Tenten
już od dłuższego czasu nosiła się z zamiarem przeprowadzenia poważnej rozmowy
z Lee. Podczas imprezy sylwestrowej doszła do przekonania, że należy
potraktować poważnie drobne sugestie Hinaty, i wziąć pod uwagę możliwość, że
jej przyjaciele zaczynają w jakimś sensie o nią rywalizować.
Początkowo
oczywiście uważała, że będzie musiała pomówić o tym także z Neji’m. Jednak
zwlekała bardzo długo i sytuacja się zmieniła, teraz już chyba nie było żadnej
konieczności sugerowania mu, że nie powinien prześcigać się z Lee w rywalizacji
o jej względy. Taka rozmowa byłaby głupia, skoro rodzice znaleźli mu
potencjalną narzeczoną, a on posłusznie uczestniczył w umawianych spotkaniach.
Natomiast
rozmowa z Lee wydawała się konieczna. Tenten od jakiegoś czasu miała wrażenie,
że przyjaciel zaczyna traktować ją inaczej niż wcześniej, a wymowne spojrzenia Hinaty,
gdy widziała ich rozmawiających na korytarzu, wzmagały to przekonanie. Tak –
Hinata była pewna, że – mówiąc kolokwialnie – Lee zarywa do Tenten. Ona sama
uporczywie jeszcze broniła się przed tą myślą, zauważając słusznie, że przecież
Lee z nią nie flirtuje. Jego zachowanie było inne niż wcześniej, mogło wydawać
się podejrzane – ale nie mieściło się w kategoriach flirtu. Hinata miała jednak
na to proste wytłumaczenie – Lee jest specyficzny, większość ludzi nigdy nie
rozumie o co mu tak naprawdę chodzi, dlatego trzymają się od niego z daleka.
Wobec tego nie należy się spodziewać, że zastosuje banalną metodę „podrywu”.
Tenten
nie spodobał się sposób, w jaki jej przyjaciółka wyraziła tę myśl, jednak
musiała się zgodzić co do jej słuszności. Zdała sobie sprawę, że musi poważnie
wziąć pod uwagę możliwość, że Lee jednak dąży do jakiejś zmiany w ich relacji,
i zareagować – a było i tak późno.
Aby
zrozumieć, dlaczego Tenten tak długo zwlekała z wtrąceniem się w pogarszające
się relacje między jej dwoma najlepszymi przyjaciółmi, trzeba mieć na
uwadze, że Lee i Neji byli niemal jedynymi osobami w szkole, z którymi miała
dobry kontakt. Jeszcze jedną taką osobą była Hinata, z którą naprawdę dobrze
się dogadywała w ostatnim czasie. Ale kiedy przeniosła się do Tokio i zaczęła
chodzić do Konohy, jedyną osobą, która okazała jej życzliwe zainteresowanie,
był Lee. Z czasem przekonał do niej także Neji’ego. Z pozostałymi osobami –
zarówno w klasie, jak i w całej szkole – Tenten zbyt wiele nie rozmawiała.
Obiektywnie, nie była to nawet kwestia jakiejś niechęci, jaką pozostali mieliby
do niej żywić. Po prostu Tenten nie dążyła do zacieśniania kontaktów, nie
próbowała nawiązywać przyjaźni. Nie czuła takiej potrzeby. Troje dobrych
znajomych to było dla niej i tak wiele – w małym miasteczku, w którym wcześniej
mieszkała, nie przyjaźniła się z nikim. Nie była specjalnie towarzyska, ale też
ceniła sobie przyjaźnie, które zyskała, i nie chciała ryzykować ich utraty.
Zależało jej na przyjaźni z Neji’m, zależało jej także na Lee. Nie chciała
znaleźć się w sytuacji, gdy musiałaby opowiedzieć się po stronie któregoś z
nich. A wiedziała, że jeśli zacznie ingerować w relację między nimi,
mogłaby być zmuszona któregoś z nich poprzeć. Dlatego wolała ignorować problem,
niż zmierzyć się z nim od razu.
W
rezultacie, mimo że czuła się całą tą sytuacją przytłoczona, zwlekała tak
długo, że problem niejako sam się zdezaktualizował. Od czasu sylwestra nie
doszło między Lee i Neji’m do otwartego konfliktu, ostatnio nawet sobie nie
dogryzali, można by więc stwierdzić, że wszystko rozeszło się po kościach.
Tenten powinna się z tego cieszyć, jednak dobre samopoczucie psuł jej fakt, że
może to mieć coś wspólnego z ową „potencjalną narzeczoną”, o której mówiła Ino.
Wyglądało na to, że poprawa relacji z Lee wynika po prostu z tego, że Neji nie
jest już zainteresowany „rywalizacją”.
To
jednak nie umniejszało kłopotliwości całej sytuacji. Mimo, że początkowo
podejrzenie, jakoby Lee czuł do niej coś więcej niż przyjaźń, wydawało się
Tenten absurdalne, to z czasem uznała, że nie może tego lekceważyć. Uwagi
Hinaty o tym, że czasami łatwo nie zauważyć co tak naprawdę czuje najbliższy
przyjaciel (wynikające oczywiście z jej obsesji na tle stosunku Naruto do
Sakury) zaczęły ją prześladować. Czuła, że jeśli nie wyjaśni tej sytuacji – nie
porozmawia z Lee wprost – jej problemy ze snem mogą trwać jeszcze długie
miesiące.
Nie
miała wątpliwości, że nadszedł wreszcie czas jakichś zdecydowanych działań. A
tak naprawdę to, jak ułożą się jej relacje z Lee i tak było jej najmniejszym
zmartwieniem – rozwiązanie wydawało się tutaj w miarę proste. Była pewna, że
wystarczy szczera rozmowa. Znała przecież usposobienie Lee, i wiedziała, że
nawet, jeśli będzie zmuszona w dość bezwzględny sposób dać mu kosza – chłopak
dość szybko przejdzie nad tym do porządku dziennego. Nie był typem romantyka.
Ostatnio
Tenten w szkole unikała towarzystwa Neji’ego, którego sam widok ją irytował.
Wytrącała ją z równowagi jego pewność siebie i zaczepne odpowiedzi, kiedy
starała się wydobyć z niego jakieś informacje na temat „narzeczonej”. Wiedziała
tylko, że dziewczyna ma na imię Haruka. Neji nie chciał się zadeklarować, czy
ją lubi, ani zdradzić co myśli o pomyśle swoich rodziców. Gdy Tenten zadała
parę pytań, usłyszała jedynie w odpowiedzi, że nie ma prawa być zazdrosna. Neji
tylko kolejny raz udowodnił, że jest zarozumiały, i mało liczy się z innymi.
Zaczynała mieć tego dość. Jeszcze bardziej wytrąciło ją z równowagi, że Temari
zasugerowała – w jakiejś plotkarskiej rozmowie w szatni, kiedy dziewczyny z
klasy pierwszej a i drugiej c miały razem w-f – że Neji jest typem człowieka,
któremu dziewczynę wybiorą rodzice. Tenten poczuła się tak, jakby Temari
powiedziała to specjalnie, by zrobić jej na złość. Oczywiście, zdawała sobie
sprawę, że to nielogiczne przypuszczenie. Blondynka nie mogła wiedzieć, jak
bardzo ją obeszła taka sugestia. Tak naprawdę nie powinno jej to obchodzić.
Ale
nie potrafiła przejść nad tą sprawą do porządku dziennego, i nie potrafiła tego
ukryć, z czego Neji czerpał oczywistą satysfakcję. Dlatego postanowiła nie
dawać mu więcej powodów do samozadowolenia, i rozmawiała z nim coraz mniej.
Miała nadzieję, że to go otrzeźwi.
W
ten weekend nie spotkali się jak zwykle, ponieważ matka zmusiła Tenten do
uczestnictwa w zrobieniu w domu generalnych porządków. Nastolatka nie była z
tego powodu specjalnie zawiedziona, choć przez to przepadły plany
dotyczące obejrzenia kilku filmów Coppoli. W poniedziałek w przerwach między
lekcjami czytała książkę, którą dostała od Gaary – bardziej po to, by nie rozmawiać
z Lee i Neji’m, niż dlatego, żeby była aż tak ciekawa treści. Przez weekend
przeczytała już połowę, pozostała część mogła poczekać jeszcze parę godzin. Ale
książka na ławce zawsze była dobrym pretekstem, by się odizolować od tego, co
się dzieje w klasie między lekcjami.
Po
dzwonku na przerwę obiadową nareszcie nadarzyła się okazja, aby porozmawiać z
Lee sam na sam, ponieważ Neji wyszedł od razu z sali.
Tenten
od razu zagadnęła Lee, uznając, że warto go zatrzymać, nim wszyscy wyjdą z
klasy. Na korytarzu trudno byłoby z nim porozmawiać.
-
Wow, wreszcie zauważyłaś, że istnieje jeszcze jakiś świat poza tą twoją
pasjonującą lekturą .
Tenten
wzruszyła ramionami na tę zamierzoną złośliwość. W piątek powiedziała Lee, że
książka jej się nie podoba, najwidoczniej postanowił uświadomić jej własną
niekonsekwencję.
-
Pasjonująca czy nie, muszę ją skończyć – odparła. – W przeciwnym wypadku ktoś
pomyśli, że jest treść jest dla mnie zbyt ciężka intelektualnie.
Lee
skinął głową, jakby całkowicie uznał to za dobry argument, ale tak naprawdę
chciał dać do zrozumienia coś całkowicie przeciwnego.
-
To byłby cios dla twojej wybujałej ambicji – stwierdził, nie zapytał. – Gdybyś
nie była taka przewrażliwiona na własnym punkcie pomyślałbym, że ten ktoś grozi
ci śmiercią, jeśli zlekceważysz tak cenną lekturę.
Tenten
mimowolnie parsknęła śmiechem.
-
Tobie też czasami przydałaby się taka lektura, bo jakkolwiek tezy autora są
szalenie irytujące, zawsze uczy to krytycznego nastawienia do tekstu –
stwierdziła.
W
tym momencie zacięła się, nie bardzo wiedząc jak dalej prowadzić tą rozmowę.
Lee, który zwykle mówił dużo, i nie zawsze z sensem, teraz jakoś milczał.
Odniosła wrażenie, że dziwnie jej się przygląda.
-
Jak ci minął weekend? – zapytała w końcu.
-
Nudno, bo nas wystawiłaś – odparł Lee swobodnie, błyskając zębami w szerokim
uśmiechu. – Ale mam nadzieję, że ty bawiłaś się świetnie.
-
O tak, froterowanie podłóg to moja ulubiona rozrywka, nie wspominając o
generalnych porządkach na strychu. Taplanie się w kurzu jest super – odparła,
starając się udawać, że jest w dobrym humorze.
-
Chyba nie było to aż tak pracochłonne, byś nie mogła wyłuskać dwóch godzin
wolnego czasu? – zapytał Lee. Był to subtelny sposób na zrobienie jej wymówki, że
odmówiła mu, kiedy chciał się z nią umówić w sobotę w mieście.
Tenten
miała wtedy czas, ale odmówiła, głównie z powodu elementu zaskoczenia. Nigdy
nie umawiała się z Lee na takie spotkania, widywali się zawsze w towarzystwie
Neji’ego. Z jednej strony miała wtedy ochotę z nim pogadać, ale z drugiej –
kiedy Lee do niej zadzwonił – przyszło jej do głowy, że może to propozycja
randki. Wolała się nie zgodzić, żeby Lee czegoś źle nie zinterpretował. To też
ją przekonało ostatecznie, że czas wyjaśnić kilka kwestii.
-
Gdyby to Neji ci zaproponował, znalazłabyś czas? – zapytał nagle brunet. –
Tylko szczerze – zastrzegł.
Spojrzała
na niego z zaskoczeniem. Czyżby był zazdrosny?
Ta
rozmowa mogła przybrać bardzo nieprzyjemny obrót.
-
Nie – odpowiedziała bez wahania.
-
Dlaczego? – odparował chłopak natychmiast.
Popatrzyła
na niego bez zrozumienia. Pomyślała, że to dziwne pytanie w tej sytuacji.
-
Co: dlaczego?
Lee
nie spuszczał z niej uważnego spojrzenia.
-
Co takiego się stało, że nie znajdujesz dla niego czasu – doprecyzował.
Tenten
uznała, że musiała źle zrozumieć pytanie.
-
Chyba dlaczego dla was nie znajduję czasu.
Lee
machnął ręką.
-
Nie o to pytam. Interesuje mnie, co zaszło między tobą a Neji’m, że nie jest
już jak dawniej.
Tenten
przymrużyła oczy. Nie wiedziała, o co chodzi przyjacielowi.
-
Naprawdę nie wiem, co masz na myśli.
Na
twarzy Lee pojawiło się zniecierpliwienie.
-
Przed sylwestrem nie raz umawialiście się po szkole, a teraz już tak nie jest.
Zastanawiam się po prostu nad przyczyną.
Tenten
czuła się zdezorientowana. Nie była już pewna, co tak naprawdę jest tematem tej
rozmowy.
Poza
tym, nie zdawała sobie sprawy, że Lee wiedział, że czasem umawiała się z Neji’m
po lekcjach. Jakoś nie kwapiła się, by mu o tym powiedzieć, bo uważała, że uznałby
to za odstępstwo od ich „przyjaźni”. Wydawało jej się oczywiste, że trzymają
się we trójkę, i że Lee także uważa to za oczywistość. Mimo to rzeczywiście w
grudniu więcej czasu spędzała z samym Neji’m. Wyszło to zupełnie naturalnie,
kiedy umówili się na jakiś film w środku tygodnia. Lee, któremu po lekcjach
dużo czasu zajmowały treningi karate, nie mógłby i tak pójść. Mimo to, kiedy po
jednym takim wspólnym wyjściu nastąpiły następne, Tenten poczuła, że w jakimś
sensie postępuje wobec Lee nieuczciwie. Przede wszystkim dlatego, że nie
chciała, żeby się dowiedział. Uważała, że mógłby wysnuć błędne wnioski, dlatego
starała się unikać tematu, co robi popołudniami. Najwidoczniej jednak Neji
niczego przed nim nie taił.
Tym
samym, to ona okazała się niegodna zaufania w przyjaźni.
Co
dziwne, Lee w ogóle wydawał się nie mieć o to pretensji. A, jej zdaniem,
powinien.
O
co więc tak właściwie mu chodzi?
-
Posłuchaj, może nie rozmawiajmy o Neji’m, dobrze? – postanowiła zmienić temat
na bardziej bezpieczny. – Może powinniśmy pogadać raczej o tym, dlaczego
chciałeś się ze mną umówić w sobotę.
-
Żeby pogadać o Neji’m – odparł Lee bez zastanowienia.
-
Nie rozumiem – odparła Tenten. I było to zgodne z prawdą.
Lee
potrząsnął głową.
-Wiem,
że pewnie czasami wydaję ci się oderwany od rzeczywistości, ale jednak niektóre
rzeczy dostrzegam. I zaczyna mnie to martwić. Już nie wiem nawet co gorsze –
wasze randki, czy to, że teraz unikasz Neji’ego.
Tenten
spojrzała na niego, zszokowana.
-
To nie były randki – odpowiedziała.
Oczywiście,
wiedziała, że tak pomyśli. Ale z drugiej strony, nie mogła się nadziwić, jak
mogło mu to przyjść do głowy. Tylko przyjaźniła się z Neji’m. I, o ile on sam
mógł pomyśleć coś innego, Lee powinien potrafić właściwie ocenić sytuację.
-
Wszystko jedno, jak to nazwiesz – odparł Lee, najwidoczniej nie zamierzając się
wykłócać.
Tenten
przygryzła wargi.
-
I to o to chodziło?
Teraz
to Lee popatrzył na nią bez zrozumienia.
-
Dlatego się tak dziwnie zachowywaliście, bo uważałeś, że umawiam się z Neji’m
na randki? – doprecyzowała pytanie. – Jesteś zazdrosny?
Potrzebowała
wyjaśnienia, nieważne jakie ono by było.
Lee
wybałuszył na nią oczy.
-
Czemu miałbym być zazdrosny? – zapytał.
Tenten,
całkowicie zbita z tropu, nie odpowiedziała. Patrzyła tylko na niego
wyczekująco.
Lee
machnął ręką.
-
Jeśli to dlatego nie potrafisz dogadać się z Neji’m, jeśli dałaś mu kosza, bo
sądzisz, że będę w jakimś sensie zazdrosny, to zupełnie niesłusznie. No dobrze,
może wcześniej trochę byłem, bo nie chciałbym zejść na dalszy plan. Ale
potrafię zaakceptować, że ty i Neji macie się ku sobie. To sporo zmienia, ale
niczego nie komplikuje, prawda? Nadal możemy się przyjaźnić tak jak dawniej.
Tenten
patrzyła na niego, a oczy robiły jej się coraz bardziej okrągłe ze zdumienia.
-
Przemyślałem to. Nawet jeśli byłabyś z Neji’m w związku, to nie sprawia, że
mnie będziesz przez to lubić mniej, prawda? Wcale nie musisz mieć dla mnie
mniej czasu. Wystarczyłoby tylko odpowiednio ustawić Neji’ego. Jestem pewien,
że potrafi się dostosować.
Tenten
potrząsnęła głową.
-
Wybacz, Lee, ale ja za cholerę nie mam pojęcia, o czym ty do mnie mówisz.
Lee
przerwał swoją przemowę, zastanowił się nad czymś, po czym kontynuował:
-
Już jakiś czas temu zorientowałem się, że między wami jest coś na rzeczy, i
owszem, byłem z tego powodu wściekły. Wydawało mi się, że to wszystko zepsuje,
rozumiesz? Zależy mi na naszej przyjaźni, odpowiadał mi dotychczasowy układ, a
teraz wszystko miało się zepsuć, ponieważ wy się sobie podobacie. Byłem pewien,
że jak zaczniesz spotykać się z Neji’m już tak całkiem na poważnie, wyjdzie z
niego cała jego zaborczość, i przez to będziesz miała mniej czasu dla mnie.
Sądziłem, że ty też tak myślisz, dlatego już się z nim nie spotykasz.
Tenten
poczuła na sobie jego badawcze spojrzenie. Odwróciła wzrok.
Jednak
wszystko źle zinterpretowała. Jakąż idiotką była sądząc, że Lee może ją
podrywać. I jakie to było niesprawiedliwe wobec niego, sądzić, że prowokuje
Neji’ego do kłótni z powodu dziewczyny.
Lee
był jej prawdziwym przyjacielem, i teraz to zrozumiała, czując równocześnie
palący wstyd z powodu tego, jak go oceniła. Że też Hinata, z tymi swoimi
absurdalnymi insynuacjami, potrafiła tak bardzo wpłynąć na jej sposób myślenia.
Ale
Lee także się pomylił w ocenie sytuacji, co udowadniał z każdym następnym
słowem.
-
Przemyślałem to jednak, i myślę, że nic nie musi się zmienić. Możesz przestać
boczyć się na Neji’ego, bo relacja między wami niczego nie zmienia. Pod
warunkiem, oczywiście, że ty potrafisz trochę na niego wpłynąć.
Tenten
popatrzyła na niego z rezygnacją. Powinna mu uświadomić, jak bardzo się myli,
ale była ciekawa jego teorii.
-
Co masz na myśli?
Lee
był najwidoczniej bardzo podekscytowany tym, co wymyślił.
-
No wiesz, Neji ma zaborczy charakter, a nie jest jedyna jego cecha, którą
trudno ścierpieć. Nie chciałbym, żebyście się spotykali, a potem rozstali, i to
by miało wpływ na nas wszystkich. Nie chcę, żeby z takiego powodu skończyła się
nasza przyjaźń. Ale jeśli opracujemy plan działania, jestem pewien, że jesteś w
stanie trochę go zmienić. I to z pożytkiem nie tylko dla nas, ale i dla ogółu
ludzkości.
Lee
skończył swoją przemowę – zapewne efekt długich przemyśleń – i błysnął zębami w
szerokim uśmiechu. Był tak zadowolony z siebie, że Tenten głupio się poczuła,
myśląc, że musi sprawić mu zawód.
-
Lee, przykro mi, ale to bez sensu. Nie powinieneś zaprzątać sobie tym głowy.
Popatrzył
na nią, zupełnie nie zdziwiony taką reakcją.
-
Dlaczego? Słuchaj, wiem że to może brzmi na nieprawdopodobne do realizacji, ale
wierz mi, znam dobrze Neji’ego. Ma trudny charakter, ale nie jest
niereformowalny.
Tenten
potrząsnęła głową.
-
Nie lubisz go takim, jaki jest? – spytała, próbując nadać tej rozmowie trochę
inny ton.
Wzruszył
lekko ramionami.
-
No wiesz, mi tam jego sposób bycia nie przeszkadza, ale tobie tak, i zacznie
jeszcze bardziej. A naprawdę chciałbym, żebyś była szczęśliwa.
Miała
ochotę zapaść się pod ziemię. A więc Lee zauważył. A
sądziła, że nie jest wcale tak łatwo ją rozszyfrować.
-
Nie rozumiesz – powiedziała rozpaczliwie. – Nie będę na siłę nikogo zmieniać.
Nie jestem zainteresowana.
Lee
potrząsnął głową.
-
Jak już mówiłem, będzie to korzyść dla ludzkości – stwierdził patetycznie.
Popatrzyła
na niego z irytacją.
-
W takim razie popracuj nad zmianą jego charakteru, szczerze życzę ci
powodzenia. Ale mnie w to nie mieszaj. Nie jestem zainteresowana Neji’m, koniec
tematu.
Lee
zlustrował ją spojrzeniem. Jego zapał wyraźnie już ostygł.
-
Kogo próbujesz oszukać? – zapytał spokojnie. – Jesteśmy kumplami, nie musisz
przede mną grać. A jeśli masz wątpliwości co czuje do ciebie Neji, to mogę ci
zagwarantować..
-
Przestań – przerwała mu tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Lee
przerwał posłusznie. Popatrzyła na niego.
-
Wiesz, co Neji robi dzisiaj wieczorem?
Pokręcił
głową.
-
Wiem, ale…
-
Nie ma żadnego „ale” – odparła szatynka. – Neji ma randkę, i to jest chyba dość
ważny fakt, którego nie wziąłeś pod uwagę.
Brunet
potrząsnął głową.
-
Daj spokój. Wiesz przecież, że to tylko wymysł jego rodziców.
Tenten
prychnęła ze złością. Czy naprawdę musi tłumaczyć mu tak oczywiste rzeczy?
-
Możesz powiedzieć, że to „tylko” ich wymysł, ale tak nie jest. Prawda jest
taka, że jego rodzice ustawią mu życie. Jak widać, mają już nawet gotowy plan.
Mnie tam nie ma, rozumiesz?
Lee
przygryzł wargi.
-
To bez znaczenia – powiedział.
-
Nie – odparła dziewczyna histerycznie, czując, że za chwilę rozpłacze się z
wściekłości. Lee sprawiał wrażenie, jakby dostał jakiegoś udaru. Nie myślał
logicznie, można by uznać, że w ogóle nie myślał. Zwykle ceniła jego
optymistyczne nastawienie do wszystkiego i entuzjazm wobec wszelkich przeszkód.
Za to go podziwiała. Niestety, najwidoczniej nie potrafił ocenić, kiedy sprawa
jest naprawdę przegrana. – To ma bardzo duże znaczenie. Może nie dla ciebie.
Ale ma znaczenie dla Neji’ego, i ma ogromne znaczenie dla mnie. Nie jestem taka
jak wy, rozumiesz? I dla ciebie moje pochodzenie społeczne może się nie liczyć,
cieszę się. Ale jesteś wyjątkiem.
Lee
zmienił się na twarzy.
-
Nie zaczynaj zwalać wszystkiego na pochodzenie. To bez znaczenia.
-
To bez znaczenia dla ciebie, już mówiłam – wiedziała, że to bez sensu, i tak do
niego nie dotrze. Potrafił być okropnie uparty. Ale dla niej było to uciążliwe.
Nie miała ochoty dłużej słuchać jego argumentów. – Skończ ten temat, bo nie
zamierzam więcej z tobą o tym rozmawiać.
Lee
potrząsnął głową.
-
Dlaczego nie potrafisz zrozumieć…
Co
za uparty osioł, pomyślała.
Natychmiast
cofnęła się do drzwi.
-
To ty nie potrafisz zrozumieć. Temat jest zamknięty – oświadczyła, i pospiesznie
wyszła z klasy. Szybkim krokiem ruszyła w stronę stołówki.
Tylko
tego jej brakowało, żeby Lee się tym interesował. To dopiero może zniszczyć ich
przyjaźń.
Nie
chciała tego, musiała więc bezwzględnie uświadomić mu, że nie ma prawa się
wtrącać.
Żałowała,
że Hinata nie miała racji. Jakie wszystko byłoby proste, gdyby problemem było
zwykłe zauroczenie.
Z
drugiej strony naprawdę żałowała, że posłuchała koleżanki, i zaczęła tą
rozmowę.
Była
w podłym nastroju, kiedy dotarła do stołówki. Nie miała ochoty rozmawiać z Lee,
który pewnie zaraz tu przyjdzie, nie miała też ochoty spędzić czasu w
towarzystwie Neji’ego. Potrzebowała wymówki, żeby usiąść przy innym stoliku.
Wydawało jej się, że ją znalazła, kiedy w kolejce po obiad zobaczyła Gaare.
Normalnie
ten widok by jej tak nie ucieszył, ale w ciągu ostatnich paru dni Neji i Gaara
najwidoczniej dogadywali się nie najlepiej, takie przynajmniej odniosła
niejasne wrażenie. Wolała więc już znosić towarzystwo tego drugiego – nawet
jeśli oznaczało to przebywanie w towarzystwie jego zarozumiałej siostry – a
tego dnia miała do tego całkiem niezły pretekst. Gaara był co prawda wysoce
antypatyczny, ale – czego pewnie większość osób w szkole nie była świadoma –
zwykle zachowywał się z wyszukaną uprzejmością w stosunku do kobiet, a ponadto
stawał się dość rozmowny, jeśli tylko tematem dyskusji były książki. Pierwsza z
tych rzeczy sprawiała, że Tenten nie miała powodu się go bać, a druga – że
miała o czym z nim rozmawiać. Kiedy stanęła obok niego w kolejce, natychmiast go
zagadnęła mówiąc, że jest już w połowie lektury. Zgodnie z jej przewidywaniami,
chłopak zainteresował się jej opinią.
-
Uważam, ze warto to przeczytać do końca – powiedziała ostrożnie. – Ale,
szczerze mówiąc, nie zgadzam się z większością tez postawionych przez autora.
Ocenia Mahawire bardzo jednostronnie.
Gaara
uniósł brwi.
-
Ty pewnie potrafisz odbić każdy jego argument – stwierdził. Nie była pewna, czy
nie jest jego intencją z niej zakpić, ale i tak w tym momencie jej to nie
przeszkadzało.
-
Pewnie nie każdy – odpowiedziała zgodnie z prawdą. – Ale część, zdecydowanie
tak.
-
Cóż, wobec tego chętnie posłucham – odparł Gaara.
Przyjęła
to za dobrą monetę, tym bardziej, że kiedy odebrał już swoją tacę z obiadem,
poczekał także na nią. Miała prawo potraktować to jako zaproszenie do stolika.
Niestety,
Gaara wcale nie skierował się do tej części sali, której się spodziewała.
Opanowała zaskoczenie.
-
Hm, dajesz im trochę prywatności? – zapytała głupio, zerkając w kierunku, gdzie
siedzieli już Shikamaru i Temari. Gaara, niestety, szedł w przeciwną stronę –
do Neji’ego.
-
Po prostu uważam, że moje towarzystwo jest zbędne – odparł wymijająco.
Trudno
było polemizować, tamta dwójka sprawiała wrażenie zatopionych w rozmowie.
Że
też takim dziewczynom jak Temari trafiają się tacy faceci, pomyślała
mimowolnie.
Czyżby
przemawiała przez nią zawiść?
Chcąc
nie chcąc, usiadła przy tym stoliku co Gaara. Neji odsunął jej krzesło obok
siebie. Wyglądało na to, że zaczyna przejmować od kolegi zachowania zgodne z
regułami savoir –vivre’u. Usiadła obok niego, z postanowieniem, że nie będzie z
nim rozmawiać. Spojrzała na Gaare.
-
Wiem, że Mahawirze można wiele zarzucić, ale oceniając jego światopogląd,
trzeba brać pod uwagę kontekst. Słabe strony wynikają chyba z warunków, w
jakich powstawał ta religia, i ze stanu dostępnej wówczas wiedzy.
-
To znaczy? – wtrącił się niespodziewanie Neji. – Kiedy powstał dźinizm?
Tenten
spojrzała na niego. Była zaskoczona, że wykazał jakiekolwiek
zainteresowanie. Zresztą, była przekonana, że ten temat tak naprawdę go nie
interesuje, a jedynie wykorzystuje okazję, by z nią porozmawiać.
-
W piątym wieku w Indiach – odpowiedziała. Mimo wszystko było jej miło, że Neji
jej słucha, więc teraz mówiła do obu towarzyszy przy stole. Chociaż, jak
sądziła, dyskutować będzie z nią tylko Gaara, który na pewno ma przygotowaną
polemikę na te najprostsze argumenty. – I, oceniając dżinizm, trzeba na to
popatrzeć przede wszystkim w kontekście tamtych warunków. Ten mój, jak to
mówisz, zachwyt dżinizmem – zwróciła się do Gaary - wynika głownie ze
świadomości jak rewolucyjnym był nurtem w tamtych czasach. Dźinizm był trochę
wcześniejszy od buddyzmu, a mimo to bardziej radykalny. I rozwinął się w
zacofanych intelektualnie Indiach, gdzie nikomu jeszcze nie przychodziło do
głowy podważyć system kastowy, a co dopiero zrównać w prawach wszystkie istoty
żyjące. To było coś, w obliczu panującej naokoło ciemnoty.
Gaara
słuchał jej, nie myśląc nawet o tym, by nieuprzejmie jej przerwać, ale Neji
odkaszlnął znacząco. Spojrzała na niego niechętnie. Nie lubiła gdy jej
przerywano, a na dodatek jej przyjaciel na pewno nie miał kompetencji, by
wnieść do rozmowy coś budującego.
-
Chyba przesadzasz z określaniem Indii w tamtym czasie jako zacofanych.
Zapominasz o ich osiągnięciach w nauce, sztuce, literaturze?
Tenten
przewróciła oczami.
-
Nie zapominam, wyobraź sobie, że pamiętam coś z lekcji historii. Ale chodzi mi
o innego rodzaju zacofanie.
-
Jakie? – zainteresował się Gaara.
Tenten
spojrzała na niego, czując się atakowana z dwóch stron.
-
Nie zrozum mnie źle, to nie jest złośliwe pytanie, po prostu Neji ma rację.
Określenie Indii przed powstaniem nowych religii jako zacofanych jest
nadużyciem, stąd zastanawiam się, jakie są twoje kategorie oceny.
Tenten
obruszyła się.
-
To humanistyczne kategorie oceny – stwierdziła. – Indie, w czysto ludzkim
sensie, były wtedy zacofane, i biorąc pod uwagę całkiem sporą część ich
obecnego społeczeństwa, nadal są. Co z tego, że rozwija się sztuka i nauka,
jeśli zarówno ciemne masy, jak i – co gorsza – wykształcona elita – dokonuje
podziału miedzy ludźmi tylko ze względu na czyjeś urodzenie?
Gaara
nie przerywał jej, ale od pierwszych wypowiedzianych przez siebie słów
widziała, że nie jest przekonany. Kiedy skończyła, powiedział:
-
Jasne, podziały kastowe można tak oceniać, ale nie możesz twierdzić, że Indie
wówczas były zacofane względem innych krajów na podstawie tylko i wyłącznie tej
kwestii. Choćby dlatego, że wszystkie społeczeństwa znały kiedyś podział na
klasy społeczne, i nawet nie przytaczając przykładu Japonii można znaleźć kilka
mocnych przykładów.
-
Musisz jednak przyznać, że kasty w Indiach to trochę co innego, i że tamten
system jest chory – nie poddawała się Tenten.
-
Co do tego, też można by na to spojrzeć z różnych stron – odparł Gaara. – Ale w
tej chwili interesuje nas przede wszystkim jak ocenić sytuację w Indiach w
tamtych czasach, i myślę, że wysnuwasz zbyt jednoznaczne oceny. Nie oceniałbym
jedynie przez pryzmat kast.
-
To bezcelowe – odezwał się Neji.
Zarówno
Gaara, jak i Tenten spojrzeli na niego.
-
Nie wytłumaczysz jej tego – uściślił brunet, po czym spojrzał bezpośrednio na
Tenten. – Po prostu jesteś przewrażliwiona na tym punkcie i nie potrafisz
dokonać obiektywnej oceny.
Tenten
przygryzła wargi. Nie była nawet zirytowana, ponieważ uwaga Neji’ego jakoś
specjalnie jej nie zaskoczyła. Po prostu kolejny raz wyrażał swoje szlacheckie
poglądy, z tym że w trochę inny sposób niż zwykle.
-
Ty także nie możesz dokonać obiektywnej oceny, ponieważ patrzysz na to z
perspektywy tej części ludzkości, która zawsze była niezasłużenie faworyzowana.
Wkraczała
na grząski teren, wiedziała o tym.
-
Czy aby na pewno nie zasłużenie? – odparował Neji. – Moja rodzina nie zdobyłaby
wysokiej pozycji w tym kraju, gdyby zajmowała się bezpiecznym uprawianiem roli.
Moi przodkowie od pokoleń, jeśli trzeba było przelewali krew w obronie tego
kraju, więc nie uzyskali swojej pozycji za darmo.
Tenten
pogardliwie wygięła wargi.
-
Tylko, że to wcale nie znaczy, że ta krew była błękitna.
Neji
pokręcił głową.
-
To zależy od punktu widzenia. Z jakiegoś powodu, to określone klany wyróżniały
się w tym kraju od pokoleń. Urodzenie ma znaczenie, i to zarówno geny, jak i
środowisko, w którym się dorasta. W tym znaczeniu krew pewnego ułamka ludzkości
jest błękitna, a reszta powinna mieć do tego szacunek.
-
Megalomania nie jest godna szacunku – odparła Tenten, która nie znalazła innej
odpowiedzi.
Neji
przymrużył oczy.
-
Jesteś taka pewna, że to jedynie kwestia mojej megalomanii?
Tenten
przytaknęła.
-
Tak, tak sądzę.
Neji
spojrzał na Gaare, który z zagadkowym wyrazem twarzy przysłuchiwał się ich
rozmowie.
-
A jakie jest twoje zdanie na ten temat?
Tenten
potrząsnęła głową.
Co
za głupia sytuacja, jeden „szlachetnie urodzony” szuka poparcia swojej
wyjątkowości u drugiej osoby z równie zaszczytnym nazwiskiem. Samuraje
stanowili kilka procent społeczeństwa, a ona musi mieć akurat takiego pecha,
żeby – wobec kilkuset osób uczęszczających do tej szkoły – siedzieć przy
stoliku akurat z dwoma ich potomkami.
Była
niezadowolona, że Neji pyta o opinię właśnie Gaare. On sam tez wydawał się tym
zirytowany.
-
Moje zdanie jest takie, że gdy wyprujesz flaki jednej z takich jednostek, krew
nie będzie błękitna – oświadczył. – I wierz mi, w jego sposobie umierania nie
będzie nic patetycznego.
Neji
uniósł brwi. Już pomijając nawet fakt, że nie takiej odpowiedzi się spodziewał,
nie sądził też, że Gaara wyrazi swoje zdanie w taki sposób. Mało przystający do
treści pytania.
Postanowił
jednak zlekceważyć Gaare i jego ekscentryczny sposób wypowiadania się. Widać po
prostu, w obliczu intelektualnej dyskusji, postanowił przypomnieć swoim
wizerunku. Ot tak, dla szpanu.
Tenten
jednak popatrzyła na Gaare z autentycznym przerażeniem, bo też pomyślała o
czymś zupełnie innym.
Czy
w nieprawdopodobnych plotkach, których kiedyś wysłuchiwała na każdym kroku,
mogła być choć odrobina prawdy? Czy Gaara rzeczywiście byłby zdolny zabić –
albo czy faktycznie zabił swojego ojca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz