To zadziwiające, jak czasem atmosfera
zabawy potrafi zadziałać integrująco, nawet na ludzi, którzy nie darzą się
wzajemnie sympatią.
Może różne partie polityczne powinny urządzać jakieś wspólne bankiety, zamiast ograniczać wzajemne interakcje do sali posiedzeń. Okoliczności spotkania sporo mogą zmienić.
Tak przynajmniej pomyślał z pewnym przekąsem Neji, widząc, że impreza, po której spodziewał się, że będzie niewypałem, tak dobrze się rozkręca.
Kto by pomyślał, że szalony pomysł Inuzuki okaże się trafiony.
Ciekawie było to wszystko obserwować.
Ale niektórym nie w smak było jego zainteresowanie otoczeniem.
- Neji, czy mógłbyś poświęcić mi chwilę uwagi? – odezwała się Natsumi.
Spojrzał na nią.
- Słucham? – spytał niechętnie.
Dziewczyna siedziała po drugiej stronie stolika, popijając lemoniadę.
- Nie, żebym się uskarżała, ale wydaje mi się, że nie jestem aż tak nudna, abyś nie mógł ze mną porozmawiać.
Może jej się wydawało, że powiedziała coś zabawnego, ale w jego interpretacji zabrzmiało to buńczucznie.
- Oczywiście, masz rację – odparł bez entuzjazmu.
Natsumi odłożyła szklankę.
- To dlaczego cały czas gapisz się w jeden kąt sali? – powiedziała z wyraźna pretensją.
Zmarszczył brwi.
- Nie gapię.
- Ależ tak. Udając przy okazji, że interesuje cię też cała reszta.
Neji prychnął gniewnie.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi.
Natsumi wzruszyła ramionami.
Widać było, że jest zirytowana, ale nie zamierzał przejmować się jej humorami.
- Po prostu sądziłam, że jesteśmy tu po to, by potańczyć.
Neji machnął ze zniecierpliwieniem ręką.
- Może później.
Natsumi wydęła wargi.
- Super. Znajdziesz mnie – warknęła gniewnie, po czym wstała od stolika.
Właściwie, było mu to nawet na rękę, że jest taka obrażalska.
Dopił swoją cole, po czym wstał i skierował się w przeciwległy koniec pokoju.
Hinata nie była specjalnie zdziwiona, kiedy Naruto po krótkiej rozmowie telefonicznej oświadczył, że musi wyjść.
Wydawał się mocno wzburzony.
- Skoro Sakura powiedziała, żebyś nie przyjeżdżał, może powinieneś dać jej spokój – odezwała się niepewnie. – Zdaję sobie sprawę, że jest sylwester, ale przywożenie jej tutaj niekoniecznie..
Nie pozwolił jej skończyć.
- Nie wypowiadaj się, kiedy nie wiesz, o co chodzi – powiedział zniecierpliwionym tonem.
Hinata pomyślała, że może wie to lepiej od niego. Ale przecież nie mogła zmuszać go, żeby spędzał z nią ten wieczór, jeśli woli towarzystwo Sakury.
Nie okazała, że ją to zabolało.
- Jak uważasz – odparła.
Naruto popatrzył na nią ze zniecierpliwieniem.
- Nie stwarzaj problemu, dobra? Wrócę tak szybko, jak się da. Zajrzę tylko do niej. Zaraz mam autobus, więc…
Nawet nie próbował powiedzieć tego uprzejmie.
- Idź.
Naruto przez chwilę przyglądał się jej, jakby coś rozważał, ale po chwili odwrócił się i przeszedł przez hall w kierunku tymczasowej szatni.
Hinata wróciła do pomieszczenia obok, potem przeszła przez salę pełniącą funkcję parkietu, i weszła do salonu, gdzie było nieco ciszej. Ludzie siedzieli grupkami przy stolikach, jedząc głównie chipsy.
Nie miała pomysłu, co ze sobą w tej sytuacji zrobić. Najchętniej wróciłaby po prostu do domu. Naruto uznałby wtedy pewnie, że się obraziła.
A przecież nie obraziła się. Tak naprawdę, nie była zdziwiona tą sytuacją, o co więc miałaby mieć pretensje.
Zdążyła się przyzwyczaić, że Naruto zawsze wybiera Sakure.
Temari miała oczywiście rację, nie powinna tego tolerować. Ale jaką miała alternatywę? Kazać mu definitywnie wybierać?
Może by tak zrobiła, gdyby miała jakieś wątpliwości co do przewidywanego wyniku. Kimże była w porównaniu z Sakurą? Nawet nie dla Naruto, ale w ogóle?
Zupełnie przeciętną dziewczyną, którą można zaledwie tolerować. Tak w domu, jak i wszędzie indziej.
Już dawno pogodziła się z tym, że będzie dla Naruto na drugim planie. Dlaczego miałaby oczekiwać czegoś innego.
Ale teraz nawet ten drugi plan nie był taki oczywisty. Przecież Sakura już nie jest z Sasuke. A Naruto będzie na każde jej zawołanie. Hinata stanie się dla niego tylko ograniczeniem.
Uświadamiała to sobie stopniowo już od dłuższego czasu. W tej chwili sama się dziwiła, że kiedykolwiek miała nadzieję na coś innego.
Zgodziła się być tą drugą, „zamiast”. Tak wyglądało całe jej życie. Zawsze na doczepkę.
Teraz stawała się dla Naruto tylko zawadą, więc to kwestia czasu, kiedy ją zostawi.
W tej chwili nie przyszło jej do głowy, by ochronić resztę swojej zdeptanej godności i uprzedzić fakty. Tak samo, jak nie wzięła pod uwagę innej możliwości niż siedzieć tu i czekać, aż Naruto wróci lub – co bardziej prawdopodobne – zadzwoni, żeby powiedzieć, że niestety, nie może się pojawić.
I pewnie by tak długo siedziała, ale po paru minutach pojawiła się Tenten i wyciągnęła ją do pomieszczenia obok. Na nic nie zdały się tłumaczenia, że tam jest hałas i tłok. Jej przyjaciółce i Lee wcale to nie przeszkadzało, więc taka argumentacja jej nie przekonała.
Hinata dała za wygraną dla świętego spokoju i przysiadła się do ich stolika.
Nie mogła się pozbyć myśli, że tutaj też przeszkadza. Tenten i Lee konwersowali sobie w najlepsze, ona półsłówkami zbywała ich próby włączenia jej w rozmowę.
Tenten zresztą chyba dobrze widziała, że Hinata nie jest w nastroju, bo nie była specjalnie nachalna. W końcu dali jej spokój, co Hinata przyjęła z ulgą.
Przynajmniej we dwójkę dobrze się bawili, a ona siedząc tutaj nie prowokowała Kiby, który jako gospodarz na pewno czułby się zobowiązany dotrzymać jej towarzystwa, gdyby zauważył, że jest sama. Zupełnie tak jak w szkole.
W jakiś sposób jednak zmiana pomieszczenia dobrze na nią wpłynęła. Tutaj było tak gwarnie, i tyle się działo, że nie sposób było się odciąć od otoczenia. Mimowolnie przestała zajmować się swoimi myślami i zaczęła z zainteresowaniem obserwować co się dzieje wokół.
Przybyli już chyba wszyscy goście. Kiba przestał co chwila wychodzić do hallu, zamiast tego tańczył z Ami z drugiej klasy, raz na jakiś czas robiąc obchód, aby być pewnym, że nikomu niczego nie brakuje. Rzeczywiście wczuł się w rolę. Kiedy patrzył w stronę ich stolika, Hinata udawała, że z zainteresowaniem przysłuchuje się rozmowie Tenten i Lee, choć szczerze mówiąc niewiele z niej rejestrowała. Nieuprzejmie byłoby podsłuchiwać.
Poza tym, obserwacja tego, co się dzieje dookoła, zaabsorbowała jej uwagę. Miło było widzieć, że wszyscy są zadowoleni. Kiba będzie wniebowzięty. Bardzo zależało mu na sukcesie całego przedsięwzięcia, ale przejmował się możliwymi komplikacjami, takimi jak choćby konflikt o oprawę muzyczną. Postawił na różnorodność – i, co dziwne, nikt nie wyrażał sprzeciwów. Na parkiecie było mnóstwo ludzi. Hinata zawsze chciała nauczyć się tańczyć, ale pogodziła się z tym, że jest na to zbyt niezręczna. Teraz przynajmniej mogła obserwować umiejętności innych. Sai i Ino robili furorę, przyciągając co chwilę zawistne spojrzenia. Na wszystkich robili wrażenie, chociaż musiał pewną rolę odegrać także fakt, że nie zwracali zbyt wielkiej uwagi na ludzi wokół, i ci musieli się ich wystrzegać przy bardziej żywiołowych piosenkach. W pewnym oddaleniu od nich Temari zadziwiała wdziękiem – nie tylko dlatego, że okazała się nadzwyczaj dobrą tancerką, czego chyba nikt u niej nie podejrzewał, ale też z powodu nadzwyczaj zjawiskowego wyglądu. Shikamaru wytrwale dorównywał jej kroku, choć przyglądając się bliżej można było zauważyć, że to nie on prowadzi.
Hinate dziwiło trochę, że Neji nie obraca się wśród ludzi, tylko siedzi z boku. Wydawało się, że nie słucha tego, co mówi do niego Natsumi, co chwilę patrząc w stronę Tenten i Lee. Hinate omijał spojrzeniem.
W końcu Natsumi się obraziła, a Neji podszedł do ich stolika.
- Mogę? – zapytał.
Tenten była zdziwiona jego pojawieniem się, a Lee sprawiał wrażenie wręcz niezadowolonego. Hinata uśmiechnęła się do kuzyna, który nadspodziewanie uprzejmie ją przywitał.
Odpowiadało jej pozostawanie na uboczu rozmowy i nadal udawała zainteresowanie wirującymi na parkiecie parami, ale trudniej było jej ignorować swoich towarzyszy. Mimowolnie zwracała szczególną uwagę na zachowanie Lee i Neji’ego. Obaj wydawali się jacyś spięci.
Jej przyjaciółka chyba tego nie zauważała, ale z punktu widzenia Hinaty traktowali się nawzajem bardziej jak rywale niż jak kumple.
Może nie było w tym nic dziwnego, może zawsze się tak zachowywali, ale Hinacie przyszła do głowy myśl, że Neji sprawia wrażenie niezadowolonego z tego, jak Lee zachowuje się względem szatynki. A ten cały wieczór był niezwykle szarmancki. Widać było, że odpowiada mu ta rola.
Hinata zastanawiała się, czy nie jest to zbyt pochopna interpretacja, kiedy zadzwoniła jej komórka.
Nie miała ochoty odbierać, spodziewając się, co usłyszy. Przeszło jej przez myśl, by odrzucić połączenie, ale ona nigdy nie robiła takich niemiłych rzeczy. Przeprosiła towarzystwo i wyszła do hallu.
- Witaj, Hinata – powiedział Naruto. – Słuchaj… hm… Ja przyjadę, ale trochę później. Mam nadzieję, że się nie nudzisz?
Owszem, nie nudziła się, ale pomyślała, że chłopak nie o to powinien spytać.
- Nie nudzę się. Wcale nie musisz przyjeżdżać.
Chwila ciszy.
- Nie gadaj bzdur, będę przed północą – powiedział ze zniecierpliwieniem. - Sakura nie chce przyjechać, ale może bym cię zabrał, posiedzimy w bursie i pogramy w jakieś gry planszowe albo pójdziemy się przejść.
Hinata niespodziewanie dla siebie prychnęła ze złością.
A wie taką miał wizję powitania Nowego Roku.
Tylko, że ona widziała całą absurdalność takiego pomysłu, być może dlatego, że właśnie się napatrzyła na podobnie dziwną sytuację.
Choć, z drugiej strony, pewnie trochę bardziej skomplikowaną. Ostatecznie, nie przyjaźniła się nigdy z Sakurą, tak jak Lee z Nejim.
- Nie mam ochoty. Zostaję tutaj.
- Przecież powiedziałem, że Sakura…
- Więc z nią posiedź. Ja zostaję u Kiby.
Chwila milczenia.
- Czy on jest tam obok?
Nie ma co, pytanie bardzo na miejscu.
- A dlaczego miałby być? – odparła z rozdrażnieniem. Pomyślała, że jeszcze chwila a zacznie krzyczeć. Wzięła głęboki oddech.
- Więc nie chcesz, żebym przyjeżdżał?
Wiedziała, że twierdząca odpowiedź będzie mu bardzo na rękę, więc stłumiła w sobie chęć zaprzeczenia.
- Nie przyjeżdżaj.
- W porządku. Jak sobie życzysz. Baw się dobrze.
- Wzajemnie – odpowiedziała. - I… pozdrów Sakure – dodała głupio.
Ledwie się rozłączyła, już odczuła wyrzuty sumienia, że tak go potraktowała. Ostatecznie, to byłoby bardzo altruistyczne z jego strony, że chce wesprzeć przyjaciółkę, która zapewne jest w podłym nastroju, zamiast bawić się na imprezie. Takie zachowanie leżało jak najbardziej w charakterze Naruto, za to go tak bardzo ceniła.
Problem w tym, że w tej sytuacji nie jego szlachetność miała znaczenie. Towarzystwo Sakury, zamiast jej towarzystwa – to na pewno nie był trudny wybór.
Koniec końców jednak wyniknie z tego coś dobrego. Sakura nie będzie sama w Nowy Rok.
Jakie to egoistyczne z jej strony, że chciała, aby ten wieczór poświęcił tylko jej.
Jakie to egoistyczne, że notorycznie wymaga od niego takiego poświęcenia.
Temari się myli, przyszło jej nagle do głowy. Nie mogę kazać Naruto wybierać. To byłoby nieuczciwe, bo Sakura potrzebuje go bardziej.
W tej sytuacji jedyne, co powinna zrobić, to pozwolić mu odejść.
Może różne partie polityczne powinny urządzać jakieś wspólne bankiety, zamiast ograniczać wzajemne interakcje do sali posiedzeń. Okoliczności spotkania sporo mogą zmienić.
Tak przynajmniej pomyślał z pewnym przekąsem Neji, widząc, że impreza, po której spodziewał się, że będzie niewypałem, tak dobrze się rozkręca.
Kto by pomyślał, że szalony pomysł Inuzuki okaże się trafiony.
Ciekawie było to wszystko obserwować.
Ale niektórym nie w smak było jego zainteresowanie otoczeniem.
- Neji, czy mógłbyś poświęcić mi chwilę uwagi? – odezwała się Natsumi.
Spojrzał na nią.
- Słucham? – spytał niechętnie.
Dziewczyna siedziała po drugiej stronie stolika, popijając lemoniadę.
- Nie, żebym się uskarżała, ale wydaje mi się, że nie jestem aż tak nudna, abyś nie mógł ze mną porozmawiać.
Może jej się wydawało, że powiedziała coś zabawnego, ale w jego interpretacji zabrzmiało to buńczucznie.
- Oczywiście, masz rację – odparł bez entuzjazmu.
Natsumi odłożyła szklankę.
- To dlaczego cały czas gapisz się w jeden kąt sali? – powiedziała z wyraźna pretensją.
Zmarszczył brwi.
- Nie gapię.
- Ależ tak. Udając przy okazji, że interesuje cię też cała reszta.
Neji prychnął gniewnie.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi.
Natsumi wzruszyła ramionami.
Widać było, że jest zirytowana, ale nie zamierzał przejmować się jej humorami.
- Po prostu sądziłam, że jesteśmy tu po to, by potańczyć.
Neji machnął ze zniecierpliwieniem ręką.
- Może później.
Natsumi wydęła wargi.
- Super. Znajdziesz mnie – warknęła gniewnie, po czym wstała od stolika.
Właściwie, było mu to nawet na rękę, że jest taka obrażalska.
Dopił swoją cole, po czym wstał i skierował się w przeciwległy koniec pokoju.
Hinata nie była specjalnie zdziwiona, kiedy Naruto po krótkiej rozmowie telefonicznej oświadczył, że musi wyjść.
Wydawał się mocno wzburzony.
- Skoro Sakura powiedziała, żebyś nie przyjeżdżał, może powinieneś dać jej spokój – odezwała się niepewnie. – Zdaję sobie sprawę, że jest sylwester, ale przywożenie jej tutaj niekoniecznie..
Nie pozwolił jej skończyć.
- Nie wypowiadaj się, kiedy nie wiesz, o co chodzi – powiedział zniecierpliwionym tonem.
Hinata pomyślała, że może wie to lepiej od niego. Ale przecież nie mogła zmuszać go, żeby spędzał z nią ten wieczór, jeśli woli towarzystwo Sakury.
Nie okazała, że ją to zabolało.
- Jak uważasz – odparła.
Naruto popatrzył na nią ze zniecierpliwieniem.
- Nie stwarzaj problemu, dobra? Wrócę tak szybko, jak się da. Zajrzę tylko do niej. Zaraz mam autobus, więc…
Nawet nie próbował powiedzieć tego uprzejmie.
- Idź.
Naruto przez chwilę przyglądał się jej, jakby coś rozważał, ale po chwili odwrócił się i przeszedł przez hall w kierunku tymczasowej szatni.
Hinata wróciła do pomieszczenia obok, potem przeszła przez salę pełniącą funkcję parkietu, i weszła do salonu, gdzie było nieco ciszej. Ludzie siedzieli grupkami przy stolikach, jedząc głównie chipsy.
Nie miała pomysłu, co ze sobą w tej sytuacji zrobić. Najchętniej wróciłaby po prostu do domu. Naruto uznałby wtedy pewnie, że się obraziła.
A przecież nie obraziła się. Tak naprawdę, nie była zdziwiona tą sytuacją, o co więc miałaby mieć pretensje.
Zdążyła się przyzwyczaić, że Naruto zawsze wybiera Sakure.
Temari miała oczywiście rację, nie powinna tego tolerować. Ale jaką miała alternatywę? Kazać mu definitywnie wybierać?
Może by tak zrobiła, gdyby miała jakieś wątpliwości co do przewidywanego wyniku. Kimże była w porównaniu z Sakurą? Nawet nie dla Naruto, ale w ogóle?
Zupełnie przeciętną dziewczyną, którą można zaledwie tolerować. Tak w domu, jak i wszędzie indziej.
Już dawno pogodziła się z tym, że będzie dla Naruto na drugim planie. Dlaczego miałaby oczekiwać czegoś innego.
Ale teraz nawet ten drugi plan nie był taki oczywisty. Przecież Sakura już nie jest z Sasuke. A Naruto będzie na każde jej zawołanie. Hinata stanie się dla niego tylko ograniczeniem.
Uświadamiała to sobie stopniowo już od dłuższego czasu. W tej chwili sama się dziwiła, że kiedykolwiek miała nadzieję na coś innego.
Zgodziła się być tą drugą, „zamiast”. Tak wyglądało całe jej życie. Zawsze na doczepkę.
Teraz stawała się dla Naruto tylko zawadą, więc to kwestia czasu, kiedy ją zostawi.
W tej chwili nie przyszło jej do głowy, by ochronić resztę swojej zdeptanej godności i uprzedzić fakty. Tak samo, jak nie wzięła pod uwagę innej możliwości niż siedzieć tu i czekać, aż Naruto wróci lub – co bardziej prawdopodobne – zadzwoni, żeby powiedzieć, że niestety, nie może się pojawić.
I pewnie by tak długo siedziała, ale po paru minutach pojawiła się Tenten i wyciągnęła ją do pomieszczenia obok. Na nic nie zdały się tłumaczenia, że tam jest hałas i tłok. Jej przyjaciółce i Lee wcale to nie przeszkadzało, więc taka argumentacja jej nie przekonała.
Hinata dała za wygraną dla świętego spokoju i przysiadła się do ich stolika.
Nie mogła się pozbyć myśli, że tutaj też przeszkadza. Tenten i Lee konwersowali sobie w najlepsze, ona półsłówkami zbywała ich próby włączenia jej w rozmowę.
Tenten zresztą chyba dobrze widziała, że Hinata nie jest w nastroju, bo nie była specjalnie nachalna. W końcu dali jej spokój, co Hinata przyjęła z ulgą.
Przynajmniej we dwójkę dobrze się bawili, a ona siedząc tutaj nie prowokowała Kiby, który jako gospodarz na pewno czułby się zobowiązany dotrzymać jej towarzystwa, gdyby zauważył, że jest sama. Zupełnie tak jak w szkole.
W jakiś sposób jednak zmiana pomieszczenia dobrze na nią wpłynęła. Tutaj było tak gwarnie, i tyle się działo, że nie sposób było się odciąć od otoczenia. Mimowolnie przestała zajmować się swoimi myślami i zaczęła z zainteresowaniem obserwować co się dzieje wokół.
Przybyli już chyba wszyscy goście. Kiba przestał co chwila wychodzić do hallu, zamiast tego tańczył z Ami z drugiej klasy, raz na jakiś czas robiąc obchód, aby być pewnym, że nikomu niczego nie brakuje. Rzeczywiście wczuł się w rolę. Kiedy patrzył w stronę ich stolika, Hinata udawała, że z zainteresowaniem przysłuchuje się rozmowie Tenten i Lee, choć szczerze mówiąc niewiele z niej rejestrowała. Nieuprzejmie byłoby podsłuchiwać.
Poza tym, obserwacja tego, co się dzieje dookoła, zaabsorbowała jej uwagę. Miło było widzieć, że wszyscy są zadowoleni. Kiba będzie wniebowzięty. Bardzo zależało mu na sukcesie całego przedsięwzięcia, ale przejmował się możliwymi komplikacjami, takimi jak choćby konflikt o oprawę muzyczną. Postawił na różnorodność – i, co dziwne, nikt nie wyrażał sprzeciwów. Na parkiecie było mnóstwo ludzi. Hinata zawsze chciała nauczyć się tańczyć, ale pogodziła się z tym, że jest na to zbyt niezręczna. Teraz przynajmniej mogła obserwować umiejętności innych. Sai i Ino robili furorę, przyciągając co chwilę zawistne spojrzenia. Na wszystkich robili wrażenie, chociaż musiał pewną rolę odegrać także fakt, że nie zwracali zbyt wielkiej uwagi na ludzi wokół, i ci musieli się ich wystrzegać przy bardziej żywiołowych piosenkach. W pewnym oddaleniu od nich Temari zadziwiała wdziękiem – nie tylko dlatego, że okazała się nadzwyczaj dobrą tancerką, czego chyba nikt u niej nie podejrzewał, ale też z powodu nadzwyczaj zjawiskowego wyglądu. Shikamaru wytrwale dorównywał jej kroku, choć przyglądając się bliżej można było zauważyć, że to nie on prowadzi.
Hinate dziwiło trochę, że Neji nie obraca się wśród ludzi, tylko siedzi z boku. Wydawało się, że nie słucha tego, co mówi do niego Natsumi, co chwilę patrząc w stronę Tenten i Lee. Hinate omijał spojrzeniem.
W końcu Natsumi się obraziła, a Neji podszedł do ich stolika.
- Mogę? – zapytał.
Tenten była zdziwiona jego pojawieniem się, a Lee sprawiał wrażenie wręcz niezadowolonego. Hinata uśmiechnęła się do kuzyna, który nadspodziewanie uprzejmie ją przywitał.
Odpowiadało jej pozostawanie na uboczu rozmowy i nadal udawała zainteresowanie wirującymi na parkiecie parami, ale trudniej było jej ignorować swoich towarzyszy. Mimowolnie zwracała szczególną uwagę na zachowanie Lee i Neji’ego. Obaj wydawali się jacyś spięci.
Jej przyjaciółka chyba tego nie zauważała, ale z punktu widzenia Hinaty traktowali się nawzajem bardziej jak rywale niż jak kumple.
Może nie było w tym nic dziwnego, może zawsze się tak zachowywali, ale Hinacie przyszła do głowy myśl, że Neji sprawia wrażenie niezadowolonego z tego, jak Lee zachowuje się względem szatynki. A ten cały wieczór był niezwykle szarmancki. Widać było, że odpowiada mu ta rola.
Hinata zastanawiała się, czy nie jest to zbyt pochopna interpretacja, kiedy zadzwoniła jej komórka.
Nie miała ochoty odbierać, spodziewając się, co usłyszy. Przeszło jej przez myśl, by odrzucić połączenie, ale ona nigdy nie robiła takich niemiłych rzeczy. Przeprosiła towarzystwo i wyszła do hallu.
- Witaj, Hinata – powiedział Naruto. – Słuchaj… hm… Ja przyjadę, ale trochę później. Mam nadzieję, że się nie nudzisz?
Owszem, nie nudziła się, ale pomyślała, że chłopak nie o to powinien spytać.
- Nie nudzę się. Wcale nie musisz przyjeżdżać.
Chwila ciszy.
- Nie gadaj bzdur, będę przed północą – powiedział ze zniecierpliwieniem. - Sakura nie chce przyjechać, ale może bym cię zabrał, posiedzimy w bursie i pogramy w jakieś gry planszowe albo pójdziemy się przejść.
Hinata niespodziewanie dla siebie prychnęła ze złością.
A wie taką miał wizję powitania Nowego Roku.
Tylko, że ona widziała całą absurdalność takiego pomysłu, być może dlatego, że właśnie się napatrzyła na podobnie dziwną sytuację.
Choć, z drugiej strony, pewnie trochę bardziej skomplikowaną. Ostatecznie, nie przyjaźniła się nigdy z Sakurą, tak jak Lee z Nejim.
- Nie mam ochoty. Zostaję tutaj.
- Przecież powiedziałem, że Sakura…
- Więc z nią posiedź. Ja zostaję u Kiby.
Chwila milczenia.
- Czy on jest tam obok?
Nie ma co, pytanie bardzo na miejscu.
- A dlaczego miałby być? – odparła z rozdrażnieniem. Pomyślała, że jeszcze chwila a zacznie krzyczeć. Wzięła głęboki oddech.
- Więc nie chcesz, żebym przyjeżdżał?
Wiedziała, że twierdząca odpowiedź będzie mu bardzo na rękę, więc stłumiła w sobie chęć zaprzeczenia.
- Nie przyjeżdżaj.
- W porządku. Jak sobie życzysz. Baw się dobrze.
- Wzajemnie – odpowiedziała. - I… pozdrów Sakure – dodała głupio.
Ledwie się rozłączyła, już odczuła wyrzuty sumienia, że tak go potraktowała. Ostatecznie, to byłoby bardzo altruistyczne z jego strony, że chce wesprzeć przyjaciółkę, która zapewne jest w podłym nastroju, zamiast bawić się na imprezie. Takie zachowanie leżało jak najbardziej w charakterze Naruto, za to go tak bardzo ceniła.
Problem w tym, że w tej sytuacji nie jego szlachetność miała znaczenie. Towarzystwo Sakury, zamiast jej towarzystwa – to na pewno nie był trudny wybór.
Koniec końców jednak wyniknie z tego coś dobrego. Sakura nie będzie sama w Nowy Rok.
Jakie to egoistyczne z jej strony, że chciała, aby ten wieczór poświęcił tylko jej.
Jakie to egoistyczne, że notorycznie wymaga od niego takiego poświęcenia.
Temari się myli, przyszło jej nagle do głowy. Nie mogę kazać Naruto wybierać. To byłoby nieuczciwe, bo Sakura potrzebuje go bardziej.
W tej sytuacji jedyne, co powinna zrobić, to pozwolić mu odejść.
Dziś nadgoniłam wszystkie notki i jestem wniebowzięta!
OdpowiedzUsuńPomysł mimo tego, że w świecie bloggera przewijał sie już wiele razy, Tobie wyszedł świetnie. Wspaniale dopracowane postacie, no może oprócz SS, ale pisałaś, że masz z nimi jakiś problem.
Uwielbiam rozmowy Shikamaru i Temaru, po prostu ubóstwiam!
NaruHuna... No bardzo ich relacje są skomplikowane, ale tak mi sie podobają, że ojeju! :)
Zdecydowanie zostaję tu, tylko wiesz, różnie u mnie z komentowaniem...
Pozdrawiam i życzę weny!
Linki
Bardzo mi miło, witam no moim blogu :) Zawsze mam dużo zabawy pisząc dialogi Temci z Shikamaru, więc dobrze, że się podobają.
UsuńDobra, ledwo dotrwałam do końca, ale to dlatego, że tak dużo było z perspektywy Hinaty w tym rozdziale, a ja jej..no cóż...nie lubię za bardzo.
OdpowiedzUsuńNo i też niesamowicie mnie wkurzała w tym rozdziale.
Ale z jednej strony Naruto takze zachowuje sie nieodpowiednio, popieram taką przyjaźń jak jego z Sakurą, ale niech on nie zapomina, że ma również dziewczyne , o którą także trzeba zadbać!
Oprócz tego Neji taki rozkoszny! Oby był z Tenten!
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!
/~Kim EveLin.