czwartek, 11 czerwca 2015

10. Uniki



Naruto podjął decyzję. Nie będzie spokojnie czekać na ruch ze strony Sakury. To nie było w jego stylu. Postanowił porozmawiać z nią, i to zaraz. Dlatego zadzwonił do niej gdy tylko wyszedł z baru.
Zdaje się, że pokrzepiający posiłek przywrócił mu zdolność rozsądnego myślenia.
Oddawanie się ponurym refleksjom nie było w jego stylu. Zwykle najpierw działał, potem zastanawiał się nad konsekwencjami. Ale czasami postępował inaczej. Tak było w przypadku jego relacji z Hinatą – od paru miesięcy nie zdecydował się na wyjaśniającą wszystko rozmowę. Bynajmniej nie dlatego, że bał się przyznać, co do niej czuje. Wręcz przeciwnie. Nie bał się. Ale zdawał sobie sprawę, że bardzo stracił w jej oczach, dlatego chciał zdobyć kilka punktów dojrzałym zachowaniem. Miał wystarczająco dużo czasu, by przemyśleć sobie okoliczności rozstania i zrozumieć, że Hinata w wielu rzeczach miała rację. Chciał jednak pokazać jej, że się co do niego myli, że nie jest aż takim niedojrzałym głupkiem, za jakiego go uważa. I żeby przy okazji poczuła się jak ktoś wyjątkowy. Ale zachowanie Sakury zniszczyło jego plany.
Teraz, kiedy postanowił, że nie będzie biernie dryfować z prądem wydarzeń zrozumiał, że musi porozmawiać z Hinatą – dopóki jeszcze jest o czym. Ale najpierw należało pomówić z Sakurą. Musiał wiedzieć, co jej chodzi po głowie.
Wychodząc z baru, wyjął telefon komórkowy i zaczął wybierać numer przyjaciółki. W rezultacie, prawie się z kimś zderzył na ulicy.
- Patrz, jak chodzisz! – wrzasnęła dziewczyna. Głos brzmiał znajomo. Narut podniósł wzrok.
- A, to ty. Nie denerwuj się, ten teges – powiedział. Nie był nawet zdziwiony, że spotkał tutaj Karui. Mimo, że to nie była sobota. – Zrezygnowałaś z zasady „jedna porcja ramenu raz w tygodniu”?
Karui przymrużyła oczy.
- Jesteś w nadzwyczaj dobrym humorze – powiedziała niechętnie.
Naruto włożył telefon do kieszeni.
- Za to ty odwrotnie. Ale nie wyżywaj się na mnie – zasugerował, po czym zastanowił się. – Albo nie, wyżywaj się, jeśli to ci pomoże. Lubię być użyteczny.
Karui sprawiała wrażenie, jakby zamierzała powiedzieć coś nieprzyjemnego, ale zmieniła zdanie.
- Wiesz co? Nie mam czasu – powiedziała. Nie patrzyła na Naruto, tylko gdzieś poza jego plecy. – Zejdź mi z oczu – patrzyła na niego wyczekująco, ale Naruto nie ruszył się. Zachowanie dziewczyny wydawało mu się co najmniej dziwne. Posłała mu zniecierpliwione spojrzenie i chciała go wyminąć na chodniku, ale wtedy przesunął się, blokując jej przejście.
- O co właściwie chodzi? – zapytał. Nie uważał, że każdy musi cieszyć się na jego widok, ale Karui zwykle nie unikała rozmów z nim.
Ktoś z tyłu szarpnął go za ramię.
- Odczep się – powiedział Naruto.
Odwrócił się i zobaczył ciemnoskórego chłopaka, który wyglądał, jakby szukał zaczepki. Jednak odwrócił wzrok od Naruto i spojrzał na Karui.
– Znam tego gościa. Przypadkowy znajomy spotkany na imprezie? – zwrócił się do dziewczyny ochrypłym głosem.
Naruto przyjrzał się chłopakowi z większą uwagą. Przypomniał sobie, że widział go parę tygodni temu na przyjęciu u Karui. Wtedy też chłopak patrzył na niego z nieukrywaną wrogością, chociaż nigdy wcześniej się nie spotkali.
Teraz minął Naruto i złapał Karui za ramię.
- Idziemy – powiedział do dziewczyny, która sprawiała wrażenie wystraszonej.
Naruto, nie zastanawiając się ani chwili, odbił mu rękę i stanął między nim i dziewczyną.
- Mama cię nie nauczyła, że do kobiet należy odnosić się grzecznie?
Chłopak spojrzał na niego lekceważąco, zrobił ruch jakby chciał się cofnąć i nagle uderzył go pięścią w twarz. Naruto nie spodziewał się tego, zachwiał się, ale nadal stał w tym samym miejscu. Odpowiedział na atak, ale jego uderzenie było na tyle silne, że przeciwnik przewrócił się na chodnik. Natychmiast wstał, ale choć Naruto spodziewał się kolejnego natarcia, chłopak nawet nie zatrzymał na nim wzroku. Spojrzał na Karui, która stała za plecami Naruto.
- Spotykasz się z nim?
Hinduska podeszła do niego.
- Oczywiście, że nie. To nieporozumienie.
Ciemnoskóry chłopak prychnął.
- Jasne.
Postąpił krok w stronę Karui, Naruto błyskawicznie złapał go za rękę.
- Odczep się, Uzumaki – odezwała się nagle Karui.
Naruto spojrzał na nią.
- Słucham?
- Odczep się. Prosił cię ktoś, żebyś się wtrącał?
W tym czasie chłopak wyszarpnął rękę i złapał Naruto za poły kurtki.
- Jak jeszcze raz zobaczę cię w towarzystwie mojej dziewczyny, inaczej pogadamy – warknął, po czym go puścił. Naruto był zbyt zdezorientowany, by zareagować. W tym czasie Karui złapała chłopaka za ramię.
- Uspokój się, Omoi. Chodźmy stąd.
- Rozmawiam z tobą? – rzucił chłopak, ale odwrócił się plecami do Naruto i ruszył wzdłuż chodnika. Karui rzuciła blondynowi spojrzenie, którym chyba chciała mu dać do zrozumienia, żeby się nie wtrącał, i poszła za nim.
Naruto został więc na miejscu i patrzył tylko, jak ci dwoje zniknęli w tłumie. Nie do końca pojął, o co chodzi, ale nie zamierzał tak po prostu zapomnieć o sprawie.

Ino nigdy wcześniej nie spotkała w teatrze w Shinjuku żadnych znajomych z klasy i tym razem też się tego nie spodziewała. Przeglądała harmonogram listopadowy, gdy nagle dostrzegła Hinatę i Saia. Co gorsza, oni też ją zauważyli i szli w jej kierunku.
- Przyszłaś na spektakl, Ino? – zapytała Hinata z zainteresowaniem.
Blondynka spojrzała na nią w sposób, który wyrażał lekceważenie, a w każdym razie miała taką nadzieję. Nie miała ochoty wdawać się z nią w konwersację.
Hinata zwykle jej unikała, prawidłowo odczytując wysyłane w jej stronę sygnały, a więc – tolerancja na odległość, brak przyjacielskich pogawędek. Yamanaka była zadowolona, że Hinata nigdy nie próbowała się do niej zbliżyć, zagajając na przykład rozmowę na, teoretycznie łączące je, tematy. Ino miała doświadczenie w spławianiu ludzi, którzy uparcie próbowali się z nią zaprzyjaźnić albo przynajmniej zrobić wrażenie przyjaźnie nastawionych, co w przyszłości mogłoby zaprofitować małą rólką w serialu albo chociaż życzliwym potraktowaniem na przesłuchaniu – przynajmniej w przekonaniu potencjalnych gwiazd, których w szkole było mnóstwo. Każdemu nastolatkowi wydaje się, że ma jakiś niezwykły talent. Łatwo było zgasić ich zapał, parę złośliwych słów zwykle zrażało delikwenta przynajmniej na jakiś czas. Ale wobec Hinaty Ino nie chciała być nieuprzejma. Nie wynikało to z sympatii. Po prostu wolała zachowywać się neutralnie, żeby kiedyś nie zostać oskarżoną o wrogość.
Wyglądało na to, że ostatnio popełniła błąd, zbyt uprzejmie odnosząc się do Hinaty i pomagając jej przy kompozycjach kwiatowych. Dziewczyna zaczęła się z nią witać w szkole. Może nabrała przekonania, że Ino chce się z nią zaprzyjaźnić.
Niech szlag trafi Gaarę i jego pomysły.
- Przyszłam cieszyć się samotnością w tłumie, ale chyba przepadło – odparła zgryźliwie. – A wy? Spektakl zaraz się zaczyna, więc za chwilę nie wpuszczą was na widownię.
- Nie przyszliśmy na spektakl – powiedziała Hinata, a jej pewność siebie wyraźnie stopniała. – To znaczy, jednak nie. Tenten zrezygnowała, Kiba miał przyjść, ale nie może… Pomyślałam, że jeśli nie kupiłaś biletu to przynajmniej nasze się nie zmarnują.
- Zapraszasz mnie na spektakl? Zbędna uprzejmość, naprawdę – odparła Ino.
Hinata potrząsnęła głową.
- Nie, ja też muszę już iść. To znaczy… - zawahała się, jakby sama nie wiedziała, po co to mówi – moja ciotka nagle zadzwoniła, że chce się spotkać w centrum handlowym, pewnie chce żebym jej pomogła wybierać prezenty, więc się nie wykręcę. Ale Sai zostaje na lodzie.
Chłopak spojrzał na Hinatę jakby chciał zaprzeczyć takiej cenie sytuacji, ale jej nie przerwał.
Sądząc z wyrazu twarzy bruneta, wizja oglądania spektaklu w towarzystwie Ino wzbudzała w nim taki sam entuzjazm jak w niej, uznała więc, że nie będzie trudno się z tego wykręcić. Postanowiła po prostu nie podejmować tematu.
- Prezenty – podchwyciła zamiast tego inny fragment wypowiedzi brunetki. – Czyli będziecie wybierać coś dla Hanabi?
Z twarzy Hinaty nagle odpłynęły wszystkie kolory.
- O czym ty mówisz? – zapytała.
Ino uniosła brwi.
- No cóż… Jeśli się nie mylę, ona ma za parę dni urodziny – zauważyła, żałując, że w ogóle podjęła ten temat. – A zresztą, może się mylę. To mnie nie dotyczy.
Hinata przyglądała jej się przez chwilę w milczeniu, jakby coś analizowała.
- Przepraszam, mówisz o mojej siostrze? A skąd ty właściwie ją znasz?
Ino zdała sobie sprawę, że to ona jako pierwsza naruszyła zasadę „neutralności” rozmów, mimo wszystko reakcja Hinaty wydawała jej się przesadzona.
- Dobra, umówmy się, że jej nie znam. Ja tak naprawdę dosyć się spieszę i nie mam na to czasu.
Hinata potrząsnęła głową.
- Chwileczkę, jeśli wiesz, że ma urodziny, to znaczy, że ją znasz, więc tylko pytam, gdzie ją poznałaś, czy to w jakiś sposób narusza twoją prywatność?
Hinata sprawiała wrażenie wytrąconej z równowagi. Ino przyjrzała jej się uważnie. Przyszła jej do głowy absurdalna myśl – że naprawdę nie wie, skąd ona może znać jej siostrę. Było to na pewno mniej prawdopodobne, niż to, że Hinata robi sobie z niej żarty.
- Wiesz, mogę ci to wyjaśnić, tylko że to wymaga dłuższej pogawędki. A zdaje się, że jesteś umówiona z ciotką.
- Jestem – odparła i podała jej bilet, który miała w ręce. Ino nawet nie zdążyła odmówić. – Mój tramwaj zaraz odjeżdża, więc przepraszam was. Ale porozmawiamy jeszcze.
Pożegnała się uprzejmie i poszła w kierunku drzwi. Ino spojrzała na Saia.
- Widziałam już „Poskromienie złośnicy”. Beznadziejna farsa – oceniła. – Niewiele straciliście. Następnym razem wybierzcie jakąś sztukę Moliera, co jakiś czas wystawiają tu jego dramaty.
Sai się z nią nie sprzeczał.
- Nie wiedziałem, że jesteś wielbicielką teatru francuskiego.
Ino postanowiła udawać, że nie zauważyła złośliwości.
- Mają ciekawe sztuki, natomiast Szekspir jest przereklamowany – odparła tonem znawcy, ale natychmiast uświadomiła sobie, że bezwiednie powtarza cudzą opinię. Prychnęła ze zniecierpliwieniem. – Ja jadę do domu, weszłam tu tylko przy okazji.
Sai wzruszył ramionami.
- I tak nie chciałem oglądać tej sztuki. Mogę odprowadzić cię na pociąg, idę w tym samym kierunku.
- W porządku – nie zastanawiając się, ruszyła w kierunku drzwi. Wnętrze teatru nagle przestało jej się wydawać przyjaznym miejscem. Była zła na siebie, że w ogóle przyszła sprawdzić ten harmonogram. I tak był dla niej bezużyteczny, chociaż na listopad zaplanowano kilka ciekawych spektakli. Nie chciała przychodzić sama. Zresztą, oceniając konkretne spektakle jako warte obejrzenia, sugerowała się czyjąś opinią. Na dodatek była to opinia osoby, która ostatnio konsekwentnie ją lekceważyła. Super, więc niech tak będzie. Ino obiecała sobie, że nie będzie się poniżać i, przynajmniej do tej chwili, nie złamała swojego postanowienia.
Obiecała sobie także, że nie będzie myśleć o Gaarze, ale to było znacznie trudniejsze do zrealizowania. Na pewno nie ułatwiała sobie tego chodząc w miejsca, w których razem bywali. Postanowiła skierować swoje myśli na inny tor.
- Może będę niedyskretna, ale coś mnie bardzo intryguje, więc pozwolę sobie zadać osobiste pytanie – odezwała się do Saia. – Co w niej jest takiego atrakcyjnego?
Sai popatrzył na nią nieuważnie.
- Nie rozumiem pytania.
- Mam nadzieję, że przynajmniej znasz odpowiedź – odpowiedziała blondynka swobodnie. – Chyba zauważyłeś, że nie jesteś pierwszym chłopakiem w naszej klasie, który wpatruje się w Hinatę jak w obrazek.
Sai nie zareagował na te prowokacyjne słowa. Pojęcie mimiki twarzy na pewno było mu całkowicie obce.
- Jeśli mogę wyrazić moje zdanie, jesteś na jakiejś odległej pozycji – dodała złośliwie.
- Zdaje się, że odniosłem słuszne wrażenie – odparł Sai bez związku z tematem, irytująco beznamiętnym tonem. Kiedyś podobał jej się jego brak emocji, teraz jednak odbierała to zupełnie inaczej. Nie musiała specjalnie długo się zastanawiać, by zrozumieć, dlaczego tak jest – po prostu chwilami, rozmawiając z Saiem, czuła się tak jakby rozmawiała z Gaarą. Wytrącało ją to z równowagi, bo zupełnie niedawno zdała sobie sprawę, że Gaara ma nad nią władzę. Miał na nią bardzo duży wpływ, i to chyba nawet wbrew własnym intencjom. Nie musiał się specjalnie starać, żeby postępowała tak, jak on tego chciał.
Nie zauważała tego, albo raczej nie chciała zauważać, do momentu, gdy Gaara zaczął się zachowywać jakby niczego od niej nie chciał, z wyjątkiem tego, żeby nie zawracała mu głowy swoim towarzystwem.
Temari i Shikamaru pogodzili się i żyli sobie sielankowo, jak zwykle między jedną a drugą kłótnią, i to powinno działać na jej korzyść – Gaara teoretycznie nie miał powodu się wściekać. W praktyce, Ino była zirytowana zachowaniem Temari, która najwidoczniej uważała, że tryumfuje. Musiała być przekonana, że za jednym zamachem wygrała na dwóch polach.
Ino uświadomiła sobie, że jej myśli znów wędrują w niewłaściwym kierunku.
- Wrażenie odnośnie czego? – zapytała, choć odpowiedź niezbyt ją interesowała.
- Ciebie. Masz na jej punkcie jakieś kompleksy.
Ino zmarszczyła brwi, właściwy temat rozmowy zdążył już jej umknąć.
- Na czyim punkcie? – zapytała.
- Hinaty.
- O, tak – powiedziała kpiąco. – Rozszyfrowałeś mnie. Zazdroszczę jej popularności.
Sai prawdopodobnie nie dostrzegł absurdalności tego przypuszczenia.
- Nie wiem, czego konkretnie – odparł spokojnie.
Ino prychnęła ze złością.
- Należysz do fanklubu, więc pewnie nie zrozumiesz przykrej prawdy, ale ta prawda jest taka, że po prostu jej nie lubię. Z tego samego powodu, dla którego sporo osób ją uwielbia. Bo jest taka sympatyczna, wrażliwa i wzbudza w ludziach pragnienie otoczenia jej opieką. Zwróć uwagę, że właśnie udzieliłam odpowiedzi na dwa pytania. To w razie gdybyś nadal nie wiedział, na czym polega jej fenomen.
Sai znowu nie odpowiedział, jak zwykle gdy robiła osobiste wycieczki. Czy on i Gaara czytają te same książki?
- Jeśli mogę wyrazić prywatną opinię, wszyscy jesteście kretynami. Znam jedną osobę, która ma zupełnie identyczny sposób bycia, taki który we wszystkich wywołuje sympatię. Sprawia wrażenie delikatnej, ale idzie to w parze z niezwykłą przebiegłością i zaradnością życiową. Hinata jest  wierną kopią swojej matki.

- Nie musisz być od razu uprzedzony – powiedziała Tenten do Nejiego, który sprawiał wrażenie jakby przebywanie w tym miejscu było poniżej jego godności. Najwidoczniej nie zamierzał nawet zajrzeć do menu. – To miejsce nie jest wcale takie złe.
- Podrzędny bar w środku centrum handlowego. Nie potrafię wyobrazić sobie gorszego miejsca na randkę – powiedział chłopak.
Tenten wzruszyła ramionami.
- Wiesz, ludzie jadają w takich miejscach. Pomyślałam, że pokażę ci kawałek normalnego świata. I nie bądź taki oburzony, nie umrzesz, jeśli spróbujesz europejskiej kuchni.
Neji jednak otworzył menu.
- Okej. Spróbujemy europejskiej kuchni. Proponuję lasagne – Tenten nawet nie zdążyła wysunąć żadnego kontrargumentu. – Nie umrzesz, jeśli spróbujesz mięsa.
Posłała mu zgorszone spojrzenie, ale nie wywołało w nim to żadnej reakcji.
- Więc zamówmy onigiri – odparła z rezygnacją. Była to jedyna japońska potrawa dostępna  w tej restauracji.
- Proponuję zmienić lokal – nie zgodził się Neji.
Tenten potrząsnęła ze zniecierpliwieniem głową.
- Mogłam pójść do teatru. Tam przynajmniej jest mniej marudne towarzystwo – stwierdziła Tenten z przekąsem. Jej spojrzenie powędrowało w kierunku stolika po drugiej stronie sali. – Czy to nie twoja matka?
Neji odwrócił wzrok. Kobieta właśnie oglądała menu.
- Tak – powiedział z zaskoczeniem.
Tenten westchnęła.
- Teraz pewnie bezwzględnie musimy sobie iść? – odezwała się. Jak się okazało, z przesadnym sarkazmem. Neji popatrzył na nią ze zniecierpliwieniem.
- Jeśli chcesz, mogę was sobie przedstawić. Chociaż to najgorsze możliwe miejsce.
Tenten uznała, że nie mówi serio.
- Pewnie, mogę udawać kelnerkę.
Neji ściągnął brwi.
- Mówię poważnie. Chcesz?
Przyglądała mu się z wahaniem. Wolałaby poznać jego matkę w bardziej sprzyjających okolicznościach, ale kusiła ją możliwość sprawdzenia, czy Neji się nie wycofa.
- A to kto? – zapytała, by zyskać na czasie.
Przy stoliku zajętym przez panią Hyuugę usiadła elegancka kobieta z wysoko upiętymi czarnymi włosami. Neji spojrzał ponownie w tamtą stronę. Przez jego twarz przemknął cień.
- Nikt ważny – odparł, przenosząc spojrzenie na Tenten. W tym samym momencie wstał od stolika. – Poznasz moją matkę jak zaproszę cię do nas. Teraz powinniśmy już iść.
Tenten nic nie powiedziała. Była zawiedziona, że straciła dobrą okazję, by przetestować jego zachowanie. Neji nie czekał na jej reakcję. Zabrał swoje rzeczy i ruszył w kierunku wyjścia. Tenten przez chwilę obserwowała kobiety przy stoliku, dopiero po chwili wyszła i dogoniła go w pasażu handlowym, przed wejściem do restauracji. Neji rozmawiał z Hinatą. Tenten podeszła do nich. Chciała wygłosić uwagę w rodzaju: „co to za spotkanie rodzinne?”, ale nie wypadało im przerywać.
- Matka prosiła, żebym cię odebrał. Odwiozę cię do domu – mówił Neji.
Hinata wyglądała na zdezorientowaną. Spojrzała na Tenten.
- Ale czy to wam nie psuje planów? – zapytała niepewnie.
Neji rzucił szatynce przelotne spojrzenie.
- Po drodze podrzucimy Tenten.
Dziewczyna przymrużyła ze złością oczy. Z tej krótkiej wymiany zdań jednoznacznie wynikało, o co chodzi. Bezczelnie ją wystawił!
- Na pewno? – tym razem Hinata zwróciła się bezpośrednio do niej.
Tenten postanowiła nie dać po sobie poznać, że jest urażona.
- W porządku, jedźcie. Ja jeszcze pochodzę sobie po galerii.
- Po co? – odezwał się Neji. – Nie lepiej, żebym cię odwiózł?
Tenten spojrzała na niego chłodno.
- Gaara odprowadzi mnie do domu – oświadczyła, i dodała zapobiegliwie: - Za pół godziny kończy pracę.
Neji uniósł brwi.
- Świetnie znasz jego rozkład zajęć.
- To bardzo użyteczne – odparła. – Miłego wieczoru – powiedziała do Hinaty i odwróciła się na pięcie, nie czekając na odpowiedź chłopaka. Kipiała z wściekłości. Neji dzisiaj przeszedł sam siebie.
Ciekawe, kiedy jego matka do niego dzwoniła, by przekazać mu polecenie zabrania do domu Hinaty.
Chłopak nie próbował jej zatrzymać. Tenten poszła prosto na pierwsze piętro, do salonu z elektroniką. Gaara notował coś na kartkach, ale gdy tylko weszła do sklepu, wyszedł zza lady.
- Co tu robisz? – zapytał zamiast powitania.
Rozejrzała się swobodnie.
- Widzę, że się nie przepracowujesz.
- O tej porze nie ma już klientów. Prawdziwy ruch jest tylko w weekendy. Tym bardziej mnie dziwi, że chciało ci się tutaj przyjść.
Tenten popatrzyła na niego.
- Wiesz, przyszło mi do głowy, że muszę cię o coś poprosić i postanowiłam to zrobić od razu, żeby nie zapomnieć.
Gaara wyglądał na zaintrygowanego.
- Tak?
- Następnym razem, gdy przyjdzie mi do głowy zmieniać plany, bo Neji ma dodatkowy wolny wieczór, nie patyczkuj się, tylko mnie zastrzel.
Gaara nie wydawał się zszokowany tą kategoryczną prośbą.
- Przyjąłem do wiadomości. Gdy zmienisz zdanie, nie zapomnij mi o tym wspomnieć.
Ewidentnie z niej kpił. Ze złością przymrużyła oczy.
- Uważasz, że to zabawne?
- Twoja niekonsekwencja jest zabawna – doprecyzował.
- Oceniasz – zauważyła z przekąsem.
- Masz rację, przepraszam. Więcej nie będę – zastanowił się przez chwilę. – Więc cię wystawił?
- Mniej więcej – odparła Tenten wymijająco, nie chcąc przyznawać się do upokorzenia.
Gaara spojrzał na zegarek.
- Za dwadzieścia minut zamykam. Jeśli masz czas, zapraszam cię na kawę.
- Zaczekam, ale postuluję jednak coś do jedzenia. Szparagi w cieście francuskim – powiedziała zdecydowanie, bo to danie chodziło jej po głowie całe popołudnie.
- Ciężko się z tobą negocjuje – odparł Gaara. – Ale dobrze, niech będzie po twojemu. Znajdź sobie jakieś zajęcie i nie przeszkadzaj.
Tenten uśmiechnęła się złośliwie.
- Bo ty niby pracujesz? – zapytała i podeszła do lady, żeby bezczelnie sprawdzić, czym się zajmował. –Zrobiłeś skrypty do egzaminu z chemii?
- Tak, niektórzy już się zaczynają do niego uczyć.
Tenten wzruszyła ramionami.
- Ja korzystam z rady pewnej mądrej osoby i uczę się już do egzaminów wstępnych na studia. Na chemię nie wystarcza mi czasu – powiedziała, sugestywnie wertując notatki. – Mógłbyś wesprzeć mniej zaradną koleżankę.
- Pod jednym warunkiem – odpowiedział Gaara automatycznie, jakby od początku się tego spodziewał.
Tenten odwróciła wzrok od notatek.
- Słucham cię.
- Przestaniesz mnie wciągać w nieudolne próby wywołania w Nejim zazdrości. Rób co chcesz, nie oceniam. Ale bez mojego udziału.
Tenten nie wiedziała, co odpowiedzieć.
- Słowo „nieudolne” jest oceniające – zauważyła mimochodem.
- Wymsknęło mi się – odparł Gaara.
Szatynka zastanowiła się.
- To naprawdę się tak rzuca w oczy? Pomyślę nad zmianą taktyki.

2 komentarze:

  1. No nareszcie wstawialas nowy rozdział. Bardzo mi się podobało lecz jak ja to zawsze mówię... Więcej Gaary I Ino w jednym! Świetnie piszesz, na prawdę i proszę nie przestawaj. Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 super opowiadanko :) Jest więcej mojej Hinatki, za co jestem Ci bardzo wdzięczna <3 Pisz tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń