Shikamaru
już w gimnazjum doszedł do wniosku, że płeć piękna została stworzona po to, by
przysparzać mężczyznom kłopotów. I jak dotychczas nie znalazł żadnej przyczyny,
by zmienić zdanie.
Doświadczenia
z kobietami nauczyły go kilku rzeczy. Przede wszystkim nabrał przekonania, że
trzeba zawsze bardzo uważać, by nie dać się w coś wmanipulować. Dziewczyny
wydają się mieć naturalne zdolności w tym kierunku. Jeśli jakaś tego nie
wykorzystuje – oznacza to po prostu, że jeszcze nie jest świadoma swoich
możliwości.
Kobiety
zdają się przy tym zapominać, że nikt nie lubi, gdy się nim manipuluje.
Zwłaszcza Shikamaru był na to wyczulony. W momencie, kiedy Temari zupełnie
nagle zgodziła się na zaproponowane spotkanie, w jego mózgu zapaliła się
ostrzegawcza lampka. Jak się okazało, przeczucie go nie myliło, bo blondynka
oświadczyła, że Gaara przyjdzie razem z nią, gdyż samej nigdzie jej nie
wypuści.
Było
to oczywiście zupełnie wiarygodne wytłumaczenie. Bardzo łatwo było uwierzyć, że
nadopiekuńczość Gaary sięga tak daleko. I właśnie dlatego, że tak proste,
wyjaśnienie to wydawało się podejrzane.
Oczywiście,
istniała możliwość, że Shikamaru był po prostu zbyt skłonny do wyciągania
pochopnych wniosków. Miał nadzieję, że Temari nic nie kombinuje - mimo to na
umówione spotkanie poszedł podejrzliwie nastawiony. Postanowił przyjąć
postawę obserwatora i szybko ocenić sytuację. Zaskoczonej Ino powiedział
zgodnie z prawdą, że to Temari jest inicjatorką zaproszenia jej do klubu. Ino
nie próbowała nawet ukryć swojej niechęci do nastolatki, ale zgodziła się bez
wahania, zapewne po to, by okazać dobrą wolę.
Shikamaru
bardzo liczył na jej obecność, ponieważ zdawał sobie sprawę, że spotkanie nie
zapowiada się zbyt optymistycznie. Atmosfera zgodnie z przewidywaniami od
początku była napięta – on sam, zgodnie z pierwotnym założeniem, nie próbował
zagajać rozmowy, ale nastawił się na obserwację. Gaara sprawiał wrażenie, jakby
nie wiedział właściwie, co tu robi, a Temari była nienaturalnie cicha. Ino zaś
jakoś nie podołała przypisywanemu jej przez Shikamaru zadaniu, mimo że zwykle
była duszą towarzystwa. Co prawda wzięła na siebie ciężar prowadzenia rozmowy,
ale w tej sytuacji był to raczej monolog, skupiony wokół zupełnie błahych
tematów, zaczynając od pogody i wystroju klubu, muzyki, a kończąc na – o,
zgrozo – szkole.
Trudno
jednak było mieć do niej pretensje. Przynajmniej coś się działo, nawet jeśli
pozostali – podobnie jak Shikamaru – tylko udawali, że jej słuchają.
Szatyn
i tak był od samego początku przekonany, że spotkanie będzie całkowitą porażką,
a w tej sytuacji miał przynajmniej warunki, by postarać się obiektywnie ocenić
sytuację. Wyniki tej obserwacji były zgodne z jego przewidywaniami, a przez to
- rozczarowujące.
Dziewczyny
jednak są irytujące, pomyślał z niezadowoleniem. W tym samym momencie przyszło
mu do głowy, że wypadałoby jednak jakoś wtrącić się w rozmowę. Biedna Ino miała
już chyba dość, pomyślał z pewną satysfakcją. Powinna być zadowolona, zawsze
uwielbiała być w centrum zainteresowania. Jak się jednak okazało, nawet ona
może być zmęczona mówieniem.
-
Dlaczego właściwie nie było cię w piątek w szkole? – odezwała się w końcu do
Gaary, zniechęcona brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony Shikamaru, którego
próbowała wciągnąć do rozmowy. Była już zirytowana tym lekceważeniem z jego
strony. Przyszło jej do głowy, że jednak mógł się umówić z Temari na normalną
randkę, zamiast angażować przyzwoitki.
Shikamaru
z kolei pomyślał, że jest to głupie pytanie. Niepotrzebnie zwraca uwagę na
fakt, że zachowanie Gaary – lub jego nieobecność – zawsze przyciąga uwagę całej
szkoły.
-
Byłem odwiedzić matkę – odpowiedział Gaara. Odezwał się po raz pierwszy tego
wieczoru, ponieważ wcześniej nie uznał za konieczne się przywitać. Zresztą –
Shikamaru nie był tym rozczarowany, choć miał prawo poczuć się urażony. Mimo
wszystko, tak było wygodnie także i dla niego, ponieważ już dawno uznał, że
kontakty z niesympatycznym siedemnastolatkiem należy ograniczyć tylko do
niezbędnego minimum.
Byłoby
to zupełnie łatwe do zrealizowania, gdyby nie kombinacje Temari. Zrozumiał, że
teraz będzie z tym problem. Dziewczyny są takie kłopotliwe.
-
Gdzieś daleko? – zapytała Ino, uszczęśliwiona, że pojawia się szansa nadania
tej dziwacznej sytuacji pozorów zwykłego spotkania w gronie znajomych.
-
Tak – odparł Gaara lakonicznie. – W prefekturze Koczi.
Ino
przyjęła to za dobrą monetę.
-
Ja też mam dość daleko rodzinę – powiedziała szybko, jakby obawiała się, że
nowy wątek rozmowy wymknie jej się z rąk. – Mój ojciec mieszka w Kioto. To
wygodne, można zobaczyć inną część kraju zupełnie za darmo.
Shikamaru
mimowolnie przygryzł wargi.
To
zabawne, ani jedna nuta w głosie blondynki nie zabrzmiała nieszczerze, mimo to
wiedział, że ściemnia. Upływ czasu zupełnie nie odebrał jej nadzwyczajnych
zdolności do kłamstwa.
-
Jest duża różnica – odparł Gaara sceptycznie.
Temari
poruszyła się niespokojnie, jakby chciała go uciszyć.
-
Co wy na to, żebyśmy zagrali w kręgle? – zaproponowała nagle ożywionym tonem.
Gaara
spojrzał na nią z ukosa. Temari popatrzyła z nadzieją na Shikamaru. On jednak
nie był w tej chwili zbyt kooperacyjnie nastawiony, i nie odpowiedział.
-
Świetny pomysł – podchwyciła Ino, patrząc na szatyna niechętnie. Coraz bardziej
żałowała, że w ogóle tutaj przyszła - do czego to doszło, żeby to ona miała
starać się nawiązać z Temari jakąś nić porozumienia. – Pytanie tylko, kto
będzie chciał być ze mną w drużynie, muszę od razu się przyznać, że kręgle nie
są moją mocną stroną.
Temari
zupełnie zlekceważyła sugestię zawartą w jej słowach.
Gaara,
który w tej chwili lustrował wzrokiem wyraz twarzy Shikamaru, spojrzał na
blondynkę.
-
Nie widzę problemu, nauczę cię – powiedział.
Ino
spojrzała na niego z zaskoczeniem.
-
Tak?
-
Tak. Pod warunkiem, że zamilkniesz na trochę. Nikt nie mówił ci jeszcze, że
jesteś zbyt gadatliwa?
Ino
przymrużyła oczy.
-
A tobie nikt nie mówił, że jesteś arogancki? – odcięła się.
Jednak
domyśliła się, że chłopak chce dać pozostałej dwójce okazję do porozmawiania,
więc – co prawda z urażoną miną – odeszła od Shikamaru i skierowała się do
drugiej części klubu, gdzie były automaty do gier, bilard i kręgle. Gaara
zerknął na siostrę i poszedł za nią.
Było
to zupełnie nie po myśli Temari, ale po chwili zastanowienia uznała, że kręgle
mogą być dobrym sposobem na rozładowanie atmosfery.
-
A ty, potrafisz grać w kręgle? Chciałabym to wygrać – odezwała się do
Shikamaru, jakby skład drużyn został już ustalony.
Chłopak
patrzył na nią spode łba.
-
Damy radę – powiedział po chwili zastanowienia. –Ino jest oporną uczennicą. Idę
w tym czasie napić się piwa – oznajmił.
Nie
czekając na jej odpowiedź, odszedł w kierunku baru. Temari mogła się tylko
domyślać, z jakiego powodu jest taki zirytowany.
***
-
Czym właściwie zajmują się twoi rodzice? – zapytał Shikamaru, pijąc drugie już
piwo.
Siedzieli
przy stoliku. Temari jeszcze nawet nie dotknęła swojej coli. Czuła się jakoś
niepewnie, mimo że bez towarzystwa Gaary i Ino rozmowa potoczyła się zupełnie
swobodnie. Cały czas miała wrażenie, że Shikamaru dziwnie jej się przygląda,
jakby się nad czymś zastanawiał. Teraz jednak odwrócił wzrok i popatrzył w
kierunku, gdzie znajdowały się tory do kręgli. Temari zerkała tam co jakiś
czas. Gaara sprawiał wrażenie zniecierpliwionego, z czego wnosiła, że Ino
rzeczywiście przejawia brak talentu. Albo – pomyślała niechętnie – tylko udaje,
żeby zwrócić na siebie uwagę. W końcu powinien istnieć jakiś limit czasowy, w
ciągu którego każda – nawet najmniej pojętna osoba – powinna nauczyć się
nadawać kuli wyznaczony bieg.
Temari
czuła rosnącą niechęć do tej dziewczyny. Nigdy jej nie lubiła – Ino była dla
niej zbyt głośna, a jej zachowanie zdawało jej się sztuczne. Jednak od momentu,
kiedy – była tego pewna – Ino w oczywisty sposób podrywała Shikamaru, ta
niechęć nabrała zupełnie nowego wymiaru. Automatycznie przyporządkowała
blondynce etykietkę flirciary. Ale też właśnie dlatego zaproponowała Shikamaru,
by ją zaprosił – Ino mogła posłużyć za wiarygodną wymówkę, by ściągnąć tu
Gaare. Niestety, nie przewidziała, że cały jej plan może się przez to rozsypać.
Wcale nie życzyła sobie tutaj towarzystwa Ino, więc wolała siedzieć tutaj i
rozmawiać z Shikamaru, niż zaproponować, by zagrać wreszcie w te kręgle. Ale
tym sposobem Gaara stał się pretekstem, by trzymać dziewczynę z daleka, a
Temari nie miała okazji, by zmusić go jakoś do próby porozumienia z Shikamaru.
Jedynym sposobem, by wieczór nie okazał się stracony, było pozbycie się Ino -
jednak Temari zupełnie nie miała pomysłu, jak do tego doprowadzić. Czas
uciekał, a wiedziała przecież, że Gaara nie zechce spędzić tu całego wieczoru.
-
Niczym – odpowiedziała nieuważnie na zadane przez Shikamaru pytanie.
Chłopak
zmarszczył brwi.
-
Niczym. Fascynujące.
Spojrzała
na niego. Najwidoczniej poczuł się urażony, że go zbywa. Był dzisiaj w jakimś
dziwnym humorze.
-
Naprawdę – odparła. – Nie mogą się niczym zajmować, bo nie żyją.
Shikamaru
wyglądał na zmieszanego.
-
Ah – powiedział niepewnie. – Przykro mi.
Temari
wzruszyła obojętnie ramionami.
-
Niepotrzebnie, mnie nie jest przykro – odpowiedziała, jakby to miało zakończyć
temat.
Shikamaru
popatrzył na nią badawczo. W końcu postanowił puścić to zdanie mimo uszu.
-
Oboje? – odezwał się z wahaniem. – Gaara przecież mówił…
Temari
przygryzła wargi. Oczywiście, pamiętała, co powiedział o matce.
-
Nie wszystko, co mówi Gaara, należy traktować całkowicie poważnie –
stwierdziła. – Powinieneś to wiedzieć najlepiej, w końcu groził ci śmiercią.
Shikamaru
jednak to nie rozbawiło.
-
Rozumiem – powiedział niechętnie. – Następna osoba, która nałogowo mija się z
prawdą.
Temari
popatrzyła na niego, obruszona.
-
Nie – powiedziała ostro, chociaż nie mogła wiedzieć, co Shikamaru ma na myśli,
mówiąc „następna osoba”. – Potraktuj to jako metaforę. Wiesz chyba, co to
metafora? – zapytała. Wolała mu nie tłumaczyć, że w piątek była rocznica
śmierci matki. Żeby uniknąć niewygodnych pytań, lepiej było odciągnąć jego
uwagę od tego tematu.
Shikamaru
spojrzał na nią z ukosa. Miała wrażenie, że słucha jej nieuważnie, ponieważ
jest zajęty obserwowaniem Ino. Nie wiedzieć czemu, rozdrażniło ją w tym
momencie spostrzeżenie, że dziewczyna ma na sobie krótką spódniczkę.
-
A czym zajmują się twoi rodzice? – zapytała.
Shikamaru
machnął ręką.
-
Ojciec jest ekonomistą – powiedział, dając do zrozumienia, że nie jest to nic
ciekawego. – Matka jest niespełnioną zawodowo gospodynią domową, która
ubzdurała sobie, że powinienem zrobić karierę prawniczą.
Temari
uniosła brwi.
-
A ty nie chcesz?
Shikamaru
popatrzył na nią, jakby powiedziała coś niedorzecznego.
-
Jasne, że nie. Siedem lat nauki, po to, by potem i tak do końca życia siedzieć w
kodeksach? – potrząsnął głową, jakby chciał odpędzić od siebie tę przerażającą
wizję.
-
Ale za to porządne zarobki – odparła Temari. – Ale jeśli nie chcesz pójść na
prawo, to co będziesz robił?
Szesnastolatek
wzruszył ramionami.
-
Ty masz pewnie już opracowane plany na przyszłość – bardziej stwierdził niż
zapytał.
Nastolatka
skinęła głową.
-
Tak.
-
Więc, czym będziesz się zajmować?
-
Zostanę meteorologiem.
Shikamaru
niemal zakrztusił się piwem. Kiedy jednak zobaczył minę Temari, stwierdził, że
nie żartowała.
-
Właściwie to sensowne – zakpił. – Gdyby ktoś mnie płacił za gapienie się w
chmury, zapewne też bym skorzystał.
Temari
zmrużyła gniewnie powieki. Shikamaru spoważniał.
-
Ale, tak właściwie, po co zajmować się czymś, czego nie możesz kontrolować?
Nigdy nie zmienisz kierunku wiatru. I nie powstrzymasz tsunami – dodał.
-
Ale to interesująca dziedzina wiedzy – odparła Temari, urażona. – A przy tym,
jesteśmy w stanie wywierać wpływ na pogodę, w ograniczonym zakresie.
Shikamaru
postanowił się nie sprzeczać. Zdążył się już zorientować, że rozdrażniona
Temari potrafi być niebezpieczna.
Ją
jednak drażniło coś zupełnie innego niż fakt, że nie potraktował jej zawodowych
planów poważnie.
-
Na co się tak gapisz? Jesteś zazdrosny?
Shikamaru
spojrzał na nią. Zorientował się, co ma na myśli dopiero, gdy spojrzała
znacząco w stronę dwójki przy kręglach. Poczuł się jak dzieciak przyłapany na
wykradaniu ciastek.
-
Nie obraź się, Temari – odparł. – Ale twój brat nie jest w moim typie.
Temari
zmarszczyła brwi.
-
To na pewno – mruknęła, przewracając oczami.
Jednak
Shikamaru postanowił w tym momencie, że zagra w otwarte karty.
-
Mówię serio – odezwał się poważnym tonem, czym zmusił ją, by na niego
popatrzyła z uwagą. – Cokolwiek kombinujesz, daruj sobie. Nie lubię Gaary, i
nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Temari
spróbowała żartem wybrnąć z tej sytuacji.
-
A co, wydaje ci się, że jestem swatką?
Shikamaru
zlustrował ją karcącym spojrzeniem. Odłożył na bok stołu niedokończone piwo.
-
Zaprosiłem tutaj ciebie, nie twojego brata. Nie zamierzam się z nim dogadywać,
a ty powinnaś to przyjąć do wiadomości; zamiast tego, kombinujesz, co mi się
nie podoba. I nie podoba mi się, że wykorzystałaś do tego Ino.
Temari,
nie wiedzieć czemu, poczuła się rozzłoszczona zwłaszcza tym ostatnim zdaniem.
Nie zdążyła jednak odpowiedzieć. Właśnie podeszli do nich Ino i Gaara.
-
Widzę, że świetnie się bawicie – odezwała się blondynka, której dobry humor
tylko bardziej zdenerwował Temari. – Zapomnieliście, że mieliśmy zagrać w
kręgle?
-
Bawiliśmy się świetnie, dopóki się nie pojawiłaś – odparła Temari opryskliwie.
Ino
spojrzała na nią z wyraźnym zaskoczeniem. Po chwili zdumienie zmieniło się w
złość, ale nim wygłosiła uszczypliwą uwagę pod adresem rozmówczyni, uznała całą
tę wymianę zdań za jałową. W odległości paru metrów za plecami Temari zobaczyła
Sasuke, i to – jakżeby inaczej – w towarzystwie Tayuyi.
-
On chyba nie powinien mieć tutaj wstępu – wycedziła przez zęby, całą złość
ukierunkowując w bruneta, który rozglądał się niefrasobliwie, zupełnie
nieświadomy, że stał się obiektem nienawistnych spojrzeń.
Ino
nie należała do osób, które szukają okazji do kłótni, ale w tej chwili nie
czuła się sobą. Z jakiegoś powodu była wściekła – jedno wypowiedziane od
niechcenia przez Temari zdanie sprawiło, że wyparował z niej cały dobry
nastrój, a teraz jeszcze zobaczyła Sasuke z Tayuyą. Natychmiast pomyślała o
Sakurze, z którą ostatnio zupełnie nie potrafiła się dogadać, i stwierdziła z
całą pewnością, że to ich wina.
Shikamaru
wstał z krzesła.
-
Chodźmy na te kręgle – powiedział.
Gaara
spojrzał szybko na zegarek, co dostrzegła tylko Temari. Ino lustrowała wzrokiem
Tayuye, która także zdążyła już ją zauważyć, i bezczelnie pomachała do niej, a
potem podeszła. Ino przymrużyła oczy.
-
Witajcie – odezwała się Tayuya, skinąwszy głową najpierw w kierunku Gaary, a
potem Temari, po czym spojrzała na Ino. Shikamaru, którego nie znała osobiście,
zupełnie zlekceważyła. – Jaki ten świat mały.
-
Zdecydowanie za mały – odpowiedziała Ino oschle.
Tayuya
uśmiechała się triumfująco.
-
Więc postanowiłaś mieszać się w nie swoje sprawy – powiedziała powoli.
Obejrzała się za siebie, oceniając, w jakiej odległości znajduje się Sasuke,
który częstował papierosem jakiegoś znajomego. Nie przejawiał chęci, aby do
nich podejść.
Blondynka
pomyślała, że Sakon musiał powiedzieć jej, że do niego zadzwoniła. Popatrzyła
hardo na rudowłosą.
-
Zależy, co przez to rozumiesz – odparła.
Tayuya
jednak nie zamierzała najwidoczniej niczego doprecyzować.
-
Wpadnij do naszego klubu. Sakon cię zapraszał, prawda? Wtedy ci wyjaśnię, co
przez to rozumiem – odpowiedziała złowrogim tonem.
Ino
nie domyślała się, o co dziewczyna się tak wścieka – w końcu Sakon nic takiego
jej nie powiedział. Nie mogła oczywiście wiedzieć, że Tayuya podejrzewa ją o
zdradzenie Sasuke, że dostarczyła Sakurze narkotyki.
-
Twoi znajomi na ciebie czekają – odezwał się nagle Gaara do Tayuyi. Dziewczyna
nie popatrzyła jednak we wskazanym przez niego kierunku, tylko obdarzyła go
niezbyt przyjaznym spojrzeniem. Ino natomiast zauważyła przy drzwiach
wejściowych Sakona i Kidomaru, którzy przedzierali się przez tłum w ich
kierunku.
Tylko
tego jej brakuje. Nie dość, że Tayuya zdemaskowała fakt, że rozmawiała z
Sakonem, teraz ten jeszcze gotów do niej podejść, kiedy Shikamaru stoi tuż obok.
Już czuła na sobie badawczy wzrok szatyna. Powiedziała mu przecież – zgodnie z
prawdą – że nie spotyka się już z „tymi” znajomymi, a teraz Shikamaru
zorientował się, że „oni” to nowi kumple Sasuke. Pomyśli, że wciąż utrzymuje z
nimi kontakty. Miała ochotę skręcić Tayuyi kark, za podejrzenia, jakie na nią
ściągnęła, jak również za lekceważący sposób, w jaki się do niej odnosiła.
-
Żegnamy – powiedział Gaara z naciskiem.
Tayuya
spojrzała na niego, po czym uśmiechnęła się uprzejmie.
-
To było bardzo miłe spotkanie – spojrzała na Ino. – Pozdrów Sakure.
Ino
zbladła, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, Tayuya już podążała na spotkanie nowo
przybyłych kolegów. Gaara i Temari o czymś rozmawiali, ale zupełnie nie
zwróciła uwagi na to, co mówią.
Odszukała
wzrokiem Sasuke, który znajdował się teraz w dużej odległości od nich, przy
barze. Potem spojrzała na Tayuye, która stała z kolegami niedaleko wejścia.
Sakon spojrzał w jej stronę, jakby wahał się, czy powinien podejść.
Zdała
sobie sprawę, że będzie to wyglądać jak ucieczka, ale musiała stąd natychmiast
wyjść. Nie bała się gróźb Tayuyi, ale nie miała ochoty rozmawiać z Sakonem.
Odwróciła
się do Shikamaru.
-
Miłej zabawy. Ja idę do domu, zaczyna się tu robić zbyt tłoczno.
-
Odprowadzę cię – odpowiedział szatyn. Wyglądał na wytrąconego z równowagi. Ino
nie miała ochoty mu się tłumaczyć.
-
Nie ma takiej potrzeby – odparła. – Mieszkam przecież niedaleko stąd – dodała,
jakby tego nie wiedział.
Shikamaru
pokręcił głową, nieprzekonany.
-
Ja cię odprowadzę – zaofiarował się nagle Gaara. – I tak miałem już wychodzić.
-
Świetnie – zgodziła się natychmiast, postanawiając nie dać Shikamaru czasu na
zastanawianie się. – Bawcie się dobrze – rzuciła bezosobowo, kątem oka
dostrzegając niezadowolenie na twarzy Temari.
Cóż,
Temari była niezadowolona. Nie dość, że Shikamaru przejrzał jej – teraz to
wiedziała, żałośnie prosty – plan, to jeszcze wszystko przepadło, bo Gaara –
zamiast rozmawiać z nimi – całą swoją uwagę poświęcił Ino. Nie trzeba było jej zapraszać,
następnym razem musi się wystrzegać takich głupich błędów.
***
Ino
była pozytywnie zaskoczona, że kiedy szła do wyjścia, żadne ze stojącej
nieopodal trójki się do niej nie odezwało. Dopiero po chwili przyszło jej do
głowy, że pewnie zawdzięcza to towarzystwu Gaary, który – jak wiedziała – nie
był do nich zbyt pozytywnie nastawiony. Pamiętała, jeszcze z czasów kiedy
przyjaźniła się z Tayuyą i jej paczką, że Gaara był dla nich uciążliwym
konkurentem. Wypowiadali się o nim dość niepochlebnie, ale także najwidoczniej
się go bali. Najoczywistszym dowodem na to było, że mimo prowadzenia handlu w
szkołach średnich nigdy nie próbowali rozprowadzać narkotyków na terenie liceum
Konoha. Ani wtedy, ani teraz, kiedy Gaara nie zajmował się już narkotykami.
Ino
poznała Tayuye, Sakona, Kidomaru i Jirobou jeszcze w gimnazjum, na jakiejś
imprezie. Chodzili do równoległej szkoły. Imponowali jej wieloma rzeczami –
zamiłowaniem do muzyki, niezależnością i beztroskim podejściem do życia. Na
początku nie wiedziała, że rozprowadzają narkotyki na imprezach i w
szkołach. Ale kiedy się zorientowała, jakoś to zaakceptowała. Uznała, że to ich
sprawa, a ona nie będzie się w to mieszać. Nie wydawało się jej też wcale, że
robią coś złego – jest to oczywiście nielegalne, ale czy naganne moralnie? W
końcu nikogo nie zmuszali do brania narkotyków, klienci znajdowali się sami,
oni tylko „pośredniczyli”. Jak to jej wyjaśnił kiedyś Sakon, kiedy zapytała go
o „poczucie odpowiedzialności” – nikogo nie namawiają. I to miało wykluczać wyrzuty
sumienia.
W
tej chwili Ino nie była już taka pewna, czy powiedział jej wtedy prawdę,
podejrzewała wręcz, że nie. Sama była przecież świadkiem, jak „polecali” komuś
określony towar. Ale czy to już było naganne moralnie? Przecież polecali to, co
z własnego doświadczenia uważali za „lepsze”. Zresztą, w tamtym czasie
przestała już tak wyraźnie dzielić rzeczy na moralne i niemoralne. Ona sama
postępowała wtedy nieuczciwie – wobec rodziców i wobec Shikamaru, ponieważ
nigdy nie mówiła prawdy, gdzie i z kim wychodzi. Matka nie pozwoliłaby jej na
imprezy w klubach, ani na heavy metalowe koncerty. Pochodzenie jej znajomych
kwalifikowało ich jako nieodpowiednie towarzystwo. Właśnie dlatego zaczęła się
z nimi spotykać. Chciała wymknąć się spod kontroli rodziców.
Uważała,
ze każdy żyje na własny rachunek, a oni – w tamtym czasie nie wahała się
nazywać ich przyjaciółmi – sami decydują o sobie. Biorą, to ich sprawa,
zarabiają przy tym – to również ich sprawa. Najbardziej liczyło się dla niej,
że nie próbują jej w to wciągnąć. Miała zupełnie beztroskie podejście do życia.
Później
Tayuya ją oszukała i Ino zerwała z nią kontakty, ale nadal przyjaźniła się z
Sakonem, mimo, że zorientowała się już, że mu się podoba. Udawała, że tego nie
zauważa – kiedy rozstała się z Shikamaru, nie pozostał jej już właściwie nikt
inny. Na wsparcie przyjaciółki nie mogła liczyć. Od momentu, kiedy Ino
przyznała, że kiedyś podobał jej się Sasuke, Sakura sprawiała wrażenie, jakby
robiła wszystko, żeby trzymać ją z dala od niego, co pochłaniało zasadniczą
część jej uwagi. W innej sytuacji to byłoby nawet zabawne, że postrzegała ją
jako zagrożenie w tamtym momencie, kiedy Ino naprawdę nie była zainteresowana
facetami, a już najmniej Sasuke. Wynikało to chyba z faktu, że Sakura doszła do
wniosku, że nie traktowała Shikamaru poważnie. Ino nie wyprowadziła jej z
błędu.
Z
czasem zorientowała się też, że narkotyki to nie tylko środek służący zabawie,
ale trucizna, która powoduje śmierć. Sakon zapewniał, że ani on, ani jego
znajomi już nie handlują. Ino nawet dogadała się z Tayuyą i wyszła z nimi na
kilka imprez. Okazało się jednak, że Sakon skłamał. I tym razem Ino wiedziała,
że musi zerwać z nimi kontakty – i bez spotykania się z nimi do końca życia
będzie mieć przed oczami twarz Naru, która niemal na jej oczach wstrzyknęła
sobie narkotyk, po którym już się nie obudziła.
Potem
Sasuke się z nimi zakumplował. Już wtedy powinna była wiedzieć, że przyniesie
to kłopoty, ale ponieważ nie chciała już mieć z tym nic wspólnego – nie
zdradziła Sakurze, że zna nowych znajomych jej chłopaka, ani że wie, czym się
zajmują. Sasuke dobrze wiedział co robi, Ino nie zamierzała w to ingerować.
Znała go na tyle, by wiedzieć, że choćby się w coś wplątał, nie wciągnie w to
Sakury. To jej wystarczało. Nie przyszło jej do głowy, że jeśli Sasuke z nią
zerwie, jej przyjaciółka sama może znaleźć do nich dojście. I zupełnie nie
rozumiała, dlaczego właściwie to zrobiła? Po co kontaktowała się z Tayuyą? Ino
brała pod uwagę różnie możliwości, i każda z nich była równie niepokojąca. Tak
jak owe „pozdrów Sakurę”, przekazane jej na odchodnym przez Tayuye. To
najbardziej wytrąciło ją z równowagi tego wieczoru.
Jakby
nie wystarczył sam fakt, że Shikamaru zaprosił ją na spotkanie, po to tylko, by
potem w tak oczywisty sposób ją ignorować. To zdecydowanie nie był udany
weekend.
A
przyszły tydzień zapowiada się jeszcze gorzej, pomyślała, kiedy zbliżała się
pod swój dom w towarzystwie milczącego Gaary – zastanowiła się mimochodem, czy
on zawsze jest taki małomówny, czy po prostu akurat jej nie ma nic do
powiedzenia, doszedłszy do wniosku, że był dla niej wystarczająco uprzejmy tego
wieczoru. - Nie dość, że będzie musiała rozwiązać tę sprawę z Sakurą, zupełnie
nie wiedząc, jak powinna to zrobić, to jeszcze może się okazać, że Shikamaru
będzie żądał od niej wyjaśnień.
Najchętniej
w ogóle nie poszłabym jutro do szkoły, pomyślała, zatrzymując się przed domem.
-
To tutaj – powiedziała do Gaary.
Chłopak
nawet nie zerknął na dom, który na wszystkich znanych jej ludziach robił duże
wrażenie. Biały, średniej wielkości budynek sprawiał wrażenie małej willi. Ino
go nie znosiła. W środku było tak samo jak na zewnątrz – wystawne, wysmakowane
wnętrze, w którym nie sposób było poczuć się jak w domu.
Nieprzyjemność
mieszkania w tym miejscu czasami tylko rekompensował podziw znajomych – można
było wtedy uśmiechać się i udawać, że świetnie jest tutaj mieszkać. Gaara nie
dał jej do tego okazji, zauważyła za to, że przygląda jej się z jakimś
nieodgadnionym wyrazem twarzy. Popatrzyła na niego wyczekująco.
-
Chciałeś mnie o coś zapytać? – odezwała się.
Intuicja
podpowiadała jej, że chodzi o coś związanego z Tayuyą. Gaara spojrzał na nią z
jakimś szczególnym zainteresowaniem, kiedy Tayuya odezwała się do niej w
klubie. W pierwszym momencie pomyślała, że mógł ją skojarzyć z czasów
gimnazjalnych, jako jedną z ich „paczki”, ale przecież nie utrzymywał z nimi
kontaktów. Zaś Ino rozmawiała z nim tylko raz, i miała nadzieję, że Gaara jej
nie kojarzy.
-
Właściwie to nie – odpowiedział chłopak z zastanowieniem.
Ino
poczuła się zniecierpliwiona.
-
Ale o coś ci chodzi – prychnęła. Jakże chciałaby już mieć ten dzień za sobą.
-
To ty byłaś na koncercie Blue Eden w „Marsie” – stwierdził siedemnastolatek,
jakby nadal się nad czymś zastanawiał.
To
było ponad dwa lata temu. Nie bez powodu mówił właśnie o tym koncercie.
Poczuła,
że ma ochotę zapaść się pod ziemię. Zamiast tego zapytała cynicznie:
-
Zmierzasz do czegoś, czy po prostu chcesz się popisać niesamowitą pamięcią?
Tak
naprawdę doskonale znała odpowiedź, ale nie przyszło jej nic innego do głowy.
Gaara
postanowił nie odnosić się wprost do zadanego przez nią pytania.
-
Jeśli Sakura to twoja przyjaciółka, powinnaś powiedzieć jej, do jakiego stopnia
Tayuya potrafi być mściwa – stwierdził po prostu.
Prychnęła
ze złością. On, były diler, będzie jej mówił, co powinna, a czego nie powinna?
Przyszło jej do głowy, że jest równie przemądrzały jak jego siostra.
-
Sądzę, że to w ogóle nie jest twoja sprawa – odparła nieuprzejmie.
Gaara
skinął głową.
-
Masz rację, nie jest. Natomiast fakt, że Sakura sięga po narkotyki, to jak
najbardziej twoja sprawa. Przyjaźń zobowiązuje.
To
już był szczyt bezczelności.
-
Nie jesteś odpowiednią osobą do udzielania rad, skoro sam nie masz przyjaciół –
odparła ostro.
Gaara
patrzył na nią z zupełnie niezmienionym wyrazem twarzy, ale ona miała niejasne
wrażenie, że jest wręcz rozbawiony.
-
Jeśli to miało zrobić na mnie wrażenie, to raczej ci nie wyszło – stwierdził.
Ino
poczuła rosnącą złość, tylko dlatego, że on zachowywał niewzruszony spokój.
-
To straszne, z rozpaczy idę pociąć się żyletką – prychnęła. – Na razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz