niedziela, 16 listopada 2014
Rozdział 2. Wsparcie
- Wiesz, że masz najcudowniejsze oczy na świecie?
Hinata pomyślała, że się rozpłynie.
- Nie wiem, ale uwierzę ci na słowo – odparła przekornie.
- Uwierz – odparł Naruto z uśmiechem.
Dziewczyna pokręciła tylko pobłażliwie głową.
- Jesteś… Herbata – powiedziała nagle z przerażeniem.
Poderwała się z podłogi, gdzie siedzieli obłożeni książkami, i popędziła do kuchni.
- Jakby to nie mogło chwilę poczekać – mruknął Naruto z rezygnacją. – Wiesz, właściwie nie tak mam na imię, ale jeśli życzysz sobie tak mnie nazywać… Ok., mam nadzieję, że to nie wpędzi mnie w kryzys tożsamości – odezwał się, kiedy wróciła do pokoju z tacą, na której niosła filiżanki.
Pokręciła głową.
- Nie błaznuj – odparła ze śmiechem.
- Jak sobie życzysz. W sumie masz rację, szkoda czasu – stwierdził nastolatek szczerząc zęby w uśmiechu. – W końcu mamy wolną chatę – mrugnął porozumiewawczo.
Hinata spojrzała na niego.
- To chyba nie ma nic do rzeczy.
Naruto westchnął.
- Tylko żartowałem, nie bądź taka poważna.
Hinata usiadła.
- Jedz ciastka.
Naruto machnął ręką.
- Nie zmieniaj tematu, mówię serio. Rozluźnij się, to nie takie trudne. Keep smiling – podjudzał.
Hinata pokręciła głową.
- Ty masz dzisiaj głupawę.
- Codziennie mi to mówisz.
Brunetka wzruszyła ramionami.
- Widać codziennie masz głupawki.
- Nie, codziennie jestem w dobrym humorze, a dla ciebie to stan anormalny – odrzekł Naruto z optymizmem. – No, uśmiechnij się, to nie takie trudne. Na trzy. Raz, dwa, trzy… Cheese.
Hinata popatrzyła na niego pobłażliwie.
Naruto przymrużył oczy.
- Zachowuję się jak niedorozwinięty umysłowo? – spytał.
- Nie, skąd – zaprzeczyła Hinata uprzejmie.
Naruto pokiwał głową.
- Zachowuję się – odpowiedział sam sobie.
- Niee – zaprzeczyła ponownie Hinata. – Zachowujesz się jedynie beztrosko, przyzwyczaiłam się już.
Naruto zastanowił się.
- Każdy czasem zachowuje się beztrosko. Jedynie u ciebie tego nigdy nie zdiagnozowałem. Trzeba coś z tym zrobić.
Hinata pokręciła głową z uśmiechem.
- Nigdy nie bywasz poważny, czyż się mylę? – stwierdziła.
Naruto rozłożył bezradnie ręce.
Hinata pokręciła głową.
- Ty za to nigdy nie bywasz niepoważna, dobraliśmy się idealnie.
- Nie przesadzaj.
- To kiedy bywasz niepoważna?
Hinata przymrużyła oczy.
- Mówiłam o tym idealnie.
- Aha – odparł Naruto z zastanowieniem. – Nie bądź taka sceptyczna, jeszcze ci udowodnię, że ideały istnieją.
- Jak sobie namalujesz.
Naruto potrząsnął głową.
- Zobaczysz. Nie nie doceniaj mnie.
- Zobaczymy – zgodziła się Hinata. – A tymczasem wyciągaj co masz ze sobą.
Naruto spojrzał na nią z oburzeniem.
- To podpada pod molestowanie.
- Uspokój się – Hinata popatrzyła na niego krytycznie.
Naruto pokręcił głową.
- Jaka ty konkretna.
- Najpierw obowiązek, potem przyjemność – odparowała Hinata.
- Jakiego rodzaju przyjemność?
- Wyprowadzisz Ikara na spacer.
- Tak myślałem – odrzekł Naruto z ubolewaniem.
Hinata przekręciła głowę.
- A czego się spodziewałeś? – odparła z pewną już irytacją.
Beztroski sposób bycia Naruto czasami ją irytował, na szczęście chłopak zwykle to zauważał.
- No wiesz, liczyłem na to, że pójdziemy razem.
- A więc źle się wyraziłam – odparła szesnastolatka z uśmiechem. – Przecież nie puściłabym go z tobą samego, jeszcze byś go zgubił.
Naruto udał oburzenie.
- Cóż za brak zaufania, no wiesz.
Hinata rozłożyła bezradnie ręce.
- Jestem za niego odpowiedzialna – przekomarzała się.
Naruto nie zdążył odpowiedzieć, gdy rozległ się dźwięk muzyczki techno. Podniósł telefon, który leżał na niskim stoliku.
Hinata zdążyła zauważyć, że dzwoni Sakura. Przygryzła wargi.
- Tak? – odezwał się Naruto do słuchawki.
- Gdzie jesteś? – usłyszał roztrzęsiony głos przyjaciółki.
A więc znów coś się stało.
Wstał z kanapy.
- Robimy z Hinatą projekt, a gdzie ty jesteś? – zapytał wychodząc do przedpokoju.
Hinata poczuła się jakby podsłuchiwała prywatną rozmowę, więc bez namysłu wstała i wyszła na balkon.
- Na molo – odparła Sakura. – Kiedy możemy się spotkać?
Jej ton wyprowadził go z równowagi.
- Powiesz mi co się stało?
Chwila milczenia.
Cholerny Sasuke, pomyślał.
- Słuchaj, biorę taksówkę i będę za dwadzieścia minut. Nie ruszaj się stamtąd, dobra?
- Dobrze.
Rozłączyła się.
Naruto wrócił do pokoju.
Hinata stała na balkonie, opierając się o balustradę. Zapukał w szklane drzwi. Odwróciła się i otworzyła.
- Słuchaj, cos ważnego mi wypadło. Muszę iść.
Hinata skinęła głową z rezygnacją.
- Zostawię ci te materiały, a swoja część zrobię w domu okej? I potem to zgramy.
Hinata przytaknęła.
Naruto zmarszczył brwi.
- W porządku?
Brunetka spojrzał na niego.
- Tak - odpowiedziała.
- Słuchaj, mieliśmy spędzić to popołudnie razem, ale to naprawdę ważne…
Hinata potrząsnęła głową.
- Nie tłumacz się.
Naruto cmoknął ją w czoło.
- Wiedziałem, że zrozumiesz. Zadzwonię wieczorem.
Jeśli nie będziesz czymś innym zaabsorbowany, pomyślała Hinata.
Naruto już zdążył wyjść, nie czekając by odprowadziła go do drzwi.
Hinata usiadła na podłodze. Bez entuzjazmu wzięła do ręki teczkę, którą Naruto położył na szafeczce obok.
Do Hinaty podszedł rudy kundel i polizał ja po ręce. Nie spostrzegła kiedy wszedł do pokoju, zawsze był bardzo cichy.
Spojrzała na niego.
- Nie martw się, wiem że obiecał, ale pójdziemy sami – mruknęła Hinata do psa. – Może zacznijmy się przyzwyczajać.
Następnego dnia w szkole średniej Konoha wszyscy chodzili zaaferowani od rana. Wszyscy mówili o bójce, w jaką Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki z klasy pierwszej wdali się przed lekcjami. Nikt tego nie widział, ale trudno by nie powstały plotki, gdy obaj pojawili się na pierwszej lekcji w stanie znacznie odbiegającym od normalnego. Naruto miał rozdartą kurtkę, a Sasuke widocznie podbite oko.
Bójki w szkole nie należały do rzadkości, ale to była niesamowita sensacja. Naruto i Sasuke, nieodłączni kumple. Przez cały dzień wszyscy uczniowie pierwszych klas mówili tylko o tym.
Nawet dziewczyny, w pewnym sensie.
- Referat był świetny, ale Naruto w oczywisty sposób nie miał pojęcia o czym mowa. Znów zrobiłaś za niego całą robotę, co? – odezwała się Karin do Hinaty po zajęciach z biologii.
Hinata popatrzyła na nią.
- Nie. Zrobił swoją część.
- W to ja nie wątpię, ale te parę definicji to nie była istota referatu, prezentacja chyba miała być wspólna.
Hinata tym razem się zirytowała tonem jej głosu.
- To chyba nie jest twój problem.
Karin zgodziła się.
- Nie, ale ty chyba masz ewidentny problem, nie? Wiem, Sakura potrzebuje ostatnio pocieszenia, ale czy nie przeszkadza ci, że Naruto jest na każde jej zawołanie?
Hinata popatrzyła na nią z urazą.
- Nie, nie przeszkadza. Może trudno ci to zrozumieć, ale niektórzy dbają nie tylko o siebie.
Karin posłała jej cyniczny uśmiech.
- To dobrze, że masz takie pozytywne nastawienie. O przyjaciół trzeba dbać, a czasem trzeba wybierać o kogo dbać bardziej, czyż nie? – stwierdziła z kpiną. – Chociaż zawsze mi się wydawało, że o tych bliższych dba się bardziej.
- Karin, idź może do szatni i sprawdź czy cię tam nie ma – wtrąciła się Temari, dziewczyna o ciemnoblond włosach uczesanych nietypowo, bo w aż cztery kucyki zawiązane z tyłu głowy.
Karin posłała jej wrogie spojrzenie zza okularów.
- Mam lepszy pomysł, sprawdzę czy znajdzie się tam miejsce na twoje zwłoki.
- Jeśli tak to wolisz nazwać.
Rudowłosa zrobiła krok w jej kierunku.
- Chyba nie kłócicie się dziewczynki? – rozległ się donośny głos z boku.
Karin niechętnie spojrzała na przechodzącego nauczyciela literatury.
- Skąd, profesorze Jiraya.
Nauczyciel jednak nie odszedł tylko stanął nieopodal.
- Kiedyś ktoś ci urwie ten niewyparzony język – syknęła Karin i odeszła.
Hinata spojrzała na nią.
- Dziękuję, ale nie musisz mnie bronić.
Temari wzruszyła ramionami.
- Nie bronię cię, po prostu nie mogę znieść tego jej świergolenia w pobliżu mnie – odparła nastolatka. – Ta ruda zdzira odreagowuje swoje kompleksy na innych kiedy ma okazję.
Hinata poczuła się lekko zbita z tropu.
Temari uniosła brwi.
- Razi cię słowo zdzira? Przecież to eufemizm. Gdybym chciała ją obrazić…
- Nie kończ. Hinata jest na to zbyt wrażliwa – odezwał się chłopak, który właśnie do nich podszedł. – Notabene powinnaś z nią trochę poprzebywać, mogłabyś przynajmniej pokręcić się w pobliżu kogoś z dobrymi manierami.
Temari przymrużyła oczy.
- A tyś po co tu przyszedł? Wszystkie panienki w promieniu dwudziestu metrów się teraz tu gapią.
Shikamaru wzruszył obojętnie ramionami.
- Niech się gapią, tego im chyba nie zabronisz. Choć jestem pewien, że gdybyś mogła to byś próbowała. Przykro mi, nie mam wypisane na czole „zajęty”, a że ty mnie chyba nie podpiszesz, to nie dziw się tym biednym dzierlatkom…
Temari zmiażdżyła go spojrzeniem.
- Jeśli wśród nich znajdzie się choć jedna, która by cię zechciała, można tylko współczuć całej reszcie takiego towarzystwa.
Shikamaru zmarszczył brwi.
- Nie musisz mnie w tak oczywisty sposób adorować, to mnie peszy – odgryzł się.
Hinata nie bardzo wiedziała, czy to wstęp do jakiejś ostrej wymiany zdań, czy raczej przyjacielska pogawędka. Nadal nie nadążała za tą dwójką, bo choć ostatnio wydawało się, że mniej się nie lubią, a w każdym razie nie dogryzali sobie już na każdym kroku trudno było określić kiedy Temari żartuje, a kiedy już jest zniecierpliwiona. Zresztą samo towarzystwo Temari ja niepokoiło, bo zwykle z nią nie rozmawiała, a do jej bezpośredniego sposobu bycia trudno było się przyzwyczaić.
Pozwoliła sobie opuścić towarzystwo tych dwojga, bo zauważyła Kibę i Tenten w drugim końcu korytarza. Tenten przywoływała ją gestem.
Podeszła do nich.
- Naruto mówił ci, o co poszło? – zapytała Tenten nie kryjąc ciekawości.
Jej bezpośredniość jakoś mniej raziła Hinate, choć spytała ona o niewygodny temat.
- Nie, nie muszę chyba pytać go o wszystkie szczegóły prawda? – odparła.
- W końcu nie jesteś jego spowiednikiem – skomentował Kiba.
Zapewne chciał być uprzejmy, ale Hinacie jakoś te słowa nie przypadły do gustu. Może dlatego, że miały potwierdzać zupełnie nieszczere słowa wypowiedziane przez nią.
Kiba nie musiał się jednak orientować, że to co mówiła nie wynikało z przekonania.
Tenten zorientowała się, że zadała nieodpowiednie pytanie.
- Temari wpływa na ciebie stresująco, nie? – zagadnęła. – Nie powinien cie tak odstraszać ten jej sposób bycia, Neji mówi że poza tą otoczką jest osobą, z którą można całkiem sensownie porozmawiać.
- Wierzę – odparła Hinata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojejku, to słodkie jaki jest Naruto względem Sakury, kto wie, może i bym ich polubiła razem, ale tylko w tym opowiadaniu. Hinata wyjątkowo mnie nie irytuje, w końcu ma jakiś charakter, a nie tylko spala buraka i się plącze. Do tego jakoś zbyt źle nie zareagowała na to, że pobiegł do Sakury, od razu, gdy zadzwoniła, co jest naprawdę fajne, bo gdyby tu wpadła w złość albo zazdrość, to już by mi się nie podobało.
OdpowiedzUsuńCo do NaruHina to nie jest źle, tutaj nawet to zniosę, bo ich relacje są w końcu trochę inne.
Rozdział na plus, naprawdę, przyjemnie i ciekawie się czytało.
Lecę dalej!
/~Kim EveLin.