Tego dnia w Tokio spadł śnieg.
Drobne płatki pojawiły się już wczesnym rankiem, a w południe, kiedy już przestało prószyć, ziemia pokryta była całkiem sporą warstwą białego puchu.
Uczniowie szkoły średniej Konoha traktowali to jak dar z nieba. Podekscytowani od rana, na długiej przerwie tłumnie wylegli na zewnątrz budynku szkolnego, nie przejmując się zupełnie zimnem.
Tenten i Hinata zaraz po dzwonku wyszły na zewnątrz, jednak w przeciwieństwie do większości nie zlekceważyły zimna i ubrały wcześniej kurtki.
- Ale pięknie – stwierdziła Tenten, rozglądając się dookoła. Do szkoły przynależał dość pokaźny otwarty teren, na którym rosły nieliczne drzewa. Późną jesienią ta przestrzeń prezentowała się szaro i smutno, najbardziej interesującymi elementami całego krajobrazu były pomalowane na zielono ławeczki, rozsiane dosłownie wszędzie.
Dla Tenten był to przykład przykrego zwycięstwa śmierci nad naturą – martwe drewno przeważało zdecydowanie nad żywymi drzewami, a krzewy właściwie w ogóle tu nie rosły. Latem i wiosną przynajmniej trawa dodawała tu zieleni.
Jednak najatrakcyjniej szkoła prezentowała się wtedy, gdy spadł śnieg.
- Gdyby wszyscy nie czynili tu takiego hałasu, byłoby całkiem przyjemnie – odezwał się entuzjastycznie jakiś głos z boku.
Hinata poznała od razu ten charakterystyczny, szybki sposób mówienia. Należał do Lee, dość nieatrakcyjnego, ale za to bardzo optymistycznie nastawionego do życia chłopaka z drugiej klasy.
Hinata niewiele z nim rozmawiała, choć często miała wątpliwą przyjemność przebywania w jego towarzystwie, ponieważ dużo kręcił się koło Tenten. W szkole uchodził za dziwaka, Hinata uważała, że jest ekscentryczny, ale sympatyczny. Jednak nie rozmawiała z nim nigdy za wyjątkiem wymieniania grzecznościowych uwag. Nie była osobą, która łatwo nawiązuje znajomości czy inicjuje rozmowę, a Lee zwykle był zbyt zaabsorbowany osobą Tenten, by ją ośmielić.
Samej Hinacie to odpowiadało, przebywanie niejako na uboczu toczącej się rozmowy nie przeszkadzało jej, zdecydowanie wolała to niż niepotrzebne koncentrowanie na sobie czyjejś uwagi.
Lee i Tenten kumplowali się z Nejim, który chodził z nimi do tej samej klasy. Neji był zupełnym przeciwieństwem Lee, przede wszystkim dlatego, że Lee był osobą, której towarzystwo nie było mile widziane, a Neji z kolei był szalenie popularny i uważany za osobę bardzo rozrywkową.
Społeczność szkolna była wyraźnie podzielona na hermetyczne grupki. Widoczne były podziały na te bardziej i mniej cool – Hinata nie znosiła tego słowa, ale używała go nawet w myślach wobec sytuacji jaka istniała w szkole.
Słowo banalne i mało znaczące, ale często używane w tej małej szkolnej społeczności. Słowo dzielące ludzi na tych bardziej i mniej fajnych.
Sama nie pojmowała tego systemu klasyfikacji, ponieważ zdawał się nie rządzić żadną logiką, przynajmniej z jej punktu widzenia. Ona sama należała do tych mało fajnych, i to akurat wydawało jej się naturalne. Właściwie wszyscy uczniowie pierwszych klas byli traktowani z góry zwłaszcza przez uczniów trzeciej klasy, z wyjątkiem jednego tylko Sasuke, który nie wiedzieć czemu zdawał się wzbudzać respekt nawet wśród starszych uczniów. Może wręcz tym bardziej, że z pogardą odrzucał towarzystwo kogokolwiek. Nie szkodziło mu nawet to, że zadawał się z Naruto i Sakurą.
Zupełnie tak, jak Neji’ego nie kompromitował fakt, że kumplował się z najbardziej chyba nielubianym chłopakiem w szkole – większość ludzi nie ukrywała, że sposób bycia Lee jest dla nich po prostu nie do przełknięcia. On sam zdawał się tym mało przejmować, podobnie jak Neji, który jako jeden z nielicznych uczniów Konohy nie był w powszechnej świadomości przyporządkowywany do jakiejś konkretnej „paczki” znajomych. Odnajdował się właściwie w każdym towarzystwie. Dość często nawet widywano go w towarzystwie Gaary, który był wysoce antypatycznym chłopakiem z drugiej klasy.
- Cześć, Hinata – odezwał się Lee, wyrywając ją z zamyślenia.
Brunetka popatrzyła na niego z niewyraźnym uśmiechem. Energiczny sposób bycia Lee był sympatyczny, ale Hinata zawsze się czuła przez niego niepewnie.
- Widzę, że wy przynajmniej zachowujecie się roztropnie, nie to co ci wszyscy ludzie, zapalenie płuc mają jak w banku – stwierdził krytycznie siedemnastolatek. On sam ubrany był w szarą puchową kurtkę, w której wyglądał trochę śmiesznie przy swoim niskim wzroście.
Jednak mimo, że mówił w tak swobodny sposób wydawał się spięty. Tenten też to dostrzegła.
- Chciałeś mnie o coś zapytać? – odezwała się.
Lee przytaknął bez zastanowienia.
- Właściwie to tak, jakbyś wiedziała – odpowiedział, ale w chwilę później lekko się zawahał.– Słuchaj, gadałem właśnie z Nejim, powiedział mi, że idzie na sylwestra do Kiby z Natsumi.
Hinata, która patrzyła w inną stronę, odwróciła wzrok w kierunku Lee. Zaskoczyło ją to, co powiedział.
Natsumi była atrakcyjną dziewczyną z farbowanymi na blond włosami. Hinata za nią nie przepadała. Nie spodziewała się, że Neji zaprosi akurat ją, zwłaszcza że – jak wiedziała – miał zamiar iść z kimś innym.
- To jego problem, nie ja będę z nią tańczyć – odparła Tenten ze złośliwym uśmieszkiem.
- To znaczy, że nie idziesz na tę imprezę? – zapytał chłopak.
Tenten wzruszyła ramionami.
- Cóż, biorąc pod uwagę, że Kiba zaprosił jedynie facetów „z osobami towarzyszącymi” wygląda na to, że nie mam tam wstępu – odpowiedziała. – Chyba, że jednak zdecydujesz się wybrać na tę „plebejską zabawę” ze mną – dodała.
Lee rozpromienił się.
- Dobra, zrobię to dla ciebie. Chociaż nie spodziewałbym się za wiele po takiej imprezie.
- To miło z twojej strony – odparła Tenten.
Lee pokiwał głową.
- Wiem, jestem dobrym człowiekiem – przytaknął. – Hm, wybaczcie, chyba Neji czegoś ode mnie chce. Nie rozumiem, czemu tu nie podejdzie. Do zobaczenia później – powiedział.
Hinata pomyślała, że chyba tylko Lee – który był tak oderwany od rzeczywistości, że sprawiał wrażenie jakby żył w innym wymiarze - mógł nie rozumieć tak prostej rzeczy. Neji wolał nie podchodzić niż tendencyjnie ją ignorować, a tak się zwykle wobec niej zachowywał. Tym razem jednak była to sprzyjająca okoliczność, ponieważ mogła od razu zapytać przyjaciółkę o to, co ją nurtowało.
- Mówiłaś przecież, że Neji cię zaprosił.
Tenten spojrzała na nią.
- Mówiłam też, że jeśli się zgodzę Lee nie będzie miał z kim pójść – przypomniała.
- Ale Lee nie chciał iść.
Szatynka skinęła głową.
- Tak, ale to bez sensu, żeby siedział sam w domu. Sama wiesz, jakim ta impreza jest wydarzeniem. Połowa szkoły tam będzie. Byłby wykluczony. Poza tym widziałaś, nawet się nie zastanawiał.
- Więc uważasz, że tylko udawał, że uważa tę imprezę za… jak on to powiedział… zabawę dla plebsu? – spytała Hinata.
Tenten westchnęła.
- Wierz mi, Lee jest lepszy w udawaniu niż ci się zdaje. Neji uważa tak samo, że to dobry pomysł, żeby go wyciągnąć z domu.
Hinata skinęła głową.
- Może masz rację, ale mogłaś mi powiedzieć, że już się zdecydowałaś.
- Myślałam, że wiesz.
- Jasne, Neji mi powiedział.
Tenten uśmiechnęła się przepraszająco.
- No tak.
Tenten była nowa w szkole, wprowadziła się do Tokio ledwie półtora miesiąca wcześniej i nie do końca zdała sobie sprawę ze skali antypatii, jaką Neji darzył swoją kuzynkę. Hinata z nią o tym nie rozmawiała.
Tenten zastanowiła się.
- Słuchaj… Wiem, że Naruto nie przepada za Lee, ale może posiedzicie z nami trochę na tej imprezie? Skoro Neji idzie z Natsumi i tak za wiele z nami nie poprzebywa, a siedzieć sobie pod ścianą to takie… mało sympatyczne.
Hinata uśmiechnęła się.
- Jasne – przynajmniej mogła przywitać Nowy Rok z Tenten, gdyby ta przyszła z Nejim to nie byłoby możliwe.
- A jesteś pewna, że Naruto nadal wybiera się tam z tobą?
Hinata spojrzała z zaskoczeniem na Temari, która właśnie do nich podeszła, w towarzystwie Shikamaru. Poczuła się jakby dziewczyna uderzyła ją w twarz.
- O co ci chodzi? – zapytała niepewnie, spuszczając wzrok.
- O to – Temari wskazała głową w jakimś kierunku, ale Hinata nie musiała tam spoglądać, ponieważ doskonale zdawała sobie sprawę, że zobaczyłaby Naruto z Sakurą. – Nie mogę uwierzyć, że pozwalasz się tak traktować. Zobaczysz, lada dzień twój luby powie ci „Nie gniewaj się, kochanie, ale biedna Sakura nie ma teraz z kim pójść do Kiby, więc ja jako szlachetny rycerz muszę ją ratować przed samotnością w sylwestra”.
Hinata nie podniosła wzroku, więc nie zauważyła jakie spojrzenie Shikamaru rzucił w stronę blondynki.
- Wyluzuj dziewczyno, nie wszyscy lubią dostawać obuchem w łeb, a ty chyba lubisz zadawać za silne ciosy – powiedział z potępieniem.
- Nie strzęp języka, Shikamaru, nie jej wina, że jest źle wychowana, to zapewne rodzinne – odezwała się Tenten ze złością.
Temari spojrzała na nią lekko zszokowana, bo szatynka była raczej spokojna i nie szukała nigdy zaczepki.
- Jeśli coś ci się nie podoba…
- Ej, ej, przystopujcie – Shikamaru poczuł się w obowiązku zainterweniować.
- Jeśli panna atakuje moją rodzinę, to chyba nie oczekuje, że będę miła – mruknęła Temari wrogo.
- Tego pewnie nikt nie śmiałby od ciebie oczekiwać– zripostował Shikamaru, próbując załagodzić sytuację.
Tenten zrobiło się głupio.
- Nie atakowałam twojej rodziny – spróbowała się usprawiedliwić. – Mówiłam o twoim bracie, a nie o…
Temari machnęła ręką.
- Daruj sobie, udam że tego nie słyszałam, ale lepiej tego nie powtarzaj.
Hinata popatrzyła na nią. Czuła się zażenowana, że z jej powodu Tenten wdaje się w sprzeczki, a na dodatek ta dziewczyna mogła być niebezpieczna.
Niepotrzebnie tu w ogóle przyszła. Ostatnio Hinata częściej widywała ją na przerwach w towarzystwie Shikamaru, zamiast jak zawsze w towarzystwie brata.
- Posłuchaj, przecież sama tu przyszłaś i zaczęłaś tę rozmowę – odezwała się cicho.
Temari przypatrywała jej się przez chwilę.
- Źle mnie zrozumiałaś. Nie chciałam cię urazić.
- No to ci się udało – skomentował Shikamaru wznosząc oczy ku niebu.
Temari rzuciła mu zimne spojrzenie.
- Wiesz, twoje towarzystwo raczej nie jest nam tu potrzebne.
Szesnastolatek uniósł brwi.
- Uu, nie mów że szykuje się jakaś babska pogawędka.
- Shikamaru mi nie przeszkadza – powiedziała szybko Hinata, która nie miała ochoty zostać jedynie w towarzystwie Temari. Zaczęła się zastanawiać, o co tak naprawdę dziewczynie chodzi.
Kto jak kto, ale ona na pewno nie miała kompetencji, by udzielać jej rad.
Temari spojrzała niechętnie na Shikamaru. Widać było, że wolałaby aby sobie poszedł, zaczęła go zamiast tego ignorować.
- Widzę po prostu jak Naruto cię traktuje, i uważam że nie powinnaś sobie na to pozwolić – oświadczyła.
Hinata poczuła, że oblewa się rumieńcem.
Temari musiała być podła, by rozmawiać z nią na ten temat. Hinata wiedziała doskonale o co jej chodzi, ale nie przyszłoby jej do głowy, że ktoś może próbować ją pouczać, i to na dodatek Temari.
- Czyli jak mnie niby traktuje? – odezwała się, próbując zachować spokój, ale czuła, że za chwilę zapadnie się pod ziemię.
Temari przez chwilę milczała, jakby stwierdziła, że powinna ostrożniej dobierać słowa. Zwykle mówiła wprost to, co myślała.
- Chodzi mi o to, że jesteś zbyt… jakby to powiedzieć… Tolerancyjna. Ustępliwość nie zawsze jest dobra. W tym przypadku na pewno nie jest. Naruto uważa, że wszystko mu wolno. Żadna inna dziewczyna nie pozwoliłaby sobie, by traktować ją tak niepoważnie.
Hinata spojrzała na nią.
- Sakura jest jego przyjaciółką.
Temari przymrużyła oczy.
- Tak, jest jego przyjaciółką, ale wymaga od niego stanowczo za wiele. Nie ma prawa oczekiwać, że Naruto będzie poświęcać jej więcej uwagi niż tobie dlatego, że ma problem. Ale oczekuje tego, a Naruto się do tego dostosowuje. Nie wierzę, że ta sytuacja ci nie przeszkadza, choćby dlatego, że…
Shikamaru szturchnął ją nieznacznie w ramię.
Temari spojrzała na niego.
- Temari ma rację – powiedział szybko. – Pod pewnym względem. Facet, któremu okażesz, że za bardzo ci na nim zależy, będzie robił co zechce.
Hinata skuliła się w sobie. Tego jeszcze brakowało, by chłopak udzielał jej rad.
- Shikamaru wie, co mówi- dopowiedziała Temari. – Zaliczył wiele panienek – stwierdziła z sarkazmem.
Shikamaru spojrzał na nią z oburzeniem.
- Ejże, ja nie zaliczam.
Hinata wykorzystała tę krótka wymianę zdań, by powrócić do równowagi. Wzięła głęboki oddech.
- Dzięki za troskę, naprawdę – mruknęła.
Temari popatrzyła na Shikamaru z ukosa, dając mu do zrozumienia, że przeszkadza.
Chłopak zreflektował się.
- Mam sprawę do Chouji’ego, więc wybaczcie – stwierdził.
Temari odprowadziła go wzrokiem.
- Naprawdę nie uważasz, że powinnaś zwrócić Naruto uwagę, że zachowuje się nie fair? – spytała, gdy szatyn znalazł się poza zasięgiem ich głosu.
Hinata popatrzyła na nią.
- Co twoim zdaniem miałabym mu powiedzieć?
- Że poświęca ci za mało uwagi. Sakura powinna to zrozumieć, że nie ma monopolu na jego osobę. A ostatnio zachowuje się jakby miała. Jeśli jej nie pasuje, że Naruto nie może jej poświęcać tyle czasu, każ mu wybierać.
Hinata potrząsnęła lekko głową.
- Nie wszyscy rozkazują ludziom z taką łatwością, jak ty to robisz.
Temari zirytowała się.
- Naruto jest z tobą, tak? Więc to go do czegoś zobowiązuje. Powinnaś postawić jasno sytuację, powiedzieć mu co o tym myślisz. Jeśli tego nie robisz, nie dziw się, że nie dostrzega, że czujesz się lekceważona.
Nie doczekała się reakcji.
- W porządku, ja ci tylko powiedziałam jak to wygląda z boku. Zrobisz z tym, co zechcesz.
Drobne płatki pojawiły się już wczesnym rankiem, a w południe, kiedy już przestało prószyć, ziemia pokryta była całkiem sporą warstwą białego puchu.
Uczniowie szkoły średniej Konoha traktowali to jak dar z nieba. Podekscytowani od rana, na długiej przerwie tłumnie wylegli na zewnątrz budynku szkolnego, nie przejmując się zupełnie zimnem.
Tenten i Hinata zaraz po dzwonku wyszły na zewnątrz, jednak w przeciwieństwie do większości nie zlekceważyły zimna i ubrały wcześniej kurtki.
- Ale pięknie – stwierdziła Tenten, rozglądając się dookoła. Do szkoły przynależał dość pokaźny otwarty teren, na którym rosły nieliczne drzewa. Późną jesienią ta przestrzeń prezentowała się szaro i smutno, najbardziej interesującymi elementami całego krajobrazu były pomalowane na zielono ławeczki, rozsiane dosłownie wszędzie.
Dla Tenten był to przykład przykrego zwycięstwa śmierci nad naturą – martwe drewno przeważało zdecydowanie nad żywymi drzewami, a krzewy właściwie w ogóle tu nie rosły. Latem i wiosną przynajmniej trawa dodawała tu zieleni.
Jednak najatrakcyjniej szkoła prezentowała się wtedy, gdy spadł śnieg.
- Gdyby wszyscy nie czynili tu takiego hałasu, byłoby całkiem przyjemnie – odezwał się entuzjastycznie jakiś głos z boku.
Hinata poznała od razu ten charakterystyczny, szybki sposób mówienia. Należał do Lee, dość nieatrakcyjnego, ale za to bardzo optymistycznie nastawionego do życia chłopaka z drugiej klasy.
Hinata niewiele z nim rozmawiała, choć często miała wątpliwą przyjemność przebywania w jego towarzystwie, ponieważ dużo kręcił się koło Tenten. W szkole uchodził za dziwaka, Hinata uważała, że jest ekscentryczny, ale sympatyczny. Jednak nie rozmawiała z nim nigdy za wyjątkiem wymieniania grzecznościowych uwag. Nie była osobą, która łatwo nawiązuje znajomości czy inicjuje rozmowę, a Lee zwykle był zbyt zaabsorbowany osobą Tenten, by ją ośmielić.
Samej Hinacie to odpowiadało, przebywanie niejako na uboczu toczącej się rozmowy nie przeszkadzało jej, zdecydowanie wolała to niż niepotrzebne koncentrowanie na sobie czyjejś uwagi.
Lee i Tenten kumplowali się z Nejim, który chodził z nimi do tej samej klasy. Neji był zupełnym przeciwieństwem Lee, przede wszystkim dlatego, że Lee był osobą, której towarzystwo nie było mile widziane, a Neji z kolei był szalenie popularny i uważany za osobę bardzo rozrywkową.
Społeczność szkolna była wyraźnie podzielona na hermetyczne grupki. Widoczne były podziały na te bardziej i mniej cool – Hinata nie znosiła tego słowa, ale używała go nawet w myślach wobec sytuacji jaka istniała w szkole.
Słowo banalne i mało znaczące, ale często używane w tej małej szkolnej społeczności. Słowo dzielące ludzi na tych bardziej i mniej fajnych.
Sama nie pojmowała tego systemu klasyfikacji, ponieważ zdawał się nie rządzić żadną logiką, przynajmniej z jej punktu widzenia. Ona sama należała do tych mało fajnych, i to akurat wydawało jej się naturalne. Właściwie wszyscy uczniowie pierwszych klas byli traktowani z góry zwłaszcza przez uczniów trzeciej klasy, z wyjątkiem jednego tylko Sasuke, który nie wiedzieć czemu zdawał się wzbudzać respekt nawet wśród starszych uczniów. Może wręcz tym bardziej, że z pogardą odrzucał towarzystwo kogokolwiek. Nie szkodziło mu nawet to, że zadawał się z Naruto i Sakurą.
Zupełnie tak, jak Neji’ego nie kompromitował fakt, że kumplował się z najbardziej chyba nielubianym chłopakiem w szkole – większość ludzi nie ukrywała, że sposób bycia Lee jest dla nich po prostu nie do przełknięcia. On sam zdawał się tym mało przejmować, podobnie jak Neji, który jako jeden z nielicznych uczniów Konohy nie był w powszechnej świadomości przyporządkowywany do jakiejś konkretnej „paczki” znajomych. Odnajdował się właściwie w każdym towarzystwie. Dość często nawet widywano go w towarzystwie Gaary, który był wysoce antypatycznym chłopakiem z drugiej klasy.
- Cześć, Hinata – odezwał się Lee, wyrywając ją z zamyślenia.
Brunetka popatrzyła na niego z niewyraźnym uśmiechem. Energiczny sposób bycia Lee był sympatyczny, ale Hinata zawsze się czuła przez niego niepewnie.
- Widzę, że wy przynajmniej zachowujecie się roztropnie, nie to co ci wszyscy ludzie, zapalenie płuc mają jak w banku – stwierdził krytycznie siedemnastolatek. On sam ubrany był w szarą puchową kurtkę, w której wyglądał trochę śmiesznie przy swoim niskim wzroście.
Jednak mimo, że mówił w tak swobodny sposób wydawał się spięty. Tenten też to dostrzegła.
- Chciałeś mnie o coś zapytać? – odezwała się.
Lee przytaknął bez zastanowienia.
- Właściwie to tak, jakbyś wiedziała – odpowiedział, ale w chwilę później lekko się zawahał.– Słuchaj, gadałem właśnie z Nejim, powiedział mi, że idzie na sylwestra do Kiby z Natsumi.
Hinata, która patrzyła w inną stronę, odwróciła wzrok w kierunku Lee. Zaskoczyło ją to, co powiedział.
Natsumi była atrakcyjną dziewczyną z farbowanymi na blond włosami. Hinata za nią nie przepadała. Nie spodziewała się, że Neji zaprosi akurat ją, zwłaszcza że – jak wiedziała – miał zamiar iść z kimś innym.
- To jego problem, nie ja będę z nią tańczyć – odparła Tenten ze złośliwym uśmieszkiem.
- To znaczy, że nie idziesz na tę imprezę? – zapytał chłopak.
Tenten wzruszyła ramionami.
- Cóż, biorąc pod uwagę, że Kiba zaprosił jedynie facetów „z osobami towarzyszącymi” wygląda na to, że nie mam tam wstępu – odpowiedziała. – Chyba, że jednak zdecydujesz się wybrać na tę „plebejską zabawę” ze mną – dodała.
Lee rozpromienił się.
- Dobra, zrobię to dla ciebie. Chociaż nie spodziewałbym się za wiele po takiej imprezie.
- To miło z twojej strony – odparła Tenten.
Lee pokiwał głową.
- Wiem, jestem dobrym człowiekiem – przytaknął. – Hm, wybaczcie, chyba Neji czegoś ode mnie chce. Nie rozumiem, czemu tu nie podejdzie. Do zobaczenia później – powiedział.
Hinata pomyślała, że chyba tylko Lee – który był tak oderwany od rzeczywistości, że sprawiał wrażenie jakby żył w innym wymiarze - mógł nie rozumieć tak prostej rzeczy. Neji wolał nie podchodzić niż tendencyjnie ją ignorować, a tak się zwykle wobec niej zachowywał. Tym razem jednak była to sprzyjająca okoliczność, ponieważ mogła od razu zapytać przyjaciółkę o to, co ją nurtowało.
- Mówiłaś przecież, że Neji cię zaprosił.
Tenten spojrzała na nią.
- Mówiłam też, że jeśli się zgodzę Lee nie będzie miał z kim pójść – przypomniała.
- Ale Lee nie chciał iść.
Szatynka skinęła głową.
- Tak, ale to bez sensu, żeby siedział sam w domu. Sama wiesz, jakim ta impreza jest wydarzeniem. Połowa szkoły tam będzie. Byłby wykluczony. Poza tym widziałaś, nawet się nie zastanawiał.
- Więc uważasz, że tylko udawał, że uważa tę imprezę za… jak on to powiedział… zabawę dla plebsu? – spytała Hinata.
Tenten westchnęła.
- Wierz mi, Lee jest lepszy w udawaniu niż ci się zdaje. Neji uważa tak samo, że to dobry pomysł, żeby go wyciągnąć z domu.
Hinata skinęła głową.
- Może masz rację, ale mogłaś mi powiedzieć, że już się zdecydowałaś.
- Myślałam, że wiesz.
- Jasne, Neji mi powiedział.
Tenten uśmiechnęła się przepraszająco.
- No tak.
Tenten była nowa w szkole, wprowadziła się do Tokio ledwie półtora miesiąca wcześniej i nie do końca zdała sobie sprawę ze skali antypatii, jaką Neji darzył swoją kuzynkę. Hinata z nią o tym nie rozmawiała.
Tenten zastanowiła się.
- Słuchaj… Wiem, że Naruto nie przepada za Lee, ale może posiedzicie z nami trochę na tej imprezie? Skoro Neji idzie z Natsumi i tak za wiele z nami nie poprzebywa, a siedzieć sobie pod ścianą to takie… mało sympatyczne.
Hinata uśmiechnęła się.
- Jasne – przynajmniej mogła przywitać Nowy Rok z Tenten, gdyby ta przyszła z Nejim to nie byłoby możliwe.
- A jesteś pewna, że Naruto nadal wybiera się tam z tobą?
Hinata spojrzała z zaskoczeniem na Temari, która właśnie do nich podeszła, w towarzystwie Shikamaru. Poczuła się jakby dziewczyna uderzyła ją w twarz.
- O co ci chodzi? – zapytała niepewnie, spuszczając wzrok.
- O to – Temari wskazała głową w jakimś kierunku, ale Hinata nie musiała tam spoglądać, ponieważ doskonale zdawała sobie sprawę, że zobaczyłaby Naruto z Sakurą. – Nie mogę uwierzyć, że pozwalasz się tak traktować. Zobaczysz, lada dzień twój luby powie ci „Nie gniewaj się, kochanie, ale biedna Sakura nie ma teraz z kim pójść do Kiby, więc ja jako szlachetny rycerz muszę ją ratować przed samotnością w sylwestra”.
Hinata nie podniosła wzroku, więc nie zauważyła jakie spojrzenie Shikamaru rzucił w stronę blondynki.
- Wyluzuj dziewczyno, nie wszyscy lubią dostawać obuchem w łeb, a ty chyba lubisz zadawać za silne ciosy – powiedział z potępieniem.
- Nie strzęp języka, Shikamaru, nie jej wina, że jest źle wychowana, to zapewne rodzinne – odezwała się Tenten ze złością.
Temari spojrzała na nią lekko zszokowana, bo szatynka była raczej spokojna i nie szukała nigdy zaczepki.
- Jeśli coś ci się nie podoba…
- Ej, ej, przystopujcie – Shikamaru poczuł się w obowiązku zainterweniować.
- Jeśli panna atakuje moją rodzinę, to chyba nie oczekuje, że będę miła – mruknęła Temari wrogo.
- Tego pewnie nikt nie śmiałby od ciebie oczekiwać– zripostował Shikamaru, próbując załagodzić sytuację.
Tenten zrobiło się głupio.
- Nie atakowałam twojej rodziny – spróbowała się usprawiedliwić. – Mówiłam o twoim bracie, a nie o…
Temari machnęła ręką.
- Daruj sobie, udam że tego nie słyszałam, ale lepiej tego nie powtarzaj.
Hinata popatrzyła na nią. Czuła się zażenowana, że z jej powodu Tenten wdaje się w sprzeczki, a na dodatek ta dziewczyna mogła być niebezpieczna.
Niepotrzebnie tu w ogóle przyszła. Ostatnio Hinata częściej widywała ją na przerwach w towarzystwie Shikamaru, zamiast jak zawsze w towarzystwie brata.
- Posłuchaj, przecież sama tu przyszłaś i zaczęłaś tę rozmowę – odezwała się cicho.
Temari przypatrywała jej się przez chwilę.
- Źle mnie zrozumiałaś. Nie chciałam cię urazić.
- No to ci się udało – skomentował Shikamaru wznosząc oczy ku niebu.
Temari rzuciła mu zimne spojrzenie.
- Wiesz, twoje towarzystwo raczej nie jest nam tu potrzebne.
Szesnastolatek uniósł brwi.
- Uu, nie mów że szykuje się jakaś babska pogawędka.
- Shikamaru mi nie przeszkadza – powiedziała szybko Hinata, która nie miała ochoty zostać jedynie w towarzystwie Temari. Zaczęła się zastanawiać, o co tak naprawdę dziewczynie chodzi.
Kto jak kto, ale ona na pewno nie miała kompetencji, by udzielać jej rad.
Temari spojrzała niechętnie na Shikamaru. Widać było, że wolałaby aby sobie poszedł, zaczęła go zamiast tego ignorować.
- Widzę po prostu jak Naruto cię traktuje, i uważam że nie powinnaś sobie na to pozwolić – oświadczyła.
Hinata poczuła, że oblewa się rumieńcem.
Temari musiała być podła, by rozmawiać z nią na ten temat. Hinata wiedziała doskonale o co jej chodzi, ale nie przyszłoby jej do głowy, że ktoś może próbować ją pouczać, i to na dodatek Temari.
- Czyli jak mnie niby traktuje? – odezwała się, próbując zachować spokój, ale czuła, że za chwilę zapadnie się pod ziemię.
Temari przez chwilę milczała, jakby stwierdziła, że powinna ostrożniej dobierać słowa. Zwykle mówiła wprost to, co myślała.
- Chodzi mi o to, że jesteś zbyt… jakby to powiedzieć… Tolerancyjna. Ustępliwość nie zawsze jest dobra. W tym przypadku na pewno nie jest. Naruto uważa, że wszystko mu wolno. Żadna inna dziewczyna nie pozwoliłaby sobie, by traktować ją tak niepoważnie.
Hinata spojrzała na nią.
- Sakura jest jego przyjaciółką.
Temari przymrużyła oczy.
- Tak, jest jego przyjaciółką, ale wymaga od niego stanowczo za wiele. Nie ma prawa oczekiwać, że Naruto będzie poświęcać jej więcej uwagi niż tobie dlatego, że ma problem. Ale oczekuje tego, a Naruto się do tego dostosowuje. Nie wierzę, że ta sytuacja ci nie przeszkadza, choćby dlatego, że…
Shikamaru szturchnął ją nieznacznie w ramię.
Temari spojrzała na niego.
- Temari ma rację – powiedział szybko. – Pod pewnym względem. Facet, któremu okażesz, że za bardzo ci na nim zależy, będzie robił co zechce.
Hinata skuliła się w sobie. Tego jeszcze brakowało, by chłopak udzielał jej rad.
- Shikamaru wie, co mówi- dopowiedziała Temari. – Zaliczył wiele panienek – stwierdziła z sarkazmem.
Shikamaru spojrzał na nią z oburzeniem.
- Ejże, ja nie zaliczam.
Hinata wykorzystała tę krótka wymianę zdań, by powrócić do równowagi. Wzięła głęboki oddech.
- Dzięki za troskę, naprawdę – mruknęła.
Temari popatrzyła na Shikamaru z ukosa, dając mu do zrozumienia, że przeszkadza.
Chłopak zreflektował się.
- Mam sprawę do Chouji’ego, więc wybaczcie – stwierdził.
Temari odprowadziła go wzrokiem.
- Naprawdę nie uważasz, że powinnaś zwrócić Naruto uwagę, że zachowuje się nie fair? – spytała, gdy szatyn znalazł się poza zasięgiem ich głosu.
Hinata popatrzyła na nią.
- Co twoim zdaniem miałabym mu powiedzieć?
- Że poświęca ci za mało uwagi. Sakura powinna to zrozumieć, że nie ma monopolu na jego osobę. A ostatnio zachowuje się jakby miała. Jeśli jej nie pasuje, że Naruto nie może jej poświęcać tyle czasu, każ mu wybierać.
Hinata potrząsnęła lekko głową.
- Nie wszyscy rozkazują ludziom z taką łatwością, jak ty to robisz.
Temari zirytowała się.
- Naruto jest z tobą, tak? Więc to go do czegoś zobowiązuje. Powinnaś postawić jasno sytuację, powiedzieć mu co o tym myślisz. Jeśli tego nie robisz, nie dziw się, że nie dostrzega, że czujesz się lekceważona.
Nie doczekała się reakcji.
- W porządku, ja ci tylko powiedziałam jak to wygląda z boku. Zrobisz z tym, co zechcesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz