Ino była trochę
spięta, wracając do domu.
Wiedziała, że
Gaara na nią czeka - dostała telefon z firmy ochroniarskiej. Prosiła ich
kiedyś, żeby zwracali uwagę na podejrzanych typów kręcących się po ulicy.
Ochroniarz wydawał się nieco zbity
tropu, gdy mówił jej, że ktoś na nią czeka przy bramie, ale nie jest
pewien, czy powinien dzwonić zgodnie z wytycznymi, bo chłopak nie jest obcy.
Tylko tym razem ewidentnie się nie umawiali.
Ino była mu
wdzięczna, że aż zbyt gorliwie wypełniał obowiązki, bo mogła przygotować się
psychicznie. Nie była pewna, czy chce się widzieć z Gaarą. Przez telefon
powiedziała mu, że nie chce, ale rzecz była o wiele bardziej skomplikowana.
Gaara czekał w
pewnej odległości przed bramą jej domu i nie skierował się w jej stronę, gdy ją
zauważył. Zaczekał, aż ona do niego podejdzie. Potraktowała to jako przejaw
dążenia do ugody zamiast zmierzania do konfrontacji.
- Uraziłem cię? - zapytał zamiast
przywitania, kiedy się do niego zbliżyła.
Ino tylko pokręciła głową, w pierwszym
momencie nie była w stanie odpowiedzieć. Walczyły w niej sprzeczne uczucia.
Zawsze, kiedy go widziała, wywoływał w niej czysto fizyczną reakcję, niezależną
od tego, co akurat zaprzątało jej głowę. Można byłoby to nazwać motylkami w
brzuchu, gdyby nie to, że reakcja ta wcale nie ograniczała się do jednego
obszaru ciała. Jej serce biło w przyspieszonym tempie i teraz czuła to tym
wyraźniej, że po kilku dniach bez spotkań jej reakcja była silniejsza. Gaara
zirytował ją, rozzłościł, ale przede wszystkim jej go brakowało.
- Cieszę się, że jesteś - powiedziała
szczerze.
Gaara popatrzył na nią z lekko kpiącym
uśmieszkiem.
- A powiedziałaś, że nie chcesz mnie widzieć.
Ino odwróciła się do niego bokiem i
skoncentrowała się na szukaniu kluczy w szkolnej torbie. Musiała coś zrobić z
rękami, żeby nie szukać okazji do dotknięcia Gaary. Przed własnym domem musiała
pilnować się nawet bardziej niż w innych miejscach publicznych, bo tutaj był
monitoring i niechcący mogłaby dostarczyć komuś rozrywki.
- Przypomnij sobie, co dokładnie
powiedziałam. Nie to, że nie chcę cię widzieć.
Gaara przez chwilę przyglądał się, jak
niezdarnie próbowała poradzić sobie z zamkiem, ale w końcu się zniecierpliwił.
Delikatnie musnął jej dłoń i zabrał z niej klucze. Nawet w takiej przelotnej
formie jego dotyk był uspokajający.
- Co cię tak wytrąciło z równowagi? -
zapytał, przekręcając klucz w zamku.
Ino, nawet gdyby chciała mu o wszystkim
opowiedzieć, nie wiedziałaby od czego zacząć. Ale nie chciała go wciągać ani w
konfrontację z Sakonem ani w to, jak bardzo zawiodła się na Shikamaru. Czuła
zawód, że jej przyjaciel kolejny raz nie potrafił zachować się jak należy.
Gaara pewnie powiedziałby, że naiwnie było się czegoś innego spodziewać. Ale
również wkurzyłoby go, że Ino nie potrafi postawić wyraźnej linii i kiedy
zawiedzie ją Shikamaru, przenosi negatywne emocje na niego. Ino nie chciała
tego robić. Po prostu za każdym razem, kiedy przypominała sobie o słabościach
Shikamaru w jej głowie rozbrzmiewały słowa matki, że żaden mężczyzna nie jest
godny zaufania. Przypominała sobie też, jak bardzo była pewna, że Kimiko się
myli, po prostu wybrała sobie wadliwy egzemplarz - jej ojca. A ona miała
Shikamaru, który jest tak bardzo inny i ani nigdy by nie zdradził ani nie
uciekałby przed konsekwencjami własnych działań.
Pospiesznie
przeszła przez ogród i wstukała kod wejściowy do domu. Gaara odezwał się
dopiero, kiedy zamknęły się za nimi drzwi wejściowe.
- Powiesz mi, co się stało? - zapytał.
Patrzył na nią wyczekująco.
Ino oparła się plecami o drzwi. Bardziej
naturalne było dla niej szukać oparcia w nim, ale wydawało jej się, że nie ma
do tego prawa, po tym, jak oschle odpowiadała na jego wiadomości i jak robiła
nie jedną, a dwie awantury przez telefon. Nie zdziwiłaby się, gdyby powiedział,
że ma dosyć jej humorów. Tak, jak powiedziała jej to kiedyś matka, a potem spakowała
się i poleciała do Singapuru. Kilka dni wcześniej stwierdziła, że po odejściu
ojca powinny trzymać się razem - ale gdy wypiła za dużo brandy, często rzucała
takie puste frazesy.
- A muszę? - zapytała z rezygnacją.
- Nie musisz, ale może powinnaś. Zwłaszcza,
jeśli to ja sprawiłem ci przykrość.
Ino przygryzła wargi. Jak miała mu
wytłumaczyć, że nie chodzi o coś, co on zrobił, jeśli nie mogła mu zdradzić
jakie ostatnio odbierała smsy i jaką czuła narastającą, bezsilną wściekłość?
Chwilami odpychały ją jej własne myśli. Pełne złości, goryczy, przypisujące
wszystkim facetom brudne motywacje i upośledzenie emocjonalne.
Wyciągnęła rękę, żeby dotknąć jego dłoni i
kiedy Gaara się nie odsunął, ale pozwolił, by splotły się ich palce, wtuliła
się w niego i pozwoliła sobie chłonąć jego zapach. Zawsze, kiedy ją przytulał,
czuła się bezpiecznie, i teraz zrozumiała, że chyba właśnie tego jej brakowało.
- Przepraszam. Nie ty sprawiłeś mi przykrość
- powiedziała w jego koszulkę.
Gaara odsunął się trochę i spojrzał na nią. W
tym spojrzeniu była i czułość, i krytyka. Ale też niecierpliwość.
- Nie powinnaś mnie przepraszać, powinnaś
powiedzieć, o co tak naprawdę chodzi. Nie nadążam za tobą, Ino. Oskarżyłaś
mnie, że chcę cię manipulacjami zaciągnąć do łóżka. Ale teraz ty mną
manipulujesz.
Ino domyślała się, co Gaara miał na myśli,
ale nie zgodziłaby się, że w grę wchodzi manipulacja. Po prostu teraz, kiedy
była tak blisko niego, wcześniej zbyt długo go nie widząc, miała ochotę obsypać
go pocałunkami. Nie myśleć o niczym innym, tylko chłonąć jego bliskość.
Przytuliła się do niego zupełnie niewinnie i bez ukrytych intencji, ale kiedy
był tak blisko, budziło się w niej pożądanie. A ono zaburzało jej poczucie
bezpieczeństwa.
- Pragnę cię - przyznała. - Ale nie potrafię
powiedzieć, do jakiego stopnia. Chyba nie aż tak, żeby... - Nie potrafiła
dokończyć myśli. Jak to wyjaśnić? Stosunek nie kojarzył jej się z niczym
przyjemnym. Jedynie z porażką i kacem moralnym, poczuciem winy i niechęcią do
samej siebie.
- Przecież nie musisz aż tak mnie pragnąć,
Ino. Nic nie musisz. - Gaara odsunął się od niej bardziej, ale nie potraktowała
tego jak odrzucenie tylko jak zaproszenie do rozmowy. - Możesz nie wpadać w
panikę za każdym razem, kiedy czujesz, że tracisz kontrolę nad sytuacją. Możesz
mnie nie odrzucać. I to wcale nie znaczy, że godzisz się na penetrację.
Ino przymrużyła oczy z poirytowaniem.
- Musisz być taki dosłowny?
- A co jest złego w dosłowności? Przynajmniej
nie zostawia miejsca na domysły. Jest pożyteczna, polecam. Pozwala uniknąć
tragikomicznych sytuacji, takich jak ta.
- Dla ciebie jest w tym coś komicznego? - Ino
musiała zwalczyć w sobie poczucie urazy. Miała wrażenie, że Gaara nie traktuje
jej poważnie. Pomyślała, że jeśli mają kontynuować tę rozmowę potrzebuje więcej
przestrzeni i usunęła się w bok. W hallu wejściowym było kilka mebli, które
uważała za zbędne, ale mimo to ich nie usunęła. Stanęła przy białej szafce, w
której jej matka trzymała nikomu niepotrzebne bibeloty, i oparła się o nią
plecami.
- Czasami mam wrażenie, że traktujesz mnie
jak naiwną trzpiotkę - powiedziała.
- Ja mam wrażenie, że czasem widzisz we mnie
wroga. A już na pewno drapieżnika seksualnego. - Gaara urwał, jakby spodziewał
się z jej strony oburzenia i protestów, a potem powiedział z naciskiem: - Ino,
nie jestem jednym z tych kolesi, na których prymitywne zagrywki napatrzyłaś się
na imprezach. Chodziłem w takie same miejsca, znam to środowisko. Ale nie
jestem jednym z nich.
- Wiem.
- Więc przestań a priori przypisywać mi takie
zachowania. Jeśli czegoś nie wiesz, możesz po prostu zapytać.
- Wiem.
Nie chodziło o to, że nie mogła go zapytać.
Raczej o to, że nie potrafiła odpowiednio dobrać słów. Gaara cechował się
bezpośredniością w wypowiadaniu się, jakiej nie zauważyła u nikogo innego. Jego
sposób mówienia o seksie dla niej był krępujący. On to odbierał jako
pruderyjność, ale to by znaczyło, że całe społeczeństwo jest pruderyjne.
- Świetnie, że to wiesz, ale nie pytasz. Za
to założyłaś z góry, że korzystając z nadarzającej się okazji, zamierzałem
bezceremonialnie cię przelecieć na niewygodnej sofie twojej matki.
Gaara ujął to
tak, że brzmiało gorzej niż brzmiałoby gdyby ona dobierała słowa.
- Wygoda chyba nie ma tu nic do rzeczy -
stwierdziła. Wiedziała, że chłopak coś jej zarzuca, ale nie rozumiała, co.
- Rzeczywiście, nie ma, jeśli patrzeć na
sprawę z twojego punktu widzenia. Przecież twoim zdaniem każdego faceta interesuje
tylko to, żeby zamoczyć. Mógłbym to robić bez całego tego zamieszania i
wymyślania miejsc na randki.
Ino chciała się sarkastycznie uśmiechnąć, ale
efektem był nieokreślony grymas, który nie mógł przesłonić, że poczuła się
dotknięta.
- Pewnie masz w tym praktykę.
Nie sądziła, że Gaara mógłby być jeszcze
bardziej wzburzony, ale te słowa ewidentnie go zdenerwowały.
- Nie, Ino, nie mam. Seksualnie miałem dwie
dziewczyny. Powiesz mi, kto ci wmówił, że zaliczałem laski na imprezach czy mam
zgadywać?
Ino zawahała
się. Gaara chyba nie zakładał, że odpowie na jego pytanie. Ona za to czuła, że
popełniła błąd i udzielając odpowiedzi, tylko się pogrąży. Ale była mu winna
odpowiedź.
- Twoja była - powiedziała.
- Yugito? - Tym razem na zadane przez Gaarę
pytanie nie musiała odpowiadać. Zresztą on nie był tak zaskoczony, jak
powinien. Może pomyślał, że powinien był się tego spodziewać. - I ty uwierzyłaś
jej na słowo zamiast mnie zapytać?
Ino nie była pewna, czy Gaara ma do niej o to
pretensje czy pyta dlatego, że chce znać przyczynę.
- Nie chciałam bawić się w rewizora i ciebie
rozliczać - powiedziała. Nie chciała też, żeby wyglądało, że jest zazdrosna,
choć na początku była. Ino słusznie się domyśliła, że jej celem Yugito było
przekonać ją, że ani nie pasuje do Gaary ani nie potrafi spełnić jego
oczekiwań. - A poza tym powiedziałeś mi kiedyś, że umawiałeś się z
dziewczynami, które nie pozwoliłyby się zdradzić i z kontekstu można było
wnioskować, że było ich... Trochę.
- Błędny wniosek - powiedział Gaara. Podszedł
do niej i także oparł się o szafkę. Miała wrażenie, że chciał być bliżej niej,
ale nie nachalnie. - Poza tym jest różnica między "umawiać się" a
"seksić" - popatrzył na nią z ukosa, być może chcąc ocenić, czy ona
znowu się oburzy, że jest zbyt dosłowny. - Ino, Yugito była i jest mitomanką.
Na trzy zdania, które wypowie, dwa nie mają nic wspólnego z prawdą.
To ostatnie zdanie ją zaskoczyło.
- Nie mówiłeś mi o tym. I nie przeszkadzało
ci to?
Gaara potrząsnął głową.
- Zaczęło. Notoryczni kłamcy potrafią budować
iluzję prawdy. Nie mówiłem ci o tym, Ino, bo Yugito nie ma z nami nic
wspólnego. I nie chcę, żeby miała na nas wpływ. Jeśli nagadała coś jeszcze,
wolałbym, żebyś to zweryfikowała ze mną. Bo jeśli masz mnie z czegoś rozliczać,
lepiej żeby to przynajmniej była prawda.
W tym zdaniu powinien kryć się zarzut, ale
Gaara powiedział to tak po prostu, jakby stwierdzał fakt, bez pretensji.
- Przepraszam - powiedziała.
Gaara popatrzył na nią i wykonał pojedynczy,
przeczący ruch głową.
- To już drugi raz. Wolałbym, żebyś mnie nie
przepraszała, tylko ze mną rozmawiała. I żebyś mi ufała. Inaczej nie za bardzo
sobie to dalej wyobrażam.
Ino rozumiała, co Gaara miał na myśli. I nie
widziała sensu w tłumaczeniu mu po raz kolejny, że ma do niego zaufanie, w
większym stopniu niż miała do kogokolwiek innego. Przecież nie o tym mówił.
Chodziło mu o zaufanie, którego się nie stopniuje. Albo jest albo go nie ma.
- Wprowadziłam cię w błąd - przyznała.
Patrzyła przed siebie, ale ponieważ Gaara obdarzył ją przenikliwym spojrzeniem,
musiała na niego spojrzeć. Nie była pewna, czy to podpada pod kłamstwo ani jak
on to potraktuje. - Nie powiedziałam wszystkiego.
Gaara patrzył na nią, nie ponaglająco, ale z
uwagą. Poprzednim razem powiedział jej, że nie oczekuje od niej, żeby mu się
zwierzała, ale że może powinien wiedzieć. Powinien, to na pewno było dobre
określenie. Była pewna, że wolałby nie wiedzieć. Czy komuś pomaga wiedza o
cudzych defektach?
A Ino właśnie
tak się czuła. Miała defekt. Gdyby była dziewicą, byłby kłopot. Bo strach, bo
nie wiadomo, jak to będzie, bo wreszcie - wchodzi w grę ryzyko, że to za
wcześnie albo nie ten facet, i potem będzie żal, do siebie, do kogoś, jakby
straciło się coś cennego. Ino przypominała sobie jak jej koleżanki wyśmiewały
się z dziewic, że mają się za strażniczki skarbu, jakby "to" się
zużywało. Między innymi dlatego podjęła taką decyzję, szybko, pod wpływem
impulsu, a jednocześnie - głęboko przemyślaną.
Czuła się
nieznośnie z tym, co powiedziała kiedyś Sakurze, zresztą pełna najlepszych
intencji i całkowicie w to wierząc - że poczeka do ślubu, albo chociaż do końca
szkoły średniej. Wtedy to było dla niej oczywiste, z kim będzie ślub. Kiedy się
zorientowała, że Shikamaru już dawno puścił się z Karui, czuła się jak idiotka.
Nawet nie chodziło o to, że czuła się jakoś zdradzona, zraniona - zraniło ją
coś innego. Czuła się jak ostatnia debilka, ponieważ robiła z czegoś wielką
sprawę, a w rzeczywistości to było takie nic.
Potem przez
długi czas nosiła się z myślą, żeby sobie udowodnić, że to naprawdę nic.
Incydent bez znaczenia. Rozrywka. Korzystanie z życia, ewentualnie korzystanie
z kogoś, na pewno jednak nie akt zespolenia z drugim człowiekiem, emocjonalny
ani uczuciowy.
Przespała się z
chłopakiem, którego poznała na wakacjach, parę razy się umówili, nawet jej się
podobał, chociaż od początku było wiadomo, że nie na tyle, by potem jeszcze do
siebie dzwonić czy pisać. Chłopcy w kontekście dłuższej relacji i tak jej nie
interesowali, uważała, że nie warto inwestować czasu ani ryzykować uczuć, bo to
tylko niszczy emocjonalnie. Ale chłopak był atrakcyjny, był miły, w
przeciwieństwie do kolesi, którzy za czasów imprez z Tayuyą próbowali ją
obłapiać na imprezach. Przy okazji wykminiła sobie, że będzie mieć fajne
wspomnienie, gdy się jej koleżanka spyta, jak straciła dziewictwo powie, że na
plaży, na wakacjach.
I nie będzie się
już zaliczać do tych dziewczyn, które się "cenią" jakby nosiły skarb
i czekają, jakby było na co i na kogo.
Zresztą potem
przez jakiś czas czuła, jakby zrzuciła
ciężar. Jakąś chorą satysfakcję, że jej wartość rynkowa spadła i że już
teraz może myśleć o sobie "przeterminowane ciastko". To było w
czasie, kiedy wymyślanie obraźliwych epitetów pod własnym adresem sprawiało jej
satysfakcję.
Rzecz jasna nie
tak przedstawiła to Gaarze. Skróciła opowieść do minimum, tak żeby nie
uzupełniać luk, które wydawały się oczywiste. Wakacje, plaża, ognisko i
alkohol. Ukryła, że tego dnia nie piła - od dłuższego czasu nie tykała niczego,
co ma procenty, bo najpierw napatrzyła się, co po alkoholu robili jej
rówieśnicy, a potem widziała, co alkohol robił z jej matką. Z perspektywy czasu
żałowała abstynencji w wieku lat szesnastu, mogła się wstrzymać. Pewnie wtedy
niewiele by czuła i znacznie mniej pamiętała.
Nie mogła
przedstawić pełnego obrazu Gaarze, gdyż żywiła przekonanie, że nie patrzyłby
już na nią tak samo. Ale jednak, pozostawiła zbyt wiele niedopowiedzeń. Czy
może raczej, okłamała go za bardzo. Lepiej by zrobiła, gdyby od początku
oświadczyła, że nie chce o tym rozmawiać.
- Rzecz w tym, że źle ujęłam to w słowa. To
nie był pierwszy raz. To był jedyny raz.
- Nie powinnaś była kłamać, Ino.
Nie znalazła
żadnych słów na swoje usprawiedliwienie, dlatego milczała. Gaara wykonał gest,
jakby chciał sięgnąć po papierosy. Nagle się zreflektował. Według oficjalnej
wersji palił dla towarzystwa. Ino zauważyła, że sięgał po nikotynę kiedy chciał
uspokoić nerwy, ale do tego się nie przyznawał. I przy niej nie palił.
- Pojadę do domu. Dzisiaj nie ma sensu już o
tym gadać - ocenił. - Chyba nie ma sensu o tym gadać dopóki nie odpowiesz sama
sobie, czego tak naprawdę się boisz. - Patrzył na nią tak, jakby chciał
powiedzieć: Nie mam już do ciebie siły.
Ino otworzyła mu drzwi wyjściowe, żeby nie
myślał, że będzie go desperacko zatrzymywać. Gaara zawahał się, a potem do niej
podszedł.
- Zobaczmy się w weekend. Zadzwonię wieczorem, dobrze?
Ino skinęła głową. Nie potrafiła wydusić z
siebie słowa. Komunikat ze strony Gaary był jasny: Nie osiągnęliśmy
porozumienia w tym temacie, ale to jeszcze niczego nie kończy. Kłamiesz, ale
robisz to, żeby się chronić, więc ci wybaczam.
Jeśli chciał,
potrafił być wyrozumiały.
Podszedł do niej
i przez chwilę miała wrażenie, że chciał ją pocałować albo przytulić, może
jedno i drugie, ale w końcu tego nie zrobił. Była mu za to wdzięczna. Gdyby aż
tak się do niej zbliżył, pewnie by się rozpłakała. Z trudem powstrzymywała się,
żeby się nie rozkleić.
Bo mimo tej
deklaracji, mimo, że chciał się z nią umówić, i mimo, że powiedział to swoim
zwykłym tonem, jakby chciał dać do zrozumienia, że się nie gniewa i że wszystko
jest normalnie - miała wrażenie, że to jest już jak reanimowanie trupa. Gaara
przed chwilą przyznał, że jego była notorycznie kłamała, a teraz miał dowód, że
i ona potrafiła go okłamać. I nawet nie okazał złości. Ta jego wyrozumiałość
paliła ją w środku.
Chyba i dla
niego stała się tym, czym była dla wszystkich innych. Tym, czego chciała za
wszelką cenę uniknąć. Dlatego próbowała być normalna, uporządkować wszystko
tak, żeby było normalnie. Bawiła się, jak inne dziewczyny w jej wieku, i tak
samo dała się ponieść wpływowi chwili. Cóż z tego, że teraz czuje z tego powodu
głównie palący wstyd. Wiele dziewczyn się tak czuło, po tym, jak bezmyślnie
poszło w tango, pod wpływem używek lub bez nich.
A jednak nie
potrafiła trzymać się tej wersji i nie potrafiła jej wiarygodnie przedstawić,
być może dlatego, że teraz wyraźniej niż wcześniej widziała, jak bardzo
powodowała nią desperacja. Była przekonana, że Gaara nie miałby problemu z
zaakceptowaniem faktów, gdyby puszczała się na imprezach. To by było łatwe do wyjaśnienia. A tymczasem ona sama nie
potrafiła wyjaśnić, dlaczego, do ciężkiej cholery, wtedy zdecydowała się na
seks - chyba nawet sama go zainicjowała - chociaż nie miała najmniejszej
ochoty. I dlaczego nie potrafi uznać, że trudno, stało się, i w przyszłości
będzie inaczej.
Że następnym
razem, kiedy się zdecyduje, nie będzie tak źle, a ona nie będzie się potem czuć
tak podle, że na samą myśl żołądek wywracało jej na drugą stronę.
Dlaczego nie
mogła przynajmniej milczeć, żeby nie obciążać Gaary? Nie chciała, żeby patrzył
na nią jak na kogoś z deficytem emocjonalnym, jak na ciężar. Ale odkryła się,
za bardzo, i teraz mogła tylko patrzeć, jak w Gaarze gaśnie zainteresowanie, bo
patrząc na nią będzie czuć tylko rozczarowanie.
Ino w czasie
kłótni rodziców miała zwyczaj podkręcać głośniej muzykę. Nie chciała tego
słuchać.
Ale tym razem
nawet nie włączyła muzyki, bo gdy zaczęli rozmawiać podniesionymi głosami, od
razu usłyszała swoje imię, jak i kilka innych zdań, które oznaczały jedno:
koniec awantur. Ojciec zamierzał się spakować i wyprowadzić. Bo dłużej już w
tym domu nie wytrzyma. Bo ma dość ciągłego wysłuchiwania, że złamał jej karierę
i życie.
Pierwszy raz,
zamiast izolować się od tych głosów z zewnątrz, wyszła z pokoju i przysiadła na
schodach, żeby lepiej słyszeć. Nie musiała się wysilać.
Matka nie
pozostawała dłużna. Ona zawsze miała ten sam arsenał zarzutów. Przez całe
małżeństwo chodziłeś na kurwy. I co, teraz znalazłeś taką, która jest warta
twojego czasu bardziej niż my?
Matka zawsze
mówiła w takich chwilach w liczbie mnogiej, jakby ją reprezentowała. To nas zostawiasz.
Dobrze, idź. Nie jesteś nam do niczego potrzebny.
Mogła sobie
darować takie dramy, bo skoro nawet dla Ino brzmiały nieszczerze, tym bardziej
nie mogły zrobić wrażenia na ojcu. Jednego dnia słyszał: skoro już musiałeś
sobie znaleźć wywłokę, czy nie mogłeś przynajmniej strzelać w bezdzietną? Jak
to sobie teraz wyobrażasz? Chcesz wychowywać trójkę dzieci, kiedy nie
potrafiłeś porządnie wychować jednego?
Jednego dnia
straszyła go, że będzie musiał sobie zabrać córeczkę, i jeśli myśli, że ta jego
kurwa będzie się z nią użerać, wychowywać niewdzięcznego bachora tak jak ona to
robiła, to bardzo się myli. Nowa kobieta bardzo szybko kopnie go w dupę.
Ale gdy Inoichi
powiedział bez przekonania, że zabierze Ino do siebie, gdy się urządzi, matka
się wściekła i oświadczyła, że najpierw będzie musiał przejść po jej trupie.
Chciała mu po
prostu zrobić na złość, ale chyba w swoim zacietrzewieniu zapomniała, że jej
jeszcze-mąż wcale nie mówił poważnie. Dała mu się podpuścić. Potem już zawsze
miał argument, dla którego lepiej, żeby mieszkała z matką. Kobieta jest jaka
jest, trochę niezrównoważona, ale jeszcze mogłaby naprawdę coś sobie zrobić i
wszyscy mieliby ją na sumieniu.
Ino byłaby wdzięczna, gdyby jej sumienia w to nie
wciągał. Co robił z własnym, to jego sprawa. Matka przez długi czas dbała, żeby
nie zapominał, że tak czy inaczej, złamał jej życie i nigdy tego nie naprawi.
Złamał jej
życie, bo namówił ją do ślubu, Bo obiecywał, że będzie dobrze. Bo odwiódł ją od
skrobanki.
Bezpośrednio
przed wyprowadzką, i potem jeszcze długo po niej, nie dawała mu o tym
zapomnieć, w chwilach załamania dzwoniąc do niego i pytając, dlaczego nie
pozwolił jej na zabieg skoro jej nie kochał.
I sama sobie na
to odpowiadała. Po to, żeby zostawić dwie zamiast jednej.
Ino tym bardziej
nie mogła tego słuchać, ale muzyka przestała być dobrym zagłuszaczem. Jeśli
matka sięgała po alkohol, zawsze wiadomo było, że sięgnie po słuchawkę. Ino nie
musiała jej słyszeć, żeby wiedzieć, co mówi. Dlatego, kiedy matka była w domu,
ona starała się wychodzić.
I tak, jeśli
były w jednym budynku, działały sobie na nerwy.
Gaara musiał
wyjść z tego domu. Miał ochotę komuś zdrowo przypierdolić. W drugiej kolejności
chciał zapalić papierosa.
Oczywiscie,
kiedy sięgnął do kieszeni, okazało się, że nie miał ich pod ręką, zresztą
prawie nigdy nie nosił ich przy sobie. Zostawił w samochodzie. Samochód
zostawił parę przecznic dalej. Nie było możliwości podjechania pod dom Ino, bo
były tutaj bardzo wąskie uliczki. Poza tym to była dzielnica snobów, którzy
widząc obcy samochód z niższej półki cenowej dzwoniliby na policję przekonani,
że ktoś przyjechał dokonywać kradzieży z włamaniem. Ino niedawno twierdziła, że
za nic nie będzie chciała tu wrócić, woli się męczyć w wynajętym pokoju w
bursie, a potem z dnia na dzień zmieniła zdanie.
Ruszył
niespiesznym spacerkiem w kierunku ulicy, gdzie zaparkował samochód, próbując
ochłonąć. Cały czas miał przed oczami wyraz twarzy Ino, kiedy chciał ją
pocałować na pożegnanie.
Zainicjował
temat jej zahamowań, bo dostrzegł, że pewne rzeczy trzeba wyjaśnić. Z jej i z
jego strony. Jego zdaniem miało to wszystko ułatwić, ale jak na razie osiągnął
tylko tyle, że Ino na jego oczach się rozsypywała.
Nie można było
tak tego tematu zostawić, porzucić go i udawać, że go nie ma, ale teraz już
zupełnie nie wiedział, jak z nią rozmawiać. Jeszcze godzinę nie wydawało mu się
to tak skomplikowane. Wydawało się względnie proste. Dopiero teraz dostrzegł,
że poruszył niewłaściwą kartę w pieczołowicie zbudowanej konstrukcji i że
wszystko zaczyn się pierdolić.
Najłatwiej
byłoby znaleźć kogoś, kto dołożył do tej konstrukcji cegiełkę, ukierunkować
złość i choćby częściowo ją wyładować. Ale rodzice Ino ze względów oczywistych
byli poza zasięgiem. Shikamaru też, ponieważ Gaara bezmyślnie obiecał, że nie wklepie
mu za coś, co było kilka lat temu. Nie składałby takich obietnic, gdyby miał
pełniejszą wiedzę. Ale. Nie można było łamać danego słowa. Dlatego miał
nadzieję, że Nara nie napatoczy się w najbliższym czasie w pole widzenia.
Napatoczył się
ktoś inny, ale Gaara był na tyle zajęty własnymi myślami, że dopiero po chwili
uświadomił sobie, co widzi. Choć wydało mu się to widokiem na granicy absurdu.
Jakichś dwóch
cieci kręciło się przy zaparkowanych samochodach, z kanistrami na benzynę.
Jeden z nich podszedł do auta Gaary. I nawet nie zauważył, że ktoś się zbliża.
Scena wydawała
się surrealistyczna, dlatego, że Gaara bywał już w o wiele gorszych dzielnicach
i nigdy nie zdarzyła mu się próba kradzieży samochodu. Nawet jeśli zostawił
uchyloną szybę. A tutaj, w nadzianej dzielnicy, kolesie spuszczali benzynę z
baków. Jakby ktoś wystawiał go na próbę, lub raczej jakby chciał zrobić mu
prezent.
Gaara czuł coś w
rodzaju złośliwej satysfakcji, a to sprawiło, że natychmiast dopadły go wyrzuty
sumienia. Miał być grzeczny. Będzie grzeczny.
- To moje auto. Spierdalaj - powiedział do
kolesia z kanistrem, co w tej sytuacji było szczytem uprzejmości.
Facet dopiero teraz go zauważył. Miał wygląd
młodego bezrobotnego na początku kariery żula. Gaarze bicie kogoś takiego nie
sprawiłoby satysfakcji. Nie wiadomo nawet, czy to jadło śniadanie czy od rana
jedzie na prochach. Które dodają wigoru, ale tylko do pewnego momentu.
Gaara odniósł
wrażenie, że koleś się wystraszył, i że wobec tego zmyje się jak każdy typowy
złodziejaszek na widok świadka. To by go rozczarowało, jak niewykorzystana
okazja. Ale mina żula się zmieniła. Gaara obejrzał się za siebie. Drugi z
amatorów benzyny był rosłym facetem. I miał nóż.
Kto by pomyślał.
A jednak zrobili mu dzień.
Kankuro poprawił
Temari nastrój, ale z upływem czasu czuła, jak efekt się ulatnia.
Nie chciała wdawać się z bratem w pyskówki,
dlatego nie zadała mu cisnącego się na usta pytania, dlaczego nie pogrozi
szlabanem Gaarze, dopóki ma jeszcze nad nim teoretyczną władzę. Była trochę podminowana,
bo dzisiaj był czwartek, a czwartki były dniem picia. W inne dni Gaara nie
pozwalał sobie na dużo, bo miał uczelnię, a weekendy spędzał częściowo w pracy,
częściowo z Ino, ale w czwartki wieczór
mógł wszystko - następnego dnia były tylko wykłady, na które nie musiał
chodzić, jeśli nie miał ochoty. Temari strasznie to wkurzało, że mając raz na
tydzień okazję, by zabalować, każdą wykorzystywał. Z jednej strony tak właśnie
robią studenci. Z drugiej czuła niepokój.
Przenosiła złość
na Kankuro, czyniąc mu wymówki, że nie narzuci młodszemu bratu ograniczeń, ale
tak naprawdę wiedziała, dlaczego Kankuro pozostaje bierny. Gaara zawsze robił,
co chciał i nie warto było iść z nim w otwarty konflikt. Zwłaszcza teraz, kiedy
sam na siebie zarabiał i mógł się wyprowadzić.
Frustracja
Temari wynikała chyba stąd, że nabrała fałszywego przekonania, że Gaara się
"wyciszył". Że wydoroślał i nie w głowie mu szalone imprezy. Nie
brała pod uwagę, że może to w większym stopniu kwestia okoliczności, a nie
radykalnej przemiany w jego charakterze. Kiedy dziewczyna go rzuciła i
pojechała do Szwecji, Gaara stracił ochotę na imprezy w starym stylu, z
dotychczasowym towarzystwem. Może też dlatego rzucił dilerkę. Miał bardzo jasno
sprecyzowane cele - dostać się na oblegany kierunek na najlepszej uczelni w
kraju. I oczywiście dostać się z najlepszymi wynikami, bo niczego nie robił na
pół gwizdka. To musiało pochłonąć wysiłek i zaangażowanie, nawet mimo, że nauka
łatwo mu przychodziła. Był zaabsorbowany. Teraz za to z łatwością wsiąknął w
zwykłe studenckie życie. Może normalna rzecz, ale dla Temari to brzmiało
złowieszczo. Dobrze przynajmniej, że Gaara zawsze brzydził się narkotykami,
inaczej chyba zwariowałaby z niepokoju. Z drugiej strony nie raz słyszała, że
marihuana to nie narkotyk - a już na pewno nie z punktu widzenia studentów.
Drgnęła, kiedy
usłyszała dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Sama nie wiedziała, dlaczego.
Gaara o tej porze wracał dopiero z uczelni. Może liczyła, że tym razem się
nigdzie nie wybierze.
Może liczyła, że
z biegiem roku akademickiego ten cholernie trudny kierunek na prestiżowek
uczelni zacznie stanowić dla niego jakieś wyzwanie. I od czasu do czasu
zostanie w domu, żeby poczytać i żeby się wyspać, pójść na zajęcia
skoncentrowanym.
Wiedziała, jak
Gaara zareaguje na jej uwagi, ale i tak nie zamierzała mu ich podarować. Wyszła
do przedpokoju. Kiedy zamknął drzwi i się do niej odwrócił musiała się
powstrzymać, żeby nie krzyknąć.
Miał rozciętą
wargę i plamy krwi na koszulce.
Plamy krwi.
- Coś ty zrobił?
Gaara popatrzył na nią jak na natrętną muchę.
Wyciągnął przed siebie rękę, nie tyle w geście obrony, co jakby chciał ją
odpędzić.
- Nie nudź - powiedział.
Temari nie pozwoliła mu przejść. Złapała go
za dłoń. Miał zdarte kostki na ręce. Nie mocno, zwykle było gorzej, ale i tak.
Nie mogła liczyć, że sprzedał komuś dwa strzały. Zresztą od dwóch razów się
raczej nie krwawi.
Od razów w twarz
się tak nie krwawi, pomyślała z przerażeniem i chwyciła Gaarę za koszulkę.
Kiedy ją podciągnęła i zobaczyła długie, ale płytkie nacięcie na torsie, niemal
odetchnęła z ulgą. Natychmiast znienawidziła tę myśl, ale poczuła ulgę. Gorzej
byłoby, gdyby takie wyraźne plamy krwi zostawił ktoś inny.
Gaara wyszarpnął
się. Przez ułamek sekundy miała wrażenie, że ją odepchnie, ale cofnął się o
krok.
- Kurwa, Gaara, co ty odpierdalasz? - Nie
potrafiła pohamować paniki.
- Uspokój się, Temari. - Odpowiedział z naciskiem. - Nie rób afery. Drobna
sprzeczka na parkingu.
Temari poczuła, jak złość uderza jej do
głowy. Przymknęła oczy, gdyż naprawdę chciała się uspokoić. Gaara w tym czasie
przeszedł obok niej.
- Prowadziłeś w tym stanie?! - wykrzyknęła
wzburzona.
Gaara zatrzymał się w pół drogi do swojego
pokoju. Spojrzał na nią z zainteresowaniem.
- W jakim stanie?
Miał cholernik rację. Nie był pijany. Mogła z
dużym przekonaniem powiedzieć, że nie wypił nic. Tym bardziej ją to martwiło.
- Jeśli włączył ci się tryb zabójcy, może chcesz, żebym ci naraiła jakąś ofiarę? - zapytała z przekąsem.
Gaara machnął ręką jakby chciał ją zbyć.
- Nie, dzięki. Sam sobie poradzę.
Nienawidziła kiedy tak cwaniaczył. W tej
chwili wyklinała swoją bezmyślność.
Gaara tak długo udawał bardziej zrównoważonego i rozsądnego, że zapomniała, jak
potrafi się zachowywać.
- Niech cię szlag! - Krzyknęła do
zamykających się drzwi.
Niech ją szlag. Dlaczego nie trzymała języka
za zębami? Gaara, kiedy usłyszał jej oskarżenia pod adresem Ino i Shikamaru,
sprawiał wrażenie obojętnego. Ale czy to mógł być zbieg okoliczności, że akurat
teraz postanowił komuś wpieprzyć?
To byłby zbyt
dziwny zbieg okoliczności. Błędnie oceniła sytuację.
Teraz już nie
była pewna, na co liczyła. Chyba na to, że Gaara się zirytuje, powie parę słów
Ino i dziewczyna narzuci większy dystans przyjacielowi. Dla komfortu Gaary, dla
spokoju swojego sumienia. Choć Temari powiedziała, że Ino klei się do
Shikamaru, i naprawdę tak uważała. Oceniała jej zachowanie jako dziecinadę.
Poza tym, chociaż próbowała zamykać na to oczy, widziała jak Ino zachowuje się
w towarzystwie Gaary, i jak o nim mówi. Widziała, jak zachowuje się Gaara.
Gdyby chciał, Ino ucięłaby przyjaźń z Shikamaru definitywnie.
Dobrze
przynajmniej, że w rozmowie z Gaarą Temari skupiła się na tym, że Ino
przekracza granice przestrzeni osobistej wobec Shikamaru, a nie to, co naprawdę
wtedy ją dręczyło. Nie to, jak zachowuje się Shikamaru. Dopiero wtedy miałaby
powód do zmartwień, bo nawet gdyby po czasie to wytłumaczyła - jak Shikamaru
jej wytłumaczył - Gaara by się wściekł. I to wściekłby się strasznie, wiedząc,
że Shikamaru chce chronić Ino przed nim.
I co wówczas by
zrobił, skoro już teraz mu odwala? Temari popełniła straszny błąd. I teraz
musiała zdecydować się na coś, co uważała za upokarzające. Przyznać się do
błędu i poprosić Ino o pomoc.
W rozdziale są literówki, gomen. Chcąc dotrzymać terminu darowałam sobie poprawki.
Przyznam, że rzeczywistość szkolna ostatnio mi słabo przemawia do wyobraźni i Nakama zostanie skrócona, na czym ucierpi trochę ShikaTema i bardzo SasuSaku... Jeśli jednak chodzi o SS już jakiś czas temu stwierdziłam, że w Nakamie ich nie dopracuję. Chociaż kiedyś chciałam. Dawno, dawno temu ich wątek miał być przodujący. Wymyśliłam dla nich inną historię, w trochę innych realiach, może ją kiedyś zrealizuję^^
Rozmowa Ino z Gaarą trochę zmusiła mnie do przemyśleń. Naprawdę obawiam się o teraźniejszość, skoro dziewczyny wyśmiewają się z dziewic. I te wnioski nie wyciągnęłam z Twojego ff, tylko z otaczających mnie ludzi, ale i tutaj znalazłam potwierdzenie. Co ta presja społeczna, żeby "mieć to już za sobą", robi z dzieciakami.
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że to dla większości trudne, a od psychiki nie zawsze da się uciec, ale to trochę nie fair, że Ino przerzuca swoje problemy na Gaarę. A właściwie to byłoby w porządku, gdyby ufała mu i chciała coś wypracować, a tak? No nie wiem - ja nie miałabym cierpliwości ;)
Kiedy była scena z Temari uderzyło mnie, że widzimy ją tylko siedzącą w domu. Może gdyby wyszła gdziekolwiek, miałaby trochę lepszy humorek :P
Zastanawiam się, czy ta akcja z benzyną była przypadkowa, a Gaara musiał się ucieszyć z możliwości rozładowania. Rozbawiło mnie to, kiedy przekonywał sam siebie, że może być grzeczny :D
Nie wiem, co jeszcze napisać. Czekam na więcej i mam nadzieję, że jakoś przeżyję te 3 tygodnie przerwy ;)
Przerwa, mówiąc szczerze, jest spowodowana drugim blogiem. Zmęczył mnie "świat rzeczywisty" i liczę, że jak trochę popiszę o universum Naruto odnajdę na nowo rozrywkę w Nakamie.
UsuńŻe nie umiem podzielić uwagi na dwie różne historie i zawsze któraś na tym traci, tego chyba już nawet nie muszę dodawać.
Musiałam sobie przewinąć, żeby sprawdzić, gdzie napisałam, że Gaara będzie grzeczny. I proszę, rzeczywiście to napisałam :D
Wyobrażam go sobie jak jako sześciolatek stoi sobie gdzieś w Sunie schowany za ścianą piasku z założeniem, że będzie grzeczny, a potem wyskakuje jakiś shinobi i, jak to widzieliśmy w anime, dostaje ataku paniki na sam widok rudowłosego dzieciaczka.
Ups... No nie, tym razem nie byłem grzeczny. Nie wyszło :D
Zawsze rozwalała mnie groteska życia Gaary. Wiesz, dzieci najczęściej karze się, kiedy coś przeskrobią - rozleją coś, pobiją się z kimś, zniszczą jakieś wartościowe przedmioty, a Gaara... Mam w głowie scenę, w której Rasa krzyczy na Gaarę: "No patrz, gnojku jeden, co narobiłeś! Kolejny trup?! To już drugi w tym miesiącu!"
UsuńWiem, wiem, że zapewne tak by to nie wyglądało, ale właśnie o taki kontrast mi chodzi. Zakładając nawet, że Rasa nie był ostatnim skurwielem i chciał dobrze wychować Gaarę, jak wpłynąć na dziecko, które czasem nie do końca kontrolowało swoich zdolności? Szlaban za zabicie? Rozmowa? Karny jeżyk? Brak mi metod wychowawczych :P A może to Gaarze brakowało po prostu kobiecej ręki podczas dorastania?
To teraz trzeba robić zakłady, kiedy i ja będę walczyła o każdy post ;) Na razie jestem niemal pewna, że rok będę na powierzchni i regularnie dawała co tydzień notki, ale później? Nie odważę się już na poganianie, bo niedługo ja też będę na tej pozycji ;)
Rozmowa Gaary i Ino daje do myślenia. Smutna rzeczywistość, ta ciągła gonitwa młodych za byciem popularnym, możliwością pochwalenia się przed znajomymi byciem 'doświadczonym'. Cała ta sceneria idealnie odzwierciedla realia. Narastająca frustracja i bezradność w realcji pomiędzy nimi, i ta niepewność, czy jak prawda wyjdzie to się potoczy dobrze? Nie dziwi mnie to, że Gaara wyładował swoją bezsilność w ten sposób, w końcu w nim coś pękło. Była to jedna z cięższych rozmów pomiędzy nimi. Niestety ale każdy ma swoje granice, a tym bardziej, jeżeli Gaara doszedł do takiego, a nie innego wniosku to musiał coś zrobić ze sobą, a że okazja sama mu się trafiła, to nie chciałabym być w skórze tych, którzy oberwali.
OdpowiedzUsuńCo do Temari pod wpływem emocji podjęła błędną decyzję i powiedziała za wiele pos wpływem w sumie własnej i interpretacji tego wszystkiego. Nic dziwnego, że Gaara po usłyszeniu, że to był jedyny raz tak emocjonalnie zareagował. Połączył fakty i wyszło, że to Shika. W sumie dzięki Temari i jej teorii i ucieczce. Tego, że będzie chciała zwrócić się o pomoc do Ino to się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze. :)
Co do Twojego braku weny, nie martw się skup się na drugim opowiadaniu i powoli wszystko samo się potoczy i wróci Ci chęć pisania o tematyce szkolnej. Bez pośpiechu, samo wszystko przyjdzie i może uda Ci się rozwinąć wątki:) Weny we wszystkim! :)
Dobra kochana, przedstawię Ci moją kolejność oceniania blogów : po pierwsze : wygląd. Po drugie : data ostatniego rozdziału, po trzecie :czytam ostatni rozdział. Dopiero wtedy decyduję się : zostaję albo nie.
OdpowiedzUsuńTutaj zostanę. I pozwól, że odniosę się do tych 3 kroków, które dokonałam. Nie wiem co było wcześniej, jednak dajmi trochę czasu, a wrócę z drugim komentarzem.
A więc : wygląd. Do tego zaliczam szablon, tytuł i adres bloga. Moim zdaniem powinnaś zgłosić się do kogoś, kto dopracuje wygląd. Stworzy Ci szablon. Czemu ? To proste. Estetyka. O wiele łatwiej i fajniej czyta się coś ładnie wyglądającego. Twój szablon mógłby być zainspirowany (podejrzewam, że stąd pomysł na nazwę bloga) z serialu Friends. Wiele osób się zajmuje szablonami, więc być może warto gdzieś się zgłosić ?
Druga sprawa : data publikacji ostatniego rozdziału. Niezmiernie się cieszę, że coś dodajesz. Znalazłam twojego bloga na Lapidarium, opis był fascynujący więc zajrzałam. Często jest tak, że ostatnie posty na blogach mają po kilka miesięcy. Nie u Ciebie. Cieszę się, że mogę mieć jakąkolwiek nadzieję na to, że wkrótce dostanę więcej.
No i rozdział. Nie ukrywam, że Ino nie lubię. Według mnie nie jest postacią tak plastyczną jak Sakura. Yamanaka zawsze wydaje mi się taka głupiuta, puściutka. Zrobiłaś z nią coś innego i mimo, że nie potrafię sobie jej takiej wyobrazić- podoba mi się. Mogę ją znieść.
Za to Gaara ? Moja ulubiona postać z A/M, fantastycznie poprowadzona. Tutaj jest taki, jaki powinien być. Czytając to jestem w stanie wyobrazić sobie jego mimikę, ton głosu, ruch ciała. TO TY tak świetnie poradziłaś sobie z jego postacią. Wielkie brawa za to.
Nie podoba mi się postać Temari jak narazie, ale to jest jeden rozdział. Wrócę do poprzednich i kiedy tylko wszystko sobie nadrobię- wrócę i powiem ci więcej.
Cóż kochana, ja mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię tym komentarzem. Pamiętaj również, że nie krytykuję Cię dla samej krytyki. Jest to moje zdanie, być może coś ci to pomoże- być może nie. To zależy już od twoich preferencji i pomysłu na to opowiadanie.
Znikam więc nadrabiać poprzednie rozdziały !Wrócę, aby wyskrobać, co takiego myślę o tym, co tutaj się dzieje.
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
Eriko.
Dziękuję bardzo ;) Twój komentarz jest cenny. Zgadzam się z kwestią szablonu. Jeśli chodzi o regularność dodawania rozdziałów - piszę już długo i różnie bywało. Nakama jest blisko końca, nie wiem czy spodoba Ci się i czy przebrniesz przez 1. serię, zwłaszcza że rola Gaary na początku mało ważna. W każdym razie witam koleżankę z fanklubu ;) I jakby Ci się nie spodobało, a byłabyś zainteresowana czymś innym z Gaarą w roli głównej, tyle że w universum mangowym, polecam historie Sayuri - która dodaje notki jak w szwajcarskim zegarku http://poprostugaara.blogspot.com/ lub dwa moje http://suna-gakure-monogatari.blogspot.com/ i https://piasek-i-stal.blogspot.com/
UsuńNowy rozdział w moje urodziny a ja nie zauważyłam ale ze mnie dupa! Jak zawsze czytam wszystko z zachwytem. Każda Twoja historia mnie pochłania. I tak jak kiedyś pisałam przy innej notce, że niedługo pojawi się moje opowiadanie tak się stało. Zapraszam. https://yamanakai.blogspot.com/ (patrycja j)
OdpowiedzUsuń