piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 22. Drobne kłamstwa



Shikamaru już w gimnazjum doszedł do wniosku, że płeć piękna została stworzona po to, by przysparzać mężczyznom kłopotów. I jak dotychczas nie znalazł żadnej przyczyny, by zmienić zdanie.
Doświadczenia z kobietami nauczyły go kilku rzeczy. Przede wszystkim nabrał przekonania, że trzeba zawsze bardzo uważać, by nie dać się w coś wmanipulować. Dziewczyny wydają się mieć naturalne zdolności w tym kierunku. Jeśli jakaś tego nie wykorzystuje – oznacza to po prostu, że jeszcze nie jest świadoma swoich możliwości.
Kobiety zdają się przy tym zapominać, że nikt nie lubi, gdy się nim manipuluje. Zwłaszcza Shikamaru był na to wyczulony. W momencie, kiedy Temari zupełnie nagle zgodziła się na zaproponowane spotkanie, w jego mózgu zapaliła się ostrzegawcza lampka. Jak się okazało, przeczucie go nie myliło, bo blondynka oświadczyła, że Gaara przyjdzie razem z nią, gdyż samej nigdzie jej nie wypuści.
Było to oczywiście zupełnie wiarygodne wytłumaczenie. Bardzo łatwo było uwierzyć, że nadopiekuńczość Gaary sięga tak daleko. I właśnie dlatego, że tak proste, wyjaśnienie to wydawało się podejrzane.
Oczywiście, istniała możliwość, że Shikamaru był po prostu zbyt skłonny do wyciągania pochopnych wniosków. Miał nadzieję, że Temari nic nie kombinuje - mimo to na umówione spotkanie poszedł  podejrzliwie nastawiony. Postanowił przyjąć postawę obserwatora i szybko ocenić sytuację. Zaskoczonej Ino powiedział zgodnie z prawdą, że to Temari jest inicjatorką zaproszenia jej do klubu. Ino nie próbowała nawet ukryć swojej niechęci do nastolatki, ale zgodziła się bez wahania, zapewne po to, by okazać dobrą wolę.
Shikamaru bardzo liczył na jej obecność, ponieważ zdawał sobie sprawę, że spotkanie nie zapowiada się zbyt optymistycznie. Atmosfera zgodnie z przewidywaniami od początku była napięta – on sam, zgodnie z pierwotnym założeniem, nie próbował zagajać rozmowy, ale nastawił się na obserwację. Gaara sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział właściwie, co tu robi, a Temari była nienaturalnie cicha. Ino zaś jakoś nie podołała przypisywanemu jej przez Shikamaru zadaniu, mimo że zwykle była duszą towarzystwa. Co prawda wzięła na siebie ciężar prowadzenia rozmowy, ale w tej sytuacji był to raczej monolog, skupiony wokół zupełnie błahych tematów, zaczynając od pogody i wystroju klubu, muzyki, a kończąc na – o, zgrozo – szkole.
Trudno jednak było mieć do niej pretensje. Przynajmniej coś się działo, nawet jeśli pozostali – podobnie jak Shikamaru – tylko udawali, że jej słuchają.
Szatyn i tak był od samego początku przekonany, że spotkanie będzie całkowitą porażką, a w tej sytuacji miał przynajmniej warunki, by postarać się obiektywnie ocenić sytuację. Wyniki tej obserwacji były zgodne z jego przewidywaniami, a przez to - rozczarowujące.
Dziewczyny jednak są irytujące, pomyślał z niezadowoleniem. W tym samym momencie przyszło mu do głowy, że wypadałoby jednak jakoś wtrącić się w rozmowę. Biedna Ino miała już chyba dość, pomyślał z pewną satysfakcją. Powinna być zadowolona, zawsze uwielbiała być w centrum zainteresowania. Jak się jednak okazało, nawet ona może być zmęczona mówieniem.
- Dlaczego właściwie nie było cię w piątek w szkole? – odezwała się w końcu do Gaary, zniechęcona brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony Shikamaru, którego próbowała wciągnąć do rozmowy. Była już zirytowana tym lekceważeniem z jego strony. Przyszło jej do głowy, że jednak mógł się umówić z Temari na normalną randkę, zamiast angażować przyzwoitki.
Shikamaru z kolei pomyślał, że jest to głupie pytanie. Niepotrzebnie zwraca uwagę na fakt, że zachowanie Gaary – lub jego nieobecność – zawsze przyciąga uwagę całej szkoły.
- Byłem odwiedzić matkę – odpowiedział Gaara. Odezwał się po raz pierwszy tego wieczoru, ponieważ wcześniej nie uznał za konieczne się przywitać. Zresztą – Shikamaru nie był tym rozczarowany, choć miał prawo poczuć się urażony. Mimo wszystko, tak było wygodnie także i dla niego, ponieważ już dawno uznał, że kontakty z niesympatycznym siedemnastolatkiem należy ograniczyć tylko do niezbędnego minimum.
Byłoby to zupełnie łatwe do zrealizowania, gdyby nie kombinacje Temari. Zrozumiał, że teraz będzie z tym problem. Dziewczyny są takie kłopotliwe.
- Gdzieś daleko? – zapytała Ino, uszczęśliwiona, że pojawia się szansa nadania tej dziwacznej sytuacji pozorów zwykłego spotkania w gronie znajomych.
- Tak – odparł Gaara lakonicznie. – W prefekturze Koczi.
Ino przyjęła to za dobrą monetę.
- Ja też mam dość daleko rodzinę – powiedziała szybko, jakby obawiała się, że nowy wątek rozmowy wymknie jej się z rąk. – Mój ojciec mieszka w Kioto. To wygodne, można zobaczyć inną część kraju zupełnie za darmo.
Shikamaru mimowolnie przygryzł wargi.
To zabawne, ani jedna nuta w głosie blondynki nie zabrzmiała nieszczerze, mimo to wiedział, że ściemnia. Upływ czasu zupełnie nie odebrał jej  nadzwyczajnych zdolności do kłamstwa.
- Jest duża różnica – odparł Gaara sceptycznie.
Temari poruszyła się niespokojnie, jakby chciała go uciszyć.
- Co wy na to, żebyśmy zagrali w kręgle? – zaproponowała nagle ożywionym tonem.
Gaara spojrzał na nią z ukosa. Temari popatrzyła z nadzieją na Shikamaru. On jednak nie był w tej chwili zbyt kooperacyjnie nastawiony, i nie odpowiedział.
- Świetny pomysł – podchwyciła Ino, patrząc na szatyna niechętnie. Coraz bardziej żałowała, że w ogóle tutaj przyszła - do czego to doszło, żeby to ona miała starać się nawiązać z Temari jakąś nić porozumienia. – Pytanie tylko, kto będzie chciał być ze mną w drużynie, muszę od razu się przyznać, że kręgle nie są moją mocną stroną.
Temari zupełnie zlekceważyła sugestię zawartą w jej słowach.
Gaara, który w tej chwili lustrował wzrokiem wyraz twarzy Shikamaru, spojrzał na blondynkę.
- Nie widzę problemu, nauczę cię – powiedział.
Ino spojrzała na niego z zaskoczeniem.
- Tak?
- Tak. Pod warunkiem, że zamilkniesz na trochę. Nikt nie mówił ci jeszcze, że jesteś zbyt gadatliwa?
Ino przymrużyła oczy.
- A tobie nikt nie mówił, że jesteś arogancki? – odcięła się.
Jednak domyśliła się, że chłopak chce dać pozostałej dwójce okazję do porozmawiania, więc – co prawda z urażoną miną – odeszła od Shikamaru i skierowała się do drugiej części klubu, gdzie były automaty do gier, bilard i kręgle. Gaara zerknął na siostrę i poszedł za nią.
Było to zupełnie nie po myśli Temari, ale po chwili zastanowienia uznała, że kręgle mogą być dobrym sposobem na rozładowanie atmosfery.
- A ty, potrafisz grać w kręgle? Chciałabym to wygrać – odezwała się do Shikamaru, jakby skład drużyn został już ustalony.
Chłopak patrzył na nią spode łba.
- Damy radę – powiedział po chwili zastanowienia. –Ino jest oporną uczennicą. Idę w tym czasie napić się piwa – oznajmił.
Nie czekając na jej odpowiedź, odszedł w kierunku baru. Temari mogła się tylko domyślać, z jakiego powodu jest taki zirytowany.

***

- Czym właściwie zajmują się twoi rodzice? – zapytał Shikamaru, pijąc drugie już piwo.
Siedzieli przy stoliku. Temari jeszcze nawet nie dotknęła swojej coli. Czuła się jakoś niepewnie, mimo że bez towarzystwa Gaary i Ino rozmowa potoczyła się zupełnie swobodnie. Cały czas miała wrażenie, że Shikamaru dziwnie jej się przygląda, jakby się nad czymś zastanawiał. Teraz jednak odwrócił wzrok i popatrzył w kierunku, gdzie znajdowały się tory do kręgli. Temari zerkała tam co jakiś czas. Gaara sprawiał wrażenie zniecierpliwionego, z czego wnosiła, że Ino rzeczywiście przejawia brak talentu. Albo – pomyślała niechętnie – tylko udaje, żeby zwrócić na siebie uwagę. W końcu powinien istnieć jakiś limit czasowy, w ciągu którego każda – nawet najmniej pojętna osoba – powinna nauczyć się nadawać kuli wyznaczony bieg.
Temari czuła rosnącą niechęć do tej dziewczyny. Nigdy jej nie lubiła – Ino była dla niej zbyt głośna, a jej zachowanie zdawało jej się sztuczne. Jednak od momentu, kiedy – była tego pewna – Ino w oczywisty sposób podrywała Shikamaru, ta niechęć nabrała zupełnie nowego wymiaru. Automatycznie przyporządkowała blondynce etykietkę flirciary. Ale też właśnie dlatego zaproponowała Shikamaru, by ją zaprosił – Ino mogła posłużyć za wiarygodną wymówkę, by ściągnąć tu Gaare. Niestety, nie przewidziała, że cały jej plan może się przez to rozsypać. Wcale nie życzyła sobie tutaj towarzystwa Ino, więc wolała siedzieć tutaj i rozmawiać z Shikamaru, niż zaproponować, by zagrać wreszcie w te kręgle. Ale tym sposobem Gaara stał się pretekstem, by trzymać dziewczynę z daleka, a Temari nie miała okazji, by zmusić go jakoś do próby porozumienia z Shikamaru. Jedynym sposobem, by wieczór nie okazał się stracony, było pozbycie się Ino - jednak Temari zupełnie nie miała pomysłu, jak do tego doprowadzić. Czas uciekał, a wiedziała przecież, że Gaara nie zechce spędzić tu całego wieczoru.
- Niczym – odpowiedziała nieuważnie na zadane przez Shikamaru pytanie.
Chłopak zmarszczył brwi.
- Niczym. Fascynujące.
Spojrzała na niego. Najwidoczniej poczuł się urażony, że go zbywa. Był dzisiaj w jakimś dziwnym humorze.
- Naprawdę – odparła. – Nie mogą się niczym zajmować, bo nie żyją.
Shikamaru wyglądał na zmieszanego.
- Ah – powiedział niepewnie. – Przykro mi.
Temari wzruszyła obojętnie ramionami.
- Niepotrzebnie, mnie nie jest przykro – odpowiedziała, jakby to miało zakończyć temat.
Shikamaru popatrzył na nią badawczo. W końcu postanowił puścić to zdanie mimo uszu.
- Oboje? – odezwał się z wahaniem. – Gaara przecież mówił…
Temari przygryzła wargi. Oczywiście, pamiętała, co powiedział o matce.
- Nie wszystko, co mówi Gaara, należy traktować całkowicie poważnie – stwierdziła. – Powinieneś to wiedzieć najlepiej, w końcu groził ci śmiercią.
Shikamaru jednak to nie rozbawiło.
- Rozumiem – powiedział niechętnie. – Następna osoba, która nałogowo mija się z prawdą.
Temari popatrzyła na niego, obruszona.
- Nie – powiedziała ostro, chociaż nie mogła wiedzieć, co Shikamaru ma na myśli, mówiąc „następna osoba”. – Potraktuj to jako metaforę. Wiesz chyba, co to metafora? – zapytała. Wolała mu nie tłumaczyć, że w piątek była rocznica śmierci matki. Żeby uniknąć niewygodnych pytań, lepiej było odciągnąć jego uwagę od tego tematu.
Shikamaru spojrzał na nią z ukosa. Miała wrażenie, że słucha jej nieuważnie, ponieważ jest zajęty obserwowaniem Ino. Nie wiedzieć czemu, rozdrażniło ją w tym momencie spostrzeżenie, że dziewczyna ma na sobie krótką spódniczkę.
- A czym zajmują się twoi rodzice? – zapytała.
Shikamaru machnął ręką.
- Ojciec jest ekonomistą – powiedział, dając do zrozumienia, że nie jest to nic ciekawego. – Matka jest niespełnioną zawodowo gospodynią domową, która ubzdurała sobie, że powinienem zrobić karierę prawniczą.
Temari uniosła brwi.
- A ty nie chcesz?
Shikamaru popatrzył na nią, jakby powiedziała coś niedorzecznego.
- Jasne, że nie. Siedem lat nauki, po to, by potem i tak do końca życia siedzieć w kodeksach? – potrząsnął głową, jakby chciał odpędzić od siebie tę przerażającą wizję.
- Ale za to porządne zarobki – odparła Temari. – Ale jeśli nie chcesz pójść na prawo, to co będziesz robił?
Szesnastolatek wzruszył ramionami.
- Ty masz pewnie już opracowane plany na przyszłość – bardziej stwierdził niż zapytał.
Nastolatka skinęła głową.
- Tak.
- Więc, czym będziesz się zajmować?
- Zostanę meteorologiem.
Shikamaru niemal zakrztusił się piwem. Kiedy jednak zobaczył minę Temari, stwierdził, że nie żartowała.
- Właściwie to sensowne – zakpił. – Gdyby ktoś mnie płacił za gapienie się w chmury, zapewne też bym skorzystał.
 Temari zmrużyła gniewnie powieki. Shikamaru spoważniał.
- Ale, tak właściwie, po co zajmować się czymś, czego nie możesz kontrolować? Nigdy nie zmienisz kierunku wiatru. I nie powstrzymasz tsunami – dodał.
- Ale to interesująca dziedzina wiedzy – odparła Temari, urażona. – A przy tym, jesteśmy w stanie wywierać wpływ na pogodę, w ograniczonym zakresie.
Shikamaru postanowił się nie sprzeczać. Zdążył się już zorientować, że rozdrażniona Temari potrafi być niebezpieczna.
Ją jednak drażniło coś zupełnie innego niż fakt, że nie potraktował jej zawodowych planów poważnie.
- Na co się tak gapisz? Jesteś zazdrosny?
Shikamaru spojrzał na nią. Zorientował się, co ma na myśli dopiero, gdy spojrzała znacząco w stronę dwójki przy kręglach. Poczuł się jak dzieciak przyłapany na wykradaniu ciastek.
- Nie obraź się, Temari – odparł. – Ale twój brat nie jest w moim typie.
Temari zmarszczyła brwi.
- To na pewno – mruknęła, przewracając oczami.
Jednak Shikamaru postanowił w tym momencie, że zagra w otwarte karty.
- Mówię serio – odezwał się poważnym tonem, czym zmusił ją, by na niego popatrzyła z uwagą. – Cokolwiek kombinujesz, daruj sobie. Nie lubię Gaary, i nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Temari spróbowała żartem wybrnąć z tej sytuacji.
- A co, wydaje ci się, że jestem swatką?
Shikamaru zlustrował ją karcącym spojrzeniem. Odłożył na bok stołu niedokończone piwo.
- Zaprosiłem tutaj ciebie, nie twojego brata. Nie zamierzam się z nim dogadywać, a ty powinnaś to przyjąć do wiadomości; zamiast tego, kombinujesz, co mi się nie podoba. I nie podoba mi się, że wykorzystałaś do tego Ino.
Temari, nie wiedzieć czemu, poczuła się rozzłoszczona zwłaszcza tym ostatnim zdaniem. Nie zdążyła jednak odpowiedzieć. Właśnie podeszli do nich Ino i Gaara.
- Widzę, że świetnie się bawicie – odezwała się blondynka, której dobry humor tylko bardziej zdenerwował Temari. – Zapomnieliście, że mieliśmy zagrać w kręgle?
- Bawiliśmy się świetnie, dopóki się nie pojawiłaś – odparła Temari opryskliwie.
Ino spojrzała na nią z wyraźnym zaskoczeniem. Po chwili zdumienie zmieniło się w złość, ale nim wygłosiła uszczypliwą uwagę pod adresem rozmówczyni, uznała całą tę wymianę zdań za jałową. W odległości paru metrów za plecami Temari zobaczyła Sasuke, i to – jakżeby inaczej – w towarzystwie Tayuyi.
- On chyba nie powinien mieć tutaj wstępu – wycedziła przez zęby, całą złość ukierunkowując w bruneta, który rozglądał się niefrasobliwie, zupełnie nieświadomy, że stał się obiektem nienawistnych spojrzeń.
Ino nie należała do osób, które szukają okazji do kłótni, ale w tej chwili nie czuła się sobą. Z jakiegoś powodu była wściekła – jedno wypowiedziane od niechcenia przez Temari zdanie sprawiło, że wyparował z niej cały dobry nastrój, a teraz jeszcze zobaczyła Sasuke z Tayuyą. Natychmiast pomyślała o Sakurze, z którą ostatnio zupełnie nie potrafiła się dogadać, i stwierdziła z całą pewnością, że to ich wina.
Shikamaru wstał z krzesła.
- Chodźmy na te kręgle – powiedział.
Gaara spojrzał szybko na zegarek, co dostrzegła tylko Temari. Ino lustrowała wzrokiem Tayuye, która także zdążyła już ją zauważyć, i bezczelnie pomachała do niej, a potem podeszła. Ino przymrużyła oczy.
- Witajcie – odezwała się Tayuya, skinąwszy głową najpierw w kierunku Gaary, a potem Temari, po czym spojrzała na Ino. Shikamaru, którego nie znała osobiście, zupełnie zlekceważyła. – Jaki ten świat mały.
- Zdecydowanie za mały – odpowiedziała Ino oschle.
Tayuya uśmiechała się triumfująco.
- Więc postanowiłaś mieszać się w nie swoje sprawy – powiedziała powoli. Obejrzała się za siebie, oceniając, w jakiej odległości znajduje się Sasuke, który częstował papierosem jakiegoś znajomego. Nie przejawiał chęci, aby do nich podejść.
Blondynka pomyślała, że Sakon musiał powiedzieć jej, że do niego zadzwoniła. Popatrzyła hardo na rudowłosą.
- Zależy, co przez to rozumiesz – odparła.
Tayuya jednak nie zamierzała najwidoczniej niczego doprecyzować.
- Wpadnij do naszego klubu. Sakon cię zapraszał, prawda? Wtedy ci wyjaśnię, co przez to rozumiem – odpowiedziała złowrogim tonem.
Ino nie domyślała się, o co dziewczyna się tak wścieka – w końcu Sakon nic takiego jej nie powiedział. Nie mogła oczywiście wiedzieć, że Tayuya podejrzewa ją o zdradzenie Sasuke, że dostarczyła Sakurze narkotyki.
- Twoi znajomi na ciebie czekają – odezwał się nagle Gaara do Tayuyi. Dziewczyna nie popatrzyła jednak we wskazanym przez niego kierunku, tylko obdarzyła go niezbyt przyjaznym spojrzeniem. Ino natomiast zauważyła przy drzwiach wejściowych Sakona i Kidomaru, którzy przedzierali się przez tłum w ich kierunku.
Tylko tego jej brakuje. Nie dość, że Tayuya zdemaskowała fakt, że rozmawiała z Sakonem, teraz ten jeszcze gotów do niej podejść, kiedy Shikamaru stoi tuż obok. Już czuła na sobie badawczy wzrok szatyna. Powiedziała mu przecież – zgodnie z prawdą – że nie spotyka się już z „tymi” znajomymi, a teraz Shikamaru zorientował się, że „oni” to nowi kumple Sasuke. Pomyśli, że wciąż utrzymuje z nimi kontakty. Miała ochotę skręcić Tayuyi kark, za podejrzenia, jakie na nią ściągnęła, jak również za lekceważący sposób, w jaki się do niej odnosiła.
- Żegnamy – powiedział Gaara z naciskiem.
Tayuya spojrzała na niego, po czym uśmiechnęła się uprzejmie.
- To było bardzo miłe spotkanie – spojrzała na Ino. – Pozdrów Sakure.
Ino zbladła, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, Tayuya już podążała na spotkanie nowo przybyłych kolegów. Gaara i Temari o czymś rozmawiali, ale zupełnie nie zwróciła uwagi na to, co mówią.
Odszukała wzrokiem Sasuke, który znajdował się teraz w dużej odległości od nich, przy barze. Potem spojrzała na Tayuye, która stała z kolegami niedaleko wejścia. Sakon spojrzał w jej stronę, jakby wahał się, czy powinien podejść.
Zdała sobie sprawę, że będzie to wyglądać jak ucieczka, ale musiała stąd natychmiast wyjść. Nie bała się gróźb Tayuyi, ale nie miała ochoty rozmawiać z Sakonem.
Odwróciła się do Shikamaru.
- Miłej zabawy. Ja idę do domu, zaczyna się tu robić zbyt tłoczno.
- Odprowadzę cię – odpowiedział szatyn. Wyglądał na wytrąconego z równowagi. Ino nie miała ochoty mu się tłumaczyć.
- Nie ma takiej potrzeby – odparła. – Mieszkam przecież niedaleko stąd – dodała, jakby tego nie wiedział.
Shikamaru pokręcił głową, nieprzekonany.
- Ja cię odprowadzę – zaofiarował się nagle Gaara. – I tak miałem już wychodzić.
- Świetnie – zgodziła się natychmiast, postanawiając nie dać Shikamaru czasu na zastanawianie się. – Bawcie się dobrze – rzuciła bezosobowo, kątem oka dostrzegając niezadowolenie na twarzy Temari.
Cóż, Temari była niezadowolona. Nie dość, że Shikamaru przejrzał jej – teraz to wiedziała, żałośnie prosty – plan, to jeszcze wszystko przepadło, bo Gaara – zamiast rozmawiać z nimi – całą swoją uwagę poświęcił Ino. Nie trzeba było jej zapraszać, następnym razem musi się wystrzegać takich głupich błędów.

***

Ino była pozytywnie zaskoczona, że kiedy szła do wyjścia, żadne ze stojącej nieopodal trójki się do niej nie odezwało. Dopiero po chwili przyszło jej do głowy, że pewnie zawdzięcza to towarzystwu Gaary, który – jak wiedziała – nie był do nich zbyt pozytywnie nastawiony. Pamiętała, jeszcze z czasów kiedy przyjaźniła się z Tayuyą i jej paczką, że Gaara był dla nich uciążliwym konkurentem. Wypowiadali się o nim dość niepochlebnie, ale także najwidoczniej się go bali. Najoczywistszym dowodem na to było, że mimo prowadzenia handlu w szkołach średnich nigdy nie próbowali rozprowadzać narkotyków na terenie liceum Konoha. Ani wtedy, ani teraz, kiedy Gaara nie zajmował się już narkotykami.
Ino poznała Tayuye, Sakona, Kidomaru i Jirobou jeszcze w gimnazjum, na jakiejś imprezie. Chodzili do równoległej szkoły. Imponowali jej wieloma rzeczami – zamiłowaniem do muzyki, niezależnością i beztroskim podejściem do życia. Na początku nie wiedziała, że rozprowadzają narkotyki  na imprezach i w szkołach. Ale kiedy się zorientowała, jakoś to zaakceptowała. Uznała, że to ich sprawa, a ona nie będzie się w to mieszać. Nie wydawało się jej też wcale, że robią coś złego – jest to oczywiście nielegalne, ale czy naganne moralnie? W końcu nikogo nie zmuszali do brania narkotyków, klienci znajdowali się sami, oni tylko „pośredniczyli”. Jak to jej wyjaśnił kiedyś Sakon, kiedy zapytała go o „poczucie odpowiedzialności” – nikogo nie namawiają. I to miało wykluczać wyrzuty sumienia.
W tej chwili Ino nie była już taka pewna, czy powiedział jej wtedy prawdę, podejrzewała wręcz, że nie. Sama była przecież świadkiem, jak „polecali” komuś określony towar. Ale czy to już było naganne moralnie? Przecież polecali to, co z własnego doświadczenia uważali za „lepsze”. Zresztą, w tamtym czasie przestała już tak wyraźnie dzielić rzeczy na moralne i niemoralne. Ona sama postępowała wtedy nieuczciwie – wobec rodziców i wobec Shikamaru, ponieważ nigdy nie mówiła prawdy, gdzie i z kim wychodzi. Matka nie pozwoliłaby jej na imprezy w klubach, ani na heavy metalowe koncerty. Pochodzenie jej znajomych kwalifikowało ich jako nieodpowiednie towarzystwo. Właśnie dlatego zaczęła się z nimi spotykać. Chciała wymknąć się spod kontroli rodziców.
Uważała, ze każdy żyje na własny rachunek, a oni – w tamtym czasie nie wahała się nazywać ich przyjaciółmi – sami decydują o sobie. Biorą, to ich sprawa, zarabiają przy tym – to również ich sprawa. Najbardziej liczyło się dla niej, że nie próbują jej w to wciągnąć. Miała zupełnie beztroskie podejście do życia.
Później Tayuya ją oszukała i Ino zerwała z nią kontakty, ale nadal przyjaźniła się z Sakonem, mimo, że zorientowała się już, że mu się podoba. Udawała, że tego nie zauważa – kiedy rozstała się z Shikamaru, nie pozostał jej już właściwie nikt inny. Na wsparcie przyjaciółki nie mogła liczyć. Od momentu, kiedy Ino przyznała, że kiedyś podobał jej się Sasuke, Sakura sprawiała wrażenie, jakby robiła wszystko, żeby trzymać ją z dala od niego, co pochłaniało zasadniczą część jej uwagi. W innej sytuacji to byłoby nawet zabawne, że postrzegała ją jako zagrożenie w tamtym momencie, kiedy Ino naprawdę nie była zainteresowana facetami, a już najmniej Sasuke. Wynikało to chyba z faktu, że Sakura doszła do wniosku, że nie traktowała Shikamaru poważnie. Ino nie wyprowadziła jej z błędu.
Z czasem zorientowała się też, że narkotyki to nie tylko środek służący zabawie, ale trucizna, która powoduje śmierć. Sakon zapewniał, że ani on, ani jego znajomi już nie handlują. Ino nawet dogadała się z Tayuyą i wyszła z nimi na kilka imprez. Okazało się jednak, że Sakon skłamał. I tym razem Ino wiedziała, że musi zerwać z nimi kontakty – i bez spotykania się z nimi do końca życia będzie mieć przed oczami twarz Naru, która niemal na jej oczach wstrzyknęła sobie narkotyk, po którym już się nie obudziła.
Potem Sasuke się z nimi zakumplował. Już wtedy powinna była wiedzieć, że przyniesie to kłopoty, ale ponieważ nie chciała już mieć z tym nic wspólnego – nie zdradziła Sakurze, że zna nowych znajomych jej chłopaka, ani że wie, czym się zajmują. Sasuke dobrze wiedział co robi, Ino nie zamierzała w to ingerować. Znała go na tyle, by wiedzieć, że choćby się w coś wplątał, nie wciągnie w to Sakury. To jej wystarczało. Nie przyszło jej do głowy, że jeśli Sasuke z nią zerwie, jej przyjaciółka sama może znaleźć do nich dojście. I zupełnie nie rozumiała, dlaczego właściwie to zrobiła? Po co kontaktowała się z Tayuyą? Ino brała pod uwagę różnie możliwości, i każda z nich była równie niepokojąca. Tak jak owe „pozdrów Sakurę”, przekazane jej na odchodnym przez Tayuye. To najbardziej wytrąciło ją z równowagi tego wieczoru.
Jakby nie wystarczył sam fakt, że Shikamaru zaprosił ją na spotkanie, po to tylko, by potem w tak oczywisty sposób ją ignorować. To zdecydowanie nie był udany weekend.
A przyszły tydzień zapowiada się jeszcze gorzej, pomyślała, kiedy zbliżała się pod swój dom w towarzystwie milczącego Gaary – zastanowiła się mimochodem, czy on zawsze jest taki małomówny, czy po prostu akurat jej nie ma nic do powiedzenia, doszedłszy do wniosku, że był dla niej wystarczająco uprzejmy tego wieczoru. - Nie dość, że będzie musiała rozwiązać tę sprawę z Sakurą, zupełnie nie wiedząc, jak powinna to zrobić, to jeszcze może się okazać, że Shikamaru będzie żądał od niej wyjaśnień.
Najchętniej w ogóle nie poszłabym jutro do szkoły, pomyślała, zatrzymując się przed domem.
- To tutaj – powiedziała do Gaary.
Chłopak nawet nie zerknął na dom, który na wszystkich znanych jej ludziach robił duże wrażenie. Biały, średniej wielkości budynek sprawiał wrażenie małej willi. Ino go nie znosiła. W środku było tak samo jak na zewnątrz – wystawne, wysmakowane wnętrze, w którym nie sposób było poczuć się jak w domu.
Nieprzyjemność mieszkania w tym miejscu czasami tylko rekompensował podziw znajomych – można było wtedy uśmiechać się i udawać, że świetnie jest tutaj mieszkać. Gaara nie dał jej do tego okazji, zauważyła za to, że przygląda jej się z jakimś nieodgadnionym wyrazem twarzy. Popatrzyła na niego wyczekująco.
- Chciałeś mnie o coś zapytać? – odezwała się.
Intuicja podpowiadała jej, że chodzi o coś związanego z Tayuyą. Gaara spojrzał na nią z jakimś szczególnym zainteresowaniem, kiedy Tayuya odezwała się do niej w klubie. W pierwszym momencie pomyślała, że mógł ją skojarzyć z czasów gimnazjalnych, jako jedną z ich „paczki”, ale przecież nie utrzymywał z nimi kontaktów. Zaś Ino rozmawiała z nim tylko raz, i miała nadzieję, że Gaara jej nie kojarzy.
- Właściwie to nie – odpowiedział chłopak z zastanowieniem.
Ino poczuła się zniecierpliwiona.
- Ale o coś ci chodzi – prychnęła. Jakże chciałaby już mieć ten dzień za sobą.
- To ty byłaś na koncercie Blue Eden w „Marsie” – stwierdził siedemnastolatek, jakby nadal się nad czymś zastanawiał.
To było ponad dwa lata temu. Nie bez powodu mówił właśnie o tym koncercie.
Poczuła, że ma ochotę zapaść się pod ziemię. Zamiast tego zapytała cynicznie:
- Zmierzasz do czegoś, czy po prostu chcesz się popisać niesamowitą pamięcią?
Tak naprawdę doskonale znała odpowiedź, ale nie przyszło jej nic innego do głowy.
Gaara postanowił nie odnosić się wprost do zadanego przez nią pytania.
- Jeśli Sakura to twoja przyjaciółka, powinnaś powiedzieć jej, do jakiego stopnia Tayuya potrafi być mściwa – stwierdził po prostu.
Prychnęła ze złością. On, były diler, będzie jej mówił, co powinna, a czego nie powinna? Przyszło jej do głowy, że jest równie przemądrzały jak jego siostra.
- Sądzę, że to w ogóle nie jest twoja sprawa – odparła nieuprzejmie.
Gaara skinął głową.
- Masz rację, nie jest. Natomiast fakt, że Sakura sięga po narkotyki, to jak najbardziej twoja sprawa. Przyjaźń zobowiązuje.
To już był szczyt bezczelności.
- Nie jesteś odpowiednią osobą do udzielania rad, skoro sam nie masz przyjaciół – odparła ostro.
Gaara patrzył na nią z zupełnie niezmienionym wyrazem twarzy, ale ona miała niejasne wrażenie, że jest wręcz rozbawiony.
- Jeśli to miało zrobić na mnie wrażenie, to raczej ci nie wyszło – stwierdził.
Ino poczuła rosnącą złość, tylko dlatego, że on zachowywał niewzruszony spokój.
- To straszne, z rozpaczy idę pociąć się żyletką – prychnęła. – Na razie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz