sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 12. Refleksje


Ino nie była wzorem punktualności.
Sakura doskonale o tym wiedziała, i w umówionej kawiarni stawiła się dopiero piętnaście minut po umówionej godzinie. Sądziła, że i tak będzie musiała poczekać, ale ku jej zdziwieniu, przyjaciółka siedziała już przy stoliku.
Sakura zawiesiła płaszcz zimowy na wieszaku przy wejściu i pospiesznie przysiadła się do niej.
- Hej – powiedziała, zafrasowana. – Wybacz, że tak późno… Długo czekasz?
Ino machnęła rękę.
- Chwilę. Nie za długo – odparła, po czym spojrzała w zamyśleniu w okno.
Sakura poczuła się trochę niepewnie. Nie wiedziała za bardzo, co powiedzieć.
W tym momencie podeszła do niej niewiele starsza dziewczyna w fartuszku, by przyjąć zamówienie.
- Herbatę. I ciastko z kremem. Albo nie… Dwa ciastka – poprawiła się.
Dziewczyna zapisała to w notesie i odeszła. Dopiero teraz Sakura zorientowała się, że Ino patrzy na nią z nieskrywanym zdziwieniem.
- Dwa ciastka? Co z twoją dietą?
Ona sama miała przed sobą tylko filiżankę herbaty.
Sakura machnęła ze zniecierpliwieniem ręką.
- Do diabła z dietą. Nie jest mi potrzebna.
Ino uniosła znacząco brwi.
- Nie jest?
Ich wspólnie przestrzeganą żelazną zasadą było ograniczanie słodkości do wyjątkowych okazji. Była to stała tendencja, do której od czasu do czasu dołączały inne sposoby na zrzucenie ekstra kilku kilogramów. Z tym, że zawsze były w tym niekonsekwentne.
Właściwie, żadna z nich nie czuła potrzeby odchudzania się, jednak liczenie kalorii dawało im pewien komfort psychiczny. Wychodziły z założenia, że trzeba się starać, by zachować szczupłą sylwetkę.
Sakura skwitowała jej zdumienie niecierpliwym ruchem dłoni.
- Nie warto o tym mówić. Opowiedz mi lepiej, jak się bawiłaś na imprezie – zaproponowała.
Ino przygryzła wargi.
- Było normalnie. Raczej ja cię powinnam zapytać… Jak tobie minął sylwester.
Sakura wzruszyła ramionami.
- Nienajgorzej – odparła.
Ino, niezbyt przekonana, wpatrywała się w nią z napięciem.
- Strasznie głupio wyszło – odezwała się niepewnie. – Wiesz… Powinnam była z tobą zostać. Przykro mi, że nie przyszło mi to do głowy.
Sakura pokręciła głową.
- Żałujesz, że poszłaś do Kiby?
Ino zawahała się.
- Właściwie to nie – powiedziała powoli. – Ale…
Sakura parsknęła niecierpliwie.
- Więc nie marudź. To byłaby okropna strata, gdyby żadna z nas nie poszła na taką imprezę. Przecież to nie lada wydarzenie. Na pewno jest co opowiadać – zachęciła z autentycznym zainteresowaniem.
Ino była zaskoczona jej dobrym humorem. Sądziła, że przyjaciółka nie będzie zbyt pozytywnie nastawiona. Dla niej Nowy Rok musiał zacząć się wyjątkowo ponuro.
- Dlaczego patrzysz na mnie, jakbyś sądziła, że należy mi współczuć? – zapytała dziewczyna niespodziewanie. – Wszyscy chyba się nade mną użalacie. Jestem aż tak żałosna?
Ino wytrzeszczyła oczy. Nawet nie dlatego, że jej przyjaciółka wypowiedziała te słowa, ale że zrobiła to zupełnie naturalnym tonem, jakby stwierdzała fakt, którym się jakoś przesadnie nie przejmowała.
- A wszyscy to znaczy kto? Naruto?
Sakura nachmurzyła się.
- Przede wszystkim Naruto. Nie wiem, czy on naprawdę sądzi, że jestem aż taką egoistką, że poczuję się lepiej, gdy będzie miał przeze mnie zepsutego sylwestra.
-Wiesz, to że pojechał do ciebie, świadczy tylko, że się martwił… - odrzekła Ino, czerwieniąc się. Ona sama przecież nie wyszła z imprezy, a nie chciała, by Sakura sądziła, że o niej nie myślała.
Sakura zacisnęła zęby.
- Chyba nie masz mu za złe, że do ciebie pojechał – odezwała się Ino niepewnie.
Sakura zesztywniała, ze wzrokiem utkwionym w blacie stołu.
- Nie. Mam mu za złe, że potem wrócił.
- No wiesz, skoro Hinata pojechała do domu, to co mógł zrobić. Przecież nie mógł się pokazać w nocy u niej pod domem.
Sakura przygryzła wargi.
- Chyba przynajmniej nie możesz powiedzieć, że ten sylwester był stracony – wyraziła nadzieję Ino. – Chyba, że miałaś nadzieję, że będziesz mogła się spokojnie dołować.
Naruto na pewno jej na to nie pozwolił.
Sakura chciała chyba coś odpowiedzieć, ale nadeszła kelnerka z jej zamówieniem. Dziewczyna natychmiast po jej odejściu zabrała się za ciastko.
- Opowiadaj lepiej jakieś nowinki. Nic nie wiem, co się działo – zachęciła blondynkę.
Ino westchnęła.
- Poza tym, że nie wiedzieć czemu przyszła Temari, a Natsumi zrobiła Neji’emu dziką awanturę, że ją ignoruje, to raczej nic się nie wydarzyło.
Sakura popatrzyła na nią z zaciekawieniem.
- Temari była na imprezie?
Ino skinęła głową.
- Tak – powiedziała niechętnie. – Była. Cała szkoła będzie miała o czym mówić, bo teraz to już chyba nikt nie ma wątpliwości, że robi maślane oczy do Shikamaru.
- Przyszła z Shikamaru? – Sakura domagała się szczegółów. Ino wcale nie była tym zachwycona, bo jakoś plotkowanie na ten temat nie sprawiało jej przyjemności.
- Shikamaru przyszedł z Ami, ale zostawił ją na lodzie. Gdyby miała taki charakter jak Natsumi, mielibyśmy drugą awanturę – zawyrokowała. – No, ale ona taka nie jest. Zresztą, to mi przypomniało o zupełnie innej sensacji – powiedziała i efektownie zawiesiła głos.
Sakura przestała dzielić uwagę między nią a talerz, zapominając chwilowo o ciastku.
- Jakiej sensacji?
Ino pokiwała z zadowoleniem głową. Częściowo dlatego, że lubiła dzielić się szokującymi nowinkami, ale też dlatego, że udało jej się zgrabnie zakończyć temat Temari.
- Ja raczej cały wieczór tańczyłam, więc sama niczego nie zauważyłam, ale doszły mnie słuchy, bo to stało się tematem wieczoru – powiedziała gwoli wyjaśnienia, mniemając, że przy okazji podniesie napięcie. – Tak więc sama nie mogę tutaj świadczyć własnymi spostrzeżeniami, ale wiele osób twierdzi, że wygląda na to… Hm… - zacięła się przez moment, tym razem nie wiedząc po prostu jak zgrabnie zakończyć zdanie. – Och, co ci będę tłumaczyć. Neji całkiem olał całą tą swoją śmietankę towarzyską, żeby siedzieć całą imprezę z Lee i Tenten. Może ich pilnował – mrugnęła porozumiewawczo.
Sakura patrzyła na nią bez zrozumienia.
- Pilnował? – powtórzyła.
- Oj, nie rozumiesz? – zniecierpliwiła się Ino. – To oczywiste, obaj się koło niej kręcą odkąd się tu wprowadziła, a teraz zaczynają się żreć między sobą.
Sakura pokręciła głową.
- Ktoś rozpuszcza jakieś durne plotki, a ty w to wierzysz – skrytykowała. – Przecież oni się przyjaźnią, a ci od razu się czegoś doszukują.
Ino naburmuszyła się.
- No, nie wiem.
- Ależ oczywiście, że tak – odpowiedziała Sakura z przekonaniem. – Poza tym, dlaczego tak nagle o tym zaczyna się mówić?
Ino pomyślała przez chwilę.
- Pewnie dlatego, że oni obaj nagle już się nie odnoszą do siebie tak po kumpelsku.
Sakura prychnęła.
- Skąd ten wniosek?
- No… Tak niektórzy mówili.
Sakura machnęła lekceważąco ręką.
- Może raczej Natsumi i inne panienki Neji’ego poczuły się zepchnięte na dalszy plan, i rozpuszczają ploty.
To nawet brzmiało sensownie, więc Ino nie zamierzała się dłużej spierać.
- Panienki Neji’ego – powtórzyła ze złośliwym uśmiechem. – Ale znalazłaś określenie.
Sakura zastanowiła się.
- No wiesz, wydaje mi się że nie jego koledzy gadają takie rzeczy, a wszystkie te przyjaciółeczki Natsumi są niemniejszymi plotkarami od niej – zamilkła na chwilę, po czym odezwała się z satysfakcją. – Ale wobec tego połowa składu na tej imprezie musiała się składać z rozeźlonych panienek. Skoro Neji wolał się bawić w innym towarzystwie, a Shikamaru był zaabsorbowany Temari – pokręciła wesoło głową. - Nie, żeby oni byli tacy wyjątkowi, ale sama pomyśl... Jakie to musi być irytujące, kiedy jeden z najbardziej pożądanych facetów w szkole wybiera sobie taką nieinteresującą dziewczynę jak ona – zawahała się. – Wiesz, chyba sama poczułabym się tym osobiście obrażona. Kiedyś.
Ino pokręciła z niezrozumieniem głową.
- Kiedyś?
- No tak. Kiedyś, kiedy mi się wydawało, że tylko wygląd decyduje o jakimkolwiek zainteresowaniu facetów, a to z kolei świadczy o tym, czy jest się godną uwagi. Strasznie ci zazdrościłam. Oczywiście, nie w negatywnym sensie, ale zazdrościłam.
Ino otworzyła usta ze zdumienia.
- Ty mi zazdrościłaś? – odparła. – Świetny żart.
Sakura skinęła głową.
- No tak. Bo wydawało mi się, że to najważniejsze aby być… hm… - zastanowiła się. – Aby mieć nienaganną figurę, ładne włosy, najmodniejsze ciuchy. I musiałam leczyć kompleksy porównując się z takimi dziewczynami jak Hinata. Mówiłam sobie: mogłoby być gorzej, mogłabym z przeciętną twarzą nie umieć jeszcze o siebie zadbać – potrząsnęła głową. – To nie do wiary, ale naprawdę kiedyś tak pomyślałam.
Ino nie nadążała za jej wypowiedzią.
- Wiesz, Hinata naprawdę nie umie o siebie zadbać – stwierdziła, nie bardzo wiedząc, do której części się odnieść.
Sakura machnęła ręką.
- Hinacie niczego nie brakuje. Jest normalna. Nie dała się wtłoczyć w te schematy z kolorowych magazynów, które nam wmawiają, że nowoczesna dziewczyna powinna się upiększać na różne sposoby, by znaleźć odpowiedniego męża, i że to jest recepta na szczęście. A wydaje mi się, że podskórnie wszystkie to wierzymy.
Ino oburzyła się.
- Wcale nie szukam męża. Coś ty, w tym wieku…
- Wiem – odparła Sakura szybko. – Przecież nie o to mi chodzi. Mówię o tym, że wpisujemy się w schematy. To normalne i nie ma się co burzyć. Ale ja nie zamierzam przejmować się dłużej tym, że do nich nie pasuję – popatrzyła na zafrasowaną minę Ino. – Ale dość tego tematu. Zaczęłam teoretyzować. Powiedz mi lepiej, jak się bawiłaś z Sai’em.
Ino przygryzła wargi.
- Normalnie. Może nie jest specjalnie elokwentny, ale świetnie tańczy, więc nie ma co narzekać.
Sakura uniosła brwi.
Ino nie była zaskoczona jej reakcją. Zapewne oczekiwała pełnych podekscytowania opowieści z jej strony. Nic dziwnego, widziała przecież jak Ino cieszyła się kiedy Sai ją zaprosił.
Jednak jej nastawienie uległo zmianie, bo zrozumiała, że zrobił dokładnie to, czego oczekiwała od niego Sakura. Może nawet zasugerowała mu coś takiego. Blondynka postanowiła już nie wgłębiać się w ten temat. Sai był bardzo uprzejmy, i właściwie nawet dobrze się bawiła. Do momentu, kiedy się zorientowała, że brunet na każdym kroku próbuje jej delikatnie uświadomić, że nie jest nią zainteresowany. A później już nawet mniej delikatnie.
Dlatego nabrała przekonania, że zaprosił ją tylko z uprzejmości. Zresztą, mogła o tym pomyśleć już wcześniej, bo zrobił to w ostatniej chwili, dosłownie parę dni przed imprezą.
- Przy bliższym poznaniu, sporo traci – odpowiedziała na nieme pytanie przyjaciółki. – Wcale nie jest taki interesujący. I bynajmniej nie potrafi się zachować.
Sakura przymrużyła oczy.
- To znaczy?
Ino postanowiła prosto z mostu wyznać to, co miała na myśli, chociaż – miała tego świadomość – było to dla niej poniżające.
- Wyobraź sobie, że ten kretyn powiedział mi, że wyglądam bardzo ładnie, jestem wręcz najładniejszą dziewczyną na imprezie – dostrzegła zdziwione oczy Sakury, nim dodała z przekąsem – nie licząc Temari.
Sakura zachichotała. Tak, to było bardzo w stylu Sai’a.
Ino rzuciła jej miażdżące spojrzenie.
Sakura speszyła się.
- Tak tylko powiedział, żebyś nie pomyślała, że cię za bardzo komplementuje – zaryzykowała stwierdzenie, bo było to pierwsze co jej przyszło do głowy. – Niby dlaczego akurat Temari?
- Och – skonstatowała Ino lekceważącym tonem. – Bo ona wymalowała się jak laleczka, i wyglądała zupełnie nie na siebie.
- Tak? – odezwała się Sakura z, jak sama przypuszczała, nie najmądrzejszym wyrazem twarzy.
- Tak. I nagle niektórzy widać stwierdzili, że jest atrakcyjna – mruknęła Ino. – Shikamaru na przykład ewidentnie zidiociał.
Sakura popatrzyła na blondynkę z zaskoczeniem.
Nie rozumiała skąd ten jad w głosie przyjaciółki. Czyżby była zazdrosna o zwykłą uwagę Sai’a pod adresem Temari?
- Może Sai zidiociał – poprawiła ją. – Jeśli chodzi o Shikamaru, to sama wiesz.
- Co wiem? – spytała Ino.
- Że Temari nie musi się jakoś wyjątkowo starać, by zrobić na nim wrażenie. Jak to mówią, każda potwora znajdzie swego amatora – stwierdziła dowcipnie, ale natychmiast pomyślała, że mogło to zabrzmieć opacznie. – A zresztą moim zdaniem, gdyby Temari chciała, mogłaby mieć wielu chłopców u swych stóp. Bo oni nie są zbyt wybredni – uzupełniła, widząc minę przyjaciółki. – Ale to nie znaczy, że jest ładniejsza od ciebie, Sai pewnie ot tak to powiedział.
Ino wykrzywiła pogardliwie usta.
- Nie wątpię. Ale to najlepszy dowód, że nie warto zawracać sobie nim głowy -zawyrokowała.
Sakura popatrzyła na nią z zastanowieniem.
- Cóż za stanowczość – zauważyła, chcąc nadać luźniejszy ton tej rozmowie. – Czyżbyś miała już kogo innego na oku? – mrugnęła do blondynki porozumiewawczo.
Ino uśmiechnęła się lekko.
- Może – odparła.
- No, powiedz, nie daj się prosić.
Dziewczyna potrząsnęła głową.
- Niedługo sama się przekonasz. Tym razem nie będzie żadnych błędów – oświadczyła.
- Błędów? – nie zrozumiała Sakura.
Ino nie doprecyzowała tego zdania. Mogłaby powiedzieć zgodnie z tym, co sobie ostatnio pomyślała, że jej podstawowym błędem było zwracanie uwagi na chłopców w jakiś sposób zainteresowanych jej najlepszą przyjaciółką.
Może nawet dałoby się to jakoś wytłumaczyć psychologicznie. Jako próbę udowodnienia sobie swojej wartości przez porównywanie się z innymi dziewczynami, zwłaszcza tymi w najbliższym otoczeniu.
Wolała jednak nie myśleć o sobie, że jest osobą, która nieświadomie chciałaby udowodnić sobie swoją wartość, odbijając przyjaciółce potencjalnego chłopaka.
Lepiej po prostu odwrócić swoją uwagę od Sasuke i Sai’a, i zająć się czymś innym.

1 komentarz:

  1. Rewelacyjne opowiadanie! świetny styl i niebanalny pomysł :)
    Czekam na więcej :)

    http://victim-of-the-love-crime.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń