sobota, 1 sierpnia 2015

16. Drastyczne rozwiązania



Po tym, co zasugerowała Ino, Sakura była wytrącona z równowagi. Blondynka uważała, że powinna zaprzestać wtrącania się w cudze sprawy, ale jak miałaby to zrobić, skoro już się zaangażowała?
Nie opracowała sobie żadnej strategii, która i tak okazałaby się niepotrzebna. Sakura nie byłaby sobą, gdyby tego popołudnia – gdy w domu opieki niemal wpadła w drzwiach na wychodzącego wnuka Chiyo – po prostu milczała.
Sasori, który nigdy z nią nie rozmawiał, chociaż natknęła się na niego parę razy, zamierzał ją po prostu wyminąć, ale zagrodziła u drogę.
- Wiesz, ile twoja babcia ma lat? – zapytała, nie zawracając sobie głowy powitaniem. Chłopak wyglądał na mocno zaskoczonego.
- O co ci chodzi, dziewczynko?
- Siedemdziesiątcztery – odparła Sakura, zupełnie się nie przejmując tym, że Sasori patrzył na nią jak na idiotkę. – Praktycznie stoi nad grobem, a ty zawracasz sobie głowę domem, który,  o ile go odzyskasz, posłuży jej przez kilka lat – popatrzyła na niego oskarżycielsko. Wiedziała, że zachowuje się bezczelnie, zwracając się do niego w ten sposób, w końcu był od niej kilka lat starszy, ale chodziło jej o wywołanie szoku. Metoda chyba skutkowała, skoro nie wiedział, co odpowiedzieć. – Nic nie powiesz?
Chłopak przyglądał jej się z zaciekawieniem.
-  Mała licealistko bawiąca się w dobroczynność – odezwał się bez irytacji. Sakurę wkurzał jego protekcjonalno-oceniający ton.  – Udzielanie obcym rad to twoje hobby?
- Niektórym rady są potrzebne – odparła Sakura. – Bo nie potrafią myśleć samodzielnie.
Sasori od niechcenia odgarnął opadającą zawadiacko na oczy grzywkę. Wizualnie sprawiał wrażenie niefrasobliwego chłopca, co w tym momencie zupełnie nie współgrało z chłodnym tonem jego głosu. Sakurze nadal było trudno wyobrazić sobie, że ktoś taki może należeć do yakuzy.
- Ale gdyby takich osób nie było, trudniej byłoby ci znaleźć sposób na podbudowanie ego – zripostował.
Sakura poczuła się przytłoczona jego linią obrony. Mimo to postanowiła nie okazywać, że zbił ją z tropu.
- Proszę, obrażaj mnie do woli, jeśli to ci odpowiada. Może w zamian powiesz mi, co zamierzasz? Słyszałam,  że za dwa miesiące zabierasz babcię z ośrodka, to prawda? – zadała to pytanie, chociaż spodziewała się przeczącej odpowiedzi. Słyszała na temat Sasoriego już wiele plotek, jego osoba była ulubionym tematem rozmów w pokoju pielęgniarek.
- Masz jeszcze aż dwa miesiące, żeby bawić się w samarytankę, mam nadzieję, że to wystarczająco dużo, żeby się dowartościować – stwierdził.
Sakura była zaskoczona taką odpowiedzią i chyba dlatego odezwała się bez zastanowienia.
- Mam nadzieję, że pani Chiyo nigdy się nie dowie, w jaki sposób zarobiłeś te pieniądze. Pękłoby jej serce.
Sasori zrobił gwałtowny krok w jej stronę, co spowodowało, że cofnęła się pod ścianę. Sasori oparł rękę tuż przy jej uchu i nachylił się nad jej twarzą.
- Udam, że tego nie słyszałem – syknął. – A ty zważaj na to, co mówisz do mojej babci.
Sakura nie była w stanie wykrztusić słowa. Ciekawe, czy Sasori chciał ją wystraszyć, czy onieśmielić. Z jego sposobem bycia w grę wchodziło raczej to drugie.

Yugito bardzo nie lubiła czekać i nie tolerowała spóźnień. Ta dziewczyna spóźniała się już dziesięć minut. Yugito była zniecierpliwiona, ale nawet nie pomyślała o tym, żeby sobie pójść. Zresztą, ta sytuacja jej nie zaskoczyła. Yamanaka, gdy odebrała od niej telefon, nie ukrywała po pierwsze – zdziwienia, po drugie – niechęci. I bardzo dobitnie dała do zrozumienia, że nie ma ochoty na spotkanie. Mimo to się zgodziła. Teraz nie przychodziła, ale Yugito zarezerwowała sobie dwie godziny i nie zamierzała wyjść przed tym czasem. Nie po to niemal wyszła ze skóry, by zdobyć jej numer, żeby teraz sobie odpuścić.
Oczywiście, sprawiała wrażenie natarczywej, ale jej to nie obchodziło. Musiała pewne rzeczy doprowadzić do końca, pewne rzeczy powiedzieć, i przede wszystkim – dowiedzieć się, z kim właściwie ma do czynienia.
Psychicznie przygotowała się już na stoczenie długiej batalii o jedno spotkanie z jakąś siksą, co samo w sobie było poniżające, nawet gdyby ta siksa nie odbiła jej chłopaka. Ale okazało się, że przedwcześnie zaakceptowała najgorszy scenariusz, bo dziewczyna jednak przyszła. Dokładnie trzynaście minut po czasie. Yugito przywitała ją uprzejmie, ale chłodno, i w taki sam sposób została potraktowana. Niespodziewanie dla samej siebie odkryła, że czuje się zestresowana – nie do wiary, naprawdę była zdenerwowana przed spotkaniem z licealistką. Zresztą, bardzo bezczelną licealistką. Blondi nie okazała jej żadnego szacunku, za to nawet nie ukrywała, że stara się ją ocenić. Yugito była pewna, że została zlustrowana dokładnie takim samym spojrzeniem, jakim ją obdarzyła. Jakby miały rozmawiać jak równa z równą, jak gdyby obie były w tej samej sytuacji. A przecież Yugito była od blondi trzy lata starsza, i – to było widać na pierwszy rzut oka – bogatsza w doświadczenia.
Ostatnim razem, gdy ją spotkała – a właściwie ta mała pojawiła się nie wiadomo skąd i publicznie ją upokorzyła – nie miała nawet czasu, żeby się jej przyjrzeć. Rzeczywistość ją rozczarowała. Dziewczyna była taka jakaś… zwykła. Gdyby parę tygodni temu ktoś jej ją pokazał na ulicy i powiedział, że teraz to nią Gaara jest zainteresowany, wyśmiałaby tą osobę. Nawet by się nie zirytowała, zareagowałaby tylko szyderczym śmiechem.
Yugito przede wszystkim dlatego chciała się spotkać z tą dziewczyną, że – może trochę masochistycznie – chciała się przekonać, kto stoi za jej niepowodzeniem. A tutaj – proszę. Nastolatka z mocno rozjaśnionymi, właściwie blond włosami, delikatnym makijażem, w krótkiej plisowanej spódniczce. Zupełnie przeciętna, nie wyróżniająca się spośród innych w jej wieku niczym, z wyjątkiem markowych ubrań. Widocznie miała dzianych starych. Miała też całkiem ładną buzię i zgrabne nogi, za to mały biust. Po zamienieniu kilku zdań nie można było powiedzieć, żeby była specjalnie interesująca lub inteligentna. Musiała mieć charakterek, żeby wylać na nią wino w pubie, ale prezentowała się jak pensjonarka. Yugito była rozczarowana, oczekiwała czegoś innego. Oczekiwała, że zobaczy kogoś bardziej wyrazistego. Po dziesięciu minutach byłaby w stanie stwierdzić, co konkretnie spodobało się w niej Gaarze, a to by dało jej pole do działania.
Jedno spojrzenie wystarczyło, żeby stwierdzić, że ma dobry gust do butów. W obecnych okolicznościach, Yugito powinna ją z miejsca znienawidzić – ale miałaby z tym problem, bo dziewczyna naprawdę wydawała się zbyt przeciętna. Znienawidzić ją – to byłoby takie prostackie.
Właściwie sama była sobie winna. To ona definitywnie zerwała z Gaarą, kiedy półtorej roku temu wyjeżdżała. Wydawało jej się, że to najlepsza decyzja. Ale tylko dlatego, że myślami wybiegała daleko w przyszłość. Trafiła jej się niepowtarzalna okazja. Ciężko pracowała, żeby dostać ofertę wyjazdu do Szwecji, ale szanse były niewielkie. Kiedy się udało, uznała, że to właściwie taki znak od nieba, który ma pomóc jej rozwiać wątpliwości. Dlatego oświadczyła zaskoczonemu Gaarze, że z nim zrywa. Oczywiście, wytłumaczyła mu dlaczego – właściwie zdradziła tylko część powodów, ale to było jedyne, co mu mogła powiedzieć. Wiedziała, że czuł się zraniony, jednak nie dała się odwieść od tego pomysłu. Zresztą, nie próbował jakoś specjalnie jej przekonywać, żeby zmieniła zdanie. Wiedział, że jest uparta.
Yugito miała nadzieję, że to wszystko zmieni. Jak widać, zmieniło, ale nie tak, jak oczekiwała. Była zbyt pewna siebie. Cenna nauczka na przyszłość.
Ale, nawet teraz, wiedząc, że sytuacja po jej powrocie wygląda zupełnie inaczej niż się tego spodziewała, nie zmieniłaby tamtej decyzji. Lepsze takie gwałtowne zakończenie związku niż powolne wygasanie.
To z jej strony dramatyzowanie, ale nadal myślała w ten sposób, nawet pomimo tego, co Gaara jej powiedział, gdy się spotkali. Powolne wygasanie wielkiego uczucia.
Gaara był od niej młodszy, niektórzy znajomi uważali, że to problem, ale Yugito, która nigdy nie umawiała się z młodszymi chłopakami, tym razem nawet nie pomyślała o zwróceniu uwagi na różnicę wieku. Był dojrzalszy emocjonalnie niż wszyscy jej poprzedni chłopcy razem wzięci. Fascynacja szybko przerodziła się w poważniejszą relację i po krótkim czasie od poznania byli już razem. Yugito ani przez chwilę nie miała wątpliwości, że podjęła dobrą decyzję.  Świetnie się rozumieli i ich związek układał się lepiej, niż ktokolwiek się spodziewał, włącznie z nią. Do pewnego momentu. Problem nie polegał nawet na tym, że zaczęli się kłócić, bo prawie nigdy się nie kłócili, a nawet jeśli, to nigdy nie było to nic poważnego. Po prostu w ich relacji nagle czegoś zabrakło. Yugito powiedziałaby teraz, że tym czymś była „pasja”... Ale nie w sferze seksu. Ich związek nagle się zmienił, trudno jednoznacznie powiedzieć, dlaczego. Gaara chyba uważał, że wina leży po jej stronie, bo ma względem niego zbyt duże oczekiwania. Że zaczyna obsesyjnie domagać się dowodów przywiązania. Może miał rację, tylko że ona domagała się ich, bo miała wrażenie, że jest bardziej zaangażowana, a Gaarze zależy na tym związku mniej niż jej. To było nie do zniesienia. Mimo wszystko, wierzyła, że ich relacja jest trwała i chociaż byli razem niecały rok, postanowiła wyjechać na szesnaście miesięcy. Postawiła wszystko na jedną kartę. Gdy wróci, albo już nic między nimi nie będzie, albo wręcz przeciwnie - oboje dojdą do wniosku, że chcą to kontynuować. Nie brała pod uwagę możliwości, że będą mieli odmienne zdania na ten temat. Kiedy Gaara tak chłodno ją powitał myślała wręcz, że chce się na niej odegrać, bo jakby na to nie patrzeć – w tamtym momencie go skrzywdziła.
Teraz chyba byli kwita, skoro bez ceregieli dał jej kosza.
Yugito od razu pomyślała, że pewnie chodzi o jakąś inną dziewczynę. Brała pod uwagę, że Gaara może kogoś mieć. Wyjeżdżając nie zakładała, że przez półtorej roku będzie żył w celibacie, a przecież zawsze mogło się zdarzyć, że się z kimś będzie spotykał na poważnie. Jednak nawet w takim wypadku, nie spodziewała się tak kategorycznej odmowy. I jeszcze powody, które podał… O tak, wtedy to ją bardzo zraniło - powiedział, że nie chodzi o żadną inną dziewczynę, a tylko i wyłącznie o nich dwoje i że mu już na niej nie zależy. Wtedy nie przyszło jej do głowy, że może to nie być prawda. Uważała, że takie słowa są najgorszym, co ją może z jego strony spotkać, jednak nadal nie zamierzała się poddać i wprost poinformowała Gaarę, że nie przyjmie tego do wiadomości, bo on albo rozmyślnie kłamie, albo sam siebie oszukuje. Że musi jej to udowodnić. Udowodnił w najbardziej definitywny, ale też najbardziej okrutny sposób jaki mogła sobie wyobrazić, co nie powinno jej dziwić. Sama chciała, żeby ją pocałował i powiedział, że naprawdę nic nie poczuł. Była przekonana, że nie będzie mógł tego zrobić, obiecał przecież, że jej nie okłamie. Według jej pokrętnej logiki z tamtej chwili mógł powiedzieć cokolwiek, ale wystarczyłoby, aby chociaż przez chwilę się zawahał i dzięki temu otrzymałaby dokładnie taką odpowiedź, jakiej chciała. Ale on się nie zawahał, kiedy butnie, już pewna łatwego zwycięstwa, zapytała: „I co, nic nie poczułeś?”. Patrzył na nią dokładnie tak, jak wtedy, gdy jeden jedyny raz prosił, żeby odłożyła wyjazd o parę tygodni, i w tym czasie podjęła decyzję, czy faktycznie chce zakończenia tego związku. Wtedy powiedział, że na żadnej dziewczynie tak mu wcześniej nie zależało. Była bliska zmiany zdania, ale coś ją podkusiło, żeby zapytać, czy zależy mu na niej bardziej niż na siostrze. Ona sama nie wiedziała na co liczyła zadając to pytanie, bo odpowiedź była przewidywalna, ale kiedy już ją usłyszała, to już była kwestia dumy i nie mogła się wycofać. Zwłaszcza, że od tego momentu nie mogłaby się skarżyć, że Temari za bardzo się wtrąca. Czemu miałaby się nie wtrącać, skoro była najważniejsza. Yugito może mogłaby to zaakceptować - gdyby nie fakt, że dziewczyna ewidentnie jej nie lubiła i robiła wszystko, co mogła, żeby jej zaszkodzić, a Gaara nigdy nie powiedział jej z tego powodu złego słowa. Jakby miała prawo się mieszać, mała rozpieszczona egoistka.
I wtedy, w pubie, gdy ją pocałował i czekała na to, co powie, powinna pomyśleć o tym, że patrzy na nią tak jak kiedyś, więc jego uczucia nie mogły się zmienić. Yugito przypomniała sobie, że dokładnie tak samo było, gdy mimochodem on pierwszy dał jej kosza. Sekundę przed tym, nim cokolwiek powiedział wiedziała już, jakie znaczenie będą miały jego słowa. Wiedział, że ją tym zrani najbardziej jak tylko można, ale to go nie powstrzymało, bo przecież chciała usłyszeć prawdę. Taką, na którą w ogóle nie była przygotowana. "Czułem. Dokładnie to samo, co zawsze, kiedy cię całowałem. Ale to wcale nie znaczy, że teraz popełniam błąd”.
Cóż… On nigdy nie liczył się z tym, czy zrobi komuś przykrość słowami. Za to ona dostała za swoje i na długo zapamięta, żeby nie domagać się tego, czego tak naprawdę nie chce się dostać. Teraz mogła o tym myśleć z pewnym gorzkim rozbawieniem.
I z rosnącą irytacją, że powodem tego wszystkiego jest ta niepozorna licealistka.
Yugito starała się zagaić jakąś niezobowiązującą rozmowę. Tamta nawet się nie wściekała, że marnuje jej czas. Yugito pytała, ona odpowiadała. Potem blondi zapytała o Szwecję. Krótka nic nie znacząca wymiana zdań, obserwacja gestów, kilka spostrzeżeń, które pozwalają wyciągnąć najwięcej jak się da z kilkuminutowego spotkania i dowiedzieć się czegoś o człowieku, z którym się rozmawia. Yugito była w tym dobra, czytała mnóstwo książek na ten temat. I nadal nie znalazła w tej dziewczynie nic, co choć w części usprawiedliwiałoby Gaarę. Jej rywalka była nikim. Z jednej strony satysfakcjonujące,  z drugiej była to najbardziej upokarzająca rzecz, jaka ją spotkała w życiu.
Dziewczyna nie nadawała się do tego, żeby się na niej mścić, nie byłoby z tego żadnej zabawy, ale nie znaczyło to, że Yugito nie miała ochoty chociaż trochę się na niej odegrać.
- Co ty właściwie wiesz o Gaarze? – zapytała, nagle zmieniając temat.
Przewidywalne pytanie, Yamanaka nie pozwoliła zapędzić się w kozi róg.
- Wystarczająco dużo. A jeśli koniecznie musisz dzielić się z kimś swoją wiedzą, napisz książkę – odpowiedziała spokojnie.
Yugito poczuła się zirytowana, że smarkula mówi do niej w ten sposób, pomimo, a może właśnie dlatego, że nie zamierzała zdradzać żadnych tajemnic. Jeśli dziewczyna faktycznie jest takim zagrożeniem, kiedyś się dowie. Nie wyglądała na taką, która potrafiłaby sobie poradzić z taką wiedzą, ale to już był problem Gaary. Yugito po raz pierwszy od bardzo długiego czasu pomyślała o jego sprawach jak o czymś całkowicie sobie obcym.
- Oczywiście, że tego nie zrobię. Zresztą, choćbym nawet napisała książkę, a jest o czym pisać, a ty byś to przeczytała, niewiele by ci to pomogło.
Siedemnastolatka, najwidoczniej w ramach zamanifestowania, jak niewiele ją to obchodzi, oglądała sobie paznokcie.
- I chciałaś się ze mną koniecznie umówić, żeby mi to powiedzieć? Czego ty właściwie chcesz?
Yugito ostentacyjnie wzruszyła ramionami.
- Podkusiła mnie do tego zwykła ciekawość – przyznała, lustrując dziewczynę wzrokiem. Pomyślała, że odpowiedź na to, co ją tak intrygowało, ma tuż przed oczami, tylko jak zawsze niepotrzebnie szuka drugiego dna. – Jakoś nie chciałam uwierzyć, że jesteś tak mało interesująca, jak się wydawało na pierwszy rzut oka. Ale to się wydaje dość jasne. Pasujesz do jego nowego wizerunku - przekręciła głowę w bok. – No, może z wyjątkiem tych pasteli. Ale zostawmy dyskusję o kolorach. Kochasz go, naprawdę?
Dziewczyna wydawała się zaskoczona tym swobodnie zadanym pytaniem. Przymrużyła oczy.
- To nie jest twoja sprawa.
Yugito wzruszyła ramionami.
- Jasne, że nie, ale skoro już się widzimy… Nie musisz traktować mnie jak wroga. Zastanawiam się, co taka dziewczynka jak ty widzi w Gaarze. Lecisz na intelektualistów? Szczerze mówiąc, nie wyglądasz na zbyt przenikliwą, ale chyba mimo wszystko jesteś dość mądra, żeby zauważyć, że Gaara nie jest taki, jaki się wydaje. Zmienił się, ale nie aż tak drastycznie, jak by chciał.
Yamanaka prychnęła ze zniecierpliwieniem.
- Podobno miałaś mi do powiedzenia coś ważnego. Jak na razie zasypujesz mnie pustosłowiem. Długo tak zamierzasz?
Yugito nie pozwoliła się wytrącić z równowagi.
- Pozwolę sobie na ryzykowne stwierdzenie, że znam Gaarę dużo lepiej od ciebie i z minimalną granicą błędu mogę powiedzieć, że do niego nie pasujesz.
- Naprawdę? To chyba jakiś przebłysk geniuszu. Nikt przed tobą na to nie wpadł – stwierdziła sarkastycznie Yamanaka.
Yugito przyjrzała jej się badawczo.
- Sądzisz, że cię nie doceniam. Nie wydaje mi się, żebyś miała rację. Wręcz przeciwnie, czynię niepodparte empiryzmem założenie, że jesteś mądrzejsza niż na to wyglądasz. I, cóż, kto jak kto, ale ja wiem, co jest w nim takie fascynujące. Mimo wszystko myślę, że i tak nie rozumiesz sytuacji. Gaara sądzi, że może odciąć się od przeszłości i że musi tylko pozbyć się nic nie znaczącej demonicznej cząstki swojej natury. Ale z własnego doświadczenia wiem, że to nie jest takie proste i że po jakimś czasie po prostu się tym znudzi. Jeszcze wcześniej znudzi się tobą. Weź to pod uwagę.

***


Sakura prawdopodobnie zbyt dużo siły włożyła w położenie kufla z piwem na stole, bo niemal je wylała. Poczuła na sobie spojrzenie Ino.
- Nie przeżywaj tak tego. Wiadomo było, że przestanie z tobą rozmawiać. Przynajmniej pojawił się w szkole – powiedziała przytomnie blondynka.
Sakura usiadła przy stoliku. Korciło ją, żeby się odwrócić i spojrzeć, co się dzieje na końcu sali, ale wiedziała, że i tak nic by jej to nie dało. Sasuke wyraźnie jej unikał, znalazł sobie towarzystwo w osobach Karin i Juugo.
- I całe szczęście. Za tydzień zaczynają się egzaminy, gdyby się nie pojawił mógłby zapomnieć o zaliczeniu semestru – wymamrotała niechętnie.
Sprawy nie potoczyły się dokładnie tak, jak chciała, ale przynajmniej pozbyła się Tayuyi.
- Mniejsza z Sasuke – powiedziała, a Ino uniosła brwi ze zdziwieniem. – Nie zamierzam się nim od teraz przejmować.
- Już to widzę – odparła blondynka z powątpiewaniem.
Sakura wiedziała, jak to brzmi, ale tym razem miała szczery zamiar wprowadzić swoje deklaracje w życie.
- Chciałam tylko, żeby wrócił do szkoły – zapewniła.
- I w ogóle nie byłaś zazdrosna o Tayuye? – spytała Ino.
- On zawsze robi to co chce, obojętnie czy z Tayuyą czy z kimkolwiek innym – odpowiedziała Sakura wymijająco. Przygryzła wargi, bo jakoś nie mogła się powstrzymać, żeby nie zadać tego pytania. – Myślisz, że z nią sypiał?
- Nie wiem – odpowiedziała Ino. – Ale znając Tayuyę, powiedziałabym, że to prawdopodobne. Powinnaś brać to pod uwagę.
Sakura napiła się piwa i zmieniła temat.
- A jak to wczorajsze spotkanie? Dało jakieś efekty?
Ino pokiwała głową.
- Tak. Z jednej strony, odnoszę wrażenie, że dziewczyna jest trochę niezrównoważona. Ale z drugiej, teraz wiem, na czym stoję.
- To znaczy? Czego ona od ciebie chciała?
- Chciała mnie odstraszyć. Co ciekawe, głównie opowiadała o tym, jak Temari może utrudnić mi życie – stwierdziła blondynka lekceważąco. – Ale skoro postrzega mnie jako zagrożenie, to znaczy, że Gaara dał jej kosza.
Sakura parsknęła ze złością.
- Ma ciekawe metody, nie ma co – rzekła z sarkazmem.
Oczekiwała jakiegoś komentarza ze strony Yamanaki, ale ona milczała.
- No, więc co teraz?
Ino nie kwapiła się do odpowiedzi. Wpatrywała się przez chwilę w swój kufel po piwie, opróżniony do dna.
- Teraz zamierzam pójść do domu.
Sakura przybrała obrażony wyraz twarzy.
- I zostawisz mnie tu samą?
- Tobie też proponuję opuścić imprezę – odparła Ino, zerkając w stronę Sasuke. – Ale jak chcesz. Jeśli wypiję jeszcze jedno piwo, jeszcze rozwiąże mi się język i będę żałować. Ale najpierw, idę jeszcze pogadać z Shikamaru.
Sakura zerknęła w stronę baru. Szatyn właśnie rozmawiał z Karui. Przeniosła wzrok na przyjaciółkę.
- A co jest takiego niecierpiącego zwłoki? – zapytała z pewnym zaniepokojeniem. Pomyślała, że Ino prawdopodobnie zamierza zrobić coś głupiego.
Ale Yamanaka nie była skora do wyjaśnień. Wstała od stolika.
- Nie pij za dużo – powiedziała i ruszyła w kierunku baru. Sakura zauważyła, że Ino, zamiast zwrócić się do Shikamaru, rozmawia z Karui. Pozostawało tylko liczyć na to, ze sytuacja nie skończy się rękoczynami.

Karui była zdumiona, że gdy Ino do niej się odezwała, nie posypały się z miejsca epitety. Ostatnio często spotykała Yamanakę w „Tajemniczym ogrodzie”. Nigdy nie rozmawiały, Ino traktowała ją z wyniosłym lekceważeniem, ale jedno rzucało się w oczy – blondynka była więcej niż rozdrażniona, gdy widziała ją w pobliżu Shikamaru.
 - Przepraszam cię, ale muszę zamienić parę słów z Shikamaru. Wybaczysz? – odezwała się Ino z wyszukaną uprzejmością. Czego nie wyraziła słowami, nadrobiła mimiką, bo jej twarz aż zbyt dobitnie wyrażała pogardę.
- Jasne – odpowiedziała Karui krótko. Już przestała szukać okazji, by z nią na spokojnie porozmawiać, a nawet gdyby jeszcze miała ochotę ją przepraszać i unormować jakoś ich relację, łatwo było się domyślić, że to nie był dobry moment.
Nie pożegnała się z nią, skinęła tylko głową w kierunku nieco zdezorientowanego Shikamaru. Z ulgą opuściła to towarzystwo; Ino miała tak poważną minę, że pewnie za chwilę mogłoby zrobić się niewesoło.
Naruto siedział przy stoliku i dłubał łyżką w misce z ramenem. To było dla niego nietypowe, podobnie jak izolowanie się w czasie wypadów ze znajomymi. Karui usiadła naprzeciwko.
- Wyglądasz na podłamanego – powiedziała wprost. – Co się stało?
Naruto oderwał wzrok od ramenu.
- Nic takiego – odpowiedział wymijająco i natychmiast skierował rozmowę na inny temat. – Jak rozwój sytuacji, dalej mieszkasz kątem u koleżanki?
Karui nie podobało się, że akurat o to pyta.
- Szukam mieszkania. Na jakiś czas, żeby nie robić jej kłopotu – uzupełniła szybko, widząc minę Uzumakiego.
- To znaczy, że metoda cały czas nie działa? – dociekał chłopak.
Karui zawahał się. Nie za bardzo chciała z nim o tym mówić, podejrzewała, że nawet jeśli Naruto wprost jej nie skrytykuje, i tak pomyśli, że jest osobą, która sama nie wie, czego chce.
- Nie o to chodzi, Omoi przeprosił i zapewnia, że zmieni swoje zachowanie – przyznała. – Ale jakoś nie wierzę, że nagle przestanie być zaborczy. A naprawdę odetchnęłam z ulgą, odkąd nie jestem kontrolowana na każdym kroku.
- To jak wytrzymałaś z nim tyle czasu? – zapytał Naruto bez ogródek.
Karui zacięła wargi.
- Chyba jest jakiś powód – nie ustępował Uzumaki.
- Był jedyną osobą, która wierzyła, że może mi się udać – powiedziała. – Bez niego nie miałabym odwagi pójść na choćby jeden casting. On naprawdę nie jest złą osobą.
Naruto nie oponował, chociaż pewnie miał inne zdanie na ten temat.
- Nie żałujesz, że rzuciłaś szkołę dla modelingu? – zapytał niespodziewanie.
Karui popatrzyła na niego podejrzliwie.
- Dlaczego o to pytasz?
- Dostałem propozycję od zawodowego klubu – powiedział. – Druga liga, ale nie wiadomo, czy taka okazja się powtórzy.
Karui skinęła głową ze zrozumieniem.
- Żałuję, że rzuciłam szkołę – powiedziała. – Ale byłam w innej sytuacji, nigdy nie marzyło mi się bycie modelką, chciałam tylko wyprowadzić się z domu, więc skorzystałam z okazji. W twoim przypadku jest inaczej. Przecież chcesz grać zawodowo w bejsbol, prawda?
Naruto potwierdził, ale bez entuzjazmu.
- Więc w czym problem?
- Musiałbym wyjechać do Jokohamy. Na razie kontrakt na rok, potem się okaże, co dalej.
Dopiero teraz Karui zrozumiała, dlaczego chłopak jest w takim złym humorze. Sama też była niemile zaskoczona.
- Kiedy masz wyjechać?
- Przez wakacje musiałbym tam pojechać tylko na parę dni, na stałe za dwa miesiące.
Trudno było nie zauważyć, że spojrzał w kierunku Hinaty.
- Dwa miesiące to wystarczająco dużo, żeby uporządkować sprawy – powiedziała Karui, wiedząc, o czym chłopak musiał teraz myśleć. Naruto nigdy nie rozmawiał z nią o Hinacie, ale bywając w towarzystwie jego znajomych z klasy, Karui kilka rzeczy usłyszała, a reszty się domyśliła.
- Chyba tak – przyznał.
- Więc powinieneś to zrobić. I pojechać, bo inaczej będziesz żałować, że zaprzepaściłeś taką szansę – powiedziała z przekonaniem.

Shikamaru był zdziwiony, że Ino nagle chciała z nim rozmawiać na osobności, ale wyszedł z nią na zewnątrz. Usiedli na ławce, w małym skwerku, na który wychodziło tylne wyjście „Tajemniczego ogrodu”.
- Jeśli się nie domyślasz, zamierzam cię ochrzanić – oświadczyła Ino.
Shikamaru przyjrzał jej się badawczo.
- Ile dzisiaj wypiłaś?
- Jedno piwo – odparła Ino automatycznie.
Shikamaru potrząsnął głową. Dziewczyna chyba przeceniła swoje możliwości, bo pod tym względem nigdy jeszcze nie zdołała go oszukać.
- Dobrze, dwa – odrzekła ze zniecierpliwieniem. – Nieważne. Mam do ciebie prośbę, żebyś nie kłócił się z Temari z mojego powodu.
- Nie chodzi o ciebie – odpowiedział machinalnie. – Raczej o całokształt.
Ino prychnęła.
- Tak, jakbyś dopiero teraz zauważył, że ona wszystkich traktuje z wyższością.
Shikamaru nie uznał za właściwe jej na to odpowiadać. Oczywiście, wiedział że Temari patrzy na wszystkich z wyższością, wiedział też, że jest przyzwyczajona, że wszystko zawsze jest tak, jak jej się podoba. Wcale nie oczekiwał od niej, że nagle zamieni się w ideał. Ale uważał, że tym razem przesadziła i powinna za to przeprosić.
- Jeśli chcesz wiedzieć, ja już jej wybaczyłam – oznajmiła Ino, jakby czytała mu w myślach. – Trudno oczekiwać od niej, że będzie przepraszać, ale nietrudno zauważyć, że jest jej przykro.
- Ale raczej nie z powodu tego, co zrobiła – odciął się Shikamaru. Był coraz bardziej zirytowany tą rozmową. Tym bardziej, że na Ino też był zły z powodu zaistniałej sytuacji. Przeoczył moment, kiedy Ino zaczęła kręcić z Gaarą, zauważył to dopiero, kiedy oni oboje ostentacyjnie zaczęli się unikać. Miał nadzieję, że to już będzie sytuacja permanentna. Nie było mu obojętne, z kim Ino się spotyka, a Gaara był najgorszą osobą jaką mógł sobie wyobrazić. I uważałby tak nawet, gdyby nie osobista niechęć.
Ino nagle zmieniła temat.
- Wybaczyłeś mi moje durne zachowanie, chociaż nigdy cię nie przeprosiłam – zauważyła. – Żeby było jasne, wcale nie zamierzam przepraszać. Ale dlaczego nigdy nie zapytałeś, dlaczego pozwoliłam wierzyć moim rodzicom, że to twoi znajomi handlują narkotykami?
Shikamaru nie rozumiał, dlaczego akurat teraz ona wraca do tego tematu.
- Nie muszę pytać – odparł. – Wiem, że liczyłaś wtedy, że twój ojciec do was wróci. I trudno mi cię o to winić, wiem że zależy ci na jego opinii.
Ino niespodziewanie uniosła się złością.
- Bzdury. Machnęłabym ręką na to, co on sobie pomyśli gdybym wiedziała, że mogę na ciebie liczyć.
Shikamaru uniósł brwi.
- Chcesz, żebym to ja ciebie przeprosił? – zapytał. Wydawało mu się, że to nie jest czas ani miejsce na taką rozmowę, ale Ino chyba nie zamierzała sobie odpuścić.
Blondynka potrząsnęła przecząco głową.
- Chodzi mi o to, że trochę rozumiem Temari. Naprawdę nie rozumiesz, dlaczego ona się tak zachowuje?
- Bo jest rozpieszczoną egoistką? – odparł Shikamaru ze zniecierpliwieniem. Teraz już zupełnie nie wiedział, czego przyjaciółka od niego chce.
Ino prychnęła.
- Upraszczasz, jak typowy facet – powiedziała sarkastycznie. - Najwidoczniej nie rozumiesz sytuacji. Istnieje określony powód, dla którego Temari nie chce dzielić się Gaarą z kimkolwiek. Kiedy Kankurou studiował, a oni byli w ośrodku dla trudnej młodzieży, mogli liczyć tylko na siebie, więc się do tego przyzwyczaili. Jest dla niej oczywiste, że on jest jedyną osobą, na której może polegać.
Shikamaru nic na to nie powiedział, ale jego mina musiała go zdradzić, bo Ino dodała natychmiast:
- Nie ma się o co obrażać. Ona ma prawo traktować wszystkich z dystansem. Skoro jesteś facetem, to twoja rola jest w tym, żeby jej udowodnić, że może na tobie polegać. Chyba nie spodziewasz się kredytu zaufania za darmo?
Shikamaru pomyślał, że jej bezpośredniość jest rozbrajająca. Może nie była pijana, ale na pewno pozwoliła sobie na jedno piwo za dużo.
- Przyznaję, dokopałaś mi – powiedział z rozbawieniem.
Ino przygryzła ze złością wargi.
- Shikamaru, mówię poważnie – ofuknęła go.
- Ja też – odpowiedział. – Przemyślę to, zadowolona?
Ino pokiwała głową z miną obrażonej dziewczynki.
- Chyba nie mówisz mi tego z troski o Temari – Shikamaru wiedział, że ryzykuje napad złości z jej strony, jednak nie mógł tego nie powiedzieć. – Chcesz uwolnić Gaarę spod presji?
Ino wzruszyła ramionami. Ale jemu nie wystarczała taka odpowiedź.
- Chyba nie myślisz o nim poważnie.
- Dlaczego nie? – odparła Ino.
- Bo jest niebezpieczny, dlatego.
- Przynajmniej ty mógłbyś mnie nie straszyć, to poniżej poziomu dyskusji – oświadczyła blondynka.
Shikamaru zaklął w myślach. Nie mógł wyjawiać jej jego przyszłości, to byłoby nie w porządku, ale był przekonany, że gdyby wiedziała, nie zachowywałaby się tak swobodnie.
- Kiedy to mówię, mam na myśli, że naprawdę jest niebezpieczny. Nie wiesz, do czego jest zdolny.
Ino przymrużyła oczy.
- Mylisz się – odpowiedziała tonem, który mógł wskazywać, że jednak wiedziała.
    - Skoro tak, to powinnaś wiedzieć... - nie wiedział, w jaki sposób wyperswadować tę znajomość. 
   Ino zerwała się z ławki i popatrzyła na niego z góry. Wyglądała, jakby miała ochotę go udusić. Nie spodziewał się, że tak ją rozzłości.
   - Słuchaj, Shikamaru! - powiedziała rozkazującym tonem. - Nie życzę sobie, żebyś się wtrącał. Lubię Gaare, nie możesz powiedzieć nic, co to zmieni. Już dość usłyszałam na jego temat, mimo to dalej go lubię, więc... Zaakceptuj to albo się ode mnie odczep.
   Shikamaru chciał coś powiedzieć, ale Ino nie czekała na jego reakcję, tylko odwróciła się i pobiegła gdzieś przed siebie.
   To jest chyba kiepski pomysł, żeby w takim stanie włóczyła się po ulicach.

Tenten i Hinata stały w pobliżu wejścia do sali. Shikamaru minął je, gdy wchodził z powrotem do klubu. Musiały przeoczyć moment, gdy wyszedł na zewnątrz. Skinął im uprzejmie głową, Hinata odpowiedziała tym samym. Tenten była zbyt zaaferowana, by zareagować na jego gest.
- A więc twoja matka chce, żebyś spędziła u niej całe wakacje? Co o tym myślisz?
- Nie jestem pewna – odpowiedziała brunetka. Tenten pokiwała ze zrozumieniem głową. – Wiem, że jej bardzo zależy, dlatego się zgodziłam.
- Ale pewnie nie wiesz, co robić w Kioto przez dwa miesiące, gdzie nikogo nie znasz.
Hinata skinęła twierdząco głową.
- To prawda. Ale wygląda na to, że nie będę tam tak całkiem sama. Moja mama chce zaprosić Ino na wakacje.
Tenten uniosła wyżej brwi.
- To chyba nie jest dobra wiadomość. Nie dość, że wredna, to jeszcze cię nie znosi.
Hinata wzruszyła ramionami, chociaż do niedawna przejmowała się drobnymi uszczypliwościami ze strony Yamanaki.
- Jakoś dam sobie z nią radę, o ile pojedzie. Ona chyba nienawidzi mojej matki, więc nie wiem, skąd to przekonanie, że będzie taka chętna. Bardziej mnie przeraża, że mam wyjechać tuż po egzaminach. Wolałabym najpierw mieć szansę więcej czasu spędzić z Hanabi.
- A ona zostaje w Tokio na wakacje? - zdziwiła się Tenten.
Hinata skinęła głową.
- Tak. Neji mówi, że nie dogadują się za bardzo z moją matką i ona u niej nie bywa.
Tenten machnęła lekceważąco ręką.
- Skąd możesz wiedzieć, że jego ocena sytuacji jest właściwa?
- Myślę, że on wie to z obserwacji.
Tenten popatrzyła na nią badawczo.
- Zaraz, chcesz powiedzieć, że Neji przez cały ten czas wiedział, że Hanabi mieszka w Tokio i nie pisnął ani słówka? – odezwała się ostrzejszym tonem.
Hinata nie wiedziała, co odpowiedzieć. Z ust Tenten to zabrzmiało jak oskarżenie. Hinata nie zamierzała winić kuzyna, że nie ingerował w jej sprawy.
- Jakim skończonym draniem trzeba być, żeby zrobić coś takiego?!
Hinata zrozumiała, że nieopatrznie powiedziała za dużo.
- To nieważne – powiedziała.
- Nieprawda – syknęła Tenten. Spojrzała za siebie, w głąb sali, gdzie Neji grał z Lee w bilard. Hinata była pewna, że Tenten zrobi awanturę. Wolałaby tego uniknąć, wiedząc, że oni i tak ostatnio dogadują się jak pies z kotem. Byli na kilku randkach, ale potem Tenten obraziła się, że niby Neji ją lekceważy i nie chciała przyjąć jego przeprosin.
Hinata chciała zatrzymać Tenten, ale tamta ruszyła w głąb niemal dzikim galopem. Zanim brunetka się ruszyła z miejsca, Gaara zagrodził jej drogę. Chwilę wcześniej rozmawiał z Shikamaru, teraz nagle wyszedł z klubu, jakby się paliło.
Hinata nie miała już szans, żeby zareagować. Niemal krzyknęła, kiedy Tenten stanęła przed Nejim i trzasnęła go w twarz. Przy wszystkich znajomych z klasy.
Może Tenten w tamtej chwili nie zdawała sobie z tego sprawy, ale Hinata wiedziała to na pewno – takiej akcji Neji na pewno jej nie wybaczy.


###
Narzekaliście na krótkie rozdziały, całkiem słusznie. Za bardzo je poszatkowałam, dlatego teraz wstawiam dłuższy. Druga seria będzie mieć 18 lub 19 rozdziałów, a więc zbliżamy się do końca.
Jak ostatnio wytknęła mi Lavana i pewnie wielu z Was zauważyło, trochę straciłam serce do tej historii dlatego rozdziały ostatnio są krótsze i chyba już nie tak emocjonujące. Zmęczyło mnie pisanie o szkolnych perypetiach naszych bohaterów, ale nie straciłam sympatii do wykreowanych postaci. Wymyśliłam trzecią serię, w której bohaterowie będą trochę starsi, więc będzie to prawdopodobnie (pod względem stylistyki i klimatu) przypominać trochę innego bloga, którego teraz kończę, "Miłość trzeba budować...". Ale z bohaterami z Nakamy, których - mam nadzieję - polubiliście. Trzecia seria też będzie wielowątkowa, chcę w niej naprawić największy bład jaki dotąd popełniłam - zaniedbanie SasuSaku, więc dostaną wreszcie więcej miejsca. Ale to nie będzie dominujący wątek, szczerze mówiąc nie wiem jaki się wysunie naprzód - chciałabym, żeby było różnorodnie. Kiedy zacznę pisać trzecią serię - nie wiem :P
Przy okazji, kto mnie zgłosił do Lapidarium - recenzje ? Wydaje mi się, że Nakama ma za dużo niedociągnięć i jeśli zostanę wytypowana autorka recenzji będzie miała okazję mnie ostro zjechać. Tym niemniej czuję się wyróżniona, dziękuję :D

7 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny oraz nie taki krótki hehe.
    Ciekawi mnie co zrobi Naruto... widać że jego kariera powoli się rozkręca, dobrze by bylo jakby jeszcze udało mu się odzyskać zaufanie i miłość Hinaty a byłbym szczęśliwy.
    Końcówka jak Tenten uderzyła Nejila mnie zaskoczyło i ciekawi mnie jak dalej się to potoczy. Coś mi się wydaję że Gaara wyszedł z klubu tylko dlatego bo zrobiła to Ino.
    Co do Shikamaru i Temari... poczekamy i zobaczymy.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze myśłisz :) Nie wszyscy na koniec drugiej serii doczekają się happy endu :D

      Usuń
  2. Sakurę ciągnie do złych chłopców, więc widzę przyszłość w SasoSaku.
    Sasori jako członek Yakuzy wydaje się wyjątkowo...pociągający?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja także uważam, że Sasori jest w tej wersji wyjątkowo atrakcyjny :P Dałam go do opowiadania tylko na czyjąś prośbę, ale... spodobał mi się, ma potencjał

      Usuń
  3. No, no świetnie napisane... Hmmm... Nasza kochana Sakura... Z kim będzie? Sasuke czy Sasori? Osobiście uważam ze Sasus wygra i czekam na jakieś potwierdzenie z twojej strony. Cały czas interesuje mnie również los Naruto i Hinaty. Bardzo ich Lubie i trochę się zesmucilam ze Naruto planuje wyjechać. Fakt kariera ważna, lecz szczerze liczę na to iż zdobędzie w sobie odwagę i wreszcie powie Hinacie że mu na niej zależy. A Gaara i Ino... Cóż tu dużo mówić, ta para jest dla mnie numerem jeden, być może okazesz swą laskawosc i Wreszcie coś między nimi się więcej wywiaze. Oczywiście wiemy w jakim znaczeniu ;-) Gorąco cie pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nexta. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano w tym opowiadaniu wszystkie wąti miłosne rozwijają się powoli. Zbyt wolno również jak na mój gust, ale kiedyś tak kreowałam wydarzenia... Teraz wolę dawać mniej dialogów więcej akcji romansowych :D

      Usuń
  4. O ile w Twym drugim opowiadaniu nie cierpię Sasoriego, akurat tutaj budzi we mnie sympatię. Dlatego niech w Nakami Sakura będzie z Sasorim a w "Miłości" z Sasuke.xD Teraz to pojechałam. Naprawdę ktoś CB zgłosił do recenzji? Rany. Ja bym to chyba zabiła jeśli ktoś by takiego zrobił bez mojej wiedzy. xD Ino z byłą dziewczyną Gaary - Podwójne.xD Ogółem Nakama zaczyna się wyrabiać, co mnie akurat cieszy.
    Naruto jest biedny. Hinata natomiast rozwaliła system, ponieważ wkurzyła TenTen. A najbiedniejszy to Neji, kótry dostał w twarz.[No przecież nie napiszę, że w pysk. Neji psem, przecież nie jest.xD
    Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

    OdpowiedzUsuń