował. Ale chciałaś, żebym dał ci wolną rękę, więc to
zrobiłem. A ty teraz straciłaś grunt pod nogami i nie wiesz, co masz dalej
zrobić, bo tak naprawdę nie wiesz, czy możesz – lub też, czy chcesz – zaufać
Narze, do którego masz taką słabość.
Temari
tym razem się nie złościła, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że ma rację.
-
A więc tak uważasz – stwierdziła.
Gaara
oczekiwał od niej jakiejś bardziej zdecydowanej reakcji, ale się rozczarował.
Postanowił więc sam doprowadzić temat do końca.
-
Moim zdaniem, jest tylko jeden sposób, żeby się o tym przekonać.
Tym
razem Temari popatrzyła na niego z zaciekawieniem.
-
Tak? To słucham.
-
Powiedz mu prawdę.
Wydawał
się zirytowana, nie wściekła, co oznaczało, że nie zrozumiała o co mu chodzi.
-
Jaką prawdę?
-
Całą prawdę – odpowiedział Gaara próbując nie okazywać zniecierpliwienia. Nie lubił
tłumaczyć rzeczy oczywistych.
Przez
chwilę nie wiedziała co odpowiedzieć, najprawdopodobniej ze złości.
-
Chyba coś ci padło na mózg – skomentowała w końcu.
-
Nie zgadzasz się ze mną? – odparł Gaara.
Temari
potrząsnęła głową.
-
Nie.
Przyjrzał
się jej badawczo.
-
Dlaczego?
-
Czy to nie oczywiste?
-
Nie. Obawiasz się, że odstraszyłoby go to, gdyby się dowiedział, jak bardzo
powaloną masz rodzinę?
Temari
patrzyła na niego z niedowierzaniem.
-
Tobie po prostu odpowiada, żeby ludzie uważali cię za psychopatę.
-
Nawet jeśli twój ukochany uzna mnie za psychopatę – co z tego?
Temari
potrząsnęła głową.
-
Jak to co?
-
Pytam, jaka to dla ciebie różnica. Miałaś nadzieję, że będziesz podrzucać mi
wasze dzieci pod opiekę?
Temari
przymrużyła oczy.
-
Myślałam, że rozmawiamy poważnie, a ty stroisz sobie głupie żarty – powiedziała
ze złością.
Pomyślał,
że akurat z tym zarzutem miała rację.
-
Dobrze, nie powinienem. Przepraszam.
Temari
potrząsnęła głową.
-
Nie będę z tobą teraz rozmawiać – powiedziała, wstając od stolika. – Zresztą, i
tak nie jestem głodna.
Gaara
nie próbował jej zatrzymać.
Temari,
pośpiesznie opuszczając stołówkę, prawie wpadła w holu na Sakurę, która stała
przy schodach w towarzystwie Ino.
Wyglądało
na to, że te dwie przestały już unikać się wzajemnie jak ognia.
Gaara
odwrócił wzrok od szklanej ścianki wychodzącej na hol i spojrzał w kierunku
Nary.
Co
prawda, niezbyt lubił tego gościa, ale w tym momencie niemal mu współczuł.
Biedak nie ma pojęcia, w co się wpakował.
Rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie o czym Sakura chce porozmawiać z Ino a także czy się dogadają.
Ciekawa była rozmowa między Temari a Gaarą, ciekawe jakie wnioski wyciągnie Temari z tej rozmowy.
Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.