niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 16. Bitwa na argumenty



Temari wyszła na powietrze, aby odetchnąć. Miała już serdecznie dość tego dnia.
Gaara ignorował ją tak samo na korytarzu szkolnym, jak i w domu. Była rozczarowana. Miała nadzieję, że przynajmniej teraz, w pierwszym dniu zajęć po przerwie, podejmie jakiś poważny temat. Choćby miał się czepiać o Shikamaru przy śniadaniu. Ale Gaara nie poruszał tej sprawy od czasu nieprzyjemnego zdarzenia w noworoczny poranek. Właściwie, nie poruszał żadnego tematu. Odzywał się tylko wtedy, gdy musiał. 
Bardzo chciałaby wiedzieć, co mu chodzi po głowie, ale nie potrafiła się tego domyślić w żadnym stopniu. Co gorsza, nie wiedziała, czego się spodziewać. Czy Gaara potraktował poważnie to, co mu wtedy powiedziała, czy będzie szukał okazji do zaczepki.
Jednak poranne zajęcia dobiegły końca, nadeszła długa przerwa i jak dotąd nie wydarzyło się nic. Gdyby Gaara był cały czas w takim nastroju jak po Sylwestrze, nie czekając na nic znalazłby Shikamaru jeszcze przed lekcjami, żeby się z nim rozliczyć. Już taki miał charakter, że potrafił tłumić w sobie gniew tygodniami, a potem wybuchnąć, chociaż normalnie ludziom wraz z upływem czasu złość mija, a przychodzi opamiętanie.
I najwidoczniej tym razem Gaara już ochłonął, choć wtedy, w Nowy Rok był w takim stanie, w jakim nie widziała go od dawna. Od lat. Naprawdę przyszło jej wtedy do głowy, że byłby w stanie zabić. Skoro południe minęło, a on nie wywołał żadnej awantury, mogła odetchnąć. Ten jeden problem miała z głowy.
Teraz mogła przemyśleć, jak się z nim dogadać, bo wiedziała, że dłużej nie jest w stanie znieść takiego traktowania. Skoro złość mu minęła, to znaczyło, że teraz ją po prostu karze za to, jak się zachowała. Miała więc nadzieję, że rozmowa załatwi sprawę. Ale nie była tego pewna.
Wobec takich myśli, które dręczyły ją od rana fakt, że Shikamaru z nią nie rozmawiał, zaabsorbowany innym towarzystwem, był już mało znaczącym szczegółem. Zwłaszcza, że niczego innego nie oczekiwała. Każdy ma jakieś granice cierpliwości, więc najwidoczniej postanowił sobie odpuścić próby szukania z nią kontaktu. Zresztą, powinna była się z tego cieszyć, bo przecież nie zamierzała z nim wesoło dyskutować, jak to miała w zwyczaju. I nie powinna była czuć takiej złości widząc jego flirty.
Nie powinna.
Z drugiej strony, z radością znalazłaby jakiś pretekst, by zdrapać cholernej Ino całą tapetę z twarzy. Na pewno nie przepuściłaby okazji. Ale to byłoby nie na poziomie.
Nawet się nie obejrzała, a już miała na głowie kolejny problem. Problem z człowiekiem w pomarańczowym dresie.
Z ponurą rezygnacją przyglądała się, jak Naruto szedł w jej kierunku przez dziedziniec. Wydawał się nadzwyczaj wzburzony.
- Siema – wymamrotał, patrząc na nią spode łba.
To dziwne, ale nawet nie czuła w tym momencie wobec niego niechęci. Fajnie, że ktoś dla odmiany się do niej odezwał. Nie szkodzi, że z pretensjami.
- Gdzie znajdę Gaare?
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem.
Naruto prychnął gniewnie.
- Nie wiesz? To jakiś ewenement na skalę światową.
- Gratuluję, nauczyłeś się nowego słowa – odparła Temari, poirytowana.
Blondyn zmarszczył brwi.
- Nie drażnij mnie, dobra? Mówiłem ci, abyś mu powiedziała, że ma tutaj być.
Temari zacięła wargi. Nie miała ochoty przyznawać, że owszem, chętnie by mu powiedziała, gdyby tylko miała okazję. Ale Gaara pałętał się po szkole z Nejim.
Spojrzała na chłopaka poważnie.
- Pytałam Gaare, czy Sakura mogła to dostać od kogoś z naszej szkoły. Gaara twierdzi, że nikt u nas nie…
Naruto machnął ręką.
- Chcę z nim gadać osobiście.
- A może chcesz osobiście dostać w ryj?
Temari obejrzała się. Gaara stanął obok, nawet na nią nie spojrzał.
- A da się inaczej? – odciął się Naruto.
Dlaczego w tej szkole jest tylu kretynów, przeszło jej przez myśl.
Gaara lustrował Naruto wzrokiem zupełnie pozbawionym wyrazu.
- Na przyszłość nie nagabuj mojej siostry. Jak masz do mnie sprawę, przychodź bezpośrednio do mnie.
Naruto wydął wargi.
- Twoja siostra ma immunitet?
- Drugie trudne słowo. Nieźle, jak na jeden dzień – skonstatował siedemnastolatek.
Temari zastanowiła się, gdzie musiał stać, skoro słyszał całą rozmowę, a ona go nie zauważyła.
- Dobra, kto tu handluje dragami? – zapytał Naruto rzeczowo. Sposób bycia Gaary najwidoczniej już teraz zaczął działać mu na nerwy.
- Powiedz: proszę – odpowiedział Gaara, wyginając wargi w perfidnym uśmiechu.
Temari się to nie podobało. Wyglądało, jakby naprawdę miał ochotę sprowokować awanturę. Zrobiła krok w jego kierunku.
- Daj spokój.
Siedemnastolatek spojrzał na nią. Wyglądało, jakby rozważał, czy pozwolić zepsuć sobie okazję do tak ciekawej konfrontacji.
- Na twoim miejscu zwróciłbym się do twojego byłego przyjaciela – powiedział, mierząc Temari wzrokiem.
- Cholera – odparł Naruto. – Obojgu wam odbiło. Masz mnie za kretyna?
Gaara skierował na niego wzrok.
- Szczerze? – odezwał się spokojnie.
Świetnie się bawił, testując cierpliwość Naruto. Który był znany ze swojej impulsywności i zapewne należał do niewielu chłopaków w szkole, jacy mogliby pozwolić mu się sprowokować.
Ale był też osobą, której zależało na informacji, a nie na bójce.
- Dlaczego Sasuke?
- Jego nowi kumple handlują – wyjaśnił Gaara. – Sakura mogła dostać amfę od niego lub od Tayuyi.
Naruto patrzył na niego podejrzliwie.
- Jest też możliwość, że ktoś jej polecił dilera, ale to już ty powinieneś wiedzieć, czy ma takich znajomych. Jeśli nie, sprawdź Tayuye. Nikt inny nie sprzedałby prochów takiej siksie z ulicy. W tym interesie trzeba mieć mózg.
- Nie wątpię – odparł Naruto.
Temari przygryzła wargi.
- Sasuke nie musiał o tym wiedzieć – powiedziała pospiesznie, widząc jego minę.
Naruto popatrzył na nią z ukosa, na co Gaara zareagował nadspodziewanie agresywnie.
- Działasz mi na nerwy. Wytłumaczyć ci, jak się traktuje kobiety? – warknął.
Naruto spojrzał na niego hardo.
Temari zrobiła krok w jego stronę.
- Otrzymałeś informację, którą chciałeś, nie zawracaj nam już głowy – powiedziała.
Blondyn pokręcił głową.
- Życzenie damy jest dla mnie rozkazem – odparł i odwrócił się.
Temari usłyszała, jak Gaara się poruszył, ale też dokładnie tego się spodziewała, więc zatrzymała go ruchem ręki.
- Co się z tobą dzieje? – syknęła.
Gaara nie zwykł prowokować bójek. Nie zaczepiał ludzi bez powodu, nawet, jeśli działali mu na nerwy. Musiałby wtedy na każdym kroku kogoś bić. Poza tym, Naruto był jednak z młodszej klasy.
- Przywołujesz mnie do porządku? – odparł z kpiną w głosie.
Temari odwróciła się i spojrzała na niego ostro.
- Tak. Bo zachowujesz się idiotycznie.
Gaara przymrużył powieki.
- Zabawne, że akurat ty to mówisz.
Temari przygryzła wargi.
- Ale okej – odparł Gaara. – Usamodzielniłaś się. Nie potrzebujesz mojej ochrony. Jeśli odpowiada ci, że byle gnojek się z tobą spoufala…
Temari potrząsnęła głową.
- Wystarczy.
Gaara zamilkł i popatrzył na nią oczekująco.
- Czego wystarczy?
Temari zastanowiła się.
- Rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Rozumiem, o co ci chodzi. Tylko może ty spróbowałbyś zrozumieć mnie.
- A ty siebie rozumiesz? – zripostował zupełnie bez emocji.
Temari popatrzyła na niego wyczekująco.
- Chcesz skończyć jak nasza matka?
Potrząsnęła gwałtownie głową.
- To nie jest żaden argument.
Gaara nawet nie mrugnął. Przypatrywał się jej, stojąc zupełnie nieruchomo z założonymi rękami.
- To jest argument. Jedyny i wystarczający. Dobrze o tym wiesz.
Czuła się przytłoczona tym świdrującym spojrzeniem.
- Tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia błędów - odpowiedziała.
- Jeśli masz ochotę popełniać błędy, to twoje prawo, oczywiście – stwierdził Gaara łagodnie. – Ale czy naprawdę sądzisz, że będę się temu biernie przyglądał?
Temari prychnęła głośno. Ale złość to nie było to, co teraz czuła. Podstawową emocją był jakiś wewnętrzny lęk. Ponieważ wiedziała, że jej brat mówi całkowicie poważnie. I bezsilność, z tego samego powodu.
- I co zrobisz? Znowu rzucisz się z pięściami, jak jakiś prymityw, jeśli będę z nim rozmawiać? Przecież nie możesz cały czas zachowywać się jak dziecko.
Gaara wyglądał, jakby się zastanawiał.
Temari przyglądała mu się w napięciu. Tym razem rozmawiali poważnie. Nie jak wtedy, na stołówce, gdy rzucał tylko inwektywami, żeby ją wystraszyć.
- Nie. Nie uderzę twojego chłopaka.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Przeanalizowała szybko sytuację.
Gaara zaczynał prowadzić dyskusję na zupełnie innym poziomie niż do tej pory. Miła odmiana, zwłaszcza, że po tym, jak się zachowywał dotychczas, można było oczekiwać czegoś zupełnie innego.
- To co? Zastraszysz? Nie możesz wciąż w ten sposób wymuszać na mnie decyzji.
Gaara pokręcił głową.
- Nie mogę. Nie zrobię tego. Sama ją podejmij. Chłopak – utkwił w niej badawcze spojrzenie – czy rodzina.
Popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Uciekasz się do szantażu?
- Nie – odparł brunet spokojnie. - Ale nie będę stał z boku i przyglądał się jak stąpasz po cienkiej linie, żeby sprawdzić, czy spadniesz. Możesz robić co chcesz, ale bez mojej aprobaty. Bo moja siostra – zawiesił głos – by się tak nie zachowała.
Temari wbiła wzrok w ziemię.
- To dlatego się do mnie nie odzywałeś? Żeby mi powiedzieć, że jeśli chcę podejmować samodzielne decyzje to mam się przyzwyczaić?
- Nie. Zastanawiałem się, jak ci przemówić do rozsądku.
Temari spojrzała na niego złowrogo.
- Tak cię to bawi, odbieranie mi wyboru?
- Nie. Nie bawi mnie to.
Temari widziała, że nie jest w stanie już niczego mu wytłumaczyć. Gaara po prostu nie chciał słuchać.
- Ten chłopak jest nieodpowiedni dla ciebie. Powinnaś to rozumieć – postąpił krok w jej kierunku. – To przecież ty powiedziałaś…
Temari potrząsnęła gwałtownie głową.
- Pamiętam wszystko, co powiedziałam. I wiesz co? Może się myliłam, a teraz mam rację. A może nie, może teraz się mylę – krzyknęła histerycznie. – Ale od popełniania takich błędów się nie umiera. Do cholery, nie od każdego błędu się umiera!
Gaara popatrzył na nią sceptycznie.
- Powiedz to naszej matce – Temari przymknęła oczy, jakby ktoś uderzył ją w twarz. – Albo nie, spójrz na mnie i mi to powiedz. Że wybaczyłabyś sobie każdy błędny wybór, jakiekolwiek by nie były konsekwencje.
Temari dopiero teraz się zorientowała, że wbija sobie paznokcie w dłonie do bólu. Gaara patrzył na nią uważnie.
- Widzę, że bardzo musi ci zależeć, skoro pierwszy raz mi się sprzeciwiasz.
Patrzyła na niego, zbita z tropu. Nie wiedziała już, jakiego efektu tej rozmowy powinna się podziewać.
- Sama zdecyduj, nie będę ingerował. Ale zapamiętaj, co ci powiedziałem. I miej na uwadze – zawahał się przez chwilę i nie dokończył tego zdania. – Jeśli chcesz komuś zaufać, jeśli chcesz się „zakochać” – wycedził to słowo przez zęby – pamiętaj, że jeśli ten koleś cię wykorzysta, jeśli cię skrzywdzi w jakikolwiek sposób, zabiję go.
Temari zesztywniała.
- Przesadzasz – powiedziała.
- Być może – odparł Gaara. – Ale pamiętasz, co ci kiedyś obiecałem? Nie pozwolę cię nigdy skrzywdzić. Mam ograniczone możliwości, skoro jesteś dorosła i chcesz sama o sobie decydować. Zresztą, jak najbardziej masz do tego prawo. Więc decyduj. Ale nie mów potem, że cię nie ostrzegłem.
Temari patrzyła na niego wzrokiem pełnym niedowierzania.
Teraz, kiedy wreszcie zaczął z nią normalnie rozmawiać, i kiedy można by pomyśleć, że jest gotowy do racjonalnej dyskusji, odwoływał się do argumentów, których nie mogła podważyć, bo były niekonkretne. A na dodatek znowu wszystko sprowadzało się do tego samego.
- Grozisz mi – powiedziała.
Gaara przymrużył oczy.
- Nie grożę, tylko cię informuję.
Temari żachnęła się.
- Niezależnie jak to nazwiemy, znowu robisz wszystko, by postawić na swoim.
Chłopak nie odpowiedział.
- I, oczywiście, jak zawsze tak będzie. Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolony.

5 komentarzy:

  1. Rozdział jest ciekawy i mi się podobał.
    Ciekawe czy Naruto wreszcie dotrze do osoby która sprzedała Sakurze narkotyk, a także zastanawiam się czy Naruto postanowił na razie darować sobie z Hinaty, czy nie?
    Zachowanie Gaary zastanawia mnie... jest całkiem inny, niż jakiego znam.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje spostrzeżenie dotyczące Gaary bardzo słuszne. To pierwszy z moich ficków nb. Naruto, i Gaara wyszedł mało podobny do siebie. Nie wiem, na ile to przeszkadza w czytaniu ;] Wielkie dzięki za komentarz^^

      Usuń
  2. za krótki ;___; ale fajny XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę, krótki? ;) mi się wydawał trochę rozwlekły. Dziękuję za komentarz, pozdrawiam ;;]

      Usuń
  3. Jak dla mnie... wcale nie jest krótki, jak dla mnie odpowiedni, czyli 5/6.
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń