piątek, 6 marca 2015

Rozdział 24. Chwila szczerości



Tego dnia Ino wyszła do szkoły z silnym postanowieniem, że porozmawia z Sakurą poważnie, i tym razem nie pozwoli się spławić. Jednak przyjaciółka od rana wyraźnie jej unikała, i to skutecznie. Wraz z dzwonkiem obwieszczającym przerwę na lunch Ino uznała, że jej cierpliwość na tym się kończy, i zmusi Sakurę do chwili uwagi, choćby miała wyciągnąć ją ze stołówki siłą.
Najlepiej było zagadnąć ją na korytarzu, podczas gdy wszyscy szli na obiad, dlatego blondynka postanowiła, że nie pozwoli przyjaciółce umknąć i wyszła z klasy zaraz za nią. Jednak najwidoczniej nie było jej przeznaczone zrealizować swojego celu. Nim zdążyła zatrzymać Sakurę – która szła tak szybko, jakby była świadoma, że stała się obiektem pościgu – Ino usłyszała, że ktoś ją woła po imieniu, i odwróciła się.
W pierwszym momencie poczuła się zdezorientowana, bo nie zobaczyła nikogo znajomego. Stał przed nią wysoki chłopak z drugiej klasy, którego niejednokrotnie widywała na korytarzu z kolegami, ale nigdy z nim nie rozmawiała. Rozejrzała się, spodziewając się zobaczyć tego kto ją wołał, ale nikt nie podszedł. Za to w pewnej odległości, pod ścianą, zobaczyła trzech drugoklasistów, którzy patrzyli w jej kierunku z widocznym zainteresowaniem.
Przymrużyła ze złością oczy i spojrzała na stojącego obok bruneta.
- Ee… Cześć – odezwał się w końcu, przywołując na twarz szeroki uśmiech.
- Czego chcesz? – odezwała się typowym dla siebie nieuprzejmym tonem.
Siedemnastolatek speszył się lekko, ale nadal udawał pewnego siebie.
- Kojarzysz mnie? Jestem Taroo, z drugiej c.
Ino przewróciła ze zniecierpliwieniem oczami. Zawsze wybierają sobie takie momenty, kiedy najbardziej przeszkadzają.
- Więc… - kontynuował Taroo, a Ino już wiedziała, że nie ma on nic ciekawego do powiedzenia. – Może umówiłabyś się ze mną do kina?
Ino zerknęła za siebie. Sakury już nie było widać.  Przeniosła wzrok na przyglądających się sytuacji drugoklasistów, a potem na ich wysokiego kolegę.
- Coś jest nie tak z waszym rocznikiem, skoro bawi was bycie upokarzanym przy świadkach. Twój kolega, jak mu tam… Daiki, przynajmniej postarał się o kwiaty.
Taroo popatrzyła na nią z wahaniem.
- Zejdź mi z oczu – mruknęła Ino, uznając, że nie warto się na nim wyżywać, choć kilka nieprzyjemnych słów cisnęło jej się na usta.
- Ale… Mogę kupić kwiaty – odezwał się Taroo.
Ino uśmiechnęła się zjadliwie.
- Bardzo proszę, kup, jeśli masz ochotę, ale dać je możesz swojej babci. Wątpię, czy jakakolwiek dziewczyna przed pięćdziesiątką byłaby zainteresowana.
- Nie musisz od razu być wredna – wymamrotał chłopak, najwidoczniej pomimo urazy nie mając zamiaru po prostu się wycofać.
Ino wygięła pogardliwie wargi.
- Jakoś nie mogę się powstrzymać, gdyż powoli zaczyna mnie to męczyć. Czy to jakiś rodzaj rywalizacji? – zapytała.
- Ee – wymamrotał nastolatek, najwidoczniej nie wiedząc, co odpowiedzieć.
Ino wzruszyła ramionami.
- Mniejsza z tym. Widzę, że wszyscy w twojej klasie prezentują podobny poziom elokwencji – skomentowała. – W każdym razie, i tak zająłeś stanowczo zbyt wiele mojego czasu.
Rzuciwszy pełne wyższości spojrzenie w kierunku kolegów nierozgarniętego adoratora, odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem przed siebie.
Sądziła, że znajdzie Sakurę w stołówce, ale ta była w holu i rozmawiała z Sai’em. A więc jednak miała szczęście. Podeszła do nich.
- Sakura, jak dobrze, że na ciebie wpadłam, musimy pogadać – powiedziała z nienaturalnym wręcz entuzjazmem, oczekując, że Sai zrozumie aluzję i się ulotni. W tej chwili fakt, że od sylwestra konsekwentnie jej unikał, był okolicznością sprzyjającą.
- Do zobaczenia później – rzucił tylko do jej przyjaciółki, i udał się w kierunku zatłoczonych drzwi prowadzących do stołówki.
W innej sytuacji, Ino skomentowałaby jego ostatnie zachowanie – wciąż widywała Sakurę w jego towarzystwie – ale to nie był dobry moment. Chociaż pomyślała, że po załatwieniu bardziej pilnych spraw, należy uświadomić szesnastolatce pewne rzeczy. O ile tylko uda się przywrócić jej zdroworozsądkowe myślenie.
O ile na początku, kiedy Ino dowiedziała się, że Sasuke rzucił jej przyjaciółkę, postanowiła się w to nie wtrącać i pozostawić rzeczy własnemu biegowi – uznając, że jakoś się to wyjaśni – o tyle teraz widziała już, że musi się wtrącić. Tym bardziej, że Tayuya zaczynała się za bardzo panoszyć. Sasuke pakował się w kłopoty, co zupełnie jej nie obchodziło – zaczynała się jednak martwić, że Sakura także się w nie wpakuje. Najwidoczniej, mimo tego co mówiła przedtem, nie zamierzała po prostu sobie odpuścić. W takiej sytuacji może zrobić wiele rzeczy – choćby, zupełnie wbrew intencjom Sasuke, sama może zacząć zadawać się z tym towarzystwem. Tayuya byłaby zachwycona – to dawałoby jej ogromne pole do popisu. Niezależnie od tego, czy Sasuke jej się podobał – co zdaniem Ino było całkiem możliwe, bo był w jej typie – czy też był tylko ozdobą jej zespołu, na pewno miałaby ogromną satysfakcję, gdyby znalazła sposób, by wyżyć się na jego byłej dziewczynie za sam fakt jej istnienia. Tayuya była osobą, która nie znosi konkurencji. Najbardziej na świecie nienawidziła dziewczyn, które mają powodzenie u chłopaków.
Było oczywiste, że trzeba to Sakurze uświadomić, ale ona oczywiście nie wykazała entuzjazmu do tej rozmowy.
- Mogę wiedzieć, skąd w tobie tyle bezczelności? Właśnie prowadziłam interesującą konwersację, którą ty mi przerwałaś.
Ino zlustrowała szesnastolatkę wzrokiem. Sakura patrzyła na nią wyzywająco.
Ledwie się powstrzymała, by nie parsknąć śmiechem.
Czy Sakurze wydawało się, że wzbudzi jej zazdrość?
Postanowiła dyplomatycznie na to nie reagować.
- Nie zajmę ci dużo czasu. A jeśli tak ci szkoda interesującej rozmowy, zawsze możesz przysiąść się d Sai’a, będzie wniebowzięty – odpowiedziała uśmiechając się ostentacyjnie. Przewidziała, że Sakura będzie starała się ją sprowokować, i postanowiła, że wykaże się anielską cierpliwością.
Dziewczyna potrząsnęła głową.
- A ty w ogóle masz coś ciekawego do powiedzenia? Jeśli zamierzasz się znowu wymądrzać, to po prostu sobie odpuść. Nie potrzebuję twoich rad – powiedziała z przekąsem.
Ino nie zwróciła uwagi na jej słowa.
- Znasz całą paczkę Sasuke, czy tylko Tayuye? – zapytała.
Sakura wzruszyła ramionami.
- Co cię to obchodzi?
- Znasz?
- Tak, wyobraź sobie – odburknęła. Prawdopodobnie obawiała się zacząć w ogóle rozmowę na ten temat, ponieważ nie wiedziała, do czego Ino zmierza. To dawało jej znaczną przewagę.
Starała się nie zwracać uwagi na hałas powodowany przez przewijających się dookoła licealistów i poprowadzić tę rozmowę w sposób przemyślany.
- Wiesz, jak Sakon się naprawdę nazywa?
- A niby dlaczego miałoby mnie to obchodzić?
- Myślę, że cię to zainteresuje – odparła Ino swobodnie. - Matsumoto Seiki. Kojarzysz?
Z pewną satysfakcją zauważyła, że oczy przyjaciółki lekko się zaokrągliły. Prawdopodobnie zaczynała rozumieć, o co chodzi.
Ino w gimnazjum nie opowiadała Sakurze o swoich przyjaciołach „z imprez” – ale akurat o Sakonie wspominała.
- Myślisz, że sprawia mi to jakąś różnicę? – odparła Sakura po chwili, wzruszając ramionami.
- Powinno – odpowiedziała Ino, nie zdejmując z twarzy sztucznego uśmiechu. – Gdyż jak możesz się domyślić, skoro znam jego, znam też całą resztę.
Niespodziewanie na twarzy jej przyjaciółki pojawił się grymas złości.
- I mówisz mi o tym dopiero teraz? – wycedziła drżącym głosem.
Ino przygryzła wargi.
- Nie muszę ci się tłumaczyć.
- Rzeczywiście, nie musisz – powiedziała szesnastolatka nieco głośniej. – Od początku wiedziałaś, że Sasuke zadał się z ćpunami i handlarzami narkotyków. I dopiero teraz mi o tym mówisz?! – teraz już krzyczała. Ino poczuła, że ludzie w pobliżu zaczynają się im przyglądać.
Podeszła bliżej do Sakury.
- Nie histeryzuj – powiedziała ściszonym głosem. – Może powinnam ci o tym powiedzieć, ale istotniejsze jest teraz coś zupełnie innego – mówiła szybko, zanim się rozmyśli, lub zanim zbierze się koło nich jakaś grupa gapiów, którzy będą próbowali je podsłuchać. – Bardzo dobrze znam Tayuye i wiem, do czego jest zdolna. To jej zawdzięczam, że wylądowałam w szpitalu. Była tak zazdrosna, że nafaszerowała mnie narkotykami. Nie cofnie się przed niczym, jeśli tylko uzna, że jej przeszkadzasz. A ty kupiłaś od niej prochy. Zdajesz sobie sprawę, że zamiast zwykłej amfy mogła sprzedać ci coś zupełnie innego?
Spodziewała się, że jej słowa zrobią na Sakurze ogromne wrażenie, i pod tym względem się nie myliła, ale jej reakcja mocno odbiegła od tego, czego się spodziewała.
- Mam ci teraz współczuć? – odezwała się sarkastycznie. – Czy dziękować za ostrzeżenie, wychodząc z założenia, że lepiej późno niż wcale?
Ino popatrzyła na nią ze zdumieniem.
- Co? – uniosła lekko brwi. – Nie o to mi chodzi.
- A o co ci chodzi? – Sakura znów krzyczała. Teraz już wszyscy na nie patrzyli, ale Ino przestała zwracać na to uwagę. – Właśnie przyznałaś, jak bardzo jesteś fałszywa. Powinnam się ucieszyć, że nagle zrobiłaś się szczera?!
Ino pokręciła powoli głową.
- Sakura – odezwała się, próbując opanować zdenerwowanie. – Uspokój się.
Sakura odrzuciła do tyłu głowę.
- Ani mi się śni! – oświadczyła gwałtownie. – Wiesz co, skoro nagle zrobiłaś się taka prawdomówna, kujmy żelazo póki gorące. Nim ci się odwidzi – rozejrzała się dookoła, po twarzach zaaferowanych nastolatków, których zrobiło się coraz więcej. Ino spojrzała w tym samym kierunku co ona – od razu zobaczyła Chouji’ego, Temari  i Shikamaru, którzy przypatrywali się scenie widocznie skonsternowani.  Sakura podeszła do nich bez wahania. Od razu widać było, że zamierza zrobić coś perfidnego.
- Nasza przyjaciółka ma ochotę na moment szczerości, najwidoczniej ma już przeciążone kłamstwami sumienie – poinformowała zaskoczonego szatyna. Następnie spojrzała na Ino, która podeszła do niej, choć bez nadziei, że zdoła ją uspokoić. – No, powiedz swojemu najserdeczniejszemu przyjacielowi coś szczerego, dla odmiany. Na przykład, że Sai cię już nie interesuje, bo znalazłaś sobie nowy obiekt.
Ino przymrużyła oczy.
- Odpuść sobie – syknęła. Teraz była rozwścieczona.
Nie mogła już tego powstrzymać. Wiedziała, że Sakura w jednej chwili wszystko zepsuje, tylko dlatego, że poczuła się urażona.
Dlaczego była tak głupia, że nie wyjaśniła jej tego, co wcześniej powiedziała? Kiedy Shikamaru powiedział jej, że znowu mogą być przyjaciółmi – mogła porozmawiać z Sakurą.
Oczywiście, mogła, ale tylko teoretycznie. To byłby precedens, ponieważ nigdy jej się z niczego nie zwierzała. Nie zwykła rozmawiać z nią o sobie.
I teraz, po raz pierwszy, miała tego naprawdę dotkliwie pożałować.
- Postanowiła zabawić się czyimś kosztem, jak zwykle – zwróciła się Sakura do Shikamaru. - Czy w ogóle byś z nią rozmawiał, gdybyś o tym wiedział? Dla niej jesteś tylko następnym frajerem, którego można z łatwością wyrwać.
Shikamaru patrzył na Sakurę ze skupionym wyrazem twarzy. Dopiero po chwili przeniósł wzrok na Ino.
- Widzę, że się troszkę posprzeczałyście. Załatwcie to między sobą – powiedział po prostu i się odwrócił. Kiedy odchodził wolnym krokiem, towarzyszyło mu kilka dziesiątek par zaciekawionych oczu. Będą mieli o czym plotkować aż do wakacji.
Temari popatrzyła na nią jak na karalucha, po czym odwróciła się na pięcie. Tak oto raz na zawsze skończyła się szansa na ich koleżeństwo.
Ino jednak nie była przejęta jej reakcją. Jakby nie było, to tylko Temari. Widziała jednak wyraz twarzy Chouji’ego, i to było najtrudniejsze do zniesienia. Wiedziała, że jej nie osądza. Był po prostu rozczarowany.
Miała ochotę z całej siły uderzyć Sakurę w twarz, lub powiedzieć coś takiego, żeby zapamiętała na całe życie. Ale nic inteligentnego nie przyszło jej do głowy. Jak przez mgłę widziała tłum zaaferowanych uczniów i nie miała pojęcia, jak powinna się zachować. Co powinna powiedzieć, by zabrzmiało to wystarczająco cynicznie. Ze wszystkich sił starała się nie rozpłakać publicznie.
Spojrzała na Sakurę, która najwidoczniej cieszyła się swoim triumfem.
Ino zdawała sobie sprawę, dlaczego jej przyjaciółka to zrobiła. Chciała ją ukarać, i miała do tego prawo. Ukarać za obojętność, i za milczenie, które było równoznaczne z kłamstwem. Miała prawo czuć się oszukana i pałać żądzą zemsty. Sakura nie jest złą osobą. Nigdy by się do tego nie posunęła, gdyby zdawała sobie sprawę z tego, co zrobiła.
Ino wiedziała o tym wszystkim, ale i tak czuła do niej w tym momencie tak wielką nienawiść, że gdyby negatywne uczucia mogły zabijać, ta mała niczego nieświadoma idiotka leżałaby teraz na ziemi całkowicie i nieodwołalnie martwa.
Słodka naiwna Sakura, dla której tragedią życiową jest fakt, że porzucił ją chłopak – egocentryczny, czasami okrutny, skupiony wyłącznie na własnej osobie Sasuke, który nie potrafił się zmusić do odrobiny empatii względem własnej dziewczyny. Sasuke, z powodu którego tyle razy musiała ją pocieszać, a który nie był wart ani jednej z wylanych przez Sakurę łez. Zerwanie z Sakurą było najlepszą rzeczą, jaką mógł zrobić. A ta mała naiwna dziewczynka nie potrafiła się z tym pogodzić, nadal sądziła, że mogłaby w jakikolwiek sposób na niego wpłynąć. Pewnie myślała, że gdyby Ino powiedziała jej prawdę o Tayuyi i jej kumplach na samym początku, byłaby w stanie go od nich odciągnąć. Jakby jej zdanie kiedykolwiek go obchodziło.
Sakura nigdy nie potrafiła właściwie oceniać ludzi. Przyjaźniła się z najbardziej egoistyczną dziewczyną w szkole, kochała najbardziej introwertycznego chłopaka pod słońcem, a Naruto od zawsze lekceważyła. Tacy ludzie jak ona krzywdzą sami siebie.
Natomiast nie są zdolni, by skrzywdzić kogoś innego. Chyba, że przez przypadek.
To Ino była tą, która krzywdziła ludzi; Sakura stanowiła lepszą połowę ich niezgranego duetu. Tym bardziej, miała prawo do błędu.
Ale popełniła błąd niewybaczalny. Było oczywiste, że tym razem Shikamaru jej nie wybaczy. Sakura pewnie myślała, że to bez znaczenia.
Głupiutka niewinna Sakura, która tak bardzo nie zna się na ludziach.
Ino popatrzyła na nią.
- Nie wchodź mi w drogę – powiedziała beznamiętnie. - Od tego momentu, dla mnie nie istniejesz.
Wszyscy wokół przyglądali się w podnieceniu tej scenie, zapewne oczekując jeszcze jakiegoś dalszego rozwoju wydarzeń. Byli głodni sensacji. Prymitywne bydło.
Spojrzała na Chouji’ego, który podchwycił jej wzrok i pokręcił z dezaprobatą głową. Zignorowała go.
Nie obchodziło jej, jak ją oceni. Zresztą, dlaczego akurat teraz miałoby to ją zacząć obchodzić.


3 komentarze:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba. Systematycznie zaglądam na tego bloga i nie mam zaległości z rozdziałami:D
    Nie podoba mi się to, jak oni postrzegają Sakurę. Mam nadzieję, że w końcu z Sasuke do siebie wrócą i wszystko się wyjaśni. Poza tym, strasznie dawno nie było tego paringu.
    Cieszę się, że rozdziały pojawiają się często, bo jestem strasznie niecierpliwa i nie potrafię wyczekiwać długo na rozdział, więc duży plus za to.
    Nie komentuję tutaj za często, ale cóż...
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) jeden komentarz co jakiś czas wystarczy bym wiedziała, że mam wiernych czytelników :D To prawda, SasuSaku nie było już dawno. Wkrótce Sasuke postanowi z nią porozmawiać, ale czy z tego wyniknie coś dobrego... Cóż, zależy od punktu widzenia :P

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny.
    Rozmyślenia Ino, o tym że ona i Sakura w pewnym sensie są niezgranym duetem i są przeciwnściami, które się dopełniają... zgadzam się z tym. Sakura mimo wszystko przesadziła i nie dziwie się ostatnich słów Ino.
    Mam nadzieję że w pewnym momencie Sakura zrozumie swój błąd i głupote z narkotykami.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń