sobota, 3 sierpnia 2019

11. Przemoc tkwi w głowach ludzi, a nie w zaciśniętych pięściach


Po dzwonku na przerwę Ino szybko wrzuciła książki do torby. Zamierzała wyjść z klasy, ale zanim odeszła od biurka podszedł do niej Shikamaru.
  - Mam dzisiaj samochód. Chcesz, żebym cię odwiózł do domu?
 Ino popatrzyła na  niego ze zniecierpliwieniem.
  - Zaproponuj podwiezienie komuś innemu - zasugerowała.

  Wydawało jej się, że to, co ma na myśli, jest oczywiste, ale Shikamaru albo nie zauważył albo udawał, że nie wie, o co jej chodzi.
  - Przestań się boczyć, Ino. Długo mnie będziesz unikać?
  Popatrzyła  na niego wyzywająco.
  - Tak. Do czasu, aż porozmawiasz z dziewczyną i wyjaśnisz nieporozumienie
 Miała już się  odwrócić na pięcie i odejść, ale Shikamaru był uparty. Chyba nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo teraz jej przeszkadzało towarzystwo. Spieszyła się, ponieważ chciała sprawdzić Instagrama.
Uparcie powtarzała sobie, że spławiając Sakona podjęła ostateczną decyzję i że publikacja zdjęcia nie jest najgorszym, co może ją spotkać - publiczne upokorzenie nie jest najgorsze. Ale od wczoraj bez przerwy wisiała na telefonie i zaglądała na  jego konta w mediach społecznościowych. Sakon miałby satysfakcję, gdyby o tym wiedział.
Mimo to numer, z którego wczoraj zadzwonił też zablokowała i nie odpisała na wiadomość, którą wysłał na messengerze z nowego konta. W tym jednym powinna być konsekwentna. Nie da się z kimś  wygrać, okazując słabość.
Teraz pozostawało jej liczyć, że przeciwnik stchórzy. Nie miała pojęcia, czy miał numer telefonu Gaary, ale jeśli nawet, chyba nie poważyłby się wysłać zdjęcia do niego - niezależnie, jakiego efektu oczekiwał. Ino spodziewała się, że Gaarę rozbawiłyby gimnazjalne zabawy w przebieranki, ale na pewno nie bawiłoby go, że ktoś te zdjęcia rozpowszechnia.
Kiedyś założyła się z Tayuyą, że przebierze się na imprezę za króliczka playboy'a - i żadna nie wygrała zakładu, bo obie się przebrały. Tylko to, co kiedyś dało jej satysfakcję, teraz było żenujące. Z pewnością mogły być rzeczy bardziej kompromitujące niż zdjęcie w kusych różowych ciuszkach krążące po sieci, ale w tej chwili jakoś trudno było jej sobie to wyobrazić.
Ino z jednej strony sądziła, że Sakon nie byłby tak chamski, a z drugiej - podejrzewała, że prędzej lub później naćpa się wystarczająco, żeby było mu wszystko jedno i opublikuje  to zdjęcie. W szkole nie będzie miała życia.
Choć zaczęła też myśleć, że skoro Sakon się waha, może go ubiec. Musiałaby jednak znaleźć sposób, żeby włamać się do jego telefonu.
Shikamaru wiedziałby, jak to zrobić, ale teraz była zbyt zła, żeby poprosić  go o pomoc. Zresztą miała nadzieję, że najpierw zmusi go, by wreszcie porozmawiał z Temari.
  - Znasz takie powiedzenie: kto sieje wiatr, ten zbiera burzę? - odezwał się Shikamaru swobodnie. Miała wrażenie, że on wciąż nie rozumie powagi sytuacji.  - Nie martw się, Ino, Temari nie znienawidziła cię na śmierć i życie. Porozmawiam z nią kiedy przestanie się pieklić, to sprawdzona taktyka.
 Ino przymrużyła oczy. Nabrała pewności, że to nie tylko wrażenie - on naprawdę traktował temat lekko. Może jemu nie przeszkadzało, że Temari dopatrzyła się w ich relacji czegoś seksualnego, ale ją to ubodło. Bardziej niż sama by się spodziewała.
Inni  uczniowie wyszli już z klasy, mogła więc sobie pozwolić, żeby z nim porozmawiać, nie ryzykując przypadkowych świadków.
  - Wydaje ci się, że mnie to urazi jeśli powiesz jej prawdę? - zapytała. Po minie chłopaka wywnioskowała, że nie domyślił się,  o co jej chodzi. - Jeśli powiesz jej, że uczepiłam się ciebie w gimnazjum i że wcale ci to nie odpowiadało. Powiedz jej prawdę, Shikamaru. Okrojoną tak, jak jest to dla ciebie wygodne. - Tę ostatnią myśl mogła sformułować inaczej, żeby nie poczuł  się atakowany. Ale słowa same popłynęły w takiej formie, chyba dlatego, że myśl o skrywaniu tajemnic przed Temari wydawała jej się nieuczciwa i odpychająca. Sądziła jednak, że Shikamaru nie pali się do wyjaśnień, ponieważ spodziewa się, że Temari stanie się jeszcze bardziej podejrzliwa. Będzie musiał się nagimnastykować, chcąc wyjaśnić dziewczynie, że w gimnazjum  wcale nie przespał się z Ino, nie zdradzając jednocześnie, że seksił się z kimś innym za jej plecami.
  Ino wcale nie dziwiło, że Shikamaru nie chce, by Temari o tym wiedziała. Nawet mu trochę współczuła. Nie mogła jednak całkowicie stłumić myśli, że może przyszedł czas,  żeby Shikamaru wziął odpowiedzialność za swoje wyskoki.
  - Oceniasz mnie, Ino? - zapytał chłopak. Słusznie pomyślała, że ujęła to ostatnie w niefortunne słowa. - Skąd właściwie pojawił się u ciebie ten  nacisk  na szczerość? Chyba nie boisz się Temari?
  To było ciekawe pytanie. Ino uważała, że spośród wszystkich osób, które zna, Temari jest tą, której nie powinno się wchodzić w drogę. Z drugiej strony, ona nie miała powodu się jej bać. Może Shikamaru powinien zacząć, jeśli zamierza kontynuować grę w półprawdy.
 - Jeśli tak, to niesłusznie. Ona nie poskarży się twojemu chłopakowi.
  - To nie ma nic do rzeczy - odparła Ino.
  - Nie? Mam wrażenie, że jest inaczej. Dlaczego ciebie obchodzi, co Temari o tobie myśli, jeśli nie dlatego, że może to powiedzieć Gaarze?
 Rozzłościło ja przekonanie Shikamaru o tym, że ją rozgryzł.
  - Temari może powiedzieć Gaarze cokolwiek, on nie jest o ciebie zazdrosny. Wiesz dlaczego? Bo my nie mamy tego problemu, który ewidentnie ty masz w relacji z Temari. Nie potraficie ze sobą rozmawiać i brakuje wam szczerości.
  Nie spodobało jej się, jaką Shikamaru  miał minę. Jakby wiedział więcej od niej.
  - Kiedy obudzisz się z tego Matriksa, w którym żyjesz? - zapytał.
 Ino z irytacją przymrużyła oczy.
  - Masz coś konkretnego na myśli?
  - Doskonale wiesz, co mam na myśli. To już nawet nie jest śmieszne, Ino. Wymyśliłaś sobie alternatywną rzeczywistość, w której ty i Gaara jesteście parą idealną. Bestia zamieniła się w księcia. Ale nie masz pojęcia, co Gaara robi i z kim się zadaje za twoimi plecami. Może handlować heroiną, a ty o tym nie wiesz.
 Ino pomyślała, że to bardzo niskie zagranie.
  - Masz powody twierdzić, że handluje heroiną?
  Shikamaru pokręcił przecząco głową, ale nie stracił pewności siebie.
  - Mam  powody uważać, że nie jest takim wzorem odpowiedzialności, za jaki go uważasz. Wiesz, że kilka razy w tygodniu chleje ze znajomymi zamiast chodzić na uczelnię? Nie preszkadza ci to? Przecież nie lubisz alkoholu.
  - Gaara nie pije alkoholu - powiedziała Ino zanim zdążyła się zastanowić. Właściwie, nie mogła być tego pewna, a wyraz twarzy Shikamaru sugerował, że tym zdaniem tylko się pogrążyła.

