Naruto
w ostatnim czasie musiał podjąć wiele trudnych decyzji. Zaczynając od tego jak
traktować bezczelnego Sasuke, który zajęty swoimi sprawami nie dostrzegał
rzeczy zupełnie oczywistych - poprzez postanowienie, że lepiej go zmusić do
zerwania z Sakurą niż przyglądać się dalej jak doprowadza ją w prostej linii do
załamania nerwowego – aż po cały szereg decyzji, które musiał podjąć potem: jak
zachowywać się wobec Sakury, żeby móc ją upilnować, nie ryzykując jednocześnie,
że zauważy, do jakiego stopnia stara się ją kontrolować. Wpadłaby we
wściekłość, i tym bardziej mogłaby zrobić coś głupiego.
Wydawało
mu się, że całkiem nieźle sobie radzi w tej sytuacji – Sakura była w podłym
nastroju, ale jakoś udawało mu się panować nad sytuacją. Ale teraz sprawy
zaczęły się komplikować, bo Hinata zachowała się w sposób całkowicie
nieprzewidywalny i niezrozumiały. Jakoś nigdy nie sądził, że dziewczyny są aż
takie skomplikowane. Niby wszystko jest w porządku, a nim się człowiek
zorientuje okazuje się, że tylko mu się tak wydawało.
Ale
Hinata nie zachowałaby się tak dziwacznie bez powodu. Zaaferowany
nastręczającymi wiecznych problemów przyjaciółmi, musiał coś przeoczyć, i to
coś ważnego. Znalazł się w sytuacji, kiedy po raz pierwszy nie wiedział, co
właściwie powinien zrobić – i to bynajmniej nie z nadmiaru możliwości, ale
właśnie dlatego, że zabrakło mu pomysłów. Hinata była zbyt delikatna, by można
było pozwolić sobie na ryzyko popełnienia błędu.
I,
oczywiście, był jeszcze Kiba, który zdaje się nie miał wcale dobrych intencji.
Naruto
rozważał możliwość pogadania z Tenten i zapytania jej wprost, o co chodzi
Hinacie. Ale, po namyśle, odstąpił od tego pomysłu. Szatynka okazywała mu
ostatnio tyle antypatii, że nie mógł liczyć na jakąś konstruktywną rozmowę z
nią.
Hinata
natomiast w oczywisty sposób go unikała, ale nie mogła robić tego wiecznie.
Nie, jeśli jej na to nie pozwoli.
Naruto
uważał, że Hinata miała już wystarczająco dużo czasu by przemyśleć swoją
podjętą pochopnie decyzje, i teraz nadszedł czas by jej uświadomić, że powinna
ją zmienić. Wiedział, że zerwanie z nim nie może być tym, czego dziewczyna
naprawdę chce.
Uważnie
obserwował ją w czasie przerwy na lunch. Wielu uczniów prosto ze stołówki
wyszło na dziedziniec, Hinaty także to dotyczyło. Naruto po prostu poszedł za
nią i powiedział, że muszą porozmawiać. Nie musiał znosić krzywych spojrzeń
Tenten, która akurat nie towarzyszyła jego dziewczynie. Uznał to za wyjątkowo
sprzyjającą okoliczność, choć równocześnie przyszło mu do głowy, że
brunetka ostatnio zbyt dużo czasu spędza samotnie.
Zresztą,
cały dzisiejszy dzień zachowywała się jakoś dziwnie. Teraz spojrzała na niego, jakby
jej przeszkadzał.
-
To nie jest dobry moment na rozmowy – oświadczyła dziwnie poirytowanym tonem,
gdy ją zagadnął.
-
Mnie się wydaje, że odpowiedni – odparł, zdziwiony jej reakcją. Nigdy nie
zachowywała się w ten sposób.
-
A ja myślę, że najpierw powinieneś się zastanowić, czego tak naprawdę chcesz,
zanim będziemy mogli porozmawiać. Inaczej to bez sensu. Bo ty tak naprawdę nie
wiesz, czego chcesz, Naruto – odezwała się Hinata łagodnie.
Naruto
nie zastanawiał się nad tym, co brunetka ma na myśli, gdyż sądził, że doskonale
wie, o co jej chodzi.
-
Chcesz, żebym przeprosił Kibę, tak? – zapytał z niechęcią.
Nie
brał wcześniej tej możliwości pod uwagę, i wcale nie miał ochoty dogadywać się
z nielojalnym kumplem, ale jeśli tylko poprawi jej to samopoczucie…
Hinata
zawahała się.
-
Właściwie, nie o tym mówię. Ale przeproszenie go to coś, co i tak powinieneś
zrobić, biorąc pod uwagę, jak beznadziejnie się zachowałeś.
Naruto
prychnął ze złością. Jej ocena sytuacji zupełnie odbiegała od tego, co sam
myślał na ten temat.
-
Nie przesadzaj. Dałem mu tylko po pysku, nie róbmy z tego wielkiego halo.
Hinata
przymrużyła oczy.
-
Nie chodzi tylko o to, że go uderzyłeś, chociaż to wystarczająco okropne.
Chodzi o te dziwne oskarżenia, które wysunąłeś pod jego adresem. I właśnie za
to powinieneś go przeprosić.
Naruto
potrząsnął głową.
-
O nie, nie ma mowy.
Chłopak
uważał, że to Kiba powinien się przed nim tłumaczyć, ale nie zamierzał
wyjaśniać tego Hinacie, która tylko jeszcze bardziej by się tym przejęła.
Być
może jego podejrzenie, że kumpel próbuje odbić mu dziewczynę było niesłuszne,
jednak miał powody, by tak sądzić. Dlatego właśnie to Kiba powinien się przed
nim usprawiedliwić ze swojego zachowania, nie odwrotnie.
Hinata
wyglądała na rozczarowaną.
-
To, że tak mówisz dowodzi tylko, że powinieneś sobie wiele rzeczy przemyśleć.
Nie będę ci w tym przeszkadzać.
Naruto
zmarszczył brwi. Jej tok myślenia był dla niego całkowicie niezrozumiały.
-
Wydaje mi się, że to raczej ty masz problem ze zdefiniowaniem, czego tak
naprawdę chcesz.
Hinata
przygryzła wargi.
-
Nie przyszło ci do głowy, że mogę mieć ważniejsze sprawy na głowie, niż takie
jałowe dyskusje? Nie jesteś pępkiem świata, wiesz?
-
To świetnie – odparł Naruto naburmuszony. – Zajmuj się swoimi ważniejszymi
sprawami, ale potem nie twierdź, że to ja jestem źródłem problemów.
-
Może po prostu do siebie nie pasujemy.
-
Może faktycznie – odparł chłopak.
Nic
więcej nie pozostało do powiedzenia, więc odwrócił się i poszedł w swoją
stronę.
Shikamaru
być może ma rację, że dziewczyny są wyłącznie źródłem problemów. Jeśli akurat
żadnego nie masz, dziewczyna na pewno jakiś wynajdzie.
***
Pogoda
sprzyjała rozrywkom na świeżym powietrzu, ponieważ mimo obfitych opadów śniegu
nie było ostatnio zbyt zimno. Po lunchu uczniowie Konohy tłumnie wylegli na
dziedziniec szkolny, gdzie oddawali się infantylnym rozrywkom w rodzaju
obrzucania się śnieżkami lub lepienia bałwanów.
Temari
zniknęła gdzieś z Narą, ale była to sprzyjająca okoliczność – Gaara
przynajmniej mógł mieć trochę spokoju, bo jak do tej pory siostra niby to
przypadkiem zaczepiała go na każdej przerwie, najwidoczniej sądząc naiwnie, że
jest w stanie zmusić ich obu do podjęcia jakiejś konwersacji. Narę
najwidoczniej to irytowało, jego samego – raczej bawiło. Intencje Temari aż
zbyt łatwo było odczytać. Było dla niego oczywiste, że siostrzyczka nie podda
się bez walki, ale nie zamierzał ułatwiać jej zadania. Może nadszedł czas, by
się nauczyła, że nie można mieć wszystkiego.
Korzystając
z nieobecności wrzeszczących dzieciaków, poszedł na stołówkę, gdzie – jeśli
tylko nie było tam zbyt wielu osób – po lunchu można było zwykle w spokoju coś
poczytać. W drugiej połowie przerwy na lunch najczęściej było tu niemal
zupełnie pusto. I tym razem Gaara się nie zawiódł, chociaż czekała go niemiła
niespodzianka – o ile wszystkie stoliki były wolne, akurat jego stałe miejsce
ktoś zajął.
