wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 15. Nieporozumienia



- Idiotka. Nie potrafi dać sobie rady z własnym bratem, a próbuje oceniać innych.
- No dobrze, ale to nie jest twój kłopot. Dlaczego się tak wściekasz? – odezwała się niepewnym tonem Hinata, zerkając na przyjaciółkę.
Tenten potrząsnęła ze złością głową.
- Tobie to nie przeszkadza, że Temari z taką łatwością wysnuwa swoje kategoryczne oceny? O każdym wyrabia sobie opinię z góry, na podstawie powierzchownych okoliczności.
Hinata przygryzła wargi.
Przed chwilą zaczęła się długa przerwa. Część uczniów od razu udała się na stołówkę. Tenten i Hinata postanowiły wyjść na chwilę na dziedziniec, korzystając ze sprzyjającej aury. Co prawda znowu nie było śniegu, a szatynkę powszechna szarość dookoła wyraźnie przytłaczała. Ale dobrze było odetchnąć świeżym powietrzem po kilku godzinach w szkolnych murach.
Hinata była trochę zaniepokojona zachowaniem przyjaciółki. Tenten była meteoropatką i zła pogoda zwykle wprawiała ją w podły nastrój, ale zwykle aż tak tego nie okazywała.
Hinacie przyszło do głowy, że tym razem nie chodzi o zwykłą chandrę, tylko o jakieś rzeczywiste zmartwienie. Ale w czasie przerwy świątecznej nie miała okazji się z nią widywać, nie miały więc też okazji porozmawiać, jeśli faktycznie tak było.
Nie bardzo teraz wiedziała, o co tak naprawdę chodzi szatynce, i jak powinna z nią rozmawiać. Ostatecznie, uważała, że jej przyjaciółka nie ma jednak racji.
- Wiesz, nie wydaje mi się, że Temari mówi tak tylko dlatego, że taką ma socjologiczną teorię – odezwała się niepewnie.
Tenten przymrużyła oczy.
- Nie? Właśnie jestem ciekawa, na jakiej podstawie wydaje swoje osądy.
Hinata przełknęła ślinę. Miała wrażenie, że to, co chce powiedzieć, jej rozmówczyni wcale się nie spodoba.
- Wiesz, ona nie wypowiada się z punktu widzenia osoby, która się przygląda z boku i ocenia. Mimo wszystko zna Neji’ego, pewnie lepiej od… ode mnie – zająknęła się, gdy Tenten spojrzała na nią z ukosa.
- I ode mnie, tak?
Hinata cofnęła się o krok zupełnie mimowolnie. Tenten potrafiła być straszna, gdy się złościła.
- Nie oceniam tego, mówię o sobie. Ostatecznie, ze mną Neji w ogóle nie rozmawia – odparła wymijająco.
Był to kiepski wykręt, bo wcale nie uważała, by rzeczywiście tak było. Jakkolwiek nie układały się ich relacje, mieszkając z kimś wiele lat nie można go nie poznać.
Tenten nie pozwoliła rozproszyć swojej uwagi.
- Naprawdę uważasz, że nie znam Neji’ego?
Hinata poczuła, że robi jej się duszno. Nie znosiła takich sytuacji. Nie potrafiła kłamać. Zawsze, przyciśnięta do muru, mówiła w końcu prawdę, chociaż kłóciła się to z inną cechą jej charakteru – lękiem przed mówieniem ludziom negatywnych rzeczy. Sprawianie ludziom przykrości powodowało w niej niemal fizyczny ból.
Żałowała, że w ogóle się odezwała; nie miała przecież zamiaru zirytować Tenten.
- Wcale tego nie powiedziałam.
Tenten przewróciła oczami.
- Nie kręć, mów wprost, o co ci chodzi – powiedziała ze zniecierpliwieniem.
Hinata popatrzyła na nią z niepewnym wyrazem twarzy.
- Po prostu ty znasz Neji’ego tylko z jednej strony – wykrztusiła z siebie, wyłamując sobie palce u rąk, na co Tenten nie zwróciła uwagi wpijając wzrok w jej twarz. – Tej lepszej.
- Naprawdę tak uważasz? – żachnęła się szatynka.
Hinata zmarszczyła brwi, nie od razu rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Wtedy kiedy mnie ignorował, to też była ta lepsza strona?
- Och – Hinata speszyła się.
Była zaskoczona, że Tenten podejmuje tę kwestię, bo zwykle zachowywała się, jakby sytuacja nigdy nie zaistniała. Hinacie nawet wydawało się, że po prostu nie zauważyła tego faktu.
No tak, ale z drugiej strony jak można nie zauważyć, że kumpel osoby, z którą się cały czas przebywa, cię unika.
Brunetka zawsze uważała, że Tenten w jakiś sposób wypiera to ze swojej świadomości, bo zdawała się ignorować to, jak Neji traktuje ludzi.
A on po prostu stosował klasyfikację. Były osoby „odpowiednie”, z tej samej sfery, którymi wskazane było się zadawać, były takie, które trzeba było w swoim otoczeniu akceptować – bo jednak mało ludzi potrafi udowodnić szlacheckie pochodzenie do dziesięciu pokoleń wstecz - i takie, które należało tolerować, ale tylko z konieczności.
Jej kuzyn nie miał problemu z pierwszymi dwiema kategoriami, inaczej trudno byłoby mu funkcjonować w szkole, gdzie wszyscy reprezentowali tzw. klasę średnią. Ale osób o niskim – z pewnego punktu widzenia – statusie społecznym unikał. Bynajmniej nie dyskryminował kogoś tylko dlatego, że ma plebejsko brzmiące nazwisko, albo którego rodzice uprawiali zawód sugerujący, że ich przodkowie należeli do jakiejś niskiej kasty. Po prostu starał się nie przebywać w ich towarzystwie. Hinata zawsze uważała, że po prostu po to, by w jakiś sposób nie zawieść oczekiwań ojca, ale od ostatniej rozmowy zaczęła go baczniej obserwować i zwracać uwagę na to, co mówił. I, choć niechętnie, musiała przyznać przed samą sobą, że Neji rzeczywiście uważa, iż jego pochodzenie w jakiś sposób czyni go lepszym. Trudno było jej się z tym pogodzić, więc też nie budziło jej zdziwienia, że Tenten wydaje się pomijać pewne aspekty jego osobowości. Tak było wygodniej.
Z drugiej strony, widać klasyfikacja nie była nieprzekraczalna, skoro Neji zaprzyjaźnił się z Tenten. Na początku jej unikał, owszem, i nie krył niezadowolenia, że Lee zaczyna się obracać w takim towarzystwie. Wtedy też zaczął jeszcze więcej przebywać z Gaarą i Temari. Do czasu aż się przekonał do Tenten – dla Hinaty nadal było to tajemnicą, jak to się stało, że w ogóle zaczął z nią rozmawiać. Był to najlepszy dowód, że Lee, gdy się uparł, nigdy nie dawał za wygraną. I w końcu zmusił swojego kumpla, by przestał traktować nową koleżankę jak powietrze. Mimo, że miała nieodpowiednie pochodzenie, i to w bardzo widoczny sposób. Nosiła chińskie nazwisko, jako że ojciec był chińskiego pochodzenia, a poza tym bez żenady przyznawała, że jej matka wywodziła się z najniższej grupy społecznej. Zwykle ludzie chyba się nie interesowali swoimi korzeniami wiele lat wstecz, jeśli nie mieli sławnych przodków. Tenten wydawała się być dumna z tego, że jej rodzina ze strony matki przed erą Meiji nie miała nawet nazwiska. Albo inaczej – uważała, że nie ma się czego wstydzić. Zupełnie słusznie, tylko że nie była to zbyt często spotykana postawa.
- Neji wcale nie jest aż takim zadufanym w sobie durniem, za jakiego go uważacie – stwierdziła szatynka, nie czekając na bardziej rozwiniętą wypowiedź ze strony przyjaciółki. – Zresztą, dziwię się, że zgadzasz się pod tym względem z Temari. Ona jest po prostu uprzedzona, ale ty?
Hinata wolała już nic nie mówić. Nie było dobrym pomysłem przekonywać Tenten, że Temari zna przecież Neji’ego dłużej od niej. Zapewne z innej perspektywy, ale to nie znaczy, że jej wnioski są błędne. Tenten by się wściekła, a Temari i tak jest zapewne wszystko jedno, czy Hinata by jej broniła, czy nie.
Cały czas jednak czuła na sobie wyczekujące spojrzenie Tenten, która najwidoczniej nie miała zamiaru rezygnować z tematu. Zaczęła rozglądać się po bokach, zastanawiając się nad odpowiednią drogą ucieczki.
Jednak Tenten cały czas przyglądała jej się z powagą.
- Naprawdę uważasz, że Neji jest skończonym szowinistą?
Hinata skuliła się w sobie.
Tenten pokręciła głową.
- A to prawda, z tymi zaręczynami?
Minęła sekunda nim Hinata uświadomiła sobie, że nastąpiła radykalna zmiana tematu.
- Zaręczynami? - powtórzyła tępo.
Tenten skinęła głową.
- No tak. Chodzi mi o to, co mówiła Ino – przypomniała jej.
Hinata zamrugała.
- Ach – wyjąkała. – No… rzeczywiście rodzice zaprosili znajomych. Ale to nie ma być oficjalne omiai.
Tenten nic nie powiedziała.
- Nie wiem, czy to ma coś wspólnego ze swataniem – wykrztusiła Hinata pospiesznie. – Oni po prostu dawno się nie widzieli. Ino powiedziała coś takiego, bo mają ładną córkę. Moim zdaniem – dodała nieskładnie, widząc krytyczne spojrzenie przyjaciółki.
- Czy ty aby na pewno mówisz prawdę? – spytała Tenten podejrzliwie.
Hinata wybałuszyła na nią oczy.
- Jesteś jakaś spięta.
Brunetka zaczerwieniła się.
Nigdy nie kłamała. Nawet częściowe zatajanie faktów wychodziło jej widać nie najlepiej. Ale wolała trzymać się konkretów niż dzielić się z Tenten własnymi podejrzeniami, jeśli nie miała solidnych podstaw. Miała wrażenie, że Tenten by się to nie spodobało.
Ale sugestia, że wuj szuka Neji’emu żony była przecież taka absurdalna.
Hinata obawiała się, że i tak Tenten zaraz ją złamie i będzie musiała wygadać jej wszystko, absurdalne czy nie. Ale w tym momencie nadeszło wybawienie. W pewnym sensie. Czyli Naruto we własnej osobie.
- Cześć – powiedział. – Masz chwilkę?
Hinata poczuła, że robi jej się słabo. To się nazywa wpaść z deszczu pod rynnę.
Ale jednak odczuła ulgę. I tak musiała z nim porozmawiać, a teraz przynajmniej mogła wyplątać się z jednej niezręcznej sytuacji.
- Jasne – powiedziała cicho.
Tenten wyłapała jej spojrzenie.
- Do zobaczenia później – powiedziała, obrzucając chłopaka na odchodnym nieprzychylnym spojrzeniem.
Hinata popatrzyła na chłopaka, który stał naprzeciwko niej z naburmuszoną miną. Wzięła głęboki wdech.
Musi przestawić się na zupełnie inny typ konwersacji. Obiecała sobie, że będzie zdecydowana, i bardzo nie chciała nawalić. Ale teraz, przez chwilę, poczuła się tak jak dawniej, kiedy na widok Naruto nie potrafiła wykrztusić słowa.
Kiba zupełnie słusznie mówił, że zachowuje się jak pensjonarka.
- Próbowałem się do ciebie dodzwonić – powiedział blondyn.
Hinata skinęła głową.
- Wiem.
Zacisnęła dłonie w pięści i podniosła głowę. Musi jedynie zachować zimną krew.
- Nie powinieneś był dzwonić do mnie do domu. Gdyby odebrał ktokolwiek inny…
- Wątpię, by ktokolwiek inny dorównywał chamstwem twojemu kuzynowi – uciął Naruto.
Hinata pomyślała, że chamstwo to nie jest dobre określenie, ale chłopak miał tendencje do ujmowania wszystkiego bardzo bezpośrednio, nawet jeśli przy tym upraszczał. Ceniła to w nim, może dlatego, że było to tak zupełnie przeciwne wobec zachowania Nej’iego. Który, nawiasem mówiąc, dałby Naruto w zęby za to określenie, nie tyle dlatego, że sam go nigdy nie używał jako zbyt niskiego, ale przede wszystkim dlatego, że cham to tyle co „plebejusz”. Najwyższa obraza.
- Posłuchaj, chciałam z tobą porozmawiać, ale to było niemożliwe. Nie miałam jak wyrwać się z domu. Najpierw były święta, potem przygotowania do wyjazdu na ślub. Potrzebowałabym naprawdę dobrej wymówki.
Naruto skinął głową.
- W porządku.
Hinata przygryzła wargi, ale nie wiedziała, co w tym momencie mogłaby powiedzieć.
Naruto natychmiast się odezwał, jak zwykle z rozbrajającą bezpośredniością.
- To było zwykłe świństwo, że tak wyszłaś w sylwestra bez uprzedzenia. Nic mi nie powiedziałaś. Przecież mówiłem, że przyjadę.
Hinata przytaknęła wolnym ruchem głowy.
- Tak. Jednak… ja wolałam wrócić do domu.
Naruto potrząsnął gwałtownie głową.
- Ale jak to? Dlaczego?
Miała świadomość, że nie może dłużej unikać jego wzroku.
- Hinata, powiedz mi, co się stało?
Uniosła głowę i spojrzała na niego.
- Chodzi o to, że musimy się rozstać, Naruto.
Chłopak przez chwilę patrzył na nią, wyraźnie zszokowany.
- To ma być żart?
- Gdyby był, to bardzo kiepski, nawet jak na kogoś bez poczucia humoru – odparła Hinata cicho.
Naruto zmarszczył brwi.
- Ty mówisz poważnie - stwierdził nienaturalnym tonem głosu.
Hinata skinęła głową.
- To nie może tak cały czas wyglądać.
- Chodzi ci o to, że pojechałem wtedy do Sakury? Posłuchaj, ja naprawdę nie miałem wyjścia…
Hinata potrząsnęła głową.
- Nie tylko o to. Chodzi mi o… całokształt – spojrzała na niego wprost. – Nie mogę tego dłużej tolerować, że mnie lekceważysz.
Naruto wgapił się w nią, zaskoczony.
- Co ty gadasz? Nie lekceważę cię! Kto ci wmówił coś takiego?
- To ja to mówię – odparła Hinata spokojnie.
Wiedziała już, że potrafi o tym rozmawiać spokojnie. To dodało jej pewności siebie.
Sądziła, że będzie miała dużo większy problem z utrzymaniem nerwów na wodzy, jednak myślała teraz zupełnie trzeźwo. Chciała tylko jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
Ale Naruto w oczywisty sposób nie potrafił poskromić emocji.
- To bzdura! Nigdy cię nie lekceważyłem – powiedział podniesionym głosem, zaciskając dłonie w pięści. – Dlaczego tak mówisz?
Hinata przymknęła oczy.
- Jeśli tego nie wiesz, to tym bardziej bez sensu, żebyśmy nadal byli razem.
Naruto potrząsnął gwałtownie głową.
- Wyjaśnij mi – powiedział przez zaciśnięte zęby.
Hinata popatrzyła na niego zdecydowanie.
- Nie – powiedziała. – Chciałabym, żebyś sam się nad tym zastanowił. Przemyślał, co jest dla ciebie ważne i… - nie planowała zasugerować, że chciałaby by Naruto do niej wrócił, kiedy zrozumie, że źle się zachowywał. Jednak samo jej się to cisnęło na usta, tylko że Naruto nie pozwolił jej dokończyć.
- Kto cię podburza? – wycedził przez zęby.
Popatrzyła na niego, tym razem zszokowana. Nie pomyślałaby, że coś takiego przyjdzie mu do głowy.
Ale Naruto uczepił się tego pomysłu.
- Nie wmawiaj mi, że sama wymyśliłaś tą głupotę. Kiedyś nigdy byś czegoś takiego nie powiedziała.
- Bo kiedyś nie przyszłoby mi do głowy zawalczyć o swoją godność – odparła.
Naruto potrząsnął z niedowierzaniem głową.
- Godność? – powtórzył, wykazując się kompletnym niezrozumieniem. – Ktoś ci zdrowo namieszał w głowie. - Nagle popatrzył na nią z zupełnie zmienionym wyrazem twarzy. – To Kiba ci naopowiadał głupot, prawda?
- To nie są głupoty, a przynajmniej nie dla mnie – odparła Hinata. – Jeśli dla ciebie są…
- Powiedz, że to nie Kiba – warknął Naruto.
Hinata popatrzyła na niego ostro.
- On nie ma z tym nic wspólnego.
Naruto przywołał na twarz sarkastyczny uśmiech, jakiego nigdy u niego nie widziała.
- Nie? To nie on użył słowa, że cię lekceważę?
Hinata potrząsnęła głową.
- Nie szukaj sobie pokątnych tłumaczeń, tylko się zastanów – odparła.
- Użył takiego słowa czy nie?
Hinata westchnęła. Już traciła cierpliwość.
- To nie dlatego go używam.
Naruto skrzywił się.
- Jesteś pewna? Nie wiem, jak możesz słuchać tego kretyna.
- O co ci chodzi?
Naruto parsknął.
- Chodzi mi o to, że widać za dużo przebywasz w jego towarzystwie, skoro zaczynasz się zachowywać nienaturalnie.
Hinata zmierzyła go spojrzeniem.
- A dla ciebie naturalnie by było, gdybym zachowywała się jak popychadło – odparła.
Naruto potrząsnął głową, ale nic nie powiedział. Najwyraźniej zabrakło mu argumentów.
Hinata pomyślała, że powinna zakończyć tą rozmowę.
- Chcę tylko, żebyś sobie kilka rzeczy przemyślał. I odezwij się do mnie, kiedy już przemyślisz. Możemy o tym jeszcze porozmawiać – powiedziała.
Naruto przyglądał się jej z miną, która świadczyła, że sens tej rozmowy i tak do niego nie dotarł.
- Zrywasz ze mną, bo Kiba nagadał ci jakichś bzdur i uważasz, że to ja powinienem to przemyśleć? – burknął z irytacją. – Nie, to ty sobie to przemyśl. Przemyśl to sobie, bo on nie jest bezinteresowny.
Hinata popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Naprawdę nic do ciebie nie dotarło?
- O, nie – odparł Naruto. - Do mnie wszystko dotarło bardzo wyraźnie. I już ja sobie pogadam z moim wiernym kumplem, tak, żeby do niego też dotarło, że pewnych rzeczy się nie robi.
Hinata poczuła, że łzy napływają jej do oczu. Jednak opanowała się.
Nic nie zrozumiał.

2 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny.
    Widać Hinata wreszcie postanowiła wziąść się za siebie i pogadać poważnie z Naruto.
    Mam nadzieję że Naruto nie jest aż takim idioto i wreszcie wszystko zrozumie i weźmie się do roboty w sprawie Hinaty i będzie walczyć by odzyskać ją.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział podoba mi się, choć szczerze mówiąc nie przepadam za Hinatą, a jest jej tutaj dużo. Fajnie by tylko było, gdyby rozdziały były ciut dłuższe.
    Pozdrawiam i czekam na kolejne:)
    (z nadzieją że w końcu ruszy story z SasuSaku) XD

    OdpowiedzUsuń