Temari
uważała zawsze, że zna Gaare tak dobrze, jak nikt inny. Przyzwyczaiła się już
do tego, że potrafił być w jednej chwili dowcipny, nawet prawie miły, a za
chwilę stać się ironicznym lub wręcz agresywnym. Nauczyła się też niemal
bezbłędnie przewidywać jego reakcje. Prawie nigdy się co do tego nie myliła.
Ale
jego zachowanie dzisiaj w szkole zaskoczyło ją całkowicie. Poczuła się jakby
traciła grunt pod nogami, gdy wybuchowy Gaara nagle okazał się
nieprzewidywalny. Zachował się w sposób ugodowy, a taki nigdy nie bywał. Nie
potrafiła odgadnąć, jakie są jego intencje i co myśli, a to ją bardzo
zaniepokoiło.
Wiedziała,
że musi z nim porozmawiać i zmusić, żeby jej to wyjaśnił. Niestety,
okazja nie nadarzyła się zbyt szybko, ponieważ prosto ze szkoły jej brat
poszedł do pracy. Temari wracała sama i miała dzięki temu okazję do przemyśleń,
ale wnioski jakie się nasuwały jedynie spotęgowały jej niepokój. Nie
potrafiła się zająć niczym konkretnym, wyczekując, kiedy Gaara wróci do domu, a
w końcu przegapiła ten moment. Gdy uznała, że najwyższy czas przygotować późną
kolację i powiedziała Kankurou, że mogą zjeść we dwójkę, ten odpowiedział, że
Gaara jest u siebie.
Na
tyle wytrąciła ją z równowagi ta informacja, że nie zastanawiając się jak
zacząć rozmowę zapukała głośno do pokoju brata i weszła, może zbyt gwałtownie
otwierając drzwi.
Gaara
siedział na łóżku po turecku. Kiedy weszła, podniósł wzrok znad książki.
-
Testujesz wytrzymałość zawiasów? – zapytał złośliwie.
Spojrzała
na niego z ukosa.
-
Nie zauważyłam, kiedy przyszedłeś – burknęła.
Chłopak
wzruszył ramionami.
-
Nic dziwnego. Byłaś zajęta gruchaniem przez telefon – odparł swobodnie.
Nie
bardzo wiedziała jak zareagować na tę uwagę, ale ponieważ Gaara nie kontynuował
tematu, postanowiła to przemilczeć.
-
Co czytasz? – zapytała.
Gaara
zamknął książkę i pokazał jej okładkę. „Dzieje” Herodota.
Temari
rozluźniła się.
-
Cieszę się, że coś porządnego. Już myślałam, że te bzdury o dżinizmie, które
widziałam u ciebie na biurku.
-
Już przeczytałem – odparł.
Uniosła
lekko brwi.
-
O, tak? – zdziwiła się lekko. – I jakie wrażenia?
-
Jeden wielki pean ku czci Mahawiry, niestety nie podparty faktami –
odpowiedział Gaara, który uwielbiał rozmawiać o książkach. Niestety, tym razem
Temari zupełnie nie miała na to ochoty. – Sądzę, że Tenten będzie musiała
przyznać mi rację.
Oczywiście.
Tego się obawiała. Na drobnej sprzeczce przy lunchu się nie skończy, Gaara
zamierza wdawać się z Tenten w intelektualne dysputy. Miała nadzieję, że sobie
to odpuści.
-
Nie masz ciekawszych rzeczy do zrobienia niż udowadniać jej, jak bardzo się
myli? – rzuciła niechętnie.
Gaara
wzruszył ramionami.
-
To okazja także do tego, żeby poznać jej argumenty. Jej fascynacja dżinizmem
jest intrygująca.
-
Moim zdaniem, łatwo wytłumaczalna – odpowiedziała Temari kwaśno. – I wolałabym,
żebyś się z nią nie zadawał – to powiedziała już znacznie poważniejszym tonem.
Gaara
nie wyglądał na zdumionego tym oświadczeniem. Odłożył książkę, co oznaczało, że
zamierza się z nią wykłócać.
-
Jaki masz z tym problem, Tem? – zapytał.
Temari
wbiła w niego ostre spojrzenie.
-
Doskonale wiesz, jaki. Ty będziesz miał masę ubawu udowadniając jej, że jest w
błędzie. Nie przeczę, może ktoś powinien ją trochę uświadomić. Ale niestety
Tenten wygląda na osobę, która bardzo nie lubi, gdy się jej coś wytyka. Wkurzy
się, masz to jak w banku, a wtedy może zacząć chlapać jęzorem na lewo i prawo.
Gaara
popatrzył na nią jak na histeryczkę.
-
Przesadzasz – stwierdził chłodno.
Po
czym bezczelnie wziął do ręki książkę, najwidoczniej chcąc zamanifestować, że
rozmowę uważa za skończoną.
To
ją rozjuszyło. Usiadła na skraju łóżka i wyrwała mu książkę z ręki. Popatrzył
na nią z rozdrażnieniem.
-
Doskonale wiesz, że nie przesadzam. Skoro już mamy takiego pecha, że się
przeniosła do naszej szkoły, to najlepiej będzie ją ignorować, i tym samym
wymusić na niej to samo.
-
Nawet jej nie znasz – stwierdził chłodno Gaara, - a już tak bardzo jej nie
lubisz?
Temari
prychnęła.
-
A dla ciebie to nie stanowi problemu, że może rozsiać w szkole plotki na nasz
temat?
Gaara
potrząsnął głową.
-
Nie. Ponieważ nie każdy zajmuje się rozsiewaniem niewiarygodnych opowieści.
Najpierw chyba trzeba uznać je za prawdziwe.
Temari
przewróciła oczami.
Zaczynała
tracić cierpliwość. Jej brat zdawał się zupełnie nie zdawać sobie sprawy z
powagi sytuacji.
Kiedy
w listopadzie Tenten wprowadziła się do Tokio, i zaczęła chodzić do Konohy,
Temari poczuła się zaniepokojona. Wolała zerwać z przeszłością, a jednym ze
sposobów na to było nie spotykanie dawno poznanych ludzi. A Tenten mieszkała w
tej samej miejscowości co oni, i chodziła z nimi do gimnazjum. Była nielubiana,
ale z całą pewnością znała wszystkie historie, jakie o nich opowiadano. Zawsze
istniało niebezpieczeństwo, że komuś to powtórzy, a teraz – zdaniem Temari –
szanse na to znacząco wzrosły.
-
Zupełnie nie znasz się na ludziach. Ty ją rozjuszysz swoimi uwagami, a ona
powtórzy którejkolwiek koleżance parę ploteczek. Potem może tego żałować, ale
fama się rozniesie, a ja nie chcę drugi raz tego przerabiać, rozumiesz? –
spojrzała na niego przenikliwie.
Gaara
spoważniał.
-
Spokojnie. Gwarantuję ci, że do niczego takiego nie dojdzie.
Blondynka
parsknęła gniewnie. A więc nie zamierza jej posłuchać.
-
W porządku, to skoro Mahawira staje się twoim nowym hobby, miło by było, żebyś
przy rozmowie o wyższości marchewki nad groszkiem mimochodem wspomniał, że my
także coś na nią mamy.
Gaara
zmarszczył brwi.
-
Nie mówisz poważnie.
Temari
potrząsnęła głową.
-
Ależ mówię – odparła.
-
Więc w tym momencie przekraczasz granicę. To, że jej matka pochodzi z eta, to
nie jest moja ani twoja sprawa. Nie będę jej straszył, ani szantażował.
Temari
wzruszyła ramionami.
-
Niech ci będzie.
Przyglądał
jej się badawczo.
-
I ty też nie.
Temari
obruszyła się.
Co
jak co, ale w tej sprawie nie mógł jej niczego zakazywać.
-
Wybacz, ale nie zamierzam pozwolić, żeby taka mała idiotka zrobiła z mojego
życia piekło.
-
Nikt nie zamierza psuć tego twojego idealnego życia. Masz chyba jakąś manię.
-
Ja mam manię?
-
Tak, skoro fakt, że ta dziewczyna może coś o nas wiedzieć momentalnie czyni ją
dla ciebie naszym wrogiem. Normalni ludzie nie zajmują się szerzeniem pomówień.
Odpuść sobie.
Temari
odwróciła wzrok. Oczywiście, mógł mieć rację. Ale wolałaby mieć pewność.
-
Tak właściwie, to dlaczego tak nagle przyszło ci to do głowy? – odezwał się
Gaara, i oczywiście był to tylko wstęp do przedstawienia swojej teorii. – Czy
nie jest czasem tak, że wszystko co związane z przeszłością uważasz za
niebezpieczne, a teraz boisz się, że twój adorator się o tym dowie?
Temari
spojrzała na niego. Sam zaczął temat, o którym chciała rozmawiać, powinna się
cieszyć. Ale tak nie było. I nie bardzo wiedziała, co ma odpowiedzieć, bo za
nic nie przyznałaby Gaarze, że ma w tym punkcie rację, a z drugiej strony
doskonale zdawała sobie sprawę, że niestety, trafił celnie.
Ale
Gaara nie oczekiwał odpowiedzi.
-
Chyba zdajesz sobie sprawę, że o pewnych rzeczach będziesz musiała mu
powiedzieć.
Tym
razem jego głos zabrzmiał bardzo poważnie. Popatrzyła na niego, nie próbując
ukryć niechęci dla tej sugestii.
-
Niby dlaczego? – oburzyła się, we własnym mniemaniu jak najbardziej słusznie.
Nie spodziewałaby się po Gaarze takiej uwagi.
Jednak
jej brat nie wydawał się zbity z tropu. Był bardzo pewny swego.
-
Nawet nie pytaj, to chyba oczywiste. W końcu Shikamaru będzie chciał wiedzieć
coś o naszych rodzicach, choćby dlatego, żeby wiedzieć, kogo prosić o twoją
rękę. Myślę, że do mnie z tym nie przyjdzie.
Temari
wybałuszyła na niego oczy.
W
pierwszym momencie pomyślała, że to jakaś ironia z jego strony, albo wredny
dowcip. Ale, nawet jeśli zamierzał być zabawny, to z całą pewnością nie był
ironiczny. Tym bardziej jej się to nie spodobało.
-
Mówiłam, żebyś nie przebywał tyle z Nejim. To prędzej czy później doprowadza do
obumierania szarych komórek – stwierdziła opryskliwie.
Gaara
uśmiechnął się dziwnie.
-
Tak uważasz? – zapytał niemal wesoło.
Temari
nie podobało się to, jak się zachowywał. Bardzo jej się nie podobało. Wstała
gwałtownie.
-
Powiesz mi może, w co sobie pogrywasz?
Popatrzył
na nią z uprzejmym zdziwieniem.
-
Słucham?
-
Nagietki. Po co mu powiedziałeś, że je lubię? – spytała, zniecierpliwiona.
Gaara
udawał, że nie wie, o co jej chodzi.
-
Pomyślałem, że pewnie się ucieszysz, kiedy je dostaniesz.
Potrząsnęła
głową.
-
To jakiś głupi żart z twojej strony? Uważasz, że zabawnie będzie sobie z nim
pogrywać?
Gaara
popatrzyła na nią.
-
A jak ci się wydaje? – zapytał swoim zwykłym, beznamiętnym tonem. – Zwykłem tak
robić?
Temari
poczuła się zawstydzona swoim wybuchem.
-
Więc o co tak naprawdę ci chodzi?
Gaara
nie odpowiedział od razu. Spojrzał w stronę okna.
-
Wiesz, że niektóre ptaki potrafią połamać sobie skrzydła próbując wydostać się
z klatki? – odezwał się.
Teraz
to już była gruba przesada. Gdyby jej rozmówcą nie był Gaara, uznałaby, że jest
naćpany.
-
Będziesz mi teraz zadawać zagadki ornitologiczne?
Gaara
spojrzał na nią.
-
To metafora. Uznałem po prostu, że jesteś na tyle dorosła, że masz prawo sama o
sobie decydować.
Temari
zmarszczyła brwi.
-
To nie żart? – zapytała.
Gaara
wstał i stanął naprzeciwko niej.
-
Daję ci możliwość wyboru. Możesz zrobić, jak chcesz. I pamiętaj, że w razie
czego zawsze mogę mu sklepać mordę.
Temari
trudno było w pierwszym momencie uwierzyć, że Gaara z brata – tyrana postanowił
zamienić się w troskliwego starszego brata, ale wiedziała, że mówi poważnie.
Brzydził się kłamstwem w każdej formie.
Postanowiła
jednak go przetestować.
-
To bardzo miło z twojej strony. Czy wobec tego mogę mieć do ciebie prośbę?
Spojrzał
na nią podejrzliwie.
-
Jaką?
-
Mogę, czy nie?
Po
jego minie można było poznać zniecierpliwienie.
-
Słucham.
-
Idziemy w niedzielę na kręgle do „Tajemniczego ogrodu”. Mógłbyś pójść z nami.
Tak
jak się spodziewała, Gaara odmówił.
-
Nie ma mowy.
Jednak
nie zraziła się zdecydowanym tonem jego głosu.
-
Ale będziesz mi potrzebny.
Gaara
popatrzył na nią badawczo.
-
Jeśli sądzisz, że trzeba jego albo ciebie pilnować, to…
-
Będę potrzebowała wsparcia psychicznego, Shikamaru chce przyprowadzić znajomą.
Nie cierpię jej, a nie chcę żeby komuś stała się krzywda – przerwała mu szybko.
-
Więc powiedz, aby jej nie przyprowadzał. Mam ważniejsze sprawy. Zapomniałaś,
jaka jutro jest data? Jadę do domu.
-
Ale wrócisz w niedzielę do południa – nie dała za wygraną.
Nie
widziała w jego spojrzeniu złości, ale zdawała sobie sprawę, że stąpa po
kruchym lodzie.
-
Czy ty choć raz ze mną pojechałaś do domu? Odmawiasz co roku. Dlaczego więc ja
mam wykazywać dobrą wolę?
Przybrała
proszący wyraz twarzy.
-
O nic cię już w tym tygodniu nie poproszę. Słowo – powiedziała, będąc pewna, że
w końcu go przekona.
Gaara
zrobił zniecierpliwioną minę.
-
Niech ci będzie. Ale nie gwarantuję, że nie dostanie po gębie, jeśli będzie się
do ciebie przystawiał.
Chciał
ją zniechęcić, oczywiście. Wiedziała, że Gaara nie darzy Shikamaru większą
sympatią, niż sam jej z jego strony uświadcza.
Ale
wiedziała też, że musi to zmienić.
-
Dziękuję, braciszku. Kolacja za piętnaście minut – poinformowała, po czym
wyszła z jego pokoju z poczuciem zwycięstwa.
Kiedy
znalazła się w kuchni, natychmiast zatelefonowała do Shikamaru, pamiętając, by
tym razem zamknąć drzwi.
-
Halo?
-
Cześć, to ja. Zdecydowałam się przyjąć twoje zaproszenie.
-
To bardzo wielkoduszne z twojej strony – usłyszała. – Wobec tego, o której mam
po ciebie wpaść?
-
Spotkamy się na miejscu, o czwartej. Mógłbyś zaprosić też Ino.
-
Ino? – zdziwił się Shikamaru. – Po co?
-
Chciałeś, żebym się przekonała, że nie jest wcale taka zła, prawda? To teraz
będzie okazja.
Bardzo udana notka! Cieszę się, że tutaj dalej trwa opowieść, mam co czytać ;)
OdpowiedzUsuńAkurat tutaj mam tyle rozdziałów do przodu, że nie ma ryzyka długiej przerwy :P Ciekawe tylko, ile osób wytrwa przy tej nieco rozwlekłej historii ;) Pozdrawiam
Usuń