Gaara zbierając notatki po wykładzie odebrał sms od Yagury z wiadomością, że spotykają się tam, gdzie zwykle. Miał odpisać "ok", ale zawahał się i w końcu nie odpisał nic.
W czwartki chodzili zwykle do "Notta", gdzie studentom oferowano tańsze piwo. Jednak Gaara z pewnym zdziwieniem stwierdził, że perspektywa kolejnego wieczoru  w klubie wcale go nie pociąga. Być może dlatego, że od wczoraj zastanawiał się, dlaczego Ino przestała się do niego odzywać - choć może to nie było właściwe określenie. Odpisywała na jego smsy, ale  krótko  i w takim tonie jakby nie chciała z nim rozmawiać.
Może była obrażona. W jakimś sensie postawił ją pod ścianą, oświadczając, że spotkają się dopiero kiedy ona zdecyduje się z nim poważnie porozmawiać. Wydawało mu się, że w ten sposób najszybciej zgasi żarzący się konflikt niepasujących do siebie oczekiwań, ale teraz miał wrażenie, że za bardzo  naciskał.
Zaczekał, aż sala wykładowa opustoszeje i wybrał numer Ino. Proponując jej spotkanie niejako uznawał swoją porażkę, ale pomyślał, że nie zaszkodzi dać jej tę satysfakcję.
Odebrała niemal natychmiast, jakby miała telefon w ręce.
  - Hej - odezwała się, jakby ani jej nie dziwił ani nie cieszył telefon o nietypowej godzinie. Gaara powinien się spieszyć na następne zajęcia, ćwiczenia z geodezji miał w innym budynku.
  Spojrzał na zegar wiszący na ścianie.
  - Za pięćdziesiąt minut kończysz lekcje, prawda? - zapytał.
  - Tak.
  - I masz jakieś plany? Mogę ciebie odebrać  ze szkoły.
  - Świetne wyczucie czasu - odpowiedziała  Ino z przekąsem. Może jego mózg działał wskutek niewyspania na zwolnionych obrotach, bo dopiero teraz zauważył, że jest zła. - Nie mam planów. Ale przecież masz zajęcia.
  - To nie jest problem, mogę po ciebie przyjechać. - Nagle zaczęło mu zależeć, żeby dzisiaj koniecznie się z nią zobaczyć. Miał wrażenie, że coś go omija. Za każdym razem, kiedy rozmawiali przez telefon, Ino zdawała się coraz bardziej zamknięta, a teraz ewidentnie nie chciała z nim rozmawiać.
  - Ile zajęć opuściłeś od początku roku?
  To pytanie kompletnie zbiło go z tropu. Brzmiało jak jeden z pocisków z arsenału Temari, a nie jak coś, co powiedziałaby Ino.
  - Dlaczego o to pytasz?
  - Bo podejrzewam, że urywasz się z zajęć, żeby pić w klubach ze znajomymi. To dlatego w zeszłym tygodniu byłeś ciągle niewyspany? Myślałam, że się uczyłeś.
  - Nic takiego nie powiedziałem - odparł Gaara. - Nie wmawiaj sobie, że cię oszukałem.
  Wiedział, dlaczego Ino jest skłonna nakręcić dramę wokół tego tematu. Jasne było też, że nie chodzi o żadne jej podejrzenia, tylko o donos. 
Nie znosił, kiedy ktoś próbował go kontrolować. To był jeden z powodów, dla których Temari tak bardzo działała mu na nerwy odkąd włączył jej się w mózgu moduł wzmożonej czujności. Gniewało go, że siostra włączyła w temat Ino. Jednak sam był sobie winien, bo dał Temari szansę, żeby podeszła go z  tej strony.
  - Ino, co cię złości? To, że spędzam czas w klubach? To, że nie zdaję ci szczegółowych relacji, co robię? Mam się ze wszystkiego tłumaczyć, żebyś czuła się szczęśliwa?
  - Nienawidzę kiedy to robisz - oświadczyła Ino, a Gaara mógł sobie doskonale wyobrazić, jaką miała minę, gdy to mówiła. Była rozdrażniona, bo czuła, że stąpa  po niepewnym gruncie.
  - Kiedy co robię? - zapytał.
  - Dajesz mi do zrozumienia, że jesteś emocjonalnie kilka poziomów dojrzalszy ode mnie.
 Gaara nie wiedział, co ma na to odpowiedzieć. Nie był nawet pewien, czy ma jej słowa traktować jak zarzut, z tonu głosu to nie wynikało. Nie wiedział też, na czym stoi, bo Ino nie brzmiała na wściekłą, czego mógłby się spodziewać, gdyby Temari wysnuła barwne opowieści o jego pijackich ekscesach z nie tak znowu odległej przeszłości. Ino brzmiała raczej jakby była zbyt przybita, żeby się naprawdę wściekać.
  - Spotkajmy się dzisiaj i porozmawiajmy - powiedział. Nie wiedział, czy sama propozycja czy ton głosu, który brzmiał bardziej jak rozkaz niż prośba, wywołał w Ino taką reakcję. Ale nie odpowiedziała zgodnie z jego oczekiwaniami.
  - Nie chcę.
  - Co się stało? - zapytał, zastanawiając się, czy to on ją tak wyprowadził z równowagi czy chodziło o coś innego. 
     Starał się nie wyciągać pochopnych wniosków niekorzystnych dla Temari. Wiedział, że jego siostra nie znosi Ino, głównie dlatego, że przenosi na nią odpowiedzialność za własne poczucie niepewności w związku z Narą, chociaż źródła powinna była poszukać we własnej głowie. 
     Łatwo było zauważyć, że  między Temari i Narą narasta konflikt, który - wbrew pozorom - ma podłoże światopoglądowe. Temari musiała zacząć sobie zdawać sprawę, że niektóre różnice są nie do przeskoczenia. Gaara nie był zdziwiony, że to wywołało w jego siostrze frustrację, ale nie powinna jej przelewać na innych. Teraz jednak zaczął się zastanawiać, czy nie wyżywała się na Ino.
  - A czy musiało się coś stać, żebym nie zareagowała na twoją manipulację tak, jak sobie tego życzysz? Może po prostu poszłam po rozum do głowy. Chciałeś się spotkać kiedy będę gotowa pójść z tobą do łóżka, więc przyjmij do wiadomości: nie chcę się z tobą spotkać.
 Gaara powstrzymał się, żeby nie zakląć. Mógł zrozumieć, że Ino jest na niego zła, ale nie musiała wszystkiego spłycać do takiego poziomu, żeby on wyszedł na ostatniego chama. Zachowywała się, jakby sądziła, że myślał tylko o tym, jak ją przelecieć. Tak było z pewnością łatwiej niż przyznać, że już czas odpowiedzieć sobie na pytanie, czego tak naprawdę się boi. Gaara nie oczekiwał nawet, żeby jemu to powiedziała, ale owszem - naciskał na nią, żeby zastanowiła się, co napawa ją strachem i każe jej się cofać. Uważał, że Ino dobrze wie, o co mu chodzi, ale woli przypisać mu najbardziej prostackie  intencje.
  - Przestań się zachowywać jakbym próbował  odebrać ci cnotę - powiedział ze zniecierpliwieniem.
  Ino, zwykle prędka w ripostach, przez dłuższą chwilę milczała i Gaara uświadomił sobie, że opacznie zinterpretowała jego słowa.
  - Nie powiedziałem tego, żeby cię obrazić - odezwał się, chociaż wydawało mu się absurdalne, że musi wyjaśniać takie rzeczy, jakby znali się od tygodnia. Zorientował się jednak, że Ino przerwała połączenie, a jego słowa trafiły w pustkę.

Shikamaru liczył, że Ino zrezygnuje z fochów i zdecyduje się z nim normalnie porozmawiać, jednak ona ewidentnie była na niego jeszcze bardziej zła. Po ostatniej lekcji nie zauważył jej przed szkołą, z czego płynął prosty wniosek, że postanowiła go unikać. Uznał więc, że nic tu po nim, pojedzie do domu i tam zastanowi się, jak ją udobruchać. Zanim wsiadł do samochodu, dopadła  go mściwa ręka sprawiedliwości - czyli Temari we własnej osobie.
  - No, no. Widzę, że źle znosisz odrzucenie - zaczepiła go.
  W innych okolicznościach wziąłby za dobrą monetę to, że się do niego odezwała. Nauczył się, że kiedy była z jakiegoś powodu bardzo zła, najlepiej było przeczekać. Kiedy zaczynała logicznie myśleć, potrafiła krytycznie ocenić swoje własne działania czy pretensje. Potrafiła się przyznać do błędu. Lepiej było zaczekać do tego momentu niż wyrywać się z tłumaczeniami, gdy buzowały w niej emocje - z takim samym skutkiem, jaki przyniosłoby budowanie barykady  przeciwko tornado. Można było stracić głowę.
Jednak po postawie Temari i po tonie jej głosu łatwo było wywnioskować, że to jeszcze nie jest moment, gdy łagodnieją podmuchy wiatru. Nie jest nawet blisko.
Najrozsądniej  było ją zignorować i to właśnie zamierzał zrobić, kierując się wprost do samochodu. To ją rozzłościło.
  - Co takiego zrobiłeś, że twoja przyjaciółka się obraziła? Startowałeś do niej i dostałeś kosza?
  Shikamaru odwrócił się gwałtownie i stanął twarzą do niej. Może był aż za bardzo cierpliwy.
  - Jesteś tak chorobliwie zazdrosna? Czy po prostu złośliwa? - zapytał.
  Temari wzruszyła ramionami. Czerpała satysfakcję z tego, że wyprowadziła go z równowagi.
  - Nie ponoszę odpowiedzialności za twoją chorą wyobraźnię - oświadczył, licząc, że chociaż trochę ją to dotknie.
  Temari miała taki wyraz twarzy,  jakby rzeczywiście poczuła się urażona. Zwykle o wiele trudniej było osiągnąć taki efekt.
  - To ciekawe. Gaara też uważa, że mam chorą wyobraźnię.
  - Gaara? - powtórzył Shikamaru.
  Kiedy wcześniej rozmawiał z Ino, mówił z pełnym  przekonaniem, że Temari nie wciągnęłaby w temat Gaary. Nawet - a może zwłaszcza  - jeśli naprawdę sądziła, że coś fizycznego było, jest lub potencjalnie może być między nim a Ino. Nikt nie wiedział lepiej od Temari, że jej brat potrafi być nieobliczalny.
Temari uśmiechnęła się sarkastycznie.
- Bądźmy poważni. Prędzej ja zrobiłabym ci krzywdę niż Gaara. On się za bardzo przejmuje, jak zareagowałaby Ino.
Shikamaru przyjrzał się jej uważnie. Miała zacięty wyraz twarzy.
- Ty jesteś poważna. Naprawdę myślisz, że lecę na Ino. – Niby to wiedział, ale wcześniej cała ta sprawa wydawała mu się zbyt absurdalna.
Temari przymrużyła oczy.
- Możesz to nazywać chorą wyobraźnią. Ale ja mam oczy, Shikamaru. Widzę, jak się miotasz.
Nie zrozumiał, co miała na myśli.
- Co takiego?
- Wściekasz się, że Ino spotyka się z Gaarą. Próbowałeś przeanalizować własne emocje? Czy nie jest przypadkiem tak, że przyzwyczaiłeś się do tego, że Ino była gdzieś tam z boku, gotowa przylecieć gdybyś tylko się nią zainteresował, a teraz role się odwróciły?
Shikamaru nie chciał uwierzyć, że Temari mogła powiedzieć coś takiego, na dodatek powiedzieć to poważnie.
- Nic nie wiesz o mojej relacji z Ino – powiedział. Może zabrzmiało to dwuznacznie, ale sądził, że Temari zrozumie to jak należy, w końcu jest inteligentna.
Inna rzecz, że nie chciałby, żeby Temari wiedziała, jak wyglądała jego relacja z Ino. Gdyby znała cała historię nigdy nie stwierdziłaby, że Ino czekała na jego zainteresowanie. Nie po tym, jak ją zranił. Tak naprawdę Ino przez długi czas traktowała go jak tarczę, za którą można się schować, żeby usprawiedliwić, dlaczego nie angażuje się w nowe relacje. Shikamaru cieszyłby się, że Ino nie potrzebuje już tarczy – gdyby nie to, że wpadła z deszczu pod rynnę.
- Powiedz mi, Temari. Gdybyś miała przyjaciółkę, na której ci zależy, chciałabyś, żeby spotykała się z Gaarą? Albo z kimś takim jak on?
Zgodnie z przewidywaniami Temari popatrzyła na niego czujnie, jakby przypuszczał na nią atak. Wiedziała, czego się spodziewać. On wiedział, jak dziewczyna zareaguje. Wciąż ta sama historia, za każdym razem trochę inaczej. Był niemal pewien, że Temari za chwilę wyskoczy ze swoją stałą śpiewką o tym, jak on nie dorasta jej idealnemu bratu do pięt.
- Odczepiłbyś się wreszcie od niego – powiedziała niechętnie.
- Z radością – skwitował Shikamaru. Postanowił zagrać w otwarte karty. Chciała prawdy. Prawda zwykle boli. – Jest mi wszystko jedno, co i z kim robi twój brat. Niech rzuci studia i żyje z wymuszeń. Albo zostanie profesorem z żoną i piątką dzieci. Mam to w głębokim poważaniu, tak długo, jak nie wciągnie w to Ino. I ty też nie chciałabyś, żeby wiązał się z kimś, na kim ci zależy. Obijał kolesiom mordy za pieniądze i sprzedawał prochy. To prawie gangsterka.
Temari potrząsnęła głową. Postąpiła krok w jego stronę. Była tak rozgniewana, że mógł dostrzec łzy wściekłości w kącikach jej oczu.
- Tak bardzo się mylisz, Shikamaru. Tak, wiem, o co ci chodzi. Patrzysz na nas i myślisz: dwójka dzieciaków z przemocowej rodziny. I pewnie masz w głowie artykuły udowadniające, że przemoc rodzi przemoc, i jak często ofiara staje się sprawcą. Wydaje ci się, że zjadłeś wszystkie rozumy i patrzysz na nas z góry, bo dorosłeś w dobrej rodzinie, tatuś – policjant woził cię na zajęcia pozaszkolne i opłacał korepetytorów. Nic nie wiesz o życiu.
Shikamaru powstrzymał się przed wyrażeniem irytacji. Temari znów wpadała w to swoje nic nie wiesz, bo dorosłeś w normalnym środowisku. Czasami miał wrażenie jakby oczekiwała od niego przeprosin za to, że nie obrywał od ojca za niewinność.
- Nie wciągaj w to mojej rodziny.
- Ale wszystko jest w porządku, kiedy ty obrażasz moją? – zaperzyła się Temari. Przez jej twarz przemknął nieokreślony grymas. – Jesteś debilem, jeśli myślisz, że Gaara byłby zdolny uderzyć Ino. Niby tak inteligentny, a do tej pory nie dostrzegłeś, kto jest naprawdę niebezpieczny.

                                                                      ***
Temari nauczyła się zachowywać zdolność logicznego myślenia mimo strachu. Była to przydatna umiejętność, nigdy nie traciła jasności umysłu. Kiedy jej ojciec zaczynał kolejną karczemną awanturę, nawet mimo tego jak bardzo się bała, pamiętała, żeby chować w kuchni noże, zawsze w tym samym miejscu, w którym nikt nie będzie ich szukać. Potem nauczyła się oceniać, jakie przedmioty da się niepostrzeżenia schować, i które są najbardziej niebezpieczne. Od pewnego momentu ojciec tłukł Gaarę, czym popadło, nie mogła chować wszystkiego.
I tamtej nocy, chociaż może pierwszy raz w życiu wpadła w histerię, nie przestała logicznie myśleć. Widziała, jak Gaara wbił mu w brzuch nóż kuchenny i jak się szamotali. W pierwszej chwili przyszło jej na myśl tylko, żeby uciekać, dlatego podbiegła do przeciwległej ściany. Matka stanęła w drzwiach, obrzuciła spojrzeniem jej podartą koszulę i posiniaczone ramię, a potem wbiegła do pokoju, żeby odciągnąć Gaarę. Nie od razu jej się to udało, bo Gaara, który nigdy nie oddał ojcu ciosu, tym razem wpadł w szał. Złapała go za ręce, ale on kilka razy kopnął mężczyznę słaniającego się na podłodze. Przestał dopiero, gdy matka uderzyła go w twarz. Odsunęli się oboje, ojciec który wcześniej uderzył kilka razy Gaarę, stał się spokojniejszy, opadł z sił.
- Zabiję cię, sukinsynu – wydyszał, ale nie próbował wstać, klęczał na ziemi.
- Zabierz stąd Temari – powiedziała matka do Gaary i wyszła do drugiego pokoju. Temari nie ruszyła się spod ściany, słyszała, jak kobieta biegała po pokoju, gorączkowo szukając telefonu. Gaara też nie myślał o tym, żeby wyjść. Stał w tym samym miejscu, zaledwie metr od ojca, ale Temari wiedziała już, że go nie tknie – bo matka mu nie pozwoliła. Był w szoku, ale powoli zaczynał odzyskiwać zdolność logicznego myślenia.
Matka zdołała połączyć się z pogotowiem, podała adres. Ojciec leżał na ziemi i rzucał jakieś słowa, pewnie kolejne inwektywy, ale nawet nie próbowała ich zrozumieć, patrzyła w nóż utkwiony w jego brzuchu. Wszędzie było mnóstwo krwi.
Nagle Gaara stanął przed nią, zasłaniając jej widok. Był koszmarnie blady, ale chyba podjął jakąś decyzję, chciał wyprowadzić ją z pokoju. Potrząsnęła głową i odsunęła się nieco w bok. Chciała widzieć, jak z tego człowieka, który tyle razy uderzył jej matkę, który tłukł Gaarę bez opamiętania, a na nią samą nie podniósł wcześniej ręki, uchodzi życie. Miała nadzieję, że definitywnie. Nawet wcześniej, zanim zaczął ją dotykać w taki obleśny sposób, z radością zobaczyłaby, jak umiera. Nie budził jej litości. 
Matka podeszła znów do drzwi, powiedziała:
- Uspokójcie się, pogotowie zaraz będzie. Trzy, cztery minuty, wszystko będzie dobrze.
Temari spojrzała na nią, potem na brata. Przyszło jej do głowy, że nie, na pewno nie będzie dobrze, jeśli tamci zdążą na czas. Oni też to wiedzieli, ale byli bierni. Nie mogli nic zrobić, bo widzieli w tym dogorywającym bydlęciu człowieka.
Ona nie miała takich zahamowań. Spojrzała na niego z nienawiścią. Nie miał sił, żeby się podnieść, ale nie przestał wyklinać, na czym świat stoi. Pieprzony dyktator, pan domu, władca świata.
- Już nie żyjesz, śmieciu – wycharczał w kierunku Gaary. Chłopak na niego nie spojrzał, może nawet go nie słuchał. Powiedział do Temari, żeby wyszła. Jednak ona słyszała. I miała wszelkie powody, żeby wierzyć.
Przypomniała sobie scenę z jakiegoś serialu, który oglądała razem z matką przy okazji gotowania wystawnego obiadu dla całej rodziny, z okazji którejś tam z kolei rocznicy ślubu. A może to miały być urodziny dziadka. Wszystko jedno. Nie wiedziała, jak nazywał się serial ani bohaterowie, to było już dawno, dobrze zapamiętała tylko kobietę w białym kitlu, która powiedziała: „Miałby szansę na przeżycie, ale wykrwawił się, bo usunęli nóż. Tego się nigdy nie powinno robić…”.
No tak, bo znacznie więcej krwi ucieka. Jednak, pod wpływem emocji,  świadkowie często usuwają ostre narzędzie, czego nigdy by nie zrobili, gdyby myśleli logicznie.
Jaka szkoda.
Gaara złapał ją za rękę i chciał wyprowadzić z pokoju. Nie spodziewał się, że będzie stawiała opór, uwolniła się bez problemu. Podbiegła do ojca, złapała za rękojeść noża i pociągnęła.
- Zdychaj, skurwielu - powiedziała, patrząc mu w oczy.
Dwa dni wcześniej skończyła dwanaście lat.


Przepraszam, że tak długo. Trochę mi się wszystko pokomplikowało. Niemniej mam nadzieję, że rozdział był równie przyjemny w czytaniu jak był w pisaniu ;) 
Nie jestem w stanie określić na tę chwilę, kiedy będzie nowy rozdział, ponieważ jestem w fazie rewidowania planów. Dotrzymywanie terminów - a chwilami też pisanie - idzie mi  na tyle ciężko, że chyba wyrzucę niektóre zaplanowane wątki i skrócę całość. Muszę przemyśleć sprawę ;)

7 komentarzy:

  1. Jestem w szoku! Nie spodziewałam się, że tak potoczy się cała rozmowa pomiędzy Ino, a Gaarą. Mam nadzieję, że wreszcie do Gaary coś dotrze, i będzie dobrze z Ino.
    A co do wymiany zdań pomiędzy Temari i Shikamaru to nie dziwię się, że z jej strony nastąpiła taka reakcja, tym bardziej że sam do tego doprowadza Shika. Mam nadzieję, że niebawem będzie kolejny rozdział! Weny jak najwięcej Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przydałaby się wena na zapas,bo przychodzi i odchodzi jak niewierny kochanek ;)

      Usuń
  2. No, no. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że komunikacja w tych dwóch związkach gdzieś tam leży sobie obok par i umiera w agonii. ;)

    Ino i Temari w tym rozdziale jawiły mi się jako osoby uwielbiające dramy. Jako te, które wolą żyć w swoich domysłach, niż stawić czoła rzeczywistości. W sumie obie mają powody dla takiego postępowania, ale w moich oczach nie usprawiedliwia to żadnej z nich. Na pewno bym oszalała, gdybym miała choćby jedną taką osobę w otoczeniu, a co dopiero dwie jak Gaara i Shikamaru.

    Żeby nie wyjść na stronniczą - chłopaczki też nie są niewinni. Shikamaru tak bardzo boi się przyznać do wybryków z przeszłości, że woli podsycać paranoję Temari... Piękne zagranie, geniuszu. xD Gaara z tym ukrywaniem swoich zwyczajów nie lepszy. Bo o ile to po jego stronie stoję w tym konflikcie, zwłaszcza po oskarżeniach Ino o to, że próbował zmanipulować ją do czynności seksualnych (nadal uważam, że zanim ją dotknie, powinien mieć zgodę na piśmie, co by go o gwałt nie oskarżyła przy jej niezrównoważeniu), tak ukrywanie zrywania się z zajęć, chodzenia do klubów, jest dla mnie niezrozumiałe.

    Wszyscy winni - nie daję nikomu rozgrzeszenia. :P

    Zaskoczyłaś mnie tą szczegółową historią o śmierci Rasy. Nie współczuję mu, a nawet trochę żałuję, że nie cierpiał dłużej i bardziej boleśnie. Brawo Gaara! Brawo Temari! [Tak poza tym ze mną wszystko dobrze ;)]

    Jeżeli chodzi o pisanie i publikowanie rozdziałów - rób to, co sprawi Ci większą przyjemność. Ja na pewno chętniej poczekałabym dłużej na pełną historię, ale jeśli wygodniej byłoby Ci skrócić wszystko, na pewno tego nie odczuję, skoro jej nie znam ;)

    Mam nadzieję, że wszystko Ci się w życiu ułoży. Kiedyś musi! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Ino i Temari podsycają dramatyzm sytuacji - tak sobie wyobrażam rozchwiane emocjonalnie nastolatki:D Śmierć Rasy musiałam opisać. W mandze też powinien był zginąć w bardziej malowniczy sposób, ku uciesze fanek.

      Usuń
    2. Niby tak, ale i tak jestem "druga". To chyba jakieś przekleństwo ;)

      Usuń
  3. Napiszę krótko, bo prawdę mówiąc ostatnia scena przyćmiła mi całą resztę.

    Team Temari i Gaara. Miło widzieć, że to właśnie ona "wykonała" ostateczne pociągnięcie. Śmierć Rasy jest jak miód na serce i żałuję, że w mandze nie zginął w bardziej bolesny i efektowny sposób, żeby cierpiał. Mały ujek.

    Coraz lepiej wyrabiasz się w czasie ;) tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń