sobota, 22 czerwca 2019

8. Źródło konfliktu


  - To jest, kurwa, niemożliwe! - wykrzyknął Taki, gdy kolejna bila znalazła się w wyznaczonej łuzie.
  Fu uśmiechnęła się z satysfakcją. Utarcie nosa komuś, kto lekceważył jej umiejętności w grach tylko dlatego, ze była dziewczyną, zawsze smakowało zwycięstwem.
Ona jednak lubiła pastwić się nad swoimi ofiarami, dlatego następna bila trafiła obok wyznaczonego celu.
  - Każdego kiedyś opuszcza szczęście - skomentował długowłosy punk, odkładając kredę, którą smarował kapkę kija bilardowego.
  - Podpuszcza cię - ostrzegł go Yagura, który stał blisko stolika i przyglądał się rozgrywce.
  Taki sarknął lekceważąco.
  - Stary, mam to obcykane, skończę w dwie minuty.
  Fu wzruszyła obojętnie ramionami, jakby przyjmowała do wiadomości porażkę. Zostały tylko cztery bile, ale ona przemyślała już wszystkie możliwości - nie było szans, by rywal zaliczył wszystkie. Musiałby dorównywać jej sprytem w tej dziedzinie, a takich inteligentów nie było wielu. Taki z pewnością do nich nie należał.
Urywając się z uczelni, żeby wyskoczyć ze znajomymi do klubu bilardowego, nie spodziewała się dobrej zabawy, ale Yagura przyprowadził kolegę, który ewidentnie potrzebował kogoś, by sprowadził do parteru jego przerośnięte ego - i nie mógł trafić lepiej.
Odeszła od stołu bilardowego, niezbyt zainteresowana tym, czego dokona przeciwnik. Podeszła do stolika z boku, gdzie czekał jej nietknięty kufel z piwem. Spróbowała wychwycić słowa z rozmowy Hana z Gaarą, bowiem ten pierwszy ewidentnie krążył dzisiaj jakby chciał ubić interes.
Intuicja jej nie zmyliła - zresztą rzadko bywało inaczej.
  - Pomyśl, jaka jest dysproporcja w zakładach i jaka tu leży kasa. Wystarczy, ze przegrają ten jeden meczyk. Jest tylko jeden problem...  Nieprzekupny obrońca.
  - I co, mam połamać mu nogi? - spytał Gaara.
  - Może nie aż tak... - Han zaczął zdanie, jakby nie wyczuł ironicznego tonu rozmówcy. Dopiero po sekundzie się zreflektował. - To poważna propozycja. Co powiesz?
  - Spierdalaj. Raz wyświadczyłem ci przysługę, nie nadużywaj mojej uprzejmości.
  Mina Hana wiele mówiła na temat tego, co myślał o pozbawionym respektu zachowaniu młodszego kolegi, ale nawet jeśli przyszła mu do głowy niecenzuralna odpowiedź, zachował ją dla siebie.
  - Kiedy jest do ugrania ładna kasa, nie spodziewam się przysług. Skorzystasz na tym. Kupisz twojej ślicznej jakieś błyskotki. Ona wie, skąd wziąłeś pieniądze na auto?
  Fu zastanowiła się, czy mogłaby podejść bliżej nie ściągając na siebie uwagi. Nie chciałaby czegoś nie dosłyszeć, teraz, gdy zaczynało się robić ciekawie.
  - Zastanów się dwa razy, czy chcesz mnie szantażować, albo zacznij zbierać na hospitalizację - odpowiedział Gaara. - Wypowiedz się o Ino jeszcze raz tym tonem, a rachunek wyślą pocztą twojej matce.
  Han odchylił się do tyłu w krześle i zaśmiał się nerwowo.
  - Doceniam twoje poczucie humoru - skwitował, chociaż ani on ani Gaara nie byli w nastroju do żartów. Fu nigdy wcześniej nie zauważyła, by ci dwaj mieli ze sobą na pieńku, ale może była za mało spostrzegawcza.
 Han dopił swoje piwo i poszedł do baru, co wyglądało na zamaskowaną ucieczkę. Prawdopodobnie nie oznaczało to jednak, że dał za wygraną - hazard przynosił mu duże korzyści, a teraz uważał, że w dziedzinie zakładów piłkarskich trafił na żyłę złota.
Fu postanowiła się oddalić, nie zwracając na siebie uwagi, ale Gaara podniósł wzrok i spojrzał na nią, rozwiewając wątpliwości w kwestii, czy jej obecność pozostała niezauważona.  Tymczasem dotarły do niej strzępy rozmowy Takiego i Yagury, który dostrzegł okazję do podbicia stawki za spotkanie.
  - Dokładam stówę. Fu wygra - powiedział z przekonaniem, tym samym zwracając uwagę dziewczyny na to, co działo się w grze. Taki wbił jedną bilę – tę w najkorzystniejszym ustawieniu - i teraz puszył się niesamowicie, udając, ze się koncentruje.
Fu zastanawiała się, po co właściwie jej kumpel przyprowadził kolegę ze studiów. Pozostali z grupy sprawiali wrażenie - w najlepszym wypadku - poirytowanych jego zachowaniem. W tej chwili go ignorowali. Fu podeszła z piwem w ręce do stołu bilardowego, udając, ze przebieg gry ją interesuje, chociaż ciekawsze było, co się dzieje w innych częściach sali.
Fu od niedawna bujała się w tym kręgu towarzyskim, ale zdążyła już zauważyć ciekawe zjawiska, jak rywalizacja miedzy Hanem i Killerem B – każdy z nich ujawniał aspirację do pełnienia przewodniej roli w grupie. Jednocześnie wydawali się nie zauważać, że w tym towarzystwie wszyscy byli indywidualistami i raczej nikt nie miał ochoty podporządkować się liderowi. Ktokolwiek próbował rządzić czy mieć decydujący głos, wystawiał się na ostrzał ze wszystkich kierunków. Zdaniem Fu tylko Gaara zawsze był słuchany - może dlatego, że odzywał się wtedy, gdy naprawdę miał coś do powiedzenia. Kiedy czegoś wymagał, inni traktowali to poważnie. Nikt nie próbował wszczynać dyskusji kiedy zakomunikował, że na spotkanie przyprowadzi dziewczynę, więc wieczór nie może zamienić się w popijawę. Nikt nawet nie pytał, od jakich ilości alkoholu zaczyna się popijawa.
Fu była zaskoczona - nie dlatego, że w tej grupie aż tak lubiano alkohol. Nigdy nie spotykali się specjalnie na picie, a procenty rzadko lały się strumieniami. Zaskoczyła ją jednak zdolność niektórych do podporządkowania się bez zadawania pytań. Nie tego  się spodziewała.
Ale to nie była jedyna ówcześnie niespodzianka, bowiem dziewczyna Gaary też odbiegała od wyobrażeń. I z wyglądu, i z zachowania – Fu spodziewała się kogoś bardziej drapieżnego. Tymczasem trafiła na pastelową laleczkę, która przystroiła się w barwy maskujące - czerwony i granat - po to, żeby ukryć cechy różowej landrynki. Fu nie pozwoliła się zwieść. Starannie dobrane dodatki i paznokcie dopasowane kolorem do bluzki zdradzały osobę, która przed wyjściem z domu spędza mnóstwo czasu przed lustrem i inwestuje krocie w ciuchy i kosmetyki, nie zawracając sobie głowy takimi błahostkami jak ocieplenie klimatu i wielkie wymieranie gatunków.
Fu nie urodziła się wczoraj i widziała już bardziej niefortunne połączenia niż  Gaara i Ino. Ten przypadek jednak ją zaintrygował. Ciekawa była, czy do rozpadu takiego związku - z przypadku - trzeba jakiejś zewnętrznej ingerencji czy wystarczy trochę czasu. Na pierwszy, a nawet na drugi rzut oka, parka sprawiała wrażenie idealnie wręcz zgranej.
Fu nie bała się przyznać sama przed sobą, że podczas tamtego wieczoru doświadczyła ukłucia zazdrości - nawet nie tylko ukłucia, lecz uporczywego uczucia towarzyszącego jej przez cały wieczór. Być może wynikało to stąd, że do niedawna miała drugą połówkę, a teraz czuła się nieswojo jako singielka w towarzystwie pary. Z drugiej jednak strony ta akurat parka nie zachowywała się w sposób, do jakiego przywykła w swoim otoczeniu, nie obściskiwali się i nie miziali po kątach - a jednak mimo poprawnego dystansu trudno było przeoczyć, że przyszli razem. Fu naszła refleksja, ze ciekawie byłoby się przekonać, jak jest być z chłopakiem, który potrafi podkreślić przynależność dziewczyny, nie zachowując się jednocześnie jakby zaznaczał swoją własność.
  Yagura klasnął w dłonie, zwracając uwagę Fu na sytuację na bilardowym stole - Taki oczywiście, mimo przedłużonej nieco analizy sytuacji i widocznie wytężonego umysłu, nie zdołał wbić kolejnej bili. Zostały jej dwie nieparzyste kule. Fu zarejestrowała spojrzenie Takiego, który wydawał się poirytowany porażką, ale z drugiej strony zadowolony - bo i ona nie miała korzystnej sytuacji.
  - Może uda ci się z jedną - powiedział tonem, w którym powątpiewanie mieszało się z kpiną.
  Dla Fu jego pewność siebie była zabawna.
  - Wbiję dwie naraz. Ósemka to juz tylko formalność - oświadczyła.
 Chłopak parsknął.
  - Nie dasz rady. Dokładam pięć stów do puli.
  Yagura gwizdnął. Fu spojrzała na chłopaka, a on nieco zmieszany zmierzwił sobie włosy.
  - To już nie przelewki. Postawiłbym na twoją wygraną, ale... - Zawahał się, po czym spojrzał w kierunku stolika.
Gaara zainteresował się tematem i podszedł bliżej. Yagura spojrzał na niego jakby pytał go o werdykt.
  - Dwie bile za jednym strzałem? - spytał. Jego mina wyrażała powątpiewanie.
  Gaara, popalając papierosa, omiótł wzrokiem najpierw stół, a potem przeniósł zaciekawione spojrzenie na Fu.
  - Jeśli jest tak dobra, za jaką się uważa - ocenił.
  Fu potraktowała to jako wyzwanie - i wiedziała, ze nie może sprawy schrzanić. Sięgnęła po kij, który leżał odstawiony przez nią na bok i niemal zapomniany.
  - Patrz. Może się czegoś nauczysz - rzuciła i zdecydowanie podeszła do stołu.
  Wiedziała, pod jakim kątem powinna uderzyć - była tylko jedna możliwość wprawienia kul w ruch tak, by potoczyły się po jej myśli - jednak denerwowała się ryzykiem pomyłki. To była taka sytuacja, gdy trzeba postawić wszystko na jedną kartę, więc, nie okazując wahania, podjęła decyzję, ustawiła kij niemal pionowo i uderzyła biała bilę, która powędrowała zakrzywionym torem po łuku i uderzyła kolejno niezbyt oddalone od siebie bile - każda z nich gładko potoczyła się po stole i wpadła prosto do wyznaczonej łuzy.
  - Ja pierdole - komentarz Takiego niemal zagłuszył okrzyk uznania Yagury, podnosząc wartość zwycięstwa.
  - Pięć stów nie twoje – oświadczyła Fu z zadowoleniem, podchodząc do bandy z drugiej strony.
  - Siedem. Kwota bazowa była po dwie - zauważył Yagura.
  Fu o tym niemal zapomniała, i teraz miała tym lepszy nastrój, przypieczętowując triumf wbiciem ósemki.
Kątem oka widziała wściekłą minę przeciwnika, ale on już ją mało interesował - skoncentrowała spojrzenie na Gaarze.
  - "Jeśli jest tak dobra za jaką się uważa"? - zacytowała. - Takich amatorów zjadam na przystawkę. Nie takie Todai dobre, jak je malują.
  - Hola - odezwał się Yagura, najwyraźniej urażony. - Nie podskakuj tak wysoko. Pora ratować honor uczelni.  - Nie miał na myśli siebie, bo odkąd podrośli wystarczająco, by prosto utrzymać kij do bilarda, regularnie dostawał od niej łomot.
  Fu popatrzyła wyczekująco na Gaare, ale on spojrzał na zegarek.
  - Przykro mi. Spieszę się na wykład.
  Uśmiechnęła się złośliwie.
  - Dygasz.
  - Zgadza się. Każdy, kto chce przetrwać pierwszy semestr, chodzi na wykłady Bakiego.
  - Oż, w mordę. To mi przypomina, że mam w środę u niego kolokwium - odezwał się Yagura.
  - Cieniasy - skwitowała Fu, która zakładała, że tego dnia nie będą już fatygować się na zajęcia. Ona nie po to urywała się z uczelni, żeby teraz wracać. - Tak czy siak, następnym razem zagramy. Jest pokaźna sumka na stole.
Gaara skrzywił się.
  - Nie grywam z dziewczynami na kasę - oświadczył.
  Fu w innych okolicznościach poczułaby się feministką i wyraziła oburzenie, ale dała sobie z tym spokój.
  - Są jeszcze inne waluty - zauważyła prowokacyjnie.
   Gaara pokręcił głową, z takim wyrazem twarzy, jakby go rozbawiła
  - Może w weekend wrócimy do rozmowy.
  Fu podejrzewała, że nie udało jej się ukryć rozczarowania, co zresztą Yagura błyskawicznie jej wytknął.
  - Nie bądź taka niecierpliwa, i tak stracisz tytuł - ocenił. - A czy jest coś, co cieszy cię bardziej niż zwycięstwo?
  Spojrzała na niego spod przymrużonych oczu, udając poirytowaną faktem, że wypominał jej coś, co uważał za wadę.
  - Oczywiście, że jest coś, co kręci mnie bardziej. Rywalizacja.

Pogoda nie sprzyjała koncentracji i wytężonej pracy w dusznych salach lekcyjnych, za to nasuwała myśli o wypoczynku na świeżym powietrzu - toteż Ino miała wrażenie, że nie tylko ona męczyła się na lekcjach, i nie tylko ona z większą niecierpliwością niż zwykle nasłuchiwała dzwonka na długą przerwę.
Odnosiło się wrażenie, że połowa uczniów wyległa na zielony plac za szkołą. Sporo osób postanowiło w tak pięknych okolicznościach przyrody spożyć drugie śniadanie. Ino, która była już szczerze poirytowana niespodziewanie dobrą komitywą Shikamaru i Sakury, odpuściła sobie sprawdzanie, czy znowu wyszli na papierosa, i usiadła na trawie obok Hinaty, która miała przed sobą książkę o gestach w teatrze.
Hinata miała tę ciekawą cechę, że nawet kiedy siadała gdzieś osobno, nie wydawała się samotna. W szkole, tak jak i ogólnie w japońskim społeczeństwie, izolowanie się było postrzegane jako dziwactwo, ale tendencję Hinaty do "odstawania" od grupy traktowano zupełnie inaczej. Jej zachowanie nikogo nie raziło, niezależnie od tego, czy akurat się dobrze odnajdowała w grupie czy - z wyboru -  jednak się od tej grupy odcinała.
Ino nie uważała, by nawiązała z Hinatą jakąś głęboką więź przyjaźni, ale całkiem nieźle się dogadywały. W wakacje niejako z przymusu spędziły razem trochę czasu. I musiały się jakoś odnieść do sytuacji, która nie była nowa, ale dopiero teraz zdały sobie z niej sprawę - ich rodzice byli po ślubie, a to czyniło z nich przyrodnie siostry. Ino uznała, że - jak podsumował kiedyś Gaara - mogła trafić gorzej.
Jednak, choć obecnie przy różnych okazjach spędzała z Hinatą niemało czasu, nie była dotąd pewna, czy dla brunetki nie jest to jakiś rodzaj wymuszonego pseudo-koleżeństwa. Hinata była zbyt miła i zbyt dobrze wychowana, by dać komuś wprost - lub w sposób zawoalowany - do zrozumienia, że nie przepada za jego towarzystwem.
  - Będzie ci przeszkadzać, jeśli się przysiądę? - zapytała, licząc, że Hinata podzieli się z nią spostrzeżeniami na temat swojej książki. Jednocześnie czuła potrzebę się jakoś usprawiedliwić. - Uciekam przed frontem, który się wytworzył przeciw mnie.
Nie miała zamiaru się żalić, a jednak niezadowolenie z niej wypłynęło. Faktycznie czuła się bardziej niż poirytowana faktem, że Shikamaru i Sakura zaczęli się lepiej niż wcześniej dogadywać.  Miała nadzieję, że niewyartykułowany głośno, ale jednak wiszący w powietrzu konflikt Shikamaru z Temari oraz pragnienie Sakury, by pokazać, jak mało obchodzi ją, że Sasuke dzisiaj cały dzień ją lekceważy - spodziewała się być może czegoś innego, chociaż wczoraj podobno z nim zerwała - nie sprawi, że teraz tych dwoje będzie się razem bujać. Ino uważała Shikamaru za najlepszego przyjaciela, a Sakurę za przyjaciółkę - ale nie powinni występować w zestawie. Nie przejmowała się ich mniej lub bardziej oczywistymi przytykami pod adresem Gaary, gdy byli osobno, jednak we dwoje - współdziałając - potrafili skutecznie zepsuć jej humor. Dzisiaj i bez tego miała wystarczająco zły nastrój.
Umówiła się z Gaarą, że spotkają się przed weekendem, i że ona do niego zadzwoni, gdy będzie miała trochę więcej czasu. Gaara cały czas stał na stanowisku, że jemu łatwiej jest wygospodarować czas mając studia i pracę, bo jej kursy przygotowujące do egzaminów są ważniejsze jako cegiełki na drodze zmierzającej ku dostaniu się na studia. Kłopot jednak tkwił w tym, że choć - z jednej strony - Ino jak zwykle chciała się z nim zobaczyć, po wczorajszej rozmowie telefonicznej miała w tej sprawie mieszane uczucia.
Gaara nie tyle dał do zrozumienia, co wprost zakomunikował, że zamierza prowadzić negocjacje. U niego to nie oznaczało kompromisu - kiedy do czegoś dążył negocjacjom podlegały raczej okoliczności, a nie sam cel. Wiedział, jak postawić na swoim i najczęściej był przekonany do swoich racji. To oznaczało, że zamierzał ją przekonać do swojego zdania, ignorując zupełnie fakt, że ona nie chce zostać przekonana.
A wydawało jej się, że w sprawie seksu już jakiś czas temu wyraziła się dość jasno. Gaara wiedział, z czego wynikały jej wątpliwości - czy może raczej zahamowania - i do wczoraj nie przyszło jej do głowy, że mógł to jednak zlekceważyć. Wcześniej stracił panowanie nad sobą - ona także - a później był rozgniewany jej przesadzoną reakcją. Do tego punktu wszystko było dla niej zrozumiałe. Poczuwała się zresztą do winy, i z tego powodu wczoraj postawiła się na przegranej pozycji, tak a nie inaczej z nim rozmawiając. Nie próbowałaby o niego zabiegać, gdyby wiedziała, że zmęczył się już lub zniecierpliwił poszanowaniem dla jej decyzji i postanowił ją przekonać, żeby zmieniła zdanie.
W każdym razie wolała myśleć, że znając jego intencje nie podejmowałaby jako pierwsza próby wyciszenia konfliktowej sytuacji, co automatycznie stawiało ją na miejscu osoby, której bardziej zależy.
I nie chodziło nawet o to, czy Gaara chciałby wykorzystać emocjonalną przewagę - to, że Ino bardziej się męczyła kiedy po kilka dni się nie widywali, bo on potrafił sobie znaleźć tuzin ciekawych zajęć i miał unikalną zdolność do koncentrowania się na tym, co w danym momencie uważał za ważne. Chodziło w większym stopniu o to, że Ino czuła iż w jakimś stopniu traktuje Gaarę niesprawiedliwie, pozwalając, żeby na ich relację  rzutowały rzeczy, na które on nie miał wpływu. Zresztą Gaara był tego samego zdania - że nie powinna na niego przerzucać niektórych doświadczeń - co właściwie tylko raz wyraził, gdy w zdenerwowaniu powiedział, żeby nie myliła go z Shikamaru.
Spodziewała się, że mógł użyć tego zarzutu ponownie, jeśli poczuje się wystarczająco rozgniewany - lub urażony. W końcu wczoraj zarzucił jej przez telefon, że nie ma do niego zaufania.
Zarzut braku zaufania dotknął ją bardziej niż mógł zaboleć jakikolwiek inny, dlatego że ona we własnej ocenie Gaarze ponad wszelką wątpliwość ufała - zapewne bardziej niż powinna, biorąc pod uwagę, jak krótko się znali.  Zresztą to było głównym powodem, dla którego Sakura jej się czepiała - "zauroczyłaś się jak trzynastolatka".
I po wczorajszej rozmowie intensywnie się zastanawiała, czy dla Gaary naprawdę to, że nie chciała się z nim przespać, było równoznaczne z brakiem zaufania albo z niewystarczającym zaufaniem? Traktował seks dość lekko, ale chyba nie tak lekko, żeby rzeczywiście być tego zdania. To by czyniło z seksu miarę stabilności czy nawet uczuć w związku. Od tego do: jeśli kochasz, to się ze mną prześpisz była niedaleka droga. Emocjonalnie było to na poziomie wielu nastoletnich chłopców, których Ino znała, ale na pewno nie na poziomie Gaary.
Dlatego przypuszczała, że wprowadzanie tematu zaufania to była przemyślana zagrywka obliczona na możliwy do osiągnięcia efekt. Może nie powinno jej to dziwić. Gaara był już najwidoczniej zniecierpliwiony - zapewne kiedy usłyszał od niej, że chciałaby czekać z seksem miał w głowie inny niż ona obraz, ile by to miało trwać. Różnili się nie tylko światopoglądowo, ale też doświadczeniami, i to, co dla niej było daleko idącą bliskością fizyczną dla niego było niemal białym związkiem.
Ino niby przewidywała, że rozbieżność oczekiwań może szybko zaburzyć jej szczęście - tym bardziej, że biorąc pod uwagę różnicę charakterów i wszystkie czynniki zewnętrzne jej związek z Gaarą był niemal niewiarygodnie bezkonfliktowy. Bardzo często różnili się zdaniem, ale mimo to świetnie się dogadywali i płynnie rozwiązywali kwestie sporne. Może przez tę sielankową niemal atmosferę tak łatwo zapomniała o niepokojącej myśli, którą miała w głowie na samym początku - że bardzo szybko sfera seksualna stanie się obszarem narastającego konfliktu.
Wewnętrznie też narastał w niej konflikt, bo z jednej strony wydawało jej się, że rozwiązanie jest proste - może się przełamać, nie kosztowałoby jej to dużo, zresztą określając rzecz kolokwialnie - nie miała nic do stracenia. Nie była dziewicą, nie była ze szkła, nie było się nad czym roztkliwiać. Ryzykowała jedynie rozczarowanie, kaca moralnego, ewentualnie poczucie winy, którego z obiektywnego punkt widzenia wcale nie powinna mieć. Nic, czego wcześniej nie przerabiała. Negatywne emocje z pewnością by jej nie zabiły, było w niej jednak przekonanie, że mogłyby zabić związek.
Z tego też powodu nie zadzwoniła do Gaary, a od rana wysłała do niego zaledwie jedną wiadomość. Zdawała sobie sprawę, że zanim się z nim zobaczy musi wypracować we własnej głowie jednoznaczne stanowisko, podjąć decyzję - która, nieważne jaka by nie była, musiała być jej osobista. Nie chciała potem roić sobie w głowie, że Gaara tak a nie inaczej na nią wpłynął,  uczciwymi lub nieuczciwymi metodami, nie chciała mieć choćby pretekstu, żeby kogoś innego winić za własne postępowanie. Tym bardziej, że wydawało jej się, iż każda możliwa decyzja będzie mieć negatywne konsekwencje. Nie było takiego rozwiązania, żeby wszyscy byli zadowoleni.
  - Wydaje mi się - odezwała się Hinata, podnosząc wzrok znad swojej książki o teatrze - że Sakura i Shikamaru nie stworzyli frontu przeciwko tobie tylko przeciw Gaarze. To nie to samo.
 Ino była trochę zdziwiona, że Hinata wiedziała, co ona miała na myśli wypowiadając słowa, które brzmiały jak skarga. Nie pierwszy raz miała dowód na to, że choć brunetka zdawała się żyć we własnym, odrębnym świecie, sporo zauważała.
Nie zmieniło to jednak faktu, że jej słowa brzmiały dla Ino jak atak, więc spotkały się z nieprzyjazną reakcją.
  - Ty też uważasz, że próbuję sobie zbudować zamek na piasku i jestem zbyt uparta, by przyznać, że i tak się rozsypie? - spytała, niepotrzebnie unosząc się złością.
  - Twoim zdaniem Shikmaru i Sakura tak uważają?
  Ino wzruszyła ramionami. Nie chciała wnikać w ten temat. Nie wiedziała nawet, jak podsumować zarzuty swoich przyjaciół - z pewnością oboje uważali, że uległa fascynacji, która ma niewiele wspólnego z uczuciami,  i jeszcze mniej z rzeczywistością. Dla nich Gaara był tylko chłopakiem, który ma problemy z agresją i kilka razy zadarł z prawem - i którego nieprzystosowania społecznego nie zmieni wykształcenie. Dla Shikamaru dodatkowo był chłopakiem z przemocowego środowiska, zdolnym do morderstwa w afekcie.
  - Może po prostu uważają, że odstaję od Gaary intelektualnie. - To stwierdzenie zapewne nie odbiegało za bardzo od prawdy. Oboje, Shikamaru i Sakura, byli zdania, że Gaara z łatwością mógł ją zmanipulować i oszukać. Dostanie się na najlepszy uniwersytet w kraju kwalifikowało go jako geniusza, a ona w ubiegłym roku była zagrożona z dwóch przedmiotów.
  - A może są nieufni z zupełnie innych powodów - odparła Hinata. - Pamiętasz, co mi wczoraj powiedziałaś? Jest podejrzane, jeśli chłopak unika twoich znajomych. Macie wspólnych znajomych, a jednak go nie widziałam od tygodni. Przyjdź z nim na jakąś imprezę. Zobaczą, że nie gryzie.
  Ino nie mogła odmówić Hinacie racjonalnego myślenia, ale nie uważała jej pomysłu za coś, co może wziąć pod uwagę. Przez całe wakacje starała się trzymać Shikamaru i Gaarę możliwie daleko od siebie, tak żeby nie mieli okazji na siebie przypadkiem wpaść. Shikamaru był potencjalnym zarzewiem konfliktu nawet w rozmowie, więc jeśli w kontekście relacji  dnia albo ze spotkania ze znajomymi o nim wspomniała, nachodziła ją refleksja, że powinna była przemilczeć.  Gaara dał Ino do zrozumienia, że tolerowanie Shikamaru w jej otoczeniu jest najbardziej szczodrym gestem, na jaki może się zdobyć. I że Shikamaru przy bezpośrednim spotkaniu mógłby łatwo dostać w zęby.

9 komentarzy:

  1. Woooooo! Jest!

    Nie mogę uwierzyć w to, jak dobrze opisujesz sytuacje życiowe. I poniekąd smuci mnie fakt, że ludzie tacy jak Sakura (i Shikamaru w tym przypadku) wtrącają się w czyjeś życie/związek.
    Pewnie, gdybym sama nie widziała takich sytuacji, byłoby łatwiej.

    Współczuję Ino i Gaarze w sumie też. Wszyscy stawiają ich związek na przegranej pozycji. Szkoda.

    Jak zawsze świetnie, choć przyznaję, że w pewnym momencie trochę zmęczyłam się czytaniem dłuższych fragmentów z opisami uczuć (?). Mimo to, jest super.

    Obyś miała więcej czasu na sen, bo o pisaniu nie wspomnę. Sen jest jednak ważniejszy xD powodzonka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno wyzbyć się starych grzechów ;) Wiem, że się rozpisałam, ten opis byłby dłuższy gdyby nie to, że w pewnym momencie zapaliła mi się lampka: dość. Niestety długie opisy rozkminek wewnętrznych i uczuć to przejaw mojej grafomanii. Ale może już to zauważyłaś ;) Witam na blogu.

      Usuń
    2. Nie witaj, to ja :p błąd w zmianie nazwy się wkradł.
      Zauważyłam, że lubisz te długie opisy XD czasami mnie to przeraża, ale później myślę sobie, że dzięki temu zrozumiem postać i jakoś leci :D

      Usuń
    3. Zagadka rozwiązana^^ Dołożę starań by ograniczyć się w opisach ;) (to jak walka z wewnętrznym demonem :P)

      Usuń
    4. Znam ten ból. Moim są głównie braki tych opisów XD wydarzenia lecą na łeb na szyję XD

      Usuń
  2. I jest nowy rozdział! Ahh takiego obrotu spraw, że Sakura i Shikamaru się tak zjednoczą nie spodziewałam się. Jednak martwi mnie Fu i to bardzo. I coś czuję, że to co dzieje się miedzy Gaarą a Ino to tylko cisza przed burzą. Mam nadzieję, że się mylę, weny jak najwięcej życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weny chętnie zaczerpnę garściami, tak więc dziękuję^

      Usuń
  3. Cieszę się, że już jest :)

    Postać Fuu, a zwłaszcza jej motywy, są chyba jeszcze bardziej niepokojące niż w przypadku "Miłość trzeba budować". Tam przeceniła swoje możliwości, ale w tym przypadku może lepiej wszystko zaplanować, jeśli oczywiście zdecyduje się na rozbicie związku. Jak się ten wątek skończy? Nie mam żadnych pomysłów ani nawet przeczuć. Liczę, że mnie zaskoczysz :D

    Nadal nie mam pojęcia, co wyjdzie z Gaary i Ino. Trudno odmówić, że w większości przypadków seks jest istotnym elementem związku. Możliwe też, że Gaara ma trochę dość zwodzenia i dwuznacznych sygnałów pochodzących od Ino. Sama na pewno nie miałabym tyle cierpliwości ;) Nie chodzi mi tylko o sferę cielesną związku; Ino chyba ma wrażenie (jak wszyscy w jej otoczeniu :P), że ten związek nie może się udać. Mimo wszystko trzymam kciuki, żeby się w końcu określiła.

    Ty cwaniaro! Tym razem nie napisałaś, kiedy możemy liczyć na rozdział ;)

    Też życzę miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie napisałam tym razem, bo i tak jestem niesłowna, więc lepiej nie obiecywać ;) Mam nadzieję, że coś napiszę i zapdejtuję (jak to się pisze po polsku?) spodziewaną datę premiery 9. odcinka ;)

      Usuń