Było
to zadziwiające, bo każdy wiedział, że – bez względu na porę dnia – przy tym
stoliku się nie siada, chyba że ma się akceptację gospodarza.
A
tym razem proszę, ktoś się wyłamał, i to kto - gadatliwa przyjaciółka
Nary.
-
Pomyliłaś się – oświadczył Gaara, nie tyle zdenerwowany, co raczej zaciekawiony
jej kuriozalnym zachowaniem.
W
ogóle nie wydawała się speszona, kiedy spojrzała na niego znad zeszytu, w
którym coś notowała.
-
Nie ma tutaj karteczki z napisem „rezerwacja” – mruknęła z sarkazmem.
Gaara
przez chwilę zastanawiał się, czy powinien ją wyrzucić, ale zrezygnował z tego
pomysłu. Jej obecność mogła nawet okazać się korzystna. Usiadł więc
naprzeciwko.
Zignorował
wrogie spojrzenie, którym go obdarzyła. Zaczynał się już domyślać, dlaczego
tutaj usiadła – najwidoczniej miała do niego pretensję i postanowiła to
zamanifestować. Niektórzy mają doprawdy dziwaczny sposób myślenia.
Gaara
jednak, zamiast podjąć temat, wziął do ręki książkę, która leżała na stoliku.
Otworzył ją i, nieco zaskoczony, spojrzał na dziewczynę z uznaniem.
-
Czytasz Dostojewskiego?
Yamanaka
prychnęła ze zniecierpliwieniem.
-
Raczej powinnam przeczytać. Ale doszłam do wniosku, że niewiele stracę, jeśli
tego nie zrobię.
Jednak
ją przecenił. Mimo całego prestiżu tej szkoły, trudno było z kimkolwiek
przeprowadzić tutaj rozmowę na poziomie. Wyjątkiem była oczywiście Temari oraz,
jak się okazało, Tenten.
-
Akurat czytając „Zbrodnię i karę” dużo byś zyskała, bo książka jest naprawdę
dobra – powiedział, wertując kartki.
Pierwszoklasistka
uniosła brwi.
-
Znasz francuski?
Gaara
odłożył książkę na stół.
-
Nawet gdybym nie znał, nietrudno rozgryźć tytuł – odparł, po czym podniósł ze
stołu drugą książkę. Przez chwilę przyglądał jej się z zaciekawieniem, potem,
nie będąc pewnym co to jest, przeczytał stronę tytułową. Było to francuskie
opracowanie dzieła wybitnego Rosjanina.
-
Skąd ty to wzięłaś? – zapytał.
Blondynka
przewróciła oczami.
-
Kupiłam w Internecie. Cholernie trudno było to znaleźć – powiedziała.
-
Ale wolałaś tracić czas na to, zamiast zainwestować go w porządną
lekturę? – odparł Gaara lekceważąco, rzucając książkę na stół.
-
Przeceniłam swoje możliwości, sądząc, że przeczytam wersję francuską. A,
niestety, muszę napisać wypracowanie – odparła dziewczyna, podnosząc
opracowanie i wrzucając je do torby.
Gaara
skorzystał z nadarzającej się okazji i wziął sobie kartkę, która leżała przed
nią na stole. Rzucił okiem na skomponowany równym pismem tekst.
-
I to jest niby to? – zapytał rozbawionym tonem.
Yamanaka
rzuciła mu wściekłe spojrzenie i wyrwała kartkę z ręki.
-
Na pierwszy rzut oka widać, że przepisałaś to z jakiejś ściągi. Sądzisz, że
wypracowanie jest tym samym, co streszczenie?
Dziewczyna
przymrużyła tylko z irytacją oczy, nie uznając za stosowne udzielić mu
odpowiedzi.
-
Szkoda twojego czasu, poświęconego na przepisywanie, i tak nikt nie oceni tego
pozytywnie. Po co sprawiać sobie tyle kłopotu? – zapytał rzeczowo.
-
Niestety, muszę to jutro oddać – syknęła blondynka. – I to nie jest twoja
sprawa, w jaki sposób odrabiam zadania na zajęcia.
Gaara
wzruszył ramionami.
-
W porządku – powiedział, zamierzając wyjść. Oczywiste było jednak, że Yamanaka
czegoś od niego chce, więc nie zdziwił się, gdy także wstała i złapała go za
rękę.
-
Naruszasz moją przestrzeń osobistą – powiedział chłodno. Zdawał sobie sprawę, że
ją irytuje, ale jakoś dziwnie przysparzało mu to satysfakcji. Wydawała się
osobą o tak zdumiewająco nieskomplikowanym sposobie myślenia, że to aż mu
uwłaczało jako jej rozmówcy.
-
Słucham? – odparła, spojrzawszy na niego ze zdumieniem. – Bardzo zabawne.
Gaara
popatrzył na nią wyczekująco, ale najwidoczniej nie wiedziała, co mu
odpowiedzieć, bo odwróciła się i podniosła swoją torbę leżącą na krześle.
Dopiero potem ponownie skierowała na niego wzrok.
-
Chciałam tylko, żebyś wiedział, że jestem bardzo wdzięczna za twoją dobrą radę,
ale bądź tak uprzejmy, i następnym razem zachowaj swoje uwagi dla siebie.
Będzie to korzyścią dla wszystkich.
Gaara
zmarszczył lekko brwi.
-
Co masz na myśli? – zapytał, by upewnić się, o co jej chodzi, mimo iż uważał, że
już dawno zorientował się w jej sposobie myślenia. Należała do osób, które w
bardzo uproszczony sposób postrzegają związki przyczynowo-skutkowe.
Przewróciła
oczami.
-
Nie udawaj, że nie wiesz. Teraz chyba już cała szkoła żyje moją sprzeczką z
Sakurą, więc nie wierzę, że – nawet jeśli jesteś ponad takie rzeczy– nie
dotarły do ciebie te rewelacje.
Nie
do końca rozumiał, dlaczego jest taka wzburzona, ale postanowił na wszelki
wypadek jej nie przerywać.
-
W każdym razie, jak widzisz, zastosowałam się do twojej rady i postanowiłam z
nią pogadać, ale Sakura nie poczuła się wzruszona moją troską – oświadczyła
dziewczyna sarkastycznie. – A nawet wręcz przeciwnie. Efekt jest taki, że jest
nadal na mnie obrażona, a mój przyjaciel się do mnie nie odzywa. Jesteś zadowolony?
Gaara
potrząsnął głową z niedowierzaniem.
-
Naprawdę sądzisz, że gdyby Sakura się nie wygadała, nie byłoby żadnego
problemu? – zapytał. Jej sposób myślenia byłby na swój sposób zabawny, gdyby
nie był tak szkodliwy.
Rzuciła
mu wyzywające spojrzenie.
-
Być może tak, jestem tak płytka, iż tak właśnie myślę. Masz z tym jakiś
problem? – warknęła opryskliwie.
Zupełnie
jak rozmowa z małym dzieckiem, pomyślał.
-
Spójrz na to z jasnej strony. Przynajmniej raz postąpiłaś w sposób
moralnie nienaganny, i zrobiłaś wreszcie to co powinnaś.
Ino
prychnęła.
-
Nie chrzań o moralności – powiedziała.
Gaara
przyjrzał się jej uważnie, zastanawiając się, czy powinien się wtrącać.
Nie
dziwiło go, że jest taka rozgoryczona. Temari mogła tego nie dostrzec – i z
pewnością nie zauważyła, w przeciwnym wypadku nie zaprosiłaby tej dziewczyny do
klubu, żeby wykorzystać jej obecność do realizacji własnych planów – ale dla
Gaary od początku było najzupełniej jasne, że coś kiedyś było między Narą i
Ino. Widać to było w szkole, a już tym bardziej na tamtym spotkaniu.
Na
ogół takie rzeczy go nie interesowały, ale to spostrzeżenie było warte
zapamiętania – gdyż od razu zdał sobie sprawę, że może to wykorzystać. Nie był
tylko pewien, czy rzeczywiście to zrobić, bo Yamanaka momentami wydawała się
niezrównoważona, więc może być ciężko nakłonić ją do współpracy.
-
Skoro masz z tym tak duży problem, dlaczego po prostu nie pogadasz z Narą? –
odezwał się swobodnie.
Ino
potrząsnęła głową.
-
Zrobiłabym tak, gdybym sądziła, że to wystarczy.
-
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że wystarczy – stwierdził Gaara.
Popatrzyła
na niego.
-
Szczerze wątpię.
-
A co masz do stracenia?
Blondynka
wzruszyła ramionami.
-
Może więcej, niż do zyskania.
Gaara
zawahał się. Zlustrował ją wzrokiem.
Niezależnie
od tego, jak bardzo dziecinny jest sposób myślenia Ino, jeżeli tylko
rzeczywiście Shikamaru jest dla niej ważny – może okazać się to pomocne.
Tymczasem
blondynka zrezygnowała z wyrażania swoich nieuzasadnionych pretensji, i
pozbierała książki ze stołu.
-
Oddaję ci twoje miejsce – oświadczyła, patrząc na niego wyzywająco.
Gaara
uśmiechnął się złośliwie.
-
Jeśli francuski przysparza ci tyle cierpienia, zrezygnuj z zajęć – doradził
uprzejmym tonem. Obowiązkowym językiem obcym w szkole był tylko angielski.
Ino
popatrzyła na niego.
-
Nie mogę. Moja matka grozi mi zesłaniem – odparła.
-
Co takiego? – zapytał, zaintrygowany.
Ino
wzruszyła ramionami.
-
Wydaje jej się, że certyfikat z francuskiego to sprawa najwyższej wagi. Właśnie
dlatego mam teraz na głowie pilniejsze sprawy niż przejmowanie się Shikamaru –
oświadczyła. – Ale później, być może, zastanowię się nad twoją radą.
-
A ta pilniejsza sprawa, to przepisanie streszczenia z drugorzędnego opracowania
dla przygłupów – podsumował Gaara.
-
Potrafię napisać wypracowanie – odparła Ino urażonym tonem.
-
Naprawdę? Nawet jeśli nie czytałaś książki? – zakpił.
Spojrzała
na niego w zupełnie taki sam sposób, jak Temari, kiedy ją krytykował.
-
Mam propozycję – odezwał się. – Pomogę ci napisać to wypracowanie, a ty będziesz
miała czas, żeby opracować plan działania i dogadać się z Shikamaru.
-
A jaki jest haczyk? – zapytała.
Gaara
wzruszył ramionami.
-
I tak przeczytasz tę książkę, może być po japońsku. Inaczej byłoby to oszustwo.
Musiała
być bardzo zdesperowana, skoro nie próbowała w ogóle dyskutować z tą
propozycją. Machnęła ręką.
-
Niech będzie.
***
Ktoś
zapukał do drzwi.
Hinata
siedziała na łóżku z twarzą wtuloną w kark leżącego tuż przy niej psa. Pukanie
przywołało ją do rzeczywistości.
-
Zejdź – powiedziała do Ikara, który natychmiast usłuchał polecenia i usiadł na
podłodze przy łóżku. Dziewczyna dopiero wtedy podeszła do drzwi, spodziewając
się zobaczyć w progu ciotkę.
Ale…
to nie była ona.
Patrzyła
w roześmianą twarz Kiby.
-
Co ty tutaj robisz? – zapytała , wybałuszając na niego oczy.
Szatyn
wzruszył ramionami.
-
Nie odebrałaś telefonu, więc pomyślałem, że wpadnę osobiście – oświadczył
beztroskim tonem.
Hinata
poczuła, że coś ociera się o jej nogi. To Ikar poderwał się z podłogi i,
niezbyt wyminął ją w drzwiach i zaczął się łasić do nóg niespodziewanego
gościa, szczekając przy tym donośnie.
Hinata,
chcąc nie chcąc, odsunęła się w głąb pokoju.
-
Wejdź – powiedziała do Kiby i zamknęła drzwi, jak tylko znalazł się w
środku. Ciotce mógł przeszkadzać hałas czyniony przez psa.
-
Cicho – odezwała się do Ikara.
Pies
usiadł na ziemi, merdając z zadowoleniem ogonem, kiedy Kiba przykucnął i
niefrasobliwie drapał go po szyi. Hinata przypatrywała się tej scenie, nadal
pozostając w głębokim szoku dla takiej bezczelności. Kiba wydawał się zupełnie
nie zakłopotany, choć doskonale wiedział, że nie wolno jej przyjmować gości.
Czasami dawało się to obejść – ale przecież nie mogła bez przerwy pisać z kimś
referatów.
Ikar
zaczął nagle z zainteresowaniem obwąchiwać kurtkę Kiby. Chłopak wstał i
rozsunął zamek, wyciągając zza pazuchy małego białego pieska.
-
Przyprowadziłem do ciebie gościa – powiedział, przekazując go Hinacie.
Dziewczyna
wyciągnęła ręce i przejęła od niego psa, który natychmiast zaczął lizać ją po
twarzy.
-
Myślisz, że Akamaru ocali cię przed konsekwencjami? – odezwała się, odwracając
wzrok od kundelka i patrząc na chłopaka. Chciała zabrzmieć groźnie, ale
zupełnie jej to nie wyszło. – Jak w ogóle tutaj wszedłeś?
Kiba
spojrzał na nią lekko skonfundowany.
-
Jak miałem wejść? Drzwiami, twoja ciocia mnie wpuściła.
Hinata
popatrzyła na niego z lekkim zdziwieniem.
-
Oczywiście, nie przedstawiłem jej się z nazwiska.
Hinata
pokręciła pobłażliwie głową.
-
Masz szczęście, że tylko ona jest w domu, z moim wujem by to nie przeszło –
skomentowała. – A gdyby Neji nie był na angielskim…
-
Tak, tak, wiem, brałem to pod uwagę – przerwał jej Kiba. – Ale nie ma ich, więc
mam farta.
-
Jak zwykle – odparła Hinata. Postawiła Akamaru na ziemi. Ikar zaczął obwąchiwać
go z zainteresowaniem. – Po co przyszedłeś?
-
Pomyślałem, że powinienem interweniować.
Popatrzyła
na chłopaka, marszcząc brwi.
-
To znaczy? – zapytała niepewnie.
-
Od tygodnia nie można wyciągnąć cię z domu. Na początku myślałem, że to tylko
mnie unikasz, ale tak się składa, że przypadkiem widziałem, że… hm, pokłóciłaś
się z Naruto. Co się stało?
Hinata
potrząsnęła głową.
-
Nic takiego – odpowiedziała.
Kiba
spojrzał na nią w sposób, który prawdopodobnie miał oznaczać, że nie pozwoli
się tak łatwo spławić.
-
Przecież widzę, że jesteś zdołowana. Posłuchaj, jeśli tak cię męczy ta
sytuacja, mogę pogadać z Naruto.
Hinata
prychnęła niecierpliwie.
-
Ty też?
Kiba
poczuł się zbity z tropu.
-
Czy naprawdę wszystkim się wydaje, że całe moje życie kręci się wokół niego? –
wyjaśniła szybko, zrezygnowanym tonem.
Chłopak
potrząsnął głową.
-
Oczywiście, że nie – zaprzeczył szybko, ale z jego miny wywnioskowała, że mówi
to niezgodnie z własnym przekonaniem.
-
W każdym razie, nie kręci się – stwierdziła z tym większym rozdrażnieniem.
Kiba
oczekiwał najwidoczniej, że powie coś więcej, ale Hinata milczała z zaciętym
wyrazem twarzy.
-
Więc, co się dzieje? – zapytał.
Brunetka
przygryzła wargi. Tak właściwie, nie miała zamiaru znowu się mu zwierzać.
Jeszcze gotów pomyśleć, że wiecznie tylko wymyśla sobie problemy i zrzuca to na
niego, jakby nie miał nic ciekawszego do roboty niż wysłuchiwanie jej narzekań.
Ale
z drugiej strony, chciała z nim pogadać.
-
Nic takiego, po prostu atmosfera w domu mnie dobija.
Kiba
uniósł pytająco brwi.
-
Neji odmówił uczestniczenia w kolejnej aranżowanej randce – objaśniła Hinata. –
Mówiąc szczerze, miałam nadzieję, że wreszcie przejawi trochę własnej
inicjatywy, ale… wuj jest wściekły.
-
To normalne, przejdzie mu – odrzekł Kiba, bagatelizując problem. – Rodzice
zwykle się wściekają, gdy się im sprzeciwiamy, ale potem im przechodzi, czyż
nie? Kiedy powiedziałem mojemu ojcu, że nie zamierzam studiować żadnych
stosunków międzynarodowych ani tym bardziej pakować się w politykę, nie odzywał
się do mnie przez tydzień. Ale, cóż, w końcu musiał się odezwać, a ja już mam
to za sobą.
Hinata
popatrzyła na niego bez przekonania.
-
Nie mówiłbyś tak, gdybyś znał mego wuja. Kiedy coś idzie nie po jego myśli,
potrafi być straszny, nikogo nie traktuje normalnie – a Neji źle to znosi,
cisnęło jej się na usta, ale oczywiście tego nie powiedziała. Jej kuzyn nie
chciałby, by rozmawiała z kimś na jego temat.
Nie
spodobałoby mu się także to, że z kimkolwiek rozmawia o rodzinnych sprawach,
przyszło jej do głowy. A już tym bardziej z Kibą. Ale mimo, że miała z tego
powodu wyrzuty sumienia, czasami po prostu musiała z kimś pogadać.
-
Hinata – odezwał się Kiba łagodnym tonem, - Neji potrafi sobie radzić i jakoś
to rozwiąże. Ty i tak nie masz na to wpływu, nie przejmuj się za bardzo.
Wiedziała
oczywiście, że ma rację. Popatrzyła na niego niepewnie.
W
ostatnich dniach rzeczywiście starała się go unikać, ze względu na Naruto. Przede
wszystkim po to, by go nie drażnić, ale także dlatego, że wydawało jej się, iż
spotykanie się z Kibą byłoby wobec niego nie fair, dopóki się nie dogadają.
Ale
dzisiaj stało się jasne, że Naruto nie ma najmniejszego zamiaru wyciągnąć ręki
na zgodę. Niestety, Kiba też był zapalczywy, i na pewno nie spróbuje się z nim
dogadać jako pierwszy. A Hinacie naprawdę brakowało jego towarzystwa, do tej
chwili nie zdawała sobie nawet sprawy, że tak bardzo.
I
czuła potrzebę porozmawiania z kimś poważnie. Tenten nie była do tego
odpowiednią osobą, ostatnio była wiecznie rozdrażniona. A poza tym o niektórych
rzeczach Hinata nie potrafiła z nią rozmawiać. Była pewna, że Tenten by jej nie
zrozumiała. Ponadto, o sprawach rodzinnych nie mówiła z nią nigdy, czuła, że to
byłoby nieuczciwe względem Neji’ego.
-
Wcale nie chodzi tylko o tę przyszłą – niedoszłą narzeczoną twego kuzyna,
prawda? – odezwał się Kiba podejrzliwie.
Hinata
zawahała się.
-
Nie – przyznała. – Ale… to nie jest dobry moment, żeby o tym rozmawiać.
Zresztą, nie ma o czym mówić.
Szatyn
patrzył na nią wyczekująco. Hinata przygryzła wargi.
-
Po prostu… słyszałam jak ciotka rozmawiała wczoraj przez telefon z moją matką –
powiedziała szybko.
Kiba
zmarszczył brwi.
-
I?
Hinata
potrząsnęła z głową.
-
A jak ci się wydaje? Nic nowego – odparła.
Kiba
milczał przez chwilę, przyglądając się jej.
-
Wiesz co? Myślę, że za dużo siedzisz w domu – powiedział. – Właściwie, szedłem
właśnie do lecznicy mojej siostry i myślę, że ty też możesz się tam przydać.
Hinata
zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem.
-
Tak? Ciekawe, bo mówiłeś zdaje się, że to nie jest odpowiednie miejsce dla mnie
– przypomniała z przekąsem.
Kiba
skinął głową.
-
Tak mówiłem, ale… chyba jakoś przecierpisz widok tych paru chorych piesków –
odparł z zastanowieniem. – A naprawdę twoja pomoc może być przydatna.
Hinata
przymrużyła oczy.
-
Więc po co było się ze mną o to wykłócać, skoro teraz sam tak mówisz? – odparła
z nutą satysfakcji w głosie. Sama obecność Kiby poprawiała jej humor. Spojrzała
na zegarek. – Dobrze, chodźmy, i to lepiej szybko, mój wuj niedługo wraca z
pracy.
Na
samą myśl o tym, że wuj mógłby się zorientować, że ktoś do niej przyszedł,
ciarki przeszły jej po plecach. Wolała nawet nie myśleć, jak Hizashi Hyuuga
zareagowałby, gdyby zorientował się, że w jego domu pojawił się ktoś o nazwisku
Inuzuka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz