poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 17. Konflikty


Sakura miała świadomość tego, że nie jest najlepszą przyjaciółką, jaką można sobie wymarzyć.
Sama wiedziała, że jest zbyt egoistyczna i przez to mało spostrzegawcza. I że wielu ludziom sprawia zawód.
Zdawała sobie sprawę, że nie zawsze zachowuje się wobec Ino tak, jak powinna. Nie zawsze można na nią liczyć.
Mało powiedziane. Nigdy nie można na nią liczyć. To ona była tą osobą, która potrzebowała wsparcia, bo nie potrafiła radzić sobie z własnymi problemami.
Ino także często nie stawała na wysokości zadania, ale to przynajmniej sprawiało, że Sakura nie miała wobec niej wyrzutów sumienia. Obie dobrze się czuły wzajemnie w swoim towarzystwie, ale kiedy pojawiały się problemy – nie za bardzo sobie pomagały.
Sakura w takich sytuacjach zawsze mogła liczyć na Naruto. Potrafił ją wesprzeć, potrafił też skrytykować i uświadomić jej, że w jakiejś kwestii się zagalopowała. Postawić do pionu.
Ino nie miał kto krytykować, bo każdy bałby się odwetu.
Sakura także unikała wygłaszania negatywnych opinii o jej zachowaniu. Jej przyjaciółka bardzo źle znosiła krytykę, i lepiej było nie wdawać się z nią w sprzeczki.
Dlatego Sakura nie zwykła jej wytykać błędów. Nie mówiła jej, kiedy przesadza. A Ino przesadzała często. Ze złośliwościami, plotkami i wrednym traktowaniem ludzi.
Tak, jak wtedy, gdy postanowiła zabawić się kosztem Tenten, rzucając uwagi o weselu i Neji’m. I chwilę później, kiedy kazała Sakurze wybierać między Sai’em a Naruto. Sakura, chcąc być lojalną przyjaciółką, mogła udzielić tylko jednej odpowiedzi. A odpowiadać wcale nie miała ochoty.
Tyle, że Ino ją do tego zmusiła, bo była w złym humorze i potrzebowała deklaracji bezwzględnej lojalności. Wyraźnie powiedziała, że odpuszcza sobie Sai’a, ale nadal potrzebowała zapewnienia, że Sakura się z nim nie umówi, gdyby chciał.
Sakura miała ochotę wykrzyczeć jej w twarz, że to nie jej wina, że Sai to ją najpierw zaprosił na imprezę u Kiby. Że do niego nie zarywała, nie próbowała z nim flirtować, i nie jest zainteresowana.
Nie zrobiła tego, tylko zachowywała się dokładnie tak, jak Ino tego oczekiwała. Zaczęła zbywać Sai’a ilekroć się do niej odezwał, choć tak naprawdę lubiła z nim rozmawiać. Jednak Ino tego od niej wymagała, bo była na niego wściekła za zachowanie w sylwestra.
Sakura postanowiła się w to nie wtrącać i nie mówić jej, że zachowuje się jak dziecko. Jak zwykle, milczała. Wiedziała dobrze, że Ino nie przyjmie krytyki, i nie chciała jej irytować. Nigdy nie chciała.
Ale bywają sytuacje, kiedy lojalna przyjaciółka nie może milczeć.
- Co ty wyprawiasz? – syknęła do Ino.
Były na stołówce, w kolejce do okienka, przy którym zamawiano obiady. Przed chwilą do pomieszczenia wszedł Gaara, a zaraz za nim Temari. Wyraz jej twarzy sugerował, że – cokolwiek było nie tak - nadal się nie dogadali. Dla Sakury było to zaskakujące, ale ta dwójka najwyraźniej naprawdę ostatnio nie mogła dojść do porozumienia. Widziała ich przed chwilą na dziedzińcu przed szkołą. O czymkolwiek rozmawiali, nie była to przyjemna konwersacja idealnego rodzeństwa.
Sakura mogła się jedynie domyślać, że ma to coś wspólnego z faktem, że Temari bawiła się z Shikamaru na imprezie u Kiby. Choć jej nie lubiła, nieco jej współczuła takiego apodyktycznego brata.
Ale teraz nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Coraz wyraźniej dostrzegała zupełnie inny, choć powiązany z Temari, problem.
- Co ty wyprawiasz? – ponownie zagadnęła Ino, szturchając ją w bok, bo blondynka zdawała się w ogóle jej nie słyszeć. Była zbyt zajęta posyłaniem Shikamaru jednego ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
Chłopak usiadł właśnie przy tym stoliku co zwykle, obok Chouji’ego.
- Nie rozumiem, o czym mówisz – odpowiedziała, zerkając na nią z ukosa.
- Nie zgrywaj się – odparła Sakura cicho, tak cicho, by w miarę możliwości stojący obok w kolejce jej nie usłyszeli. Jak zwykle, hałas płynący z rozmów był spory, więc miała spore szanse powodzenia. – Wiem, że Temari działa ci na nerwy, ale to już jest przesada. Nie możesz bezczelnie podrywać Shikamaru.
Ino spojrzała na nią z widoczną irytacją.
- Czyżby? Od kiedy to tak lubisz Temari?
Sakura prychnęła ze złością.
- Dobrze wiesz, że nie chodzi o nią. Pewnych rzeczy po prostu się nie robi, a wykorzystanie chłopaka, żeby się na niej odegrać za domniemane krzywdy, to jest już zwykłe świństwo.
Ino przymrużyła powieki.
- Uważasz, że chcę się odegrać na Temari? A niby za co?
Sakura przygryzła wargi.
- Chciałabym to wiedzieć.
Nie mogła na głos powiedzieć, że Ino robi to z czystej złośliwości, choć tak właśnie sądziła. Ale też zdawała sobie sprawę, że nie była to złośliwość nie podparta żadnym innym uzasadnieniem.
Sakura znała swoją przyjaciółkę na tyle długo, że potrafiła wczuć się w jej sposób myślenia, nawet gdy go nie rozumiała.
Ino bardzo nie lubiła konkurencji. Jeśli w czymś czuła się dobra, to w wyrywaniu facetów. Bardzo jej się nie podobało, że chłopak, którego sobie upatrzyła, najchętniej umówiłby się z jej najlepszą przyjaciółką. Ale co musiało jej się nie spodobać jeszcze bardziej, to prawienie w jej obecności komplementów pod adresem innej dziewczyny.
Na dodatek była to dziewczyna, która swoim sposobem bycia niezwykle działała jej na nerwy.
Jednak Sakurze nie przyszłoby do głowy, że Ino może teraz zacząć prowokować jakieś flirty z Shikamaru. Gdyby to był ktoś inny, mogłaby zrozumieć. Odegrać się na domniemanej rywalce odbijając jej faceta – to byłoby bardzo w stylu Ino. Co prawda jest to nieuczciwe, jednak Sakura nie powiedziałaby słowa.
Tylko, że to nie był jakiś tam chłopak, ale ktoś, kto dawno temu był jej przyjacielem. I to przyjacielem, którego raz już wykorzystała.
Co prawda Sakura nie uważała, by Shikamaru był naiwnym chłopaczkiem, który może dać się dwa razy nabrać, ale…Otóż to. Ale. Był wobec Ino stanowczo zbyt miły.
Jeśli nadal miał do niej słabość, a Ino to wykorzysta to będzie znaczyć, że Sakura naprawdę zaprzyjaźniła się z niewłaściwą osobą. Mogła u niej zaakceptować wiele. Ale nie aż taką podłość.
- Po prostu sobie odpuść – powiedziała.
Ino wzruszyła ramionami.
- Niby dlaczego? – zapytała, udając ciekawość.
- Bo Shikamaru jest zajęty – nawet wypowiadając te słowa, zdawała sobie sprawę, że to żaden argument.
- Daj spokój – odparła Ino znudzonym tonem. – Dobrze wiesz, że jak na razie, wcale nie jest. A poza tym – ja i tak byłam pierwsza.
Sakura potrząsnęła z niedowierzaniem głową.
- Zresztą, nie możesz mi zabronić rozmawiać – dodała Ino.
- Ty nie rozmawiasz, tylko bezczelnie flirtujesz. I tak właściwie, dlaczego to robisz? – zapytała Sakura wściekle.
Ino spojrzała na nią chłodno.
- Cóż, powiadają, że stara miłość nie rdzewieje – stwierdziła filozoficznie.
Sakura prychnęła.
- A ty znasz w ogóle znaczenie tego słowa?
Ino spojrzała na nią pobłażliwie.
- Przecież nie mam na myśli siebie.

Tenten z trudenm znosiła wrogą atmosferę. Neji i Lee traktowali się nawzajem z podobną antypatią jak w Sylwestra.
Spędzenie w ich towarzystwie długiej przerwy, w sytuacji gdy starali się jak ognia unikać normalnej rozmowy, było doświadczeniem, które groziło trwałą traumą.
Dlatego, kiedy weszli na stołówkę, a Neji w oczywisty sposób nie zdradzał ochoty opuszczenia ich (jej?) towarzystwa, postanowiła, że koniecznie muszą się do kogoś przysiąść.
Hinaty nie było przy stałym stoliku, z czego wnioskowała, że albo przyjdzie później, albo już jadła. Chyba była w nie najlepszym nastroju, po rozmowie z Naruto.
W tej sytuacji, musiała sięgnąć po drastyczne środki. Czuła, że przebywanie wyłącznie w towarzystwie Lee i Neji’ego, w obecnym stanie rzeczy, na dobre odbierze jej apetyt.
W tej sytuacji, była gotowa nawet znieść obecność Temari i jej antypatycznego brata.
- Przysiądźmy się do Gaary – zaproponowała. – Musimy obgadać referat na etykę.
Zignorowała zdumione spojrzenie Neji’ego, który na pewno nie spodziewał się, że z powodu bycia z Gaarą w jednej grupie, Tenten zdecyduje się na spędzenie w jego towarzystwie więcej niż paru minut.
Ona sama pomyślała jednak, że to dobra okazja, by pokazać przyjaciołom, że jest ponad drobne antypatie i może tolerować Gaare w swoim otoczeniu. Nie zaczekała, aż Lee czy Neji cokolwiek odpowiedzą, tylko podeszła do stolika zajmowanego przez nietowarzyskie rodzeństwo.
Nie wydawali się bardziej przyjaźnie nastawieni niż zwykle, ale jej to nie zraziło. Ekstremalne sytuacje wymagają użycia drastycznych środków.
A to była taka sytuacja. Fakt, że Tenten domyślała się, dlaczego Neji i Lee nagle są dla siebie tak nieuprzejmi, niczego nie ułatwiał.
Wiedziała, że ona powinna to rozwiązać, zaczynając od rozmowy w cztery oczy z Lee, jednak jak na razie nie potrafiła się na to zdobyć.
- Można się przysiąść? – zapytała, zwracając się do Temari.
Dziewczyna popatrzyła na nią ze zdziwieniem i zerknęła na Gaare. On z kolei spojrzał na Tenten w taki sposób, że natychmiast pożałowała swojego pomysłu.
Jednak Neji pojawił się obok .
- Cześć – rzucił swobodnie, kładąc tacę z obiadem na stole, obok tacy Gaary.
Odsunął dla Tenten krzesło, chociaż nigdy dotąd tego nie robił. Niepewnie zerknęła na Gaare i zajęła to miejsce. Zaraz też podszedł Lee i usiadł obok niej.
- Mamy dzisiaj jakieś święto? – odezwał się w końcu Gaara, który najwidoczniej nie bardzo wiedział jak się zachować. Nieraz zdarzało mu się rozmawiać z Lee, ale Tenten zwykle nie zauważał. Domyślała się, że nie darzy jej większą sympatią niż ona jego. Może dla niego to jej sposób bycia był irytujący. – Może chrześcijanie mają? – nawet na nią nie spojrzał, ale wiedziała, że to pod jej adresem.
Ciekawe, w ogóle jej nie znał, i nie miał pojęcia o jej światopoglądzie. Ale już najwidoczniej miał ukształtowana opinię na jej temat, tylko na tej podstawie, że jest katoliczką.
- Daruj sobie te złośliwości – odparł Neji. – Mamy okazję pogadać o prezentacji z systemów religijnych.
Na twarzy Gaare pojawiło się zrozumienie. 
- Świetny pomysł – zgodził się. – To jaki temat proponujecie?
Tenten spojrzała na niego.
- Opiszmy dżinizm – zaproponowała. – Zebrałam artykuły na ten temat, a w bibliotece miejskiej jest duże opracowanie do skorzystania na miejscu. Rozdzielę materiały, wtedy wszystko sprawnie pójdzie.
Gaara popatrzył na nią z zastanowieniem.
- Widzę, że już wybrałaś – powiedział powoli.
To zabrzmiało jak oskarżenie.
Przymrużyła oczy.
- Mamy niewiele czasu, a o materiały nie jest zbyt łatwo, więc to chyba najlepszy pomysł – zauważyła.
Nie przyszło jej do głowy, że dla Gaary może mieć znaczenie demokratyczne podejmowanie decyzji. Raczej spodziewała się podobnej postawy, jaką reprezentowali Lee i Neji – odbębnić swoje, mniejsza z tym, jaki konkretnie temat, i mieć spokój. Kiedy przygotowywali coś w grupach na etykę – a ciągle coś przygotowywali – Tenten zawsze miała swobodę wyboru, bo była jedyną osobą rzeczywiście zainteresowaną tematem.
Oczywiście, mogła wcześniej pomyśleć, że czteroosobowa grupa może stworzyć problemy. Może Gaara będzie polemizować tylko po to, by zrobić jej na złość.
- No dobrze, a masz gdzieś listę tych materiałów? – zapytał, niespodziewanie kapitulując.
Popatrzyła na niego z lekkim zdziwieniem.
- Chodzi mi o autorów - powiedział chłopak. – Potrzebujemy różnych punktów widzenia, żeby mieć na czym zbudować solidną krytykę. A z tego, co zauważyłem, większość łatwo dostępnych książek o dźinizmie jest raczej bezkrytycznych. Naprawdę trudno znaleźć porządną analizę ich założeń, która by pozwalała znaleźć wszystkie słabe punkty.
Tenten popatrzyła na niego poważnie.
- A ty uważasz, że jak już coś opisujemy, to musimy skrytykować?
Gaara wydawał się rozbawiony jej oburzeniem.
- Ja uważam, że musimy być obiektywni, a obiektywna analiza łączy się z krytyką – stwierdził swobodnie.
Tenten patrzyła na niego przez chwilę w niemym zdumieniu.
Że też wcześniej nie pomyślała, że będą problemy. Gaara zawsze na etyce zajmował pozycję bezwzględnego krytyka. Typowe, dla osoby pozbawionej szacunku dla jakichkolwiek wartości.
- Może byś tak raczył pochylić głowę nad niektórymi osiągnięciami myśli ludzkiej, zamiast do wszystkiego podchodzić z lekceważącym cynizmem – powiedziała ze złością.
Gaara zmierzył ją spojrzeniem.
- Nie pomyślałbym, że możesz być taka zafascynowana dźinizmem – odezwał się, a w jego głosie wyczuła lekceważenie. – Trudno darzyć szacunkiem system, jeśli największym osiągnięciem jego założyciela było zagłodzenie się na śmierć.
- Niektórzy po prostu bardziej cenią swoje ideały niż życie – odparowała Tenten, choć sama nie wiedziała, dlaczego się z nim spiera.
- To ciekawy punkt widzenia – odparł Gaara po chwili zastanowienia. – Ale z wyjątkiem tego samobójstwa popełnionego dla ideałów, Mahawira niewiele zrobił dla myśli ludzkiej.
Tenten popatrzyła na niego z nieskrywaną już niechęcią.
- Może z twojego punktu widzenia. Moim zdaniem, podkreślanie wartości każdej formy życia, nie jest niczym.
Gaara zamierzał coś odpowiedzieć, ale w tym momencie wtrąciła się Temari.
- Wybaczcie, że przerwę waszą budującą konwersację, ale w ten sposób możecie się przegadywać choćby do jutra – zauważyła. – Jeśli chcecie dojść, kto ma rację, musielibyście chyba uszczegółowić te niewiele warte ogólniki.
Tenten spojrzała na nią. Miała poczucie, że to do niej odnoszą się zarzuty.
- Może po prostu uzgodnijmy konkrety, odnośnie organizacji pracy – wtrącił się Neji.
- W porządku – zgodził się Gaara. – Nie ma się o co wykłócać. Ale skoro mamy się zająć dźinizmem, to nie powinniśmy korzystać tylko z materiałów uzyskanych przez naszą jednostronnie myślącą koleżankę – spojrzał na Tenten. - Przyniosę na pojutrze kilka tekstów, ty przynieś swoje, przejrzymy co mamy i jakoś się tym podzielimy.
Tenten nie była zadowolona z takiego rozwiązania. Coś jej mówiło, że trudno będzie w tej grupie skonstruować spójny referat.
Temari pomyślała o tym samym.
- Nie chcę się wtrącać, ale chyba lepiej dla was byłoby zmienić temat – zasugerowała, zwracając się do Gaary.
Tenten popatrzyła na nią niechętnie.
- Niby dlaczego?
Temari odwzajemniła spojrzenie.
- A masz ochotę usłyszeć jak Gaara publicznie objeżdża twojego guru Mahawire?
- Ta złośliwość jest zbędna – odezwał się dotąd milczący Neji.
Temari wzruszyła ramionami, nie patrząc w jego stronę.
- Czy to nadmierna złośliwość? Wybacz, nieco sugeruję się twoim obiadem – zwróciła się do Tenten sztucznie uprzejmym tonem.
Tenten spojrzała na swój talerz, na którym znajdowała się tylko sałata.
Postanowiła, że nie będzie się tłumaczyć ze swojego braku zaufania do szkolnej kuchni.
- Masz z tym jakiś problem? – zapytała z wymuszonym uśmiechem.
Temari pokręciła głową.
- Osobiście, nie mam żadnego – odparła. – Ale wy możecie mieć problem, jeśli miałaś zamiar wygłaszać peany na cześć tej sekty.
- Dźiniści nie są sekciarzami – obruszyła się Tenten.
Temari nie spuszczała z niej wyzywającego spojrzenia.
- Wyobraź sobie, że wiem. Ale z punktu widzenia twojej wiary chyba powinnaś mieć nieco więcej dystansu.
Tenten przygryzła wargi.
Ta dziewczyna ostatnio coraz bardziej działała jej na nerwy.
- Wiecie co, najlepiej zmieńmy temat – odezwał się Neji zniecierpliwionym tonem.
Tenten popatrzyła na niego jak na zdrajcę.
Skoro i tak nie był zainteresowany, mógł przynajmniej nie zajmować przeciwnego jej stanowiska.
- Ciekawe, na jaki. Do tego mamy już przynajmniej większość materiałów – odparła.
- Mamy materiały, które ty wybrałaś – odezwał się Gaara powoli. – Nie mamy tekstów źródłowych i zapewne ich nie zdobędziemy, bo o ile mi wiadomo Mahawira nie miał takich literacko zapalonych uczniów jak Budda. A lepiej byłoby pracować na źródłach, prawda?
Tenten przymrużyła powieki.
Arogancki prostak.
- Może nie chcesz się zabierać za temat, w którym musiałbyś liczyć się z kontrargumentami? – zasugerowała. – Bezowocna krytyka to żadna sztuka.
Gaara nie zwrócił uwagi na sarkazm w jej głosie.
- Jeśli masz ochotę wymienić argumenty, to jestem otwarty, ale najpierw przeczytaj parę rzeczy, które ci polecę. W zamian mogę poczytać twoje książki, obojętnie jak naiwne by nie były. Ale przy tym referacie nie mamy czasu na uzgadnianie stanowiska.
- No dobrze, to co proponujesz? – odezwał się Neji znudzonym tonem.
- Omówmy socjologiczne aspekty poglądów Dalajlamy. Po pierwsze , dostępność źródeł jest o wiele większa, a poza tym jego pomysły są momentami warte uwagi.
- Momentami – prychnęła Tenten gniewnie. Irytowało ją swobodne podejście chłopaka. – Tak czy inaczej, trochę nam się spieszy, czy mamy czas biegać za materiałami?
- Spokojnie, coś mam w domu, i mogę się przejść specjalnie dziś do biblioteki, żebyś się nie niepokoiła, że robimy wszystko na ostatnią chwilę – odparł Gaara spokojnie.
Tenten sama nie wiedziała, dlaczego tak ją wkurza. Może to jego impertynencki sposób bycia.
- Widzę, że lubisz decydować sama, ale może wybierzmy w sposób demokratyczny - zasugerował Gaara, a wydawał się wyjątkowo zadowolony z siebie. – Ja jestem za Dalajlamą. Co powiesz, Lee? – spojrzał wyczekująco na chłopaka.
Tenten też skierowała na niego wzrok.
Lee przez chwilę wyraźnie się wahał.
- Ja tam jestem za Dalajlamą – odparł niepewnie.
Posłała mu miażdżące spojrzenie.
- Nawet nie wiem, kto to był ten Mahawira – dodał przepraszająco, rozkładając ręce.
Tenten odwróciła od niego poirytowane spojrzenie. Popatrzyła wyczekująco na Neji’ego.
- Więc opracowujemy Dalajlame – odpowiedział.
Coś w jego spojrzeniu kazało Tenten przypuszczać, że jego decyzja jest w dużej mierze spowodowana chęcią zrobienia jej na złość.
Spojrzała na Gaare, który nie dał po sobie poznać, że ten triumf sprawił mu satysfakcję.
- W porządku. Więc robimy Dalajlame. Na razie - wstała od stolika i zabrała swoją tacę.
Lee wydawał się nie mniej zaskoczony niż reszta towarzystwa, ale też wstał.
- Smacznego – powiedział uprzejmie i poszedł odstawić nietknięty obiad.
Zaraz też dogonił Tenten.
- Nie wściekaj się tak, to tylko referat – mruknął, kiedy wychodzili ze stołówki.
Zerknęła na niego.
- Masz rację, w porządku – odpowiedziała.
Popatrzył na nią niepewnie.
- Więc nie jesteś zła?
Jak do tych facetów wszystko strasznie ciężko dochodzi.
- Nie jestem zła na ciebie – powiedziała szybko. – Nie zależy mi na tym głupim referacie.
Właściwie, nie powinna być zaskoczona, że Gaara stwarza problemy. Wredny typ i tyle.
Ale Neji zirytował ją okropnie. Ostatnio nic innego nie robi.
- Ej, co się tam dzieje? – odezwał się nagle Lee.
Byli już w korytarzu, blisko stołówki. Tenten oderwała się od własnych myśli i spojrzała najpierw na kolegę, a potem podążyła za jego wzrokiem.
Trudno było przeoczyć, że coś nietypowego rzeczywiście ma miejsce, bo zebrało się wokół kilka osób. Tenten stanęła za jakąś wysoką dziewczyną i wychyliła głowę.
Kiba właśnie podnosił się z ziemi, trzymając się za nos. Spojrzał na stojącego naprzeciw niego Naruto, który patrzył na niego spode łba, zastanawiając się widać, czy zadać kolejny cios.
W przeciwieństwie do niego, Kiba wydawał się nadzwyczaj spokojny. Chociaż zwykle był równie zapalczywy jak jego przyjaciel.
Tenten nigdy by nie przyszło do głowy, że będzie kiedyś świadkiem bójki między nimi. Oni mieliby się bić? O co?
- Śmiało, Naruto – odezwał się Kiba. – Uderz jeszcze raz, nie oddam ci.
- Nie – Tenten usłyszała za sobą głos należący do Hinaty i zobaczyła, że przyjaciółka przeciska się przez zbiorowisko ludzi obok niej.
Obaj szesnastolatkowie spojrzeli na nią, ale Hinata patrzyła na Naruto.
- Co ty wyprawiasz? – odezwała się drżącym ze zdenerwowania głosem.
Naruto wyglądał jakby zamierzał odpowiedzieć, ale nie bardzo wiedział co. W końcu odwrócił się i po prostu wyszedł poza krąg utworzony przez gapiów.
Tenten wymieniła spojrzenia z Lee, który wydawał się zdumiony nie mniej niż ona.
Wszystko staje na głowie, pomyślała.

1 komentarz:

  1. Rozdział jest świetny. Widać Sakura nie ma łatwo z Ino, nie sądziłem że Ino taka jest... mam nadzieję że Sakura prędzej czy później, jakoś ją ustawi do pionu.
    Jak widać Gaara nie spodobał się kolejnej osobie (Tenten) przez swój sposób bycia i zachowania. W anime podoba mi się przyjaźń Naruto z Gaarą. I ciekawi mnie czy w twoim opowiadaniu oni się zaprzyjaźnią w jakiś sposób.
    Raczej wiadomo z jakiego powodu Naruto uderzył Kibe i Hinata pewnie też się domyśla.
    Ciekam na dalszy rozwój wydarzeń w opowiadaniu, jak i Naruto i Hinaty.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń